-
Miłość, która wiedzie do życiaStrażnica — 1966 | nr 10
-
-
kaprysy dziecka, w rzeczywistości okazują miłość tylko sobie samym. Tacy rodzice często przyznają: „Wiemy, że właściwie nie jest dobrze dla dziecka, by miało tę rzecz, ale już tak bardzo mu na niej zależało, że serce nie pozwalało nam dłużej odmawiać.” W ten sposób nie okazuje się troski o przyszłą pomyślność dziecka, lecz o to, żeby czasem z powodu zastosowania właściwej karności nie przygasło na chwilę uczucie dziecka do rodziców. Jest to z ich strony podejście samolubne. Któż z rodziców podarowałby dziecku bombę zegarową? A jednak niektórzy tak robią, oczywiście w zamaskowanej postaci, na przykład kupując chłopcu jakiś pojazd mechaniczny, gdy jeszcze jest za młody, by należycie ocenić odpowiedzialność z jaką wiąże się jego użycie, albo pozwalając dziewczynie na większą swobodę, niż by to słusznie wynikało z jej wieku. Ofiarowanie zasady na ołtarzu uczucia nie jest niczym innym, jak formą fałszywego wielbienia, i nader często w późniejszych latach tacy zaślepieni rodzice tęsknią za miłością, której wówczas już nie mogą sobie kupić. Ileż mądrości zawiera przypowieść: „Kto zawściąga rózgi swej, ma w nienawiści syna swego; ale kto go miłuje, wczas go karze”! (Przyp. 13:24) Karność oznacza pouczanie i ćwiczenie, i jak niebiański Ojciec nas karci i poucza, tak my musimy dzieci, a wtedy okażemy im prawdziwą miłość. — Hebr. 12:5-11.
MIŁOŚĆ WŚRÓD PRZYJACIÓŁ
18, 19. (a) Co stanowi podłoże miłości określanej słowem philía i z czego widać, że jest ona słuszna? (b) Co tej przyjacielskiej miłości nadaje trwałej wartości i dlaczego?
18 Miłość przyjacielska, którą Grecy nazywali philía, ma również swoją wartość. Jakże bezbarwne byłoby życie bez przyjaciół! Przyjaźń zwykle zawiązuje się wtedy, gdy się u kogoś dostrzeże cechy, w których się z natury ma upodobanie, które się wysoko ceni lub uważa za miłe; może ona powstać również w wyniku wspólnych przeżyć, jeśli to po pewnym czasie da podstawę do polubienia kogoś, do przywiązania i lojalności wobec niego. Przyjaciele mają do siebie zaufanie i nawzajem na sobie polegają. Sam Chrystus Jezus zaprzyjaźnił się szczególnie z trzema spośród swoich uczniów: z Piotrem, Jakubem i Janem, a z nich o Janie powiedziano, że go Jezus najbardziej pokochał. — Jana 19:26; 20:2.
19 Jeżeli jednak przyjaźń, nawet zażyła, ma mieć trwałą wartość, musi ona iść w parze z miłością ugruntowaną na zasadach. Dlatego też apostoł Piotr napominał, żeby dodać „do ukochania braci [philadelphia] miłość [agápe]”. (2 Piotra 1:7, Wk) W przeciwnym razie uczucie przyjacielskie łatwo by się mogło przeobrazić w pochlebianie i bałamucenie; mogłoby nas doprowadzić nawet do współudziału w przedsięwzięciach niewłaściwych, nie pożytecznych ani dla nas, ani dla drugich, a może zgoła przynoszących ujmę Bogu i szkodę bliźnim. Jednakże „miłość [agápe] bliźniemu krzywdy nie wyrządza”. — Rzym. 13:10, Kow.
20. Jak możemy się wzorować na Bogu pod względem miłości przyjacielskiej?
20 Od razu w doborze tych, których byśmy chcieli pokochać jako przyjaciół, a także w dalszym pielęgnowaniu tej przyjaźni powinniśmy się kierować miłością opartą na zasadach. Jakże głęboko poruszeni musieli być uczniowie Jezusa, słysząc jego słowa: „Sam Ojciec bowiem kocha [philéo] was.” A dlaczego zostali tak zaszczyceni przez Boga? Odpowiedź dają nam dalsze słowa Jezusa: „Ponieważ pokochaliście mnie i uwierzyliście, że wyszedłem jako przedstawiciel Ojca.” (Jana 16:27, NW) Tak, Bóg kocha i uznaje za przyjaciół tylko tych, którzy sobie na to zasłużyli. (Jak. 2:23) Bardzo słuszne więc jest też ostrzeżenie, iż „ktobykolwiek chciał być przyjacielem [philos] tego świata, staje się nieprzyjacielem Bożym”. Naszymi przyjaciółmi powinni być przede wszystkim ci, którzy są przyjaciółmi Boga i Jego kochają. — Jak. 4:4.
21. Dlaczego takie zrozumienie sprawy nie ogranicza nas do okazywania miłości tylko niewielu osobom?
21 Czy to stanowi jakieś ograniczenie w okazywaniu miłości, czy ogradza nas jak gdyby murem? Nie, gdyż miłość wynikająca z zasad [agápe] może i powinna dotrzeć nawet tam, gdzie nie ma mowy o kochaniu, gdzie to drugie uczucie [philía] nie byłoby skłonne się ukazać albo nie ośmieliłoby się do tego. Aby dostąpić nagrody życia wiecznego nie wystarczy okazywać miłość i oddanie jedynie współmałżonkowi, rodzinie lub ścisłemu gronu przyjaciół. Jezus powiedział: „Jeżeli miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jakąż stąd macie zasługę? Czyż nie czynią tego także celnicy? I jeżeli tylko przyjaciół swych pozdrawiacie, to cóż szczególnego czynicie? Czyż nie czynią tego także poganie? Bądźcie tedy doskonałymi, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski.” (Mat. 5:46-48, Kow) Z całą pewnością więc możemy miłować nawet takich, których nie kochamy. Od przejawiania tej miłości wprost zależy nasze życie.
22. Jakie pytania zasługują na poważne rozpatrzenie przez każdego z nas?
22 Zastanów się teraz i zapytaj sam siebie: Jak w świetle tego wygląda moja miłość? Czy się opiera na zasadach, czy raczej jest tylko kwestią uczuciowości? Czy żywię miłość tylko do tych, których mam miłować z natury rzeczy: do męża lub żony, rodziców, dzieci lub przyjaciół, których charakter mi odpowiada? A nawet miłość do nich — czy wywodzi się z serdecznego pragnienia ich wiecznej pomyślności, czy też jest tylko przejawem zadowolenia, jakie mi przynoszą bliższe powiązania z nimi? Jak rzetelna jest moja miłość? Odpowiedzi na te pytania mogą być miarą wartości i znaczenia całego twego życia. — 1 Kor. 13:1-3.
-
-
Świadczenie w szpitaluStrażnica — 1966 | nr 10
-
-
Świadczenie w szpitalu
● Świadkowie Jehowy nawet wtedy, gdy są chorzy, dodają otuchy innym, nie pomijając ludzi, z którymi się stykają podczas choroby. Tak postąpiła też pewna siostra z Toronto w Kanadzie, kiedy musiała się udać do szpitala. Oto, co teraz pisze: „W październiku ubiegłego roku byłam dwa tygodnie w szpitalu i miałam sposobność wydać świadectwo dziewięciu osobom, to znaczy kilku pacjentkom oraz osobom tam zatrudnionym. Wśród personelu szpitala była pewna pani pochodzenia niemieckiego, która przyjęła ode mnie czasopisma i zadawała mi wiele pytań. Po opuszczeniu szpitala napisałam do każdego, z kim rozmawiałam, posyłając jednocześnie nasze czasopisma. Od trojga osób otrzymałam wkrótce odpowiedź. Tym, którzy mieszkają tutaj w mieście, posłałam także numer swego telefonu. Otóż po dwóch dniach zadzwoniła do mnie owa Niemka i dziękowała mi za czasopisma. Powiedziała, że pod wieczór jest bardzo zmęczona i nie może się zdobyć na napisanie listu, ale jest bardzo szczęśliwa, że może do mnie zadzwonić.
„Powiedziała mi między innymi, że niedawno awansowała tam w szpitalu i z tego powodu koleżanki zaczęły ją traktować bardzo chłodno. Powiedziała: ‚Musiałam jeść sama i w ogóle byłam osamotniona. Nie wiedziałam, co robić. Wtedy otrzymałam od Pani czasopisma i miły list, byłam więc bardzo szczęśliwa. Przeczytałam artykuł pod tytułem: „Łagodność oznaką mądrości”,a o którym mi Pani napisała, że nie powinnam go przeoczyć. Zaraz poczułam się lepiej i bardzo się ucieszyłam, że nie robiłam koleżankom wymówek, tylko zachowywałam spokój! Cieszy mnie, że potrafiłam być łagodna w obejściu; to jest właściwy sposób postępowania.’ Pani ta zaprenumerowała czasopisma i powiada, że czyta je co wieczór, naprawdę radując się nimi.”
-