BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w72/22 ss. 22-23
  • Nigdy nie zapomniałam prawdy Bożej!

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Nigdy nie zapomniałam prawdy Bożej!
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1972
  • Podobne artykuły
  • „Jehowo, odnalazłeś mnie!”
    Przebudźcie się! — 2004
  • Czego się nauczyli, to wprowadzają w czyn
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1969
  • Wdzięczna za niezawodne wsparcie od Jehowy
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1993
  • Biblia pomaga zmienić życie
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2011
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1972
w72/22 ss. 22-23

Nigdy nie zapomniałam prawdy Bożej!

ZAWSZE będę pamiętała dzień, w którym nasz dom odwiedziła pewna niewiasta będąca świadkiem Jehowy. Miałam wtedy osiem lat. Zaofiarowała moim rodzicom literaturę objaśniającą Biblię, ale oni odmówili; ja tymczasem zainteresowałam się nią. Chciałam dużo wiedzieć o Biblii. Zapytałam więc rodziców, czy mogłabym nabyć tę literaturę. Odpowiedzieli mi, że mam przecież własne pieniądze, i jeśli chcę, to mogę sobie za nią zapłacić.

Zaraz przy tej pierwszej wizycie głosicielka zaczęła mi z całego serca pomagać w zrozumieniu Słowa Bożego. Dowiedziałam się z własnej Biblii, że imię Boże brzmi Jehowa. — Ps. 83:18, 19 [NW].

Potem przez kilka tygodni przychodziła razem ze swym mężem, aby mi pomagać. Następnie odwiedzali nas także inni świadkowie Jehowy. Przez cały ten czas moi rodzice nie zainteresowali się studiowaniem Biblii z nami, choć im to proponowaliśmy. Po każdym studium starałam się im opowiedzieć, czego się nauczyłam.

Później zaczęłam chodzić na niektóre zebrania świadków Jehowy. Jakże serdeczni byli ci świadkowie! Nadrabiali szmat drogi, dojeżdżając do naszego domu, oddalonego szesnaście kilometrów od miasta, aby mnie podwieźć na zebrania. Kilka razy wolno mi było nawet przenocować u nich, aby na drugi dzień zobaczyć, jak pełnią działalność kaznodziejską.

Podczas jednej z takich wizyt, w czasie zabawy z córką świadków Jehowy, dowiedziałam się, że należy unikać nacjonalistycznych ceremonii, które są aktami bałwochwalstwa i nie licują z chrześcijańską neutralnością. Dalsze wyjaśnienia na ten temat, uzyskane od starszych świadków Jehowy, sprawiły mi taką radość, że zapragnęłam się podzielić tą wiadomością z ludźmi najbardziej ukochanymi, z rodzicami.

Miałam wtedy jedenaście lat i nigdy nie zapomnę wstrząsu, jaki przeżyłam, gdy im opowiedziałam o tych chrześcijańskich wymaganiach i o moim postanowieniu, żeby zastosować się do nich i w ten sposób okazywać posłuszeństwo Bogu. Rodzice wpadli w wielki gniew. Kazano mi powiedzieć świadkom Jehowy przy najbliższych odwiedzinach, żeby tu więcej ich noga nie postała, bo zostaną przywitani nabitą strzelbą. Błagałam moich rodziców, żeby mi pozwolili pokazać z Biblii, że takie są wymagania Boga. Ale było to daremne.

Rodzice uważali, że w ten sposób zakończyli sprawę. Ale ja przecież miałam podręczniki biblijne oraz moje Biblie. A co najważniejsze, miałam łączność z Jehową Bogiem za pośrednictwem modlitwy.

W ciągu następnych pięciu lat kilkakrotnie postanawiałam ostatecznie zapomnieć o wszystkim, co mi mówiono, i próbowałam pozbyć się tego z umysłu. W końcu jednak zdałam sobie sprawę, że nie potrafię tego wymazać z pamięci, ponieważ to stało się cząstką mnie samej i było prawdą. Przez cały ten czas Jehowa zawsze miłościwie udzielał mi zachęty do kontynuowania mojego ograniczonego wielbienia. Kiedy tylko zaczynałam myśleć, że jestem osamotniona w swych staraniach, żeby wielbić Boga, odwiedzał mnie ktoś ze świadków Jehowy i pozostawiał mi literaturę. Chowałam ją i odczytywałam każde słowo, tak jak spragniony pije orzeźwiającą wodę.

Pamiętam, że kiedyś, gdy byłam w mieście, ujrzałam z daleka, jak jedna głosicielka na rogu ulicy proponowała przechodniom czasopisma. Jakże się ucieszyłam tym widokiem i świadomością, że ktoś służy Jehowie! Popędziłam ku niej ulicą, aby ją chociażby tylko przywitać. Ale niestety, odeszła, zanim do niej dotarłam. Byłam jednak bardzo szczęśliwa, że przynajmniej zobaczyłam wielbicielkę Jehowy Boga!

W tym czasie dużo studiowałam, aby zachować silną wiarę. Jednym z moich ulubionych tekstów był werset z Listu 1 do Koryntian 10:13, który zapewnia, że Bóg nie pozwoli, abyśmy byli wystawieni na próby ponad naszą wytrzymałość, ale zawsze ukaże wyjście, byśmy mogli pozostać wierni. Inne teksty, na przykład z Listu do Galatów 6:9, utwierdzały mnie w przekonaniu, że już Bóg zatroszczy się o to, abym dostąpiła błogosławieństw i otrzymała sposobność służenia Jemu w większej mierze. Miałam też możliwość przy różnych okazjach rozmawiać o Jego obietnicach.

Kiedy zaczęłam chodzić do szkoły średniej, mogłam wreszcie znowu utrzymywać łączność ze sługami Jehowy, choć w ograniczonej mierze. Uczestniczyłam w niektórych zebraniach, a nawet bywałam na kongresach. Po skończeniu szesnastu lat powiedziałam ojcu, że na najbliższym zgromadzeniu chcę dać się ochrzcić. Wyjaśniłam, iż starałam się zrozumieć, dlaczego mi tego zabraniał, dopóki mieszkałam w jego domu, i że wtedy respektowałam jego życzenia, lecz osiągnąwszy ten wiek chciałabym się ochrzcić. Ojciec razem z matką zadecydowali, że jestem dostatecznie dorosła, by wiedzieć, czego chcę, i wobec tego udzielili mi swojej zgody. Zostałam ochrzczona w dniu 20 marca 1965 roku.

Sprawy toczyły się zupełnie gładko aż do ukończenia szkoły. Kiedy odmówiłam podjęcia pracy, przez którą naruszyłabym swą chrześcijańską neutralność, ojciec znów wybuchnął wściekłym gniewem. Powiedział, że przestaję być jego córką. Całkowicie się mnie wyrzekł. Przeklinał mnie aż do utraty tchu i zabronił mi w ogóle pokazywać się w domu.

W tych przykrych chwilach świadkowie Jehowy przyszli mi z pomocą i zawsze, tak, zawsze krzepił mnie Jehowa Bóg. Wciąż wierny, wciąż życzliwy, nigdy mnie nie opuścił. W końcu zostały wysłuchane moje modlitwy o zaszczyt służenia Mu w jeszcze większej mierze. Jeden z urlopów spędziłam na pełnoczasowym głoszeniu o Jego Królestwie. Było to zbyt cudowne przeżycie, żeby je można było opisać! Wkrótce potem zostałam na stałe pełnoczasową głosicielką Słowa Bożego; do tej pory zajmuję się tą radosną działalnością.

Spoglądając wstecz na minione lata widzę, że naprawdę Jehowa był moim pasterzem i że mi niczego nie brakowało. Chociaż mogą mnie czekać dalsze prześladowania, wiem, że póki zachowam prawość, On zawsze będzie ze mną, aby mnie pocieszać i błogosławić. Przekonałam się, że dobroć Jehowy Boga jest niezrównana. — Nadesłane.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij