BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w80/19 ss. 3-6
  • Czy rząd człowieczy potrafi sprostać wymaganiom?

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Czy rząd człowieczy potrafi sprostać wymaganiom?
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1980
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • DALSZE WYSIŁKI LUDZKIE
  • CZY OBECNE STARANIA ODNOSZĄ SKUTEK?
  • CO PRZERASTA MOŻLIWOŚCI LUDZKIE
  • W JAKI SPOSÓB NADEJDZIE KRÓLESTWO BOŻE
  • Jedyną nadzieją Królestwo Boże
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1979
  • Rząd
    Prowadzenie rozmów na podstawie Pism
  • Rząd Boży — jedyna nadzieja ludzkości
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1980
  • Co zdziała Królestwo Boże?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1984
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1980
w80/19 ss. 3-6

Czy rząd człowieczy potrafi sprostać wymaganiom?

SWEGO czasu utrzymywał się pogląd, „że Kościół na ziemi jest Królestwem Bożym”.a Ukształtował się on, ponieważ Kościół rzymskokatolicki odgrywał wtedy dominującą rolę na świecie. Pod koniec średniowiecza papieże współzawodniczyli z królami o władzę polityczną. Dysponowali nawet potężną armią. John F. Hurst w swej książce History of the Christian Church wyjaśnia: „Papieże skwapliwie wcielali się w rolę królów i za wszelką cenę chcieli decydować o sprawach świeckich”.

Przywódcy Kościoła twierdzili, że dzierżą władzę z upoważnienia Bożego. Z kolei królowie różnych narodów także utrzymywali, że prawo do panowania mają z Bożej łaski. W dziele pt. New Catholic Encyclopedia czytamy: „Idea panowania z Bożej łaski umożliwiła królom państw narodowych obronę swej pozycji argumentem, że tak samo pochodzi od Boga jak władza papieska”.

Czy jednak papieże i inni władcy, którzy panowali rzekomo z Boskiego upoważnienia, sprostali wymaganiom, jakim ma odpowiadać dobry rząd? Czy ich poddani cieszyli się życiem, wolnością i szczęściem?

Niestety nie! Rządy ich raczej dały się we znaki okropną niesprawiedliwością i uciskiem. Stawiano ludzi pod broń do walki w bezsensownych wojnach i krwawych krucjatach, które rujnowały życie i szczęście milionów osób. Tysiące padały ofiarą zawziętych inkwizytorów, którzy potrafili zamęczyć na śmierć najpotworniejszymi metodami. Jakąż hańbą dla Boga jest utożsamianie Jego Królestwa z panowaniem Kościoła lub rządami królów zasiadających na tronach rzekomo z Bożej łaski!

DALSZE WYSIŁKI LUDZKIE

W późniejszych czasach poglądy religijne uległy pewnym zmianom. Według książki The Dictionary of the Apostolic Church (z roku 1916) „w opinii niektórych nowożytnych autorów teologicznych świat, jaki znamy, będzie się rozwijał pod wpływem chrześcijańskim, aż się przeobrazi w Królestwo”. Ale czy istotnie do tego doszło?

Miliony dotąd żyjących ludzi widziały na własne oczy, jak narody nominalnie chrześcijańskie doprowadziły do największych rozlewów krwi w dziejach świata. Roland H. Bainton, historyk Kościoła, wyraził zdanie: „Kościoły zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych starały się nadać pierwszej wojnie światowej charakter krucjaty”.

W przekonaniu amerykańskich przywódców kościelnych, jak wyjaśnił Bainton, „była to święta wojna. (...) Niemców przedstawiono jako dzikich barbarzyńców. Wybijanie ich równało się oczyszczaniu ziemi z potworów”. Podobnie biskup Londynu A. F. Winnington-Ingram nawoływał Anglików: „Zabijajcie Niemców, wytępcie ich (...)! Mówiłem wam po tysiąckroć: Według mnie w tej wojnie idzie o czystkę”.

Ale Niemcy również mieli się za chrześcijan! Ówczesny katolicki arcybiskup Kolonii tak mówił do żołnierzy niemieckich: „Bóg jest z nami w tej walce o sprawiedliwość, bo wplątano nas w nią wbrew naszej woli. Nakazujemy wam w imię Boże walczyć do ostatniej kropli krwi ku czci i chwale ojczyzny”.

Niewiele ponad 20 lat później, to znaczy w roku 1939, narody rozpętały drugą wojnę światową. Także tym razem większość wojujących krajów należała do nominalnego chrześcijaństwa. Oczywiście więc świat, jaki znamy, nie rozwijał się pod wpływem chrześcijańskim w kierunku przeistoczenia się w Królestwo Boże.

O czym świadczy okres 35 lat, jakie upłynęły od zakończenia drugiej wojny światowej w roku 1945? Czy okazało się, że rządy ziemskie potrafią wreszcie zaspokoić potrzeby ludzkości?

CZY OBECNE STARANIA ODNOSZĄ SKUTEK?

Zamiast doznania spodziewanej ulgi ludzie stwierdzają dzisiaj, że na całym świecie stale piętrzą się trudności. Wskutek chybionych wysiłków ludzkich sytuacja stała się tak poważna, że zagraża nawet dalszemu istnieniu cywilizacji. Spójrzmy chociażby na starania podejmowane w celu położenia kresu wojnom. Czy uwieńczyły je oczekiwane rezultaty?

Ani trochę! Od roku 1945 rozegrało się na całej kuli ziemskiej około 150 wojen, w których straciło życie ponad 25 milionów osób. Każdego dnia dochodziło gdzieś na świecie przeciętnie do 12 starć zbrojnych. Rządy wydają codziennie sporo ponad 1 000 000 000 dolarów amerykańskich na zbrojenia, chociaż fundusze te można by przecież z większym pożytkiem przeznaczyć na takie cele, jak: budownictwo, zagospodarowanie ziemi, oświatę, badania naukowe itd. Jakież to tragiczne niedopisanie w zaspokajaniu potrzeb ludzkich!

Rozsądek nakazuje, by rządy na odpowiednich konferencjach porozumiały się co do rozbrojenia. Ale czy im się to udaje? Nie potrafią dojść do zgody. Nadal więc kontynuują wyścig zbrojeń, żeby podtrzymać „równowagę strachu”. Latem ubiegłego roku były amerykański sekretarz stanu Cyrus Vance dał pewne wyobrażenie o niszczycielskim potencjale swego kraju, gdy oświadczył:

„Niektóre dzisiejsze rakiety posiadają — każda z osobna — siłę rażenia pięciokrotnie większą od wszystkich bomb, jakie zrzuciliśmy na polach bitew podczas drugiej wojny światowej. Broń nasza oczywiście jest przeważnie mniejszego kalibru. Ogółem jednak dysponujemy ponad 9 000 bomb i głowic termojądrowych, w które wyposażone są nasze rakiety i bombowce dalekiego zasięgu. Związek Radziecki posiada około 5 000 takich pocisków wycelowanych w naszą stronę, a także zdolność znacznego zwiększenia tej liczby. Wystarczy jedna lub dwie sztuki, aby zmieść z powierzchni ziemi miasto wielkości Milwaukee”.

Jakiż to ogrom środków, grożący całkowitym zrujnowaniem Ziemi i zniszczeniem wszelkiego życia na niej! Czy ewentualność takiej nuklearnej zagłady dodaje ci poczucia bezpieczeństwa i pewności jutra? Czy to ułatwia korzystanie w pełni z ‛życia, wolności i szczęścia’ tobie lub twoim najbliższym? Chyba nie.

Może jeszcze bardziej niepokoi cię fakt, że rządy ludzkie są bezradne wobec przestępczości. Dr med. Albert Szent-Gyorgyi, laureat nagrody Nobla zamieszkały w Stanach Zjednoczonych, przyznał: „W naszym rodzinnym mieście nie wychodzimy na ulicę po zapadnięciu zmroku, żeby nie paść ofiarą rabunku lub morderstwa, a nawet w domu nie czujemy się bezpieczni”. Smutne to, że wskutek nasilania się rozboju miliony ludzi stały się więźniami w swoich własnych domach! Rządy zaś nie znajdują sposobu na opanowanie sytuacji.

Na domiar złego spora część mieszkańców Ziemi przymiera głodem, gdy tymczasem w niektórych miejscach spichlerze po brzegi załadowane są zapasami żywności. Mimo to w krajach, które mają jej nadwyżkę, ceny rosną w takim tempie, że wielu nie stać na zakup artykułów spożywczych w ilościach niezbędnych do utrzymania zdrowia. Nieporadność rządów borykających się z tym problemem bynajmniej nie napawa otuchą.

Prócz tego daje się we znaki kryzys energetyczny. Słońce, wiatr, rzeki, jeziora i oceany mieszczą w sobie nieprzebrane ilości samoistnie się odnawiającej energii w postaci nieszkodliwej dla środowiska. Cóż jednak uczyniły rządy człowiecze? Z godną ubolewania krótkowzrocznością eksploatują nieodnawialne zasoby ropy naftowej i gazu, przez co między innymi zatruwają powietrze, którym oddychamy.

Jaki wniosek nasuwa się po zbadaniu działalności człowieka usiłującego zarządzać sprawami Ziemi?

CO PRZERASTA MOŻLIWOŚCI LUDZKIE

Otóż ludzie nie zdołają utworzyć rządu, który byłby w stanie zaspokoić potrzeby obywateli. „Każda z dotychczasowych cywilizacji w końcu upadła” — powiedział były amerykański sekretarz stanu, Henry Kissinger. „Historia jest relacją o wysiłkach, które spełzły na niczym, o aspiracjach, które nie zostały zaspokojone (...). Z konieczności więc historyk żyje ze świadomością nieuchronnej tragedii”.

Czy w tej sytuacji istnieją podstawy do przypuszczania, że dzisiejsi politycy rozwiążą problemy światowe dużo bardziej skomplikowane od tych, z którymi nie potrafili sobie poradzić ich poprzednicy? James M. Fallows, który przez dwa i pół roku opracowywał ważniejsze przemówienia prezydenta Cartera, wyznał niedawno: „Przygnębia mnie fakt, że w kierowaniu państwem po prostu nie da się zbyt wiele zmienić. (...) Jestem teraz skłonny powątpiewać, czy Carter lub inny prezydent będzie w stanie ulepszyć coś w naszym rządzie”.

Czy wielokrotne niepowodzenia człowieka, usiłującego się rządzić samemu, powinny nas dziwić? Wcale nie, jeśli uważnie studiujemy Biblię. Fiasko ludzkich zmagań na tym polu jedynie uwydatnia prawdziwość Boskiej wypowiedzi: „Nie człowiek wyznacza swą drogę, i nie w jego mocy leży kierować swoimi krokami, gdy idzie” (Jer. 10:23).

Niemniej jednak od chwili, gdy pierwsza para ludzka zbuntowała się przeciw władzy Boga Wszechmocnego, pozwalał On, by człowiek wypróbował własne systemy rządzenia. Dlaczego? Celem udzielenia lekcji poglądowej ludziom i aniołom. Czego należało się z tego nauczyć? Właśnie tego, co dzisiaj widzimy: że ludzie nie są w stanie rządzić się sami z pomyślnym skutkiem. Powinniśmy też nabrać przekonania, że chociaż Bóg pozwala istnieć rządom człowieczym, ludzkość mimo to potrzebuje Królestwa Bożego, gdyż tylko ono może zaprowadzić warunki, w których wszyscy byśmy chcieli żyć.

W JAKI SPOSÓB NADEJDZIE KRÓLESTWO BOŻE

Ktoś może jednak wtrącić: Czyż nie jest obowiązkiem ludzi, by starać się o sprostanie wymaganiom, którym ma odpowiadać dobry rząd? Czy Bóg tego od nas nie oczekuje? W takim razie jak świat ma się zmienić na lepsze, jeśli nie podejmiemy stanowczych kroków, aby powołać odpowiedni rząd?

Ze względu na nauki Kościołów głoszących, że dla ustanowienia swego Królestwa Bóg posłuży się ręką ludzką, takie zastrzeżenia byłyby zrozumiałe. Ale Biblia nie uczy, iż Królestwo Boże nadejdzie dzięki wysiłkom ludzkim. Jezus Chrystus nie przyjął propozycji zostania królem człowieczym. Powiedział: „Królestwo moje nie jest cząstką tego świata” (Jana 6:15; 18:36, NW). W książce The Zondervan Pictorial Encyclopedia of the Bible słusznie podano:

„Królestwo Boże nigdzie nie oznacza działania z inicjatywy ziemskiej ani też państwa założonego przez ludzi. Idea pracy nad ustanowieniem Królestwa Bożego jest być może szlachetna, niemniej jednak terminologia biblijna całkowicie różni się od języka liberalnej teologii współczesnej. Królestwo jest dziełem Boskim, a nie ludzkim, ani nawet osiągnięciem chrześcijan oddanych tej sprawie”.

W jaki więc sposób przyjdzie Królestwo Boże, o które modlą się wierzący? Zwróćmy baczną uwagę na odpowiedź, jakiej udziela Biblia. Po opisaniu rządów ziemskich i ich zawodności dodaje ona: „Za czasów tych królów Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. (...) Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na zawsze” (Dan. 2:44).

Czy nie zakrawa to na surowość i niesprawiedliwość ze strony Boga, żeby zniszczyć rządy ludzkie dla utorowania drogi własnemu Królestwu? Tak mogą myśleć tylko ci, którzy by chcieli utrwalić obecne, niezadowalające formy władzy. Tymczasem dla tych licznych rzesz, które wyglądają doskonałego rządu Bożego i które się go doczekają będzie to powód do radości. W nawiązaniu do panowania „nowych niebios”, które zleją obfite błogosławieństwa na mieszkańców ziemi, Bóg Jehowa wzywa: „Weselcie się, a radujcie się na wieki wieków z tego, co Ja stworzę” (Izaj. 65:17-19, Biblia gdańska).

Skoro więc ludziom nie udało się utworzyć rządu, który by zaspokoił ich potrzeby, czy nie zgodzimy się wszyscy, że sytuacja dojrzała do tego, aby Bóg ustanowił własny rząd? Powinno nam zależeć na tym, by dowiedzieć się jak najwięcej o Królestwie Bożym oraz o tym, jak je popierać dla naszego wieczystego dobra. W związku z tym zapraszamy cię, czytelniku, do zapoznania się z następnymi artykułami.

[Przypis]

a James Hastings: „The Dictionary of the Apostolic Church”, tom 1, strona 678, wydanie z roku 1916.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij