BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g85/3 ss. 14-16
  • Twoje prawo do oceny ryzyka i korzyści

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Twoje prawo do oceny ryzyka i korzyści
  • Przebudźcie się! — 1985
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • OCENA RYZYKA I KORZYŚCI
  • RODZICE MUSZĄ OCENIĆ RYZYKO I KORZYŚCI
  • INNE METODY
  • NADZIEJA NA PRZYSZŁOŚĆ
  • Przysługuje ci prawo wyboru
    Jak krew może ocalić twoje życie?
  • Gdy lekarze usiłują wmuszać transfuzję krwi
    Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Świadkowie Jehowy a kwestia krwi
    Świadkowie Jehowy a kwestia krwi
  • Jak krew może ocalić życie?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1991
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1985
g85/3 ss. 14-16

Twoje prawo do oceny ryzyka i korzyści

TWOJE ciało należy do ciebie. Twoje życie należy do ciebie. Twierdzenia te są chyba całkiem oczywiste, niemniej wskazują na twoje podstawowe prawo w związku z leczeniem. Masz prawo decydować o tym, co będą z tobą robić. Niejeden korzysta z tego prawa, zasięgając najpierw opinii gdzie indziej, i dopiero wtedy podejmuje decyzje. Inni odrzucają jakąś określoną metodę leczenia. W roku 1983 dr Loren H. Roth przeprowadził ankietę, której wyniki świadczą o tym, że w szpitalach 20 procent pacjentów nie zgadza się na taki czy inny sposób leczenia.

Jaką miałbyś jednak powziąć decyzję, gdybyś zachorował lub został ranny? Skąd masz wiedzieć, nie będąc lekarzem, która metoda leczenia jest najlepsza? Zazwyczaj udajemy się do fachowców, do lekarzy, którzy mają odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, a przy tym są obowiązani pomagać ludziom. Lekarz i pacjent powinni ocenić „relację ryzyka do korzyści”. Co przez to rozumiemy?

Przypuśćmy, że boli cię kolano. Lekarz zaleca operację. Jakie ryzyko bierzesz na siebie w związku z narkozą i operacją oraz jakie są szanse, że noga będzie później sprawna? Z drugiej strony, jakie to może dać korzyści i jakie są szanse, że w twoim wypadku wszystko się uda? Po rozważeniu ewentualnego ryzyka i korzyści masz prawo zadecydować: zgodzić się na takie leczenie albo nie.

OCENA RYZYKA I KORZYŚCI

Rozważmy relację ryzyka do korzyści w konkretnej sytuacji, na przykład w poruszonej wcześniej sprawie Giuseppe i Consiglii Onedów.

Ich córka Isabella była ciężko chora i lekarze zalecili (a nawet domagali się), żeby regularnie przetaczano jej krew. Kochający rodzice nie zgodzili się na to głównie dlatego, iż znali wchodzące tu w grę prawo biblijne. A jak mogłoby wpłynąć na ich decyzję uwzględnienie relacji ryzyka do korzyści?

Dzisiaj większość ludzi uważa przetaczanie krwi pacjentowi za bezpieczną i skuteczną metodę leczenia. Nie zapominajmy jednak, że w XVII wieku bardzo rozpowszechnioną praktyką lekarską było upuszczanie krwi zarówno młodym, jak i starym, choć często pociągało to za sobą fatalne następstwa. Co by się działo, gdyby w tamtych czasach rodzice nie zgodzili się na upuszczenie krwi dziecku?

Czasy upuszczania krwi minęły. Dzisiaj świat lekarski opowiada się za przetaczaniem krwi. Chociaż w ostatnich latach lekarze mogą się poszczycić wieloma osiągnięciami, to jednak muszą przyznać, iż transfuzje są połączone z ryzykiem. Dr Joseph Bove (przewodniczący działającej przy Amerykańskim Stowarzyszeniu Banków Krwi komisji zajmującej się sprawą przenoszenia chorób przez transfuzję) powiedział niedawno, że już w roku 1943 po raz pierwszy zasygnalizowano możliwość nabawienia się zapalenia wątroby w następstwie transfuzji krwi. Następnie dodał:

„Dzisiaj, po 40 latach, uznaje się, że transfuzja niesie ze sobą ryzyko przeniesienia zapalenia wątroby przez co najmniej cztery rodzaje wirusów pochodzących z krwi. Ponadto wymienia się dużo innych czynników chorobotwórczych przenoszonych przez przetaczanie krwi i jej składników” (The New England Journal of Medicine z 12 stycznia 1984).

Gdybyś miał rozważyć wszystkie za i przeciw co do zdrowia i życia twojego lub twojej rodziny, jak byś wówczas ocenił ryzyko nabawienia się takich chorób? Nawet lekarze nie potrafią na to odpowiedzieć, ponieważ śmierć z powodu tych chorób może nastąpić długo po dokonaniu transfuzji. Weźmy na przykład zarazek zapalenia wątroby (B), który nie zawsze daje się wykryć przez zastosowanie metody radiologicznej. Dnia 10 stycznia 1984 roku w serwisie informacyjnym (USA) powiedziano co następuje:

„Według danych dostarczonych przez Ośrodek Badań Epidemiologicznych w Atlancie (w stanie Georgia) w 1982 roku około 200 000 Amerykanów nabawiło się zapalenia wątroby typu B; 15 000 osób trzeba było hospitalizować na skutek ostrego przebiegu choroby, a 112 zmarło. Dalsze 4000 straciło życie wskutek przewlekłych powikłań po tej chorobie”.

A ile ludzi zmarło na potransfuzyjne zapalenie wątroby we Włoszech, w Niemczech, Japonii i w innych krajach? Tak więc śmierć w następstwie przetoczenia krwi to poważne ryzyko, które trzeba wziąć pod uwagę.

Poza tym w relacji ryzyka transfuzji do wynikających z niej korzyści ryzyko ciągle wzrasta. „W miarę rozwoju nauki”, oświadczył w maju 1982 roku profesor Giorgio Veneroni (z Mediolanu), „odkrywamy coraz więcej przyczyn, aby transfuzję krwi homologicznej uznać za zabieg ryzykowny”. Ostatnio zaalarmowało lekarzy wykrycie AIDS (zespołu nabytego braku odporności), choroby, którą cechuje niezwykle wysoka śmiertelność. Wspomniany dr Joseph Bove powiedział jeszcze:

„Lekarze muszą brać pod uwagę relację ryzyka transfuzji krwi, które ponosi biorca, do spodziewanych korzyści. Koncepcja ta co prawda nie jest nowa, ale nabrała większego znaczenia, ponieważ nie da się już rozproszyć obaw pacjenta, że w wyniku transfuzji może się nabawić AIDS”.

W roku 1978 lekarze nie omawiali z Onedami takiego ryzyka. Wtedy nawet go nie znano. Ale dzisiaj już o nim wiemy. Czy obecna świadomość większego ryzyka transfuzji nie powinna złagodzić krytycznej oceny decyzji Onedów?

RODZICE MUSZĄ OCENIĆ RYZYKO I KORZYŚCI

Jako osoba dorosła masz prawo oceniać ryzyko i korzyści związane z transfuzją krwi lub inną metodą leczenia. Uznaje się, że „każdy samodzielny człowiek dorosły jest panem swego ciała. Może się z nim obchodzić mądrze albo nierozsądnie. Może nawet odmówić zgody na poddanie się leczeniu, które by mu uratowało życie, i nikomu nie wolno się do tego wtrącać — nawet państwu” (dr med. Willard Gaylin, prezes Hastings Center). Kto jednak ma ocenić relację ryzyka do korzyści, gdy chodzi o dziecko?

Jest rzeczą ogólnie przyjętą, że ten obowiązek spoczywa na rodzicach. Przypuśćmy, że twoje dziecko ma kłopoty z migdałkami i zaproponowano operację. Zapewne zechcesz dowiedzieć się czegoś o dobrych i złych stronach wycięcia migdałków podniebiennych. Może zechcesz to potem porównać z ryzykiem leczenia antybiotykami. W końcu ty na podstawie uzyskanych informacji poweźmiesz odpowiednią decyzję — tak jak to już zrobiło wielu rodziców.

Rozpatrzmy teraz poważniejszą sytuację. Lekarze przekazują ci smutną wiadomość, że twoje ukochane dziecko najprawdopodobniej jest nieuleczalnie chore na raka. Dowiadujesz się, że można by zastosować chemioterapię, ale leki byłyby bardzo a bardzo szkodliwe dla dziecka, zaś szanse powstrzymania rozwoju choroby w tym stadium są niemal równe zeru. Czy nie przysługiwałoby ci prawo do powzięcia ostatecznej decyzji?

„Owszem”, odpowiada w swoim artykule dr Terrence F. Ackerman.a Przyznaje on, że wiele postanowień sądowych uzyskano na podstawie twierdzenia, że państwo musi chronić nieletnich. Tymczasem w znanym Szpitalu i Instytucie Onkologii imienia dra med. Andersona w szeregu wypadków trzymano się zasady, żeby się nie zwracać do sądu o wydanie nakazu zastosowania transfuzji. Dlaczego? Częściowo dlatego, że „każde z tych dzieci było zapewne śmiertelnie chore, a my nie mogliśmy przewidywać pomyślnego wyniku leczenia”. Czyż z Isabellą sprawa przedstawiała się inaczej?

Ackerman kładzie nacisk na znaczenie „poszanowania prawa rodziców do wychowywania dzieci w sposób, który uznają za właściwy”. Oto jego argumenty: „W praktyce pediatrycznej obowiązuje elementarna zasada, że lekarz ma moralny obowiązek podtrzymywania na duchu rodziców i rodzinę. Już samo postawienie diagnozy, że dziecko może być śmiertelnie chore, wywołuje u rodziców ogromny stres. Jeśli do tego jeszcze muszą walczyć z czymś, co uważają za naruszenie prawa Bożego, to ich możliwości działania mogą być tym bardziej nadwerężone. Ponadto dobre samopoczucie rodziny ma bezpośredni wpływ na samopoczucie chorego dziecka”.

INNE METODY

W celu uniknięcia niejednego ryzyka związanego z transfuzjami krwi są udoskonalane różne techniki chirurgiczne, które umożliwiają ograniczenie zapotrzebowania na krew. I właśnie stanowisko Świadków Jehowy w kwestii krwi zachęciło do prowadzenia tych badań. Pod koniec 1983 roku ukazało się w prasie amerykańskiej sprawozdanie przedstawione na Zjeździe American Heart Association (Amerykańskiego Stowarzyszenia Kardiologów): U 48 dzieci w wieku od 3 miesięcy do 8 lat dokonano operacji serca bez użycia krwi. Obniżano temperaturę ciała pacjentów i rozcieńczano krew roztworami soli i środków odżywczych. Krwi jednak nie podawano! Początkowo technikę tę stosowano tylko do dzieci Świadków Jehowy. Gdy chirurdzy stwierdzili, że dzieci Świadków znoszą te operacje znacznie lepiej niż inne, operowane w sposób tradycyjny, zdecydowali się stosować tę technikę u wszystkich swoich pacjentów.

Oczywiście w niektórych sytuacjach lekarze uważają przetoczenie krwi za niezbędne. Trzeba jednak obiektywnie powiedzieć, że: (1) nawet wielu lekarzy przyznaje, iż wypadki, kiedy zastosowanie transfuzji uznaje się za konieczne, zdarzają się bardzo rzadko; (2) od dawna przyjął się szkodliwy zwyczaj przetaczania krwi bez potrzeby; (3) poważne ryzyko, jakie pociąga za sobą transfuzja, uniemożliwia zajęcie dogmatycznego stanowiska w kwestii oceny ryzyka i korzyści jej stosowania. Z niektórych szpitali napływają więc doniesienia, że sporo ludzi, którzy wcale nie są Świadkami Jehowy, stanowczo nie życzy sobie transfuzji.

NADZIEJA NA PRZYSZŁOŚĆ

Na szczęście przywiązuje się coraz większą wagę do praw i godności osobistej człowieka. Oświecone narody, do których należy też naród włoski, dokładają starań, żeby zapewnić ludziom jak najwięcej wolności, włącznie z wolnością podejmowania decyzji w sprawach leczenia opartych na znajomości rzeczy. W broszurze wydanej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy czytamy: „Do pacjenta musi należeć ostatnie słowo, czy podejmie ryzyko określonej metody leczenia lub operacji zalecanej przez lekarza, czy też odrzucając ją, zaryzykuje radzenie sobie bez niej. Takie jest naturalne, ustawowo zagwarantowane prawo każdego człowieka”.

Ma to zastosowanie także w odniesieniu do nieletnich. Jeżeli masz dzieci, to powinieneś czynnie uczestniczyć w podejmowaniu decyzji, gdy trzeba je leczyć. W „Poradniku dla sędziego rozpatrującego sprawy zaleceń lekarskich względem dzieci” (Guides to the Judge in Medical Orders Affecting Children) wydanym przez kolegium sędziów w USA czytamy:

„Jeżeli jest możliwość wyboru metody postępowania — gdy na przykład metoda zalecana przez lekarza daje szanse powodzenia w 80 procentach, ale nie zgadzają się na nią rodzice, którzy jednak nie mają zastrzeżeń wobec metody dającej szansę powodzenia jedynie w 40 procentach, to lekarz musi obrać postępowanie zgodne z wolą rodziców, mimo że z punktu widzenia medycyny jest ono bardziej ryzykowne”.

Taka rada może mieć ogromne znaczenie, gdy obstajesz przy swoim prawie — a nawet obowiązku — uzyskania od lekarza dokładnych informacji. Często warto zasięgnąć rady innego specjalisty. Dowiesz się, jakie różne metody leczenia można zastosować w danej chorobie i zapytaj o ewentualne ryzyko i korzyści każdej z nich. Gdy już poznasz relację ryzyka do korzyści, będziesz mógł powziąć decyzję opartą na dokładnej znajomości rzeczy. Ustawa gwarantuje ci takie prawo. Biorąc zaś pod uwagę Boga i twoje sumienie, jesteś obowiązany tak postąpić.

[Przypis]

a „The Limits of Beneficence: Jehovah’s Witnesses and Childhood Cancer”, Hastings Center Report z sierpnia 1980.

[Ramka na stronie 14]

PRZERAŻONY PEDIATRA

Profesor James Oleske przyznał niedawno:

„Jako pediatrę i immunologa przeraża mnie to, (...) że wciąż jeszcze żyjemy w zatrważającym okresie, w którym wiele przedwcześnie urodzonych niemowląt otrzymało transfuzję krwi, zanim się dowiedzieliśmy o istnieniu AIDS. (...) Jeżeli bowiem pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych nasze zapasy krwi rzeczywiście były zakażone czynnikiem wywołującym AIDS, to sporej liczbie wcześniaków grozi niebezpieczeństwo. (...) Problem polega na tym, że nie można wykryć sprawcy AIDS przez zastosowanie zwykłego testu radiologicznego, a bez takiego testu diagnostycznego właściwie nie ma żadnego sposobu wykrycia czy u kogoś, kto się czuje zdrowy i może oddać krew, nie rozwija się ta choroba” (Data Centrum ze stycznia 1984).

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij