BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w61/16 ss. 13-14
  • Zmierzając do celu mego życia

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Zmierzając do celu mego życia
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1961
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • SZCZĘŚCIE SŁUŻBY PIONIERSKIEJ
  • SZCZĘŚCIE W BETEL I W GALAAD
  • SZCZĘŚCIE SŁUŻENIA TAM, GDZIE ZACHODZI POTRZEBA
  • Jehowa wynagradza wszystkich, którzy Go poważnie szukają
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1963
  • Podążanie całą duszą drogą życia
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1976
  • Zmierzając do celu mego życia
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1961
  • Udział pionierów w zgromadzaniu dalszych członków „wielkiej rzeszy”
    Nasza Służba Królestwa — 1977
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1961
w61/16 ss. 13-14

Zmierzając do celu mego życia

Opowiada Greczynka

URODZIŁAM się w Rammalah, w Palestynie (obecnie Jordania), lecz wychowałam się w Atenach, w Grecji. Moja rodzina należała do kościoła greckoortodoksyjnego. Wkrótce po osiedleniu się w Atenach mojej rodziny starszy brat zetknął się z prawdą i stał się świadkiem Jehowy. Matka zainteresowała się prawdą, lecz dwa lata później zmarła. Natomiast ojciec bardzo się sprzeciwiał i zmusił mego brata do opuszczenia domu. Ojciec zawsze zabierał mnie ze sobą do kościoła. Dlatego nawet po jego śmierci, a rok przed ukończeniem szkoły średniej, regularnie chodziłam do kościoła.

Chodzenie do kościoła nie pomogło mi znaleźć tego, czego szukałam, a mianowicie głębszej wiedzy o Bogu i Jego wymaganiach. Nigdy nie słyszałam w kościele greckoortodoksyjnym napomnienia, żeby czytać Biblię i sama jej nigdy nie czytałam. Zawsze odczuwałam jak gdyby wewnętrzną pustkę. Przypominam sobie, że w ciągu wszystkich tych lat, gdy chodziłam do kościoła, tylko raz ksiądz wygłosił kazanie na temat ewangelii. Zachowanie się księży również pozostawiało wiele do życzenia.

Postanowiłam już nie chodzić do kościoła, ale modliłam się do Boga, by mi pomógł poznać prawdziwy sposób wielbienia Go. Chociaż odpowiedź znajdowała się w naszym domu w licznych publikacjach Strażnicy, które brat nam przysyłał, to jednak dopiero po wybuchu drugiej wojny światowej zaczęłyśmy z siostrą je czytać i studiować, jak również Biblię.

Pogłębiająca się znajomość prawdy stopniowo wypełniła uczucie wewnętrznej pustki najbardziej zadowalającymi i rozweselającymi serce objawieniami woli Bożej i Jego zamysłu. Jak cudownie chroniło to od wszelkich sideł Szatana, których tak wiele było w Grecji w ponurym okresie drugiej wojny światowej!

Oddanie się Bogu i chrzest w roku 1943 — to moje następne wielkie kroki. W owym czasie w Grecji nie było jeszcze służby pionierskiej. Pracowałam w Ministerstwie Finansów i tak jak inni głosiciele starałam się robić co mogłam, aby wydawać świadectwo ludziom, którzy na skutek warunków wojennych byli w ciężkim położeniu. Potem, w roku 1945, gdy wojna się skończyła, siostra i ja udałyśmy się na Cypr, aby tam zamieszkać u naszego brata.

Na Cyprze były zupełnie inne warunki. Wyspa w bardzo małym stopniu była dotknięta skutkami wojny. Panował tam spokój oraz wielka wolność dla dzieła. Mieliśmy wspaniałe sposobności wykonywania służby od drzwi do drzwi w miastach i po różnych wsiach. Tam po raz pierwszy zobaczyłam braci i siostry w służbie pionierskiej i to nawet wśród moich krewnych. Chociaż ta służba wydawała mi się czymś dobrym dla drugich, to jednak nie przyszło mi na myśl, że ja również mogłabym być pionierką. Potem na pewnym zebraniu służby odczytano list Towarzystwa. Wskazano w nim na to, że zajęcie się służbą pionierską — jeśli można tak załatwić swe sprawy, iż ona byłaby możliwa — jest przywilejem i obowiązkiem wszystkich oddanych Bogu ludzi. Ten list wywarł na mnie ogromne wrażenie i natychmiast powstało w moim sercu pragnienie zostania pionierką, które z każdym dniem stawało się coraz silniejsze.

SZCZĘŚCIE SŁUŻBY PIONIERSKIEJ

Ze względu na pewne obowiązki rodzinne uważałam, że jeśli natychmiast rozpocznę służbę pionierską, to nie będę mogła długo w niej pozostać. Pragnęłam, aby pełnoczasowa służba kaznodziejska stała się moją karierą życiową. Przedłożyłam więc tę sprawę Jehowie w modlitwie i oczekiwałam z ufnością Jego pomocy. Doprawdy nie trwało długo, a przeszkody piętrzące się jak góry zniknęły. Zwolniłam się z banku, w którym pracowałam, i powróciłam do Grecji, aby rozpocząć służbę pionierską. Ponieważ na Cyprze było już kilku pionierów, więc sądziłam, że moja służba będzie pożyteczniejsza w Grecji. Wcale nie byłam przygotowana finansowo ani nie miałam żadnego zapasu odzieży, ale się nie martwiłam. Wiedziałam, że Jehowa wiernie dotrzymuje swych obietnic i ze zaprasza nas, abyśmy Go wypróbowali.

Gdy powróciłam do Grecji, ofiarowano mi w Atenach trzy różne posady z bardzo kuszącym wynagrodzeniem, lecz ani na chwilę nie pomyślałam o odkładaniu mojej decyzji wstąpienia do pełnoczasowej służby pionierskiej. Tak więc 1 listopada 1947 roku rozpoczęłam swoją służbę pionierską w Atenach, zmierzając w ten sposób do celu mego życia.

Dzieło w Grecji przechodziło wtedy swój najtrudniejszy okres. Kościół ortodoksyjny z pomocą policji przystąpił do srogiego prześladowania. Dzieło zostało niemal całkowicie zepchnięte w podziemie. Ale to wszystko nie zmniejszyło radości służby. Wprost przeciwnie! Nieraz Jehowa dał mi teren, na którym mogłam głosić w różnych placówkach policji, w sądach i więzieniach. Czy możesz sobie wyobrazić moją radość, gdy pewnego razu w komisariacie policji otoczyło mnie przeszło dziesięciu policjantów, którzy skwapliwie słuchali tego, co im opowiadałam o mojej nadziei? Albo gdy miałam sposobność głosić niewiastom w więzieniu oraz wskazać im na sposobność okazania skruchy i na wspaniałą nadzieję na nowy świat? Mimo że te przeżycia były może ciężkie z cielesnego punktu widzenia, to jednak należą do najgłębszych i najmilszych wspomnień z mego życia.

W czasie mej służby pionierskiej w Atenach miałam wiele szczęśliwych przeżyć. Jehowa błogosławił moim wysiłkom, a sporo ludzi, z którymi studiowałam, zajęło stanowisko po stronie Społeczeństwa Nowego świata, i nadal należy do gorliwych uczestników w służbie Królestwa.

SZCZĘŚCIE W BETEL I W GALAAD

Pewnego dnia zostałam wezwana do biura oddziału Towarzystwa w Atenach. Poproszono mnie o wypełnienie wstępnego podania o przyjecie do Galaad — Biblijnej Szkoły Strażnicy, kształcącej misjonarzy. Galaad była dla mnie czymś nieosiągalnym i nie odważyłam się pomyśleć o tym, że Jehowa zaprosi mnie kiedyś, abym do tej szkoły uczęszczała. Odczułam więc doprawdy świętą radość, gdy później wypełniłam końcowy formularz zgłoszeniowy.

Zostałam zaproszona do szesnastej klasy Galaad, która miała się rozpocząć po Kongresie pod hasłem „Pomnożenie teokracji” w roku 1950. Ale ponieważ byłam już od początku kwietnia tego roku w Nowym Jorku, więc przed wstąpieniem do szkoły otrzymałam inny przywilej, a mianowicie pięciomiesięczną służbę w bruklińskim Domu Betel.

Brak mi słów do opisania błogosławieństw, których dostąpiłam w czasie, gdy tam przebywałam, i sądzę, że mogę tak jak Paweł powiedzieć, iż brakłoby mi czasu, aby je wszystkie wymienić w tym krótkim sprawozdaniu. Przyjazne i szczere twarze, niesamolubna uprzejmość, dobrotliwa miłość sióstr, które z całych sił pomagały mi, abym się czuła jak w domu, pokora i łagodność starszych i odpowiedzialnych braci, gorliwość każdego w wykonywaniu przydzielonych zadań i intensywność z jaką każdy pracował, a do tego budujące i pobudzające rozważania tekstów dziennych i innych kwestii biblijnych przy stole — to tylko część błogosławieństw, które wywarły na mnie głębokie wrażenie i pomogły mi zrozumieć widzialną, teokratyczną organizację Jehowy. Członkostwo rodziny bruklińskiego Betel — to niezrównany przywilej, i jak najbardziej błogosławiony jest los wszystkich tych sług, którzy tam służą Jehowie!

Kongres pod hasłem „Pomnożenie teokracji” był dla mnie zachwycającym przeżyciem, zwłaszcza, że był pierwszym wielkim kongresem, na którym byłam. Szkoła Galaad rozpoczęła się mniej więcej miesiąc później. Jeszcze pamiętam słowa brata Knorra z jego wstępnego przemówienia: „Czy kiedykolwiek życzyłeś sobie przebywać gdzieś, gdzie panuje spokój i gdzie bez jakichkolwiek zmartwień mógłbyś poświęcić swój czas tylko na studium Słowa Bożego? Otóż ta sposobność nadarza ci się tutaj. Korzystaj z niej.” Te myśli przemówiły mi do serca, ponieważ to była właśnie rzecz, do której tęskniłam odkąd poznałam prawdę. Organizacja teokratyczna jak czuła matka dała mi tę sposobność.

Każdy dzień był wypełniony praktycznymi pouczeniami i szczegółowym studium różnych tematów, co mi umożliwiło coraz jaśniejsze zrozumienie prawdy. Ten zaawansowany teokratyczny kurs szkoleniowy przedstawił nam organizację Jehowy z całym jej wzbudzającym szacunek porządkiem i pięknością oraz pomógł mi lepiej niż kiedykolwiek przedtem ocenić przywilej służenia Jehowie w służbie pełnoczasowej. Żal nam było opuszczać Galaad po ukończeniu nauki.

SZCZĘŚCIE SŁUŻENIA TAM, GDZIE ZACHODZI POTRZEBA

Ale jeszcze większe szczęście czekało nas, absolwentów, gdy rozjechaliśmy się do trzydziestu ośmiu różnych krajów. Być w kraju, gdzie nigdy przedtem nie żyłeś, gdzie większa część ludności mówi językiem, którego jeszcze nie znasz, i gdzie trudno się czasem dopasować do ogólnego sposobu życia — to sprawy, z którymi z początku nie tak łatwo dać sobie radę. Ale jakże nieważne stają się te trudności, gdy służysz tam, gdzie to jest wolą Jehowy! Jeśli się tak na to zapatrujesz, to wierz mi, że takie miejsce staje się wkrótce najpiękniejszym miejscem na ziemi! Przywilej i radość, którą zaznawałyśmy podczas szukania i karmienia wielu podobnych owcom ludzi w wielkim, starożytnym mieście, liczącym ponad milion mieszkańców, pochodzących z różnych religii i mówiących różnymi językami, spowodowały, że moja towarzyszka i ja czułyśmy się wkrótce jak u siebie w domu, i odtąd zawsze się tak czułam.

Minęło dziesięć lat pełnych ciężkiej i wytężonej pracy. Dzięki niezasłużonej dobroci i pomocy Jehowy jestem jeszcze na tym samym miejscu. To wywołuje we mnie uczucie szczególnej wdzięczności wobec Niego. Nigdy nie cieszyłabym się tyloma błogosławieństwami, gdybym stale była tylko dobrym głosicielem na Cyprze lub w Grecji.

Ze wzruszeniem serca obserwowałam w ciągu lat, jak Jehowa błogosławił dzieło siania i nawadniania, tak że mała grupa, licząca czterdzieści osób, wzrosła do ponad trzystu głosicieli Królestwa Bożego!

Jehowa cudownie dbał o zaspokojenie moich potrzeb duchowych. Dzięki Jego pomocy od roku 1950 nie opuściłam żadnego z wielkich kongresów. Tak więc w roku 1953 miałam przywilej uczestniczyć na kongresie Społeczeństwa Nowego Świata w Nowym Jorku, a potem, w roku 1955, byłam na trzech kongresach w Europie pod hasłem „Triumfujące Królestwo” i na najbardziej wzruszającym ze wszystkich, niezapomnianym międzynarodowym kongresie pod hasłem „Woli Bożej” w Nowym Jorku w roku 1958! Siła duchowa, której Jehowa dostarczył swym sługom przez te kongresy, była dla mnie wielkim bodźcem w dalszym wiernym zmierzaniu do celu mego życia.

Ufność, którą pokładałam w Jehowie w związku z moimi potrzebami materialnymi nie zawiodła mnie. W minionych latach zaopatrywał mnie hojnie przez umiłowanych krewnych i braci.

Znajomość prawdy Słowa Bożego i służenie Jehowie uszczęśliwia, lecz służenie Jehowie pełnoczasowo w charakterze pioniera uszczęśliwia jeszcze bardziej. Mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia, gdyż zmiana, której dokonała w moim życiu służba pionierska, jest tak wielka i błogosławiona, jak zmiana dokonana przez samo poznanie prawdy.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij