-
Czy idziesz śladami Zbawiciela?Strażnica — 1986 | nr 24
-
-
Czy idziesz śladami Zbawiciela?
JEDNĄ z największych przyjemności, jakie możemy sprawić drugiej osobie, jest naśladowanie jej przykładu. Dzieci najczęściej biorą sobie za wzór rodziców. Kilkunastoletnia młodzież stara się upodobnić do czołowych postaci z dziedziny rozrywki, a dorośli — do osobistości ze świata polityki lub interesów. Ilu jednak usiłuje naśladować największą osobistość w dziejach ludzkości, Jezusa Chrystusa?
Z badań statystycznych przeprowadzonych niedawno przez Instytut Gallupa wynika, że „ośmiu na dziesięciu Amerykanów przynajmniej w pewnej mierze dąży do wzorowania się na Jezusie”. Tylko „dwanaście procent ankietowanych oświadczyło, że zdobywa się pod tym względem na maksymalny wysiłek”.
A dlaczego Jezus Chrystus bardziej niż wszyscy inni sławni ludzie zasługuje na to, by wstępowano w jego ślady? Na przykład dlatego, że — jak podano w dziele The World Book Encyclopedia — „wywarł on na ludzkość chyba większy wpływ niż ktokolwiek inny w jej historii”. A przecież w odróżnieniu od wielu wpływowych osobistości nie stawał na czele wojsk, które wyruszały do boju, aby nawracać siłą. Nie prowadził kosztownej propagandy, jak to obecnie czynią głośni kaznodzieje. Nie popierał żadnej partii politycznej. Wpływ swój zawdzięczał wyłącznie potędze przyniesionego orędzia oraz sposobowi jego przedstawiania (Mat. 7:28, 29; Jana 7:46).
Jezus pobudzał ludzi do dokonywania w życiu gruntownych zmian, zarówno pod względem moralnym, jak i duchowym. Której ze znanych postaci historycznych udało się równie korzystnie oddziałać na tak liczne rzesze? I który z przywódców ludzkich zasłużył sobie na miano „lojalnego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników”? (Hebr. 7:26).a A zatem Jezus ustanowił doskonały wzór, czego nie można powiedzieć o żadnym innym człowieku żyjącym dotąd na ziemi.
Może zastanawiasz się jednak, czytelniku, w jaki sposób słabi i niedoskonali ludzie mogą naśladować taki wspaniały przykład. Pisarz H.G. Wells zaznaczył w swym dziele pt. Historia świata, że od samego początku wzbraniano się iść śladami Chrystusa. „Albowiem kto go brał poważnie”, stwierdził, „ten jednocześnie wstępował w obręb dziwnie niespokojnego życia, musiał porzucić dotychczasowe zwyczaje, panować nad instynktami i popędami, próbować niewiarygodnego szczęścia”. Wells pyta na koniec: „Czyż można się dziwić, że po dziś dzień ten Galilejczyk jest zbyt wielki dla naszych małych serc?” (przekład Jana Parandowskiego, Ossolineum 1983).
Ale czy tak jest rzeczywiście? Trzeba przyznać, że naśladowanie Chrystusa w sposób doskonały byłoby niemożliwe. Niemniej jednak apostoł Piotr oznajmił, że Jezus ‛pozostawił nam wzór, abyśmy szli dokładnie jego śladami’ (1 Piotra 2:21). Zauważmy, iż Piotr nie napisał, że mamy to robić „doskonale”, tylko „dokładnie”. Jaki więc wzór pozostawił nam Jezus? I jak możemy podążać jego śladami?
[Przypis]
a Wersety biblijne, przy których nie podano nazwy ani symbolu przekładu, są tłumaczone z „New World Translation of the Holy Scriptures” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata), wydanie 1984 z odsyłaczami.
-
-
Jak ‛iść dokładnie jego śladami’?Strażnica — 1986 | nr 24
-
-
Jak ‛iść dokładnie jego śladami’?
CHOĆBYM nie wiadomo ile się modlił i jak bardzo starał, nigdy nie dorównam doskonałości Jezusa Chrystusa”. Ze stwierdzeniem tak sformułowanym zgodziło się 89 procent osób, które odpowiedziały na ankietę pisma U.S. Catholic. Istotnie może się wydawać, że wstępowanie w ślady Chrystusa przerasta nasze możliwości, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, jak przedstawia się go w kościołach. Pewien katolik powiedział: „Na ogół Jezus kojarzy mi się z kimś serdecznym, pełnym miłości, troskliwym i wyrozumiałym, z kimś, kto nie stawia mi wygórowanych wymagań. Ale w kościele otacza się go tak przesadną czcią nabożną, że gdy tam wchodzę, od razu czuję się zagubiony i upokorzony z powodu moich uchybień”.
Jednakże w sprawozdaniach ewangelicznych Chrystus nie jest przedstawiony z „przesadną czcią nabożną”. Wynika z nich na przykład, że nie pochodził z rodziny arystokratycznej, lecz z warstwy ludu pracującego. Jego przybrany ojciec, Józef, był cieślą. Wprawdzie o dzieciństwie Jezusa mamy niewiele informacji, ale dość wymowne jest pewne szerzej opisane wydarzenie. Kiedy liczył sobie 12 lat, rodzice jak co roku zabrali go do Jeruzalem na święto Paschy. Znalazłszy się tam, Jezus wdał się w dyskusję biblijną, podczas gdy rodzina wyruszyła w drogę powrotną do domu. W trzy dni później Józef z Marią bardzo zaniepokojeni odnaleźli go w świątyni, „gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania”. Co więcej, ‛wszyscy, którzy go słuchali, byli zdumieni bystrością jego umysłu i odpowiedziami’. Pomyśl, czytelniku: Mając zaledwie 12 lat, Jezus potrafił nie tylko stawiać wnikliwe pytania dotyczące zagadnień duchowych, ale też udzielać inteligentnych odpowiedzi! Zapewne bardzo mu w tym pomogło szkolenie, jakie otrzymał od rodziców (Łuk. 2:41-50, Biblia Tysiąclecia).
Czy jesteś teraz w młodym wieku? A czy możesz naśladować Chrystusa? Oczywiście! On sam ‛pozostawił ci wzór, abyś szedł dokładnie jego śladami’ (1 Piotra 2:21).
Młodość jest sposobnym okresem, by zdobywać podstawy wiedzy o Bogu i Jego Słowie. To prawda, że wielu twoich rówieśników marnuje sporo czasu, czytając komiksy lub siedząc przed telewizorem. Czy jednak — zamiast robić to samo — nie lepiej naśladować Jezusa, który jako chłopiec bardzo lubił uczyć się o Jehowie? Dzięki swemu zamiłowaniu do spraw duchowych „czynił postępy w mądrości” (Łuk. 2:52, BT). Podobnie może być z tobą!
Oto przykład: W jednej ze szkół Republiki Południowej Afryki zapytano nauczyciela, czy potrafiłby dowieść prawdziwości Biblii. Przyznał, że przerasta to jego możliwości. Wtedy zgłosił się młody Świadek Jehowy i śmiało powiedział: „Mogę wykazać ponad wszelką wątpliwość, że Biblia mówi prawdę”. Jak to zrobił? Szybko przypomniał sobie materiał, który przestudiował w niedawnym wydaniu Strażnicy, i kiedy pozwolono mu mówić, przystąpił do objaśnienia proroctwa z 2 rozdziału Księgi Daniela. Cała klasa dziwiła się, gdy przedstawiał proroczy opis powstania i upadku kolejnych mocarstw światowych oraz ostatecznego usunięcia ich przez Królestwo Boże. Wywiązała się burzliwa dyskusja, podczas której miał okazję odpowiedzieć na wiele pytań.
GOTOWOŚĆ SPEŁNIANIA WOLI BOŻEJ
Wiedza biblijna i zrozumienie, jakich Jezus nabył za młodu, skłoniły go później do powzięcia ważnej decyzji. „Przyszedł (...) nad Jordan, do Jana, aby się dać ochrzcić przez niego”. Nadszedł stosowny czas, by wziął na swe barki obowiązki sługi Bożego. Chrzest oznaczał stawienie się do spełniania woli Bożej (Mat. 3:13-15, Biblia warszawska).
Na wzór Jezusa chrześcijanie również powinni dawać się ochrzcić. Chrzest jest świętym symbolem, zewnętrzną oznaką oddania się Bogu. Kiedy człowiek podejmuje pracę u kogoś albo w jakimś przedsiębiorstwie, zapoznaje się wpierw z warunkami i wymaganiami, a potem najczęściej podpisuje umowę. Bez złożenia podpisu kontrakt jest nieważny. Podobnie ma się rzecz z chrztem — jest uprawomocnieniem naszego oddania się Jehowie. Mówimy wtedy poniekąd tak, jak Jezus: „Oto idę (...) abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hebr. 10:7, BT). Właśnie w ten sposób stajemy się sługami Bożymi! (2 Kor. 3:5, 6).
Oczywiście wzorem Jezusa najpierw powinieneś zdobyć podstawowe wiadomości o Bogu. Świadkowie Jehowy mogą w tym pomóc zarówno tobie, jak i twoim dzieciom, systematycznie studiując z wami Biblię.
DAWANIE PIERWSZEŃSTWA SŁUŻBIE BOŻEJ
Po chrzcie Jezus spędził trochę czasu na poście, rozmyślaniu i modlitwie. Z pewnością przygotowało go to do odpędzenia pokus, z którymi się następnie zetknął. Szatan Diabeł między innymi zaproponował mu władzę nad „wszystkimi królestwami świata”. Jakąż karierę mógłby zrobić, gdyby przyjął tę ofertę! Wiedział jednak, że trwałaby ona krótko. Toteż bez wahania odprawił Diabła, a sam „zaczął głosić i mówić: ‛Okażcie skruchę, bo przybliżyło się królestwo niebios’” (Mat. 4:2, 8-10, 17). Przez resztę swego ziemskiego życia był pełnoczasowym kaznodzieją Królestwa Bożego.
Podobnie dziś chrześcijanin nie da się omamić szatańskiemu światu i zrobienia wielkiej kariery ani nawet objęcia popłatnej posady nie uczyni celem swego życia. Przecież gdy Jezus powołał pierwszych uczniów, ci „od razu porzucili sieci, i poszli za nim” (Marka 1:17-21). Czy więc mądrze byłoby wplątywać się w sieć świeckich dążeń? Zgodnie z nakazem Jezusa jego naśladowcy mają dziś ‛głosić dobrą nowinę o Królestwie’ (Mat. 24:14). Może masz rodzinę lub inne obowiązki. Wielu Świadków Jehowy będących w podobnej sytuacji wyzyskuje wieczory i dni wolne od pracy, by pełnić swą chrześcijańską powinność głoszenia. Niektórym udaje się nawet służyć w tym zakresie pełnoczasowo!
Pewien młodzieniec z Republiki Południowej Afryki zamierzał po ukończeniu szkoły wstąpić na uniwersytet. Kiedy jednak oddał się Jehowie i usymbolizował to przez chrzest, uznał, że powinien podjąć służbę pełnoczasową. Jego ojciec, który nie był Świadkiem Jehowy, początkowo nie chciał się z tym zgodzić. W końcu po wielu rozmowach przystał na to, by syn pracował w miejscowym biurze oddziału Towarzystwa Strażnica.
Ten młody mężczyzna spędził tam 9 szczęśliwych lat, po czym ożenił się i wraz z żoną podjął pełnoczasową służbę kaznodziejską. Później urodziło im się dziecko. Oboje prosili jednak Jehowę, by pomógł im dalej pracować pełnoczasowo. Pamiętali o obietnicy Jezusa, że temu, kto daje pierwszeństwo sprawom Królestwa Bożego, ‛wszystko inne [w sensie potrzeb materialnych] będzie dodane’ (Mat. 6:33, Bw). Tak się też stało. „Przez całe lata żyliśmy skromnie”, wspomina dziś jako ojciec, „ale udało się stworzyć naszej córce przytulny dom i zadbać o zaspokojenie wszystkich jej potrzeb”.
„ŁAGODNIE USPOSOBIONY I UNIŻONY W SERCU”
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy się trudzicie i jesteście obciążeni, a ja was pokrzepię”, powiedział Jezus. „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, bo jestem łagodnie usposobiony i uniżony w sercu, a znajdziecie pokrzepienie dla dusz swoich; bo jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie” (Mat. 11:28-30).
Kiedy Jezus czynił cuda, na przykład gdy wypędzał demony, nie poczytywał sobie tego za zasługę, lecz szczerze przyznawał, że robi to „z pomocą ducha Bożego” (Mat. 12:28). A chociaż umiał tak przykuć uwagę słuchaczy, że „byli zdumieni jego sposobem nauczania”, nie szukał własnej chwały (Łuk. 4:32). Przeciwnie, powiedział kiedyś: „To, czego nauczam, nie pochodzi ode mnie, lecz od Tego, który mnie posłał” (Jana 7:16, Przekład współczesny).
Prawdziwi chrześcijanie starają się dziś przejawiać taką samą pokorę. Na przykład gdy nauczają drugich, nie kierują uwagi na siebie. Chętnie przyznają, że wszelkie umiejętności pomocne w przekazywaniu innym orędzia zawartego w Słowie Bożym zawdzięczają Jehowie i Jego organizacji. „Co właściwie masz, czego byś nie otrzymał?” — pyta apostoł Paweł (1 Kor. 4:7).
Pokora Jezusa uwidoczniła się też w gotowości do pokonywania tysięcy kilometrów, i to nie na rydwanie, lecz pieszo, jako wędrowny kaznodzieja. Pewnego dnia razem ze swymi uczniami poczuł się tak zmęczony, że uznał, iż trzeba ‛nieco odpocząć’. Ale gdy nadszedł wielki tłum ludzi spragnionych duchowego pokrzepienia, Jezus zapomniał o znużeniu i „począł ich uczyć wielu rzeczy” (Marka 6:31-34, Bw).
Podobnego ducha okazał niedawno pewien podróżujący kaznodzieja Świadków Jehowy (zwany nadzorcą obwodu) w Afryce, pełniący służbę w Lesotho. Wraz z dwoma współpracownikami wędrował 22 godziny przez góry, aby odwiedzić kilku współchrześcijan mieszkających w odległej okolicy. Zmęczony podróżą, postanowił następnego dnia odpocząć. Zeszło się jednak tyle ludzi, aby go powitać i zadać mu różne pytania, że pomimo wyczerpania wstał i zaczął dzielić się z nimi dobrą nowiną o Królestwie. Słowa jego znalazły u nich tak żywy oddźwięk, że znużeni wędrowcy poczuli się sowicie nagrodzeni za poniesione trudy.
NAŚLADUJ GO!
Apostoł Paweł zachęca, byśmy ‛patrzyli pilnie na Głównego Pośrednika i Udoskonaliciela naszej wiary, Jezusa’ (Hebr. 12:2). Do rady tej możemy się zastosować przez systematyczne studiowanie sprawozdań ewangelicznych i zastanawianie się nad tym, jak naśladować Chrystusa. Odważnie demaskował on na przykład obłudę i zadufanie w sobie przywódców religijnych, choć wiedział, że go nienawidzą i pragną zabić (Mat. 23:1-36; 26:3, 4). Kiedy go napastowano, zachowywał spokój i opanowanie (1 Piotra 2:23). Nauczał w sposób świadczący o zrozumieniu natury ludzkiej i o umiejętności wyrażania głębokich prawd prostymi słowami.
Jednakże najwybitniejszym jego przymiotem była miłość. „Nikt nie ma miłości większej niż ta, żeby wydać duszę swoją za przyjaciół” (Jana 15:13). Nadał nawet nowy wymiar temu pojęciu, nakazując, abyśmy miłowali naszych wrogów (Mat. 5:43-48).
Jakże szczytnym wzorem jest dla nas Jezus! Niełatwo go naśladować i czasami może nam się to nie w pełni udać. Nigdy jednak nie powinniśmy dawać za wygraną (Gal. 6:9, BT). Miliony ludzi z powodzeniem starają się brać z niego przykład. Niewątpliwie należy do nich również osoba, od której — czytelniku — otrzymałeś niniejsze czasopismo. Z pewnością też chętnie pomoże ci iść śladami Jezusa całkiem DOKŁADNIE!
-