BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w68/12 ss. 13-14
  • Rozwiązywać problemy rodzinne zanim się rozrosną

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Rozwiązywać problemy rodzinne zanim się rozrosną
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1968
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • ODWLEKANIE NIEBEZPIECZNE
  • LEPSZA METODA
  • NIE UCHYLAĆ SIĘ OD ODPOWIEDZIALNOŚCI
  • Pouczajcie swe dziecko od niemowlęctwa
    Tajemnica szczęścia rodzinnego
  • Doznawanie radości przy wychowywaniu dzieci
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1974
  • Rodzice, czy pouczacie swoje dzieci?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1974
  • Wartość karcenia nacechowanego miłością
    Droga do szczęścia w życiu rodzinnym
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1968
w68/12 ss. 13-14

Rozwiązywać problemy rodzinne zanim się rozrosną

Co często stanowi zarzewie niebezpieczeństwa? Jak można najlepiej ochronić własne dzieci?

CZY widziałeś kiedy, czytelniku, żeby ktoś przystąpił do pielenia ogrodu dopiero pod koniec lata, gdy chwasty zdążyły już wyrosnąć ponad rośliny użyteczne? Możesz sobie wyobrazić, jaka to mozolna praca! A poza tym korzenie chwastów tak się do tego czasu splątały z korzeniami roślin uprawnych, że usunięcie ich bez uszkodzenia upraw jest praktycznie niemożliwe. Jeżeli się jednak nie usunie chwastów, zrujnuje to całe piękno ogrodu i pożytek z niego. Doprawdy, tak źle i tak niedobrze!

Po zastanowieniu niewątpliwie dojdziesz do przekonania, że ów człowiek uniknąłby tej sytuacji, gdyby do wyplewienia ogrodu zabrał się we właściwym czasie. Mógł był usunąć chwasty z ogrodu znacznie mniejszym nakładem pracy w porze najbujniejszego rozrostu, czyli późną wiosną, tym samym dając kwiatom i warzywom szansę rozwinięcia silnych korzeni. W tamtej wcześniejszej fazie rozwoju można było z powodzeniem oczyścić cały ogród w czasie, jaki teraz trzeba zużyć na jednej grządce.

Każdy ogrodnik ma problemy, ale ten pozwolił swoim rozrosnąć się ponad miarę. A czy wiesz, że i ty, będąc bogobojnym ojcem (lub bogobojną matką) i mając małe dzieci, możesz to samo odnieść do własnego „ogródka”? Na pewno słyszałeś nieraz, że o pewnych dzieciach mówiono, iż sobie rosną jak chwasty. Tymczasem dzieci powinny raczej przypominać rośliny użyteczne i tak jak one potrzebują ochrony przed zagłuszającym chwastem niegodziwego systemu rzeczy. A jakim ty jesteś ogrodnikiem? Czy uchylasz się od rozwiązywania małych problemów, wyłaniających się w twej rodzinie, i czekasz, aż będą tak wielkie, że już się z nimi nie uporasz?

ODWLEKANIE NIEBEZPIECZNE

Nazbyt często zdarza się, że ojciec lub matka, do których przychodzi dziecko z jakimś małym swoim problemem, odsyła je, mówiąc, że nie ma czasu sobie tym zawracać głowy. Dziecko miało być może tylko jedno proste pytanie albo przyszło po radę w sprawie pewnego swojego pomysłu, lecz takie potraktowanie go przez rodziców odbije się szkodliwie na jego przyszłości. Do kogóż ma się dziecko zwracać? Ojcu lub matce może się wydawać, że pytanie dziecka jest zgoła nieistotne, ale dla niego samego ma poważne znaczenie.

Kilkunastoletni chłopiec, który często spotykał się z taką odprawą, prawdopodobnie boryka się już z większymi problemami, ale wpojono mu przeświadczenie, że rodzice i tak nie mają dla niego czasu, a ponadto nie było w rodzinie tak serdecznej więzi, by mu teraz łatwo przyszło po prostu zapytać rodziców. Przebywając w towarzystwie rówieśników być może zauważył, iż robią coś, co wydaje mu się niestosowne. Ach, gdyby tak mógł podejść swobodnie do rodziców, aby z nimi otwarcie o tym porozmawiać i poprosić o radę! Ale nie; za późno. Z czasem wplącze się w większe kłopoty, a rodzice będą przerażeni, gdy pewnego dnia zainteresuje się nim milicja.

Po kilku dalszych latach chłopiec ten zaczyna się umawiać z dziewczętami. Wkracza w zupełnie nową, nieznaną fazę życia. Ileż korzyści mógłby teraz odnieść z różnych rad rodziców! Ale tak się składa, że musi jakoś sam sobie poradzić. Nie wie nawet, jak by nawiązać z rodzicami rozmowę o tak osobistych sprawach. Stali się już dla niego prawie obcymi ludźmi. Czyż zainteresowaliby się teraz jego problemami, skoro dotąd tak mało ich w ogóle obchodził?

Czy dostrzegasz, jak wokół niego krzewi się świecki chwast, jak oplątują go jego korzenie? Daje posłuch radom postronnych ludzi, innych młodzieńców o niezbyt dobrym rozeznaniu lub dorosłych, którzy w swoich poglądach mieszają rozsądek z uczuciami. Cała jego przyszłość jest poważnie zagrożona.

W końcu nieszczęście gotowe. Będąc jeszcze małoletnim, potrzebuje teraz podpisu ojca, aby się ożenić z wyznającą inną wiarę dziewczyną, z którą się zadał zbyt blisko. Co rodzice mają w tej sytuacji zrobić? Pospiesznie szukają rady u dojrzałych współchrześcijan. Ale co można im teraz powiedzieć? Czyż nie muszą tu sami zadecydować? Sami przecież dopuścili do tego, że problem rozrósł się do rozmiarów wielkiego zmartwienia i zgryzoty.

LEPSZA METODA

Jakże odmienna byłaby sytuacja, gdyby rozwiązywali małe problemy swego syna, gdy jeszcze był młodszy! Pomyśl, ile przepuścili sposobności do nawiązania bliskiej, pełnej miłości, czułej więzi z chłopcem, który z kolei mógł w nich znaleźć obdarzanych szacunkiem powierników swych radości i smutków. W istocie rzeczy spoczywał na nich chrześcijański obowiązek, żeby tak właśnie postąpić, gdyż rada apostoła Pawła brzmi: „Ojcowie, nie podrażniajcie swych dzieci, lecz nadal wychowujcie je w karności i autorytatywnej radzie Jehowy.” (Efez. 6:4, NW) Dla zastosowania tej rady oczywiście trzeba regularnie, o ustalonej porze studiować Biblię w gronie rodzinnym. A kiedy dzieci przychodzą z pytaniami, rodzice mają wspaniałą sposobność, by jeszcze dokładniej pouczyć je o nakazach i karności Jehowy.

Chrześcijańscy rodzice mają taki sam obowiązek pouczania swych dzieci o zasadach Bożych, jak hebrajscy rodzice w czasach, kiedy jeszcze obowiązywało Prawo Mojżeszowe. Wszechstronność tego programu szkolenia uwidacznia się w następującym poleceniu: „Będą te słowa, które ja dziś rozkazuję tobie, w sercu twoim; i będziesz je często przypominał synom twoim i rozmawiał o nich siedząc w domu twym, i będąc w drodze, i kładąc się, i wstawając.” (5 Mojż. 6:6, 7) Boska ta rada zmierza do uchronienia dziecka przed naporem świeckich zwyczajów i poglądów, które by chętnie zakorzeniły się w jego umyśle jak uprzykrzone chwasty.

Zauważmy, co można było napisać młodzieńcowi, któremu w dzieciństwie z serdeczną troskliwością służyły radą i pomocą chrześcijańska matka i babka: „Ty zaś trwaj wiernie przy tym, czego cię nauczono i o czym urobiłeś sobie mocne przekonanie, świadom tego, kto był twym nauczycielem, i że od lat dziecięcych znasz Pisma święte; one potrafią dać ci mądrość, która prowadzi do zbawienia przez wiarę w Chrystusa Jezusa.” (2 Tym. 3:14, 15, Kow) Tymoteusz wyrósł na dzielnego współpracownika apostoła Pawła. Ponieważ ojciec jego nie był Bogu oddanym chrześcijaninem, odpowiedzialność za wychowanie go w karności Jehowy spadła na matkę.

Podobnie pouczane powinno być również i twoje dziecko już od pierwszych lat życia; powinno otrzymywać pomoc w rozwiązywaniu swoich małych problemów. Wiara Tymoteusza nie opierała się po prostu tylko na tym, że matka kazała mu wierzyć. Urobił sobie „mocne przekonanie”. Tak powinno się też w dobie obecnej dziać u dzieci chrześcijańskich rodziców. Ale dojdzie do tego tylko wtedy, gdy między rodzicami a dziećmi istnieje wzajemna miłość i zaufanie. Jeżeli troskliwie pracowaliście nad ustanowieniem takiego właściwego stosunku podczas lat dziecięcych waszego chłopca, bez wahania przyjdzie on do was ze swymi problemami wieku dorastania.

NIE UCHYLAĆ SIĘ OD ODPOWIEDZIALNOŚCI

Od odpowiedzialności nie wolno się uchylać. Jeżeli na przykład jesteś ojcem, może łudzisz się myślą, że pomaganie dzieciom w uporaniu się z problemami to sprawa żony. Masz przecież własne problemy w pracy, a gdy przychodzisz wieczorem do domu, czujesz się zmęczony. Ale czy są to dostatecznie uzasadnione przyczyny, aby pomijać radę apostoła: ‚Ojcowie, wychowujcie swe dzieci w karności Jehowy’? Na pewno nie.

Nawet w miejscu pracy zarobkowej przekonałeś się chyba, jak ważne jest, żeby rozwiązywać problemy, zanim się wymkną spod kontroli. Gdybyś tak nie robił, praca nie wiodłaby ci się pomyślnie. Trzeba przyznać, że twoje zarobki i tym samym materialny dobrobyt rodziny zależy od tego, czy potrafisz rozwiązywać problemy zawodowe, dopóki nie przerosną twych możliwości. Ileż ważniejsza jest jednak przyszła pomyślność duchowa twej rodziny! Tu chodzi o życie ludzkie, o życie tych, których ci powierzył sprawiedliwy, miłujący Bóg, a On w słusznym czasie zażąda sprawozdania.

Mniej więc chodzi o to, jak sam się zapatrujesz na swoją odpowiedzialność względem dzieci, a więcej o to, jak ją traktuje Bóg. Jezus, trafnie wyrażając pogląd swego niebiańskiego Ojca na tę sprawę, wypowiedział wobec uczniów następującą zasadę: „Kto jest wierny w najmniejszej sprawie, i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy, i w wielkiej jest niesprawiedliwy.” (Łuk. 16:10) Możliwe, że gdy dziecko chce ci coś powiedzieć lub pokazać, co zrobiło, ty uważasz odtrącenie go za drobnostkę, lecz ono przeżywa wielkie rozczarowanie; a Bóg ze swej strony może to ocenić jako pominięcie sposobności do utwierdzenia twego dziecka w wierze i w zaufaniu do twego chrześcijańskiego przewodnictwa w rodzinie.

Bóg naprawdę tak poważnie traktuje sprawę przewodzenia rodzinie, że natchnął apostoła Pawła do napisania następującego stwierdzenia: „Przecież jeśli ktoś nie wie, jak przewodniczyć własnemu domostwu, to jak będzie się troszczył o zbór Boży?” Chrześcijanin, który dostąpił tak uprzywilejowanego zadania, musi ‚trzymać dzieci w podległości ze wszelką powagą’. (1 Tym. 3:4, 5, NW) Wynika stąd, że sprawę kierowania własnym domem musi traktować poważnie i czynić wszystko, co jest w jego mocy, aby się z tej powinności należycie wywiązać. Nie osiągnie tego jednak srogością i podkreślaniem swego autorytetu. Niezbędna jest tu miłość i zdolność wczuwania się w cudze położenie.

Sumienni rodzice na pewno by nie chcieli, żeby ich dziecko wyrosło na przestępcę i w ten sposób przekreśliło sobie widoki na szczęśliwą przyszłość. Nie chcieliby również, żeby dziecko odsunęło się od nich i wyobcowało z rodziny. Wiedzą, że jednym z najsilniejszych czynników, które w przyszłości wywrą na ich dziecku wpływ ku dobremu lub ku złemu, jest małżeństwo. Wiedzą także, iż według rady Słowa Bożego wielbiciele Boga mają wstępować w związki małżeńskie jedynie ze współwyznawcą tej samej cennej wiary. (1 Kor. 7:39) Dlatego też na pewno zadbają o to, aby ich syn lub córka znaleźli odpowiedniego towarzysza życia.

Jakże to więc słuszne, by zabrać się do problemów w rodzinie wtedy, gdy są jeszcze niewielkie — dopóki jeszcze można je rozwiązać! W ten sposób stale będziesz usuwać niepożądane chwasty z drogi życiowej twego dziecka. Od wczesnej jego młodości będziesz zapobiegać temu, żeby nigdy nie stało się złoczyńcą ani nie związało w przyszłości swego życia z osobą niewierzącą. Z Bożą pomocą wprowadzisz w rodzinie tak przyjemne stosunki, iż będzie je można porównać z pięknym i urodzajnym ogrodem.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij