BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w70/11 ss. 18-22
  • Utykanie na obie strony

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Utykanie na obie strony
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1970
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • STANOWISKO SŁOWA BOŻEGO
  • W PIERWSZYM WIEKU NASZEJ ERY
  • ZA NASZYCH DNI
  • POTRZEBA ZDECYDOWANEGO DZIAŁANIA
  • Teraz jest czas na zdecydowane działanie
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2005
  • Prorok, który bronił religii prawdziwej
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2008
  • Gorliwie bronił religii prawdziwej
    Naśladujmy ich wiarę
  • Trzymaj się z dala od religii fałszywej!
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2006
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1970
w70/11 ss. 18-22

Utykanie na obie strony

NIEMAŁO jest ludzi upośledzonych na ciele, którzy utykają. Na ułomność swoją cierpią częstokroć wcale nie z własnej winy; bywa ona następstwem nieszczęśliwego wypadku albo nawet trwa od urodzenia. Czy takie kalectwo można usunąć? Czasem tak, lecz po większej części owi ludzie muszą sobie sami radzić w swojej sytuacji i po prostu zrównoważyć tę ułomność pozytywnym usposobieniem. A czy wiesz o tym, że są też ludzie kulejący w sensie przenośnym, umysłowym, co stanowi o wiele gorszą przeszkodę w kroczeniu naprzód i osiąganiu szczęścia? Oby cię nigdy nie dosięgnął taki cios, obyś nie padł ofiarą takiego kalectwa!

Na czym właściwie polega to duchowe „utykanie”? Jakie są jego objawy? Czy człowiek dotknięty tą ułomnością może się jej pozbyć? W jaki sposób można mu w tym pomóc? Poza tym czy jest możliwe, by ktoś cierpiał pod tym względem, a nie znał przyczyny swego upośledzenia? Oto niektóre kwestie, nad jakimi powinniśmy się zastanowić z pożytkiem dla samych siebie, a być może też innych, oczekujących naszej pomocy.

Rozpatrzmy najpierw symptomy tego cierpienia. Jednym z objawów duchowego okulawienia jest prawie bez przerwy się utrzymujący stan niezdecydowania. Dana osoba robi wrażenie, że nigdy — nawet w najprostszej sprawie — nie potrafi powziąć jakiegokolwiek postanowienia. Są przecież sytuacje, gdy chodzi o zdecydowanie się na któryś z dwóch sposobów postępowania, przy czym jeden z nich już okazał się absolutnie niepożądany, a jednak chwiejny jej umysł zdaje się wciąż odczuwać silny pociąg do wystąpienia przeciw własnej słusznej ocenie. Dziwne, prawda?

Myśliciele z różnych czasów wiele zastanawiali się nad tym i wyrazili rozmaite opinie na ten temat. Jedna z takich wypowiedzi brzmi: „Niezdecydowanie jest wadą gorszą niż pochopność. Najlepszy strzelec może czasem chybić celu, ale kto nigdy nie strzela, ten też nigdy nie trafi”. A oto druga: „O człowieku, który się nie umie zdecydować, nigdy nie można powiedzieć, że jest sobą, jest raczej jak fala morska albo piórko na wietrze, miotane tu i tam lada podmuchem”. Niektórzy autorzy doszli nawet do wniosku, że niezdecydowanie w chwili wymagającej stanowczości jest oznaką tchórzostwa.

Inny pisarz w następujący sposób zanalizował tę duchową ułomność: „Przy sprawach wielkiej wagi, bezwzględnie czekających na rozstrzygnięcie, nie ma pewniejszego dowodu na słabość umysłu niż niezdecydowanie — brak określonego poglądu tam, gdzie problem jest jasny i pilny. Człowiek taki stale zamierza od nowa zacząć życie, lecz nigdy nie znajduje czasu na wprowadzenie tego w czyn”.

STANOWISKO SŁOWA BOŻEGO

Biblia ze swej strony podaje na ten temat wspaniałe pouczenia w postaci przykładów wziętych z rzeczywistego życia. Wyobraźmy sobie tłumy Izraelitów, zgromadzonych za rządów nikczemnego króla Achaba na górze Karmel. Byli to ludzie całkowicie skołowani. Wbrew prawu Bożemu, zakazującemu przecież bałwochwalstwa, już od wielu lat nakłaniano ich do oddawania czci bałwanom, mianowicie cielcom ustawionym w Dan i Betel pod pretekstem, że wyobrażają Jehowę, który ich wyzwolił z jarzma egipskiego. — 1 Król. 12:28, 29.

Na domiar złego żona Achaba, imieniem Jezabela, zaprowadziła jeszcze w królestwie na szeroką skalę kult Baala. Stosując bądź to przymus, bądź też perswazję, skłoniła większość ludu do przyjęcia tego kananejskiego kultu, wobec czego połączono jego obrządki z ceremoniami na cześć cielców. Wymordowano mnóstwo kapłanów Jehowy. W całym kraju rozpanoszył się duch kompromisu. Bez wątpienia wielu sądziło, że ponieważ słowo „baal” oznacza tylko „właściciela” lub „pana”, więc dla oka mogą się stosować do obrzędów nakazanych przez Jezabelę, podczas gdy wewnętrznie, w duchu, będą nadal oddani prawdziwemu Bogu. Byli gotowi kosztem prawdy i rzetelności zapewnić sobie omylny spokój.

Czyż nie przypomina to nam ludzi doby obecnej, którzy chcą się uspokajać mniemaniem, iż wszystkie religie są dobre, dopóki ich wyznawcy je przestrzegają? Ludzie tacy uważają, że w ten sposób sprytnie omijają uciążliwy dla nich obowiązek sprawdzenia zalet poszczególnych religii i ustalenia, która z nich najbardziej odpowiada wymaganiom poprawnej formy wielbienia Boga, opisanej w Biblii świętej. Myślą, że to uwalnia ich od konieczności zadecydowania.

We wspomnianym okresie starożytności jednak prorok Eliasz i siedem tysięcy innych Izraelitów nie poszli na lep tak kulawego rozumowania. Znali swego Boga i nie chcieli zginać kolan przed Baalem ani uczestniczyć w jakiejkolwiek innej fałszywej formie wielbienia (1 Król. 19:18). Prorok ten odważnie rzucił wyzwanie gotowym na kompromisy Izraelitom i ich królowi: „Jak długo będziecie utykać, chwiejąc się między dwoma odmiennymi poglądami? Jeżeli Jehowa jest prawdziwym Bogiem, idźcie za nim; a jeśli Baal, idźcie za nim” (1 Król. 18:21, NW). Jak widzimy, wskazał tu bezpośrednio na sedno sprawy — utykanie na dwie strony!

Podobnie Jehu, namaszczony wykonawca wyroku Jehowy, miał w pogardzie chwiejne postępowanie ludzi utykających w swoim rozumowaniu. Na wieść o pokojowych propozycjach króla Jorama, syna Achaba i Jezabeli, powiedział zdecydowanie: „Co za pokój? Jeszcze cudzołóstwa Jezabeli, matki twojej, i czary jej mnogie trwają” (2 Król. 9:22, Wk). Jehu wiedział, że dopóki będzie żyła Jezabela, dopóty nie ustanie akcja mordowania prawdziwych wielbicieli Jehowy. Albo ona i jej potomkowie muszą wyginąć, albo lojalnym sługom Jehowy grozić będzie wytępienie. Ani o zawieszeniu broni, ani o zwłoce nie mogło więc być mowy.

Niewątpliwie Jehu przypominał sobie, jak Jozue zaproponował jego praojcom wybór religii, zgromadziwszy ich w kilka lat po wkroczeniu do krainy ich dziedzictwa. Wyraźnie chyba brzmiało mu w pamięci niedwuznaczne oświadczenie samego Jozuego: „Co do mnie i mojego domu, my będziemy służyć Jehowie” (Joz. 24:15, NW). Nie było tu słów wymijających, żadnej próby pogodzenia z sobą sprzecznych poglądów, nie było miejsca dla ruchu międzywyznaniowego. Bóg Jozuego nie przyjmował czci, która by Jemu była składana w jakiejś mieszaninie kultów. Przeciwnie, był to Bóg prawdy, Bóg Abrahama, Izaaka oraz Jakuba. Nigdy nie zgodziłby się na dzielenie chwały z fałszywymi bóstwami. — Izaj. 42:8.

W PIERWSZYM WIEKU NASZEJ ERY

W okresie, gdy Jezus Chrystus przebywał na ziemi, bardzo wyraźnie zaznaczał się duch kompromisu, trafnie dający się określić jako utykanie na obie strony. Przywódcy religijni wyraźnie faworyzowali filozofię orientalną i babilońskie obrzędy, zachowując przy tym pozory podporządkowania się Prawu Mojżeszowemu. Właśnie do nich skierował Jezus następujące ostre słowa: „Na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia” (Mat. 23:28); zaś ogólnie do ludu rzekł: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi”. — Mat. 6:24.

Jezus zapowiedział otwarcie, że nie przyszedł po to, by wprowadzić pokój oparty na kompromisie, lecz po to, by dokonać wyraźnego podziału na tych, którzy z całego serca wielbią Jehowę, i tych, co tego nie czynią. Oświadczył: „Nie przyszedłem, by przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z ojcem jego i córkę z matką jej”. — Mat. 10:34-36.

ZA NASZYCH DNI

A jak ta sprawa wygląda obecnie? Czy daje się zauważyć taki sam duch niezdecydowania i gotowości do kompromisów? Z pewnością nikt nie może zaprzeczyć, że dożyliśmy po prostu ery kompromisów, kiedy w dziedzinie religii jest w modzie katolicyzm i ruch ekumeniczny, który usiłuje skonstruować jeden wielki, ogólnoświatowy zlepek religijny, natomiast szczere i otwarte opowiadanie się za prawdą biblijną bywa przyjmowane z niesmakiem. Ze wszystkich stron słyszy się wołanie o „pokój za wszelką cenę”. Zalążki gotowości do kompromisu rozsiewane są po całym świecie przez wiatry fałszywych nauk, a w umysłach ludzi chwiejnych, niezdecydowanych, znajdują one dla siebie podatny grunt.

Ludzie miłujący Boga muszą się mieć na baczności. Od czasu do czasu muszą sprawdzić siebie i swoje pobudki, aby się upewnić, czy sami nie ulegli zakażeniu. Jehowa nie występuje wobec swych prawdziwych wielbicieli jako bliżej nie określony „Pan”, którego imię własne należałoby raczej zapomnieć lub zataić na korzyść sztucznej, zastępczej religii, mogącej się podobać każdemu. Nie jest Bogiem wyznawanym w skłóconych z sobą sektach, których nauki wzajemnie sobie zaprzeczają. Nie jest Bogiem tych, co odrzucają Jego świętą Księgę, Biblię, albo coś do jej słów dodają bądź też coś z nich ujmują. Nie jest również Bogiem niezdecydowanych, połowicznie zaangażowanych wielbicieli. Abraham, Mojżesz, Jozue, Daniel, Nehemiasz — oto kilka przykładów wielbicieli, z których Jehowa się radował, mając ich za swoich sług.

Obecnie żyjemy w sytuacji nie cierpiącej zwłoki, ponieważ Bóg wyraźnie daje poznać, że nadchodzi czas wykonania Jego wyroku na „Babilonie Wielkim”, to znaczy na ogólnoświatowym imperium religii fałszywej. Dziś nie pora na to, by utykając chwiać się na obie strony. Ostrzeżenie z nieba, dotyczące naszych dni, brzmi: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające” (Obj. 18:4). Nie można więc mitrężyć czasu. Bóg nie oszczędzi żadnej organizacji spod znaku religii fałszywej, tak jak nie oszczędził wspaniałej świątyni, zbudowanej przez Salomona w Jeruzalem.

Trzeba przy tym podkreślić, że na baczności musisz się mieć nie tylko w rzeczach poważnych, gdzie w grę wchodzi bezpośrednie, aktywne popieranie religii Babilonu Wielkiego. Niektóre spośród spraw mniejszej wagi, na pozór wyglądających niewinnie, mogą w znacznym stopniu przyczynić się do wyjawienia, gdzie lgnie twoje serce. Żona Lota prawdopodobnie myślała, że przecież samo obejrzenie się na Sodomę nie może jej zaszkodzić. A jednak ją to zgubiło. — 1 Mojż. 19:26; Łuk. 17:32.

Niektórzy rodzice, choć osobiście nie należą już do żadnego babilońskiego systemu kościelnego, nie dopatrują się niczego złego w posyłaniu dzieci na naukę do szkółki niedzielnej prowadzonej przez któryś z tych systemów. Wyobrażają sobie, że nie zaszkodzi im, gdy posłuchają opowiadanych tam historii biblijnych. Tymczasem przeoczają niebezpieczeństwo polegające na tym, że w dziecięcym umyśle mogą zostać zaszczepione elementy jakiejś fałszywej nauki oraz że narażają swe dzieci na bliskie obcowanie z praktykującymi babilońskie zwyczaje i obowiązki religijne.

Spotyka się również takich, którzy sądzą, że od czasu do czasu trzeba im pójść na nabożeństwa odprawiane w nominalnym chrześcijaństwie czy na inne zebrania religijne, po prostu w tym celu, żeby wiedzieć, co się tam aktualnie dzieje, albo dla przypodobania się świeckim krewnym bądź znajomym. Apostoł Paweł po nawróceniu się na prawdziwą wiarę otwarcie jednak potępił tego rodzaju postawę, charakterystyczną dla ruchów międzywyznaniowych: „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi, bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością, albo jakaż społeczność między światłością [prawdziwej nauki Biblii], a ciemnością [przesądami i tradycjami ludzkimi]? (...) Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem [apostoł i drudzy namaszczeni duchem współchrześcijanie, trwający przy Słowie Bożym] świątynią Boga żywego (...). Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan [Jehowa, NW], i nieczystego się nie dotykajcie”. — 2 Kor. 6:14-17.

Jeszcze innym może się wydawać rzeczą błahą poświęcanie czasu i uwagi na czytanie literatury wydawanej przez fałszywe religie Babilonu Wielkiego. Zapewne czują się dość silni, by uważać za nieprawdopodobne zachwianie swego stanowiska wobec prawdy biblijnej. Niemniej mogą się potem dziwić, dlaczego nie osiągają tak samo jasnego zrozumienia i pozytywnego usposobienia jak inni, którzy gorliwie uczestniczą w wielbieniu prawdziwego Boga. Faktem jest, że ludziom takim brak zupełnego oddania, które się podoba Jehowie; stąd też nie mogą się spodziewać radowania pełnią Jego błogosławieństw. Grozi im niebezpieczeństwo, że w myślach swoich będą utykać na obie strony.

POTRZEBA ZDECYDOWANEGO DZIAŁANIA

Kto pragnie podobać się Jehowie i zdobyć życie, ten nie może w obecnych „dniach ostatnich” pozwalać sobie na zwlekanie z wyborem między światłem a ciemnością, między prawdą a fałszem, między zborem sług Bożych a organizacjami ich przeciwników. Musi się wystrzegać rozszczepienia swych sympatii, gdyż stałby się ‚człowiekiem o rozdwojonej duszy, chwiejnym w całym swoim postępowaniu’ (Jak. 1:8). Nawet niewielkie skażenie naukami religii fałszywej wystarczy, aby osłabić dążność, jak również zdolność do udziału w czystym wielbieniu (Gal. 5:9; Mat. 16:6, 12). „Prostujcie ścieżki dla nóg swoich”, brzmi jakże aktualna rada apostoła Pawła. — Hebr. 12:13.

Nie powinna nas już dłużej dręczyć ciekawość ani tęsknota za bezwartościową strawą, jaką się podaje w religiach Babilonu Wielkiego, tym bardziej, gdyby nam to miało zabierać czas, który lepiej byłoby przeznaczyć na pilne studiowanie Biblii i jej nauk, aby stanąć pewnym krokiem na ścieżce życia. Zdołamy uniknąć chwiejnego utykania na dwie strony, jeśli z pokorą uznamy, że zbawczą prawdę otrzymujemy od Jehowy za pośrednictwem przepojonej duchem społeczności Jego Ludu, podporządkowanej kierownictwu Chrystusa Jezusa (Mat. 24:45-47). Postęp i szczęście będzie nagrodą dla tych, którzy zdecydowanie postępują w raz obranym kierunku. Nagroda ta nie da długo na siebie czekać.

A zatem w obecnym okresie wielkich rozstrzygnięć konieczne jest przedsięwzięcie zdecydowanych kroków. Nie wolno nam stawać na uboczu, gdy teraz Chrystus Jezus przeprowadza dzieło oddzielania „owiec” od „kozłów”. Jeżeli pragniemy być postawieni po prawicy Króla, po stronie Jego łaski, to musimy się okazać „owcami”, które nie słuchają głosu fałszywych pasterzy ani nie chodzą samopas, polegając na własnych, jakże skromnych możliwościach (Mat. 25:31-40). Musimy dać posłuch szczerej radzie, która się mieści w śmiałym pytaniu Eliasza: „Jak długo będziecie utykać, chwiejąc się między dwoma odmiennymi poglądami?” — 1 Król. 18:21, NW.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij