Triumfalny pochód prawdy
1 W roku teokratycznym 1975/76 działalność, którą lud Boży prowadzi na ziemi, z woli Jehowy poczyniła dalsze postępy. Nasi bracia nie ustają w toczeniu twardego boju o wiarę. Wiele budujących doświadczeń można na ten temat przeczytać w aktualnym Roczniku świadków Jehowy.
2 W DAHOMEJU podczas świadczenia od drzwi do drzwi brat trafił na kłótnię rodzinną między młodą parą. Gdy go dopuszczono do głosu, odczytał radę z Efezjan 4:26, gdzie jest powiedziane: „Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce”, po czym wydał krótkie świadectwo. Tej młodej parze bardzo się spodobała wyborna zasada biblijna. Oboje przyjęli zaproszenie na wykład publiczny, który tego samego dnia miał być wygłoszony w Sali Królestwa. Tak się złożyło, że wykład akurat dotyczył małżeństwa. To pomogło im jeszcze lepiej ocenić praktyczną wartość rad, jakich każdy może zaczerpnąć ze Słowa Bożego. Przejęci tym, co usłyszeli, chętnie zgodzili się na zaprowadzenie z nimi domowego studium biblijnego. Po zaledwie kilku tygodniach studiowania Biblii zrozumieli, że niezbędne jest dostosowanie swego życia do wymagań Słowa Bożego i podjęli kroki potrzebne do zalegalizowania ich związku. Wkrótce żona zaczęła brać udział w służbie polowej: również mąż zaczął robić piękne postępy. Jakże są teraz szczęśliwi, że tamten brat był czujny i w porę posłużył im pomocną radą biblijną.
3 W SALWADORZE mniej więcej piętnaście lat temu misjonarka odnalazła parę małżeńską, która okazała pewne zainteresowanie prawdą. Wielokrotnie ponawiane próby założenia studium się nie powiodły, gdyż na przeszkodzie stała praca zarobkowa męża, członka trójosobowego zespołu muzycznego. Mijały lata, zespół świetnie się rozwijał, a jego członków angażowano do występowania na zabawach i innych przyjęciach. Tego mężczyznę stopniowo pochłaniał świecki tryb życia, w związku z czym w jego małżeństwie zaczęły się wyłaniać problemy. Chociaż z imienia pozostał katolikiem, przestał chodzić do kościoła, ponieważ nie mógł się pogodzić z posługiwaniem się w praktykach religijnych obrazami. Po jakimś czasie żona pojechała odwiedzić córkę mieszkającą w Kanadzie. Postanowiła pozostać tam przez 7 miesięcy. Osamotniały mąż zaczął się zastanawiać nad swoim życiem, nad jego bezcelowością, i doszedł do wniosku, że jest pozbawione strony duchowej. Zapragnął zbliżyć się do Boga. Po raz pierwszy w życiu ukląkł i zaczął modlić się do Boga, prosząc, żeby pozwolił mu znaleźć prawdziwą religię. Jeszcze tego samego ranka przypomniał sobie misjonarkę, która odwiedzała ich przed laty. Chociaż nie pamiętał, jaką religię reprezentowała, czuł, że właśnie ona potrafi mu pomóc poznać Boga. Przez kilka lat widywał ją na ulicach pewnej dzielnicy handlowej. Teraz chodził tam codziennie i szukał misjonarki. Gdy czwartego dnia zauważył siostrę, pobiegł za nią, wołając: „Proszę pani, proszę pani!” i bezzwłocznie poprosił o studium biblijne: Umówiono spotkania z nim i jego 18-letnim synem. Pod wpływem pełnych zachwytu listów męża i syna, w których oznajmiali jej, że znaleźli prawdę, która prowadzi do życia wiecznego, żona wróciła z Kanady. Wszyscy troje zaczęli uczęszczać na zebrania. Po niedługim czasie syn został ochrzczony i podjął pomocniczą służbę pionierską. Oboje rodzice zaczęli brać aktywny udział w głoszeniu, a w grudniu 1975 roku postanowili się ochrzcić na zgromadzeniu okręgowym. Cała trójka wysoko sobie ceni przywilej poznania Jehowy oraz rozkoszuje się pokojem i szczęściem, jakie teraz zapanowało w ich domu.
4 W Aleppo w SYRII jakiś czas temu zebrał się komitet kościoła protestanckiego, żeby ustalić sposoby przeciwstawienia się działalności Świadków Jehowy. Po długich debatach jeden ze starszych tego kościoła oświadczył, że z uwagi na podzielone zdania o Świadkach Jehowy najlepiej będzie, jeżeli jeden z członków komitetu porozmawia z nimi i bezpośrednio od nich się dowie, w co oni wierzą. Wszyscy obecni zdecydowanie sprzeciwili się temu wnioskowi. Starszy ten oświadczył jednak, że skoro nie chcą powierzyć żadnemu członkowi komitetu zbadania tej sprawy, to on to zrobi sam. Odbył wiele dyskusji ze świadkami Jehowy i po niespełna roku powiedział członkom komitetu kościelnego, żeby zamiast sprzeciwiać się świadkom Jehowy raczej się od nich uczyli i pomagali im w ich działalności. To wystarczyło, żeby go wydalono z komitetu. Wtedy zaczął uczęszczać na zebrania świadków Jehowy. Zauważył prawdziwą miłość braterską i zgodną współpracę wśród braci odpowiedzialnych za nadzór nad zborem. Wkrótce został głosicielem dobrej nowiny. Oczywiście nie zaniedbał odwiedzania swych byłych współpracowników kościelnych, żeby wydać im świadectwo. Wywołało to wielki sprzeciw i prześladowanie ze strony członków jego rodziny i innych osób, ale pozostał niewzruszony i ostatnio usymbolizował swe oddanie Bogu przez chrzest. Jest teraz niezmiernie szczęśliwy, że w podeszłym wieku nauczył się służyć Bogu w sposób cieszący się Jego uznaniem.
5 W MALEZJI wielu młodych braci i sióstr musi z wielkim hartem ducha znosić ostry sprzeciw ze strony rodziców. Z takim sprzeciwem spotkało się dwóch cielesnych braci liczących 17 i 18 lat, gdy odmówili wzięcia udziału w pogańskich praktykach i obrzędach w związku ze śmiercią babki. Chłopców tych pobito, obrzucono obelgami, grożono im połamaniem nóg, wyrzuceniem z domu i oddaniem do domu poprawczego. Oni jednak nie poszli na kompromis. Dokuczano również dwom przyjaciołom tych chłopców. Ich rodzice często przychodzili do Sali Królestwa i głośno wymyślali zgromadzonym tam braciom. Pewnego razu nawet wywlekli z sali tych dwóch chłopców. Mimo to wszyscy czterej nadal regularnie przychodzą na zebrania i biorą udział w służbie polowej. Chociaż są często bici, kopani i poniewierani, robią wspaniałe postępy. Przygotowują się starannie do każdego zebrania i zgłaszają się do komentarzy. Okazują gorliwość i prawość właściwą ludowi Jehowy. Na szczęście ostatnio niektórzy ich cieleśni bracia i siostry zaczęli się interesować prawdą. Jakiż piękny przykład dają ci młodzi chłopcy!