-
Rodowód Jezusa ChrystusaWnikliwe poznawanie Pism, tom 2: Mądrość-Żywopłot
-
-
i Amacjasza — aż do czwartego pokolenia (por. Mt 1:8 z 1Kn 3:10-12).
Mateusz podaje, że Zerubbabel był synem Szealtiela (Mt 1:12), co się pokrywa z innymi źródłami (Ezd 3:2; Neh 12:1; Ag 1:14; Łk 3:27). Jednakże w 1 Kronik 3:19 nazwano Zerubbabela synem Pedajasza. Wygląda na to, że z prawnego punktu widzenia był on synem Szealtiela, choć jego rodzonym ojcem był Pedajasz. Można to wytłumaczyć dwojako: albo Pedajasz zawarł małżeństwo lewirackie z wdową po Szealtielu, albo ten drugi adoptował syna swego zmarłego brata.
Trudność w relacji Łukasza. W dostępnych rękopisach Ewangelii według Łukasza między Arpachszadem (Arfaksadem) a Szelachem występuje drugi Kainan (Łk 3:35, 36; por. Rdz 10:24; 11:12; 1Kn 1:18, 24). Większość biblistów uważa, że jest to błąd przepisywacza. W Pismach Hebrajskich imię Kainan nie występuje w tym miejscu rodowodów ani w tekście masoreckim, ani w Pięcioksięgu samarytańskim, ani w targumach, ani w innych przekładach poza Septuagintą. Najwyraźniej nie było go nawet we wcześniejszych odpisach Septuaginty, ponieważ Józef Flawiusz, który na ogół się jej trzyma, podaje, że synem Arfaksada (Arpachszada) był Sales (Szelach) (Dawne dzieje Izraela, I, VI, 4). Pisarze wczesnochrześcijańscy, tacy jak Ireneusz, Juliusz Afrykański, Euzebiusz z Cezarei oraz Hieronim, uważali drugie imię Kainan w odpisach Ewangelii według Łukasza za późniejszą wstawkę (zob. KAINAN 2).
Skąd się biorą różnice między rodowodami Jezusa Chrystusa podanymi przez Mateusza i Łukasza?
Niemal wszystkie różnice w rodowodach podanych przez obu ewangelistów wynikają z tego, że począwszy od Dawida, Łukasz prowadzi linię rodową Jezusa przez Natana, a Mateusz przez Salomona (Mt 1:6, 7; Łk 3:31). Pierwszy zapewne wylicza przodków Marii, wykazując, iż Jezus był naturalnym potomkiem Dawida, drugi zaś udowadnia jego legalne prawo do tronu tego króla, od którego poprzez Salomona pochodził Józef, będący w świetle prawa ojcem Jezusa. Obaj ewangeliści zaznaczają, że Józef nie był jego ojcem rodzonym, lecz przybranym, który przekazał mu wszelkie dziedziczne prawa. Kiedy Mateusz dochodzi w swym rodowodzie do Jezusa, zmienia dotychczasowy styl i oznajmia: „Jakub został ojcem Józefa, męża Marii, z której się urodził Jezus zwany Chrystusem” (Mt 1:16). Nie używa więc sformułowania ‛Józef został ojcem Jezusa’, lecz zaznacza, że był on „mężem Marii, z której się urodził Jezus”. Łukasz jest jeszcze konkretniejszy, gdyż wspomniawszy wcześniej, że Jezus był naprawdę Synem Bożym urodzonym przez Marię (Łk 1:32-35), wyraźnie podaje, iż rozpoczął on swą działalność, „będąc, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego” (Łk 3:23).
Ponieważ Jezus nie był rodzonym potomkiem Józefa, lecz Synem Bożym, rodowód podany przez Łukasza miał dowodzić, że jako człowiek pochodził od Dawida poprzez swoją matkę Marię. Komentując genealogie zamieszczone w obu Ewangeliach, F. L. Godet napisał: „Szczegółowa analiza tekstu potwierdza słuszność wniosku, do którego doprowadził nas już wcześniej brak rodzajnika przed (...) [imieniem Józef]: Łukasz podaje rodowód Helego, dziadka Jezusa, i wyraźnie przeciwstawia pokrewieństwo Jezusa z Helim jego pokrewieństwu z Józefem, więc niewątpliwie chodzi mu o przedstawienie jego linii rodowej poprzez Marię. A dlaczego nie wymienił jej z imienia i przeszedł od Jezusa bezpośrednio do jego dziadka? Starożytni zwykle nie uwzględniali matek w rodowodach. Dla Greków mężczyzna był synem swego ojca, a nie swej matki. A żydowskie przysłowie powiadało: ‚Genus matris non vocatur genus [„Potomek matki nie jest nazywany (jej) potomkiem”]’ (Bawa batra, 110, a)” (Commentaire sur l’Évangile de saint Luc, 1871, t. 1, s. 192).
W gruncie rzeczy te dwa rodowody, Łukasza i Mateusza, dowodzą, że Jezus jest potomkiem Dawida — z jednej strony poprzez Salomona, a z drugiej poprzez Natana (Mt 1:6; Łk 3:31). Na nich obie linie rodowe się rozchodzą, a potem znowu schodzą się na Szealtielu i Zerubbabelu. Można to wytłumaczyć następująco: Szealtiel był rodzonym synem Jechoniasza, a „synem Neriego” został nazwany dlatego, że ożenił się z jego córką. Jest też możliwe, że Neri nie miał żadnego męskiego potomka i dlatego zięcia nazywano jego „synem”. Jak wyjaśniono wcześniej, Zerubbabel był przypuszczalnie rodzonym synem Pedajasza, ale prawnie uznawano go za syna Szealtiela (Mt 1:12; Łk 3:27; por. 1Kn 3:17-19).
Następnie oba rodowody ponownie się rozchodzą na osobach Rezy i Abiuda. Ze sprawozdań ewangelicznych wynikałoby, iż byli oni synami Zerubbabela, choć równie dobrze mogli być jego dalszymi potomkami; możliwe też, że przynajmniej jeden był jego zięciem (Mt 1:13; Łk 3:27; por. 1Kn 3:19). W tym punkcie zarówno relacja Mateusza, jak i Łukasza różni się od informacji podanych w 3 rozdz. 1 Kronik. Być może jeden z ewangelistów (lub obaj) celowo pominął kilka imion. Ale najprawdopodobniej tego rodzaju różnice nie zostały wprowadzone przez nich samych, lecz zachodziły w istniejących rodowodach, w pełni akceptowanych przez ówczesnych Żydów.
Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że spisy przedstawione przez Mateusza i Łukasza razem wzięte potwierdzają dwa fakty: 1) Jezus był naprawdę Synem Bożym i naturalnym dziedzicem Królestwa dzięki cudownym narodzinom z dziewicy Marii, pochodzącej od Dawida; 2) Jezus był także prawnym dziedzicem tego króla w linii męskiej, gdyż jego przybrany ojciec Józef wywodził swój ród od Dawida i Salomona (Łk 1:32, 35; Rz 1:1-4). Ponieważ Józef (który wiedział, w jakich okolicznościach został poczęty Jezus) poślubił Marię, przyjął ją do swego królewskiego rodu i poręczył za nią swym imieniem, żaden Żyd nieprzychylny Jezusowi nie mógł mu zarzucić, że pochodzi z nieprawego łoża.
-
-
RodzajWnikliwe poznawanie Pism, tom 2: Mądrość-Żywopłot
-
-
RODZAJ
Relacja o stwarzaniu, zapisana w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, ukazuje, że Jehowa Bóg stworzył żywe organizmy ‛według ich rodzaju’ (Rdz 1:11, przyp. w NW). Pod koniec szóstego „dnia” istniała już na ziemi ogromna różnorodność podstawowych, stworzonych przez Boga „rodzajów”, które obejmowały bardzo złożone formy życia. Zostały one obdarzone zdolnością wydawania potomstwa „według swego rodzaju”, z zachowaniem porządku w świecie istot żywych (Rdz 1:12, 21, 22, 24, 25; 1Ko 14:33).
Wydaje się, że biblijne określenie „rodzaj” odnosi się do grupy organizmów, w której obrębie można je ze sobą krzyżować. W takim razie granica między „rodzajami” przebiega tam, gdzie krzyżowanie przestaje być możliwe.
Nie należy mylić słowa „rodzaj” ze współczesnym pojęciem „gatunku”. Co prawda według jednej ze słownikowych definicji „gatunek” to „rodzaj, typ, odmiana”, ale w biologii termin ten odnosi się do grupy zwierząt lub roślin, które mają właściwy tylko dla nich zespół cech charakterystycznych i które w warunkach naturalnych krzyżują się wyłącznie między sobą. Dlatego jeden biblijny „rodzaj” może obejmować wiele takich gatunków.
Chociaż przedstawiona w Biblii relacja o stwarzaniu oraz prawa przyrody, którym podlegają organizmy stworzone przez Jehowę Boga, dopuszczają ogromną różnorodność w obrębie „rodzajów”, nic nie popiera teorii, jakoby po okresie stwarzania pojawiły się nowe „rodzaje”. Niezmienna reguła, że „rodzaje” nie mogą się krzyżować między sobą, jest biologiczną zasadą, której nikt dotąd nie obalił. Nawet przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii nie udało się wytworzyć w laboratoriach żadnych nowych „rodzajów”. Poza tym krzyżowanie stworzonych przez Boga „rodzajów” byłoby sprzeczne z zamierzoną przez Niego odrębnością różnych grup istot żywych oraz prowadziłoby do zatracenia charakterystycznych cech poszczególnych „rodzajów”. A zatem istnienie wyraźnych różnic między stworzonymi „rodzajami” poświadcza, że każda podstawowa grupa stanowi odrębną całość.
Od zarania dziejów ludzkich wiadomo, że psy wciąż pozostają psami, koty nadal są kotami, a słonie były i zawsze będą słoniami. Czynnikiem, który rozgranicza „rodzaje”, dalej jest więc całkowita niezdolność do wydawania wspólnego potomstwa. Stosując to kryterium, dałoby się wyodrębnić wszystkie istniejące obecnie „rodzaje”. W ten sam sposób można uzyskać wgląd w pierwotne relacje w świecie zwierząt i roślin. Na przykład niemożność krzyżowania się stanowi nieprzebytą przepaść między człowiekiem a zwierzętami. Doświadczenia z rozmnażaniem wykazały, że wygląd nie jest czynnikiem decydującym. Człowiek i szympans mogą wyglądać dość podobnie, mieć niemal takie same grupy mięśni i kości, ale skrzyżowanie człowieka z małpą jest całkowicie niemożliwe, co świadczy o tym, że są to odrębne stworzenia, które nie należą do tego samego „rodzaju”.
Wprawdzie kiedyś się spodziewano, iż krzyżowanie okaże się najlepszym sposobem na tworzenie nowych „rodzajów”, niemniej w każdym zbadanym wypadku można było łatwo ustalić, że oba krzyżowane osobniki pochodzą z tego samego „rodzaju”. Tak jest np. w wypadku klaczy konia i ogiera osła: mogą wydać potomstwo, gdyż należą do tej samej rodziny koniowatych; co ciekawe, uzyskane z ich krzyżówki muły na ogół są już niepłodne i niezdolne do naturalnego kontynuowania tej odmiany. W obliczu faktów nawet Karol Darwin zmuszony był przyznać, że pomiędzy głównymi zarzutami wobec jego poglądów „jest atoli jeden, wielkie nastręczające trudności, a mianowicie: różnorodność gatunkowych form, oraz ta okoliczność, że te ostatnie nie zlały się z sobą za pośrednictwem licznych form przejściowych” (O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, Warszawa 1884-1885, s. 253, tłum. S. Dickstein i J. Nusbaum). Stwierdzenie to jest dalej aktualne.
Choć liczbę takich odrębnie stworzonych „rodzajów” być może dałoby się wyrazić w setkach, na ziemi istnieje bez porównania więcej rozmaitych
-