-
Mózg ludzki — półtora kilograma tajemnicStrażnica — 1979 | nr 17
-
-
przeprowadzanie obliczeń, aby na ich podstawie podejmować decyzje. Mózg gracza i mięśnie, zaprawione przez doświadczenia utrwalone w pamięci, działają automatycznie, ponieważ praktyka zaprogramowała jego mózg do odpowiednich czynności. W jaki sposób zawodnik osiąga umiejętność złapania piłki — to pozostaje tajemnicą!
Czy inteligencję tkwiącą w mózgu można przypisać przypadkowi, jak to robi tylu dzisiejszych naukowców? Powołując się na przypadek, są bardzo niekonsekwentni. Rozprawiają przecież o wysyłaniu sygnałów radiowych w kierunku gwiazd, by nawiązać kontakt z odległą cywilizacją na hipotetycznej planecie. Na jakiej podstawie ci dalecy odbiorcy mają dojść do wniosku, że sygnały pochodzą od rozumnego nadawcy, a nie są dziełem przypadku? Można nanieść na nie proste działanie arytmetyczne, jak na przykład: dwa razy trzy równa się sześć. Da się to zrobić bez trudności. Sygnały mogą też być dużo bardziej skomplikowane; zachowując pewien porządek, mogłyby przekazywać duże bogactwo informacji, ewentualnie nawet obraz człowieka. Gdyby któryś z naszych wielkich radioteleskopów, penetrując głębiny przestrzeni kosmicznej, wyłowił taką obrazującą coś informację, uczeni z pewnością nie mieliby żadnych wątpliwości, że pochodzi ona z inteligentnego źródła. A jednak jest to bardzo proste w porównaniu z działaniem mózgu i daleko bardziej proste niż budowa pojedynczej komórki w łonie matki, która może się rozwinąć nie tylko w mózg, ale w całego człowieka! Czy logiczne jest twierdzenie, że mózg powstał przez przypadek, że komórkę w łonie matki ukształtował przypadek, ale zakodowane sygnały radiowe dowodzą bez wątpienia, iż kryje się za nimi jakaś inteligencja? Pytanie to chyba nie wymaga odpowiedzi.
W trakcie pewnej rozmowy, która zeszła na temat natury Boga, wszechświata i człowieka, Albert Einstein nagle spojrzał w górę, na niebo, i rzekł: „Właściwie nic o tym wszystkim nie wiemy. Nasza cała wiedza to zaledwie wiadomości dzieci szkolnych”. Zapytano go: „Czy sądzi pan, że kiedyś zgłębimy tę tajemnicę?” Odpowiedział: „Możliwe, że będziemy wiedzieć nieco więcej niż dzisiaj. Ale prawdziwej natury rzeczy nigdy nie poznamy, na pewno nigdy”.
Zarówno Einstein, jak i Dawid, z szacunkiem podziwiali tajemnice nocnego nieba oraz budowy człowieka. A nas w dalszym ciągu zdumiewa półtora kilograma tajemnic zamkniętych w naszej czaszce — właśnie mózg ludzki.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1979 | nr 17
-
-
Pytania czytelników
● W Ewangelii według Jana 2:20 czytamy: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?” Jakimi obliczeniami można dojść do wspomnianych tutaj czterdziestu sześciu lat?
Kontekst tej wypowiedzi ujawnia, że Jezus przybył wtedy do Jeruzalem, aby obchodzić pierwszą po swym chrzcie paschę (Jana 1:29-33; 2:13). W myśl proroctwa o „siedemdziesięciu tygodniach” z Księgi Daniela 9:24-27 oczekiwany Mesjasz miał się pojawić na widowni publicznej jesienią roku 29 n.e.a Wyznaczałoby to następną paschę na wiosnę roku 30.
Co się tyczy czterdziestu sześciu lat, pomocny okazuje się wyjątek z pism żydowskiego historyka Józefa Flawiusza. Otóż w „Dawnych dziejach Izraela” napisał on: „W owym czasie, a był to osiemnasty rok jego panowania, Herod po dokonaniu wspomnianych wyżej czynów, podjął się niezwykłego dzieła: postanowił wznieść własnymi środkami wspanialszy Przybytek Boży, gdyż miał być znacznie obszerniejszy i wyższy”. (Księga piętnasta, XI, 1).
Flawiusz podaje, że Herod zajął Jeruzalem dwadzieścia siedem lat po tym, gdy miasto dostało się w ręce Pompejusza (co nastąpiło w roku 63 p.n.e.). Umiejscawia to zdobycie Jeruzalem przez Heroda w roku 36 p.n.e., w lipcu lub ewentualnie w październiku, jak wolą zakładać niektórzy uczeni. Okres od objęcia władzy przez Heroda do najbliższego wiosennego miesiąca Nisana Flawiusz prawdopodobnie policzył za „rok wstąpienia na tron”. Pierwszy „rok panowania” Heroda rozpocząłby się zatem dopiero z nadejściem następnej wiosny i trwałby od 35 do 34 roku p.n.e. Dodając do tego 17 lat, otrzymujemy osiemnasty rok Heroda, w którym rozpoczął prace przy świątyni, a zarazem 18-17 rok p.n.e. Kolejne czterdzieści sześć lat doprowadza nas do roku 29-30 n.e.
● Czy słowa z Księgi 2 Kronik 16:14 (NP) oznaczają, że zwłoki króla Asy poddano kremacji?
Nie, gdyż w wymienionym „ogniu” spalono tylko wonne zioła.
Wierny król Asa został po śmierci pochowany uroczyście. Czytamy bowiem: „Pogrzebano go w jego grobie, który kazał sobie wykuć w Mieście Dawida. Położono go na marach, napełnionych wonnościami i maściami sporządzonymi nader umiejętnie, po czym zapalono na jego cześć wielki ogień” (2 Kron. 16:14, NP).
Niektórym czytelnikom narzucił się wniosek, iż „w ogniu” spalono jego zwłoki. Hebrajczycy jednak na ogół nie palili swoich zmarłych. Chowali ich w pieczarach, grobowcach lub grobach wykopanych w ziemi. Kremację zwłok przeprowadzano w ramach uroczystego pogrzebu najwidoczniej tylko w niezwykłych okolicznościach, jak w wypadku Saula i jego synów (1 Sam. 31:8-13).
Hebrajczycy natomiast używali podczas pogrzebów aromatycznych ziół i maści (Jana 19:40). Stąd też po wzmiance o takich przyjemnie pachnących substancjach użytych podczas pogrzebu Asy sprawozdanie podaje, że „zapalono na jego cześć wielki ogień”. Zauważmy, iż nie „jego” samego spalono, lecz ogień płonął „na jego cześć”. Samo brzmienie wersetu wskazuje więc, że użyto mnóstwa kadzideł, które przy paleniu roztaczają przyjemną woń.
O takich „ogniach” są wzmianki tylko w odniesieniu do królów. Przepowiadając królowi Sedecjaszowi spokojną śmierć, Jeremiasz zaznaczył: „Jak palono ognie pogrzebowe dla twoich ojców, poprzednich królów, (...) tak zapalą je dla ciebie” (Jer. 34:5, NP). Kiedy jednak Bóg uśmiercił niewiernego króla judzkiego Jorama, nie urządzono mu okazałego pogrzebu. Powiedziano nam: „Ludzie nie zapalili na jego cześć ogniska” i pochowano go nie „w grobach królewskich” (2 Kron. 21:18-20, NP). Z okazji jego pogrzebu nie palono żadnych wonności.
[Przypis]
a Zobacz artykuł „Siedemdziesiąt tygodni” w książce pt. „Pomoc do zrozumienia Biblii” (w języku angielskim), na stronie 1473.
-
-
„Kołczan jest niby grób otwarty”Strażnica — 1979 | nr 17
-
-
„Kołczan jest niby grób otwarty”
Na temat wojska chaldejskiego, które miało zająć Jeruzalem i Judę, powiedziano w proroctwie Jeremiasza: „Jego kołczan jest niby grób otwarty” (Jer. 5:16). Sens przytoczonego porównania wydaje się tkwić w tym, że jak w otwartym grobowcu widać poukładane trupy, tak w kołczanie Babilończyków pełno było śmiercionośnych strzał.
-