Zharmonizowanie naszego zatrudnienia z miłością bliźniego
Już z górą 80 lat temu czasopismo Strażnica (kwiecień 1891, ang.) opublikowało list, w którym jeden z czytelników Strażnicy opowiadał, jak „z pomocą Pana” rzucił palenie tytoniu. Od tego czasu Strażnica przy różnych okazjach zachęcała do uwolnienia się od tej formy niewolnictwa (Angielska: 1 sierp. 1895; 15 list. 1905; 1 lut. 1912; 1 mar. 1935; 1 lip. 1942; 1 kwiet. 1954; polska: 1950 /Żyć według imienia/; 19/1969; 12/XCIII.
Z biegiem lat światło prawdy stawało się w tej sprawie coraz jaśniejsze, aż w końcu świadkowie Jehowy dobrze zrozumieli stanowisko chrześcijan w tej sprawie. Strażnica nr 20/XCIV wyłuszczyła racje biblijne przemawiające przeciwko paleniu tytoniu i wykazała, że ochrzczeni chrześcijanie, którzy palą tytoń, powinni być usunięci ze zboru chrześcijańskiego. Osobom ochrzczonym, które jeszcze paliły tytoń, wyznaczono rozsądny okres na uwolnienie się od tego nałogu.
Strażnica 3/XCV podała przykłady oddanych Bogu chrześcijan, którzy z uwagi na szkodliwe działanie tytoniu na rodzinę ludzką usłuchali głosu swego sumienia i zaniechali uprawy tytoniu. Strażnica zwróciła też uwagę na to, jak niektórzy zrezygnowali z pracy w przedsiębiorstwach zajmujących się produkcją lub rozprowadzaniem cygar, papierosów i innych wyrobów tytoniowych.
Również Służba Królestwa z kwietnia br. zamieściła artykuł, w którym wyjaśniono, jak zbór chrześcijański powinien traktować palaczy tytoniu.
W związku z tym wszystkim wyłoniło się wiele pytań dotyczących pracy przy uprawie, sprzedaży i rozprowadzaniu tytoniu i wyrobów tytoniowych. Niektóre rodzaje zatrudnienia są wyraźnie sprzeczne z wymaganiami biblijnymi. Dlatego świadkowie Jehowy już od dawna nie uznawali za członków zboru ludzi utrzymujących się z gier hazardowych albo z produkowania przedmiotów kultu albo jeśli ich praca pozostaje w bezpośredniej sprzeczności z dążeniami pokojowymi opisanymi w Izajasza 2:4. Oczywiście, gdy czyjaś praca jest wyraźnie sprzeczna z wymaganiami biblijnymi, może to doprowadzić do wydalenia takiej osoby ze zboru, do wykluczenia jej. Sama Biblia zawiera mierniki lub wytyczne, które stanowią podstawę takiego postępowania.
Strażnica przytoczyła niedwuznaczne wypowiedzi świadczące o szkodliwym wpływie tytoniu na organizm i słusznie zaliczyła go do szkodliwych, prowadzących do nałogu narkotyków. W wielu krajach czynniki oficjalne uznały szkodliwe działanie tytoniu, ale do tej pory nie zabroniły używania ani produkcji tytoniu. Fakt, iż używanie tytoniu jest prawnie dozwolone, nie umniejsza zasadniczego zła, jakim jest wytwarzanie lub sprzedaż dla zysku produktu szkodliwego dla bliźnich. Na przykład w jakimś państwie może być prawnie dozwolone używanie marihuany (tak jak w niektórych krajach jest dozwolone uprawianie prostytucji), jednakże jest oczywiste, że człowiek, który się utrzymuje z produkcji lub sprzedaży marihuany, nie może być członkiem zboru Bożego.
A zatem właściciel sklepu z wyrobami tytoniowymi albo pracownik z fabryki wyrobów tytoniowych lub sprzedawca wyrobów tytoniowych czy też rolnik, który nadzoruje uprawę tytoniu bądź decyduje się na nią, powinien sobie zdać sprawę, że ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Jak jego chrześcijańskie sumienie może mu pozwolić na wyrządzanie szkody bliźniemu, skoro ma możliwość dokonania wyboru? Bracia powinni umieć ocenić powagę tej sprawy oraz ciężar odpowiedzialności, związanej z pracą w takim miejscu, gdzie wchodzi w grę opaczne postępowanie. Nie powinno być żadnej wątpliwości co do tego, że osoby, których podstawowe źródło dochodu wiąże się z popieraniem używania tytoniu kosztem zdrowia bliźnich, dopuszczają się poważnego przewinienia. Takie postępowanie pozostaje w rażącej sprzeczności z zasadniczym przykazaniem miłowania bliźniego jak siebie samego. — Mat. 22:39.
Ktoś może mieć sklep i trzyma w nim między innymi tytoń jako towar drugorzędny. Może przy tym twierdzić, że wolałby nie sprzedawać tytoniu, ale czyni to na życzenie klientów i to może być prawdą. Wydaje mu się, że nie popiera czynnie używania tytoniu. Choćby nawet ciążyła na nim mniejsza odpowiedzialność niż na tym, kto czerpie dochody głównie ze sprzedaży tytoniu, to jednak nasuwa się pytanie: Dlaczego spełnia życzenie swoich klientów? Czy nie dla utrzymania swego interesu oraz dla zysku, jaki to przynosi? Ponieważ jako właściciel sklepu decyduje o tym, co się w tym sklepie sprzedaje, więc obarcza się odpowiedzialnością i jego chrześcijańskie sumienie powinno go pobudzić do zbycia całego zapasu tytoniu i nieuzupełniania go, choćby to miało pociągnąć za sobą pewne straty finansowe. Chyba będzie w stanie uregulować swoje sprawy w ciągu rozsądnego okresu, powiedzmy trzech miesięcy, i uwolni się od takiej odpowiedzialności, choćby poniósł jakieś straty, żeby mógł pozostać członkiem zboru. Gdyby się klienci dopytywali, dlaczego nie sprzedaje tytoniu, może wyjaśnić, że chce być dobrym bliźnim i chce czynić ludziom dobrze.
W podobnej sytuacji chrześcijanin może być tylko pracownikiem sklepu, w którym tytoń jest towarem ubocznym, a on nie ma nic do powiedzenia ani nie decyduje o tym, co ma być sprzedawane. Na przykład, od pracownika restauracji gość może zażądać, żeby mu sprzedał papierosy, które właściciel ma na składzie. Albo ktoś może pracować w sklepie spożywczym, gdzie sprzedaje się głównie artykuły spożywcze i mięso, ale oprócz tego właściciel ma też dodatkowe wyroby tytoniowe. Chrześcijanin ma może pobierać pieniądze za sprzedane towary, w tym także za tytoń. W tej sytuacji jego własne sumienie musi mu podyktować, co może i powinien uczynić, i w jakiej mierze w ogóle może mieć do czynienia z wyrobami tytoniowymi. Może będzie wolał poprosić pracodawcę o zwolnienie od wszystkiego, co ma związek z tymi niepożądanymi towarami. Jeżeli nie wynikną jakieś poważniejsze zastrzeżenia, to taki pracownik nie będzie pozbawiony możliwości służenia w zborze w charakterze pioniera, starszego lub sługi pomocniczego.
Nasuwają się pewne wątpliwości, gdy sklep należy do wspólników, a tylko jeden z nich jest ochrzczonym chrześcijaninem, albo gdy chrześcijanin jest kierownikiem zakładu sprzedającego wyroby tytoniowe lub pracuje na prawach koncesji o z góry ustalonych warunkach. W takich wypadkach trzeba by najpierw rozważyć, czy chrześcijanin mógłby w ramach swoich kompetencji spowodować zaniechanie sprzedaży wyrobów tytoniowych. W spółce wspólnik lub wspólnicy nie będący w prawdzie mogą się upierać przy dalszej sprzedaży tytoniu i chrześcijanin może nie być w stanie temu zapobiec. Jeżeli jednak chciałby zachować w tej sprawie czyste sumienie, to może powiadomić wspólników, że biorą na siebie pełną odpowiedzialność za sprzedaż wyrobów tytoniowych i że on nie chce mieć żadnego udziału w zyskach ze sprzedaży tych wyrobów. Jeżeli właściciel sklepu żąda od ekspedienta, żeby sprzedawał tytoń na równi z innymi artykułami, wtedy chrześcijanin musi zadecydować na podstawie własnego sumienia, czy może dalej pracować na takich warunkach. Niektórzy będą woleli zrezygnować z takiej pracy. Gdyby ktoś nie porzucił takiego zajęcia, miejscowi starsi mogą go poprosić o wykazanie, że przechowywanie lub sprzedaż tytoniu w miejscu pracy, nie jest uzależnione od jego decyzji.
Osoba, której zajęcie lub zasadnicza praca polega na obróbce, produkcji lub sprzedaży tytoniu bądź wyrobów tytoniowych, przyczynia się do wpędzania innych w nałóg. Jeżeli oddany Bogu, ochrzczony chrześcijanin dojdzie do wniosku, że jego zajęcie budzi poważne zastrzeżenia, to powinien w rozsądnym terminie, powiedzmy w ciągu trzech miesięcy, poszukać sobie innej pracy, która by nie kolidowała z biblijnymi wymaganiami dotyczącymi chrześcijańskiego trybu życia. Gdyby jednak po upływie tego okresu dana osoba postanowiła nie zrezygnować ze swego niestosownego zatrudnienia, zbór będzie zmuszony podjąć odpowiednie kroki i wykluczyć ją ze społeczności.
Uprawa tytoniu wchodzi w zakres przemysłu tytoniowego i jest tak samo niewłaściwa, jak palenie tytoniu lub zarabianie na sprzedaży wyrobów tytoniowych. Oddany Bogu chrześcijanin, który ma gospodarstwo rolne i decyduje o tym, co uprawia, musi odpowiadać za to, co wytwarza w swoim gospodarstwie. Jak to wykazała Strażnica nr 3/XCV, sumienie chrześcijanina powinno go pobudzać do czynienia dobrze innym ludziom. Tytoń nie przynosi człowiekowi nic dobrego. Dlaczego więc chrześcijanin miałby uczestniczyć w produkcji i sprzedaży liści tytoniowych?
W Stanach Zjednoczonych rząd wydzielił tak zwane „działki tytoniowe” w rejonach, gdzie się uprawia tytoń. Określony procent areału ziemi wolno wtedy przeznaczyć na uprawę tytoniu albo udziela się zezwolenia na wyprodukowanie określonej ilości tytoniu. Niektórzy pytają, co ma zrobić brat, który ma na swej roli taką działkę tytoniową. On nie musi wykorzystywać jej do tego celu, lecz może uprawiać coś innego. Z nadesłanych listów wiemy, że uprawa tytoniu przynosi największy dochód. Jeżeli więc brat nie zgodzi się uprawiać tytoń na swojej roli, może to oznaczać dla niego straty finansowe, ale za to będzie miał czyste sumienie przed Bogiem i dobrą opinię w zborze (1 Tym. 1:5, 19). W obecnej dobie rosnącego braku żywności chrześcijański rolnik może czynić bliźnim dobro, przez produkowanie żywności zamiast ich krzywdzić produkcją tytoniu.
Niektórzy bracia dzierżawią ziemię, na której są działki tytoniowe; mają tu zastosowanie te same zasady. Chrześcijański rolnik będzie unikać wszelkiej niepożądanej pracy, uprawiając w miejsce tytoniu lub jemu podobnych surowców narkotycznych inne produkty rolne.
Jeżeli brat jest właścicielem roli, na której jest działka tytoniowa i oddaje ją w dzierżawę, to wiedząc z góry, że dzierżawca będzie tam uprawiać tytoń, nie zechce pobierać czynszu w postaci części plonów. Dotyczy to także brania w dzierżawę działki tytoniowej. Rozmyślne uwikłanie się w produkcję szkodliwego towaru, jakim jest tytoń, i czerpanie z tego zysku niewątpliwie obciążyłoby poczuciem winy. Jeżeli więc pragnie pozostać członkiem zboru, to użyje całego swego wpływu, żeby na roli, którą dzierżawi, nie było plantacji tytoniu tylko inne uprawy.
W tej sytuacji w rejonach uprawy tytoniu niektórzy rolnicy będący chrześcijanami mogą dojść do wniosku, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie poszukanie sobie innego zajęcia i porzucenie rolnictwa. Mogą nawet postanowić sprzedać rolę, na której rząd wyznaczył działkę tytoniową. Czy sprzedaż roli, na której jest działka tytoniowa, powinno budzić u chrześcijanina jakieś zastrzeżenia? Nie ma powodu, ażeby chrześcijański rolnik poczuwał się do odpowiedzialności za to, co ktoś będzie robić z rolą po kupieniu jej od niego. Odpowiada za to nowy właściciel i jeżeli postanowi on uprawiać na tej działce tytoń, chrześcijanin, który sprzedał rolę, nie będzie się o to martwić, ani nie odbije się to na jego opinii w zborze chrześcijańskim.
Z korespondencji wynika, że bracia mają już podpisane umowy i zobowiązali się do uprawiania tytoniu na wyznaczonych działkach. Inni mogli już wydzierżawić komuś swoją rolę na następny rok lub na kilka lat. Nie wiadomo, czy tym braciom uda się jakoś unieważnić lub zmienić takie umowy, ale byłoby rzeczą pożądaną, żeby szukali jakiejś możliwości uniknięcia udziału w dalszej uprawie tytoniu. W niektórych wypadkach może się okazać, że chrześcijańskiemu rolnikowi nie uda się już anulować umowy, którą poręczył swoim słowem i sporządzeniem prawnego dokumentu. Mógł to czynić w dobrej wierze, nie zdając sobie sprawy, że chrześcijaninowi absolutnie nie godzi się tego czynić. W takim wypadku byłoby rzeczą rozsądną, żeby chrześcijański rolnik przedstawił swoje położenie zborowemu komitetowi sądowniczemu, wyjaśniając, co robił, by się uwolnić od zobowiązań względem plantacji tytoniu, przedkładając komitetowi podpisaną umowę, lub dowód wyrażenia zgody. W takich wypadkach starsi mogą to uwzględnić, nie wykluczając takiego chrześcijańskiego rolnika ze społeczności, jeżeli chce dotrzymać danego wcześniej słowa i wywiązać się z zawartej umowy. Jednakże w okresie objętym umową brat uprawiający tytoń nie może być w zborze pionierem ani starszym lub sługą pomocniczym. Nie jest on bowiem „nieposzlakowany” ani ‛bez zarzutu’ (1 Tym. 3:2, 10, NW). Gdyby jednak po wygaśnięciu tej umowy chrześcijański rolnik zawarł nową umowę na uprawę tytoniu, zostałby wykluczony ze zboru chrześcijańskiego.
Nadchodzą też zapytania w sprawie zatrudnienia w gospodarstwie rolnym innej osoby, gdzie się uprawia tytoń. Można tu postąpić podobnie, jak postępuje chrześcijański pracownik w firmie świeckiej, prosząc pracodawcę o przydzielenie mu takiej pracy, która by nie naruszała jego chrześcijańskiego sumienia, w tym wypadku przy innych uprawach, jeśli takie są (zboże, owoce, jarzyny). W gospodarstwie może być praca przy inwentarzu lub przy konserwacji budynków gospodarczych, które nie mają nic wspólnego z produkcją tytoniu. Chrześcijańskie sumienie oraz zrozumienie zasad biblijnych będzie pobudzać do unikania udziału w produkcji tytoniu. Niektórzy najemni robotnicy rolni będą zapewne zmuszeni poszukać sobie pracy gdzie indziej, jak to już uczynili chrześcijanie, którzy nie chcieli mieć nic do czynienia z grami hazardowymi, produkcją różnych artykułów na święta grudniowe, ani też pracować dla Babilonu Wielkiego lub pobierać od niego wynagrodzenie itp., żeby się nie narazić na wykluczenie ze zboru. Chrześcijanka, której niewierzący mąż uprawia tytoń, może się zajmować gospodarstwem domowym, gotowaniem oraz innymi obowiązkami domowymi i wykonywać w polu prace, które nie są bezpośrednio związane z uprawą tytoniu.
Podobnie jak z palaczami, ma się rzecz z hodowcą lub sprzedawcą tytoniu, który był kiedyś ochrzczonym członkiem zboru, ale już dawno odłączył się od organizacji i obecnie nie podaje się za świadka Jehowy, i nie jest za niego uważany w środowisku, a jego działalność nie wywołuje zgorszenia u ludzi ani niepokoju w zborze. W takim wypadku nie zachodzi potrzeba, żeby starsi nawiązywali z nim kontakt i dowiadywali się, czy nie ma do czynienia z tytoniem, ani nie ma potrzeby podejmowania jakichkolwiek kroków przeciw takiej osobie, jeżeli nie ma ona łączności z organizacją. Gdyby jednak przynosiła ujmę zborowi osoba, która od czasu do czasu przychodzi na zebrania lub uchodzi za świadka Jehowy, wówczas starsi mają obowiązek zadbać o dobre imię zboru i strzec jego właściwej pozycji przed Bogiem.
Każdy chrześcijanin zgadza się z tym, że światło prawdy świeci coraz jaśniej, i że z biegiem lat wiele spraw staje się dla nas jaśniejsze (Prz. 4:18). Prawdą jest, że przed laty niektórzy mogli nie zdawać sobie sprawy z doniosłego znaczenia takich wersetów biblijnych, jak Jana 17:16; Izajasza 2:2-4; Dzieje Apostolskie 15:29; Apokalipsa 18:4 i inne, i może wykonywali pracę, która w świetle tych wersetów jest niewłaściwa. Gdy jednak przychodziło lepsze zrozumienie i jaśniejsze światło, wtedy oddani Bogu chrześcijanie zawsze byli gotowi dostosować się do Pisma świętego i porzucić zajęcie, którego nie da się pogodzić ze wskazówkami podanymi w Biblii, choćby z tego powodu mieli ponieść straty finansowe. (Może słyszeliście, że niektórzy bracia stracili pracę, ponieważ wbrew woli pracodawcy domagali się wolnego, żeby mogli pojechać na kongres. Niektórzy nadzorcy stracili pracę, bo pojechali do Szkoły Służby Królestwa, gdzie mogli zdobyć kwalifikacje do lepszego usługiwania braciom w zborze. Zawsze jednak okazało się, że dzięki pokładaniu wiary w Jehowę i zaufaniu Mu zdołali rozwiązać swoje problemy, znaleźli sobie inną pracę i nadal mogli zaspokajać podstawowe potrzeby swych rodzin, jak to jest powiedziane w Hebrajczyków 13:5.) Nie tak dawno zrozumieliśmy jasno sprawę produkcji i palenia tytoniu i wyrobów tytoniowych, liści koka, orzeszków betelu i innych szkodliwych używanych nałogowo narkotyków. Polegamy całkowicie na Jehowie Bogu, który dostarcza wszystkich dobrych rzeczy, i jesteśmy przeświadczeni, że i teraz zaspokoi podstawowe potrzeby swych sług, którzy chcą Mu wiernie służyć z czystym sumieniem. Kto stawia sprawy Królestwa na pierwszym miejscu i bezustannie szuka tego Królestwa, ten nie jest pozbawiony niezbędnych środków do życia. — Mat. 6:33; zobacz też Filipian 3:7-9; 4:11-13.
Niektórzy pytają, czy zasady wyłuszczone w Księdze Powtórzonego Prawa 14:21 nie można by odnieść do sprzedaży papierosów albo wyrobów tytoniowych ludziom ze świata. W tym prawie Bóg zezwalał oddawać cudzoziemcom na pokarm niewykrwawione zwierzęta. Nic nie wiadomo, żeby to bezwzględnie szkodziło organizmowi, a pod względem duchowym tacy cudzoziemcy już byli nieczyści w oczach Jehowy. Spożywanie niewykrwawionego mięsa nic nie zmieniało ani pod względem fizycznym, ani duchowym. Jeśli zaś chodzi o wyroby tytoniowe, to jak wiadomo, nie są one pożywieniem, i w żadnym wypadku nie przynoszą korzyści organizmowi, lecz są zdecydowanie szkodliwe. Jakże więc moglibyśmy się odwoływać do czyjegoś sumienia, gdybyśmy zlekceważyli ten fakt i pozwalali, żeby osobista korzyść przeważała nad miłością bliźniego?
Pokładając całkowitą ufność w Jehowie Bogu, każdy powinien starać się spełniać wolę Jehowy i zaskarbiać sobie Jego uznanie. Jehowa nie opuści swoich wiernych sług. Jesteśmy święcie przekonani, że wszystkim, którzy mają do czynienia z tytoniem lub podobnymi produktami, uda się tak załatwić te sprawy, żeby mieli czyste sumienie przed Jehową Bogiem i tym samym żeby nadal mogli z radością brać udział w obwieszczaniu dobrej nowiny. — Psalm 37:25-29.