BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • km 1/74 ss. 8-9
  • Nowy start po drugiej wojnie światowej

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Nowy start po drugiej wojnie światowej
  • Służba Królestwa — 1974
Służba Królestwa — 1974
km 1/74 ss. 8-9

Nowy start po drugiej wojnie światowej

1 Z dalszej części zamieszczonego w Roczniku Świadków Jehowy na rok 1973 opisu rozwoju dzieła w Japonii dowiadujemy się, że po drugiej wojnie światowej zaszły w tym kraju gwałtowne zmiany. Uchwalono nową konstytucję, w której Japonia ogłosiła się krajem pokojowym. Wszystkie religie, a szczególnie shintoizm, buddyzm, katolicyzm i protestantyzm, straciły na znaczeniu u ludzi ze względu na udział w przegranej wojnie. Chcąc wypełnić powstałą wskutek tego pustkę religijną, wiele ludzi zaczęło szukać czegoś nowego. 1 stycznia 1946 cesarz Hirohito opuścił piedestał, podając do publicznej wiadomości, że wcale nie jest bogiem. Zaproponował generałowi MacArthurowi ogłoszenie chrześcijaństwa religią państwową w Japonii. Generał rozsądnie odrzucił ten projekt, zaproponował jednak, aby społeczeństwo amerykańskie przysłało do Japonii swoich misjonarzy. Otworzyło to między innymi drogę misjonarzom Towarzystwa Strażnica.

2 Pierwszym misjonarzem, który w styczniu 1948 roku przyjechał do Japonii, był brat Don Haslett. Najpierw musiał się zająć znalezieniem w Tokio jakiegoś domu na biuro oddziału. Nie było to zadanie łatwe, gdyż Tokio leżało w gruzach. W końcu, po całomiesięcznych poszukiwaniach, brat znalazł i zakupił domek w stylu japońskim, położony w dzielnicy Minato-Ku. Początki były bardzo trudne. W tym czasie obowiązywało surowe racjonowanie żywności. Brat musiał razem z sąsiadami wystawać w długich kolejkach po swoją porcję ryżu i marchwi albo kilka liści kapusty. Do gotowania i ogrzewania służył mały piecyk węglowy. Jedynym towarzystwem były szczury. W marcu otrzymała zezwolenie na przyjazd jego żona Mabel, a później kilku innych misjonarzy. Z końcem roku 1949 w Tokio było już 7 misjonarzy i 8 głosicieli miejscowych. Obecnie jest w tej dzielnicy Tokio dwanaście kwitnących zborów, a w lipcu 1972 roku było tam 613 głosicieli, w tym 123 pionierów.

3 Po przybyciu dalszych misjonarzy postanowiono zacząć działalność kaznodziejską w Kobé, położonym około 250 mil na południe od Tokio. Zakupiono dom należący kiedyś do niemieckich faszystów. Sporo czasu zajęło oczyszczenie domu i usunięcie gruzów. Potem jeszcze przez długie tygodnie misjonarze spali na podłodze. Żeby zaradzić sytuacji zaścielono podłogę trawą, a bracia spali całkowicie ubrani. Za ogrzewanie służyło otwarte palenisko w jadalni, z którego dym rozchodził się wszędzie, tylko nie do komina. Później bracia ogrzewali pomieszczenia małym piecykiem japońskim, ale okazało się to niebezpieczne, bo wiele razy bracia ulegli zaczadzeniu tlenkiem węgla. Szczęśliwie pokonano i te trudności.

4 Niełatwym zadaniem było nauczenie się języka. Nie było wtedy żadnych kursów językowych. Mało było podręczników i były niewystarczające. Bardzo niewiele było literatury — skromne ilości wydanych na powielaczu książek Niech Bóg będzie prawdziwy i kilka publikacji przedwojennych, między innymi II tom książki Światło. Niełatwo było przekonać ludzi, że nie muszą zacząć czytać od tomu I. Głoszenie od domu do domu też nie było łatwe. Misjonarze z kursu w Szkole Gilead wiedzieli na przykład, że yoroshii (czyt. joroszi) znaczy po japońsku „dobrze”, ale nie wiedzieli, że lokalnie yoroshii-wa oznacza kategoryczne „nie, dziękuję!”. Dlatego z początku wytrwale przekonywali tych, którzy mówili „yoroshii-wa” dopóki zdesperowani nie przyjęli literatury. Krótko po wojnie Japończycy zaczęli się żywo interesować Zachodem, co sprzyjało zakładaniu studiów biblijnych. Wkrótce niektórzy misjonarze prowadzili co tydzień ponad 30 studiów.

5 Głoszenie w Japonii nastręcza niecodzienne trudności. Misjonarz musi się między innymi nauczyć siedzieć na podłodze ze skrzyżowanymi nogami przy niskim stoliku. Ponieważ buty zostawia się w przedsionku, trzeba dbać a to, żeby skarpetki były w dobrym stanie — bez dziur. Jednemu z misjonarzy przydarzyło się, że gdy chciał wyjść po studium, stwierdził, iż złodziej ulotnił się razem z jego butami. Wkrótce po przybyciu misjonarzy urządzono w Kobé pierwszą konwencję, na której było obecnych 40 osób. Trzy osoby ochrzczono w pobliskiej łaźni, a zanurzenia dokonywał brat Haslett. Japończycy mają zwyczaj brać kąpiel w wodzie tak gorącej, że niemal wrzącej, toteż brat Haslett po wejściu do wody natychmiast z niej wyskoczył, a nogi miał czerwone jak rak. Trzeba było dolać wiele wiader zimnej wody, zanim brat Haslett mógł wejść do wody i ochrzcić nowych braci.

6 W styczniu 1950 roku przybyło do Kobé dalszych pięciu misjonarzy z Australii. Gdyby chcieć opisać wszystkie przygody, jakie spotkały tych braci, zajęłoby to całe tomy. Na przykład siostrze Louis Dyer (czyt. luiz dajer) zdawało się, że przychodząc do ludzi, mówi: „Głoszę od domu do domu”, a tymczasem błędna wymowa sprawiła, że znaczyło to: „Kaszlę od domu do domu”. A była akurat mocno przeziębiona. Pierwszy nadzorca zboru w Kobé, Percy (czyt. persy) Iszlaub, dzielnie borykał się na zebraniach zborowych z trudnościami językowymi. Jeden z jego długo pamiętanych wykładów był oparty na wersetach z ewangelii według Jana 21:15-17. Gdy chciał zakończyć wykład mocnym apelem, to przy jego znajomości gramatyki nabrało to takiego sensu, że Jezus po trzykroć polecił Piotrowi — nie — „Karm moje owieczki” — tylko „Jedz moje owieczki!” Mimo to wszyscy zrozumieli, o co chodziło.

7 Jehowa błogosławił tym braciom, tak iż w kwietniu 1950 roku w Kobé było już obecnych na Pamiątce 180 osób, a wykład tłumaczył na język japoński zainteresowany. W lipcu tego samego roku 16 misjonarzy prowadziło tam już 359 studiów biblijnych. Gdy jedna z misjonarek, Nora Stratton, ciężko zachorowała, lekarz, który opiekował się nią aż do śmierci, powiedział wskazując na latarnię morską stojącą naprzeciw domu misjonarskiego w Kobé: „Ten dom będzie jak ta latarnia źródłem duchowego światła dla okolicznych mieszkańców”. I to była prawda! Krusząc mury przesądów buddystycznych, prawda szerzyła się w cudowny sposób w rejonie Kobé. Obecnie jest tam 11 zborów, a w lipcu 1972 było już 730 głosicieli, w tym 76 pionierów.

8 Jehowa szczodrze pobłogosławił płomienną gorliwość naszych braci w Japonii. Wprawdzie są niskiego wzrostu, ale mają prawdziwie wielkiego ducha i serca szczere, oddane dziełu Jehowy.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij