BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w66/16 ss. 11-12
  • Gdzież jest miłość bliźniego?

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Gdzież jest miłość bliźniego?
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1966
  • Podobne artykuły
  • „Masz miłować swego bliźniego jak samego siebie”
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2014
  • Kto jest moim bliźnim?
    Przebudźcie się! — 1986
  • Na czym polega miłość bliźniego
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2006
  • Dlaczego należy miłować bliźniego?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1993
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1966
w66/16 ss. 11-12

Gdzież jest miłość bliźniego?

„O MÓJ BOŻE! Morduje mnie! Pomocy! Pomocy! Umieram! Umieram!” W ten sposób wyzwała pomocy młoda, ładna kobieta — Kitty Genovese. Ale nikt nie pospieszył na ratunek. Trzydzieści osiem osób z pobliża parku Kew Gardens w Queens, zamożnej dzielnicy Nowego Jorku, zeznało później przed policją, że patrzyły na dokonanie tej zbrodni, ale nic w związku z tym nie zrobiły; to znaczy nic do chwili, aż było już za późno. — New York Times.

Zaledwie miesiąc później młody mężczyzna, cierpiący na zaburzenia umysłowe, wspiął się na gzyms dwunastego piętra pewnego hotelu w miejscowości Albany, zamierzając popełnić samobójstwo. Przez dwie godziny stąpał po krawędzi, palił papierosy i rozmyślał, co uczynić; czasem nawet przechylał się, jak gdyby przygotowując się do skoku. Na dole zebrały się tłumy; według oceny policji liczba ich sięgała w końcu około 4000 osób. Wśród oczekujących rozlegały się okrzyki: „Skaczże już! Skacz!” Słyszano nawet typową mowę uliczników: „No, jazda, tchórzu!” „Wal! Nie łam się, chłopie!” Pewna dziewczynka, nie mająca chyba więcej niż dziesięć lat, weszła na ponad półtorametrowy podest i wymachując ramionami wrzeszczała: „Bo skoczę! Bo skoczę!” Słyszano, jak pewna młoda niewiasta zwróciła się do swego towarzysza ze słowami: „Niechby już skoczył, żeby było po wszystkim. Bo jak się nie pospieszy, to się spóźnimy na ostatni autobus.” Na próżno niektórzy urzędnicy miejscy i biskup katolicki próbowali skłonić tego młodzieńca do zejścia z niebezpiecznego gzymsu. W końcu jednak jego siedmioletniemu bratankowi udało się go nakłonić do zmiany postanowienia, tak iż pozwolił temu dziecku sprowadzić siebie w bezpieczne miejsce. — New York Times.

Dlaczego ludzie tak się zachowują? Jak tyle osób mogło patrzeć na mordowanie dziewczyny — napastnik bowiem w okresie ponad trzydziestu pięciu minut powracał klika razy, zadając jej dalsze rany — i wcale na to nie reagować? W rzeczywistości przyglądało się temu znacznie więcej niż trzydzieści osiem osób; trzydzieści osiem przyznało się, że były świadkami tego. Wiele dalszych, o których wiadomo, że tam były, wyparło się tego. Nad wypadkiem tym dyskutowali duchowni, psychiatrzy i socjologowie, czyli naukowcy zajmujący się badaniem zjawisk społecznych, i różnie go wyjaśniali. Jeden z socjologów określił postępowanie tych ludzi jako „bezmyślność”. Ale czy rzeczywiście była to po prostu bezmyślność?

Faktem jest, iż ludzie ci potrafili przemyślnie uzasadnić swoją bierność w tej sytuacji, chociaż wielu z nich wstydziło się potem swego braku inicjatywy. Po większej części tłumaczyli się tym, że nie chcieli się wtrącać w cudze sprawy. Może to być tłumaczenie podyktowane wyrachowaniem, ale czy jest ono słuszne? Czy nie można było przynajmniej natychmiast wezwać policję? Gdyby się kierowali miłością bliźniego, powinna ona była ich skłonić choćby do tak ograniczonej reakcji.

Można chyba powiedzieć, że pod niektórymi względami incydent z miejscowości Albany, gdzie wyrostki i inni daremnie próbowali doprowadzić młodego człowieka do popełniania samobójstwa, jeszcze poważniej oskarża tych, którzy w ten sposób mówili i działali. Okazali się oni potencjalnymi mordercami, bo gdyby się im udało skłonić owego młodzieńca do samobójstwa, to na nich spadłaby odpowiedzialność za jego krew. Co powoduje, że ludzie mają tak wypaczony pogląd na życie, iż pragną doznać emocji patrzenia na samobójstwo młodego człowieka? Dlaczego zdradzają tak wielki brak miłości bliźniego?

Do zaistnienia u ludzi tak bezlitosnej postawy w pewnej mierze niewątpliwie przyczynia się codzienne pokazywanie wypadków przemocy i zbrodni na ekranach kinowych i telewizyjnych. Jeśli ktoś codziennie przygląda się takim aktom przemocy, to staje się na nią nieczuły i w następstwie tego chętnie ogląda ją w prawdziwym życiu, gdyż dostarcza mu to jeszcze więcej emocji. Ale czy nie ma już nic innego do oglądania? Są przecież programy i filmy‚ które faktycznie uwypuklają sprawę współczucia, wyrozumienia i sympatii. Czy nie lepiej zająć myśli takimi budującymi postawami?

Niedoskonały człowiek z natury rzeczy ma wrodzoną skłonność do samolubstwa, ale można się odzwyczaić od myślenia tylko o własnej przyjemności lub korzyści przez karmienie umysłu właściwą strawą duchową. A nigdzie nie znajdzie się lepszego pod tym względem pokarmu, niż w Słowie Bożym, Biblii. Począwszy od księgi 1 Mojżeszowej i aż do Objawienia włącznie podkreśla ona znaczenie miłości bliźniego, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio, a więc przez przykazania, przykłady i porównanie. Tak na przykład już notując obłudne słowa mordercy Kaina, który po zabiciu brata powiedział: „Czyż jestem stróżem brata mego?” — Biblia ujawnia i potępia jego zatwardziałość. Podobnie ostatnia księga Biblii, gdzie zapisano nakaz dotyczący wody życia: „Kto słyszy, niech powie: ‚Przyjdź’” — domyślnie zaleca miłość bliźniego. — 1 Mojż. 4:9; Obj. 22:17, BT.

Miłość bliźniego głosił szczególnie Jezus Chrystus. Wskazał on, że drugim z największych przykazań jest: „Miłuj swego bliźniego jako siebie samego”, a także podał nam „Złotą Regułę”: „Jak chcecie, aby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie.” Gdybyś został napadnięty przez nożownika, to czy nie chciałbyś, żeby ktoś wezwał milicję? Gdybyś doznał wstrząsu psychicznego i zamierzał popełnić samobójstwo, to czy wolałbyś, żeby cię ktoś jeszcze popychał do tego, czy też spodziewałbyś się raczej od innych, że okażą ci wyrozumienie i zatroszczą się o twoje dobro? — Marka 12:31, NW; Łuk. 6:31, NT.

Jakże trafnie pasuje tutaj przypowieść Jezus o dobrym Samarytaninie! Pewien człowiek został obrabowany, pobity i pół żywy zostawiony przy drodze. Kapłan i Lewita, dwaj ludzie mający wśród Żydów ustaloną pozycję, podobnie jak owi ludzie z Kew Gardens, zlekceważyli sobie ciężki stan ofiary napadu. Dopiero pogardzany Samarytanin, który za dni Jezusa bywał dyskryminowany, podobnie jak w wielu okolicach obecnie traktowani są Murzyni, przejeżdżając akurat tamtędy zobaczył stan rannego i „ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, (...) zawiózł do gospody i opiekował się nim.” Jakież wspaniałe unaocznienie miłości bliźniego! — Łuk. 10:30-34, NP.

Jezus powiedział również: „Kto jest wierny w najmniejszej sprawie, i w wielkiej jest wierny.” Zatem kiedy ci się nadarza okazja, wyciągnij pomocną dłoń w drobnych sprawach życiowych, w domu, w miejscu pracy czy w zborze, a potem w chwilach krytycznych też zareagujesz, jak należy. Oczywiście obejmuje to także pocieszanie wiecznotrwałą dobrą nowiną o Królestwie Bożym tych, którzy wzdychają i narzekają nad obrzydliwościami, jakie się obecnie dzieją. — Łuk. 16:10, NP; Ezech. 9:4.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij