BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Pomoc dla umierających w erze nowoczesnej techniki
    Przebudźcie się! — 2005 | 22 maja
    • Pomoc dla umierających w erze nowoczesnej techniki

      PEWNA lekarka przeszła bardzo bolesne chwile. Patrzyła, jak na oddziale intensywnej opieki medycznej jej 94-letnia babcia umiera na raka po operacji, której „wcale nie chciała”.

      „Na pogrzebie płakałam nie dlatego, że umarła, bo przecież miała za sobą długie i szczęśliwe życie” — napisała później owa lekarka. „Płakałam dlatego, że musiała tyle cierpieć i że nie postąpiono zgodnie z jej życzeniem. Płakałam nad moją mamą i jej rodzeństwem, nad dręczącym ich uczuciem pustki i bezsilności”.

      Może się zastanawiasz, czy komuś tak choremu można było pomóc. Wspomniana lekarka pisze dalej:

      „Ale przede wszystkim płakałam nad sobą — z powodu przytłaczającego poczucia winy, gdyż nie mogłam uwolnić babci od bólu i poniżenia; z powodu poczucia żałosnego niedopisania, gdyż jako lekarz nie potrafiłam jej uleczyć ani ulżyć w cierpieniu. Na studiach nie uczono mnie godzenia się z umieraniem i śmiercią. Choroba była wrogiem, którego należało zwalczać na każdym kroku i wszelkimi środkami. Śmierć traktowano jak porażkę, klęskę, a przewlekła choroba ciągle przypominała lekarzowi o jego bezsilności. Obraz mojej babuni podłączonej do respiratora na oddziale intensywnej opieki medycznej i patrzącej na mnie przerażonymi oczami prześladuje mnie do dziś”.

      Ta kochająca wnuczka podniosła złożoną kwestię etyczną i medyczno-prawną, dyskutowaną obecnie w salach sądowych i szpitalach na całym świecie: Co jest najlepsze dla nieuleczalnie chorych w dzisiejszej erze techniki?

      Niektórzy uważają, że dla każdego chorego należy zrobić wszystko, co tylko medycyna potrafi. Taki pogląd wyraził Związek Lekarzy i Chirurgów Amerykańskich: „Obowiązki lekarza wobec pacjenta w śpiączce, stanie wegetatywnym lub upośledzonego w rozwoju nie zależą od widoków na wyzdrowienie. Lekarz zawsze musi podejmować działania dla dobra pacjenta”. Oznacza to zastosowanie wszelkich możliwych form leczenia i pomocy medycznej. Czy twoim zdaniem w każdym wypadku jest to najlepsze dla ciężko chorego człowieka?

      Wielu ludziom takie postępowanie wyda się godne pochwały. Jednakże w ostatnich dziesięcioleciach na gruncie doświadczenia zgromadzonego dzięki zaawansowanej medycynie zrodził się inny, nowy pogląd. W roku 1984 w przełomowej pracy zatytułowanej „Odpowiedzialność lekarza wobec pacjentów nieuleczalnie chorych” dziesięciu doświadczonych specjalistów orzekło: „Wskazane jest ograniczenie intensywnego leczenia beznadziejnie chorych, gdyby jedynie przedłużało ono bolesny i uciążliwy proces umierania”. Pięć lat później ci sami lekarze opublikowali artykuł pod takim samym tytułem, opatrzony dopiskiem „Ponowne spojrzenie”. Rozważając tę samą kwestię, wyrazili się jeszcze dobitniej: „Toteż sporo lekarzy i etyków (...) doszło do wniosku, że zaniechanie żywienia i nawadniania niektórych umierających, nieuleczalnie chorych lub trwale nieprzytomnych pacjentów jest etyczne”.

      Nie powinniśmy traktować takich uwag jako teoretyzowania niemającego praktycznego znaczenia. Wielu chrześcijan stawało w obliczu bardzo bolesnych decyzji. Czy ukochaną osobę, która jest nieuleczalnie chora, podtrzymywać przy życiu za pomocą respiratora? Czy stosować u niej żywienie dożylne lub inne metody sztucznego odżywiania? Czy w sytuacji beznadziejnej wszystkie środki finansowe pacjenta lub całej rodziny przeznaczyć na leczenie, obejmujące na przykład transport do odległego ośrodka w celu zastosowania jakiejś najnowszej terapii?

      Zapewne zdajesz sobie sprawę, że nie jest łatwo odpowiedzieć na takie pytania. Chociaż chciałbyś pomóc choremu przyjacielowi lub innej bliskiej osobie, to stojąc wobec takich kwestii, możesz się zastanawiać: Z jakich wskazówek powinni skorzystać chrześcijanie? Jakie środki ratunku są dostępne? I najważniejsze, co o tym mówi Pismo Święte?

  • Opieka nad chorym w stanie terminalnym
    Przebudźcie się! — 2005 | 22 maja
    • Opieka nad chorym w stanie terminalnym

      W OSTATNICH latach w wielu częściach świata zmienia się podejście do śmierci i umierania.

      Dawniej lekarze akceptowali śmierć jako nieuchronny koniec ich usług na rzecz niektórych pacjentów — koniec, który należy złagodzić i który często następuje w domu.

      W bliższych nam czasach, gdy nacisk położono na technikę i leczenie, personel medyczny zaczął uważać zgon za porażkę. Zasadniczym celem praktyki medycznej stało się niedopuszczenie do śmierci, i to za wszelką cenę. Taka zmiana podejścia sprzyjała rozwojowi nowych technik pozwalających utrzymać pacjentów przy życiu znacznie dłużej, niż było to możliwe w przeszłości.

      W wielu krajach postęp ten przyniósł niezaprzeczalne korzyści; z drugiej strony jednak pociągnął za sobą poważne i niepokojące następstwa. Pewien lekarz oświadczył: „Większość lekarzy zatraciła humanizm — perłę, która kiedyś była nieodłączną częścią medycyny. Aparatura oraz nacisk na zwiększanie skuteczności i precyzji wyrugowały z serc ciepło, litość, współczucie i zainteresowanie człowiekiem. Obecnie medycyna jest chłodną dyscypliną naukową. Jej urok przeminął wraz z poprzednią epoką. Umierający zaznaje niewielkiej pociechy ze strony ‚zmechanizowanego lekarza’”.

      Jest to tylko czyjś osobisty pogląd, a nie powszechny zarzut przeciw wszystkim lekarzom. Może jednak zauważyłeś, iż wielu ludzi boi się, że kiedyś ich życie miałyby podtrzymywać maszyny.

      Toteż coraz głośniej mówi się o tym, że w niektórych przypadkach należy pozwolić człowiekowi umrzeć naturalnie, z godnością, bez poddawania go ingerencji bezdusznej techniki. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego dla czasopisma Time, ponad trzy czwarte ankietowanych uważa, iż lekarzowi powinno się zezwolić na zaniechanie leczenia podtrzymującego życie chorego w stanie terminalnym.a Wyciągnięto stąd następujący wniosek: „Gdy [ludzie] pogodzą się z nieuniknionym losem, pragną umrzeć godnie, a nie podłączeni do zestawu maszyn na oddziale intensywnej opieki medycznej niczym żywe preparaty”. Czy się z tym zgadzasz? Jaki jest twój osobisty pogląd w tej sprawie?

      Proponowane rozwiązania

      Stosunek człowieka do śmierci i umierania bardzo się różni w zależności od miejscowej kultury lub pochodzenia. Niemniej w wielu krajach zainteresowanie losem nieuleczalnie chorych rośnie. Od kilku lat opinia publiczna, etycy i lekarze podejmują wysiłki, by dostosować opiekę medyczną do potrzeb takich osób.

      W tym celu bierze się pod uwagę różne rozwiązania. Na przykład informuje się szpital, że pacjent nie wyraża zgody na resuscytację, czyli czynności mające na celu przywrócenie krążenia krwi i oddychania. Jak składa się takie oświadczenie? Po dogłębnym omówieniu sprawy z rodziną pacjenta, a jeszcze lepiej również z nim samym, ustala się konkretne wytyczne i odnotowuje je w dokumentacji medycznej. Precyzuje się, jakim ograniczeniom będą podlegały u chorego czynności resuscytacyjne w razie pogorszenia się jego stanu.

      Prawie każdy uznaje, że w tak trudnych kwestiach rozstrzygająca powinna być odpowiedź na pytanie, jaka byłaby wola pacjenta. Rzecz jednak w tym, że często jest on nieprzytomny lub z innych przyczyn niezdolny do podejmowania świadomych decyzji. Redaguje się więc dokumenty, które są tak sformułowane, by dana osoba mogła z góry określić, jakiego leczenia życzyłaby sobie w ostatnich dniach swego życia. Na przykład:

      „Gdybym był nieuleczalnie i nieodwracalnie chory i w stosunkowo krótkim czasie miał umrzeć, to nie chcę, by przedłużano moje życie za pomocą sztucznych środków. Jeśli znajdę się w stanie terminalnym i nie będę mógł uczestniczyć w podejmowaniu decyzji co do leczenia, to polecam lekarzowi, by nie podejmował lub by zaniechał postępowania, które tylko przedłuża proces umierania, a nie jest konieczne do niesienia ulgi czy uśmierzania bólu”. Dokumenty takie mogą nawet szczegółowo precyzować, jakich metod leczenia pacjent życzyłby sobie w stanie terminalnym, a jakich nie.

      W wielu miejscach respektuje się taką spisaną wolę, choć nie w każdej sytuacji jest ona prawnie wiążąca. Ocenia się, że w Stanach Zjednoczonych oświadczenia takie złożyło około 5 milionów osób. Sporo tamtejszych autorytetów uważa, że jest to najlepszy sposób na zapewnienie sobie poszanowania własnych życzeń w tym względzie.

      Jaki rodzaj leczenia lub opieki?

      A co z samą opieką nad pacjentem w stanie terminalnym? Chyba najważniejszą innowacją stało się tu pojęcie hospicjum, które zyskało powszechną aprobatę na całym świecie. Czym jest „hospicjum”?

      Słowo „hospicjum” w omawianym tu znaczeniu nie odnosi się do miejsca czy budynku, lecz raczej do koncepcji lub programu opieki nad chorymi terminalnie. W średniowieczu oznaczało schronisko dla pielgrzymów. Opieka hospicyjna polega na zespołowych działaniach lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy, którzy stawiają sobie za cel zapewnić nieuleczalnie choremu względny komfort i uwolnić go od bólu, najlepiej w jego własnym domu.

      Choć niektóre hospicja zakłada się w obrębie szpitali, powstaje też dużo niezależnych placówek. Zazwyczaj są to usługi dotowane przez państwo, świadczone na przykład przez pielęgniarki środowiskowe, żywieniowców, duchownych czy kręgarzy. W hospicjach kładzie się nacisk raczej na nadzwyczajną troskliwość niż na jakieś nadzwyczajne metody leczenia. Zamiast intensywnej walki z chorobą podejmuje się intensywne wysiłki, by pacjent czuł się dobrze. Pewien lekarz ujął to następująco: „Hospicjum nie oznacza gorszej opieki, tańszej opieki czy braku opieki. To po prostu całkiem inna opieka”.

      Co o tym sądzisz? Czy kwestii tej nie należałoby omówić z kimś z twych najbliższych, kto może się znaleźć w stanie terminalnym, a także z lekarzem?

      Nawet jeśli mieszkasz w rejonie, gdzie opieka hospicyjna nie jest jeszcze dostępna, niebawem może się to zmienić, gdyż na całym świecie zyskuje ona popularność. Początkowo postrzegano ją jako sprzeczną z powszechnie przyjętymi zasadami, lecz stopniowo stała się jedną z uznawanych specjalizacji i obecnie uchodzi za alternatywny sposób postępowania z chorymi w stanie terminalnym. A dzięki swoistym metodom, zwłaszcza odpowiedniemu stosowaniu leków przeciwbólowych, wniosła znaczny wkład w rozwój opieki zdrowotnej.

      W liście do redakcji czasopisma New England Journal of Medicine dr Gloria Werth opisała śmierć swej siostry w hospicjum: „Nie wmuszano jej leków, jedzenia ani płynów. Mogła jeść, pić (...) lub przyjmować lekarstwa, kiedy chciała. (...) Najważniejsze jest jednak to, że dzięki hospicjum nasze wspomnienia związane ze śmiercią Virginii są pokrzepiające i pogodne. Jak często można tak powiedzieć o śmierci na oddziale intensywnej opieki medycznej?”

      [Przypis]

      a Chory jest w stanie terminalnym, jeśli postępowanie terapeutyczne nie może już dać u niego rezultatów i choroba nieuchronnie prowadzi do śmierci.

      [Napis na stronie 20]

      „Obecnie medycyna jest chłodną dyscypliną naukową. Jej urok przeminął wraz z poprzednią epoką. Umierający zaznaje niewielkiej pociechy ze strony ‚zmechanizowanego lekarza’”

      [Napis na stronie 21]

      W hospicjach kładzie się nacisk raczej na nadzwyczajną troskliwość niż na jakieś nadzwyczajne metody leczenia

  • Najlepsza pomoc, jaką możesz uzyskać!
    Przebudźcie się! — 2005 | 22 maja
    • Najlepsza pomoc, jaką możesz uzyskać!

      W ZWIĄZKU z wyborem i zakresem opieki nad osobą nieuleczalnie chorą chrześcijanom mogą się nasunąć ważkie pytania. Oto przykłady:

      Czy niewykorzystanie wszystkich możliwości przedłużenia czyjegoś życia byłoby sprzeczne z Biblią? A jeśli z moralnego punktu widzenia można zaniechać intensywnego leczenia podtrzymującego życie i pozwolić na to, by ktoś umarł śmiercią naturalną, to co powiedzieć o eutanazji — rozmyślnym, celowym działaniu kładącym kres cierpieniom pacjenta przez skrócenie jego życia, czyli spowodowanie śmierci?

      Są to naprawdę aktualne, doniosłe pytania. Na szczęście poszukując na nie odpowiedzi, nie jesteśmy zdani na samych siebie.

      Natchniony pisarz biblijny słusznie zauważył: „Bóg jest dla nas schronieniem i siłą, pomocą łatwą do znalezienia w czasie udręk” (Psalm 46:1). Podczas rozważania wspomnianych kwestii nie wolno o tym zapomnieć. Jehowa Bóg potrafi udzielić nam najlepszej pomocy, opartej na Jego mądrości i doświadczeniu. Obserwował życie miliardów ludzi. Wie lepiej niż jakikolwiek lekarz, etyk czy prawnik, co jest dla nas najkorzystniejsze. Zobaczmy więc, jakie wsparcie jest gotowy zapewnić (Psalm 25:4, 5; Hebrajczyków 4:16).

      Właściwy pogląd na życie

      Warto zdać sobie sprawę, że dążenie do podtrzymywania życia za wszelką cenę nie jest jedynie wynikiem udoskonalenia technik medycznych. Stanowi naturalny przejaw współczesnej filozofii świeckiej. Dlaczego? Otóż jeśli na obecnym życiu wszystko się kończy, to mogłoby się wydawać, że trzeba je podtrzymywać we wszelkich okolicznościach i wszelkimi sposobami. Ale w niektórych wypadkach filozofia ta doprowadza do koszmarnych sytuacji — nieprzytomnych ludzi latami utrzymuje się „przy życiu” dzięki aparaturze.

      Inni z kolei wierzą w nieśmiertelność duszy ludzkiej. Według nich teraźniejsze życie jest tylko przystankiem na drodze do czegoś lepszego. Platon, jeden z twórców tej filozofii, twierdził:

      „Bo albo tam niejako nic nie ma i człowiek po śmierci nawet wrażeń żadnych nie odbiera od niczego, albo jest to, jak mówią, przeobrażenie jakieś i przeprowadzka duszy stąd na inne miejsce. (...) Jeżeli zaś śmierć to niby przesiedlenie się duszy stąd na inne miejsce (...) to jakież może być większe dobro ponad nią, sędziowie!” (Obrona Sokratesa, tłum. W. Witwicki)

      Osoba wyznająca taki pogląd mogłaby uznać śmierć za przyjaciela, którego chętnie się wita, a może nawet przyśpiesza jego nadejście. Jednakże Biblia uczy, że w oczach Jehowy życie jest święte. „U ciebie jest źródło życia” — napisał natchniony psalmista (Psalm 36:9). Czy więc prawdziwy chrześcijanin może zaaprobować eutanazję?a

      Niektórzy sądzą, że Biblia nawiązuje do tego tematu w relacji o królu Saulu: gdy został on śmiertelnie raniony, błagał swego giermka, aby ten go dobił. Niejedna osoba uważa, że jest to opis swego rodzaju eutanazji — rozmyślnego działania mającego przyśpieszyć śmierć. Pewien Amalekita twierdził później, że usłuchał próśb Saula i go dobił. Czy jednak okoliczność, że w ten sposób położyłby kres cierpieniom króla, sprawiła, iż uznano to za dobry uczynek? Bynajmniej! Dawid, pomazaniec Jehowy, kazał zabić owego Amalekitę za ciążącą na nim winę krwi (1 Samuela 31:3, 4; 2 Samuela 1:2-16). A zatem tamto wydarzenie biblijne absolutnie nie usprawiedliwia jakiegokolwiek udziału chrześcijanina w eutanazji.

      Czy to jednak oznacza, że chrześcijanin musi czynić wszystko, co tylko umożliwia technika, by podtrzymywać gasnące życie? Czy powinien do granic możliwości przedłużać proces umierania? Pismo Święte uczy, że śmierć nie jest przyjacielem człowieka, lecz jego wrogiem (1 Koryntian 15:26). Ponadto umarli ani nie cierpią, ani nie doznają rozkoszy, lecz są w stanie nieświadomości, przypominającym sen (Hioba 3:11, 13; Kaznodziei 9:5, 10; Jana 11:11-14; Dzieje 7:60). Ich widoki na przyszłe życie zależą wyłącznie od mocy wskrzeszania, którą Bóg obdarzył Jezusa Chrystusa (Jana 6:39, 40). A zatem Bóg udziela nam nader pomocnych informacji: śmierć nie jest czymś, czego warto pragnąć, ale też nie mamy obowiązku uciekać się do desperackich wysiłków w celu przedłużenia procesu umierania.

      Wskazówki dla chrześcijan

      Jak powinien postąpić chrześcijanin, gdyby ktoś z najbliższych znalazł się w stanie terminalnym?

      Po pierwsze, musimy pamiętać, że każda sytuacja związana z nieuleczalną chorobą jest inna i nie można tu ustalać żadnych sztywnych reguł. Chrześcijanin powinien respektować prawo danego kraju w tej dziedzinie (Mateusza 22:21). Ponadto nikt, kto kieruje się miłością, nie będzie aprobował celowych zaniedbań w leczeniu.

      Wyłącznie w razie choroby bezsprzecznie terminalnej (gdy ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że już nie ma nadziei) można uwzględnić prośbę o odłączenie aparatury podtrzymującej życie. W takich przypadkach nie ma podstaw biblijnych, które uzasadniałyby konieczność stosowania technik medycznych jedynie przedłużających zaawansowany już proces umierania.

      Sytuacje te zawsze są bardzo trudne i wiążą się z bolesnymi decyzjami. Na przykład skąd można wiedzieć, czy stan jest już beznadziejny? Chociaż nikt nie może być tego absolutnie pewien, należy kierować się rozsądkiem i wyważonymi radami. Pewne opracowanie medyczne radzi lekarzom:

      „Jeśli nie ma jednomyślności co do diagnozy, rokowania lub obu tych czynników, należy kontynuować leczenie podtrzymujące życie aż do momentu, gdy w rozsądnej mierze osiągnie się zgodność poglądów. Jednakże naleganie, by uzyskać absolutną pewność, przekraczające wszelkie logiczne granice, może w przypadkach wyraźnie beznadziejnych utrudniać lekarzowi ustalenie strategii leczenia. Pojedyncze doniesienie o pacjencie, który był w podobnym stanie i przeżył, nie jest wystarczającym powodem do kontynuowania agresywnej terapii. Tak znikome statystycznie prawdopodobieństwo nie jest dostatecznym argumentem, by mogło brać górę nad trzeźwym rokowaniem, które powinno decydować o rodzaju terapii”.

      Gdyby chrześcijanin znalazł się w tak trudnym położeniu — czy to jako pacjent, czy krewny chorego — ma prawo oczekiwać pomocy od swego lekarza. We wspomnianym artykule oświadczono: „W żadnym wypadku nie byłoby słuszne po prostu podać pacjentowi mnóstwo faktów medycznych i wyliczyć ewentualne możliwości, po czym zostawić go bez jakichkolwiek wskazówek co do sensu podejmowania lub niepodejmowania dalszego leczenia”.

      Bardzo cenna może być również pomoc dojrzałych chrześcijańskich starszych zboru. Oczywiście w tych przejmujących okolicznościach pacjent i jego najbliższa rodzina sami muszą podjąć przemyślaną decyzję.

      Na koniec rozważmy jeszcze kilka istotnych kwestii. Chrześcijanie bardzo chcą żyć i cieszyć się służbą dla Boga. Rozumieją jednak, że w obecnym systemie rzeczy każdy umiera i w tym sensie wszyscy jesteśmy nieuleczalnie chorzy. Jedynie dzięki zbawczej mocy krwi naszego Odkupiciela, Jezusa Chrystusa, mamy nadzieję na odwrócenie tej sytuacji (Efezjan 1:7).

      Jeżeli ktoś z naszych najbliższych umiera, to mimo tak bolesnej straty nie musimy się zadręczać i pogrążać w bezdennej rozpaczy „jak pozostali, którzy nie mają nadziei” (1 Tesaloniczan 4:13). Możemy z otuchą myśleć, że uczyniliśmy dla chorego wszystko, co w granicach rozsądku było możliwe. Niestety, wszelka zapewniona przez nas pomoc medyczna mogła mieć w najlepszym wypadku jedynie doraźny charakter. Mamy jednak uszczęśliwiającą obietnicę od Tego, który uwolni nas od wszystkich takich utrapień, gdy ‛jako ostatni nieprzyjaciel zostanie unicestwiona śmierć’ (1 Koryntian 15:26).

      Doprawdy, najlepsza pomoc dla umierających nadejdzie od Boga, który obdarzył życiem pierwszych ludzi i obiecuje wzbudzić z martwych każdego, kto pokłada wiarę w Nim i w Jego Synu (Jana 3:16; 5:28, 29).

      [Przypis]

      a Dodatkowe informacje na temat eutanazji można znaleźć w angielskich wydaniach Przebudźcie się! z 8 marca 1978, strony 4-7, i z 8 maja 1974 roku, strony 27, 28.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij