BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g91 8.12 ss. 5-9
  • Miłość od pierwszego wejrzenia — i już na zawsze!

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Miłość od pierwszego wejrzenia — i już na zawsze!
  • Przebudźcie się! — 1991
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Nie dopuścić do zobojętnienia
  • ‛Czasem płaczemy, ale to dla naszego dobra’
  • Słyszą słowa, naśladują czyny
  • Rola rodziców
    Droga do szczęścia w życiu rodzinnym
  • Umiejętnie ucz swe dziecko od urodzenia!
    Przebudźcie się! — 1988
  • Wartość karcenia nacechowanego miłością
    Droga do szczęścia w życiu rodzinnym
  • Pouczajcie swe dziecko od niemowlęctwa
    Tajemnica szczęścia rodzinnego
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1991
g91 8.12 ss. 5-9

Miłość od pierwszego wejrzenia — i już na zawsze!

„GDY się przyjrzeć dziecku tuż po urodzeniu, widać, że jest nadzwyczaj czujne i dostrojone do otoczenia” — mówi dr Cecilia McCarton z Wydziału Medycyny College’u im. Alberta Einsteina w Nowym Jorku. „Reaguje na dźwięki, na obecność matki i wpatruje się w jej twarz”. Matka zaś utrzymuje ze swym maleństwem kontakt wzrokowy. Jest to miłość od pierwszego wejrzenia — dla obojga!

Więź ta powstaje automatycznie, jeśli poród odbywa się w sposób naturalny, a więc bez środków znieczulających, które przytępiają zmysły matki i dziecka. Płacz noworodka pobudza jej organizm do wytwarzania pokarmu, a dotyk jego skóry uwalnia hormon zmniejszający krwawienie poporodowe. Dziecko ma zakodowane w mózgu zachowanie, które zjednuje mu sympatię drugich — płacze, ssie, gaworzy, śmieje się i radośnie fika, by zwrócić uwagę mamy. To głównie dzięki więzi z nią poznaje, czym jest miłość, troska i zaufanie. Wkrótce rośnie też znaczenie kontaktów z ojcem. Chociaż nie są one tak zażyłe jak stosunki z matką, to uzupełniają je o inne ważne elementy: poszturchiwanie, łaskotki i delikatne tarmoszenie, na które podniecony bobas reaguje śmiechem, wymachując rączkami i nóżkami.

Doktor Richard Restak wyjaśnia, że noworodki trzeba brać na ręce i przytulać, bo stanowi to dla nich pewnego rodzaju odżywkę: „Dotyk jest równie konieczny dla normalnego rozwoju niemowlaka jak jedzenie i tlen. Kiedy matka bierze go w ramiona i przytula, następuje zharmonizowanie mnóstwa procesów psychobiologicznych”. Dzięki takiemu obchodzeniu się z dzieckiem w jego mózgu rozwija się wręcz „inny układ bruzd i zakrętów”.

Nie dopuścić do zobojętnienia

Niektórzy są zdania, że jeśli więź między matką a dzieckiem nie wytworzy się w chwili narodzin, grozi to tragedią. Bynajmniej. W następnych tygodniach troskliwa matka ma setki sposobności do wzmacniania tej więzi. Niemniej dłuższy brak takich czułych kontaktów może mieć fatalne konsekwencje. Doktor Restak zaznacza: „Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem przez całe życie, ale najbardziej w ciągu pierwszego roku po urodzeniu. Gdyby niemowlę pozbawić światła, możliwości spoglądania na ludzką twarz, radości, jaką mu daje podnoszenie, tulenie, mówienie do niego, pieszczenie i głaskanie, to nie wytrzymałoby tego”.

Dzieci płaczą z wielu powodów. Najczęściej chcą w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Gdy im się to nie udaje, po jakimś czasie przestają płakać. Czują, że ich opiekun nie reaguje. Potem znowu zaczynają. Jeżeli w dalszym ciągu nic nie skutkuje, tracą poczucie bezpieczeństwa. Próbują krzyczeć jeszcze głośniej. A jeśli przez dłuższy czas nikt się nimi nie interesuje i powtarza się to często, czują się porzucone. Najpierw się denerwują, a nawet złoszczą, ale w końcu rezygnują. Obojętnieją. Nie będąc kochane, nie uczą się kochać. Nie kształtują sumienia. Nie ufają nikomu i na nikim im nie zależy. Stwarzają później trudności wychowawcze, a w skrajnych wypadkach stają się psychopatami niezdolnymi do odczuwania skruchy za przestępstwa.

Miłość od pierwszego wejrzenia to jeszcze nie wszystko. Musi być okazywana stale i przejawiać się nie tylko w słowach, ale i w czynach. „Nie miłujmy słowem ani językiem, lecz uczynkiem i prawdą” (1 Jana 3:18). Nie szczędź więc swym pociechom uścisków i całusów. Jak najwcześniej, dopóki nie jest za późno, zacznij w nie wszczepiać zasady ze Słowa Bożego, Biblii. Wtedy będzie można odnieść do nich słowa napisane do Tymoteusza: „Od niemowlęctwa znasz święte pisma, które potrafią udzielić ci mądrości” (2 Tymoteusza 3:15). Codziennie poświęcaj im czas — zarówno w dzieciństwie, jak i w okresie dorastania. „Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu” (Powtórzonego Prawa 6:6, 7, BT).

‛Czasem płaczemy, ale to dla naszego dobra’

Karcenie to dla niejednego drażliwy temat. Niemniej gdy jest właściwie udzielane, stanowi istotny wyraz miłości rodzicielskiej. Zrozumiała to pewna dziewczynka. Przygotowała laurkę „Dla ukochanej Mamuni”. Narysowała na niej kredkami złote słońce, ptaszki i czerwone kwiatuszki i napisała: „To dla Ciebie, bo wszyscy Cię kochamy. Tą laurką chcemy Ci podziękować. Kiedy dostajemy słabe stopnie, podpisujesz nam dzienniczek. Kiedy jesteśmy niegrzeczni, dajesz nam klapsa. Czasem płaczemy, ale wiemy, że to dla naszego dobra. (...) Chcę Ci powiedzieć, że Cię ogromnie kocham. Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. Mocno Cię całuję. Michele”.

Michele zgadza się z wersetem z Księgi Przysłów 13:24: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go — w porę go skarci” (BT). Rózga symbolizuje władzę rodzicielską, a użycie jej wcale nie musi oznaczać bicia. Kara może być różna, zależnie od dziecka i rodzaju wykroczenia. Czasem wystarczy życzliwe upomnienie, ale upór niekiedy wymaga bardziej stanowczych kroków: „Nagana głębiej działa na mądrego niżeli na głupiego sto batów” (Przysłów 17:10, BT). Przydatna jest też inna rada: „Samymi słowami sługi się nie poprawi, bo choć je rozumie, nie bierze ich pod uwagę” (Przypowieści [Przysłów] 29:19, Bw).

W Biblii słowo „karcić” znaczy pouczać, szkolić, strofować — nawet sprawić lanie, jeśli miałoby to wpłynąć na poprawę zachowania. W Liście do Hebrajczyków 12:11 czytamy: „Co prawda żadne karcenie zrazu nie wydaje się radosne, lecz zasmuca; później jednak ci, którzy przez nie zostali wyćwiczeni, zbierają pokojowy owoc, mianowicie sprawiedliwość”. Rodzice nie powinni być przy tym nadmiernie surowi: „Ojcowie, nie rozgoryczajcie swych dzieci, żeby nie popadły w przygnębienie” (Kolosan 3:21). Nie mogą też być zbyt pobłażliwi: „Rózga i upomnienie, te dają mądrość; ale chłopiec puszczony luzem będzie matce przynosił wstyd” (Przysłów 29:15). Pobłażliwość niejako informuje dziecko: „Rób, co chcesz, tylko daj nam spokój”, natomiast karcenie mówi mu: „Postępuj właściwie, zależy nam na tobie”.

W tygodniku U.S.News & World Report z 7 sierpnia 1989 roku słusznie powiedziano: „Jeżeli rodzice nie są przesadnie surowi, ale zakreślają wyraźne granice i są konsekwentni, jest znacznie bardziej prawdopodobne, że ich dzieci dużo osiągną i będą umiały współżyć z innymi”. Na koniec napisano: „Wśród wszystkich tych danych naukowych chyba najbardziej rzuca się w oczy wniosek, że tak naprawdę w każdej rodzinie liczy się miłość i zaufanie oraz ustalenie rozsądnych granic, a nie mnóstwo szczegółów technicznych. Rzeczywistym celem karcenia (...) nie jest samo karanie nieposłusznych dzieci, ale pouczanie, kierowanie i pomoc w kształtowaniu kręgosłupa moralnego”.

Słyszą słowa, naśladują czyny

W czasopiśmie The Atlantic Monthly opublikowano artykuł o karceniu, rozpoczynający się stwierdzeniem: „Od dziecka można oczekiwać przykładnego zachowania tylko wtedy, gdy jego rodzice postępują według zasad, których go uczą”. Nieco dalej uwypuklono znaczenie posiadania kręgosłupa moralnego: „Nastolatki nie sprawiające kłopotów na ogół miały odpowiedzialnych, uczciwych, opanowanych rodziców, żyjących zgodnie z wyznawanymi przez siebie zasadami i zachęcających do tego dzieci. Kiedy w ramach badań młodzież ta została wystawiona na wpływ zbuntowanych rówieśników, jej zachowanie nie uległo trwałym zmianom. Zbyt mocno już przyswoiła sobie zasady rodziców”. Prawdziwe okazało się przysłowie: „Wdrażaj chłopca w prawidła jego drogi, nie zejdzie z niej i w starości” (Przysłów 22:6, BT).

Rodzice, którzy sami nie przestrzegali sprawiedliwych mierników, nie zdołali też ich wszczepić dzieciom. „Nie były one w stanie przyswoić sobie tych zasad”. Badania wykazały, że „wszystko zależało od tego, jak ściśle rodzice trzymali się norm, które usiłowali przekazać dzieciom”.

Pokrywa się to z wypowiedzią pisarza Jamesa Baldwina: „Dzieci nigdy nie lubiły słuchać starszych, ale zawsze świetnie ich naśladowały”. Jeżeli kochasz swe pociechy i chcesz im wpoić wartościowe zasady, stosuj najskuteczniejszą ze wszystkich metod: sam dawaj dobry przykład. Nie wzoruj się na uczonych w Piśmie i faryzeuszach, których Jezus potępił jako obłudników, mówiąc: „Dlatego wszystko, co wam powiadają, czyńcie i zachowujcie, ale nie postępujcie według ich uczynków, bo mówią, ale nie wykonują” (Mateusza 23:3). Nie bądź też jak ludzie, których apostoł Paweł oskarżył słowami: „Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz” (Rzymian 2:21, BT).

Wielu uważa dziś Biblię za staromodną, a jej rady za niepraktyczne. Jezus kwestionuje taką postawę, oznajmiając: „Usprawiedliwiona została mądrość przez wszystkie dzieci swoje” (Łukasza 7:35, Bw). Poniższe relacje rodzin z wielu krajów potwierdzają prawdziwość jego słów.

[Ilustracja na stronie 7]

Ścisła więź z matką sprzyja emocjonalnemu rozwojowi dziecka

[Ilustracja na stronie 8]

Również chwile spędzone z ojcem mają dla dziecka ogromne znaczenie

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij