Jehowa błogosławi wysiłki swych gorliwych świadków
Na całym świecie trwa intensywne ogłaszanie dobrej nowiny o Królestwie i zapraszanie ludzi, by skorzystali z możliwości osiągnięcia życia wiecznego w bliskim już nowym porządku (Obj. 22:17). Ilu reaguje pozytywnie na to zaproszenie? W Roczniku Świadków Jehowy na rok 1989 opisano wiele przeżyć świadczących o tym, że Jehowa błogosławi wysiłki gorliwych głosicieli dobrej nowiny, dzięki czemu w samym tylko roku służbowym 1988 ochrzczono 239 268 nowych uczniów Jezusa. Zapoznajmy się z niektórymi relacjami przytoczonymi w tej publikacji i wyciągnijmy z nich właściwe wnioski.
W Austrii w 1983 roku pewien głosiciel wypożyczył książkę Żyć wiecznie właścicielce restauracji. Kobieta przeczytała ją nie tyle z ciekawości, co dlatego, że chciała ją oddać. Jakie wrażenie wywarła na niej treść tego podręcznika? „Po przeczytaniu kilku stron byłam wprost oczarowana. Pomyślałam sobie, że jeśli to wszystko jest prawdą, muszę się dowiedzieć o tym czegoś więcej”.
Wkrótce potem zgodziła się na studium i zaczęła dzielić się z dziećmi poznanymi prawdami. Niebawem i one zaczęły opowiadać o tych wspaniałościach swoim znajomym i krewnym. Gdy razem z najmłodszym synem opuściła kościół, mąż zaczął się sprzeciwiać. Czy miała dość wiary, żeby wytrwać? „Z pomocą Jehowy”, wyjaśnia, „razem z synem oparliśmy się naciskowi wywieranemu przez męża. Musiałam też walczyć z nieczystym nałogiem palenia, który w końcu pokonałam, a w roku 1985 usymbolizowałam swoje oddanie się Jehowie przez chrzest wodny. Po zrezygnowaniu z prowadzenia restauracji podjęłam w lutym 1986 roku pomocniczą służbę pionierską, a w lipcu tego roku rozpoczęłam uszczęśliwiającą stałą służbę pionierską”.
Jedna córka tej siostry została ochrzczona w maju 1985 roku i przyłączyła się do niej w służbie pionierskiej. Zdecydowane obstawanie przy prawdzie przez matkę spowodowało, że 36 osób zgodziło się na studium biblijne, z których 14 już ochrzczono, a 17 zaczęło regularnie dzielić się z drugimi dobrą nowiną. Jakaż wspaniała nagroda za wytrwałe sianie pod względem duchowym! (zob. Kazn. 11:6).
We Francji ośmioletni Dawid uczestniczył w studium biblijnym, które prowadzono z jego matką. Chłopiec opowiadał dziadkowi i babci o tym wszystkim, czego się dowiedział, a zwłaszcza o nadziei życia w Raju. Powiedział im nawet: „Chcę, żebyście zostali Świadkami Jehowy i żyli ze mną w Raju”. Usilne nalegania wnuka poruszyły tych praktykujących katolików, tak iż zgodzili się na studium, a w roku 1986 zostali ochrzczeni. Z czasem matka Dawida przestała się interesować, ale on nie zrezygnował. Pod koniec każdego tygodnia pokonywał na rowerze ponad 30 kilometrów, by odwiedzić dziadków i razem z nimi wziąć udział w głoszeniu i zebraniu. Dał też świadectwo dwom wujkom, z którymi teraz prowadzi się studium. Swoim głoszeniem przyczynił się do tego, że czworo krewnych poznało prawdę.
W Nigerii jest wielu zielarzy, którzy najczęściej stosują przy leczeniu jakieś praktyki demoniczne. Jeden z nich odgrażał się Świadkom Jehowy, że ich pozabija. Kiedy jeden z braci zapukał do jego domu, ten chwycił jakąś miksturę, wypowiedział zaklęcie i chlusnął mu ją w twarz. „W ciągu siedmiu dni umrzesz!” — zawołał — i zatrzasnął drzwi.
Brat wrócił do domu i skontaktował się ze starszym zboru. Po tygodniu cały i zdrów postanowił udać się z nim do owego zielarza. Gdy zbliżyli się do jego domu, wybiegł on przed drzwi i zaczął krzyczeć, że widzi ducha. Na ten zgiełk zbiegli się okoliczni mieszkańcy, a on się uspokoił. Umówiono się z nim za trzy dni. W końcu zielarz zaczął studiować i poznał prawdę.
Pewien brat z Brazylii opowiada, jak jego właściwe postępowanie dało dobre rezultaty. „Podczas przerw obiadowych w pracy zawsze tworzyła się długa kolejka osób oczekujących na obsłużenie. Niektórzy podchodzili bez kolejki albo wpychali się do niej, wskutek czego dochodziło do kłótni i szarpaniny. Często brał w nich udział pracownik, który nosił przy sobie nóż i rewolwer. Zauważył on, że ja nie stoję w kolejce, tylko czekam z boku, aż wszyscy otrzymają, co potrzeba. Zapytał mnie, dlaczego tak się zachowuję? Wyjaśniłem mu przyczynę i dałem krótkie świadectwo. Zaciekawiło go, że nazywam siebie Świadkiem Jehowy. Następnego dnia nie wpychał się do kolejki, tylko zaczepił mnie i powiedział: ‛Mówisz, że jesteś Świadkiem Jehowy. No to pokaż mi w Biblii, gdzie Bóg mówi, że mamy być Jego Świadkami’. ‛Czy masz w domu Biblię?’ — zapytałem. ‛Nie mam’, odpowiedział, ‛ale mogę pożyczyć od sąsiada. Jeśli pokażesz mi w Biblii, że Bóg każe nam być Jego świadkami, to i ja zostanę świadkiem’. ‛Uważaj, co mówisz!’ — ostrzegłem. ‛Ja dotrzymuję słowa’ — odpowiedział z nutą przechwałki. Zanotowałem mu werset z Izajasza 43:9-12. Po przyjściu do domu poszedł do sąsiada i z jego pomocą odnalazł ten werset. ‛To wystarczy’ — powiedział — i wrócił do domu, gdzie oznajmił żonie, że zamierza zostać Świadkiem Jehowy. Na to żona odparła: ‛Tyś chyba oszalał. Jak możesz zdecydować się w jednej chwili, że zostaniesz Świadkiem Jehowy?’
„Następnego dnia mężczyzna ten podszedł do mnie w pracy i powiedział: ‛Miałeś rację. Chcę być jak najszybciej ochrzczony’. Wyjaśniłem mu, że nie tędy droga i że najpierw musi studiować Biblię. Rozpoczęto studium i z czasem nie tylko on sam, ale też jego żona i dziewięcioro dzieci zostali ochrzczeni. Teraz jest starszym w zborze, a trzej synowie są sługami pomocniczymi. Jedna córka jest pionierką specjalną. Z osób, którym pomógł poznać prawdę, można by utworzyć zbór”.
We Włoszech jeden z braci miał następujące przeżycie, które uwydatnia potrzebę okazywania ludziom współczucia. Oto jego relacja: „Na zebraniu w Sali Królestwa zauważyłem mężczyznę, który niezwykle pilnie słuchał wykładu. Po zebraniu przywitałem go, a on wyznał, że jest bardzo nieszczęśliwy z powodu poważnych kłopotów rodzinnych. Żona ostro sprzeciwia się prawdzie, a nawet wzięła kij i wypędziła z domu brata, który z nim studiował.
„Z jakichś przyczyn straciłem kontakt z tym człowiekiem. Potem dowiedziałem się od brata, który z nim studiował, że przebywa w szpitalu w pobliskim miasteczku, ponieważ jest chory na płuca. Pojechałem tam i zacząłem szukać go po salach, bo nie znałem jego nazwiska. W końcu go znalazłem. Był wychudzony, zniechęcony i pogrążony w depresji. Ale kiedy mnie zobaczył, jego twarz się rozjaśniła. Opowiedział mi, że od miesięcy nikt z krewnych go nie odwiedza, a żona nie może przyjeżdżać zbyt często. Tego dnia zacząłem z nim studiować. Po siedmiu miesiącach wypisano go ze szpitala i wrócił do domu. Żona zgodziła się na studium, a kilka miesięcy później oboje zostali ochrzczeni.
„Po pewnym czasie brat ten mi powiedział: ‛Czy pamiętasz dzień, w którym odwiedziłeś mnie w szpitalu? Przybyłeś w samą porę. Kilka minut później miałem skończyć ze sobą, skacząc z balkonu. Ale twoje słowa dodały mi otuchy, zwłaszcza gdy mnie zapewniłeś, że mogę należeć do wielkiej ogólnoświatowej rodziny, do organizacji Jehowy’”.
Fizyczne upośledzenie nie przeszkadza naszym braciom służyć Jehowie z całego serca. W Kenii pewien brat, który ma niewierzących rodziców, zapadł w młodości na paraliż dziecięcy, wskutek czego musi się poruszać o kulach. Chcąc uczestniczyć w zebraniach, przebywa w każdą sobotę ponad 14 kilometrów, a następnie nocuje w miejscu zebrań, by w niedzielę udać się z powrotem do domu. Nie opuszcza zebrań, gdyż czerpie z nich radość i zachętę i może przebywać w towarzystwie braci. Widząc, jak wytrwale uczęszcza na zebrania, jego rodzice doszli w końcu do wniosku, że już nie da się go od tego odciągnąć. Dlatego zaproponowali mu pomoc materialną, by mógł dojeżdżać na zebrania.
W jednym kraju afrykańskim mieszkał człowiek zajmujący wysokie stanowisko w partii politycznej. Gdy przyprowadzano do niego naszych braci i fałszywie ich oskarżano, zawsze był pod wrażeniem ich przykładnego postępowania. Niejednokrotnie używał swych wpływów, by pod nieobecność zwierzchnika oczyszczać ich z niesłusznych zarzutów. W tym czasie przeżywał trudności natury politycznej, ponieważ na tym terenie działał wpływowy przywódca rebeliantów. Rząd polecił mu schwytać i skazać na śmierć tego opozycjonistę, który w odwecie poprzysiągł śmierć przedstawicielowi rządu. Później ten ostatni został przeniesiony do stolicy, a następnie fałszywie oskarżony i uwięziony. Przed wyjściem z więzienia zetknął się ze Świadkami Jehowy i przyjął książkę Prawda. Gdy wrócił do domu, rozpoczęto studium biblijne z nim i jego żoną.
Tymczasem wspomniany rebeliant ustatkował się i przyjął posadę nauczyciela. Zaczął też studiować Biblię z tym samym bratem, który prowadził studium z owym przedstawicielem rządu. Przypadkowo ci dwaj dawni przeciwnicy spotkali się w domu tego brata. Co za przeżycie! Stopniowo jednak ich nienawiść i podejrzliwość ustępowały. Obaj z żonami robili postępy w prawdzie i w jednym dniu zostali ochrzczeni.
W Birmie pewna nauczycielka zauważyła jakieś czasopismo pomiędzy książkami jednej z uczennic i je zabrała. Była to Strażnica. Z miejsca oddała się lekturze i z wielkim zainteresowaniem przeczytała ją od początku do końca.
Po lekcji zapytała uczennicę, skąd ma to czasopismo. Ta odpowiedziała, że „od ludzi, co chodzą po domach”. Nauczycielka nie mogła się doczekać ich wizyty. Wkrótce potem do jej drzwi zapukała pionierka i rozpoczęła z nią studium biblijne. Teraz ta kobieta, matka sześciorga dzieci, również naucza prawd biblijnych, głosząc od domu do domu jako pionierka pomocnicza.
Nasz niebiański Ojciec na pewno z zadowoleniem obserwuje gorliwą działalność swego ludu na całej ziemi. W Psalmie 149:4 czytamy: „Jehowa ma upodobanie w swoim ludzie. Przyozdabia potulnych zbawieniem”. Oby każdy z nas nie szczędził trudu, by przez gorliwe świadczenie mową i czynem zaskarbić sobie Jego uznanie.