„Idźcie więc i czyńcie uczniów... chrzcząc ich”
„Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi wszystkich narodów, chrzcząc ich.” — Mat. 28:19, NW.
1. Jak, według doniesień prasowych, udzielono chrztu w nagłej potrzebie dnia 7 maja roku 1959 na plaży w San Francisco?
ZDARZYŁO się to 7 maja roku 1959 w San Francisco, w stanie Kalifornia. W miejscu, gdzie zatoka przechodzi w otwarty ocean, kąpali się Shirley i Albert. Ale pływał tam również rekin! Pierwszy spostrzegł go Albert, który ostrzegł Shirley i kazał jej płynąć do brzegu. W tym momencie jednak rekin już przypuścił atak i niemalże oderwał Albertowi całe lewe ramię. Mimo niebezpieczeństwa, że rekin zwróci się także przeciw niej samej, Shirley powróciła i chwyciwszy Alberta zaczęła go ciągnąć w stronę brzegu. W końcu wytaszczyła go na plażę. Albert okazał się śmiertelnie ranny. Tymczasem nie był jeszcze ochrzczony na chrześcijanina. W tej sytuacji Shirley nabrała trochę wody morskiej i polała nią głowę Alberta. Opowiedziała później: „Ochrzciłam go w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, czyniąc przy tym znak Krzyża.” Kazała mu powtarzać za nią akt skruchy następującymi słowami: „(...) brzydzę się wszystkimi swoimi grzechami, ponieważ boję się stracić niebo i boję się mąk piekielnych, ale przede wszystkim dlatego, że nimi obraziłem Ciebie, mój Boże, który jesteś nieskończenie dobry i nieskończenie kochania godny.” — Time i Newsweek z 18 maja 1959 r.; New York Times z 24 marca 1961 r.
2. Jakie wyłaniają się pytania co do skuteczności tamtego obrzędu chrztu?
2 Shirley uratowała Alberta od dalszego napastowania przez „tygrysa morskiego”. Sumiennie starała się następnie wybawić go od losu, jaki według nauk jej Kościoła czeka osoby nieochrzczone. Niejedni ludzie, chociaż podziwiali jej odważny czyn, zostali jednak pobudzeni nim do zastanowienia. Czy rzeczywiście po wyratowaniu Alberta z wody nawiedzanej przez rekiny udało jej się dokonaniem obrzędu religijnego według przepisów chrześcijaństwa zabezpieczyć go także przed ogniem wiekuistym? Czy uczyniła z niego krótko przed śmiercią ucznia Chrystusa, bo potem zmarł w szpitalu?
3. Jaki chrzest masowy kontrastujący z powyższym wypadkiem miał miejsce przy pewnej nowojorskiej plaży 30 lipca roku 1958? Jaki chrzest z roku 33 n.e. przypomina się tu od razu?
3 Niech teraz czytelnik przeniesie się myślą znad Oceanu Spokojnego, gdzie leży zatoka San Francisco, ku wodom Oceanu Atlantyckiego. Dnia 30 lipca roku 1958, a więc niecały rok wcześniej, zanim Shirley udzieliła rytualnego chrztu Albertowi, odbył się tutaj inny godny uwagi chrzest. Rzecz działa się w Orchard Beach na terenie stanu Nowy Jork. Kandydaci, którzy w liczbie 7136 osób zgłosili się do ochrzczenia, nie pozostali w tym celu na plaży. Brodząc w słonej wodzie szli aż do miejsc, gdzie odpowiedni mężczyźni, sami będący oddanymi Bogu chrześcijanami, poddawali ich całkowitemu zanurzeniu. Masowy ten chrzest stał się sensacją dnia w Nowym Jorku, gdzie właśnie trwało Międzynarodowe Zgromadzenie pod hasłem: „Wola Boża”, odbywające się równocześnie na nieopodal siebie leżących stadionach „Yankee” i „Polo Grounds”. Przypomina on nam od razu inny masowy chrzest, który miał miejsce 1925 lat wcześniej, kiedy to w roku 33 naszej ery w czasie zgromadzenia z okazji święta Pięćdziesiątnicy dwunastu apostołów Jezusa Chrystusa ochrzciło w Jeruzalem około trzech tysięcy wierzących (Dzieje 2:1-42). Tamci dali w ten sposób publiczne świadectwo swemu zdecydowaniu, żeby być uczniami Jezusa Chrystusa. Podobnie 7136 ochrzczonych w Orchard Beach w roku 1958 pragnęło stać się oddanymi uczniami tego samego Mistrza.
4. (a) Jakie powstają pytania co do chrzczenia uczniów Chrystusa, jeśli wziąć pod uwagę niedopisanie chrześcijaństwa w nawróceniu świata, i jego rozpad? (b) Z powodu jakiej obawy istnieje dzisiaj wielu obłudnych chrześcijan?
4 Dożyliśmy teraz początku lat siedemdziesiątych. Ponieważ nominalnemu chrześcijaństwu nie udało się uczynić uczniami całej ludności świata i tym samym plan nawrócenia świata zakończył się niepowodzeniem, a ponadto znajduje się ono pod względem religijnym w rozsypce i coraz bardziej traci wpływy, więc można się spotkać z poglądem, iż czas obecny właściwie należałoby nazywać „erą pochrześcijańską”. Czy w tych coraz wyraźniej areligijnych latach dwudziestego stulecia przybywa jeszcze uczniów Chrystusowi z pierwszego wieku? Czy w dalszym ciągu jest rzeczą słuszną, żeby ludzi czynić uczniami kogoś, kto zmarł ponad dziewiętnaście stuleci temu? A może jest to już nieaktualne? Pytania te mają swoje uzasadnienie, bo nastały czasy „rewolucyjne”, gdy podważone zostały niejedne dawniejsze wartości. Mnóstwo ludzi obawiających się tego, co o nich pomyślą sąsiedzi, pragnie dzisiaj nosić miano „chrześcijan”, ponieważ w przeciwnym razie uchodziliby za „pogan” lub wręcz ateistów. Ale czy w gruncie rzeczy tacy ludzie nie są obłudnikami? Czy ci rzekomi chrześcijanie są naprawdę tacy, jakimi być powinni? Prawdziwy uczeń Chrystusa nigdy nie jest obłudnym chrześcijaninem.
5. Dokąd trzeba się zwrócić po odpowiedź na te pytania? Dlaczego?
5 Dokąd należałoby się zwrócić po rzetelną odpowiedź na te pytania? Autorytatywnej i niedwuznacznej odpowiedzi nie można się spodziewać od duchownych chrześcijaństwa, ale od tamtego Nauczyciela z pierwszego stulecia, od samego Jezusa Chrystusa. Wierni uczniowie zaraz w pierwszym wieku utrwalili niezatarty jego obraz w ostatnich dwudziestu siedmiu księgach Biblii świętej. W dokumentach owych nie uchyla się on od pytań w tych sprawach ani nie pokrywa pewnych prawd i faktów milczeniem, byleby nie urazić nas bądź naszych uczuć religijnych. Chociażbyś usiłował, czytelniku, za wszelką cenę pomniejszyć jego znaczenie, jak to robią niewierzący szydercy, Nauczyciel z pierwszego wieku mimo wszystko pozostanie tym, który dla świata ludzkiego uczynił więcej niż ktokolwiek inny na ziemi. Patrzył dalej w przyszłość niż zdołali inni mieszkańcy ziemi. Czy sięgał wzrokiem aż do naszych dni, aż do dwudziestego stulecia? Owszem. Zainteresowanie czynieniem uczniów nie ograniczało się u niego tylko do trzech i półrocznego okresu jego dzieła nauczania i głoszenia Królestwa Bożego. Interesował się również pozyskiwaniem dalszych uczniów, nie wyłączając nawet dwudziestego wieku. I pozyskuje ich. Skąd o tym wiemy?
6. W jakim okresie swego życia wypowiedział Chrystus słowa dotyczące tego tematu? Jak wyznaczył miejsce, gdzie zamierzał je wypowiedzieć?
6 Poniżej zacytujemy tutaj jego wypowiedź na ten temat, przy czym trzeba zaznaczyć, że dane słowa wyrzekł on po powstaniu z umarłych. Wypowiedź ta ponadto padła w określonym miejscu na ziemi. Rzecz działa się na pewnej górze, położonej w krainie zwanej za jego czasów Galileją, w okolicy dzisiejszego Morza Galilejskiego. Jeszcze przed śmiercią wyznaczył to miejsce, ustaliwszy, że tam będzie można spotkać się z nim, gdy powstanie z martwych. W noc poprzedzającą jego śmierć na palu straceń, kiedy już ustanowił tak zwaną Wieczerzę Pańską, powiedział do swych jedenastu wiernych apostołów: „Wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; napisano bowiem: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody. Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei.” — Mat. 26:31, 32; Marka 14:27, 28.
7. Jak w dniu zmartwychwstania Jezusa potwierdzona została aktualność tego miejsca? Jak zachowali się tam uczniowie?
7 Dwa dni później zmartwychwstał wczesnym rankiem, a pewnym niewiastom, które przyszły do wówczas już otwartego i pustego grobowca powiedział anioł: „Idąc śpiesznie, powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał i oto poprzedza was do Galilei; tam go ujrzycie.” Kiedy te niewiasty szły drogą, aby powiadomić uczniów, sam zmartwychwstały Jezus przystąpił do nich i rzekł: „Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie braciom moim, aby poszli do Galilei, a tam mię ujrzą.” Ponad tydzień później uczniowie przybyli na umówione miejsce. „Jedenastu uczniów poszło do Galilei, na górę, gdzie im Jezus przykazał. I gdy go ujrzeli, oddali mu pokłon, lecz niektórzy powątpiewali.” — Mat. 28:3-10, 16, 17; Marka 16:7.
WIĘCEJ NIŻ LUDZKI NAKAZ
8. (a) Dlaczego żadne stworzenie na ziemi nie ma prawa przeszkadzać w spełnieniu nakazu, jaki dał tam Chrystus? (b) Co o jego obecnym stanie pisali apostołowie: Jan, Paweł i Piotr?
8 Słowa, które uczniowie usłyszeli na tamtej bliżej nie określonej górze w Galilei, pochodziły od kogoś większego niż zwykły człowiek; żaden też człowiek, rząd ani naród na ziemi nie ma prawa zakłócać wykonania tego nakazu. Ludzie wprawdzie przeszkadzają temu, lecz tylko o tyle, o ile dopuszcza Bóg, i tego rodzaju postępowaniem bynajmniej nie zdobywają sobie uznania Bożego. Wbrew ich woli dużo już było chrztów dokonanych w tajemnicy. Ten Jezus, który się ukazał uczniom na górze w Galilei, jako pierwszy został wzbudzony z umarłych do życia bez końca, co więcej, do nieśmiertelności. Dlatego nazwano go niezwykłym mianem „pierworodnego z umarłych” (Obj. 1:5). Pewien człowiek, który sposobem cudownym ujrzał Jezusa Chrystusa szereg miesięcy po jego zmartwychwstaniu, napisał o nim w natchnieniu: „On jest początkiem, pierworodnym z umarłych, aby we wszystkim był pierwszy.” (Kol. 1:1, 18) Podobnie jeden z uczniów, którzy się spotkali z nim na owej górze galilejskiej, napisał: „Chrystus raz za grzechy cierpiał (...); w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu.” (1 Piotra 3:17, 18) Zajął pierwsze miejsce wśród duchowych synów Bożych.
9. Z jaką mocą wydał Jezus na owej górze nakaz swym uczniom? Jakimi słowami?
9 Zatem słusznie mógł wydać swój nakaz z ponadludzkim autorytetem i mógł go postawić ponad wszelkie rozporządzenia zwykłych, ludzkich rządców i władców; uczniom swoim powiedział wówczas w Galilei: „Dano mi wszelką władzę w niebie i na ziemi. Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do zakończenia systemu rzeczy.” — Mat. 28:18-20, NW.
10. Jak trwała jest moc tkwiąca w słowach tego nakazu? Dlaczego?
10 W słowach tych tkwi potęga. Do dnia dzisiejszego, choć minęło dziewiętnaście stuleci, słowom owym nie ubyło mocy, ponieważ wyrzekł je Władca, któremu żadne stworzenie w niebie czy na ziemi nie może się oprzeć ani przeciwstawić. „Wszelką władzę w niebie i na ziemi” dał mu Bóg Wszechmocny, który jest podstawowym Źródłem jakiejkolwiek władzy. Jest to zarazem dla Jezusa Chrystusa niebiański Ojciec, który go wzbudził ze śmierci do życia nieśmiertelnego w duchowej sferze istnienia. Syn Boży, Jezus Chrystus, od czasu zmartwychwstania pozostaje w nowych, wyższego rzędu stosunkach ze swym niebiańskim Ojcem. Z wartością swej doskonałej ofiary ludzkiej zmartwychwstały Jezus pojawił się w bezpośredniej obecności Boga Najwyższego i Wszechmocnego, swego Ojca, i przedłożył Jemu wartość, czyli zasługę tej ofiary, aby posłużyła dla dobra wszystkich ludzi, zarówno żyjących, jak i umarłych. Dla wsparcia albo uzupełnienia „wszelkiej władzy”, jaką mu dał Bóg, Jezus Chrystus otrzymał również „ducha świętego”, niewidzialną czynną moc Bożą, którą miał się posługiwać, między innymi przelewając ją na swych uczniów.
11. (a) Czego nikt współczesny nie powinien mniemać o władzy zmartwychwstałego Chrystusa? (b) Co natomiast należy powiedzieć o sprawowanej przez niego władzy w bieżącym stadium tego systemu rzeczy?
11 Niech sobie nikt nie myśli: „Ach, to było dziewiętnaście stuleci temu. Władza, na którą się powoływał Jezus Chrystus, nie sięga chyba do naszego współczesnego wieku nauki i rewolucyjnych przemian. Władza ta osłabła i zanika, jak wpływy chrześcijaństwa, i dzisiaj już nie ma siły oddziaływania. Teraz my rządzimy na ziemi. My, ludzie, mamy władzę, która się liczy, i powinniśmy z niej korzystać, jak sami chcemy, a nie oglądać się na to, co ktoś powiedział przed tysiącem dziewięciuset laty.” Nie wprowadzajmy sami siebie w błąd, Jezus Chrystus jest postacią historyczną, a nie mityczną, i nigdy nie zrezygnował z otrzymanej władzy ani nie przekazał jej żadnemu człowiekowi bądź grupie ludzi działających dziś na ziemi, czy to w Watykanie, Genewie, w Moskwie czy gdziekolwiek indziej. Dzierży ją do dnia dzisiejszego, przy czym daje się to teraz odczuć nawet bardziej niż w przeszłości. Dla upewnienia uczniów o tym fakcie przecież uzupełnił swój autorytatywny nakaz słowami: „Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do zakończenia systemu rzeczy.” (Mat. 28:20, NW) Wspomniany system rzeczy wciąż jeszcze istnieje, ale nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nadeszła faza jego zakończenia.
12. (a) Jak dzisiaj niektórzy nie doceniają władzy Chrystusa i dlaczego powinni zrewidować swój pogląd? (b) Jak na omawiany nakaz powinni dziś reagować jego uczniowie i dlaczego?
12 Nie skończona, nadludzka i powszechna władza, jaka powierzona jest zmartwychwstałemu Jezusowi Chrystusowi, powinna pohamować zapędy wszystkich tych, którzy z niego szydzą, i skłonić ich do namysłu. Każdy, kto mówi: „Chrystianizm dzisiaj zamiera, a my jesteśmy popularniejsi i ważniejsi niż Chrystus” — powinien się zastanowić i raczej dokonać trafniejszej oceny Chrystusa, niebiańskiego Syna Bożego. Podobnie wszyscy jego prawdziwi i szczerzy uczniowie powinni się jak najpoważniej przejąć skierowanym do nich nakazem, aby spełnianie go stało się podstawowym zadaniem ich życia, jak nim było dla uczniów z pierwszego stulecia. Świadomość i uznanie autorytetu stojącego za nakazem Chrystusa powinny ich pobudzać do nieustannego wprowadzenia go w czyn aż do ostatecznego kresu tego „zakończenia systemu rzeczy”. Dopóki kres ów nie nadejdzie, Chrystus jest z nimi „po wszystkie dni”; toteż mogą liczyć na jego wsparcie.
DZIEŁO MIAŁO SIĘ ROZSZERZAĆ
13. (a) Czy możliwość zostania uczniem miała być ograniczona tylko do pewnego obszaru ziemi? (b) W jakim sensie obrót spraw miał być inny niż za dni króla Salomona, którego mądrość zasłynęła na całą ziemię?
13 Być uczniem zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa — to określona religia; ale nie bierna, wygodnicka, zamknięta w sobie i milcząca, tylko otwarcie dająca znać o sobie, produktywna i reproduktywna, nie poddająca się tłumieniu ani żadnym pętom. Możliwość stania się uczniem nie miała być ograniczona do małego zakątka ziemi, pozostając niedostępna dla reszty świata. Miała być rozprzestrzeniona wszędzie, stanąć otworem na całym świecie. W tym wypadku miało być inaczej niż u mądrego króla jeruzalemskiego Salomona z jedenastego wieku przed naszą erą, o którym zapiski historyczne powiadają: „Przychodzili ze wszystkich narodów słuchać mądrości Salomonowej, i od wszystkich królów ziemi, którzy słyszeli o mądrości jego.” (1 Król. 4:34) Nawet królowa państwa Szeba przybyła do Jeruzalem z tak daleka, że jak gdyby „z krańców ziemi”, aby się nasłuchać i naoglądać dowodów mądrości Salomona (Mat. 12:42; 1 Król. 10:1-13). Jezus Chrystus, gdy jeszcze chodził po ziemi, oświadczył, iż jest kimś „więcej niż Salomon”. Jego życie i śmierć daleko więcej dały ludzkości niż Salomon. Zamiast jednak zaprosić albo zobowiązać ludzi, by się zeszli z czterech stron świata do ziemskiego Jeruzalem celem posłuchania jego mądrości i uczenia się o nim, kazał w Galilei uczniom swym iść do wszystkich ludzi: „Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi wszystkich narodów.” (Mat. 28:19, NW) Nie mieli czekać, aż ludzie do nich przyjdą, lecz sami mieli ich wszędzie szukać.
14. Dla kogo była przeznaczona dobra nowina o zbawieniu przez Jezusa Chrystusa? Jak wskazał on na to, stojąc na górze Oliwnej przed wstąpieniem do nieba?
14 Wprawdzie Jezus, gdy przebywał na ziemi, był rodowitym, obrzezanym Żydem podporządkowanym Prawu Mojżeszowemu, niemniej jednak wieść o nim nie była przeznaczona wyłącznie dla Żydów. Jedynie łasce Bożej mogą Żydzi zawdzięczać fakt, że do nich dotarła w pierwszej kolejności. Ale ta dobra nowina o zbawieniu za pośrednictwem Jezusa Chrystusa dotyczyła całej ludzkości i z czasem miał się o niej dowiedzieć każdy człowiek. Zmartwychwstały Jezus Chrystus wskazał na tę okoliczność nie tylko wtedy, na górze w Galilei, ale również krótko później przy innej okazji, gdy już miał opuścić tę ziemię i wstąpić z powrotem do nieba, do Boskiego swego Ojca, Jehowy. Na słynnej górze Oliwnej, położonej od Jeruzalem w kierunku wschodnim, skąd właśnie wstąpił do nieba, powiedział towarzyszącym mu tam uczniom: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił, ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.” — Dzieje 1:7, 8.
15. (a) Jak Jezus na krótko przedtem podczas studium biblijnego wyjaśnił uczniom, jakiego rozmachu nabierze głoszenie przebaczenia grzechów na podstawie jego zasługi? (b) Dlaczego świadczenie miało się zacząć od Jeruzalem?
15 Świadectwo o istotnej roli Jezusa w Boskim programie wybawienia ludzkości nie miało być ograniczone do samych tylko rodowitych i obrzezanych Żydów, którzy żyli rozproszeni aż po krańce ziemi; trzeba było je przedstawić również „poganom”, czyli osobom spośród narodów nieżydowskich. W związku z tym Jezus na krótko przedtem, podczas pewnego rodzaju studium biblijnego przeprowadzonego z uczniami, rzekł, co następuje: „Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać, i że począwszy od Jeruzalem w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie [skrucha, NW] dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego.” Dlaczego mieli zacząć od Jeruzalem? Ponieważ przy najbliższym święcie Pięćdziesiątnicy mieli być tam ochrzczeni duchem świętym, a ponadto pierwsze świadectwo o skrusze dla dostąpienia przebaczenia grzechów w imię Chrystusa miało być dane wiernym zebranym w tym mieście z okazji tegoż święta. — Łuk. 24:46-49.
16. Jak spełniło się to w Jeruzalem według drugiego rozdziału Dziejów Apostolskich?
16 Stało się tak rzeczywiście i w dniu święta Pięćdziesiątnicy roku 33 n.e. apostoł Piotr rzekł do wielkiej gromady dociekliwych Żydów i prozelitów: „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego.” Około trzech tysięcy tamtych Żydów i prozelitów, którzy już byli się oddali Jehowie Bogu, okazało teraz skruchę, żałując swych dawniejszych poczynań i całej swej postawy wobec Chrystusa, po czym zostali ochrzczeni w jego imię, aby odtąd być jego naśladowcami. Był to dla nich oczywiście dopiero początek nowej drogi życiowej. Pragnęli więcej się dowiedzieć od dwunastu apostołów Chrystusa, a apostołowie ze swej strony chętnie udzielali im dalszych pouczeń. Dlatego po ochrzczeniu w wodzie nadal „trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach”. — Dzieje 2:37-42.
ROZROST W PIERWSZYM STULECIU
17. Jak doszło do tego, że ochrzczeni w Jeruzalem w dniu Pięćdziesiątnicy rozgłosili dobrą nowinę po całej ziemi? Ale czy wśród wszystkich ludzi?
17 Ponieważ możliwość skorzystania z tego, co Bóg uczynił dla wybawienia ludzkości, miała być udostępniona wszędzie na całym świecie, więc było rzeczą jak najbardziej słuszną, że Jehowa wylał ducha świętego za pośrednictwem Chrystusa właśnie w Jeruzalem i właśnie w dniu Pięćdziesiątnicy. Żydzi oraz prozelici, którzy wtedy się nawrócili i poddali ochrzczeniu, przybyli z najrozmaitszych stron Azji, Europy i Afryki, po prostu „spośród wszystkich ludów, jakie są pod niebem”. Po otrzymaniu od apostołów Chrystusa dostatecznego pouczenia wrócili do swoich krajów i tam rozgłaszali dobrą nowinę. Głosili ją jednak wyłącznie wśród rodowitych, obrzezanych Żydów mieszkających w danych krajach (Dzieje 2:5-12; 11:19). A co działo się z prowincją Samarią, położoną między Judeą a Galileją?
18. Jak żniwo, polegające na zbieraniu ochrzczonych i napełnionych duchem chrześcijan, rozszerzyło się na prowincję Samarię?
18 Mieszkańcom samarytańskiego miasta Sychar pewnego razu głosił sam Jezus, w wyniku czego ci Samarytanie oświadczyli: „Słyszeliśmy i wiemy, że ten jest prawdziwie Zbawicielem świata.” Charakterystyczne, że nie tylko Żydów, ale „świata”, a więc całej ludzkości. Słusznie też Jezus w czasie tamtego pobytu w Samarii powiedział swoim apostołom: „Podnieście oczy swoje i spójrzcie na pola, że już są dojrzałe do żniwa. Już żniwiarz odbiera zapłatę i zbiera plon na żywot wieczny.” (Jana 4:35, 36, 38-42) Ale dopiero rozproszenie wskutek prześladowania rzuciło uczniów na pola Samarii do dzieła żniwnego. Po wzbudzeniu ze śmierci, a przed wstąpieniem do nieba, Jezus upoważnił ich do dawania świadectwa Samarytanom. Toteż ewangelista Filip, kiedy prześladowanie zmusiło go do opuszczenia Jeruzalem i Judei, udał się do Samarii, gdzie głosił, jak również ochrzcił wielu wierzących spośród Samarytan. Następnie apostołowie wysłali do nich z Jeruzalem delegację złożoną z Szymona Piotra i Jana, syna Zebedeusza, którzy wierzącym Samarytanom udzielili świętego ducha Bożego. — Dzieje 8:1-17.
19. Jaki dalszy rozrost miał jeszcze nastąpić, ale kto się co do tego wahał?
19 Miał jednak nastąpić jeszcze większy rozrost! Jak dotąd, nikt nie zwrócił się do nieobrzezanych „pogan”, to jest „ludzi wszystkich narodów” zamieszkujących ziemię, ani nie zebrał z nich żadnego plonu. Chrześcijanie pochodzenia żydowskiego nie decydowali się na dawanie świadectwa o Mesjaszu nieobrzezanym poganom, czyli nie-Żydom; poniekąd byli nawet co do tego uprzedzeni (Dzieje 10:9-29). Gdyby chrześcijanie żydowscy nie przestali w ten sposób traktować nieobrzezanych pogan, zaczęłoby to hamować rozrost zboru chrześcijańskiego, choć nadszedł czas na dalszy jego rozwój.
20. Jaki proroczy tydzień dobiegł wówczas końca? Kogo Bóg wobec tego wysłał, do kogo i z jakim wyposażeniem?
20 Chociaż chrześcijanie pochodzenia żydowskiego sobie tego nie uświadamiali, upływał już siedemdziesiąty tydzień lat łaski Jehowy Boga, okazywanej wyłącznie rodowitym Żydom, i z końcem lata roku 36 n.e. dobiegł on kresu. Nastał wtedy ustalony przez Boga czas na otwarcie drzwi działalności Królestwa wśród pogan (Dan. 9:24-27; Mat. 16:18, 19). Wówczas też celem dopełnienia proroctwa Daniela o siedemdziesiątym tygodniu Jehowa Bóg wysłał apostoła Piotra z drugim ‚kluczem Królestwa Niebios’, aby opowiedział dobrą nowinę o Królestwie pierwszym wierzącym spośród nieobrzezanych pogan.
21. Kogo odtąd przyjmowano do zborów chrześcijańskich? Z jakim rozmachem zaczął się wtedy szerzyć chrystianizm zgodnie ze słowami Pawła z listu do Kolosan?
21 Kiedy ci wierzący ludzie z narodów otrzymali ducha świętego i jego dary, zostali na polecenie apostoła Piotra również ochrzczeni w wodzie (Dzieje 10:1-8, 30-48; 11:12-18). Otwarło to zborowi chrześcijańskiemu drogę do rozprzestrzenienia się wśród nieobrzezanych pogan aż do najdalszych okolic ziemi. Odtąd także wielu innych chrześcijan pochodzenia żydowskiego wstąpiło przez nowo otwarte drzwi na pole działalności wśród pogan. Dopuszczono tych ostatnich do już zorganizowanych zborów, które dotychczas składały się wyłącznie z Żydów, Samarytan i prozelitów. Około dwudziestu ośmiu lat po wypowiedzeniu przez Jezusa pożegnalnych słów na górze Oliwnej apostoł Paweł słusznie mógł pisać z Rzymu do zboru w Kolosach o „nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, [a] która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem” (Kol. 1:23). Apostołowie i inni uczniowie za swego życia istotnie wprowadzali w czyn skierowany do nich nakaz Chrystusa.
ROZROST W DOBIE OBECNEJ
22. Dlaczego Jezus Chrystus nie okazał się fałszywym prorokiem w kwestii rozwoju dzieła czynienia uczniów w dwudziestym wieku?
22 Od tego czasu ludzie z Europy odkryli nowe kontynenty, które tym samym stanęły otworem dla prawdziwych chrześcijan, aby tam wyruszyć z dziełem czynienia uczniów. W gruncie rzeczy jednak ludzkość musiała czekać aż do dwudziestego wieku, żeby zobaczyć, jak uczniami stają się „ludzie wszystkich narodów” aż do najdalszych okolic ziemi, czyli do jej czterech krańców. Jezus Chrystus nie był fałszywym prorokiem, kiedy zapowiadał rozszerzenie na cały świat działalności swych prawdziwych naśladowców, zmierzającej do czynienia uczniów. Nie zażądał też od nich za dużo, bo przecież z pomocą ducha Bożego okazali gotowość dotarcia tak daleko, jak Jezus nakazał, mówiąc: „Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi wszystkich narodów.” — Mat. 28:19, NW.
23. Czy chrześcijaństwo z uwagi na dużą liczbę swych członków spełniło nakaz czynienia uczniów? Skąd o tym wiemy?
23 Nominalne chrześcijaństwo oblicza dziś członków swych kościołów na setki milionów, prawie na cały miliard, a jednak nie może sobie przypisywać przeprowadzenia tego dzieła czynienia uczniów. Prawda, że wydało Biblię lub jej części w jakichś 1337 językach i rozprowadziło ponad dwa miliardy jej egzemplarzy we wszystkich zakątkach ziemi. Ale samo to nie wyłoniło uczniów Chrystusa. Co gorsza, chrześcijaństwo posługiwało się ogniem i mieczem oraz prześladowaniem do wpędzenia ludzi całymi gromadami w swoje systemy religijne. Jezus Chrystus nie do takich metod upoważnił swych apostołów i ich namaszczonych duchem współpracowników, gdy im kazał ‚iść i czynić uczniów’. Najlepszym dowodem, że nie był to sposób właściwy, są sami ci rzekomi chrześcijanie, których narobiono, chrzcząc ludzi według własnych przepisów. Podzieleni na setki różnych odłamów katolickich, prawosławnych i protestanckich, nie są wcale chrześcijanami, jakich opisuje Biblia święta.
24. Jakich metod czynienia uczniów, stosowanych przez chrześcijaństwo, nie dopuszczają słowa Jezusa z Ewangelii według Mateusza 28:19, 20?
24 Jak prawdziwi naśladowcy Jezusa mieli w myśl jego własnych słów przeprowadzać dzieło czynienia uczniów ze wszystkich ludzi bez względu na narodowość? Powiedział on: „Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem.” (Mat. 28:19, 20, NW) Słowa te nie dopuszczają użycia siły ani stosowania przymusu pod groźbą tortur czy prześladowania. Podobnie nie mieści się w nich nic takiego, jak zmasakrowanie i wymordowanie tych, którzy by z przyczyn sumienia nie chcieli stać się uczniami. Okoliczność, że chrześcijaństwo stosowało takie metody, wcale jeszcze nie oznacza, jakoby Jezus zalecił je swym wiernym i posłusznym naśladowcom.
25. Czyimi wychowankami mają w gruncie rzeczy być uczniowie wyłonieni w myśl tekstu Mateusza 28:19?
25 Nakaz: „czyńcie uczniów”, według podstawowego sensu greckiego czasownika użytego w tekście Mateusza 28:19, nie oznacza „pozyskiwania stronników”, lecz po prostu „słuchaczy albo wychowanków”. Trafnym unaocznieniem tego może być powyższy tekst w tłumaczeniu K.S. Wuesta; w jego przekładzie pod nazwą The New Testament — An Expanded Translation (Nowy Testament — Tłumaczenie poszerzone) czytamy: „Wyruszywszy więc w drogę, uczcie wszystkie narody, czyniąc z nich swoich wychowanków.” Rzecz jasna, że ci, którzy przyjmują naukę od naśladowców Jezusa Chrystusa, stają się ich słuchaczami, ich wychowankami, od nich bowiem się uczą. Ale nauka dotyczy w swej istocie Chrystusa, a słuchacze mają się uczyć przestrzegania wszystkiego, co on przykazał swym naśladowcom, więc też on jest ich właściwym Nauczycielem. Tak zresztą miało być w myśl tego, co kiedyś powiedział uczniom: „Nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi.” (Mat. 23:8) Zatem pozyskani uczniowie mieli w gruncie rzeczy być uczniami tego Nauczyciela, Jezusa Chrystusa, który wydał powyższy nakaz.
26. Kto niezmiennie pozostaje Nauczycielem tychże uczniów?
26 Człowieczy nauczyciel może umrzeć albo na przykład gdzieś wyjechać, ale Jezus Chrystus nigdy nie przestaje być Nauczycielem swych uczniów. Słusznie więc przekład zwany New English Bible (Nową Biblią angielską) podaje: „Idźcie więc przed siebie i czyńcie wszystkie narody moimi uczniami; wszędzie chrzcijcie ludzi.”
27. Na czym polega jedyny uznany sposób czynienia uczniów? O czym mają oni być pouczeni, aby skorzystać z właściwego chrztu?
27 Zatem posługiwanie się ogniem i mieczem albo szablą oraz torturami inkwizycyjnymi, aby zmusić ludzi do chrystianizmu, sam Jezus Chrystus całkowicie wykluczył. Jedyny sposób czynienia prawdziwych uczniów tego Nauczyciela polega na pokojowym, nacechowanym miłością przedkładaniu biblijnego świadectwa o Jezusie Chrystusie i dopomaganiu słuchaczom do zostania jego uczniami, a nie zwolennikami tych, co dają świadectwo. Uczniowie muszą się dowiedzieć nie tylko o Synu, ale również o jego niebiańskim Ojcu i o duchu świętym, to znaczy niewidzialnej, czynnej mocy, przez którą Bóg spełnia swą wolę. Inaczej jakże można by ucznia ochrzcić „w imię Ojca i Syna, i ducha świętego”?
28. Jak uwypukliła się potrzeba takiego pouczenia w wypadku dwunastu ludzi, których apostoł Paweł napotkał w Efezie?
28 W starożytnym Efezie zdarzyło się na przykład, że około dwunastu osób dało się ochrzcić według swego zrozumienia chrztem wzorowanym na tym, którego udzielał Jan Chrzciciel. Nic natomiast nie wiedzieli o duchu świętym, nie byli też ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. A chociaż wiedzieli coś niecoś o Bogu, to jednak nie uznawali w Nim niebiańskiego Ojca Jezusa Chrystusa, bo nie znali Jego Syna. Apostoł Paweł musiał więc dać im wyczerpujące świadectwo o Jezusie Chrystusie. Następnie trzeba było ochrzcić ich ponownie, tym razem „w imię Pana Jezusa”. Kiedy potem Paweł włożył ręce na tych nowo ochrzczonych, otrzymali świętego ducha Bożego i pod jego wpływem zaczęli prorokować, czego przedtem — nie wiedząc nic o duchu i otrzymaniu go — w ogóle nie znali. — Dzieje 19:1-7.
29. Z czego widać, czy uczeń po chrzcie potrzebuje się jeszcze dalej uczyć?
29 Nawet po ochrzczeniu w wodzie uczniowie potrzebują dalszych pouczeń. Jezus oświadczył, że należy nie tylko chrzcić, ale również uczyć ochrzczonych ‚wszystkiego, co przykazał’. Każdy taki człowiek musi nadal być słuchaczem i wychowankiem swego Nauczyciela, Jezusa Chrystusa. Nie można go zmuszać siłą ani torturami do ‚przestrzegania wszystkiego, co przykazał’ Jezus, ale trzeba go cierpliwie, pokojowo i z miłością wdrażać do przestrzegania przykazań Chrystusa. Jak wynika ze sprawozdań biblijnych, w taki właśnie sposób dzieło czynienia uczniów przeprowadzali apostołowie, a fakt ten dowodzi, że ta metoda, a nie pomysły nominalnego chrześcijaństwa, jest postępowaniem godnym polecenia.
30. W połączeniu z jakim dalszym dziełem przepowiedzianym przez Chrystusa miało się odbywać czynienie uczniów? Jak ten fakt potwierdzili Paweł i Barnabasz w Azji Mniejszej?
30 Pozyskiwanie uczniów ma oczywiście odbywać się w połączeniu z innym dziełem, które przepowiedział Jezus Chrystus w proroctwie zanotowanym w Ewangelii według Mateusza 24:14, gdzie czytamy: „Dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom; a wtedy nadejdzie koniec.” (NW) Niemniej jednak to ogłaszanie albo obwieszczanie Królestwa posiada bardziej charakter działalności publicznej i ma być przeprowadzone „na świadectwo wszystkim narodom”, nie dla nawrócenia tych narodów. O łączności obu gałęzi dzieła upewnia nas sprawozdanie z pracy Pawła i Barnabasza w Azji Mniejszej, w którym czytamy: „Głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania.” — Dzieje 14:21, 22, BT.
31. Czego oprócz głoszenia wymaga działalność czynienia uczniów, tak ze strony pouczającego, jak i samego ucznia?
31 Tymczasem czynienie uczniów jest pracą bardziej szczegółową i osobistą w porównaniu z publicznym świadczeniem, które ma na celu obwieszczenie Królestwa. Czynienie uczniów wymaga nauczania po wydaniu najpierw świadectwa. Publiczne świadectwo może być zlekceważone albo odrzucone przez ogół słuchaczy, ale kto się staje uczniem, czyli wychowankiem, ten sobie przyswaja wiadomości przekazywane przez pouczającego, a potem staje się naśladowcą Nauczyciela, Jezusa Chrystusa. Daje się ochrzcić wodą w imię Ojca i Syna oraz ducha świętego, po czym nadal przyjmuje i wprowadza w życie nauki pochodzące od tegoż Nauczyciela.
32. Co wyraźnie wskazuje, czyim uczniem staje się osoba ochrzczona?
32 Żaden wierzący, który dochodzi do chrztu opisaną drogą, nie staje się przez to uczniem jakiegokolwiek zwykłego człowieka w ciele na ziemi. Poddawszy się ochrzczeniu, nie zostaje uczniem nawet tego oddanego Bogu mężczyzny, który go zanurzył w wodzie (1 Kor. 1:12-17). Między innymi zapisek z Dziejów Apostolskich 11:26 wyraźnie ukazuje, że ochrzczeni stają się uczniami Jezusa Chrystusa: „W Antiochii [Syryjskiej] po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami [a nie od imienia Pawła na przykład paulinami].” — Kow.
[Ilustracje na stronie 2]
Na Międzynarodowym Zgromadzeniu świadków Jehowy pod hasłem: „Wola Boża”, odbytym w Nowym Jorku, ochrzczono 7136 osób
[Ilustracja na stronie 3]
W ubiegłym roku na Międzynarodowym Zgromadzeniu świadków Jehowy pod hasłem: „Pokój na ziemi” ochrzczono w Norymberdze 5095 osób. Na całym świecie podczas minionego roku służby dało się ochrzcić 120 905 osób