BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w79/17 ss. 16-22
  • „Poznawalne dzięki dziełu stworzenia”

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • „Poznawalne dzięki dziełu stworzenia”
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1979
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • WBREW WŁASNEJ LOGICE
  • GLEBA POD NASZYMI STOPAMI
  • UMIEJĘTNOŚCI NAWIGACYJNE WPRAWIAJĄCE CZŁOWIEKA W ZDUMIENIE
  • RÓŻNE POMYSŁOWE ROZWIĄZANIA
  • „NIC NOWEGO POD SŁOŃCEM”
  • System obronny bombardiera
    Przebudźcie się! — 2008
  • Bóg utworzył to pierwszy
    Przebudźcie się! — 1982
  • Dzieło stwórcze oznajmia: „Nie mogą wymówić się od winy”
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1993
  • Kto to wynalazł?
    Jak powstało życie? Przez ewolucję czy przez stwarzanie?
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1979
w79/17 ss. 16-22

„Poznawalne dzięki dziełu stworzenia”

Jeżeli proste narzędzia kamienne świadczą o istnieniu wykonawcy, to czy żywe stworzenia z całą swą skomplikowaną budową nie przemawiają z daleko większą siłą za istnieniem mądrego i zdolnego Stworzyciela?

KIEDY z gór spada lawina kamienna, spodziewamy się ujrzeć na dnie doliny bezładne nagromadzenie głazów. Nie uwierzylibyśmy chyba własnym oczom, gdyby te kamienie padając ułożyły się w piękny dom z bloków skalnych, ponieważ budynek wymaga zaplanowania i celowego działania. Nie może też projekt powstać bez projektanta ani nie ma celowej pracy bez rozumnego wykonawcy. Pokrywa się to ze stwierdzeniem zanotowanym w Biblii, w Liście do Hebrajczyków 3:4: „Każdy dom ma swego budowniczego” (Kow).

Naukowiec przekopuje rumowisko i napotyka podłużny, zaokrąglony kamień gładzony; w dodatku znajduje na nim wyżłobienie opasujące go przez środek. Nie ma już wątpliwości, że taką formę nadał temu przedmiotowi pierwotny człowiek. Nabiera przeświadczenia, iż kamień ów przywiązywano niegdyś rzemieniem do kija i używano jako młotka lub broni. Podobnie gdy natrafi na płaski kamień z ostrą krawędzią, jest pewien, że to wytwór człowieka z „epoki kamiennej”, który go miał za nóż lub skrobaczkę. Nawet mały kawałek ostrego krzemienia obrobionego na kształt grotu przekonuje go o tym, że uczynił to człowiek dla sporządzenia strzały lub dzidy. Zdaniem naukowca tego rodzaju celowe, planowo wykonane przedmioty nie mogą być dziełem zwykłego przypadku.

Rzecz wykonana świadczy o jej twórcy. Tamte narzędzia i broń są bardzo proste, toteż uważa się je za produkt prymitywnych ludzi, jako że małpy nie wyrabiają broni, ta zaś, która jest obecnie w użyciu, nosi znamiona o wiele większej inwencji. Dlatego człowieka sporządzającego takie kamienne przedmioty naukowiec umiejscawia w tak zwanej epoce kamienia, a dalej snuje domysły, że również wygląd oraz poziom umysłowy tego osobnika były czymś pośrednim między cechami małpy i współczesnego człowieka. Oczami wyobraźni widzi zaraz przygarbionego, powłóczącego nogami małpoluda o niskim czole i gęstym owłosieniu. Dzieła jego bardziej świadczą o celowej i przemyślanej pracy niż kij, który by podniosła małpa, ale pozostają daleko w tyle za wytworami współczesnego człowieka. Naukowiec dostrzega więc twórcę w perspektywie jego dorobku i na tej podstawie ocenia jego zdolności.

WBREW WŁASNEJ LOGICE

Jeżeli natomiast chodzi o rośliny i zwierzęta, od których aż się roi na ziemi, większość naukowców odstępuje od poglądu, że każdy twór musi mieć swego twórcę. A przecież najprostsze organizmy są daleko bardziej skomplikowane niż prymitywne narzędzia kamienne. Nawet jednokomórkowego pierwotniaka nie można uznać za ciało proste, ponieważ ta pojedyncza komórka potrafi pełnić takie same funkcje życiowe, jak liczne narządy u kręgowców. W gruncie rzeczy jest to organizm o bardzo złożonej budowie. Naukowcy popierający ewolucję obstają przy tym, że te skomplikowane żyjątka nie zostały przez nikogo zaprojektowane, lecz pojawiły się nagle, przez zwykły przypadek. Łatwiej by jednak mogły powstać prymitywne narzędzia kamienne wskutek obsunięcia się zbocza górskiego lub działalności rwącego potoku, co więcej, prostsze byłoby utworzenie skalnego domu przez spadającą lawinę głazów — niż samorzutne powstanie jakiegoś pierwotniaka!

Czyż zatem nie wynika z osobistych uprzedzeń fakt, że wielu inteligentnych ludzi przy rozpatrywaniu najbardziej złożonych tworów we wszechświecie porzuca uznawaną przez siebie zasadę logiki, według której sensowne dzieło odzwierciedla cechy rozumnego wykonawcy? Pismo Święte zgadza się z tą ich zasadą, a tymczasem oni odtrącają jej poniższe biblijne zastosowanie: „To bowiem, co było w Nim niewidzialne, mianowicie wieczna Jego moc i bóstwo, stało się od początku świata poznawalne dzięki dziełu stworzenia” (Rzym. 1:20, Poz). Nigdy nie zgodziliby się z tym, że prymitywne narzędzia kamienne powstały przez przypadek, gotowi są jednak uznać ów przypadek za twórcę nie tylko pierwotniaków, ale wszystkiego, co żyje na ziemi — włącznie z człowiekiem! Uchylają się od przyznania, że w tych cudownych dziełach widać pracę wielkiego Projektanta i Stworzyciela wszechświata. Zastanówmy się nad kilkoma takimi wspaniałościami. Rozważmy, czy odzwierciedlające się w nich właściwości można przypisać ślepemu przypadkowi.

GLEBA POD NASZYMI STOPAMI

W trzecim dniu stwarzania rzekł Jehowa: „Niech się ukaże suchy ląd!” (Rodz. [1 Mojż.] 1:9, NP). W następstwie tego mogły się na nim pojawić rośliny. Warunkiem jednak ich rozwoju jest cud, za jaki trzeba uznać glebę. A dlaczego gleba miałaby być cudem? Czy nie należy ona do rzeczy najpowszechniej występujących na powierzchni ziemi? Owszem, niemniej jednak gleba jest jednym z najważniejszych zasobów naturalnych i w dobie obecnej obserwuje się z niepokojem, że jej wzmożona erozja nasila występowanie burz pyłowych oraz powoduje rozprzestrzenianie się pustyń. W wielu wypadkach potrzeba było tysięcy lat, żeby skały obróciły się w żyzną ziemię. W miarę wietrzenia skalnego podłoża znajdują na nim oparcie grzyby. Po wykiełkowaniu wypuszczają strzępki, których chwytają się glony. Grzyby współżyjące w ten sposób z glonami tworzą porosty, które opanowują powierzchnię skał i rozkruszają je; tak wykształca się cienka warstwa gleby, umożliwiająca rozwój mchów. Z kolei mchy rosnąc i obumierając pogrubiają glebę, toteż z czasem może jej starczyć już roślinom nasiennym. Siły erozyjne nanoszą tę glebę w zagłębienia, gdzie gromadzi się jej tyle, że potrafi wyżywić wyższe formy roślinności, a w końcu drzewa.

Kiedy rośliny zrzucają liście lub całe obumierają, bakterie powodują ich rozpad i tworzy się gleba bogata w cząstki organiczne. Inne drobnoustroje rozkładają związki organiczne na proste składniki, którymi znowu odżywiają się rośliny. Chociaż używamy określenia „twardy grunt”, licznym rodzajom gleby daleko do takiego miana, ponieważ pełno w nich powietrza, wody i niezliczonych żyjątek. Powierzchnia całkowita wszystkich drobin składających się na 1 gram grudek glebowych może się równać obszarowi 800 m2. W rejonach o klimacie umiarkowanym łyżeczka ziemi może zawierać ponad 5 000 000 000 żywych organizmów! Każdy z nich jest cudownie zaprojektowany i służy określonemu celowi, a wszystkie razem są potrzebne, zanim „ziemia wyda swój plon” (Ezech. 34:27). Czy więc gleba istnieje tylko po to, aby po niej stąpać? Bez niej nie byłoby życia na ziemi!

UMIEJĘTNOŚCI NAWIGACYJNE WPRAWIAJĄCE CZŁOWIEKA W ZDUMIENIE

Wiele ptaków odbywa dalekie wędrówki w poszukiwaniu pokarmu i dla ochrony przed chłodem. Mają niesłychanie rozwinięte zdolności orientacyjne, których do tej pory nie dało się gruntownie zbadać. Skąd wiedzą, przebywając na półkuli północnej, że gdy pojawiają się chłody, należy szukać ciepła i żywności na południu, a nie na wschodzie lub zachodzie? A kiedy na wiosnę wracają, skąd wiedzą, jak lecieć na północ? Otóż mówią im o tym różne hormony krążące w ich krwi. Pewne ptaki wędrują setki, a inne tysiące kilometrów do tego samego miejsca, które opuściły przed pół rokiem. Mewy i siewki pokonują w jedną stronę do 6000 kilometrów. Młode ptaki same odbywają pierwszą taką podróż. Jeszcze w średniowieczu przyrodnicy nie chcieli wierzyć, że ptaki wędrują. Pojawianie się ptaków na wiosnę i znikanie jesienią tłumaczyli zupełnie fantastycznymi objaśnieniami. Tymczasem Biblia już w siódmym stuleciu przed Chrystusem wspomniała o ich wędrówkach: „Nawet bocian w przestworzach zna swoją porę. Synogarlica, jaskółka i żuraw zachowują czas swego przylotu” (Jer. 8:7).

Później wprawdzie uznano migrację za fakt w odniesieniu do dużych ptaków, jednak przyrodnicy twierdzili, iż mniejsze ptaki pokonują oceany, utrzymując się na grzbiecie większych. Ale przekonano się, że owe karzełki dokonują tego wyczynu wyłącznie o własnych siłach. Na przykład pewna gajówka opuszcza Alaskę jesienią i przenosi się etapami na wybrzeże Nowej Anglii; tam czeka na odpowiednią pogodę, wzbija się nad Atlantyk i leci bez przerwy od trzech do pięciu dni w kierunku północno-wschodnich wybrzeży Ameryki Południowej, pokonując przy tym odległość prawie 4000 kilometrów. A jest to ptak ważący zaledwie 20 gramów! Cóż za zdumiewający komputer znajduje się w jego główce: wskazuje czas, określa ruch słońca i położenie gwiazd oraz uwzględnia to wszystko w obliczeniach, wytyczając trasę podróży do celu! Umożliwia zresztą ptakowi bezpieczne dotarcie na miejsce nawet w wypadku, gdy niebo jest zachmurzone. Czy ktokolwiek może być w głębi duszy rzeczywiście przekonany, że tę małą gajówkę stworzył przypadek?

Ptaki mają jeszcze inny system orientacji; ujawniły to badania przeprowadzone nad gołębiami pocztowymi. Przewieziono je okrężną drogą w zamkniętym pudle i wypuszczono około 1000 kilometrów od gołębnika, a one powróciły do niego w ciągu jednego dnia. Dopóki świeci słońce, kierują się nim podczas lotu. Ale potrafią wrócić także w pochmurne dni albo w nocy, ponieważ wyczuwają ziemskie pole magnetyczne i wtedy zdają się na jego wskazania. Podczas pewnego eksperymentu wypuszczono stado gołębi; połowa ptaków miała przywiązane na grzbietach magnesy, które im zakłócały odbiór ziemskiego pola magnetycznego, uniemożliwiając posłużenie się nim. W słoneczny dzień stado powróciło w całości. Jednakże w dzień pochmurny gołębie bez magnesów wróciły, natomiast reszta krążyła bez celu. Przez długie lata uważano za rzecz niemożliwą, by jakiekolwiek stworzenia wyczuwały ziemskie pole magnetyczne, ponieważ jest ono bardzo słabe. Obecnie uczeni wiedzą, że wrażliwe są pod tym względem nie tylko ptaki, ale także pszczoły. Ostatnio przeprowadzone doświadczenia pozwalają wnioskować, że dotyczy to nawet niektórych ślimaków.

Poza ptakami wędrówki odbywają również wieloryby, foki, żółwie morskie, węgorze i inne ryby, kraby, motyle i karibu. Są jednak śpiochy, które dla uniknięcia surowych warunków wolą zapadać w sen zimowy. Pewne ciekawe zmiany fizjologiczne zachodzące podczas takiego snu można prześledzić na przykładzie niewielkiego susła pręgowanego. Ciepłota jego ciała obniża się znacznie i tylko o kilka stopni przewyższa temperaturę na zewnątrz nory. Serce bije zaledwie raz lub dwa razy na minutę. W okresie aktywności zwierzątko oddycha do kilkuset razy w ciągu minuty, ale podczas snu zimowego powtarza wolny oddech raz na pięć minut. Mimo to krew ma nasyconą tlenem, a mało używane mięśnie zachowują napięcie. Co wyzwala decyzję, żeby jesienią położyć się do snu, a na wiosnę się obudzić? Nie tylko pogoda. Pewna substancja chemiczna wydzielona do krwi zapoczątkowuje sen, a inna powoduje jego przerwanie. Przy użyciu takich związków chemicznych naukowcy spowodowali, że zwierzęta zapadły w długi sen zimowy w samym środku lata.

Zastanawiając się nad tymi cudami, Job przyznał: „Mówiłem o rzeczach, których nie pojmowałem, o sprawach zbyt dla mnie wzniosłych, których ogarnąć nie zdołam” (Joba 42:3, Poz).

RÓŻNE POMYSŁOWE ROZWIĄZANIA

Czy przypominasz sobie, czytelniku, prymitywne narzędzia kamienne, które z pewnością nie powstały przypadkowo? Miej je nadal w pamięci dla porównania, gdy będziesz rozstrzygał, czy poniższe mogło być dziełem przypadku.

Prawie każdy wie, że kameleon może wypuszczać język na odległość co najmniej kilkunastu centymetrów i tym sposobem chwyta owady. Ale czy słyszałeś, jaką metodą to osiąga? Otóż w tylnej części jego jamy gębowej znajduje się poziomo leżąca kostka w kształcie stożka, skierowana ostrym końcem ku przodowi. U jej nasady wyrasta długi, w środku wydrążony język. Elastyczne mięśnie przytrzymują go przy tej kostce, do której przylega mocno pofałdowany na podobieństwo miecha akordeonu. Na jego końcu znajdują się mięśnie zwierające, które normalnie opierają się o czubek kości stożkowej. Kiedy wyłupiaste oczy kameleona, działające niezależnie od siebie, zobaczą w swoim zasięgu owada, długie mięśnie silnie się kurczą i trzymają język przy tej kostce jak ściśniętą sprężynę. Potem mięśnie zwieracze, otaczające śliski stożek, nagle się zaciskają, natomiast długie mięśnie ściągające „sprężynę” równocześnie się zwalniają — i język wylatuje jak strzała. Owad przykleja się do lepkiego końca długiego, wiotkiego języka, który powoli zostaje wciągnięty. Przebieg zjawiska przypomina postępowanie chłopca, który strzela pestką wiśniową lub nasieniem arbuza, umieściwszy swój nabój pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. Różnica polega jedynie na tym, że u kameleona śliska kostka pozostaje na miejscu, zaś koniec języka, zacisnąwszy się, wystrzeliwuje. Tak pomysłowe urządzenie z pewnością musiało mieć konstruktora.

Chrząszcz zwany bombardierem posługuje się materiałami wybuchowymi, aby odstraszyć napastników. Ma gruczoły wydzielające trzy substancje chemiczne, przechowywane w oddzielnych zbiorniczkach. Kiedy zbliża się nieprzyjaciel, otwierają się zastawki i wypuszczają porcje tych substancji do komory wyposażonej w mocne ścianki. Pewien enzym doprowadza tutaj do eksplozji i gryzący obłoczek zostaje wyrzucony jak z działa, które w dodatku można wycelować w pożądanym kierunku. Chrząszcz w ciągu kilku minut może oddać dziesiątki strzałów, przy czym za każdym razem daje się słyszeć dość wyraźny huk. Wróg wycofuje się, czasami mocno poszkodowany. Omawiany chrząszcz posiada laboratorium, w którym wytwarza środki wybuchowe, i używa ich w określonym celu. Zdumiewająca fabryczka bomb!

Chrząszcz krętak posiada dwuogniskowe soczewki oczne, dzięki którym widzi dobrze nad i pod wodą, ale to wcale nie największy z jego dziwów. Potrafi latać, pełzać, biegać po wodzie oraz nurkować. Przy zanurzaniu się zabiera ze sobą pęcherzyk powietrza, który pełni funkcję płuca. Pęcherzyk ten wchłania dwutlenek węgla wydalony przez chrząszcza i przekazuje go do wody, a za to udostępnia mu rozpuszczony w niej tlen. Dlatego stworzonko to może godzinami przebywać pod wodą. Do dolnej strony jego ciała woda przylega, ale pozostałe partie, włącznie z górną częścią złożonych oczu, są stale natłuszczane przez gruczoły, co odpycha wodę. Chrząszcz ten błyskawicznie miota się we wszystkich kierunkach po błonie powierzchniowej wody, wskutek czego rozchodzą się od niego kręgi. Kiedy te drobne fale uderzą o brzeg lub coś unoszącego się na powierzchni — czy o drugiego krętaka, czy nadającego się do spożycia owada — ulegają odbiciu. Za pomocą dwóch czułków trzymanych przy powierzchni wody chrząszcz analizuje informacje o otoczeniu, jakich dostarczają mu te fale. Chwyta zdobycz i jednocześnie unika kolizji z towarzyszami, których setki równocześnie miotają się dziko dookoła, powodując powstawanie fal; każdy wszakże potrafi kontrolować swoje własne. System ten funkcjonuje dniem i nocą. Chrząszcz krętak analizuje fale wodne podobnie jak nietoperze, które pracują na falach dźwiękowych. Jakiż sprawny komputer zamknięty w maleńkiej główce!

„NIC NOWEGO POD SŁOŃCEM”

Niejeden przypatrując się osiągnięciom technicznym podziwia ludzkich wynalazców. Kiedy jednak widzi, jak te same zasady wyzyskują w sposób celowy żywe organizmy, powiada, że to się stało przypadkowo. Wynalazki człowieka po większej części są w gruncie rzeczy adaptacjami odwzorowanymi z otaczającej przyrody. Salomon stwierdza krótko: „Nie ma nic nowego pod słońcem” (Kohel. [Kazn.] 1:9, NP). Daniel Halacy w książce Bionics (Bionika) napisał na stronie 19:

„Na rynek wprowadzono samolot komunikacyjny, któremu nadano profil skrzydeł wzorowany na ptakach. Wytwórnia produktów gumowych przeprowadziła eksperymenty ze sztuczną ‛skórą’ dla łodzi, przeciwdziałającą zawirowaniu, a opracowaną na podstawie skóry ssaków morskich. Nowy przyrząd określający prędkość podróżną samolotu zbudowano na wzór oka pewnego żuka, a doskonalsza kamera telewizyjna naśladuje mechanizm oczny skrzypłocza”.

Uczeni zagłębiają się w dzieła twórcze Jehowy Boga, by wykryć ich pomysłową budowę i zastosować ją w swoich wynalazkach. Przypomina nam to słowa z Księgi Joba 12:7-9: „Może zapytasz się zwierząt, a one cię pouczą, ptaków niebieskich, a one ci oznajmią; albo przemów do ziemi i ona ci wskaże, nawet ryby morza ci opowiedzą. Któż nie wie pomiędzy tym wszystkim, że ręka Boża to uczyniła?” (Kruszyński). Wynalazcy cenią sobie, gdy się ich chwali za różne zręczne adaptacje. Niestety często odmawiają należnego uznania Temu, który pierwszy „wszystko mądrze uczynił” (Ps. 104:24, NP).

Biblia mówi o mrówce żniwiarce w Księdze Przysłów 6:8: „W lecie gromadzi swą żywność i zbiera swój pokarm we żniwa”. Przez wieki powątpiewano o istnieniu mrówek zbierających i przechowujących zboże, ale w roku 1871 pewien brytyjski przyrodnik odkrył ich spichlerze.a Istnieją także mrówki, które zakładają uprawy na specjalnie przygotowanych inspektach; inne posiadają niewolników oraz trzymają inwentarz. Termity klimatyzują swoje gniazda, podobnie jak pszczoły swe ule. Odpowiednim tańcem pszczoły nawet w ciemności umieją wskazać drugim, gdzie znajduje się nektar, w jakim kierunku i jak daleko. Owady zdradzają zadziwiające zdolności, których ludzie nie potrafią naśladować. „Najmędrsze [są] z mądrych”, jak o nich mówi Biblia, bo takimi stworzył je Bóg Jehowa (Prz. 30:24, Poz).

„Woda, woda, wszędzie woda, i ani jednej kropli do picia” — tak brzmi trafne powiedzonko o morzu. Niektóre ptaki morskie jednak posiadają gruczoły odsalające wodę. Pewne węgorze i inne ryby produkują energię elektryczną o napięciu dochodzącym do 400 woltów. Wiele ryb, robaków i owadów wytwarza zimne światło, czego im zazdroszczą naukowcy, których własne źródła światła tracą dużo energii, przemieniając ją w ciepło. Nietoperze i delfiny posługują się sonarem, osy produkują papier, mrówki budują mosty, bobry wznoszą tamy, pewne węże posiadają termometry czułe na zmianę temperatury rzędu tysięcznej części stopnia Celsjusza. Owady wodne posługują się chrapami i dzwonami nurkowymi, a ośmiornice napędem odrzutowym; pająki snują siedem rodzajów pajęczyny, wykonują zapadnie, sidła, lassa, a młode bywają aeronautami podróżującymi tysiące kilometrów na dużych wysokościach. Samiczka ćmy rozpyla aromatyczną substancję, którą potrafi wyczuć samczyk z odległości do 10 kilometrów, gdy choć jedna molekuła zetknie się z jego czułkami. Łososie po latach spędzonych na otwartym morzu powracają do rzeki, w której przyszły na świat, ponieważ każdy z nich pamięta charakterystyczną woń rodzinnego strumienia i potrafi ją wykryć w wodach przybrzeżnych.

Jehowa zwrócił uwagę Joba na liczne cuda swego dzieła twórczego. Jak Job na to zareagował? Oto jego słowa: „Wiem, że Ty możesz wszystko i że żaden twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny” (Joba 42:2, NP).

Nie jest możliwe, by tak zadziwiająco zbudowane twory powstały bez wkładu pracy konstruktora. Ewolucjoniści głoszą, że jest nim dobór naturalny, to znaczy przeżywanie najlepiej przystosowanych osobników. Kwestia dotyczy jednak pojawienia się, a nie przetrwania tych przystosowanych. Nie może być mowy o doborze, gdy nie ma w czym wybierać. Nie możesz zbudować domu, dopóki się nie postarasz o materiały. Biblia słusznie powiada: „Każdy dom ma swego budowniczego, a budowniczym wszechświata jest Bóg” (Hebr. 3:4, Kow). Dowody na to występują wszędzie. Wiele osób w prymitywnych narzędziach kamiennych dostrzega odzwierciedlenie małpoluda, nie potrafią się jednak zdobyć na to, by uznać właściwości Boga „poznawalne dzięki dziełu stworzenia”. „Nie mają więc wymówki” (Rzym. 1:20, Poz). Ale my miejmy ‛oczy, które widzą’ Jehowę poprzez Jego dzieła! (Mat. 13:14-16).

[Przypis]

a Na terenach polskich żyje mrówka zwana murawką darniową, która w podziemnych mrowiskach gromadzi nasiona traw.

[Ilustracja na stronie 19]

KAMELEON

kość gnykowa

mięśnie zwierające

mięśnie gnykowe

kość centralna

lepki język chwyta owady

[Ilustracja na stronie 20]

Chrząszcz bombardier

[Ilustracja na stronie 21]

Kto pierwszy wymyślił nawigację, sonar, napęd odrzutowy, ogrodnictwo, środki łączności?

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij