BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g90 8.10 ss. 16-19
  • Część 2: Królowie — gwiazdy, które wschodzą i gasną

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Część 2: Królowie — gwiazdy, które wschodzą i gasną
  • Przebudźcie się! — 1990
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Jedność dzięki dominacji jednostki
  • Monarchowie w szatach sakralnych
  • Epoka władców absolutnych
  • „Bogowie” spadają do roli ozdób
  • Okazały się za lekkie
  • Gwiazda innego rodzaju
  • Część 5: Nieograniczona władza — błogosławieństwo czy przekleństwo?
    Przebudźcie się! — 1990
  • Król
    Wnikliwe poznawanie Pism, tom 1: Aaron-Mazzarot
  • Panowanie człowieka wkrótce ustąpi miejsca panowaniu Bożemu
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1970
  • Część 10: Doskonały rząd — nareszcie!
    Przebudźcie się! — 1991
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1990
g90 8.10 ss. 16-19

Rządy ludzkie na szalach wagi

Część 2: Królowie — gwiazdy, które wschodzą i gasną

Monarchia: forma rządów, w której głową państwa jest władca dziedziczny, na przykład król lub cesarz. Królestwo: państwo o ustroju monarchicznym, na którego czele stoi król lub królowa. Imperium: państwo o rozległym terytorium, na ogół obejmujące wiele narodów, krajów lub ludów, rządzone przez jednego suwerennego władcę, zazwyczaj cesarza.

„OTO stało się za dni Amrafela, króla Szinearu...” Tutaj, na początku 14 rozdziału Księgi Rodzaju, po raz pierwszy użyto w Biblii słowa „król”. Nie wiemy, czy Amrafel to — jak twierdzą niektórzy — inne imię Hammurabiego, słynnego króla Babilonu. Wiemy natomiast, że niezależnie od tego, kim był Amrafel, nie od niego pochodzi pomysł ustanowienia ludzkiej władzy królewskiej. Już kilkaset lat wcześniej najwyraźniej sprawował ją Nemrod. I choć go tak nie nazwano, był on w istocie pierwszym w dziejach człowieczym królem (Rodzaju 10:8-12).

Prawdę powiedziawszy, nie dysponujemy żadnymi znaleziskami mówiącymi o królu Nemrodzie ani królu Amrafelu. „Najdawniejszym władcą mezopotamskim wspomnianym w oryginalnych inskrypcjach jest Enmebaragesi, król Kiszu” — podaje The New Encyclopædia Britannica. Od nazwy starożytnego miasta-państwa Kisz w Mezopotamii wywodzi się sumeryjskie słowo „wielki człowiek”, oznaczające władcę. Chociaż datowanie czasu panowania Enmebaragesiego nie jest całkowicie zgodne z chronologią biblijną, w przybliżeniu odpowiada okresowi przez nią dopuszczanemu, a co ważniejsze, umieszcza początki rządów ludzkich w tej samej części świata.

Jedność dzięki dominacji jednostki

Powszechnie się przyjmuje, że chińska dynastia Szang lub In zaczęła panować gdzieś między XVIII a XVI wiekiem p.n.e., nie jest to jednak pewne. Tak czy inaczej, monarchie są najstarszą i dość często spotykaną formą rządów ludzkich.

Słowo „monarchia” pochodzi od greckich słów moʹnos — „jedyny” i ar·cheʹ — „władza”. Tak więc, w ustroju tym najwyższa władza spoczywa w rękach jednej osoby, której na stałe przysługuje funkcja głowy państwa. W monarchii absolutnej słowo króla jest prawem. Stanowi on jak gdyby jednoosobową większość.

Od dawien dawna sądzono, iż monarchia przyczynia się do zespolenia narodów. Jak wyjaśnia John H. Mundy, wykładowca historii średniowiecza, ówczesne doktryny polityczne „głosiły, że instytucja monarchii była najodpowiedniejsza dla dużych obszarów, gdzie ścierały się ze sobą sprzeczne interesy regionalne, ponieważ stała ponad poszczególnymi ugrupowaniami”. Owe rozległe obszary, na których ‛ścierały się ze sobą interesy regionalne’, często stanowiły rezultat podbojów, gdyż królowie z reguły byli wodzami. Zdaniem historyka W. L. Warrena zwycięską wojnę „zwykle uważano za główny probierz pomyślności królowania”.

Monarchiczna forma rządów sprzyjała więc powstaniu potęg światowych, takich jak mocarstwo greckie pod panowaniem Aleksandra Wielkiego, cesarstwo rzymskie oraz bliższe naszym czasom imperium brytyjskie. To ostatnie u szczytu swej potęgi na początku XX wieku skupiało w rękach jednej osoby władzę nad mniej więcej czwartą częścią obszaru i ludności świata.

Monarchowie w szatach sakralnych

Wielu starożytnych władców rościło sobie pretensje do boskości. Historyk George Sabine stwierdza: „Począwszy od Aleksandra, królów hellenistycznych zaliczano w poczet bogów miast greckich. Wyniesienie króla do rangi bóstwa stało się na Wschodzie powszechnym zwyczajem, który w końcu przejęli cesarze rzymscy”. Historyk ten twierdzi, że wiara w boskość króla przetrwała w Europie „w takiej czy innej postaci aż do naszych czasów”.

Państwa Azteków i Inków w Ameryce Środkowej i Południowej uważano za święte monarchie. A nieżyjący już dziś cesarz Japonii Hirohito dopiero w 1946 roku odstąpił od twierdzenia, że jest 124 człowieczym potomkiem bogini Słońca Amaterasu Omikami.

Nie wszyscy królowie przypisywali sobie boskość, ale większość z nich utrzymywała, że cieszy się boskim poparciem. Jako wyodrębnieni przedstawiciele Boga na ziemi, byli obdarzeni charyzmatem kapłaństwa. John H. Mundy wyjaśnia, że „na Zachodzie przyjął się prastary pogląd, iż królowie są zarazem kapłanami, toteż książę pełnił funkcję zwierzchnika swego kościoła i jego apostolatu”. Była to koncepcja religijna „wywodząca się z konstantynowskiego partnerstwa państwa i kościoła [w IV wieku n.e.] oraz myśli neoplatońskiej, przyswajanej podówczas przez kościół”. Błogosławieństwo udzielane królowi z okazji koronacji dodawało dostojeństwa jego władzy i nie pozwalało kwestionować jej prawowitości.

W roku 1173 Henryk II, władca Anglii, zaczął używać tytułu „król z łaski Bożej”. Na tej podstawie zaczęto później głosić, że władza królewska jest dziedziczna i pochodzi bezpośrednio od Boga. O dokonanym przez Niego wyborze miał świadczyć sam fakt narodzin następcy tronu. W roku 1661 król Francji Ludwik XIV wprowadził w życie radykalną wersję tej doktryny, skupiając w swym ręku pełnię władzy. Wszelki sprzeciw uważał za grzech przeciw Bogu, którego reprezentował swoją osobą. Mawiał chełpliwie: „L’état c’est moi!” (Państwo to ja!).

Mniej więcej w tym samym okresie podobna myśl zrodziła się w Szkocji. Panujący tam król Jakub VI, który później w 1603 roku objął tron angielski jako Jakub I, napisał: „Królów nazywa się bogami (...), ponieważ zasiadają na ziemi na tronie Bożym i muszą Mu zdać sprawę ze swego władania”. Nie wiemy, w jakim stopniu przekonanie to skłoniło Jakuba do wyrażenia zgody na przetłumaczenie Biblii na język angielski. Wiemy natomiast, że dzięki niemu powstała tak zwana Biblia króla Jakuba, wciąż jeszcze często używana przez protestantów.

Epoka władców absolutnych

Od wczesnego średniowiecza monarchia stała się typową formą ustrojową. Królowie odkryli tani i wygodny sposób rządzenia, polegający na przelaniu części władzy na wielkich właścicieli ziemskich. Ci z kolei stworzyli system polityczny i militarny znany jako feudalizm. W zamian za służbę wojskową i inną pomoc nadawali ziemię swoim wasalom. Ale im bardziej lennodawcy rośli w potęgę i znaczenie, tym szybciej królestwo rozpadało się na państewka feudalne.

Poza tym system feudalny ograbił poddanych z godności i odebrał im wolność. Podlegali zwierzchnictwu wojowniczych panów lennych, będąc głównymi dostarczycielami ich dochodów. Pozbawiony możliwości kształcenia się i dostępu do kultury „chłop pańszczyźniany niewiele miał praw, których mógłby dochodzić od swojego pana” — czytamy w dziele Collier’s Encyclopedia. „Bez zgody pana nie mógł się ożenić, przekazać spadkobiercom dzierżawionej ziemi ani jej opuścić”.

Nie był to jedyny sposób sprawowania władzy absolutnej. Czasami królowie powierzali pewne funkcje administracyjne urzędnikom, których w razie konieczności mogli później odwołać. Inni pozostawiali rozstrzyganie spraw lokalnych szanowanym instytucjom, które rządziły wykorzystując miejscowe obyczaje i presję społeczną. Jednakże pod takim czy innym względem wszystkie te metody były niezadowalające. Mimo to XVII-wieczni pisarze, tacy jak sir Robert Filmer z Anglii i Jacques-Bénigne Bossuet z Francji, dalej bronili absolutyzmu jako jedynej prawowitej formy rządów. Jednakże jego dni były już policzone.

„Bogowie” spadają do roli ozdób

Chociaż powszechnie uważano, że monarchowie ponoszą odpowiedzialność wyłącznie przed Bogiem, od dawna coraz usilniej dążono do tego, by podlegali też prawom, zwyczajom i władzom ludzkim. W XVIII wieku „monarchowie posługiwali się inną retoryką niż siedemnastowieczni suwereni, ale za jej fasadą wciąż pozostawali władcami absolutnymi” — powiedziano w dziele The Columbia History of the World. Następnie wyjaśniono: „Kiedy Fryderyk Wielki nazwał siebie ‛pierwszym sługą państwa’ i wyrzekł się boskiego pochodzenia praw monarchy, ani mu w myśli nie postało zrezygnować z władzy”.

Niemniej jednak po rewolucji angielskiej w 1688 roku i francuskiej w 1789 roku nadszedł zmierzch absolutyzmu. Jego miejsce zajmowały stopniowo formy rządów, w których władzę monarchy ograniczała konstytucja albo ciało ustawodawcze bądź jedno i drugie. W przeciwieństwie do XII wieku, kiedy — jak powiedział historyk W. L. Warren — „władza królewska była tym, czym zdołał ją uczynić król i co byli gotowi zaakceptować jego poddani”, obecnie władza polityczna większości królów i królowych jest dość okrojona.

Oczywiście nieliczni monarchowie wciąż jeszcze posiadają sporą władzę. Większość jednak już dawno utraciła swój nimb „boskości” i zadowala się pełnieniem roli reprezentacyjnych ozdób, symboli władzy skupiających wokół siebie naród zachęcany do pielęgnowania ducha lojalności. Monarchie konstytucyjne i parlamentarne usiłują uchronić jednoczącą siłę rządów jednostki, a równocześnie wyeliminować ich negatywne strony przez przekazanie rzeczywistej władzy ciału ustawodawczemu.

Idea monarchii jest wciąż popularna. Jeszcze w 1983 roku Krishna Prasad Bhattarai, przywódca Nepalskiego Kongresu Narodowego, nazwał monarchię „barierą przed chaosem”, twierdząc, że „król jest niezbędny do utrzymania jedności kraju”. A choć w roku 1987 Francuzi czynili ostatnie przygotowania do obchodów dwusetnej rocznicy Wielkiej Rewolucji Francuskiej, 17 procent ankietowanych opowiedziało się za przywróceniem monarchii. Członek pewnego ugrupowania monarchistów oświadczył: „Tylko król mógłby zjednoczyć naród, który od tak dawna dzielą spory polityczne”.

W tym samym roku w tygodniku Time napisano: „Osoba króla skłania do lojalności być może dlatego, że monarchowie są ostatnimi wielkimi ikonami naszej zeświecczałej epoki, jedynymi posągowymi postaciami owianymi tajemniczością, które jeszcze potrafią wzbudzać wiarę. Jeśli Bóg umarł — niech żyje Królowa!” Następnie jednak z większą dozą realizmu dodano, że „suwerenna władza królowej [brytyjskiej] sprowadza się do olśniewającej bezsilności”.

Okazały się za lekkie

Monarchie absolutne nie spełniają oczekiwań. Już z samej natury są niestabilne. Prędzej czy później każdy władca umiera, a jego następca najczęściej bywa obrany królem z racji swego pochodzenia, nie zaś z uwagi na zdolności lub wzniosłe zasady moralne. Któż zagwarantuje, że syn będzie równie dobry jak ojciec, a jeśli ojciec był zły — że syn będzie choć trochę lepszy?

Co więcej, jak podkreśla Cristiano Grottanelli, „wyboru następcy tronu” częstokroć dokonuje się na podstawie „jedynie ogólnikowych reguł, toteż pretendenci z królewskiego rodu niekiedy zaczynają ze sobą rywalizować. Po śmierci króla następuje więc zwykle okres społecznego (i ogólnego) chaosu — zarówno w sensie dosłownym, jak i w przenośni”.

Ponieważ w monarchii absolutnej władzę sprawuje jednostka, skuteczność rządów zależy od skuteczności poczynań władcy. Jego talenty i mocne strony mogą znajdować odzwierciedlenie w panowaniu, ale to samo można powiedzieć o jego słabościach, ograniczeniach i niedostatku wiedzy. Osoby o „błękitnej krwi” także są niedoskonałe. Źli królowie rządzą źle, dobrzy — być może lepiej, ale tylko doskonały król jest w stanie zaprowadzić takie rządy, za jakimi ludzkość tęskni i na jakie zasługuje.

Monarchie parlamentarne i konstytucyjne również zawodzą. W obecnym stuleciu królowie i królowe Anglii — reprezentacyjne ozdoby Wielkiej Brytanii — współuczestniczyli w rozczłonkowaniu największego i najpotężniejszego imperium, jakie widział świat.

Gwiazda innego rodzaju

Królowie są jak gwiazdy, które wschodzą i gasną — z jednym wyjątkiem. Jezus Chrystus mówi o sobie, że jest „korzeniem i odroślą Dawida, i jasną gwiazdą poranną” (Objawienie 22:16). Będąc według ciała potomkiem Dawida w prostej linii, znakomicie się nadaje na Króla rządu Bożego. Jako „jasna gwiazda poranna”, Jezus jest też „jutrzenką”, która według słów Piotra miała wzejść o brzasku dnia (2 Piotra 1:19; Liczb 24:17; Psalm 89:34-37 [89:35-38, Bw]).

Czy wobec powyższych faktów mądrze jest polegać na kierownictwie gasnących gwiazd ludzkich monarchii? Mądrość nakazuje raczej wiązać nadzieje z Królem wyznaczonym przez Boga, Jezusem Chrystusem — ‛Królem królujących i Panem panujących, jedynym mającym nieśmiertelność [w odróżnieniu od wszystkich królów ludzkich]’ (1 Tymoteusza 6:15, 16). Jezus wstąpił już na tron w niebiosach jako niewidzialny Król i za jego sprawą wkrótce nadejdzie poranek nowego świata. Jest on gwiazdą, która wzeszła i nigdy nie zgaśnie!

[Ilustracja na stronie 17]

Nawet najlepszy król z chwilą śmierci zostawia swe dzieło w niepewnych rękach

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij