BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Czy masz wzgląd na dobro bliźnich?
    Strażnica — 1967 | nr 8
    • Czy masz wzgląd na dobro bliźnich?

      MIEĆ wzgląd na dobro bliźnich znaczy pilnie i z zainteresowaniem brać pod uwagę ich poglądy lub postępowanie. Czynimy to, gdy nie rozmawiamy głośno na klatkach schodowych, wieczorem ściszamy nasz radioodbiornik albo gdy piszemy komuś list z podziękowaniem za coś lub w pewnych chwilach składamy mu kondolencje. Czynimy to zresztą za każdym razem, gdy mówimy: „Czy wolno?”, „dziękuję bardzo”, „proszę” albo „przepraszam”. W samej rzeczy jest tak łatwo mieć wzgląd na innych, że wielu z nas robi to codziennie niezliczone razy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wzgląd na dobro drugich jest czymś tak zasadniczym i koniecznym, że bez niego życie byłoby nieznośne. Bezwzględność w codziennym obejściu z bliźnimi prowadziłaby do nieustannych zatargów.

      Chcąc się przekonać, czy potrafimy mieć wzgląd na dobro bliźnich, najlepiej będzie, gdy zbadamy swój stosunek do drugich, a zwłaszcza sposób obchodzenia się z tymi, którzy nas obsługują albo dla nas pracują. Autor Frances Benton zamieścił ciekawe spostrzeżenie na ten temat w swoim dziele pt. „Dzisiejszy podręcznik dobrego tonu”. Pisze on tam: „W myśl starej zasady powinniśmy w obejściu z drugimi zawsze zważać na to, żeby wobec tych, którzy nam usługują, być uprzejmiejsi, uważniejsi i mieć więcej względów niż wobec kogokolwiek innego. Dotyczy to oczywiście naszego stosunku do sprzątaczki, obsługującej nas sprzedawczyni, posługaczki w stołówce, naszego fryzjera czy gońców biurowych. Z kolei obejmuje to również ustosunkowanie się tych osób do ich pomocników. Żadna bezczelność wobec takiego człowieka nie da się usprawiedliwić, bo są to ludzie, którym odpowiedź w podobnym tonie groziłaby podważeniem podstawy ich bytu. Gdy widzimy gościa kłócącego się z kelnerem albo klientkę szorstko strofującą ekspedientkę, mimo woli powątpiewamy o dobrym wychowaniu i przyzwoitości danej osoby.”

      Nauczyciele, mówcy i kaznodzieje tak samo należą do ludzi nam usługujących i dlatego powinniśmy mieć dla nich szczególne względy. Kto nabrał zwyczaju, że się stale spóźnia na lekcje albo zawsze przychodzi za późno na zebrania, kto podczas wykładu czy nabożeństwa zawsze coś tam bazgrze albo kto siedzi tak obojętnie, że zaczyna drzemać lub wręcz całkiem zasypia, ten zazwyczaj nie jest człowiekiem pełnym względów. Podobnie ten, kto na kongresach podczas programu przechadza się w przejściach zamiast usiąść i przysłuchiwać się wykładom, dowodzi tym samym, że nie ma respektu ani dla mówcy, ani dla treści jego wywodów.

      Dalsze możliwości okazywania, że się uwzględnia cudze dobro, nastręczają się w obejściu z własną rodziną. Zdarzają się ludzie, którzy potrafią bez zarzutu zachowywać się wobec obcych, jednak wobec swoich najbliższych i ukochanych członków rodziny są bezwzględni. Wielu z nich wyciera nogi, zanim przestąpią próg mieszkania sąsiadów, w domu zaś nigdy tego nie czynią. Znają najlepsze formy zachowania się przy stole, gdy są poza domem, ale w domu zapominają o nich. Nie przyszłoby im nigdy do głowy, by zostawić nieporządek w łazience u przyjaciela, w domu jednak pozwalają sobie na to i tak zmuszają kogoś, żeby za nich posprzątał. Jakże odmiennie wyglądałby ich własny dom, gdyby stale i wobec wszystkich byli pełni względów! Mieszkanie byłoby czystsze i panowałaby w nim bardziej przyjacielska atmosfera. Każdy byłby zainteresowany dobrem drugich, a tak też powinno być w myśl dorady Biblii. Apostoł Paweł pisze: „Niech nikt nie szuka własnej korzyści, lecz korzyści bliźniego.” W innym miejscu daje on nam też radę: „Niechaj nikt nie myśli tylko o sobie, lecz także o drugich”, ponieważ miłość „nie szuka własnej korzyści”. Zatem w rodzinach, gdzie myśli się także o drugich, nie będzie się przy stole czekało, aż ktoś poprosi o podanie mu tego lub tamtego, lecz każdy będzie zważać na to, czego drugi potrzebuje. Gospodyni domu będzie się u swoich gości z góry informować o ich przyzwyczajeniach, a potem dostosuje do tego przygotowywane potrawy. Tym sposobem przez wzgląd na cudze dobro możemy upiększyć i wzbogacić nasze życie. — 1 Kor. 10:24; Filip. 2:4; 1 Kor. 13:5, Kow.

      Wzgląd na dobro innych można okazywać również przez odpowiednie zachowanie się w miejscu publicznym. Kto się stara zwracać uwagę na siebie, ten nie ma względu na drugich. Jeżeli ktoś wśród ludzi głośno rozmawia albo nie dopuszcza innych do głosu, to nie tylko nie ma dla nich względów, ale zachowuje się po prostu nieprzyzwoicie. Palenie tytoniu w publicznych środkach komunikacji albo gdzie indziej, gdzie muszą przebywać drudzy ludzie, jest również bardzo nieuprzejme i świadczy o nieuwzględnianiu ich obecności. Kto kaszle drugiemu prosto w twarz, nie wzbudza specjalnie dobrego wrażenia, natomiast zdradza, że go raczej nie poważa. Zdarzają się jeszcze inne rzeczy, które się robi z przyzwyczajenia całkiem bezwiednie, na przykład: czesanie się przy stole lub czyszczenie paznokci czy wyciąganie sztucznego uzębienia w miejscu publicznym itd. Pamiętajmy zawsze o tym, że nie świadczy o względach dla bliźnich, gdy się publicznie czyni cokolwiek takiego, co drugiego mogłoby oburzać, wprowadzać w zakłopotanie, budzić u niego wstręt albo sprawiać mu przykrość.

      Ludzie pełni względów nie zajmują całego chodnika dla siebie, idąc w trójkę lub we czwórkę obok siebie, tak iż drudzy tylko z trudnością zdołają ich wyminąć. Podobnie nie zatrzymują się na środku chodnika. Kiedy spotkają przyjaciela i chcieliby z nim krótko porozmawiać, schodzą trochę na bok. Kto ma wzgląd na dobro innych, nie staje ani nie siada bezpośrednio pod drzwiami, wskutek czego drugi człowiek, który chciałby tamtędy przejść, musi przez niego przeskoczyć albo odsunąć go na bok.

      Dobrze też jest pamiętać o tym, że inni czasem chętnie przebywają sami. Biblia powiada: „Powściągnij nogę twoją od domu bliźniego twego, by snać będąc ciebie syt, nie miał cię w nienawiści.” Nie wyzyskuj więc bez umiaru gościnności twego bliźniego, wstępując za często do niego; taką radę daje ci mądra przypowieść. — Przyp. 25:17.

      Pamiętajmy stale o tym, że wzgląd na cudze dobro to w gruncie rzeczy miłość wprowadzona w czyn — dowód naszej miłości bliźniego. Z tej racji powinniśmy zawsze wypatrywać możliwości okazania komuś względów. Uda nam się to uczynić wobec wszystkich, gdy wciąż będziemy w mowie i postępowaniu taktowni i wyrozumiali. W ten sposób przyczynimy się do szczęścia tak własnego, jak i wśród naszego otoczenia.

  • Bezwzględne posłuszeństwo
    Strażnica — 1967 | nr 8
    • Bezwzględne posłuszeństwo

      Ksiądz katolicki James J. Naragh, biskup diecezji Ogdensburg w pobliżu Nowego Jorku, oświadczył delegatom na 67 doroczne zgromadzenie stanowej organizacji Rycerzy Kolumba, że katolicy powinni słuchać nakazów Kościoła bez żadnego sprzeciwu. Przytaczając słowa pewnego scholastyka katolickiego, rzekł: „Jeżeli uważacie, że coś jest białe, a Kościół podaje, że to jest czarne — przyjmijcie, że to jest czarne.”

Publikacje w języku polskim (1960-2025)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij