BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w87/8 ss. 24-27
  • Niepełnosprawni fizycznie sprawnymi głosicielami

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Niepełnosprawni fizycznie sprawnymi głosicielami
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • ŻYCIE PEŁNE TREŚCI POMIMO BEZWŁADU NÓG
  • POSZUKUJĘ CHĘTNYCH USZU
  • TRZEJ GORLIWI BRACIA
  • NIEPEŁNOSPRAWNI, ALE ZDECYDOWANI
  • Udział pionierów w zgromadzaniu dalszych członków „wielkiej rzeszy”
    Nasza Służba Królestwa — 1977
  • Czy przyjmiesz zaproszenie do służby pionierskiej?
    Służba Królestwa — 1972
  • Służba pionierska przysparza błogosławieństw
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1997
  • Podążanie całą duszą drogą życia
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1976
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
w87/8 ss. 24-27

Niepełnosprawni fizycznie sprawnymi głosicielami

PRZYSTOJNY młody człowiek, poruszający się o kulach, ma sparaliżowane nogi. Kobieta o wesołych oczach jest głuchoniema. Trzej uśmiechnięci mężczyźni cierpią na samoistny zanik mięśni. Co łączy tych ludzi? Może fakt, iż wszyscy utracili sprawność fizyczną? Niewykluczone. Przede wszystkim jednak to, że sprawnie działają jako pionierzy, czyli pełnoczasowi słudzy Boży.

Każdy z nich mówi, że powodzenie w tej działalności zawdzięcza trzem czynnikom: 1) właściwemu kierownictwu, które Jehowa Bóg zapewnia przez swą troskliwą organizację; 2) skutecznej pomocy rodziny i członków zboru chrześcijańskiego oraz 3) szczeremu pragnieniu rozszerzenia zakresu swej służby. Zobaczmy, dzięki czemu ci niepełnosprawni fizycznie stali się sprawnymi głosicielami.

ŻYCIE PEŁNE TREŚCI POMIMO BEZWŁADU NÓG

Chociaż 35-letni Masashi Tokitsu nie ma władzy w nogach, od ponad 5 lat jest pionierem stałym. Jako chłopiec marzył o tym, by być nauczycielem gimnastyki. Nadzieje jego się rozwiały, gdy w wieku 15 lat spadł z drążka. Po tym nieszczęśliwym wypadku wydawało mu się, że wszelkie światło w jego życiu zgasło. Rozbłysło ono na nowo, gdy zaczął studiować Biblię. Tym razem było to światło prawdy (por. Jana 1:5). W dziesięć miesięcy później Masashi dał się ochrzcić jako Świadek Jehowy. Posłuchajmy jego opowiadania, jak został pionierem.

„Niemal od początku uważałem, że studiuję Biblię po to, by głosić drugim. Wyzyskiwałem więc wszystkie sposobności, by rozmawiać z każdym, kto odwiedził nasz dom. Najbardziej zazdrościłem pionierom. Jakże gorąco pragnąłem być codziennie między ludźmi i dawać im świadectwo! Chorzy na bezwład nóg mają skłonność do odleżyn. Na biodrze otworzyła mi się dokuczliwa rana, która jątrzyła się, krwawiła i ropiała. Co kilka godzin musiałem zmieniać opatrunek. Ileż czasu to pochłaniało! Byłem przekonany, że w tym systemie rzeczy już nie podejmę służby pionierskiej, i łzy stawały mi w oczach, gdy w publikacjach Towarzystwa napotykałem życzliwe, ciepłe słowa, kierowane do głosicieli, którzy nie są w stanie jej pełnić.

„Z powodu ran na obu biodrach miałem ustawiczną gorączkę. Dziwna rzecz, ustępowała ona, gdy udawałem się na zebrania chrześcijańskie. Poszedłem więc za radą pewnego brata, który jest lekarzem, i poddałem się zabiegowi mającemu na celu zlikwidowanie odleżyn. Druga operacja przesądziła o pomyślnym przebiegu całego leczenia i po pięciu miesiącach rekonwalescencji zostałem pionierem pomocniczym. Sądziłem wtedy, że służba pionierska stała przekracza moje możliwości, jeśli mam się należycie wywiązywać ze swych obowiązków nadzorcy. Zbór istniał od niedawna i byłem w nim jedynym starszym.

„W tym samym czasie nosiłem się z zamiarem poślubienia pewnej siostry, ale nie zdołałem pozyskać jej wzajemności. Chociaż bardzo to przeżyłem, doszedłem do wniosku, że widocznie taka jest wola Jehowy i nie czas poddawać się uczuciom, gdy w zborze jest tyle do zrobienia. Uznałem, że w moim wypadku najlepszym lekarstwem będzie jeszcze pełniejsze zaangażowanie się w działalność teokratyczną. W dwa miesiące później zostałem pionierem stałym. Aby skutecznie pełnić tę służbę, mając sparaliżowane nogi, należy przede wszystkim przełamać trudności natury psychicznej; jest to o wiele ważniejsze niż radzenie sobie z ułomnością cielesną. Osiągnięcie czegokolwiek tak dalece zależy od pomocy drugich, że koniecznie trzeba się nauczyć ją uzyskiwać. Ponieważ w służbie polowej mogę korzystać z samochodu, staram się podjeżdżać jak najbliżej wejścia do domu. Zawsze współpracuję z drugim głosicielem, który siedzi obok mnie, nosi moją teczkę oraz pamięta, co i kiedy z niej wyciągnąć.

„Na wąskich uliczkach czasami zatrzymuję samochód tuż przy wejściu i głośno wołam, chcąc zwrócić na nas uwagę gospodarza. Jeżeli do domu wchodzi się po schodkach, mój współtowarzysz idzie do drzwi i pokazuje domownikowi Biblię, a ja stoję na dole i prowadzę rozmowę. Życzliwi przyjaciele zostawiają dla mnie łatwo dostępne domy szeregowe albo partery w blokach mieszkalnych. Podczas pracy z czasopismami odciążam nieco mego pomocnika, wkładając oprócz nich do teczki tylko broszury.

„Jako nadzorca służby, chętnie uczestniczę w domowych studiach biblijnych. Urządzamy je u głosiciela, jeśli bez trudu mogę się dostać do jego mieszkania, albo u mnie. Jak z tego widać, potrzebuję pomocy braci. Jednakże chodzi nie tylko o to, żeby oni wiedzieli, jak mi pomagać — również ja muszę umieć okazywać im wdzięczność.

„Kiedy stawiałem pierwsze kroki w służbie pełnoczasowej, dużo świadczyłem listownie. Teraz cały dzień mogę chodzić o kulach bez szkody dla zdrowia, więc prawie zawsze wyruszam do pracy z pionierem lub innym głosicielem. Do bezspornych korzyści, odnoszonych z takiego sposobu spędzania czasu, należy choćby zdrowy, spokojny sen. Codzienne posługiwanie się Biblią umacnia mnie w przekonaniu, że poznałem prawdę. A ponieważ oglądam życie z bliska, widzę, jak pilnie ludzie jej potrzebują, co pomaga mi bardziej ich miłować. Stała współpraca z drugimi stwarza też liczne sposobności do wywiązywania się z obowiązków pasterskich, dzięki czemu mogę jeszcze lepiej znać trzodę.

„Oczywiście wyglądam nowego systemu rzeczy, aby móc służyć Jehowie będąc zdrowym fizycznie. Nie trzeba jednak czekać aż do tej chwili. Zarówno dla ułomnych, jak i dla zdrowych, dla młodych i starych, nie ma nic wspanialszego od służenia Bogu już teraz!”

POSZUKUJĘ CHĘTNYCH USZU

„W dzieciństwie wylałam wiele łez”, wspomina Katsuko Yamamoto. Kiedy miała dwa lata, zachorowała na odrę i utraciła słuch. Pamięta, ile wycierpiała w szkole, gdy inne dzieci wciąż wyrządzały jej przykrości. Bardzo się cieszy, że od 1981 roku może być pionierką, i chciałaby nam opowiedzieć, jak głosi.

„Ponieważ nie mogę rozmawiać, więc piszę sobie to, co zamierzam powiedzieć, i w służbie polowej pokazuję domownikowi. Często zapraszam do współpracy drugą głosicielkę, chcąc mieć pewność, że jestem dobrze rozumiana. Czasami sama dokonuję pierwszych odwiedzin, a dopiero na następne zabieram którąś z sióstr. Udało mi się już tak założyć kilka studiów biblijnych. Jestem niezwykle szczęśliwa, gdyż w ten sposób mogę okazywać Jehowie, że cenię sobie Jego życzliwość”.

Katsuko nie myśli już o łzach, które niegdyś wypłakała. Dziś ta urocza chrześcijanka odczuwa niekłamaną radość, będąc pilnie zajęta w służbie pionierskiej.

TRZEJ GORLIWI BRACIA

Trzej bracia Tanizano są już po czterdziestce i wszyscy cierpią na postępujący zanik mięśni obręczy miednicznej. Zanim zostali Świadkami Jehowy, wypełniali życie pracą zawodową, chcąc zapomnieć o stopniowej utracie sił i czekającej ich przedwczesnej śmierci, którą kończy się ta choroba. Niezależnie od siebie zaczęli studiować Biblię i poznali prawdę. Co mogli zrobić, żeby okazać wdzięczność Jehowie zwiększeniem swego udziału w służbie? Opowiada o tym najmłodszy z nich, Toshimi:

„Do 1979 roku mieszkałem z moim najstarszym bratem Akimim i z jego żoną. Ponieważ dłużej nie byłem w stanie troszczyć się o siebie, przeniosłem się do specjalnego domu dla niepełnosprawnych, gdzie przebywał już mój brat Yoshito. Podjąłem tam pomocniczą służbę pionierską i w ciągu następnych 5 lat studiowałem na oddziale z co najmniej dwanaściorgiem dzieci. Pewnemu chłopcu rodzice kazali przerwać studium, ale po jego usilnych prośbach ustąpili i mogliśmy je wznowić. Zmarł w wieku 16 lat, mając głęboką nadzieję na zmartwychwstanie. Mniej więcej rok później zadzwonili do mnie jego rodzice, tak niegdyś przeciwni. Mieli kłopoty z młodszą córką i uważali, że studium mogłoby jej pomóc.

„Obaj z Yoshitem chcieliśmy zostać pionierami stałymi. Zastanawialiśmy się jednak, czy zdołamy osiągnąć wymagany cel — 1000 godzin rocznie. Co prawda każdego miesiąca musielibyśmy poświęcić na służbę tylko 30 godzin więcej, ale czy wytrzymamy to fizycznie? Z drugiej strony wiedzieliśmy, że jeżeli nie zdecydujemy się teraz, to przyjdzie czas, gdy już w ogóle nie będziemy w stanie tego zrobić. W naszych rozmowach stale wracaliśmy do słów apostoła Pawła z Listu 1 do Koryntian 9:16: ‛Zaiste, biada mi, gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny!’ Mamy przecież taki obowiązek, niezależnie od tego, czy cieszymy się dobrym zdrowiem, czy nie. Wypełniliśmy więc formularze zgłoszeń i 1 września 1984 roku podjęliśmy stałą służbę pionierską”.

Yoshito dodaje: „Kiedy w styczniu 1976 roku próbowałem na krótko zostać pionierem, nadszarpnąłem zdrowie i przez dwa miesiące byłem przykuty do łóżka. Teraz najbardziej obawiałem się tego, że stała służba pionierska spowoduje nasilenie choroby, co zmusi mnie do opuszczania zebrań. Niemniej jednak do sierpnia 1985 roku udało mi się osiągnąć roczny cel w godzinach, i ani razu nie przeszkodziło mi to w obecności na zebraniu!”

„Głosimy przede wszystkim listownie”, mówi Toshimi. „Piszemy do osób, których nie można zastać w domu, do przyjaciół, krewnych, do niewierzących członków rodzin braci ze zboru oraz do mieszkańców górzystych okolic, które opracowuje się tylko dwa razy w roku. Świadczymy nieoficjalnie innym chorym, a także lekarzom, pielęgniarkom i studentom odbywającym praktyki. Jak dotąd sześciu pacjentów poznało prawdę. Trzech z nich zostało głosicielami, ale jeszcze przed chrztem zmarli. Zawsze jesteśmy zajęci, co wychodzi nam na dobre pod względem fizycznym; odczuwamy też wewnętrzne zadowolenie wiedząc, że mamy udział w dziele głoszenia, a serca przepełnia nam radość, bo stanowimy zachętę dla drugich”.

„Jesteśmy starszymi w zborze”, uzupełnia Yoshito, „i korzystając z własnych doświadczeń obydwaj śmiało możemy zachęcać tych, którzy pragną zostać pionierami. Fakt, że zgłosiliśmy się do tej służby, pobudził dwie starsze siostry do zrobienia tego samego. Cieszy mnie zwłaszcza to, że zgodnie z Psalmem 119:71 dostosowałem swój uprzedni, negatywny sposób myślenia do dróg Jehowy. Naprawdę „dla mojego dobra byłem utrapiony, abym się nauczył ustaw Bożych” (Biblia poznańska).

A oto, co mówi najstarszy brat, Akimi: „Dzięki życzliwej pomocy drugich chrześcijan oraz mojej ukochanej żony mogę robić w teokracji to, co robię. Sam nie jestem w stanie przejść nawet jednego kroku. Od 14 lat bracia niestrudzenie pomagają mi dotrzeć na każde zebranie i większe zgromadzenie. Odkąd zacząłem studiować, głównym tematem rozmów, którym przysłuchiwałem się przebywając z młodymi ludźmi, były doświadczenia pionierów. Idąc za radą podaną w Naszej Służbie Królestwa, postanowiłem spróbować służby pionierskiej przez jeden rok. Pomimo pewnych obaw o zdrowie przyrzekłem to Jehowie w modlitwie i od pięciu lat co roku ponawiam taką obietnicę. W pracy polowej korzystam z trzykołowego wózka dla inwalidów. Często mogę na nim podjechać pod drzwi. Zatrzymuję się też w miejscach, gdzie przechodzi dużo pieszych. Jeżeli ruch jest niewielki, modlę się o możliwość dania świadectwa i przeważnie zjawia się wtedy ktoś chętny do słuchania. Zainteresowanych, z którymi studiuję Biblię, zapraszam do siebie. Ośmiu osobom zdołałem na tyle pomóc w robieniu postępów, że zgłosiły się do chrztu.

„Jako nadzorca przewodniczący oraz nadzorca teokratycznej szkoły służby kaznodziejskiej, jestem na miejscu zebrań wcześniej, aby witać braci. Ponieważ składanie im wizyt sprawiałoby mi duży kłopot, muszę jak najlepiej wykorzystywać czas przed zebraniami i po nich. Prócz tego w pracy pasterskiej nierzadko posługuję się telefonem.

„W ciągu ostatnich czterech czy pięciu lat zdecydowanie opadłem z sił. W nocy dosłownie nie mogę poruszyć żadnym z mięśni; są tak napięte, że odnoszę wrażenie, iż jakiś wielki ciężar przygniata mnie do łóżka. Żona delikatnie przesuwa moje nogi, aby mi nieco ulżyć. W takich chwilach ciepłe i serdeczne słowa współchrześcijan pomagają mi zachować na twarzy pogodny uśmiech i mam nadzieję, że odzwierciedla on raczej stan mego ducha niż ciała”.

Obecnie nie można powstrzymać postępu choroby, na którą cierpią bracia Tanizono. Uważają oni jednak, że pilne uczestniczenie w służbie polowej, interesowanie się napotkanymi w niej ludźmi i wczuwanie się w ich potrzeby, a także ścisła współpraca ze współwyznawcami oraz świadomość, że jest się przydatnym służąc Bogu jako pionier, ograniczają jej rozwój do minimum. Są za to bardzo wdzięczni Jehowie!

NIEPEŁNOSPRAWNI, ALE ZDECYDOWANI

Ułomność fizyczna nie ostudziła ani gorliwości, ani miłości, którą ci wykwalifikowani głosiciele okazują w służbie. Ich zdecydowanie przypomina postawę apostoła Pawła, który napisał: „Nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem” (2 Kor. 4:16, Biblia warszawska).

Oczywiście nie każdy niepełnosprawny głosiciel Królestwa może służyć pełnoczasowo. Warunki są różne. Jednakże wszystko, co robi, by wychwalać Najwyższego i pomagać drugim pod względem duchowym, przyniesie mu wielką radość i osobiste zadowolenie oraz zjedna mu błogosławieństwo naszego miłościwego Boga, Jehowy.

[Ilustracje na stronie 25]

Masashi Tokitsu

Katsuko Yamamoto

Yoshito Tanizono

Toshimi Tanizono

Akimi Tanizono

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij