Zdumiewające stworzenia, które chwalą swego Stwórcę
CO TO JEST?
CZYMKOLWIEK JEST, wygląda jak zwierzę z bajki. Ma dziób kaczki, ogon bobra, stek jak u gada, futro i płetwowate kończyny wydry. Składa jaja jak ptak i karmi swoje młode jak ssak. Ma niby kogut ostrogi, które wydzielają truciznę jak jadowite zęby grzechotnika. Wielkością przypomina królika, ma jednak wilczy apetyt: pożera 1200 dżdżownic, 50 raków, a ponadto kijanki, larwy owadów i chrząszcze — i to wszystko w ciągu jednego dnia! Jest zwierzęciem tak dziwacznym, że kiedy przed dwustu laty pokazano w Londynie jego skórę, niektórzy ludzie uznali ją po prostu za fałszerstwo. Ale to nie było fałszerstwo. Zwierzę takie żyje w Australii i nazywa się dziobak.
Kto wierzy w Stwórcę, tego powyższy opis nie wprawi w zakłopotanie. Inaczej ma się rzecz z tymi, którzy wierzą w ewolucjonizm. Jego zwolennicy są w tym wypadku bezradni. W książce Dawida Attenborougha Życie na naszej Ziemi czytamy: „Nie mamy żadnych konkretnych dowodów na to, że któryś ze skamieniałych gadów był przodkiem dziobaków. Nasza wiedza o wielu hipotetycznych przodkach opiera się w znacznym stopniu na tym, co wiemy o zębach”. Zęby jednak nie mogą tu pomóc, bo dziobak po prostu ich nie ma. „Wśród skamielin nie ma żadnej wyraźniejszej wskazówki co do ich przodków. W gruncie rzeczy nie potrafimy określić, z której grupy skamieniałych gadów wywodzą się te stworzenia”.
Skoro nie ustalono, skąd się wywodzi dziobak, to jak można twierdzić, że kiedyś był gadem przeobrażającym się w ssaka? A może chodzi o ssaka, który staje się ptakiem, albo o ptaka zamieniającego się w gada? Ponieważ nikt nie wie, skąd się wywodzi ani w co się przekształca, więc może jest tym, czym był zawsze — dziobakiem, jakim go stworzył jego Stwórca, Jehowa.
DLACZEGO PINGWINOM NIE MARZNĄ NOGI?
STALE PRZEBYWAJĄ na śniegu, lodzie lub w lodowatej wodzie. Ich nogi są ciągle wystawione na działanie ujemnych temperatur, lecz nie marzną. Gdyby była w nie wtłaczana ciepła krew, wracałaby do ciała ochłodzona. Wkrótce utrata ciepła poprzez nogi byłaby tak wielka, że zamarzłyby nie tylko one, ale cały pingwin. Problem ten został rozwiązany dzięki pomysłowemu mechanizmowi wymiany ciepła. Tętnice w łapach są otoczone żyłami, w związku z czym zimna krew odpływająca z nóg żyłami pochłania ciepło krwi wpływającej do tętnic. Ochłodzona w ten sposób krew tętnicza jest odpowiednia dla łap, które mają bardzo dużo ścięgien, a tylko niewiele mięśni — zimne ścięgna mogą należycie spełniać swoje funkcje, czego jednak nie dałoby się powiedzieć o chłodnych mięśniach. Dzięki tej genialnej wymianie energii ciało pingwina i jego nogi nie marzną.
DWA ZDUMIEWAJĄCE RODZAJE SNU ZIMOWEGO
SEN ZIMOWY jest zjawiskiem zadziwiającym. W prawdziwy sen zimowy zapadają stosunkowo nieliczne ssaki — należą do nich koszatki, susły i świstaki. Temperatura ciała małego czipmunka pokrytego trzynastu prążkami spada do zaledwie kilku stopni powyżej najniższej temperatury zewnętrznej. Tempo oddychania zmniejsza się z kilkuset oddechów na minutę do jednego co pięć minut. Częstotliwość bicia serca maleje z kilkuset uderzeń na minutę do jednego uderzenia lub dwóch. Porusza się lekko co parę godzin, a mimo to mięśnie zachowują prężność. Układy trawienny i wydalniczy w dalszym ciągu funkcjonują.
Niedźwiedzie nie zapadają w regularny, tylko w przerywany sen zimowy. Temperatura ich ciała pozostaje prawie normalna. Spalają około 4000 kalorii dziennie. Często się budzą i chodzą tam i z powrotem. Mimo to żyją przez co najmniej trzy miesiące bez pożywienia i wody. W tym czasie nie wydalają kału ani moczu. Oznacza to, że produkty przemiany związków azotowych, wydalane normalnie z moczem, gromadzą się w ciele, co przecież musiałoby wywołać zatrucie mocznikiem. Ale tak się nie dzieje.
Niedźwiedź radzi sobie z usuwaniem odpadów zawierających azot uruchamiając swoistą recyrkulację. W New Scientist z 21 lutego 1985 roku czytamy: „Naukowcy wyjaśniają, że podczas snu zimowego niedźwiedź ściąga azot z kanalików, gdzie dokonuje się synteza mocznika, do przewodów, w których są wytwarzane aminokwasy i nowe proteiny. Poza tym wyzyskuje glicerynę (powstającą w trakcie przemiany tłuszczów) i recyrkulowany azot jako składniki budulcowe”.
DAJĄ O SOBIE ZNAĆ JESZCZE PRZED WYLĘGNIĘCIEM
JESZCZE W SKORUPCE niektóre młode ptaki zawiadamiają o swym bliskim wykluciu się. Wydają ciche piszczące dźwięki. Można to na przykład zaobserwować u przepiórki i gęsi. „Gdy gęś słyszy te dźwięki, nawiązuje łączność z pisklętami. W odpowiedzi wysyła słabe sygnały kontaktowe do przebywających jeszcze w skorupkach gąsiątek, które już potrafią wydawać przeróżne głosy będące dla matki wskazówką, czy młode rozwijają się prawidłowo. Jeżeli pisklęta wydają ‚płaczliwy głos’ zwany ‚piskiem opuszczenia’, matka, jak gdyby chcąc je pocieszyć, reaguje sygnałami kontaktowymi, na co nie wyklute gąsiątka odpowiadają niekiedy radosnymi dźwiękami pozdrowienia” (Konrad Lorenz, Das Jahr der Graugans). Tuż przed wylęgiem gąsior, zaalarmowany prawdopodobnie tymi „konwersacjami”, staje przy gnieździe.
[Ilustracja na stronie 13]
Piip! Piip!