-
Jak świat popadł w niewolęPrzebudźcie się! — 1987 | nr 1
-
-
Tryumfalny pochód papierosa to chyba jedna z największych niespodzianek ostatniego stulecia. Iskrami, które doprowadziły do eksplozji popytu w naszym XX wieku, zwanym niekiedy stuleciem papierosa, były dwie dziewiętnastowieczne wojny. Potem rozdmuchała zarzewie reklama — nowo powstała gałąź przemysłu. Nieznany dotąd gatunek tytoniu — jasnożółty, łagodniejszy i o innym składzie chemicznym — ośmielił palaczy do zaciągania się jego dymem. Ta godna uwagi zmiana w sposobie palenia — wziewanie — sprawiła, że większość palaczy popadła w niewolę nałogu do końca życia.
Wojny, które wzmogły popyt
Tytoń pozostawał ekstrawaganckim artykułem luksusowym aż do roku 1856, w którym po raz pierwszy znaleziono wielki rynek zbytu na papierosy. Wtedy właśnie angielscy i francuscy żołnierze wrócili z wojny krymskiej z „papierowymi cygarami” i z nałogiem, w który tam popadli. Palenie papierosów rozpowszechniło się w całej Europie, co nieoczekiwanie wzmogło popyt na papierosy tureckie lub ich angielskie odpowiedniki.
W wyniku „krymskiej mody” przyzwyczajono się zastępować fajkę albo cygaro papierosem, który podczas wojny był ich tanią namiastką. Moda ta jednak przeminęła. Poza tym, jak mówi Robert Sobel, „na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku nie było widoków na to, aby Amerykanie z warstwy średniej — główny rynek zbytu na wyroby tytoniowe — zasmakowali w papierosach”. Dym z tych pierwszych papierosów nie był tak nęcący, jak z dzisiejszych. Podobnie jak dym z cygara był nieco alkaliczny i palacze zatrzymywali go w ustach. Zaciąganie się nim, jak to się zwykle robi dzisiaj, nie sprawiało przyjemności. Nadeszła pora na następny zaskakujący etap rozwoju.
Podczas wojny domowej w Ameryce (1861-1865) upowszechnił się tytoń wywołujący takie uzależnienie, że specjalista w dziedzinie używania tytoniu Jerome E. Brooks nazwał to „siłą wybuchu”. Ponownie zaopatrywano żołnierzy podczas wojny w niedrogie papierosy — najpierw konfederatów, a potem wojska Unii. Tym razem jednak moda palenia ich się utrzymała.
Papierosy te były produkowane z tytoniu amerykańskiego i wyróżniały się czymś nowym. Amerykańscy plantatorzy wyhodowali nowe odmiany tytoniu, które się udawały na glebach ubogich w azot. Ponadto przez przypadek, który się zdarzył na pewnej farmie w Karolinie Północnej, odkryli proces odpowiedniego suszenia, w wyniku którego liście stawały się jasnożółte, a ich dym łagodny i słodkawy. W 1860 roku amerykański Urząd Statystyczny nazwał ów proces „jednym z najosobliwszych na świecie wynalazków w dziedzinie rolnictwa”. Po spróbowaniu kilku papierosów z tego osobliwego tytoniu nowi amatorzy palenia odczuwali nieodpartą chęć do zapalenia następnych.
W niewoli nałogu
Wtedy jeszcze nie zdawano sobie sprawy z tego, że ta niewielka, ale nieustannie rosnąca grupa nabywców stała się fizycznie uzależniona — popadła w niewolę substancji łatwo prowadzącej do nałogu. „Jeżeli ktoś w wieku dojrzewania okazyjnie pali więcej niż dwa lub trzy papierosy dziennie”, to niemal na pewno stanie się „palaczem nałogowym” — twierdzi dr Michael A.H. Russell, który zajmuje się badaniem mechanizmu powstawania zależności. „W przeciwieństwie do młodego człowieka, który początkowo zażywa heroinę tylko raz lub dwa razy w tygodniu, młodociany palacz, który wypalił pierwszą paczkę papierosów, zdążył już raz za razem ‛wstrzyknąć’ sobie nikotynę około dwustu razy”.
Cały sekret polega na tym, że się ją inhaluje. Nikotyna, jak się wydaje, przenika błony śluzowe i podrażnia je jedynie w środowisku zasadowym. Ponieważ dym papierosa ma odczyn lekko kwaśny, więc oddziaływanie tylko tego dymu tytoniowego jest odczuwane jako wystarczająco łagodne w ustach i w gardle, żeby można go było regularnie wdychać. Tymczasem w płucach kwas się neutralizuje i nikotyna swobodnie przenika do układu krążenia. W ciągu zaledwie siedmiu sekund przesycona nikotyną krew dociera do mózgu, wobec czego każde „zaciągnięcie się” wywołuje niemal natychmiast efekt nikotynowy. Z rezultatu badań przeprowadzonych na zlecenie rządu brytyjskiego wynika, iż tylko 15 procent młodych ludzi, którzy wypalają więcej niż jednego papierosa dziennie, ma szansę na to, że przestanie palić.
A zatem w tym samym dziesięcioleciu, w którym toczyła się wojna krymska, przemysł tytoniowy wciągnął świat w nowy, zniewalający nałóg. Przez 20 lat handlarze tytoniu z powodzeniem posługiwali się chwytliwą reklamą prasową i wykorzystywali pozytywne wypowiedzi różnych ludzi, aby pozyskać nowych klientów. Opatentowana w 1880 roku maszyna umożliwiła seryjną produkcję papierosów i utrzymywanie się ich niskiej ceny, a fotografie znanych sportowców i uśmiechniętych pań zachęcały mężczyzn do kupowania papierosów. Dlaczego jednak ludzie pozostawali już wiernymi klientami? Dlatego, że się uzależnili od nikotyny! Trafnie wyraził to autor różnych publikacji na tematy zdrowotne, lekarz William Bennet: „Mechanizacja, pomysłowa reklama i technika sprzedaży odegrały tu wprawdzie jakąś rolę, ale [bez nikotyny] nigdy by nie sprzedano tyle tego suszonego ziela”.
Około roku 1900 dzisiejsze papierosy, które już zyskały międzynarodową aprobatę, były na najlepszej drodze do tego, żeby trzymać w garści cały świat.
-
-
Nałóg przełamuje oporyPrzebudźcie się! — 1987 | nr 1
-
-
RYNEK papierosowy reaguje jak palacz, któremu nie bardzo chce się rzucić palenie, jednakże z obawy przed jego szkodliwością i popadaniem w zależność od czasu do czasu je ogranicza, ale potem pali jeszcze więcej. Co jednak rozwiewa takie obawy? Reklama i wojna! Zdaniem historyka Roberta Sobela są to „dwa najważniejsze czynniki sprzyjające rozpowszechnianiu się palenia papierosów”.
Palenie papierosów gwałtownie wzrosło, gdy podczas pierwszej wojny światowej ‛naród powstał przeciw narodowi’ (Mat. 24:7).a Dlaczego w Ameryce produkcja papierosów wzrosła z 18 miliardów w roku 1914 do 47 miliardów w roku 1918? Przyczyniła się do tego kampania o dostarczanie żołnierzom bezpłatnych papierosów! Uważano, że narkotyczne działanie tytoniu pomoże im przezwyciężyć na froncie uczucie samotności.
„Porzuć troski, nie spuszczaj nosa, dopóki możesz zapalić papierosa” — radziły słowa brytyjskiej piosenki z czasów wojny. Gdy placówki rządowe i grupy patriotów zaczęły bezpłatnie rozprowadzać wyroby tytoniowe wśród walczących, nie ośmielili się tego krytykować nawet przeciwnicy palenia.
Uchwyt się zaciska
Nowo pozyskani palacze stali się po wojnie dobrymi klientami. W samym tylko roku 1925 Amerykanie wypalili przeciętnie niemal po 700 papierosów na osobę. W Grecji po wojnie spożycie tytoniu na głowę było o połowę większe niż w Stanach Zjednoczonych. W wielu krajach zyskały popularność papierosy amerykańskie. W innych, takich jak Indie, Chiny, Japonia, Włochy lub Polska, zaspokajano popyt wyrobami z tytoniu rodzimej produkcji.
Chcąc umocnić swą pozycję na rynku amerykańskim, specjaliści od reklamy zwrócili uwagę na nowe kręgi nabywców, mianowicie na kobiety. „Pod koniec lat dwudziestych naszego wieku mówiono, że reklama papierosów ‛zwariowała’” — pisze Jerome E. Brooks. Ale właśnie dzięki tej reklamie Amerykanie nie przestali kupować papierosów w czasie kryzysu ekonomicznego w roku 1929 i potem. Wydawano ogromne sumy (w roku 1931 około 75 000 000 dolarów) na zachwalanie papierosów jako środka, który w przeciwieństwie do słodyczy pomaga zachować smukłą figurę. Filmy, w których gloryfikowano znane aktorki palące papierosy, jak Marlene Dietrich, pomogły wzbudzać w ludziach urojone wyobrażenia. Doszło do tego, że w roku 1939, w przededniu nowej wojny światowej, Amerykanki i Amerykanie wypalili pospołu 180 miliardów papierosów.
Potem znowu wybuchła wojna! I znów wydawano żołnierzom bezpłatnie papierosy, i to nawet w ramach wyposażenia polowego. „Ziele Lucky Strike [promień szczęścia] wyruszyło na wojnę!” — głosiła sprytna reklama wykorzystująca patriotyczne nastroje wojenne. Jeśli wziąć pod uwagę, że pod koniec drugiej wojny światowej spożycie papierosów w USA oceniano na 400 miliardów sztuk rocznie, któż mógł jeszcze wątpić w niepoślednią pozycję tytoniu w świecie?
A kto śmiałby kwestionować znaczenie papierosów w powojennej Europie, gdzie przez pewien czas kartony papierosów były nawet czarnorynkową walutą? Żołnierze amerykańscy stacjonujący w Europie kupowali paczkę subwencjonowanych papierosów za jedne pięć centów i za takie paczki mogli dostać wszystko — począwszy od nowych butów do dziewczynek. Wolna od podatku sprzedaż papierosów dla wojskowych rosła w zawrotnym tempie z 5400 sztuk na głowę w roku 1945 do 21 250 zaledwie dwa lata później.
Przez kilkadziesiąt lat skrzętnie ukrywano przed opinią publiczną ujemne strony używania tytoniu — co prawda nie rozwiewano wątpliwości, tylko po prostu pozwalano, żeby usuwało je w cień nieskrępowane panoszenie się popularnego nałogu. Prywatnie jednak pozostawały nie rozstrzygnięte pytania: Czy palenie jest szkodliwe? Czy zanieczyszcza organizm?
W roku 1952 niepokojąca kwestia szkodliwości palenia niespodzianie stała się głośna. Lekarze brytyjscy ogłosili wówczas wyniki nowych badań, według których nałogowi palacze częściej chorują na raka. Reader’s Digest podchwycił tę wiadomość i nadał jej szeroki rozgłos. W roku 1953 kampania antynikotynowa zdawała się osiągać sukcesy. Czy świat zdoła się otrząsnąć z tego nałogu?
Rozbudowany przemysł tytoniowy
Przedstawiciele przemysłu tytoniowego publicznie obstawali przy tym, że zarzuty wysuwane przeciw paleniu papierosów są nieuzasadnione i oparte wyłącznie na statystyce. Nieoczekiwanie jednak — co brzmi jak paradoks — rzucili na szalę swą tajną broń: papierosy o małej zawartości substancji smołowych. Nowy produkt dawał przestraszonym palaczom, którzy nie chcieli rzucić nałogu, poczucie bezpieczeństwa i zadowolenia, że robią coś dla zdrowia. Raz jeszcze reklama dowiodła, że potrafi skłonić do kupowania złudzeń.
W gruncie rzeczy papierosy o małej zawartości substancji smołowych działały bardziej kojąco na sumienie palaczy niż na ich zdrowie. Uczeni stwierdzili później, że wielu z nich zaczęło się głębiej zaciągać i dłużej przetrzymywać dym w płucach, żeby przyswajać sobie tyle samo nikotyny, co przedtem. Zanim jednak zdołano tego dowieść, minęło następne ćwierć wieku. Tymczasem okazało się, że przemysł tytoniowy przynosi największe zyski na świecie; obecnie jego roczne obroty wynoszą ponad 40 miliardów dolarów.
Z ekonomicznego punktu widzenia przemysł ten jest dziś potężniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Klienci nie przestają kupować. Roczna konsumpcja wzrasta w krajach uprzemysłowionych o 1 procent, a w rozwijających się krajach trzeciego świata o ponad 3 procent. W Pakistanie i Brazylii wzrost ten jest na przykład 6 do 8 razy wyższy niż w większości krajów Zachodu. W Tajlandii jedna piąta dochodu przypadającego na jednego mieszkańca wydawana jest na zakup papierosów.
Dla wielu trzeźwo myślących ten „silny uchwyt” wcale nie oznacza końca historii miłości, która już od 100 lat łączy papieros z naszym światem.
-