Czego można było się nauczyć na kongresach pod hasłem „Dobrej Nowiny”
ŚWIADKOWIE JEHOWY, starsi i młodsi, chętnie zbierają się w większej liczbie, stosując się tym sposobem do polecenia zanotowanego w Liście do Hebrajczyków 10:24, 25. Dlatego też setki tysięcy spośród nich przybyły wiele kilometrów, aby wziąć udział w zgromadzeniach okręgowych pod hasłem: „Dobra nowina dla wszystkich narodów”. Odbyły się one w lipcu i sierpniu ubiegłego roku w ponad 120 miastach dwudziestu pięciu krajów północnej półkuli naszego globu. A jakie mnogie rzesze przybyły! Prawie w każdym kraju liczba obecnych była od 10 do 30 procent wyższa niż w poprzednim roku i sięgnęła ogółem 928 756 osób.
Świadkowie Jehowy z krajów, w których nie wolno im organizować zgromadzeń, przyjechali do państw, gdzie mogą się zebrać swobodnie. Około pięciu tysięcy osób udało się z Hiszpanii do Tuluzy we Francji; przybyło tam również ponad sześciuset świadków Jehowy z Portugalii. Przeszło dwa tysiące braci z Jugosławii znalazło się na kongresie w Villach na terenie Austrii, a powyżej pięciuset osób z Grecji cieszyło się ze zgromadzenia w niemieckim mieście Ulm. Na wymienionych kongresach, rzecz oczywista, korzystali z programu przeprowadzanego w ich ojczystym języku.
Jak licznie na tych zgromadzeniach reprezentowana była młodzież! Prasa publiczna wielokrotnie komentowała ten fakt i zwracała uwagę, że wśród świadków Jehowy nie widać „konfliktu pokoleń”. Tak na przykład jeden z największych dzienników duńskich opublikował wywiad, w którym kilkoro młodych świadków podało swoje poglądy na Biblię, moralność, małżeństwo, ubiór i podobne sprawy. We wstępnych spostrzeżeniach redakcja zaznaczyła:
„Rzecz cała nie interesuje wyłącznie tylko ludzi starszych — znajduje się tu wiele młodych małżeństw, jak również mnóstwo samotnych młodych ludzi, dużo dorastającej młodzieży i dzieci. Wszyscy uważnie i z pełnym przekonaniem słuchają, jak starsi współwyznawcy wygłaszają przemówienia i podają objaśnienia biblijne. U świadków Jehowy nie ma buntu młodych. To, co ich jednoczy, można wyrazić jednym słowem: Prawda. Ale jakaż to prawda ma tyle siły, że całkowicie zawładnęła tą młodzieżą, zmieniła zupełnie jej stosunek do życia i skłoniła ją do przestrzegania trybu życia, który prawie pod każdym względem wyodrębnia ją spośród ogółu rówieśników?”
Ci młodzi ludzie naprawdę doceniali owe zgromadzenia, a wskazywał na to między innymi ich udział w programie, jak również fakt, że zabierali się energicznie do różnych prac i pomagali w rozmaitych działach kongresowych, takich jak bufety, stołówka czy dział porządkowy. Wykazali to także przez wysiłki, jakie podjęli, by przybyć na zgromadzenia, ponieważ nie wszyscy rodzice byli w stanie pokryć dodatkowe koszty, związane z zabraniem całej rodziny. Na przykład w Irlandii dwaj chłopcy, jeden w wieku siedmiu, a drugi ośmiu lat, rąbali drewno na podpałkę, a potem je sprzedali, by zarobić na podróż do miasta kongresowego. W stanie Waszyngton (USA) najmłodsi zebrali dziesiątki tysięcy dużych dżdżownic, używanych przez rybaków, i sprzedali je po pensie za sztukę, aby za te pieniądze przyjechać na zgromadzenie. W Nowym Jorku, w dzielnicy Bronx, kilkunastoletnie dziewczęta najmowały się po lekcjach do prac domowych, a wieczorami do pilnowania dzieci, natomiast pewien chłopiec podjął się roznoszenia gazet; dzięki temu mogli przybyć na zgromadzenie do Waszyngtonu, stolicy Stanów Zjednoczonych.
DOBRODZIEJSTWA DLA DUCHA I RADOŚCI „NADPROGRAMOWE”
Niewątpliwie wszyscy obecni na tych zgromadzeniach zaznali licznych radości, które można by określić jako „nadprogramowe”. Cieszyli się na przykład ze wspólnego spożywania posiłków, z odwiedzania miejscowych braci, spotykali starych przyjaciół i zawierali nowe znajomości, jak również brali udział w śpiewaniu pieśni. Byłoby jednak błędem poprzestawać na tych marginesowych sprawach, skoro była możliwość korzystania z większych i ważniejszych dobrodziejstw. Ile korzyści wyciągnęli obecni z samego programu kongresów?
Poszczególne punkty programu zgromadzeń były nadzwyczaj dobrze przemyślane i wiele wysiłku włożono w ich przygotowanie. Między innymi z Irlandii nadeszło potem pismo następującej treści: „Nigdy jeszcze program zgromadzenia okręgowego nie wywarł tak głębokiego wrażenia; nigdy dotąd nie udało się w tym stopniu podtrzymać żywego zainteresowania przez wszystkie cztery dni; nigdy jeszcze nasze serca nie zostały tak pobudzone do stosowania zasad Jehowy w codziennym życiu i w służbie kaznodziejskiej. (...) Było to zgromadzenie, które będzie się pamiętać, bo potężnie oddziałało na naszego ducha i dało nam w ręce wspaniałe narzędzie, które nam, głosicielom dobrej nowiny, będzie wielką pomocą.”
Niemała liczba osób mimo wszystko nie mogła wziąć udziału w tych zgromadzeniach. Poza tym niektórzy obecni byli zajęci pracami organizacyjnymi związanymi z samym kongresem i dlatego nie skorzystali z części programu. Możliwe też, że niejeden słuchacz przeoczył jakiś ważny punkt z powodu rozproszenia uwagi, czego trudno uniknąć w wielkich skupiskach ludzi. Wydaje się więc słuszne, żeby dokonać tutaj krótkiego przeglądu programu każdego kolejnego dnia i zwrócić uwagę na najważniejsze punkty.
PIERWSZY DZIEŃ
Zgromadzenia rozpoczynały się przemówieniem powitalnym pt.: „Zebrała nas tutaj ‚dobra nowina’.” Mówca pytał: „Gdzie znajdowalibyście się teraz, gdyby nie ‚dobra nowina’?” Następnie dodawał: „Niektórzy z was może by nawet już wcale nie żyli.” Z kolei kontynuował mniej więcej w ten sposób: ‚Dobra nowina zmieniła nasze życie, dała nam spokój wewnętrzny oraz poczucie bezpieczeństwa; dzięki niej mamy teraz cel życia. Jeżeli skoncentrujecie uwagę na podawanym tu skondensowanym pokarmie duchowym, to kongres ten może się naprawdę stać kamieniem milowym w waszym życiu chrześcijańskim.’
Potem następowało przemówienie przewodniczącego zgromadzenia: „Docenianie tego, co dla nas uczynił Bóg.” Mówca wskazywał między innymi na liczne cuda stworzenia, takie jak ręka ludzka, bez której nie mogłyby powstać żadne twory ludzkiej pracy, od małych tranzystorów do potężnych statków transoceanicznych; powoływał się też na oczy człowieka, dwie małe, wspaniałe precyzyjne kuliste kamery filmowe. Zwracał również uwagę na liczne duchowe dobrodziejstwa, z których najważniejszym był dar w postaci Syna Bożego, Odkupiciela ludzkości. Przemówienie to po mistrzowsku skłaniało do coraz większego doceniania wszystkiego, co uczynił Bóg, i stanowiło wyborny początek.
Z kolei przedstawiano dramat pt.: „Jak korzystasz ze swego życia?” Służył on naświetleniu całego szeregu spraw. Pokazano w nim, jak chrześcijanie mogą z pożytkiem dla ducha wyzyskać czas, gdy się zejdą na spotkaniu towarzyskim, jeśli przeczytają przy tym jakiś fragment Biblii, po kilka wierszy na raz, i potem je omówią. Wykazano również, że zlekceważenie prawa pierworodztwa przez Ezawa może posłużyć za ostrzeżenie dzisiejszym chrześcijanom, którzy by niedostatecznie doceniali swe dziedzictwo. (Mat. 25:34) Następnie dzięki temu dramatowi w umysłach słuchaczy jak nigdy przedtem ożyli Abraham, Izaak, Jakub i Ezaw. Wzruszająca scena ofiarowania Izaaka przez Abrahama wycisnęła łzy z niejednych oczu.
Program wieczorny rozpoczynał się interesującymi doświadczeniami i godnymi zapamiętania wypowiedziami młodych ludzi, którzy podjęli pełnoczasową służbę pionierską. Charakterystyczne były na przykład takie spostrzeżenia: „Stwierdziłem, że nie wystarczy po prostu tylko chcieć. Potrzeba zdecydowania, aby zostać pionierem.” „Służba pionierska dostarcza najwięcej tej radości, którą daje pomaganie ludziom w podjęciu kroku oddania się Bogu.” Prawie na każdym kongresie byli absolwenci szkół średnich, którzy opowiadali, jak zrezygnowali z wyższych studiów i stypendium, aby się zgłosić do służby pionierskiej.
Po tych wypowiedziach przedstawiono dwugodzinny dramat na temat: „Co młodzież robi w służbie Bożej.” Obsadę stanowiło około trzydziestu postaci, z których każda wypowiadała się swobodnie własnymi słowami. Szczerze i w sposób trzymający widzów w napięciu wyłożono problemy, z jakimi w służbie Bożej spotyka się młodzież chrześcijańska, na przykład z sidłem materializmu albo pokusą do czynów niemoralnych, oraz jak można skutecznie uporać się z nimi. Dramat ten, oparty głównie na wydarzeniach prawdziwych, wziętych z życia, dobrze uwypuklił co mogą uczcić rodzice, aby dopomóc swym dzieciom. Rodzicom z całą stanowczością powiedziano: „To nie wszystko, że wasze dzieci chodzą na zebrania i wyruszają do służby polowej; czy wiecie, dlaczego to robią? Czy wiecie, jakie są ich poglądy i dążenia? Czy wiecie, czym one się naprawdę interesują?” Na zakończenie rodzice usłyszeli: „Wasze dzieci są jakby bryłą gliny daną wam do rąk. Możecie współpracować z Jehową w ukształtowaniu z nich naczyń do użytku czcigodnego, albo też (...) puścić je samopas, a wtedy ten system uformuje z nich naczynia do użytku nikczemnego. Wybierajcie!”
DRUGI DZIEŃ
Piątek, drugi dzień zgromadzenia, rozpoczynał poranny wykład do chrztu: „Chrzest w odpowiedzi na ‚dobrą nowinę’.” Między innymi wykazywano w nim, że oddanie się Bogu jest potrzebne do uzyskania czystego sumienia; mądrze jest uczynić ten krok, gdyż prowadzi on do życia wiecznego; jest też przejawem miłości, gdyż wyraża wdzięczność za wszystko, co Bóg dla nas uczynił. Nie można go jednak traktować jak dobijanie targu, lecz jest to bezwarunkowe podporządkowanie się, oparte na zaufaniu do Boga. Na 119 zgromadzeniach ochrzczono 17 613 osób.
Po interesujących doświadczeniach opowiedzianych przez kilka dopiero co ochrzczonych osób program popołudniowy kontynuowało w piątek przemówienie oparte na tekście Ewangelii według Mateusza 11:28-30. Wykazano w nim, że jarzmo świata jest twarde, a brzemię jego ciężkie z powodu powszechnie panującego samolubstwa i niegodziwości. Ciężkie jest również brzemię winy każdego człowieka, obarczonego przecież grzechami. Natomiast jarzmo i brzemię oddania się Bogu jest wdzięczne i lekkie, ponieważ Jehowa Bóg i Jezus Chrystus są miłościwymi i rozsądnymi „Pracodawcami”. Wiara, posłuszeństwo, właściwy pogląd na sprawy oraz obcowanie z chrześcijańskimi braćmi sprawiają, że to brzemię wydaje się jeszcze lżejsze.
Bezpośrednio po tych wywodach następował wykład: „Czy przygotowujesz się teraz do przyszłych doświadczeń?” Jak trzeba się do tego zabrać? Przez ćwiczenie się w panowaniu nad swymi myślami, przez dobry zwyczaj studiowania oraz przez skuteczne stawianie czoła bieżącym próbom, jakie narzuca na przykład nacjonalizm, niemoralność, materializm i wzmagająca się obojętność w stosunku do poselstwa Królestwa. Ważną sprawą jest również odpowiedni wybór rozrywki. Słuchaczy usilnie napominano: „Wyłączcie wszystko, co osłabia wasze usposobienia duchowe, jak chociażby nieumiarkowane oglądanie telewizji.”
Z kolei wygłaszano przemówienie zatytułowane: „Gdzie potrzeba więcej głosicieli ‚dobrej nowiny.’ Wciąż jeszcze rozlega się dziś wołanie Macedończyka, ponieważ wiele jest krajów, gdzie jeden głosiciel Królestwa przypada aż na 5000 mieszkańców, a jest nawet taki kraj, w którym stosunek ten wygląda jak jeden do 840 000. Liczne błogosławieństwa czekają tego, kto podejmie to wezwanie, ale konieczne jest rozważne zaplanowanie takiego kroku. Jeżeli nie jesteś w stanie przeprowadzić się daleko, niewątpliwie w granicach twego kraju także znajdą się miejsca, gdzie pilnie potrzeba głosicieli. — Dzieje 16:9, 10.
Następnym punktem programu było wspaniałe przemówienie kluczowe: „‚Dobra nowina’ o świecie bez religii fałszywej”, którego treść będzie oddzielnie omówiona w jednym z wydań Strażnicy. Zaraz po tym przemówieniu rozdano nowy podręcznik do studiowania Biblii, książkę Prawda, która prowadzi do życia wiecznego. Książka ta liczy 226 stron i ma bardzo wygodny format kieszonkowy. Jeżeli chodzi o jej treść, wystarczy przytoczyć fragment listu nadesłanego z Danii z wyrazem wielkiego doceniania:
„Zaraz od początku przykuwa ona uwagę czytelnika albo studiującego i zmusza go do zastanowienia. Rozpatruje zarówno przedstawiany materiał, jak i zarazem postawę czytelnika wobec tych wywodów. W miarę przedstawiania materiału apeluje o podejmowanie licznych decyzji; w ten sposób pomaga czytelnikowi do przyjęcia prawdy. Przecież stanięcie po stronie prawdy nie jest kwestią jednego postanowienia, powziętego po przestudiowaniu całej książki, lecz wynikiem wielu decyzji wyłaniających się stopniowo przy pomnażaniu posiadanej wiedzy. (...) Sama książka oraz rozkład jej studiowania wydaje się należeć do najbardziej stosownych i aktualnych pomocy, jakie włożono do naszych rąk.”
Strażnica w wydaniu angielskim z 15 lutego ubiegłego roku, zapowiadając te zgromadzenia, donosiła: „Na piątek przewidziane jest coś, co nie tylko cię zachwyci, ale niewątpliwie również zaskoczy, ponieważ będzie miało znaczny wpływ na pełnienie dzieła w następnych latach.” ‚Zaskoczenie’ polegało nie tylko na ukazaniu się nowej książki. Był nim również sześciomiesięczny program studium biblijnego! Sposób, w jaki nowa książka na każdym kroku wciąga zainteresowanego do działania, bez wątpienia spowoduje, że najdalej przy zakończeniu jej studiowania będzie gotów do konkretnej decyzji, a to powinno nastąpić mniej więcej po sześciu miesiącach. Studia domowe nie potrzebują już ciągnąć się z roku na rok bez postępu studiującego, bez jego zastosowania w praktyce zdobytej wiedzy!
Wieczorny program rozpoczynał się doświadczeniami z zakresu skutecznie prowadzonych studiów biblijnych. Najbardziej niezwykłą z tych „opowieści uwieńczonych skutkiem” przedstawiono na zgromadzaniu w Lewiston, stan Maine (USA). Dwaj pionierzy specjalni zdali relację, jak w stosunkowo krótkim czasie udało się im pomóc dziesięciu młodym, lecz już dorosłym ludziom oraz rodzicom niektórych spośród nich w zajęciu stanowiska po stronie prawdy Bożej; była to w dużej mierze jak gdyby reakcja łańcuchowa. Dziesięciu z nich pokazało się kolejno na podium. Podano również, że w ciągu minionych ośmiu miesięcy dało się ochrzcić dwanaście osób z tego grona.
Potem jeszcze uwypuklono liczne wyborne cechy nowego podręcznika do studiowania Biblii i wskazano, jak można do niego zachęcać publiczność. Zawiera on łatwe do zrozumienia wywody na tematy, które większość ludzi uznaje za ważne lub za naprawdę interesujące. Materiał ujęty jest w formie uprzejmej, lecz stanowczej, zwięźle i w sposób podkreślający powagę czasów, w których żyjemy. Książka ta również udziela porad co do postępowania chrześcijanina, jego życia rodzinnego, oraz przedstawia biblijny pogląd na takie praktyki, jak: spędzanie płodu i spirytyzm.
Szczególnie ciekawy dla wszystkich osób mających niewierzących współmałżonków był następny temat: „Zespolenie rodzin rozszczepionych.” Z życzliwością i wyrozumiałością wyłuszczono podwójny obowiązek biblijny: zachowania niezłomności i pomagania stronie niewierzącej do nabycia wiary. Wykazano na przykładach, jaką wartość ma oparta na miłości troskliwość, taktowne zachowanie oraz niegodzenie się na kompromis. „Lepiej znosić obelgi niż obrzucać nimi drugiego”, poradzono takim osobom. Padły też słowa: „Podporządkowanie się jest tak samo wymagane od chrześcijańskiej żony, jak głoszenie dobrej nowiny o Królestwie Bożym.” Jak można przede wszystkim uniknąć rozszczepienia rodziny? Przez wciąganie w rozmowy na tematy biblijne obojga małżonków od samego początku i przez zawieranie związków małżeńskich ‚tylko w Panu’.
TRZECI DZIEŃ
W sobotę po południu najpierw usłyszano doświadczenia, w których nadzorcy opowiadali, jak zdołali polepszyć obecność na zebraniach; niektórym udało się nawet znacznie przekroczyć sto procent liczby głosicieli. Osiągnęli to przez dobre przygotowanie zebrań, w tym także uprzednie przećwiczenie poszczególnych punktów programu, przez dostosowanie podawanych wskazówek do miejscowych warunków, przez podkreślanie w ośrodkach służby wagi obecności na zebraniach zborowych, przez organizowanie zebrań w porze najbardziej dogodnej dla większości zboru i tym podobne.
Po tych doświadczeniach następowało poważne przemówienie: „Nade wszystko strzeż serca swego”. Podobnie jak zdrowe serce literalne jest podstawą zdrowia fizycznego, tak i zdrowe serce duchowe, siedziba uczuć, pobudek i pragnień, jest zasadniczym warunkiem dobrego zdrowia duchowego. Od sposobu, w jaki przybieramy wiedzy i poddajmy się karności, zależy w wielkim stopniu rodzaj i siła rozwijających się w nas pragnień. Właściwe pragnienia można zaspokajać z umiarem, lecz niestosowne muszą być wyrugowane albo trzymane pod ścisła kontrolą. Złe pragnienia kiełkują w sercu i to już w bardzo młodym wieku, o czym świadczą słowa: „chcę to, chcę tamto” albo jeszcze co innego. Wszyscy nie wykazujący zdrowego stanu serce zginą w Armagedonie.
Cennych wskazówek udzielono później w punkcie pod wspólnym tytułem: „Ucz się rozpoznawać dobro i zło.” Chrześcijanie muszą być pewni, co jest słuszne, a co nie, lecz to wymaga dobrej znajomości zasad biblijnych i zdrowego rozsądku. W kilku interesujących dyskusjach wykazano, że chrześcijanie muszą się bardzo poważnie zapatrywać na sprawę zaręczyn, zaś palenie tytoniu uważać za rzecz nieczystą, natomiast gry hazardowe i loterie za przejaw samolubstwa, i tak dalej. Popołudniowy program sobotni zakończył się wspaniałym przemówieniem: „Szczęście ‚narodu, którego Bogiem jest Jehowa’.” Dokonano w nim przeglądu przyczyn sprawiających, że lud Jehowy jest tak szczęśliwy. Przewidziane jest wydrukowanie jego treści w jednym z wydań czasopisma Strażnica.
W sobotę wieczorem opowiadali doświadczenia rodzice, mający dobre wyniki w wychowywaniu dzieci. Regularnie studiowali oni Biblię ze swymi dziećmi, modlili się wspólnie, zabierali je na wszystkie zebrania i kongresy, zasiadali razem z nimi do gier biblijnych, a przede wszystkim stawiali im za cel pełnoczasową służbę kaznodziejską. Znakomitym przykładem było tu doświadczenie pewnego rolnika, opowiedziane na zgromadzeniu w miejscowości Rennes na terenie Francji. Oświadczył on, że z jego sześciu synów dwaj założyli rodziny i są nadzorcami, zaś spośród czterech nieżonatych jeden pracuje we francuskim biurze oddziału Towarzystwa Strażnica, drugi pełni służbę obwodową, trzeci jest pionierem specjalnym, a czwarty pionierem stałym. Z trzech jego córek jedna była pionierką specjalną, natomiast teraz jest żoną dzielnego nadzorcy; dorastająca córka jest pionierką wakacyjną, a najmłodsza również prowadzi własne studium biblijne.
Po tych pięknych doświadczeniach wystawiono dwugodzinny pasjonujący dramat pt. „Droga Jehowy — drogą zwycięstwa.” Pokazano w nim, jak Jefte, najpierw wygnany z ojczyzny, został potem obrany sędzią Izraela, i jak powiodło mu się w oswobodzeniu Izraelitów spod jarzma Ammonitów, gdy lud jego wrócił do wielbienia Jehowy. Przedstawiono również współczesny odpowiednik tych wydarzeń. Pokazano, jak lud Jehowy uciskali dzisiejsi Ammonici, stojące u władzy czynniki polityczne, jak ten lud wybrał „Jeftego” przez podporządkowanie się teokratycznej władzy w rękach Jezusa Chrystusa oraz jak potem Jehowa dał mu zwycięstwo. Dramat ten pozwolił w napięciu i ze wzruszeniem obserwować przykłady nieustraszonej postawy ludu Jehowy w obliczu hitlerowskich prześladowców w Niemczech i wobec Akcji Katolickiej w Stanach Zjednoczonych. Na niektórych zgromadzeniach dramat ten przedstawiano dwa razy, aby mogli go obejrzeć wszyscy chętni, a na innych był przez system telewizji wewnętrznej przekazywany do dodatkowo wynajętych sal.
OSTATNI DZIEŃ
Rano, po omówieniu tekstu dziennego i modlitwie, wygłaszane było pouczające przemówienie pt.: „Budujcie się wzajemnie”. Podkreślano w nim, że „śmierć i życie jest w mocy języka”. Właściwe użycie języka, w czym celował na przykład apostoł Paweł, może słuchaczom przynieść życie; natomiast niewłaściwe jego użycie, jak w wypadku dziesięciu zwiadowców w starożytnym Izraelu, może nawet prowadzić do śmierci. A więc język potrafi burzyć i potrafi budować. Unikaj zwodzenia, „nabierania” kogoś, jak również narzekania, ponieważ taka mowa nie buduje. Kieruj rozmowę na właściwe tory. Każdy temat da się wyzyskać dla zbudowania, jeśli się zwróci uwagę na zasady biblijne, które w danym wypadku mogą znaleźć zastosowanie. Przykładem świeci pod tym względem czasopismo Przebudźcie się! Bierz sobie z niego wzór. Sam rozpoczynaj budujące rozmowy. Niekiedy potrzebne jest do tego tylko jedno słowo, lecz to słowo trzeba wypowiedzieć. Członkowie rodziny mają szczególnie wiele okazji, by się wzajemnie budować. Budować jeden drugiego można również czynami. Gdy odwiedzasz chorego lub ułomnego, nie ograniczaj się wyłącznie tylko do wypowiadania zachęcających słów. Może nastręcza się okazja do zrobienia czegoś? Może trzeba umyć naczynia, zrobić pranie, zakupy, posprzątać w domu? W potrzebie takie rzeczy również budują duchowo.
Praktyczne wskazówki zawierało także następne przemówienie: „Dąż do tego, co sprzyja pokojowi.” Prawdziwy pokój to znacznie więcej niż przyjemna atmosfera, jaka panuje, kiedy wszystko się dzieje zgodnie z naszymi upodobaniami. Ciągła styczność z ludźmi równie niedoskonałymi jak i my sami wywołuje niekiedy napięcia zmierzające do podważenia pokoju. Czy wtedy, gdy spostrzegasz rozwijającą się sprzeczkę, czynisz wszystko, co tylko możesz, by ją przerwać? W gruncie rzeczy potrafimy w takiej mierze zachowywać pokój, w jakiej dążymy do pokoju z Jehową. Czyste, nieobciążone sumienie ułatwia uporanie się z naprężeniami wywołanymi cudzą niedoskonałością. Niepożądana jest zarozumiałość, gdyż utrudnia dążenie do pokoju; dlatego przez wzgląd na pokój bądź pokorny.
Kolejny wykład: „Zwracaj więcej niż zwyczajną uwagę”, tłumaczył, że nasza zdolność koncentrowania uwagi musi być należycie kierowana. Przez odpowiednie jej wyzyskanie możemy dowieść swej miłości do Boga. Zwracanie uwagi wymaga wytężenia umysłu. Niemożliwe jest zwracanie na coś uwagi bez ulegania jego wpływowi. Musimy więc być bardzo wybredni pod względem tego, na czym skupiamy uwagę. Już codzienny tok zajęć wymaga pewnej miary naszej uwagi, ale na Słowo Boże musimy zwracać więcej niż zwyczajną uwagę. Na zebraniach bądźmy podobni do Lidii, która pilnie zważała na słowa apostoła Pawła.
Program poranny kończył biblijny dramat w kostiumach: „Czy stawiasz siebie do dyspozycji?” Unaoczniono w nim gotowość córki sędziego Jeftego do podporządkowania się ślubowaniu swego ojca, aby w stanie panieńskim usługiwać przy świątyni. Oglądając ten wzruszający dramat, niejeden z obecnych uronił łzy. Przedstawiono także współczesny odpowiednik tego: Namaszczony duchem „ostatek”, przyrównany do Jeftego, oddaje w służbę Jehowy owoce swoich zwycięstw, wielką rzeszę „drugich owiec”, tak jak córka Jeftego została oddana do służby przy świątyni. Dramat kończył się wezwaniem, by młodzi kaznodzieje chrześcijańscy zgłaszali się do służby pełnoczasowej. Wezwanie to miało po części postać melodyjnej pieśni, której pierwsza zwrotka brzmiała mniej więcej tak (w oryginale wierszem):
„Staw się dziś do dyspozycji,
aby pełnoczasowo służyć Królestwu.
Dlaczego nie miałbyś uczynić coś więcej
i stanąć w szeregach misjonarzy?
Niwy bieleją, gotowe do żniwa,
potrzeba jeszcze więcej robotników.
Staw siebie do dyspozycji,
jeśli możesz, wstąp w szeregi pionierów!”
Szeroko zapowiedziany odczyt publiczny, punkt kulminacyjny i główny rys tych zgromadzeń, wygłaszano w niedzielę po południu (po wybornym programie muzycznym). Wyłuszczał on dobrą nowinę, że „Przewodnictwo ludzkie wkrótce ustąpi miejsca przewodnictwu Bożemu”; został całości opublikowany w oddzielnej broszurze. Przemówienia tego wysłuchało ogółem około 925 000 osób.
Po krótkiej przerwie przypadał inny wyborny punkt programu: „Uwagi końcowe”. Na trzech kongresach w Stanach Zjednoczonych punkt ten przeprowadzał prezes Towarzystwa Strażnica, brat N. H. Knorr. Obecni na tych zgromadzeniach dowiedzieli się, że „miniony rok służby uwieńczony został wspaniałym powodzeniem”! Nigdy dotąd nie wzięły udziału w głoszeniu „dobrej nowiny” takie masy ludzi; w kwietniu osiągnięto szczytową liczbę 1 204 288 głosicieli, co oznacza dziesięcioprocentowy przyrost w stosunku do średniej roku poprzedniego. Nigdy przedtem też nie wręczono tylu czasopism i książek oprawnych; rozpowszechnianie książki: Czy człowiek powstał w wyniku ewolucji, czy został stworzony? osiągnęło doprawdy nadzwyczajny rozmach. Bardzo dużo krajów, między innymi Meksyk, Brazylia i Ekwador, uzyskało ponad dwudziestoprocentowy przyrost głosicieli. Nawet kraje, gdzie dzieło kaznodziejskie jest zakazane, miały stosunkowo znaczny przyrost: cztery i pół procent.
Omówiono również plany zorganizowania międzynarodowych kongresów w bieżącym roku; w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie miało ich być sześć (później uzupełniono te przewidywania włączeniem zgromadzenia w kanadyjskim mieście Toronto, które się odbędzie w dniach od 6 do 13 lipca, wobec czego ich liczba wzrosła do siedmiu); dalsze urządzone będą w Europie w różnych innych miejscach dookoła całego świata. Na kongresie w Waszyngtonie, stolicy Stanów Zjednoczonych, podano do wiadomości, że większość misjonarzy z terenów zagranicznych sprowadzonych zostanie na zgromadzenie odbywające się najbliżej ich domu rodzinnego. Przy końcu zaznaczono, że na drugi rok (obecnie: w bieżącym roku) będzie się pracować przede wszystkim z nową książką: Prawda, która prowadzi do życia wiecznego. Mówca powiedział jeszcze: „Czas jest krótki. Ważną sprawą jest dla nas prowadzenie studiów biblijnych, aby dopomagać ludziom w ucieczce z Babilonu Wielkiego, oraz prowadzenie studium osobistego dla naszego własnego pożytku. Nie pozwólcie niczemu wyprzeć tych studiów ze swego życie. Na tym zgromadzeniu przedstawiono wam, jak macie postępować. Bądźcie dobrej myśli i przyjcie naprzód, starając się nadchodzące dni użyć ku chwale imienia Jehowy. Zgodnie ze słowami Jezusa „wyprostujcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze wyzwolenie”. — Łuk. 21:28, NW.
Każde ze zgromadzeń okręgowych pod hasłem: „Dobra nowina dla wszystkich narodów”, zamknięto pełną wdzięczności pieśnią chwały: „Dziękujemy Ci, Jehowo”, oraz modlitwą błagalną, wyrażającą zarazem dziękczynienie. Program owych zgromadzeń dostarczył naprawdę obfitych błogosławieństw. Bez wątpienia zasłużyły na to, by o nich powiedzieć: „Były najwspanialsze ze wszystkich, jakie przeżyliśmy dotąd!”
[Ilustracja na str. 14]
Córka Jeftego dowiaduje się o ślubowaniu swego ojca, jak to przedstawiono na kongresie w Brukseli