BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w81/6 ss. 1-2
  • Lepszy sposób okazywania miłości

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Lepszy sposób okazywania miłości
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
  • Podobne artykuły
  • Miłość, która wiedzie do życia
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1966
  • Miłość „wyborniejszą drogą”
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
  • „Dalej chodźcie w miłości”
    Zbliż się do Jehowy
  • Budujący wpływ miłości
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2001
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
w81/6 ss. 1-2

Lepszy sposób okazywania miłości

WIELE jest zalet ludzkich, które warto rozwijać, lecz „największą z nich jest miłość” (1 Kor. 13:13). W przytoczonym wersecie apostoł Paweł nie mówił o miłości opartej na powabie seksualnym, określonej greckim słowem eʹros (z którego wywodzi się wyraz „erotyczny”); nie miał też na myśli pojęcia storgeʹ — miłości, która dotyczy związków rodzinnych, ani filiʹa — miłości ugruntowanej na podobieństwie zainteresowań. Apostoł użył tutaj słowa agaʹpe, oznaczającego niewzruszoną, pełną poświęceń miłość opartą na zasadach.

Miłość możemy przejawiać między innymi przez ofiarowanie komuś rzeczy mających wartość materialną. Jest to niewątpliwie dobry sposób, ale czy już nie ma lepszego? Pewien powszechnie darzony miłością badacz Biblii podobno miał się wyrazić przed laty: „Jeżeli mamy do wyboru możliwość wpłacania znaczniejszych sum pieniężnych na dzieło Pańskie, albo popierania go większym nakładem naszego czasu i sił, mądrzej jest wybrać to drugie — poświęcić więcej czasu i energii”. Dlaczego? Ponieważ w rezultacie pełniej przyczynimy się do chwały i czci Bożej, a sami osiągniemy głębsze zadowolenie.

Ogólnie biorąc, chrześcijańscy Świadkowie Jehowy rozumieją tę zasadę. Kilka lat temu jedna z gazet ukazujących się w Pittsburgu zamieściła taki nagłówek: „Świadkowie Jehowy własną pracą popierają budowę sali zgromadzeń niedaleko lotniska”. W artykule zamieszczono duże zdjęcie przedstawiające przebieg robót. Powiedziano też, że dosłownie tysiące osób ochotniczo zgłaszało się do pomocy, tak iż nieraz liczba chętnych przekraczała możliwości ich zatrudnienia. Po przeczytaniu tego doniesienia diakon pewnego kościoła protestanckiego zaczął się użalać na słabą reakcję, z jaką się spotkał apel o pomoc przy realizacji projektu, którą miał nadzorować. „Myślę o tym, jak dużo Kościołów protestanckich i różnych pomniejszych ugrupowań poparło ten projekt, (...) a [jednak] za każdym razem trudno mi zebrać choć sześciu ludzi gotowych przepracować społecznie jeden dzień na rzecz tegoż przedsięwzięcia”. Liczni parafianie widocznie uważali, że łatwiej jest wpłacić pieniądze niż ofiarować siebie samego, to jest poświęcić czas i energię.

Jednakże szczerość w rodzaju tej, którą widać u natchnionych pisarzy Biblii, wymaga przyznania, że czasami pod tym względem trochę nie dopisują również ci, co się mają za całkowicie oddanych sług Boga Jehowy. Na przykład w związku z inną niedawno wzniesioną Salą Zgromadzeń Świadków Jehowy osoba nadzorująca budowę oświadczyła, że w sensie wsparcia finansowego bracia zareagowali w sposób graniczący z cudem; chociaż owo przedsięwzięcie miało kosztować blisko milion dolarów, zanosiło się na to, że do chwili ukończenia suma ta zostanie prawie w całości zebrana. Ale kiedy sprawę trzeba było poprzeć swoim czasem i wysiłkiem, zdawało się brakować tego doceniania.

W czym mogła tkwić przyczyna? Widocznie wielu uznało, że wystarczą ich szczodre datki pieniężne. Hojność taka wprawdzie zasługuje na pochwałę, ale nie uwalnia automatycznie od stawienia do dyspozycji swego czasu i sił, jeśli ktoś ma po temu możliwości. Jezus Chrystus poniekąd wskazał na to, gdy młodemu zamożnemu dostojnikowi nie tylko doradził, żeby sprzedał majętność, a uzyskane fundusze rozdał ubogim, ale także, by poszedł jego śladami (Łuk. 18:18-23).

Ta sama zasada znajduje zastosowanie we wszystkich dziedzinach chrześcijańskiej służby Bożej. Czy w gruncie rzeczy nie należy oczekiwać, że będziemy w tej służbie udzielać się na miarę pełnych swoich możliwości? Niejednemu może byłoby wygodniej wrzucić pieniądze do skrzynki na datki, umieszczonej w Sali Królestwa, niż stawić się do sprzątania tej sali lub porządkowania przyległego terenu, gdy na niego wypadnie kolej. Ale co świadczy o większej miłości? Podobnie łatwiejsze może być ofiarowanie pieniędzy na drukowanie Biblii i literatury biblijnej niż poświęcanie czasu na rozpowszechnianie tych materiałów po domach ludzi, głoszenie dobrej nowiny o Królestwie Bożym i pozyskiwanie uczniów. Ale zapytujemy jeszcze raz: Czy te drugie czynności nie są lepszym sposobem okazywania miłości? Czy nie o nich prorokował Jezus i nie takie zadanie zlecił swym naśladowcom? Owszem, i wynika to wyraźnie z Ewangelii według Mateusza 24:14 oraz 28:19, 20.

Zasada ta obowiązuje również w kręgu rodziny. Jeżeli mąż łoży na utrzymanie żony, jest to godne pochwały. Ale czy poświęcanie dla niej czasu, darzenie jej uwagą i zainteresowaniem, nie dowodzi większej miłości? Może on nawet być bardzo szczodry, jeśli chodzi o pieniądze, a jednak nie kochać szczerze swej żony. Na przykład pewien prawnik szeroko znany w kołach politycznych hojną ręką zaopatrywał żonę w środki materialne. Tym silniej więc któregoś dnia wstrząsnęła nią wiadomość, że na boku utrzymywał jeszcze inną kobietę. A zatem obdarowywanie kogoś rzeczami materialnymi niekoniecznie musi być dowodem prawdziwej miłości. Pod tym względem mężowie zależnie od warunków są w stanie dać rodzinie mniej lub więcej; jeśli natomiast chodzi o „wyborniejszą drogę”, o miłość, bogaci i biedni mają właściwie równe możliwości (1 Kor. 12:31 do 13:13).

Podobnie przedstawia się sprawa z okazywaniem miłości dzieciom. Niektórzy rodzice są zdania, że skoro sami mieli trudne dzieciństwo, pociechy ich powinny mieć pod dostatkiem różnych dóbr, pięknych ubiorów, zabawek, pieniędzy na swe osobiste zainteresowania, i w ogóle wszystkiego, czego tylko zapragną. Jeżeli jednak poprzestają na tym, postępują bardzo nierozsądnie. Daleko ważniejsze jest dawanie dzieciom czegoś z siebie samych, to znaczy części swego czasu, swej uwagi i energii. Podejście takie z pewnością wymaga więcej samozaparcia, ale też bardziej popłaca. Krótko mówiąc, nie należy wyręczać się telewizją ani postronnymi osobami, chyba że w nagłej potrzebie lub przy innych rzadkich okazjach; oczywiście nie po to, by pójść się zabawić w nocnym lokalu!

Zatem nie zapominajmy nigdy o tym, że lepszy sposób przejawiania miłości polega na ofiarowaniu siebie, swego czasu i zainteresowania, na wykazywaniu troski i przywiązania. Wspieranie dobrami materialnymi dzieła Bożego albo tych, których kochamy, jest słuszne, bo to zaspokaja różne potrzeby. Nigdy jednak nie ograniczajmy się do takiego dawania, jeśli nas stać również na bardziej wartościowe rzeczy. A gdybyśmy mieli wybierać między tymi dwiema możliwościami, wykażmy większą mądrość i pójdźmy wyborniejszą drogą, stawiając do dyspozycji siebie samych, a nawet użyczając „własnych dusz”. Właśnie tak postępował apostoł Paweł. Jakże obfite błogosławieństwa otrzymał za to od Boga! (1 Tes. 1:6-10; 2:8).

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij