-
Sprawdzaj swe serceStrażnica — 1969 | nr 18
-
-
Sprawdzaj swe serce
Jak można sprawdzać jego stan? Dlaczego jest to teraz sprawą pilną?
SERCE ludzkie jest naprawdę cudownym urządzeniem. W przeciętnych warunkach przetłacza ono co godzinę około trzystu litrów krwi, a w potrzebie potrafi wzmóc wydajność nawet powyżej 1600 litrów. Pomyśl tylko! Serce może przez godzinę przepompować ponad półtorej tony krwi, aby opłukać tym drogocennym płynem wszystkie komórki naszego organizmu! Pomimo swej sprawności serce może jednak zaniemóc, jeżeli nie będziemy właściwie dbali o jego zdrowie. Schorzenie polega niekiedy na stwardnieniu żył, kiedy indziej na wadliwym funkcjonowaniu zastawek sercowych, a jeszcze w innych wypadkach serce obrasta tłuszczem. Często bywa to w znacznej mierze następstwem przejadania się, nadużywania alkoholu lub poważnych i długotrwałych zmartwień.
Chociaż pełne wyleczenie fizycznego serca z wszelkich dolegliwości dzisiaj jest raczej niemożliwe, to jednak właściwe obchodzenie się z nim może pacjentowi przedłużyć życie. Lekarz zazwyczaj przepisuje znaczne ograniczenie spożycia pokarmów tłustych i ciężkostrawnych oraz napojów alkoholowych, jak również zachęca cierpiącego, by z większym spokojem przystępował do rozwiązania kłopotów życiowych. Nieraz radzi pacjentowi unikać wszelkich napięć emocjonalnych czy też denerwujących sytuacji. Należytą troską można wielce się przyczynić do dobrego zdrowia własnego serca.
Ale mimo dużej wagi stanu fizycznego serca o wiele ważniejsze jest zdrowie serca symbolicznego. Zwróćmy uwagę, jak to podkreślą Słowo Boże, Biblia: „Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego; bo z niego żywot pochodzi.” Owo symboliczne serce jest siedzibą uczuć, a stąd też punktem wyjściowym pobudek. Jest czynnikiem w podstawowej mierze wpływającym na sposób naszego mówienia, myślenia i działania. Toteż okoliczność, czy nasze poczynania są dobre, czy złe, czy podobają się Bogu, czy nie — zależy właśnie od stanu tegoż symbolicznego serca. — Prz. 4:23.
To nasze „serce” codziennie wchłania myśli i wrażenia napływające z mózgu i całego systemu nerwowego. Nasze siedlisko uczuć karmi się więc tym, co czytamy, słyszymy, widzimy, o czym myślimy i co czynimy. Na odwrót z symbolicznego serca wypływa prawie nieprzerwany strumień uczuć i przejawów miłości lub nienawiści, co ukazuje, jacy właściwie jesteśmy w swoim wnętrzu. Ponieważ Bóg nas osądza na podstawie tych porywów serca, można słusznie powiedzieć, że stąd „żywot pochodzi”, czyli że od niego zależy życie. Naprawdę więc powinniśmy stale sprawdzać stan swego symbolicznego serca!
Sam Jezus Chrystus napominał uczniów, żeby pilnie zważali na usposobienie swoich serc. Wypowiadając swe dobrze znane proroctwo dotyczące dni ostatecznych i wydarzeń, jakie miały znamionować jego drugą obecność z władzą Królestwa, skierował do naśladowców, którzy by żyli w tym doniosłym czasie, następującą przestrogę: „Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt.” (Łuk. 21:34) Ponieważ spełniające się proroctwa biblijne wskazują, iż właśnie teraz żyjemy w czasie, o którym mówił Jezus, więc jest sprawą żywotną, byśmy usłuchali tej rady i pilnie zważali na swe serca. Czy wiesz, czytelniku, jak należy badać stan zdrowia swego serca?
JAK SPRAWDZAĆ SERCE
Chcąc uzyskać dokładne rozeznanie co do jego stanu, musimy sami siebie zbadać, i to rzetelnie. Żaden inny człowiek nas w tym nie zastąpi, ponieważ nie zdoła odczytać bezbłędnie, jakie są nasze najskrytsze myśli, nadzieje, aspiracje i pragnienia. Dokonując więc takiego przeglądu, powinniśmy dążyć do stwierdzenia, czy zawartość naszego serca podoba się Bogu. A skoro się przekonamy, że trzeba dokonać pewnych zmian, powinniśmy przyznać to przed samym sobą i poczynić odpowiednie kroki, aby utrzymać serce w ryzach uchodzących za słuszne w oczach Bożych.
Cóż wyjawia wejrzenie w twoje serce? Czy stwierdzasz, że jest obciążone troskami o rzeczy materialne, że koncentruje się głównie na sprawach jedzenia, picia i zarobienia na utrzymanie? Prawdą jest, że zapewnienie należytych warunków bytu sobie i rodzinie często wymaga długich godzin pracy zarobkowej. To rzecz zupełnie zrozumiała. Jezus wszakże radził sprawdzać, czy serce nie jest do tego stopnia obciążone tymi sprawami życia codziennego, że już nie potrafisz zwracać należytej uwagi na sprawy duchowe, takie jak: modlitwa do Boga, Jego obietnice co do nowego systemu rzeczy oraz kwestia, co możesz czynić w służbie dla Niego.
Dla przekonania się o tym zapytaj siebie: Z czym czuję się ściśle związany? Na czym skupia się moje zainteresowanie wtedy, gdy nie potrzebuję się koncentrować na bieżącej pracy? Czy zwraca się natychmiast ku temu, by uczynić zadość pragnieniu rozrywek? Czy myśli moje wciąż tylko obracają się wokół tego, jaki film lub program telewizyjny warto by było obejrzeć albo kiedy sobie kupię upragniony strój? Może treścią moich rozmyślań są zabawy taneczne, sport lub flirty? Czy ciągle myślę o tym, jak zdobyć awans w zakładzie pracy lub w swoim zawodzie, aby się lepiej zabezpieczyć materialnie? Czy troski moje ograniczają się wyłącznie do codziennych wymagań życia, jak: zakupy, przygotowanie posiłków, starania o dom i tym podobne? Czy owe troski i starania o zaspokojenie osobistych pragnień tak mnie obciążają, że rzadko zwracam uwagę na to, co Bóg mówi w swoim Słowie i co powinienem czynić jako chrześcijanin, czy raczej przeciwnie, wszystkie sprawy życia powszedniego uzależniam od faktu, iż jestem chrześcijaninem?
Jezus rozumiał, że jego naśladowcy będą mieli do spełnienia liczne obowiązki. Właśnie dlatego ostrzegł, by nie pozwalać tym sprawom przeciążyć serca i przeszkodzić w przyjęciu prawdy Bożej. Jezus zdawał sobie sprawę z takiego niebezpieczeństwa, ponieważ widział, do jakiego stopnia jego współcześni, do których mówił w pierwszym stuleciu, mieli serca zapełnione innymi sprawami, wskutek czego nie było w nich miejsca na poselstwo prawdy. O gromadzie tego rodzaju ludzi powiedział kiedyś: „Stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby przypadkiem oczyma nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.” — Mat. 13:15, BT.
Nie chcemy chyba, żeby nasze serca tak otępiały na sprawy duchowe, iżby nas irytowała mowa o prawdzie biblijnej. Łatwo jednak mogłoby dojść do tego, gdybyśmy przykładali serca do rzeczy i pragnień materialnych, zawsze tylko nimi zapełniając umysły. Pamiętajmy, że w słynnym kazaniu na górze Jezus powiedział: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, (...) ale gromadźcie sobie skarby w niebie (...). Albowiem gdzie jest skarb twój — tam będzie i serce twoje.” — Mat. 6:19-21.
Podobnie jak istnieje niebezpieczeństwo rozwijania się choroby fizycznego serca poza naszą świadomością, tak też jest możliwe, iż zachoruje nasze symboliczne serce, siedziba uczuć i pobudek, choć nic o tym nie będziemy wiedzieli. Dlatego musimy systematycznie badać to serce, sprawdzać swe pragnienia i dążenia. Chrześcijański apostoł Paweł dobrze podkreślił potrzebę tego, gdy napisał: „Baczcież, bracia, aby nie było w kimś z was złego serca, w którym niedowiarstwo prowadzi ku odstępstwu od Boga żywego.” — Hebr. 3:12, NDb.
DLACZEGO JEST TO TERAZ SPRAWĄ PILNĄ
Celem uwypuklenia, dlaczego trzeba koniecznie teraz sprawdzać stan swego serca, Jezus rzekł: „Aby ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.” (Łuk. 21:34, 35) O jakim dniu mówił tutaj Jezus? Oczywiście o doniosłym dniu wykonania wyroków Bożych, kiedy wszyscy uchylający się od zważania na Jego Słowo i od stosowania się do niego w życiu zostaną z ziemi usunięci. Żaden z ludzi wykazujących złe serce nie może liczyć na ocalenie!
W związku z tym zapamiętajmy sobie, jak natchniony apostoł określił złe serce. Oświadczył, że jest to serce, „w którym niedowiarstwo prowadzi ku odstępstwu od Boga żywego”. Tak, sercem złym jest nie tylko takie, które nastawione jest na niemoralność, ale i serce obciążone jedzeniem i piciem oraz troskami bytowymi do tego stopnia, że Bóg i Jego Słowo zostają odsunięte na bok. Zauważmy, jak Jezus ukazał błąd popełniony przez ludzi, co zginęli w ogólnoświatowym potopie za dni Noego, bo nie chciało się im zastanawiać nad powagą czasów, których dożyli.
„Jak było za czasów Noego”, rzekł Jezus, „tak będzie też przy przyjściu [obecności, NW] Syna Człowieczego. W czasach, które poprzedzały potop, ludzie ucztowali i pili, żenili się i wydawali za mąż, aż do dnia, w którym Noe wszedł do Korabia; nie wiedzieli o niczym [zupełnie nie brali pod uwagę poselstwa Bożego, jakie głosił Noe], aż nastał potop i pochłonął wszystkich. Tak samo będzie przy przyjściu Syna Człowieczego.” — Mat. 24:37-39, Kow; 2 Piotra 2:5.
Skoro żyjemy teraz w czasach podobnych do dni Noego, otoczeni będąc mnóstwem ludzi o sercu ospałym i nieczułym, jest dla nas sprawą nader istotną, żebyśmy się zastosowali do rady Jezusa: „Czuwajcie zatem w każdej chwili i módlcie się, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co nastąpi, i ostać się przed Synem Człowieczym.” (Łuk. 21:36, Kow) Aby pozostać w stanie duchowo przebudzonym, musimy studiować Boże Słowo i systematycznie stykać się z ludźmi o sercach zwróconych ku służbie Bożej. Przyczyni się to nam do zachowania silnej wiary i zapobiegnie „odstępstwu od Boga żywego”. Pomoże nam stale ‚szukać najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości’, natomiast wszystkie inne sprawy pozostaną wtedy na sobie należnym drugim miejscu w naszym życiu. — Mat. 6:33.
Władza w Królestwie wraz z wszelkimi uprawnieniami do sądzenia powierzona jest teraz w ręce Syna Człowieczego, Jezusa Chrystusa. (Jana 5:22) „Ostać się” przed nim i uzyskać prawo do życia w nowym systemie rzeczy, jaki nastąpi po wykonaniu sądów Bożych, zdołają jedynie ci, których serca są prawe, nie obciążone troskami bieżącego życia, lecz czyste i skore do poznawania woli Bożej, jak też do należytego ocenienia licznych przejawów Jego niezasłużonej życzliwości.
Jakże pilną sprawą jest więc czuwanie nad stanem swego serca! Królestwo Boże i sprawy z nim związane powinny stać u nas na pierwszym miejscu. W przeciwieństwie do przemijających dóbr doczesnego życia Królestwo trwać będzie zawsze. Popierając je z całego serca, uchronimy się od zagłady, która czeka teraźniejszy samolubny system rzeczy, i stać będziemy przed Synem Człowieczym w blasku jego uznania. A więc koniecznie zajmij się swym sercem! Pójdź za biblijną radą: „Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego; bo z niego żywot pochodzi.” — Prz. 4:23.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1969 | nr 18
-
-
Pytania czytelników
● Czy tekst Jana 20:23 pozwala wnioskować, że pewni ludzie mają prawo do odpuszczania grzechów? — F. M.
Zaraz na wstępie trzeba zaznaczyć, że zamierzamy tutaj rozpatrywać sprawę grzechów popełnionych przeciw Bogu lub z naruszeniem któregoś z Jego praw, a więc takich, jak: kradzież, kłamstwo lub niemoralność cielesna. Oczywiście zdarza się niekiedy, że ktoś „zgrzeszy” przeciw chrześcijaninowi, na przykład odniósłszy się do niego po grubiańsku, rozpowszechniwszy o nim plotki lub wyrządziwszy mu w inny sposób osobistą przykrość. Biblia zachęca nas w tym wypadku do przebaczenia. (Efez. 4:32; 1 Piotra 4:8) Jak jednak przedstawia się sprawa, gdy ktoś popełni ciężki grzech przeciw Bogu?
Słowa zanotowane w Ewangelii według Jana 20:23 wypowiedział Chrystus, gdy pewnego razu ukazał się uczniom po zmartwychwstaniu. Oświadczył im wtedy, że ich rozsyła i że wkrótce otrzymają ducha świętego, a następnie dodał: „Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane.” — Jana 20:21-23.
Sam ten tekst w oderwaniu od innych mógłby nasuwać wniosek, że apostołowie mieli przebaczać grzechy. Nie wolno nam jednak pomijać świadectwa pozostałej treści Biblii. Musimy postąpić tak, jak szlachetnie usposobieni Berejczycy, którzy „z całą gotowością (...) badali Pisma, czy tak się rzeczy mają”. — Dzieje 17:11.
Kogo prosił król Dawid o przebaczenie, gdy zgrzeszył? Za jego czasów urzędowali wszak ustanowieni przez Boga kapłani izraelscy, którzy służyli w Przybytku. Mimo to Dawid napisał: „Rzekłem: Wyznam występki moje Panu. Wtedy Ty [Boże] odpuściłeś winę grzechu mego.” (Ps. 32:5, Sz) Czy Jezus, przybywszy na ziemię, wprowadził w tym jakąś zmianę? Nie, gdyż uczył swoich naśladowców modlitwy: „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech, (...) odpuść nam nasze winy [lub: występki].” (Mat. 6:9, 12) Tak też rozumieli to jego uczniowie. Wiedzieli, że nie człowiek, lecz tylko Bóg może im ‚odpuścić grzechy i oczyścić ich od wszelkiej nieprawości’. — 1 Jana 1:9.
W jakiej mierze więc ze sprawą przebaczania grzechów byli związani uczniowie, do których Jezus skierował słowa tekstu Jana 20:23? Pytanie to wyjaśnia pewna wcześniejsza wypowiedź Chrystusa. W sprawozdaniu ewangelicznym Mateusza 18:15-17 czytamy słowa Jezusa, z których widać, jak mamy postąpić, gdy wobec nas zgrzeszy brat chrześcijański. Ostatni krok w zaleconym postępowaniu polega na tym, że daną sprawę wysłuchują w zborze bracia starsi pod względem duchowym. (Jak. 5:14, 15) Jeżeli grzesznik uchylałby się od okazania skruchy z powodu popełnienia ciężkiego grzechu, miał być wykluczony ze zboru. Czy w tym wypadku grono kilku ludzi miało rozstrzygnąć o „odpuszczeniu” lub „zatrzymaniu” czyichś grzechów? Nie, komitet ten miał jedynie działać w harmonii z tym, co by uznał za już postanowione w niebie. Skąd można było uzyskać co do tego pewność? Z tego, co na ten temat Bóg objawił w swoim Słowie. — 2 Tym. 3:16, 17.
Potwierdzają to również słowa, które wypowiedział Jezus zaraz po wyżej omówionym wyjaśnieniu: „Zaprawdę powiadam wam: Cokolwiek byście związali na ziemi, będą to rzeczy związane w niebie, i cokolwiek byście rozwiązali na ziemi, będą to rzeczy rozwiązane w niebie.” (Mat. 18:18, NW; tę samą myśl podobnie uwypuklają
-