-
Co się stało z przykazaniem: ‛Czcij swoich rodziców’?Strażnica — 1984 | nr 3
-
-
Co się stało z przykazaniem: ‛Czcij swoich rodziców’?
PEWIEN ojciec powiedział o swoich dwóch synach: „Ile razy powiem swoje zdanie, zawsze tak się zachowują, jak gdyby nie traktowali mnie poważnie. Cóż to się stało z przykazaniem: ‛Czcij swoich rodziców’?” Podobnie wyraził się dyrektor pewnej poradni rodzinnej: „Obecnie młodzi ludzie nie tylko bezczelnie odpowiadają rodzicom, ale w zasadzie nie uznają ich autorytetu”.
Obojętne, czy jesteś młodociany, czy dorosły, zapewne spostrzegłeś, że teraz sporo dzieci nie słucha rodziców ani nie ma dla nich szacunku. Sprawa ta powinna niepokoić każdego z nas, zarówno młodzież, jak również rodziców. Dlaczego?
Ponieważ rzucające się w oczy konflikty między rodzicami a dziećmi wchodzą w skład splotu wydarzeń, które tworzą coś w rodzaju mozaikowego obrazu pozwalającego rozpoznać, że nasze czasy to dni ostatnie. Według Pisma Świętego okres nazwany „dniami ostatnimi” poprzedza definitywną zagładę ogólnoświatowego systemu rzeczy (2 Tym. 3:1). Niektórzy jednak ocaleją, aby żyć pod panowaniem rządu, który będzie sprawował władzę z nieba (Dan. 2:44; Obj. 21:1-4).
Ale co wspólnego ma nieposłuszeństwo wobec rodziców z wypowiedziami Biblii o czasach obecnych i o przyszłości? W poprzednich wydaniach Strażnicy omówione zostało proroctwo Jezusa Chrystusa zanotowane w Ewangeliach: według Mateusza (rozdział 24), według Łukasza (rozdział 21) oraz według Marka (rozdział 13). Jezus zwrócił w nim uwagę na wydarzenia światowe, którymi miało się odznaczać „zakończenie systemu rzeczy”, między innymi na wojny, trzęsienia ziemi i bezprawie. Teraz jednak zajmiemy się pokrewnym opisem proroczym tych czasów, zawartym w Liście 2 do Tymoteusza 3:1-5. Zamiast nawiązywać jedynie do sił zewnętrznych wywierających wpływ na człowieka, Słowo Boże zwraca tu uwagę na zachowanie ludzi, którzy się znaleźli w tej dramatycznej sytuacji. Czytamy:
„Wiedz jednak o tym, że w dni ostatnie nastaną czasy krytyczne, trudne do zniesienia. Ludzie bowiem będą się lubować w sobie samych, lubować się w pieniądzach, będą zuchwali, wyniośli, bluźnierczy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, nielojalni, (...) i od tych się odwróć”.a
Warto zaznaczyć, że te słowa apostoła Pawła wyjaśniają, jak dni ostatnie miały podziałać na ludzi. Ciekawa rzecz, iż ‛nieposłuszeństwo wobec rodziców’ miało się dawać we znaki szczególnie w tym krytycznym okresie, który został nazwany „dniami ostatnimi”.
DOTYCZY NASZYCH CZASÓW?
Niejeden zechce zapytać: „Skąd wiadomo, że Paweł nie mówił jedynie o sytuacji panującej za jego życia?” Ponieważ w połączeniu ze swym proroctwem apostoł udzielił pewnych rad chrześcijaninowi imieniem Tymoteusz, więc nie bez powodu ktoś może się zastanawiać, czy Paweł faktycznie miał na myśli nasze czasy (2 Tym. 3:5, 14, 15). Zauważmy jednak, iż Paweł napisał: „w dni ostatnie nastaną czasy krytyczne”. Musiał więc mieć na myśli przyszłe wydarzenia. Tymoteuszowi kazał ‛odwrócić się’ od ludzi przejawiających niepożądane cechy, gdyż niektórzy w zborze już tak się zachowywali. Ale z jego wypowiedzi wynika, iż w przyszłych „dniach ostatnich” sytuacja miała być znacznie krytyczniejsza. (Porównaj z tym List 2 do Tesaloniczan 2:6-12; 3:6-14).
A może słyszałeś twierdzenia niektórych autorów prac badawczych, że obecnie większość młodzieży stosunkowo dobrze odnosi się do rodziców. Co sądzić o takich opiniach w świetle Listu 2 do Tymoteusza 3:1-5? Zanim wyciągniemy jakieś wnioski, rozpatrzmy proroctwo Pawła z uwzględnieniem historii biblijnej.
„MIEJ W POSZANOWANIU OJCA I MATKĘ”
Tak brzmi piąte z Dziesięciorga Przykazań [Wyjścia 20:12]. Słowa te u Żydów sumiennie wpajano w umysły młodzieży (Powt. Pr. 5:16; 6:6, 7). Nieposłuszeństwo wobec rodziców było nie do pomyślenia, w niektórych wypadkach wręcz przestępstwem karanym śmiercią! (Powt. Pr. 21:18-21). Tryb życia przyjęty w starożytności ułatwiał rodzicom rygorystyczne, chociaż nacechowane miłością wychowywanie dzieci. W rodzinach panowały stosunki patriarchalne. Zadania ojca i matki były wyraźnie sprecyzowane. Dzieci uważano za bogactwo, za błogosławieństwo, a ponieważ wyrastały w społeczności rolniczej, było dla nich pod dostatkiem pracy. (Porównaj Psalm 127:3).
Kiedy jednak naród zboczył z drogi Jehowy, nastąpił rozpad życia rodzinnego. Jakieś 800 lat po daniu Dziesięciorga Przykazań prorok Micheasz wyraził spostrzeżenie: „Syn lekceważy ojca, córka powstaje przeciwko matce, (...) domownicy są nieprzyjaciółmi człowieka” (Mich. 7:6, Nowy Przekład). Także Ezechiel napisał o Jeruzalem: „U ciebie lekceważy się ojca i matkę” (Ezech. 22:7, NP). Takie pozbawione szacunku odnoszenie się do rodziców było typowym objawem powszechnego upadku moralnego. Dlatego Bóg wdrożył surowe postępowanie dyscyplinarne, aby ukarać cały naród (Jer. 1:15, 16).
W świetle tego przyznasz chyba, że zachowanie większości współczesnej młodzieży byłoby szokujące dla Pawła, który żył w pierwszym wieku naszej ery. Nikt wówczas nie miał nawet pojęcia o obecnych liberalnych poglądach na wychowywanie dzieci. Nie zapominajmy, przy tym, że badania różowo przedstawiające dzisiejszy obraz życia rodzinnego nie uwzględniają Boskich mierników dotyczących dzieci (Efez. 6:1-3). Dopiero kiedy porównamy postępy i zachowanie ogółu młodzieży w XX wieku z miernikami Bożymi, zrozumiemy, dlaczego Biblia nazywa teraźniejsze pokolenie ‛nieposłusznym’. Nie znaczy to, że wszystkie dzieci się buntują. Brak posłuszeństwa jest jednak zjawiskiem powszechnym i oczywistym — bardzo widocznym.
Ale czy jednak ‛nieposłuszeństwo, wobec rodziców’ faktycznie występuje na całym świecie? Czy są aż takie dowody istnienia konfliktów między rodzicami a dziećmi, żeby to było świadectwem nastania „dni ostatnich”? (2 Tym. 3:1, 2).
-
-
Czy nieposłuszeństwo wobec rodziców jest znakiem dni ostatnich?Strażnica — 1984 | nr 3
-
-
Czy nieposłuszeństwo wobec rodziców jest znakiem dni ostatnich?
„JEST ród, który złorzeczy ojcu i nie błogosławi matce” (Prz. 30:11, Nowy Przekład). Słowa te trafnie opisują pokolenie żyjące od roku 1914. Czy jednak dzisiejsza młodzież naprawdę jest pod tym względem najgorsza? Jeżeli tak, to dlaczego?
NASZ ZMIENIAJĄCY SIĘ ŚWIAT
W przeszłości rodzina była przystanią, w której panowała atmosfera miłości i wzajemnej pomocy. Nie było wątpliwości co do zadań i obowiązków poszczególnych jej członków. Mężczyźni poważnie traktowali swoją rolę żywicieli. Większość kobiet pozostawała w domu, opiekowała się dziećmi i prowadziła dom. Wspólnie wpajali dzieciom zasady i mierniki wartości. Młodzież zaś często bywała tak zajęta wykonywaniem prac domowych, że nie miała czasu na łobuzerskie wybryki.
Rozwój wydarzeń po roku 1914, to znaczy od wybuchu pierwszej wojny światowej, przekreślił takie sielankowe życie. Nasze stulecie zgodnie z proroctwem Jezusa wyróżniło się brutalnymi wojnami, bezprawiem i niedoborami żywności (Mat. 24:4-14). Jakie to pociągnęło za sobą następstwa? Drastyczne zmiany w trybie życia. W dobie obecnej, gdy podróżowanie jest na porządku dziennym, członków rodziny wskutek wyjazdów często dzielą ogromne odległości. Postęp techniczny uwolnił od wielu mozolnych zajęć domowych, toteż niejedna kobieta zamienia te obowiązki na pracę zawodową. Nauczyciele i przedszkolanki zastępują rodziców. Dzieci walczą z nudą, gdyż większość prac domowych wykonują urządzenia elektryczne.
Ta nowa sytuacja znacznie wzmogła napięcia w rodzinach. Raptownie wzrosła liczba rozwodów. Coraz więcej jest domów, które prowadzi tylko jedno z rodziców. Pewna samotna matka tak mówi o trudnościach związanych z wychowywaniem dzieci bez ojca: „Kiedy wracam z biura do domu, moje dzieci są już od trzech godzin po szkole. Nie mam możliwości sprawdzenia, co się w tym czasie dzieje. Jestem pewna, że 16-letnia córka spała już z chłopcem ze swej klasy a 13-letni syn regularnie przesiaduje po szkole w miejscowym salonie gier”.
OFIARY POKOLENIA EGOCENTRYKÓW
Chyba żadne inne pokolenie nie było tak przewrażliwione na punkcie swoich osobistych „praw”. W związku z tym według pewnego wybitnego psychologa doszło do tego, że rodzice „z czasem zaczęli pozwalać dzieciom na sprzeczanie się z nimi, na forsowanie własnych zdań i pomysłów, a nawet na trochę nieposłuszeństwa”. Czy to jest w porządku?
Pisarz i laureat nagrody Pulitzera, Robert Coles, powiedział: „Wielu rodziców boi się wychowywać dzieci po swojemu — zgodnie z własnymi przekonaniami i poglądami na moralność. Dali się zastraszyć tym licznym specjalistom, którzy piszą książki na temat wychowania i mówią im, co mają robić”. Ci rodzice, którzy padli ofiarą teorii zalecającej daleko posuniętą pobłażliwość wobec dzieci, w końcu tylko dogadzają zachciankom swoich pociech, aby później przekonać się o prawdziwości biblijnego stwierdzenia: „Kto rozpieszcza swojego sługę za młodu, ten w końcu spotka się z jego uporem” (Prz. 29:21, NP).
ODDZIAŁYWANIE TELEWIZJI
Ostatnio amerykański Instytut Zdrowia Psychicznego opublikował obszerny raport zatytułowany: „Telewizja a zachowanie”. Wykazano w nim, że telewizja — oprócz karmienia umysłów pożywką brutalnej przemocy i niemoralności — wywiera jeszcze pod innym względem szkodliwy wpływ na życie rodzinne. Na przykład „w przerażająco wielkiej liczbie wypadków” same dzieci ustalają, jakie programy oglądać, przy czym „często przywłaszczają sobie rolę arbitrów orzekających, co rodzina będzie oglądać; stają się czynnikiem decydującym w domu”.
W książce Generation of Narcissus („Ród Narcyza”a) wskazano na jeszcze inny zdradliwy wpływ telewizji. Powiedziano tam, że za jej przyczyną „dzieci poznają tak zwany realny świat ze szczególnego punktu widzenia. Jest to świat, który pozornie kręci się wokół nich samych”. Istotnie, u dziecka nałogowo oglądającego telewizję może się rozwinąć egocentryczny stosunek do życia.
Wszystko to wytrąca życie rodzinne z naturalnej równowagi. Ale czy reakcje młodzieży naprawdę można uważać za bunt przeciw rodzicom?
NIEPOSŁUSZEŃSTWO JAWNE I UKRYTE
‛Wzmaganie się bezprawia’ wśród młodzieży to jedna z najbardziej oczywistych oznak tego, że są młodzi ludzie, którzy buntują się przeciw władzy rodzicielskiej (Mat. 24:12). Na przykład według doniesień „jedną czwartą wszystkich poważnych przestępstw w Wielkim Londynie popełniają uczniowie”. W Stanach Zjednoczonych „liczba zatrzymań młodocianych za przestępstwa z użyciem przemocy (...) między rokiem 1960 a 1975 wzrosła o 293 procent; ogólna liczba aresztowań nieletnich podnosi się co roku o 10 procent — dwukrotnie szybciej niż u dorosłych”. Według informacji nadchodzących z Chin młodzież dopuszcza się tam „morderstw, oszustw, kradzieży, gwałtów, handlu narkotykami i spekulacji”.
Takie nikczemne akty przemocy po części są wymierzone nawet przeciw rodzicom. Badania przeprowadzone pod kierownictwem socjologa Richarda J. Gellesa wykazały, że w Stanach Zjednoczonych „ponad dwa i pół miliona młodocianych co najmniej raz uderzyło któregoś z rodziców. Blisko 900 000 matek lub ojców spotkało się z tym, że dorastające dzieci (...) stłukły ich pięściami, pogryzły, pokopały, ugodziły ciężkim przedmiotem, pobiły albo groziły im nożem lub bronią palną bądź też użyły przeciw nim takich narzędzi”. Te pożałowania godne postępki potwierdzają zapowiedź biblijną, że podczas dni ostatnich ludzie mieli być „pozbawieni naturalnych uczuć” (2 Tym. 3:3). Niezwykle niepokojący jest przy tym wniosek, że „najprawdopodobniej zarówno dane liczbowe, jak i prognozy zaniżają rzeczywiste rozmiary przemocy, jaką młodociani stosują wobec rodziców” (The Urban and Social Change Review, rocznik 15, numer 1 z roku 1982).
Niczym nie skrępowane życie seksualne to kolejna dziedzina, w której młodzież postępuje wbrew woli rodziców. Według ankiety przeprowadzonej wśród 160 000 młodych Amerykanów 31 procent pytanych w wieku od 13 do 15 lat przyznało się do takich przygód. W grupie od 16 do 18 lat stosunki tego rodzaju utrzymuje aż 58 procent. Z Japonii donoszą, że „w ciągu ostatnich siedmiu lat nastąpił wyraźny wzrost liczby kilkunastoletnich dziewczyn prowadzących życie intymne”.
Sporo młodocianych sięga potajemnie po napoje alkoholowe albo inne środki wciągające w nałóg. Około 43 procent wyjawiło, że pali marihuanę. Naukowcy dochodzą do wniosku, iż „u wielu nastolatków stało się to normalnym sposobem spędzania czasu”. Połowa z nich przyznała, że okłamałaby rodziców, gdyby o to zapytali.
Inni młodzi ludzie zniechęcili się do rodziców, którzy żądają od nich różnych osiągnięć, a nie udzielają im pomocy; tacy nieraz potajemnie się buntują, rozmyślnie zaniedbując naukę w szkole. Jeszcze u innych nieposłuszeństwob przejawia się w tym, że nie dają się przekonać do uznania mierników moralnych i religijnych, jakimi się kierują rodzice. Tylko 53 procent ankietowanej młodzieży zapewniło, że pozostanie przy religii rodziców. Reszta zaznaczyła, że tak nie postąpi albo że nie jest tego pewna. Jakież to rozczarowanie dla rodziców! Tylko 17 procent chciałoby słyszeć od nich pouczenia na tematy drażliwe, a jeszcze mniej prosiłoby ich o radę w sprawie narkotyków. A zderzenia przeciwstawnych poglądów zamieniają dom rodzinny w pole walki.
CO MOŻESZ ZROBIĆ
Można więc śmiało powiedzieć, że nasze pokolenie jest wyjątkowe, wyrosło bowiem w niezwykłych warunkach. Ogólnoświatowy pęd do nieposłuszeństwa — w połączeniu z innymi zjawiskami — prowadzi do nieodpartego wniosku, iż żyjemy w dniach ostatnich.
Tymczasem Świadkowie Jehowy przekonali się, że do rozwiązywania problemów obecnych czasów wyposaża ich studiowanie Biblii, a nie współczesnych sprzecznych teorii na temat wychowywania dzieci. Wiedzą już z doświadczenia, jak realistyczny i praktyczny jest nakaz z Listu do Efezjan 6:1-4: „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom w jedności z Panem, bo to jest sprawiedliwe (...). A wy, ojcowie, nie drażnijcie się ze swymi dziećmi, lecz wychowujcie je w karności i podług wytycznych Jehowy”. Toteż ci Świadkowie chętnie pomogą ci rozpocząć systematyczne studium Biblii.
Jeżeli nawet nie masz dzieci, odniesiesz wielki pożytek z takiego wspólnego studium. Dzięki wnikliwemu analizowaniu Słowa Bożego poznasz lepiej Stwórcę i Jego zamierzenie. Kto to czyni, ten postępuje mądrze, gdyż w Piśmie Świętym powiedziano: „Szukajcie sprawiedliwości, szukajcie potulności. Zostaniecie chyba ukryci w dniu gniewu Jehowy” (Sof. 2:3).
[Przypisy]
a Narcyz — według mitologii greckiej piękny młodzieniec, który zakochał się w sobie ujrzawszy swoje odbicie w wodzie („Słownik wyrazów obcych” PWN).
b Grecki odpowiednik wyrazu „nieposłuszny” dosłownie znaczy „nie dający się przekonać”.
[Napis na stronie 4]
Blisko 900 000 matek lub ojców spotkało się z tym, że dorastające dzieci stłukły ich pięściami, pogryzły, pokopały, pobiły albo groziły im nożem lub bronią palną bądź też użyły przeciw nim takich narzędzi
[Napis na stronie 6]
Pewna samotna matka powiedziała: „Kiedy wracam z biura do domu, moje dzieci są już od trzech godzin po szkole. Nie mam możliwości sprawdzenia, co się w tym czasie dzieje”
[Ilustracja na stronie 5]
Rodzice, którzy idą na lep teorii zalecającej daleko posuniętą pobłażliwość, w końcu się przekonują, że wychowali dziecko na tyrana
-
-
Co o tym sądzić?Strażnica — 1984 | nr 3
-
-
Co o tym sądzić?
CZY OD SZAT ZALEŻY KAPŁAŃSTWO?
Papież Jan Paweł II najwidoczniej jest zdania, że przedstawiciele Kościoła katolickiego powinni się wyróżniać spośród mas ludzkich. W liście papieskim na temat obowiązku noszenia oficjalnego stroju przypomniał on rzymskim księżom, zakonnicom i zakonnikom, że mają chodzić w przepisowych szatach, aby się wyróżniać „spośród świeckiego otoczenia”. Zaznaczył: „Jako przedstawiciele Chrystusa posłani celem głoszenia ewangelii mamy do przekazania orędzie, które wyrażają nie tylko słowa, ale też oznaki zewnętrzne”.
Kardynał Ugo Poletti, wikariusz generalny Rzymu, napisał w ślad za tym 3-stronicowy list do zainteresowanych tą sprawą, wyjaśniając, że „noszenie habitu albo sutanny jest obowiązkowe podczas odprawiania obrzędów, udzielania sakramentów, wygłaszania kazań, [ale też] usilnie zaleca się to podczas pełnienia służby duszpasterskiej”.
Nasuwa się jednak pytanie: Czy sutanna albo inny strój jest nieodzownym warunkiem ‛przekazywania ewangelii’? Chrystus i jego apostołowie potrafili występować z chrześcijańskim orędziem, chociaż wyglądem zewnętrznym nie różnili się od swoich braci. W gruncie rzeczy Jezus zganił ówczesnych przywódców religijnych za takie zwracanie uwagi na powierzchowność: „Cokolwiek czynią, czynią dla zdobycia pochwały ludzkiej. Noszą szerokie filakterie i przedłużają strzępce u swych płaszczów”. Zaznaczył też, że zamiast odróżniania się między sobą, chrześcijanie powinni pamiętać o następujących słowach Jezusa: „Jeden tylko jest Mistrz wasz [Chrystus], a wy wszyscy jesteście braćmi”. Czy o kimś, kto chce się odróżnić przez noszenie specjalnych szat, można powiedzieć, że przejawia ducha prawdziwego braterstwa? (Mat. 23:3-12, ks. S. Kowalski).
DLACZEGO DAJE SIĘ WIARĘ DARWINIZMOWI?
Znani astronomowie brytyjscy, sir Fred Hoyle i Chandra Wickramasinghe, twierdzą w swej nowej książce „Evolution From Space” (Ewolucja z kosmosu), że szansa powstania życia w wyniku przypadkowego połączenia się w zamierzchłych czasach pierwiastków chemicznych jest tak „przeraźliwie znikoma”, iż byłaby absurdem, „nawet gdyby cały wszechświat wypełniała zupa organiczna”. Piszą, że „jest wprost nieprawdopodobne, aby darwinowska teoria ewolucji mogła wyjaśnić powstanie chociażby jednego polipeptydu [łańcucha niezbędnych substancji życiowych], nie mówiąc już o tysiącach, od których zależy utrzymanie komórek przy życiu. Sytuacja ta jest dobrze znana genetykom, a mimo to wydaje się, że żaden z nich nie odważyłby się zdecydowanie odrzucić tej teorii”.
Dlaczego więc jej nie odrzucają? We wspomnianej książce znajduje się taka odpowiedź: „Gdyby Darwinizm nie był teorią społecznie pożądaną (...), byłoby zupełnie inaczej”. Dodano tam, że kiedy całe społeczeństwo „przyswoi określony zbiór pojęć, z racji ciągłości nauczania jakakolwiek zmiana wzorca jest niezmiernie trudna”. „Albo zaakceptujesz te pojęcia, albo zostaniesz napiętnowany jako heretyk”. Ewolucjoniści żywią obawy, że gdyby choć trochę się wycofali, spowodowaliby „istny potop” irracjonalizmu. Innymi słowy małe uchylenie drzwi dla jedynej alternatywy — dzieła stworzenia przez rozumną siłę wyższą — zmusiłoby ich do wyjścia naprzeciw wszystkim wyzwaniom przed jakimi postawiłby ich taki krok.
-