BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Dominikana
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Całostronicowa ilustracja na stronie 80

      Dominikana

      W ROKU 1492 Krzysztof Kolumb dotarł do Nowego Świata — do fascynujących nowych lądów kuszących bogactwem i przygodą. Jednej z wysp, do której przybił, nadał nazwę Hispaniola (obecnie Haiti). Dzisiaj około dwóch trzecich jej powierzchni zajmuje Dominikana. W naszych czasach tysiące mieszkańców tego kraju odkryło coś innego — że nadchodzi nowy świat, w którym pod rządami Królestwa Bożego na zawsze zapanuje prawość (2 Piotra 3:13). Prześledźmy pasjonującą historię szczerych ludzi, którzy dokonali tego bezcennego odkrycia.

  • Odnajdziemy ich
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Odnajdziemy ich

      „Kiedyś ich odnajdziemy”

      Ilustracja na stronie 91

      Około roku 1935 Pablo González, mieszkający w dolinie Cibao, zaczął czytać Biblię. Na krótko związał się z pewną grupą protestancką, ale ją opuścił, gdy dostrzegł, że postępowanie jej członków nie licuje z tym, czego się dowiedział z Pisma Świętego. Nadal jednak samodzielnie studiował tę Księgę i zaczął dzielić się z innymi zdobywaną wiedzą — najpierw z rodziną i sąsiadami, a następnie z mieszkańcami pobliskich miejscowości. Sprzedał swe gospodarstwo oraz bydło i z uzyskanych pieniędzy utrzymywał się jako wędrowny kaznodzieja.

      Chociaż Pablo nigdy nie miał kontaktu ze Świadkami Jehowy, to do roku 1942 odwiedzał przynajmniej 200 rodzin w okolicy i regularnie organizował spotkania. Zachęcał ludzi, by analizowali Biblię i zgodnie z nią żyli. Wielu wzięło sobie do serca to, co mówił, i rzuciło palenie oraz przestało praktykować poligamię.

      Ilustracje na stronach 90, 91

      Wśród osób, które słuchały biblijnego orędzia przedstawianego przez Pabla, była Celeste Rosario. Wspominała ona: „Do jednej z grup prowadzonych przez Pabla Gonzáleza należał Negro Jiménez, kuzyn mojej mamy. Kiedy miałam 17 lat, odwiedził naszą rodzinę i odczytał kilka wersetów z Biblii — to mi wystarczyło, żeby opuścić Kościół katolicki, gdzie wszystko czytano po łacinie, której nie rozumieliśmy. Krótko potem złożył nam wizytę Pablo González i zachęcił słowami: ‚Nie należymy do żadnej znanej nam religii, ale mamy braci na całym świecie. Na razie nie wiemy, kim oni są ani jak się nazywają, ale kiedyś ich odnajdziemy’”.

      Pablo założył grupy studiujące Biblię w Los Cacaos Salcedo, Monte Adentro, Salcedo i Villa Tenares. W 1948 roku, gdy zatrzymał się w Santiago, by przesiąść się do innego autobusu, na ulicy zobaczył głoszących Świadków. Otrzymał od nich egzemplarz Strażnicy. Podczas jednej ze swych kolejnych podróży spotkał naszą siostrę, która dała mu dwie książki i zaprosiła go do Santiago na Pamiątkę śmierci Chrystusa. To, co usłyszał podczas tej uroczystości, wywarło na nim wielkie wrażenie. Doszedł do wniosku, że wreszcie znalazł prawdę, a obecni są tymi, których od dawna pragnął odnaleźć.

      Misjonarze postanowili odwiedzić wszystkich, z którymi Pablo analizował Biblię. W pewnym miejscu czekała na nich radosna 27-osobowa grupa. Aby tam dotrzeć, niektórzy przebyli pieszo 25 kilometrów, a inni konno aż 50! Gdzie indziej zebrało się 78 osób, a na jeszcze innym spotkaniu — 69.

      Pablo przekazał misjonarzom listę około 150 zainteresowanych. Ci pokorni, bogobojni ludzie już poznawali Biblię i stosowali się do zawartych w niej zasad. Potrzebowali jedynie zorganizowania i kierownictwa. Cytowana już Celeste wspominała: „Odwiedzili nas misjonarze i urządzili zebranie. Poczyniono przygotowania, żeby mógł się odbyć chrzest. Zostałam wówczas ochrzczona jako pierwsza z mojej rodziny. Po jakimś czasie na taki krok zdecydowały się również moja mama, Fidelia Jiménez, oraz moja siostra Carmen”.

      Pierwsze zgromadzenie obwodowe w Dominikanie, które odbyło się w Santiago w dniach 23-25 września 1949 roku, nadało jeszcze większy rozmach działalności ewangelizacyjnej. Przybyło na nie liczne grono dociekliwych ludzi i wykładu publicznego w niedzielę wysłuchało 260 obecnych. Ochrzczono 28 osób. To trzydniowe zgromadzenie przekonało wielu nowych, że właśnie tą organizacją posługuje się Bóg, by realizować swoją wolę.

      Początki działalności

      1. 1945

        Przybycie misjonarzy Lennarta i Virginii Johnsonów

        Ilustracja na stronie 92
      2. 1946

        Wizyta braci Knorra i Franza

        Ilustracja na stronie 92
      3. 1949

        Pierwsze zgromadzenie obwodowe

        Chrzest 28 osób w rzece Yaque del Norte

        Ilustracja na stronie 93
      4. 1950

        Zakaz działalności Świadków Jehowy

        Ilustracja na stronie 93
  • Uwięzienie i zakaz
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Uwięzienie i zakaz

      Uwięzieni za neutralność

      Ilustracje na stronie 95

      Enrique Glass i więzienny loch, w którym był przetrzymywany przez dwa tygodnie

      Dnia 19 czerwca 1949 roku grupa ludzi zmuszonych wcześniej do opuszczenia Dominikany powróciła z zamiarem obalenia dyktatora Rafaela Trujillo. Jednak rebelię tę krwawo stłumiono. Ponadto rząd uwięził wszystkich, którzy odmówili wstąpienia do armii lub zostali uznani za wrogów. Jednymi z pierwszych Świadków aresztowanych za neutralną postawę byli León, Enrique i Rafael Glassowie, a także kilku braci, z którymi León pracował.

      „[Ja i moi współpracownicy] byliśmy aresztowani i przesłuchiwani przez tajne służby wojskowe” — opowiadał León. „Postraszono nas, a następnie zwolniono, lecz po kilku dniach otrzymaliśmy powołanie do wojska z pominięciem normalnych procedur. Ponieważ nie spełniliśmy stawianych nam żądań, trafiliśmy do więzienia. Przetrzymywano tam już czterech innych Świadków, w tym dwóch moich rodzonych braci. Po jakimś czasie zostaliśmy uwolnieni, ale zaraz potem ponownie skazani. Działo się tak trzykrotnie i za każdym razem tylko dzień lub parę dni przebywaliśmy na wolności. W więzieniu spędziliśmy blisko siedem lat, a ostatni okres uwięzienia trwał pięć lat”.

      „Chociaż byliśmy chłostani, bici kijami i kolbami karabinów, zdołaliśmy to znieść, ponieważ Jehowa dawał nam siłę do wytrwania”

      Życie w więzieniu nieustannie wystawiało braci na próby. Współwięźniowie oraz strażnicy bez przerwy z nich szydzili. Naczelnik Fortu Ozama, gdzie bracia byli początkowo osadzeni, powiedział: „Świadkowie Jehowy, kiedy zostaniecie świadkami Diabła, to dajcie mi znać, a będę mógł was wypuścić”. Przeciwnicy nie zdołali jednak złamać lojalności tych wiernych chrześcijan. León tak wyjaśnił, dzięki czemu się nie ugięli: „Jehowa zawsze nas umacniał, byśmy mogli wytrwać, i nawet w drobnych sprawach dostrzegaliśmy, że działa On na naszą rzecz. Chociaż byliśmy chłostani, bici kijami i kolbami karabinów, zdołaliśmy to znieść, ponieważ Jehowa dawał nam siłę do wytrwania”.

      Zakaz działalności Świadków Jehowy

      W różnych rejonach kraju wrogowie prawdy wzmagali prześladowania. Mimo to do maja 1950 roku w Dominikanie było 238 głosicieli, nie licząc misjonarzy. Dwadzieścia jeden osób pełniło stałą służbę pionierską.

      Ilustracja na stronie 97

      Artykuł w gazecie informujący o skazaniu na karę więzienia braci, którzy obstawali przy neutralności

      Pewien agent służb specjalnych napisał w tamtym okresie do sekretarza prezydenta: „Członkowie sekty religijnej Świadków Jehowy z zapałem kontynuują swą działalność we wszystkich dzielnicach miasta [Ciudad Trujillo]”. Następnie oświadczył: „Raz jeszcze powtarzam, że trzeba na nich zwrócić szczególną uwagę, ponieważ swoim nauczaniem i innymi działaniami sieją zamęt w umysłach ludzi z pewnych warstw społecznych, zwłaszcza wśród prostych obywateli”.

      Minister spraw wewnętrznych i policji Antonio Hungría zażądał, by brat Brandt przedstawił na piśmie stanowisko Świadków w sprawie służby wojskowej, oddawania honorów fladze i płacenia podatków. Brat wyjaśnił te kwestie na podstawie książki „Niech Bóg będzie prawdziwy”. Mimo to 21 czerwca 1950 roku minister Hungría wydał zakaz działalności Świadków Jehowy w Dominikanie. Wezwał Roya Brandta do swojego gabinetu, by osobiście poinformować go o tej decyzji. Na pytanie, czy misjonarze będą musieli opuścić kraj, odpowiedział, że mogą pozostać, jeśli zastosują się do wydanego rozporządzenia i nie będą rozmawiać z innymi o swojej religiia.

      a W tygodniach poprzedzających zakaz księża katoliccy zamieszczali w gazetach obszerne artykuły szkalujące Świadków Jehowy, w których fałszywie oskarżali ich o powiązania z komunistami.

  • Kontynuowanie dzieła głoszenia
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Kontynuowanie dzieła głoszenia

      Misjonarze kontynuują działalność w podziemiu

      Wprowadzenie zakazu zapoczątkowało bardzo trudny okres. Misjonarka Alma Parson opowiadała: „Sale Królestwa zostały zamknięte i zabroniono głoszenia. Drogie nam osoby znosiły mnóstwo prób i cierpień”. Świadków zwalniano z pracy i wtrącano do więzień. Jednak siostra ta ze wzruszeniem wspominała: „Opiekuńcza dłoń Jehowy i Jego ochrona były wyraźnie widoczne wiele, wiele razy”. Ufając tej „opiekuńczej dłoni”, bracia kontynuowali działalność w podziemiu.

      Nie wolno było organizować zebrań zborowych. Lennart Johnson opowiadał: „Bracia zaczęli się spotykać ukradkiem po parę osób w domach prywatnych. Studiowaliśmy artykuły ze Strażnicy kopiowane na powielaczu. Wszystkie wierne osoby niezwykle sobie ceniły duchowe pokrzepienie, którego Jehowa wciąż nam udzielał, gdy spotykaliśmy się w tych małych grupkach”.

      Ilustracja na stronie 98

      Juanita i Roy Brandtowie należeli do misjonarzy, którzy mimo zakazu pozostali na przydzielonym terenie

      W tamtym czasie władze wzmogły inwigilację i szykany. Ale bracia i siostry nie dali się zastraszyć. Dnia 15 września 1950 roku w korespondencji do prezydenta Dominikany minister Hungría napisał: „Pan Lee Roy Brandt i pozostali przywódcy ugrupowania Świadków Jehowy byli wielokrotnie wzywani do mojego gabinetu i pouczani, że mają zaprzestać propagandy na rzecz organizacji, która w Dominikanie została zdelegalizowana. Najwyraźniej jednak nie stosują się do tego polecenia. Każdego dnia z różnych części kraju napływają raporty o tym, że wciąż skrycie prowadzą oni działalność propagandową, drwiąc sobie z postanowień władz”. Pismo kończyło się zaleceniem deportacji „czołowych zagranicznych przywódców” Świadków Jehowy.

      „Źródło siły”

      Pod koniec 1950 roku kraj odwiedzili bracia Knorr i Henschel. Po tamtej wizycie niektórych misjonarzy z Dominikany wysłano do Argentyny, Gwatemali i Portoryko. Reszta, żeby móc pozostać w kraju, podjęła pracę zarobkową. Na przykład brat Brandt zatrudnił się w firmie elektrycznej, a inni uczyli języka angielskiego. Sprawozdanie w Roczniku — 1951 informowało: „Już sama ich obecność w kraju — to, że nie uciekli — jest źródłem siły dla wiernych naśladowców Pana, którzy przyjęli od nich prawdę. Wszystkich cieszy ich odwaga widoczna w tym, że kontynuują dzieło”.

      ‛Już sama ich obecność była dla braci źródłem siły’

      Lekcji angielskiego udzielała między innymi misjonarka Dorothy Lawrence. Poza nauczaniem języka prowadziła studia biblijne. W rezultacie wielu osobom pomogła poznać prawdę.

      Wierni słudzy Jehowy stosowali różne wybiegi, by mimo nieustającej inwigilacji uczestniczyć w służbie kaznodziejskiej. Czasami, żeby głosić bez zwracania na siebie uwagi, nosili po kilka stron z książek w kieszeni koszuli bądź w torbie z zakupami. Sprawozdania ze służby składali na formularzach, które przypominały listę zakupów. W rubrykach zamiast książek, broszur, czasopism, odwiedzin ponownych i godzin widniały papaje, fasola, jaja, kapusta i szpinak. A odbite na powielaczu kopie Strażnicy bracia zwali jukami, co nawiązywało do popularnego w tamtym rejonie manioku, również nazywanego juką.

      „Lista zakupów”

      • Ilustracja na stronie 100

        Lechosas (papaje) = książki

      • Frijoles (fasola) = broszury

      • Huevos (jaja) = czasopisma

      • Repollos (kapusta) = odwiedziny ponowne

      • Espinacas (szpinak) = godziny

      Trwa dzieło czynienia uczniów

      Dnia 16 czerwca 1954 roku Rafael Trujillo podpisał z Watykanem konkordat, który duchownym katolickim w Dominikanie przyznawał specjalne przywileje. Świadkowie Jehowy działali wtedy w warunkach zakazu już około czterech lat. Mimo to do roku 1955 w kraju było 478 głosicieli. Jak to możliwe, że w tak trudnym okresie nastąpił wyraźny wzrost? W Roczniku — 1956 podano: „Cały sekret naszej siły tkwi w tym, że polegamy na duchu Jehowy. (...) Bracia są zjednoczeni, mocni w wierze i z odwagą podążają naprzód”.

      W czerwcu 1955 roku z Biura Głównego wysłano do Trujillo oficjalny list, potwierdzony notarialnie. Szczegółowo wyjaśniono w nim, czym podyktowana jest neutralna postawa braci, a także zawarto prośbę o ‛zniesienie zakazu działalności Świadków Jehowy oraz Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego — Strażnica’. Jaki był rezultat?

  • Wolność i ponowny zakaz
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Wolność i ponowny zakaz

      Niespodziewana wolność

      Ilustracja na stronie 101

      Manuel Hierrezuelo został zabity podczas przesłuchania

      Przez cały trudny okres zakazu Lennart i Virginia Johnsonowie oraz Roy i Juanita Brandtowie pozostali na przydzielonym terenie misjonarskim. Lennart wspominał: „Mnie i Roya Brandta wezwano na oficjalne przesłuchanie. Przedstawiciele rządu Trujillo wcześniej wezwali brata Manuela Hierrezuela”. Jego przesłuchanie miało tragiczny finał — został zabity. Do końca jednak zachował lojalność. Jak potoczyły się sprawy w wypadku Lennarta i Roya? Brat Lennart relacjonował dalej: „Przesłuchiwano nas oddzielnie, a nasze odpowiedzi najwyraźniej nagrywano. Nic więcej się wtedy nie wydarzyło, ale dwa miesiące później w gazetach ogłoszono, że rząd uchyla zakaz nałożony na Świadków Jehowy i możemy wznowić działalność”.

      Gdy w roku 1950 zakaz wprowadzano, w Dominikanie było 261 głosicieli. A kiedy w sierpniu 1956 roku go zniesiono, było ich już 522. Bracia nie posiadali się z radości, ponieważ po sześciu latach aresztowań, restrykcji i ciągłej inwigilacji mogli swobodnie uczestniczyć w służbie kaznodziejskiej.

      Jak wierni chrześcijanie zareagowali na ten niespodziewany obrót spraw? Natychmiast zaczęli reorganizować działalność! Wyszukali miejsca, w których można było urządzać zebrania, odtworzyli mapy terenów oraz dokumenty zborowe. Bardzo ich cieszyło, że mogą wreszcie zamawiać literaturę. Odzyskaną wolność wykorzystywali, by gorliwie głosić wieść o Królestwie. W rezultacie zaledwie trzy miesiące później, w listopadzie 1956 roku, w służbie brało udział już 612 osób.

      Kampania nienawiści ze strony kleru

      Ilustracja na stronie 103

      Pismo Toledana z planami dotyczącymi zakazu sprowadzania naszej literatury do Dominikany

      Duchowni katoliccy od razu zaczęli knuć intrygi, żeby zdyskredytować sług Jehowy. Odwołując się do postanowień konkordatu, który Trujillo podpisał z Watykanem, wzmogli wysiłki, by skłonić rząd do zwalczania Świadków. Jeden z księży, Oscar Robles Toledano, wystosował pismo do ministra spraw wewnętrznych Virgilia Álvareza Piny, w którym prosił władze o poparcie jego starań mających na celu „wyczulenie sumień Dominikańczyków na wyjątkowe niebezpieczeństwo, jakie stanowi sekta ‚Świadków Jehowy’”.

      Toledano oświadczył, że jego głównym zamiarem jest „położenie tamy akcji nawracania prowadzonej przez Świadków Jehowy”. W swym piśmie sugerował, że należy im uniemożliwić sprowadzanie do kraju literatury, „w szczególności książki ‚Prawda was wyswobodzi’ oraz czasopisma Strażnica”.

      Ponowny zakaz

      Przywódcy religijni i popierający ich członkowie rządu połączyli siły w przygotowywaniu ataku na lud Boży. Francisco Prats-Ramírez, przewodniczący Partii Dominikańskiej, w czerwcu 1957 roku napisał do Trujillo: „Planuję serię spotkań mających pomóc w zwalczaniu szkodliwych, antypatriotycznych postaw propagowanych przez Świadków Jehowy”.

      Skutki tej oszczerczej kampanii były natychmiastowe. W pewnej książce tak to opisano: „Latem 1957 roku prasa w Dominikanie opublikowała serię artykułów, w których wysocy urzędnicy państwowi zarzucali Świadkom Jehowy prowadzenie ‚szkodliwej, wywrotowej’ działalności. Wywołało to reakcję łańcuchową. W należącej do Rafaela Trujillo rozgłośni radiowej La Voz Dominicana [Głos Dominikany] jezuita Mariano Vásquez Sanz otwarcie oskarżył członków tej sekty o to, że są na usługach komunistów oraz przypiął im etykietkę ‛przewrotnych, przebiegłych i zdradzieckich przestępców’. Zaraz potem arcybiskupi Ricardo Pittini oraz Octavio Antonio Beras w liście pasterskim zachęcili duchownych, by chronili swoich wiernych przed tą ‚groźną herezją’” (Trujillo — Little Caesar of the Caribbean).

      Kościół i państwo wspólnymi siłami dopięły celu. W lipcu Kongres Narodowy wydał zakaz działalności Świadków Jehowy. Wkrótce bracia i siostry stali się obiektem szykan — byli bici i brutalnie traktowani przez policję. Łącznie około 150 z nich aresztowano.

  • Kościół katolicki a Trujillo
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 104

      DOMINIKANA

      Kościół katolicki a Trujillo

      JAKIE stosunki łączyły Rafaela Trujillo z Kościołem katolickim? Pewien politolog tak je scharakteryzował: „Podczas długiego okresu rządów Trujillo w Dominikanie, w latach 1930-1961, Kościół i władza wzajemnie się wspierały; dyktator sprzyjał Kościołowi, a ten w zamian popierał jego reżim”.

      W roku 1954 Trujillo udał się do Rzymu, by podpisać konkordat z papieżem. Były doradca dyktatora, Germán Ornes, pisał: „Ponieważ zdecydowana większość hierarchów kościelnych w Dominikanie opowiada się po stronie Trujillo, jest to źródłem wielkiego wsparcia dla ‚Wodza’. Kler pod przywództwem arcybiskupów Ricarda Pittiniego i Octavia Berasa należy do głównych rzeczników reżimu”.

      Ornes wyjaśniał dalej: „Przy każdej nadarzającej się okazji papież wysyła telegramy z gorącymi pozdrowieniami dla Trujillo. (...) W 1956 roku pod patronatem [Trujillo] zorganizowano w stolicy Kongres Kultury Katolickiej, na który specjalny przedstawiciel papieża, kardynał Francis Spellman, przywiózł serdeczne przesłanie. Po przybyciu z Nowego Jorku kardynał ten został z wielkimi honorami przyjęty przez samego generalissimusa [Trujillo]. Ich przyjacielskie uściski można było oglądać na zdjęciach zamieszczonych następnego dnia na pierwszych stronach wszystkich gazet w Dominikanie”.

      Czasopismo Time w roku 1960 odnotowało: „Jak dotąd Trujillo i Kościół idą ręka w rękę. Arcybiskup Ricardo Pittini, prymas obu Ameryk, ma obecnie 83 lata i jest niewidomy, ale cztery lata temu podpisał się pod listem do dziennika The New York Times sławiącym Trujillo i stwierdzającym, że ‚ten „dyktator” jest kochany i szanowany przez naród’”.

      Jednak po 30 latach lojalnego wspierania brutalnych rządów Kościół katolicki zaczął dostosowywać swoje stanowisko do zmieniającej się sytuacji politycznej. Wspomniany na wstępie politolog wyjaśnia: „Wraz z narastaniem opozycji wobec dyktatury i późniejszą próbą wprowadzenia w kraju demokracji Kościół, pozostający przez długi czas w przyjaznych stosunkach z Trujillo, musiał zmienić front”.

      W 2011 roku Kościół ostatecznie był zmuszony przeprosić mieszkańców Dominikany. List pasterski cytowany w gazecie Dominican Today zawierał następujące oświadczenie: „Przyznajemy, że popełnialiśmy błędy i nie zawsze postępowaliśmy w zgodzie z naszą wiarą, z naszym powołaniem i posłannictwem. Dlatego prosimy o wybaczenie i błagamy wszystkich Dominikańczyków o zrozumienie i wielkoduszność”.

  • Zaciekły atak
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Zaciekły atak

      „Zostaną zlikwidowani”

      Borbonio Aybar chrzest przyjął 19 stycznia 1955 roku, gdy działalność wciąż była zakazana. Po chrzcie prowadził studia biblijne z wieloma osobami w Monte Adentro i Santiago. Kiedy w roku 1956 zniesiono zakaz, niektórzy z tych zainteresowanych, między innymi jego żona, zostali ochrzczeni.

      W połowie lipca 1957 roku na spotkaniu zorganizowanym w Salcedo urzędnicy państwowi wygłaszali przemówienia, w których występowali przeciw Świadkom. „Głównym mówcą był Francisco Prats-Ramírez” — relacjonuje brat Aybar. „Prats-Ramírez oświadczył: ‚Jeszcze tylko kilka dni i zostaną zlikwidowani’”. Parę dni później, 19 lipca, policja urządziła obławy na Świadków Jehowy w Blanco Arriba, El Jobo, Los Cacaos i Monte Adentro.

      „Znalazłem się wśród aresztowanych” — wspomina brat Aybar. „Zabrano nas do placówki wojskowej w Salcedo. Zaraz po przywiezieniu zostałem pobity przez pułkownika Saladína. Kiedy nam wygrażał, z wściekłości oczy wprost wychodziły mu z orbit. Mężczyzn i kobiety ustawiono w dwóch osobnych rzędach. Strażnicy zaczęli kopać i bić mężczyzn, a kobiety uderzać kijami. W kółko przy tym powtarzali: ‚Jestem katolikiem i zabijam’”.

      „Przeczytałem Biblię i wiem, że Jehowa jest Bogiem”

      Brat Aybar został ukarany grzywną i skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności. Opowiada dalej: „W czasie naszego uwięzienia odwiedził nas generał Santos Mélido Marte. Powiedział: ‚Przeczytałem Biblię i wiem, że Jehowa jest Bogiem. Nie dopuściliście się niczego, za co zasługiwalibyście na więzienie, ale nie mogę nic dla was zrobić, ponieważ za waszym aresztowaniem stoją biskupi katoliccy. Na skrócenie wyroku mogą wpłynąć jedynie oni albo el jefe [„szef”, Trujillo]’”.

      „A więc to ty jesteś szefową?”

      Wśród aresztowanych były córka oraz siostrzenice Fidelii Jiménez, z którymi studiowała ona Biblię. Chociaż początkowo Fidelia nie została zatrzymana, postanowiła sama oddać się w ręce władz, gdyż chciała podnieść na duchu osoby uwięzione wcześniej. Akurat wtedy oficjalną wizytę w więzieniu złożył osławiony wysoki rangą dowódca wojskowy Ludovino Fernández, znany z arogancji i okrucieństwa. Kazał przyprowadzić Fidelię i spytał ją: „A więc to ty jesteś szefową?”.

      „Nie”, odparła Fidelia, „to wy jesteście szefami”.

      „Zatem”, kontynuował Fernández, „jesteś duchowym przywódcą”.

      „Nie”, odpowiedziała Fidelia, „naszym duchowym przywódcą jest Jezus”.

      „A czy to nie z twojego powodu wszyscy ci ludzie trafili do więzienia?” — pytał Fernández. „To ty ich nauczałaś, mam rację?”

      „Nie” — padła odpowiedź. „Ci ludzie zostali uwięzieni z powodu Biblii. Postępują zgodnie z tym, czego się nauczyli z tej Księgi”.

      W tym momencie dwaj więzieni bracia — Pedro Germán i Negro Jiménez, kuzyn Fidelii — przeszli obok korytarzem. Eskortowano ich z izolatek do normalnej celi. Koszula Negra była cała pokryta zaschniętą krwią, a oko Pedra było bardzo spuchnięte. Kiedy Fidelia zobaczyła, jak okrutnie pobito tych braci, zapytała dowódcę: „Czy to właśnie w taki sposób traktujecie dobrych, uczciwych, bogobojnych ludzi?”. Fernández uświadomił sobie, że nie udało mu się jej zastraszyć, i kazał odprowadzić ją do celi.

      W obliczu tak ostrego sprzeciwu lojalni słudzy Jehowy musieli przejawiać odwagę — i rzeczywiście ją przejawiali! Dostrzegali to nawet przedstawiciele władz. Na przykład 31 lipca 1957 roku Luis Arzeno Colón, inspektor wyznaczony przez prezydenta, w piśmie skierowanym do sekretarza stanu ubolewał: „Chociaż prawo uchwalone niedawno przez Kongres Narodowy delegalizuje działalność sekty znanej jako Świadkowie Jehowy, większość jej członków pozostaje nieugięta”.

  • Kto jest Głową?
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Kto jest Głową?

      „To pozbawiłoby tę społeczność głowy”

      13 lipca 1957 roku inspektor Colón napisał do sekretarza stanu: „Jest takie stare znane przysłowie: ‚Węża trzeba uderzyć w głowę’. Ważnym krokiem na drodze do wyplenienia w naszym kraju sekty Świadków Jehowy byłoby znalezienie sposobu na pozbycie się ich misjonarzy. To pozbawiłoby tę społeczność głowy, a bez głowy dążenia jej członków zakończą się fiaskiem”.

      Wkrótce minister bezpieczeństwa Arturo Espaillat nakazał dziesięciu ostatnim misjonarzom opuścić kraj. Dlatego 21 lipca Roy Brandt wystosował do Rafaela Trujillo prośbę o spotkanie, by porozmawiać o sytuacji Świadków. W liście wyjaśnił między innymi: „Oszczercza kampania, którą pewni ludzie w tym kraju prowadzą przeciw imieniu Jehowy Boga, jest podobna do kampanii, jaką źle poinformowane jednostki prowadziły przeciw apostołom Jezusa”. W kolejnych słowach brat Brandt zachęcał Trujillo do przeczytania rozdziałów od 2 do 6 Dziejów Apostolskich, po czym kontynuował: „Rozsądna i bezpośrednia rada udzielona przez sędziego Gamaliela jest tak samo dobra dzisiaj, jak była wtedy”. Następnie brat Brandt zacytował fragment z Dziejów Apostolskich 5:38, 39. Wielkimi literami napisał: „ZOSTAWCIE TYCH LUDZI W SPOKOJU, BO JEŚLI TO DZIEŁO (...) OD BOGA POCHODZI (...) PEWNEGO DNIA MOŻE SIĘ OKAZAĆ, ŻE WALCZYCIE Z BOGIEM” (Nuevo Testamento, wydanie z roku 1948). Jednak jego apel trafił w próżnię. Dnia 3 sierpnia 1957 roku misjonarzy zabrano na lotnisko i deportowano.

      ‛Jezus jest głową’

      Ilustracja na stronie 110

      Donald Nowills miał zaledwie 20 lat, gdy przyjął na siebie obowiązki związane z funkcjonowaniem Biura Oddziału

      W jakiej sytuacji znaleźli się miejscowi bracia i siostry, gdy zabrakło misjonarzy? Czy faktycznie pozbawiono ich głowy, jak przewidywał inspektor Colón? Ależ nie. Przecież to Jezus „jest głową ciała, zboru” (Kol. 1:18). Dlatego słudzy Jehowy w Dominikanie nie zostali jej pozbawieni. Jehowa i Jego organizacja dalej się nimi opiekowali.

      Donald Nowills, którego po deportacji misjonarzy wyznaczono do nadzorowania pracy Biura Oddziału, miał zaledwie 20 lat i był tylko 4 lata po chrzcie. Chociaż wcześniej przez kilka miesięcy usługiwał jako nadzorca obwodu, wyznaczone zadanie było dla niego czymś nowym. Urządził on skromne małe biuro w swoim domu, który był zbudowany z drewna, kryty ocynkowaną blachą, a zamiast podłogi miał klepisko. Znajdował się w Gualey, bardzo niebezpiecznej dzielnicy Ciudad Trujillo. Brat Nowills sporządzał kopie Strażnicy dla wszystkich zborów, a pomagał mu w tym Félix Marte.

      Ilustracja na stronie 111

      Strażnica wydrukowana na powielaczu w roku 1958

      Z bratem Nowillsem współpracowała też Mary Glass, której mąż Enrique w tamtym czasie przebywał w więzieniu. Opowiada ona: „Kończyłam pracę zawodową o 17 i szłam do biura brata Nowillsa, gdzie na maszynie do pisania przygotowywałam matryce z tekstem Strażnicy. Następnie brat Nowills sporządzał na powielaczu kopie tego czasopisma. Później pewna siostra z Santiago, posługująca się pseudonimem ‚Anioł’, wkładała je na spód około 20-litrowego baniaka po oleju roślinnym. Przykrywała literaturę płótnem, po czym przysypywała bulwami manioku, ziemniaków lub kolokazji. Na wierzch kładła worek jutowy. Korzystając z publicznego transportu, udawała się na północ kraju i zostawiała po egzemplarzu Strażnicy w każdym zborze. Rodziny kolejno pożyczały sobie ten egzemplarz, by go przestudiować w swoim gronie”.

      Mary dodaje: „Musieliśmy być bardzo ostrożni, ponieważ na ulicach roiło się od agentów, którzy usiłowali wykryć miejsce, gdzie drukowano Strażnicę. Nigdy jednak im się to nie udało. Jehowa zawsze nas ochraniał”.

      Ramka na stronach 112, 113
  • Ryzyko uwięzienia
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Ryzyko uwięzienia

      „Ostrożni jak węże, a niewinni jak gołębie”

      Lojalni słudzy Jehowy przywiązywali ogromną wagę do tego, żeby mimo zakazu odżywiać się pod względem duchowym. Jednak z tego powodu narażali się na niebezpieczeństwo. W tamtych latach wielu braci trafiało do aresztów i kilkakrotnie odsiadywało kary więzienia.

      „Gdy w 1953 roku poznałam prawdę”, wyjaśnia Juanita Borges, „doskonale zdawałam sobie sprawę, że skoro jestem Świadkiem Jehowy, to grozi mi aresztowanie. I rzeczywiście do niego doszło. W listopadzie 1958 roku, kiedy byłam w odwiedzinach u siostry Eneidy Suárez, tajna policja wtargnęła do mieszkania i oskarżyła nas o uczestniczenie w zebraniu. Zostałyśmy skazane na trzy miesiące więzienia, a ponadto każda musiała zapłacić grzywnę w wysokości 100 pesos”, co stanowiło wtedy bardzo dużą sumę.

      Ilustracja na stronie 115

      Tajna policja gromadziła szczegółowe dane dotyczące naszych braci i sióstr

      Władze robiły wszystko, co mogły, by przeszkodzić Świadkom w organizowaniu spotkań, ale bracia nie dali się zniechęcić. Musieli być jednak „ostrożni jak węże, a niewinni jak gołębie” (Mat. 10:16). Andrea Almánzar relacjonuje: „Na zebranie nie schodziliśmy się wszyscy naraz. Często też, żeby nie wzbudzać podejrzeń, zostawaliśmy do późna i wychodziliśmy w pewnych odstępach czasu”.

      Jeremías Glass, który urodził się, gdy jego tata León przebywał w więzieniu, został głosicielem w wieku siedmiu lat, w roku 1957. Pamięta potajemne zebrania organizowane w jego domu i środki ostrożności, jakie zachowywano, by uniknąć wykrycia. „Wszyscy obecni otrzymywali kartoniki z numerami, które określały, w jakiej kolejności należy wychodzić” — opowiada Jeremías. „Po zebraniu tata stawiał mnie przy drzwiach, gdzie miałem sprawdzać numerki i dbać, żeby kolejne osoby wychodziły dwójkami i szły w przeciwnym kierunku niż poprzednia para”.

      Innym środkiem ostrożności było spotykanie się w czasie, kiedy ryzyko wpadki wydawało się mniejsze. Na przykład Mercedes García poznała prawdę od swojego wujka Pabla Gonzáleza. Miała zaledwie siedem lat, gdy zmarła jej mama. Tata przebywał wówczas w więzieniu, a ona i dziewięcioro jej rodzeństwa zostali bez opieki. Dwa lata później, w roku 1959, Mercedes usymbolizowała swe oddanie się Bogu. Aby uniknąć wyśledzenia, okolicznościowy wykład zaplanowano o 3.30 nad ranem. Wygłoszono go w domu pewnego brata, a chrzest odbył się w rzece Ozama, płynącej przez stolicę. Mercedes mówi: „Wracaliśmy do domów o 5.30, gdy sąsiedzi dopiero się budzili”.

      Wzrost mimo prześladowań

      Mimo ostrych prześladowań i złośliwej propagandy liczba głosicieli w okresie zakazu niemal się podwoiła

      • 1950   292

      • 1960   495

  • Dominikana — wiadomości ogólne
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 82

      DOMINIKANA

      Dominikana — wiadomości ogólne

      Mapa na stronie 83

      Warunki naturalne Dominikana zajmuje około dwóch trzecich powierzchni wyspy Haiti; pozostała część należy do państwa Haiti. Pod względem geograficznym Dominikana jest bardzo zróżnicowana — występują tam tropikalne lasy deszczowe, majestatyczne góry, bagna namorzynowe, a także pustynie. Najwyższym szczytem jest Pico Duarte, wznoszący się na wysokość 3175 metrów n.p.m. Wzdłuż sporej części wybrzeża rozciągają się urzekające białe plaże, a w głębi lądu znajdują się urodzajne tereny, jak na przykład dolina Cibao.

      Ludność Mieszkańcy to w większości mulaci — potomkowie Europejczyków i Afrykanów. W kraju tym istnieje również kilka grup mniejszościowych; do najliczniejszej z nich należą imigranci z sąsiedniego Haiti.

      Język Językiem urzędowym jest hiszpański.

      Ilustracja na stronach 84, 85

      Bracia i siostry przyjemnie spędzają razem czas

      Gospodarka Od dawna główne źródło dochodu stanowi górnictwo oraz produkcja cukru, kawy i tytoniu. W ostatnich latach nastąpił wzrost gospodarczy będący rezultatem rozwoju turystyki i przemysłu.

      Klimat Wyspa leży w strefie łagodnego klimatu tropikalnego. Średnia roczna temperatura powietrza wynosi 25 stopni, a średnia suma opadów od przeszło 2000 mm w górzystym regionie północno-wschodnim do 760 mm w suchszych regionach. Od czasu do czasu występują tu burze tropikalne i huragany.

      Kultura Podstawą wyżywienia są ryż, fasola i inne warzywa. Dominikańczycy szczególnie lubią owoce morza, owoce tropikalne, paprykę i pieczone banany plantany. Niektóre z tych produktów wchodzą w skład często serwowanego dania zwanego la bandera dominicana (flaga dominikańska). Wyspiarze są miłośnikami baseballu, muzyki i tańca, zwłaszcza merengue. Bardzo popularnym instrumentem jest gitara, podobnie jak bębny, flety i marimby.

      POWIERZCHNIA

      48 671 km2

      LICZBA LUDNOŚCI

      10 404 000

      LICZBA GŁOSICIELI W ROKU 2014

      38 161

      LICZBA MIESZKAŃCÓW NA GŁOSICIELA

      273

      LICZBA OBECNYCH NA PAMIĄTCE W ROKU 2014

      132 760

  • Odkrycia
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 86

      DOMINIKANA

      Odkrycia

      Pierwsze odkrycia

      W niedzielę 1 kwietnia 1945 roku do stolicy Dominikany, Ciudad Trujillo (obecnie Santo Domingo), przybyli absolwenci Szkoły Gilead — Lennart i Virginia Johnsonowie. Byli pierwszymi Świadkami w Dominikanie — w kraju, którego historia naznaczona jest konfliktami i walkamia. W Roczniku Świadków Jehowy — 1946 napisano: „To prawdziwie pionierski teren, gdzie gileadczycy musieli zaczynać wszystko od podstaw”. Wyobraźmy sobie ich sytuację: nie było Biura Oddziału, żadnej Sali Królestwa ani zboru; nikogo nie znali, a po hiszpańsku potrafili powiedzieć zaledwie kilka słów; nie mieli ani mieszkania, ani mebli. Jak sobie poradzili?

      Wykres na stronie 86

      Lennart wspominał: „Znaleźliśmy lokum w hotelu Victoria, gdzie za dwuosobowy pokój i posiłki płaciliśmy pięć dolarów dziennie. Tego samego popołudnia zapoczątkowaliśmy pierwsze studium biblijne. Oto jak do tego doszło: Dwie Dominikanki, z którymi studiowaliśmy Biblię w Brooklynie, podały nam adresy swoich krewnych i znajomych. Kiedy odwiedziliśmy jednego z nich, niejakiego doktora Greena, poznaliśmy również jego sąsiada Mosesa Rollinsa. Gdy mężczyźni ci dowiedzieli się, jak do nich trafiliśmy, zaczęli uważnie słuchać wieści o Królestwie i zgodzili się na studium. Wkrótce Moses został pierwszym miejscowym głosicielem”.

      Czworo kolejnych misjonarzy przybyło na początku czerwca 1945 roku. Szybko udało im się rozpowszechnić znaczną ilość literatury i zapoczątkować sporo studiów biblijnych. Już w październiku okazało się, że potrzebne jest miejsce na zebrania. Na prowizoryczną Salę Królestwa zaadaptowano więc salon i jadalnię w domu misjonarskim. Z zebrań korzystało wtedy aż 40 osób.

      Ilustracja na stronie 90

      Do pierwszych, którzy zareagowali na głos prawdy, należał Pablo Bruzaud, znany wszystkim jako Palé. Obsługiwał linię autobusową między Santiago a Ciudad Trujillo i dlatego często odwiedzał stolicę. Pewnego razu, gdy tam przyjechał, miał okazję porozmawiać z dwiema misjonarkami i przyjął od nich książkę „Prawda was wyswobodzi”. Rozpoczęto z nim studium, które odbywało się codziennie. Wkrótce Palé zaczął głosić z misjonarzami i chętnie ich podwoził. Po jakimś czasie poznał Lennarta Johnsona i wybrał się z nim z Ciudad Trujillo do Santiago i jeszcze za rozciągające się dalej góry, aż dotarli do nadmorskiego miasteczka Puerto Plata. Odszukali tam grupę zainteresowanych, która wysłała do Biura Głównego w Nowym Jorku list z prośbą o więcej informacji.

      Wizyta braci Knorra i Franza

      W marcu 1946 roku Dominikanę odwiedzili przedstawiciele Biura Głównego — Nathan Knorr i Frederick Franz. Niecierpliwie wyczekiwano ich wizyty, a wykładu Nathana Knorra oprócz braci wysłuchało 75 osób zainteresowanych. W trakcie swego pobytu brat Knorr poczynił kroki, żeby otworzyć tam Biuro Oddziału.

      Ilustracja na stronie 89

      Bracia Knorr i Franz w Ciudad Trujillo, przy pierwszej w kraju Sali Królestwa

      Przybyli następni absolwenci Szkoły Gilead i pod koniec roku służbowego 1946 w kraju było w sumie 28 głosicieli. Ponieważ działalność ewangelizacyjna dopiero zaczynała się tam rozwijać, misjonarze spędzili wiele wieczorów na skrupulatnym przygotowywaniu map terenów, by w sposób uporządkowany dać dokładne świadectwo.

      Dzieło się rozwija

      W roku 1947 w służbie kaznodziejskiej regularnie uczestniczyło około 60 osób. Tego samego roku do Dominikany skierowano kilkoro misjonarzy, którzy wcześniej działali na Kubie. Byli wśród nich Roy i Juanita Brandtowie. Brat Brandt został zamianowany sługą oddziału i pełnił tę funkcję przez dziesięć lat.

      Pod koniec roku służbowego 1948 u boku ciężko pracujących misjonarzy dobrą nowinę obwieszczało 110 głosicieli. Jednak ci gorliwi ewangelizatorzy nie zdawali sobie sprawy, że zbliżają się ogromne przeciwności.

      a Literatura Towarzystwa Strażnica docierała do Dominikany od roku 1932. Ale dopiero Johnsonowie po swoim przybyciu w roku 1945 zaczęli osobiście przekazywać zainteresowanym pouczenia biblijne.

  • Ulga po latach prześladowań
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Ulga po latach prześladowań

      Głoszenie z rozwagą

      Rafael Pared, który wraz z żoną Francią usługuje w Betel, został głosicielem w 1957 roku, kiedy miał 18 lat. Pamięta, że gdy wyruszał do służby, nieraz śledził go policjant ubrany po cywilnemu. Agent ten szukał pretekstu do aresztowania brata i towarzyszących mu osób. Rafael mówi: „Czasami, żeby uniknąć zatrzymania, musieliśmy uciekać bocznymi ulicami i zaułkami oraz przeskakiwać przez ogrodzenia”. Andrea Almánzar opowiada, co robiła wraz z innymi, by zapobiec aresztowaniu: „Musieliśmy kierować się rozwagą. Głosiliśmy w jednym domu, a następny, do którego wchodziliśmy, znajdował się dziesięć posesji dalej”.

      Ulga po latach prześladowań

      W roku 1959 mijało prawie 30 lat sprawowania władzy przez Trujillo, ale klimat polityczny się zmieniał. Dnia 14 czerwca Dominikańczycy, którzy wcześniej byli zmuszeni opuścić kraj, podjęli kolejną próbę obalenia dyktatora. Chociaż ich atak został odparty, a sami spiskowcy zabici bądź uwięzieni, coraz liczniejsi przeciwnicy Trujillo wzmogli opór, gdyż poczuli, że rząd nie jest niezwyciężony.

      Dnia 25 stycznia 1960 roku, po latach popierania dyktatury, hierarchia kościelna wystosowała list pasterski będący protestem przeciwko łamaniu praw człowieka. Dominikański historyk Bernardo Vega tak to komentuje: „Atak z czerwca 1959 roku i fala represji wobec osób biorących w nim udział, a później także wobec działającego w kraju ruchu oporu zmusiły Kościół, by po raz pierwszy stanął w opozycji do Trujillo”.

      Co ciekawe, w maju 1960 roku rząd zniósł zakaz działalności Świadków Jehowy. Po latach ograniczeń ulga przyszła z niespodziewanej strony, od samego Trujillo, który skłócił się z Kościołem katolickim.

  • Swoboda głoszenia
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 124

      DOMINIKANA

      Swoboda głoszenia

      Trujillo ginie w zamachu

      W roku 1960 dyktatura Trujillo zmagała się z rosnącą falą krytyki międzynarodowej oraz wewnętrzną opozycją. W samym środku tych politycznych tarć kraj odwiedził Milton Henschel z Biura Głównego i w styczniu 1961 roku wziął udział w trzydniowym zgromadzeniu. Wykładu publicznego wysłuchało wtedy 957 osób, a 27 zostało ochrzczonych. Podczas swego pobytu brat Henschel pomógł miejscowym braciom poczynić pierwsze kroki w celu zreorganizowania działalności i sporządzenia map terenu.

      Wykres na stronie 124

      Wyznaczono dwóch nadzorców obwodów — Enrique Glassa i Juliána Lópeza. „Mój obwód”, wspominał Julián, „obejmował dwa zbory na wschodzie kraju i wszystkie na północy. Enrique miał odwiedzać pozostałe zbory na wschodzie i na całym południu”. Dzięki wizytom tych nadzorców przywrócono kontakt między zborami a organizacją. Ponadto pomogły one braciom wzrastać pod względem duchowym.

      Ilustracja na stronie 127

      Salvino i Helen Ferrari w drodze do Dominikany, rok 1961

      W 1961 roku przybyli absolwenci drugiej klasy Szkoły Gilead — Salvino i Helen Ferrari. Doświadczenie zdobyte przez nich w służbie misjonarskiej na Kubie okazało się bardzo praktyczne w trakcie wielkich duchowych żniw w Dominikanie. Salvino z czasem wszedł w skład Komitetu Oddziału i usługiwał w nim aż do śmierci w roku 1997. Helen działa pełnoczasowo już 79 lat i większość tego okresu poświęciła na służbę misjonarską.

      Krótko po przyjeździe tego małżeństwa, późnym wieczorem 30 maja 1961 roku, oparte na terrorze rządy Trujillo zostały gwałtownie przerwane. Samochód z dyktatorem podziurawiły kule zamachowców. Jednak zabójstwo to nie przyniosło stabilizacji i jeszcze przez szereg lat w kraju dochodziło do społecznych oraz politycznych zawirowań.

      Dzieło głoszenia prężnie się rozwija

      W tamtym okresie do Dominikany skierowano kolejnych misjonarzy. William Dingman, absolwent pierwszej klasy Szkoły Gilead, i jego żona Estelle oraz Thelma Critz i Flossie Coroneos przenieśli się z Portoryko dosłownie dwa dni po zabójstwie Trujillo. William opowiadał: „Kiedy tam przybyliśmy, w kraju panował zamęt i wszędzie było sporo wojska. Ponieważ obawiano się rewolucji, żołnierze sprawdzali wszystkich podróżujących autostradą. Zatrzymywali nas na kilku punktach kontrolnych i za każdym razem przeszukiwali nasze bagaże, wyjmując z walizek nawet najdrobniejsze przedmioty”. Głoszenie w takiej niestabilnej sytuacji było prawdziwym wyzwaniem.

      Ilustracja na stronie 127

      Thelma Critz oraz Estelle i William Dingmanowie po 67 latach gorliwej służby misjonarskiej wciąż przebywają w Dominikanie

      „Za dyktatury Trujillo”, kontynuował William, „wmawiano opinii publicznej, iż Świadkowie Jehowy są komunistami i ludźmi najgorszego pokroju (...). Stopniowo jednak zdołaliśmy przełamać uprzedzenia”. W wyniku wznowienia działalności coraz większa liczba szczerych osób pozytywnie reagowała na orędzie Królestwa. Pod koniec roku służbowego 1961 w kraju pełniło służbę 33 pionierów specjalnych.

  • Zamierzają tu pozostać
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 128

      DOMINIKANA

      Zamierzają tu pozostać

      Znaleźli prawdę

      Juana Ventura zaczęła studiować Biblię, gdy dzieło głoszenia było zakazane. Została ochrzczona w roku 1960 w rzece Ozama. Pewnego razu pastor ewangelicki w Santo Domingo powiedział, że chce, by ją uwięziono, ponieważ ‛odbiera mu parafian’. Próbował udowodnić, że Świadkowie Jehowy kłamią, i zdyskredytować Juanę, dlatego zaproponował, żeby przed jego kościołem odpowiedziała na pytania dotyczące jej nowych wierzeń.

      Juana relacjonuje: „Zapytał mnie o trzy kwestie: ‚Dlaczego nie głosujecie? Dlaczego nie idziecie na wojnę? Dlaczego nazywacie siebie Świadkami Jehowy?’. Na każde pytanie odpowiadałam na podstawie Biblii, a wszyscy wierni sprawdzali wersety i byli zaskoczeni tym, co przeczytali. Wielu z nich zdało sobie sprawę, że znalazło prawdę i spora grupa zaczęła studiować. W końcu 25 osób oddało się Jehowie”. Tamto spektakularne wydarzenie nadało rozmach działalności kaznodziejskiej w Santo Domingo.

      Świadkowie Jehowy zamierzają tu pozostać

      Zabójstwo Trujillo pociągnęło za sobą wiele negatywnych skutków politycznych. Rocznik — 1963 informował: „Na ulicach były kordony żołnierzy, co dnia strajkowano, szerzyła się przemoc”. Mimo niepokojów dzieło głoszenia i czynienia uczniów się rozwijało i pod koniec roku służbowego 1963 odnotowano nową najwyższą liczbę głosicieli — 1155.

      W roku 1962 Dominikanę odwiedził brat Nathan Knorr z Biura Głównego. Podjął wtedy decyzję o zakupie pewnej posesji pod budowę większych obiektów, które zaspokoiłyby potrzeby związane z szybko rozwijającą się działalnością ewangelizacyjną. Wzniesiono tam dwupiętrowy budynek i Salę Królestwa. W sobotę 12 października 1963 roku brat Frederick Franz, kolejny gość z Biura Głównego, wygłosił wykład z okazji uroczystego otwarcia nowego Biura Oddziału. Stało się jasne, że Świadkowie Jehowy zamierzają pozostać w Dominikanie na dobre. Krótko po tamtym wydarzeniu przybyli Harry i Paquita Duffieldowie, ostatni misjonarze wydaleni z Kuby.

      Wzrost mimo rewolucji

      Dnia 24 kwietnia 1965 roku w kraju wybuchła rewolucja. Nastał trudny okres, ale lud Jehowy duchowo się rozwijał. W 1970 roku w 63 zborach działało 3378 głosicieli. Ponad połowa z nich przyłączyła się do organizacji w poprzednich pięciu latach. Rocznik — 1972 relacjonował: „Pochodzą oni z różnych warstw społecznych. Są wśród nich: mechanicy samochodowi, rolnicy, kierowcy, księgowi, budowlańcy, stolarze, prawnicy, dentyści, a nawet dawniejsi politycy. Wszystkich ich zjednoczyła miłość do prawdy i do Jehowy”.

  • Potrzeba więcej głosicieli
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 133

      DOMINIKANA

      Potrzeba więcej głosicieli

      Dobra nowina dociera na odległe tereny

      Z czasem przybyli kolejni misjonarze. Znaleźli się wśród nich Pete Paschal, Amos i Barbara Parker oraz Richard i Belva Stoddard usługujący wcześniej w Boliwii, a także Jesse i Lynn Cantwell z Kolumbii. Przyczynili się oni do dalszego rozwoju nabierającej tempa działalności ewangelizacyjnej. Do roku 1973 prowadzona była ona w Dominikanie głównie w miastach i miasteczkach. Wtedy jeszcze dobra nowina nie docierała na prowincję. W związku z tym poczyniono starania, by zadbać o potrzeby duchowe ludności wiejskiej. Kiedy postanowiono zorganizować dwumiesięczne wyjazdy na takie odległe tereny, do dyspozycji stawiło się 19 pionierów stałych. W okresie między grudniem 1973 roku a styczniem 1977 grupy pionierów kierowano do miejsc, gdzie jeszcze nigdy nie głoszono lub gdzie robiono to sporadycznie.

      „Publikacje udostępnialiśmy w zamian za kurczaki, jaja bądź owoce”

      Pewien pionier, który uczestniczył w tej specjalnej kampanii, opowiadał: „Jeden dzień spędzaliśmy na przedstawianiu orędzia biblijnego i rozpowszechnianiu literatury, a następnego dnia dokonywaliśmy odwiedzin u osób, które okazały zainteresowanie. Ponieważ mieszkańcy wsi mieli mało pieniędzy, publikacje udostępnialiśmy w zamian za kurczaki, jaja bądź owoce. Dzięki Jehowie nigdy nie chodziliśmy głodni”. Wiele osób pierwszy raz w życiu słyszało wtedy wersety czytane bezpośrednio z Biblii. Niekiedy przywódcy religijni wmawiali im, że Jehowa to Diabeł. Jakże więc zdziwieni byli ci ludzie, gdy na własne oczy widzieli w Piśmie Świętym na przykład słowa Psalmu 83:18: „Ty, który masz na imię Jehowa, ty sam jesteś Najwyższym nad całą ziemią”! W niektórych miejscach zainteresowanie było tak duże, że organizowano wykłady publiczne.

      Więcej misjonarzy i nowe Biuro Oddziału

      We wrześniu 1979 roku do grona misjonarzy dołączył brat Abigail Pérez wraz z żoną Georginą. Małżeństwo to zostało wyznaczone do służby w obwodzie. Później, w roku 1987, dzieło głoszenia wsparli kolejni absolwenci Szkoły Gilead — Tom i Shirley Deanowie. Dużo pożytecznej pracy wykonali też pionierzy specjalni, którzy przenieśli się z Portoryko. A w sierpniu 1988 roku do Dominikany przysłano Reinera i Jeanne Thompsonów. Był to ich piąty przydział misjonarski.

      W roku 1989 przeciętna liczba głosicieli wyniosła 11 081, a o perspektywie dalszego wzrostu świadczyła liczba studiów biblijnych — 20 494. Wzrost ten wiązał się jednak z wyzwaniami. Na przykład istniejący obiekt Biura Oddziału spełniał swój cel, ale pod koniec lat osiemdziesiątych przestał wystarczać. „Było tak ciasno”, mówi Reiner Thompson, „że musieliśmy szukać mieszkań i magazynów w innych częściach miasta”.

      Brat Reiner kontynuuje: „Znalezienie odpowiedniej posesji pod nowe Biuro Oddziału nastręczało trudności. Wtedy skontaktował się z nami pewien przedsiębiorca, który słyszał, że szukamy działki. Wyjaśnił, że chciałby sprzedać kawałek ziemi, ale tylko Świadkom Jehowy. W przeszłości był właścicielem dużej szwalni i jego sekretarka oraz kilku pracowników było naszymi współwyznawcami. Przez lata obserwował ich wyjątkową uczciwość oraz uprzejmość i zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Ponieważ bardzo szanował Świadków, zaoferował nam ziemię w niezwykle korzystnej cenie”. Do transakcji doszło w grudniu 1988 roku, a później nabyto jeszcze trzy sąsiednie działki. Biuro Oddziału i sąsiadująca z nim Sala Zgromadzeń położone są na terenie o łącznej powierzchni blisko dziewięciu hektarów.

      We wznoszeniu nowego kompleksu budynków pomagały setki miejscowych braci oraz ochotników międzynarodowych. Został on oddany do użytku w listopadzie 1996 roku. W uroczystości zorganizowanej z tej okazji wzięli udział trzej członkowie Ciała Kierowniczego: Carey Barber, Teodor Jaracz i Gerrit Lösch. Następnego dnia na dwóch dużych stadionach przedstawiono specjalny program, a nowo oddane obiekty zwiedziło ponad 10 000 osób.

      ‛Przeprawili się do Macedonii’

      Historia Świadków Jehowy w Dominikanie byłaby niekompletna, gdyby nie wspomnieć o licznych braciach i siostrach, którzy przyprowadzili się tu, chcąc usługiwać na terenie z potrzebami. Pod koniec lat osiemdziesiątych sporo osób zachęconych informacjami o żyznym polu duchowym i możliwości prowadzenia wielu studiów biblijnych zaczęło przenosić się do tego kraju — postanowiło niejako ‛przeprawić się do Macedonii’ (Dzieje 16:9). Ochotnicy ci opowiadali innym o radości, jakiej zaznawali, uczestnicząc w dziele żniwnym w Dominikanie. W rezultacie w latach dziewięćdziesiątych ogromną falą napłynęli kolejni głosiciele.

      Na przykład Stevan i Miriam Noragerowie z Danii działają tu od roku 2001. Wcześniej przez półtora roku Miriam głosiła na tym terenie ze swoją rodzoną siostrą. Co pobudziło wspomniane małżeństwo, by przenieść się do odległego kraju o tak odmiennej kulturze i języku? Miriam mówi: „Oboje pochodzimy z silnych duchowo rodzin. Nasi rodzice w młodości byli pionierami specjalnymi, a gdy urodziły im się dzieci, działali jako pionierzy stali. Zawsze nas zachęcali, żebyśmy całkowicie poświęcili się pełnoczasowej służbie dla Jehowy”.

      Od roku 2006 Stevan i Miriam pełnią specjalną służbę pionierską i wielu osobom pomogli poznać prawdę. Stevan opowiada: „Wprost nie sposób zliczyć błogosławieństw. Wszelkie trudności czy problemy zdrowotne są niczym w porównaniu z cudownymi przeżyciami i radościami związanymi z pomaganiem szczerym ludziom w poznaniu i pokochaniu Jehowy. Zyskaliśmy również ogromną rodzinę kochających przyjaciół. Służba w Dominikanie uczy nas pokory i cierpliwości, a prowadzenie prostego życia naprawdę umacnia naszą wiarę i zaufanie do Boga”.

      Ilustracja na stronie 134

      Jennifer Joy działa tu ponad 20 lat, głosząc osobom niesłyszącym

      Jennifer Joy jest jedną z niezamężnych sióstr, które przybyły z zagranicy, by głosić w Dominikanie. Gdy w 1992 roku odwiedziła tu swoją ciocię Edith White, długoletnią misjonarkę, przekonała się, jak owocne jest głoszenie w tym kraju. Poznała też inne siostry z różnych stron świata, które podjęły służbę na tym terenie ze względu na potrzeby. „Byłam nieśmiała i brakowało mi odwagi” — wyjawia Jennifer. „Ale pomyślałam: ‚Jeśli one mogą tu działać, to ja chyba też dam radę’”.

      Początkowo Jennifer planowała zostać w Dominikanie tylko rok, ale upłynął następny, a potem jeszcze jeden, i w rezultacie usługuje tu już ponad 20 lat. Sporej liczbie osób, z którymi studiowała Biblię, pomogła stać się chwalcami Jehowy. Mnóstwo radości dało jej też wspieranie rozwijającej się działalności kaznodziejskiej wśród niesłyszących. Brała również udział w opracowywaniu programu nauczania na kursy języka migowego.

      ‛Do tej pory Jehowa zawsze o mnie dbał. Dlaczego więc miałabym wątpić, czy będzie to robił przez kolejny rok?’

      Z czego Jennifer się utrzymuje? „Każdego roku na parę miesięcy wracam do Kanady i tam pracuję” — wyjaśnia. „Przez te lata wykonywałam przeróżne zajęcia, takie jak: obróbka i wywoływanie zdjęć, fotografowanie, malowanie mieszkań, sprzątanie biur, składanie reflektorów czy tkanie dywanów. Pracowałam też w biurze podróży oraz jako przewodniczka wycieczek, nauczycielka angielskiego i tłumaczka”. Jennifer porównuje swoją sytuację do sytuacji starożytnych Izraelitów na pustkowiu: „Żyli oni każdą wypowiedzią pochodzącą z ust Jehowy. A On zapewnił, że będzie się o nich troszczył, i rzeczywiście tak robił. Każdego dnia mieli co jeść, a ich ubrania i sandały się nie niszczyły (Powt. Pr. 8:3, 4). Jehowa obiecuje troszczyć się także o nas (Mat. 6:33). Do tej pory zawsze o mnie dbał. Dlaczego więc miałabym wątpić, czy będzie to robił przez kolejny rok?”.

      Łącznie przyjechało tu około 1000 ofiarnych ewangelizatorów z różnych stron świata — z Austrii, Hiszpanii, Japonii, Polski, Portoryko, Rosji, Szwecji, Tajwanu i USA. Ci gorliwi chrześcijanie, reprezentujący 30 różnych narodowości, wspierają dzieło głoszenia w zborach, w których używa się języków: amerykańskiego migowego, angielskiego, chińskiego, hiszpańskiego, kreolskiego, włoskiego i rosyjskiego. Podobnie jak apostoł Piotr mogą oni powiedzieć: „Oto my opuściliśmy wszystko i idziemy w twoje ślady” (Marka 10:28).

      Żniwo jest wielkie (Mat. 9:37)

      OKOŁO 1000 braci i sióstr z 30 krajów stawiło się do dyspozycji, by w Dominikanie głosić ludziom z różnych grup językowych. Czy i ty nie mógłbyś tam usługiwać?

      Tabela na stronie 136
      Wykres na stronie 137
  • Kochają swoich braci
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronach 138, 139

      DOMINIKANA

      Kochają swoich braci

      Nowe szkolenie zaspokaja rosnące potrzeby

      Jehowa pobłogosławił swym ciężko pracującym sługom w Dominikanie. W roku 1994 średnia liczba głosicieli wyniosła 16 354, a zgromadzali się oni w 259 zborach. W związku z tym zdumiewającym wzrostem potrzeba było coraz więcej umiejętnych starszych i sług pomocniczych. Jeszcze tego samego roku Ciało Kierownicze zgodziło się, by w Dominikanie zorganizować Kurs Usługiwania, obecnie zastąpiony przez Kurs dla Ewangelizatorów Królestwa.

      Do października 2011 roku w 25 klasach naukę ukończyło około 600 braci. Obecnie ponad połowa absolwentów tego szkolenia usługuje w jakiejś gałęzi służby pełnoczasowej, z czego 71 jest pionierami specjalnymi, a 5 nadzorcami podróżującymi. Zajęcia pierwszych dziesięciu klas odbywały się w Biurze Oddziału, a kolejne klasy uczą się w osobnym obiekcie w Villa González.

      „Świadkowie Jehowy troszczą się o siebie nawzajem”

      Dnia 22 września 1998 roku przez Dominikanę przetoczył się huragan Georges. Wiatr wiał z prędkością 190 kilometrów na godzinę i spowodował wielkie zniszczenia. Tysiące osób straciło dach nad głową, a ponad 300 poniosło śmierć. Komitet Pomocy Doraźnej przy współpracy Regionalnego Komitetu Budowlanego zorganizował centrum pomocy w Sali Królestwa w La Romana. Około 300 Świadków, w tym 16 z zagranicy, włączyło się w akcję ratunkową.

      W sumie trzeba było naprawić bądź odbudować 23 Sale Królestwa oraz ponad 800 domów naszych współwyznawców. Na przykład Carmen, starsza wiekiem pionierka, była załamana, gdy huragan zniszczył dom, w którym mieszkała od 38 lat. Jednak nie posiadała się z radości, kiedy 15 osób przybyło, by położyć fundament pod jej nowy dom. Tak o tym mówiła: „Jehowa zawsze o nas pamięta i się o nas troszczy. Spójrzcie na ten piękny dom, który bracia dla mnie budują. Moi sąsiedzi powiedzieli: ‚Świadkowie Jehowy troszczą się o siebie nawzajem; oni naprawdę się miłują’”. W związku z pomocą udzielaną przez ochotników współchrześcijanom przeżywającym ciężkie chwile podobne wypowiedzi dało się słyszeć w całym kraju.

      Chociaż huragan Georges spowodował olbrzymie zniszczenia, to podyktowane miłością działania ludu Bożego przyniosły fizyczną i duchową ulgę braciom, którzy ucierpieli wskutek tej klęski żywiołowej. Najważniejsze było jednak to, że ofiarne wysiłki niosących pomoc przysporzyły chwały Jehowie, który jest Źródłem prawdziwego pocieszenia.

      Wznoszenie Sal Królestwa nabiera tempa

      Wraz z szybkim napływem nowych uczniów potrzeba było więcej Sal Królestwa. Dlatego od listopada 2000 roku bracia w Dominikanie zaczęli je wznosić, korzystając ze specjalnego programu wsparcia dla krajów uboższych. Dzięki temu zbór jest w stanie mniej więcej w ciągu ośmiu tygodni zbudować wygodny i estetyczny obiekt służący wielbieniu Boga. Do września 2011 roku dwie grupy budowniczych wzniosły bądź wyremontowały około 145 Sal.

      Zarówno te budynki, jak i postawa ochotników, którzy je budowali, stanowiły dobitne świadectwo. Na przykład w małym miasteczku na północnym zachodzie kraju bracia znaleźli dogodną działkę pod Salę Królestwa. Jeden z pionierów specjalnych skontaktował się z właścicielem w sprawie jej zakupu. Ale mężczyzna ten powiedział: „Szkoda waszego czasu. Nie zamierzam sprzedawać tej działki, zwłaszcza jeśli planujecie postawić na niej kościół”.

      Krótko po tej rozmowie człowiek ten udał się do Puerto Plata, żeby zobaczyć się ze swoim podeszłym w latach bratem będącym Świadkiem Jehowy. Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, że jego schorowany brat mieszka u pewnej rodziny Świadków, która przyjęła go pod swój dach, by się nim opiekować. Rodzina ta zabierała go do lekarza, na zebrania oraz do służby kaznodziejskiej. Przybyły mężczyzna spytał go, ile płaci za całą tę opiekę. „Nic nie płacę. To są moi bracia” — odparł tamten.

      „To najbardziej zjednoczeni i życzliwi ludzie, jakich kiedykolwiek widziałam”

      Właściciel posesji był tak poruszony niezwykłą życzliwością rodziny Świadków, że zadzwonił do pioniera, który z nim poprzednio rozmawiał, z informacją, że zmienił zdanie i jest gotowy sprzedać działkę. Bracia ją zakupili i zaczęli wznosić Salę. Wcześniej żona owego człowieka miała bardzo złe zdanie o Świadkach Jehowy. Ale gdy zobaczyła, jak wspólnie pracują oni na budowie, powiedziała: „To najbardziej zjednoczeni i życzliwi ludzie, jakich kiedykolwiek widziałam”.

  • Wyzwania związane ze wzrostem liczebnym
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 144

      DOMINIKANA

      Wyzwania związane ze wzrostem liczebnym

      „By ludzie wszelkiego pokroju zostali wybawieni”

      Wolą Jehowy jest, „by ludzie wszelkiego pokroju zostali wybawieni i doszli do dokładnego poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Uwzględniając ten Boży punkt widzenia, Świadkowie Jehowy w Dominikanie dokładają usilnych starań, żeby dotrzeć do ludzi w każdym zakątku kraju, również do przebywających w zakładach karnych.

      W roku 1997, w trakcie cotygodniowej wizyty w więzieniu Najayo w San Cristóbal, małżeństwo pionierów specjalnych spotkało Glorię, 23-letnią Kolumbijkę skazaną za handel narkotykami. Już wcześniej prowadziła ona rozmowy z naszą siostrą, która została niesłusznie uwięziona. Aby pomóc Glorii w znalezieniu odpowiedzi na pytania biblijne, wspomniani pionierzy przynieśli jej książkę Prowadzenie rozmów na podstawie Pism i inne publikacje. Jej entuzjazm i zapał w zdobywaniu wiedzy udzielał się niektórym osadzonym, w związku z czym grupa zainteresowanych z tygodnia na tydzień się powiększała.

      Pod wpływem prawdy Gloria dokonała w życiu niesamowitych zmian i w 1999 roku mogła zostać nieochrzczoną głosicielką. Każdego miesiąca na służbę kaznodziejską w więzieniu poświęcała ponad 70 godzin. Prowadziła sześć owocnych studiów biblijnych z innymi więźniarkami. W roku 2000 zwróciła się do prezydenta z prośbą o ułaskawienie i je otrzymała, ponieważ uwzględniono jej dobre sprawowanie. Została zwolniona i odesłana do Kolumbii. A w następnym roku, krótko po powrocie do ojczystego kraju, przyjęła chrzest, chociaż jej rodzina bardzo się temu sprzeciwiała.

      Ilustracja na stronie 142

      Gloria Cardona poznała prawdę w więzieniu. Obecnie wraz z mężem pełni służbę pionierską

      Po chrzcie Gloria rozpoczęła służbę pionierską. Wyszła za mąż za chrześcijanina, który jest starszym zboru, i oboje działają w charakterze pionierów stałych. Obecnie usługują w Kolumbii na terenie z potrzebami. Gloria studiowała Biblię z kilkoma osobami, które z czasem oddały się Bogu i zostały ochrzczone. Mówi, że ma wobec Jehowy dług wdzięczności i że najlepszym sposobem spłacenia go jest robienie dla drugich tego, czego sama zaznała. Dlatego zapoznaje ludzi z prawdą.

      Przeżycia Glorii pokazują, że żelazne kraty nie stanowią przeszkody w przekazywaniu bliźnim życiodajnych prawd. Przedstawiciele Biura Oddziału spotkali się z wysoko postawionymi urzędnikami więziennictwa, by uzyskać pozwolenie na odwiedzanie większej liczby zakładów penitencjarnych w celu prowadzenia tam studiów biblijnych. W rezultacie wydano zgodę na to, by 43 braci i 6 sióstr prowadziło takie zajęcia edukacyjne w 13 więzieniach.

      „Wydłuż swe linki namiotowe”

      Pod koniec XX wieku w Dominikanie działało 21 684 głosicieli dobrej nowiny, istniały 342 zbory i prowadzono 34 380 studiów biblijnych. Na Pamiątkę przybyło 72 679 osób. Widząc taki wzrost, lud Jehowy niezwłocznie zastosował się do słów proroka Izajasza: „Poszerz miejsce swego namiotu. I niech rozciągną płótna namiotowe twego wspaniałego przybytku. Nie powstrzymuj się. Wydłuż swe linki namiotowe” (Izaj. 54:2).

      Jednym z wyzwań było zapewnienie takiej Sali Zgromadzeń, która zaspokajałaby potrzeby coraz większej liczby Świadków. W 1996 roku ukończono budowę odpowiedniego obiektu w sąsiedztwie Biura Oddziału w Santo Domingo. Sala ta dobrze służy braciom ze stolicy i okolicznych zborów. Natomiast Salę Zgromadzeń w Villa González, w której zbierały się pozostałe zbory, pilnie trzeba było wyremontować lub wręcz zastąpić inną.

      W roku 2001 Ciało Kierownicze wyraziło zgodę, by w Villa González wznieść nową Salę Zgromadzeń, i to na 2500 osób. Bracia byli poruszeni, słysząc, że powstanie również obiekt, w którym będzie organizowany Kurs Usługiwania (obecnie zastąpiony przez Kurs dla Ewangelizatorów Królestwa). Ośrodek szkoleniowy miał przylegać do Sali Zgromadzeń i mieścić pokoje mieszkalne, salę wykładową, bibliotekę, kuchnię oraz stołówkę. W 2004 roku te nowe budynki oddano do użytku, a specjalne przemówienie z tej okazji wygłosił brat Teodor Jaracz z Ciała Kierowniczego. Od tamtego czasu wspomniany kurs ukończyło 15 klas.

  • Głoszenie w języku kreolskim
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 148

      DOMINIKANA

      Głoszenie w języku kreolskim

      Początki głoszenia Haitańczykom w języku kreolskim

      Teren hiszpańskojęzyczny był bardzo owocny. Jednak z czasem do Dominikany napływali ludzie, którzy posługiwali się innymi językami i także pozytywnie reagowali na nadzieję z Biblii. Mieszkańcy sąsiedniego Haiti używają głównie języka kreolskiego. I chociaż relacje między tymi dwoma państwami bywały trudne, tysiące Haitańczyków pracuje w Dominikanie, a w ostatnich latach ich liczba gwałtownie wzrosła.

      Przez długi czas osoby pochodzące z Haiti, które interesowały się prawdą i potrzebowały pomocy duchowej, były kierowane do zborów hiszpańskojęzycznych. Jednak Ciało Kierownicze pragnęło zapewnić im lepszą opiekę duchową. Dlatego w roku 1993 poleciło, by Biuro Oddziału w Gwadelupie przedstawiło pionierom specjalnym ze swego terenu propozycję przeniesienia się do Dominikany na teren kreolski. Barnabé i Germaine Biabiany byli jedną z trzech par, które stawiły się do dyspozycji. Barnabé mówi: „Z początku w języku kreolskim mieliśmy tylko dwie broszury. Pozostała literatura była po francusku, dlatego musieliśmy wszystko tłumaczyć na kreolski”.

      W styczniu 1996 roku dziewięciu głosicieli w Higüey i dziesięciu w Santo Domingo było gotowych wspierać grupę kreolskojęzyczną. W każdym z tych miast utworzona została więc taka grupa i po pewnym czasie obie przekształciły się w zbory. Jednak później je rozwiązano, ponieważ wydawało się, że wielu Haitańczyków woli uczyć się hiszpańskiego i uczęszczać do zborów hiszpańskojęzycznych. Barnabé wyjaśnia: „Spotkaliśmy się z braćmi z Działu Służby i doszliśmy do wniosku, że rozsądne będzie na jakiś okres wstrzymać działalność na terenie kreolskim”.

      Wznowienie działalności na terenie kreolskim

      W roku 2003 Ciało Kierownicze wyznaczyło misjonarzy Donga i Gladys Barków, aby w Dominikanie głosili dobrą nowinę osobom mówiącym po kreolsku. Po dwóch latach świadczenia w Higüey małżeństwo to zaczęło dostrzegać pozytywne rezultaty. W efekcie 1 czerwca 2005 roku utworzono zbór kreolski. Dong Bark, Barnabé Biabiany i jeszcze jeden misjonarz, Steven Rogers, niestrudzenie przemierzali kraj, by podtrzymywać zainteresowanie wśród ludzi posługujących się tym językiem.

      Ilustracja na stronie 148

      Działalność dobrze się rozwijała i powstawały następne zbory. Dlatego 1 września 2006 roku utworzono pierwszy obwód kreolski. Składał się z siedmiu zborów i dwóch grup, a Barnabé Biabiany odwiedzał je w charakterze nadzorcy podróżującego.

      W późniejszych latach na teren kreolskojęzyczny do Dominikany skierowano kilku kolejnych misjonarzy. Ponadto z myślą o wspieraniu tej działalności przybyło sporo ochotników z Europy, Kanady, USA i z innych stron świata. Wyznaczono też zespół wykwalifikowanych chrześcijan mający przygotować kurs języka kreolskiego dla współwyznawców z zagranicy, jak również dla miejscowych głosicieli.

      Ludzie zazwyczaj z góry zakładają, że nie-Haitańczyk mówiący po kreolsku to Świadek Jehowy

      Mnóstwo Dominikańczyków dokłada starań, by uczyć się kreolskiego, co ma pozytywny wpływ na społeczność haitańską. Gdy głosiciel będący Dominikańczykiem wyjaśnia prawdy biblijne w języku kreolskim, rozładowuje to napięcie i stwarza atmosferę sprzyjającą dzieleniu się dobrą nowiną o Królestwie. Tak wielu naszych braci nauczyło się tego języka, że ludzie zazwyczaj z góry zakładają, iż nie-Haitańczyk mówiący po kreolsku to Świadek Jehowy.

      Aby zilustrować, jak ogromne znaczenie ma okazywanie zainteresowania osobom o odmiennej kulturze, rozważmy przeżycie pewnej pionierki będącej Dominikanką, która skorzystała z kursu języka kreolskiego. W służbie spotkała ona małżeństwo Haitańczyków, które pozytywnie zareagowało na głoszone orędzie. Odwiedziła tę parę, żeby zapoczątkować studium biblijne. Siostra ta opowiada: „Gdy przyszłam, przywitałam się z gospodynią pocałunkiem w policzek, jak to jest przyjęte wśród kobiet w Dominikanie. Domowniczka się rozpłakała. Zapytałam: ‚Co się stało?’, a ona odparła: ‚Przez te wszystkie lata odkąd mieszkam w tym kraju, pierwszy raz zdarzyło się, że ktoś przywitał mnie pocałunkiem’”.

      Dzięki błogosławieństwu Jehowy ciężka praca na tym terenie przynosi zachwycające wyniki. Do 1 września 2009 roku powstały 23 zbory kreolskojęzyczne i 20 grup, dlatego utworzono drugi obwód. Liczba obecnych na Pamiątce w roku 2011 wskazywała na możliwości dalszego rozwoju. Na przykład 11 głosicieli z miasteczka Río Limpio zaznało niezwykłej radości, gdy na tę uroczystość przyszły 594 osoby. A na Pamiątce zorganizowanej w miasteczku Las Yayas de Viajama, gdzie nie było Świadków Jehowy, zebrało się 170 osób. We wrześniu 2011 roku istniały już 33 zbory i 21 grup posługujących się językiem kreolskim. W związku z tym w roku 2012 powstał kolejny obwód.

      Biura Oddziałów w Dominikanie i Haiti wspólnie prowadzą szkolenia w języku kreolskim, na które zapraszani są chrześcijanie z obu krajów. Kurs Biblijny dla Braci ukończyło pięć klas, a Kurs Biblijny dla Małżeństw — cztery.

      Ilustracje na stronie 148

      Nauka języka kreolskiego

      Wzrost na terenie kreolskojęzycznym

      w latach 2005-2014

      • 2005

        1 zbór

        6 grup

        Ilustracja na stronie 149
      • 2014

        57 zborów

        29 grup

        Ilustracja na stronie 149
  • Trzęsienie ziemi w Haiti
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 151

      DOMINIKANA

      Trzęsienie ziemi w Haiti

      Owocny teren chińskojęzyczny

      W roku 2005 Tin Wa Ng, betelczyk znający język chiński, został przez Biuro Oddziału zamianowany pionierem specjalnym i miał głosić sporej populacji Chińczyków w Dominikanie. Urodził się on i dorastał w tym kraju, ale jego rodzice przeprowadzili się do Santo Domingo z Chin.

      Dnia 1 stycznia 2008 roku właśnie w Santo Domingo utworzono zbór posługujący się dialektem mandaryńskim, a w roku 2011 powstała grupa w Santiago. Każdego miesiąca 70 głosicieli, w tym 36 pionierów stałych i kilkoro pionierów pomocniczych, prowadzi średnio 76 studiów biblijnych.

      Wyszukiwanie osób mówiących po angielsku

      W roku 2007 w Dominikanie było 27 466 głosicieli; działali oni w 376 zborach i prowadzili 49 795 studiów biblijnych. Jednak nie istniał wtedy zbór, który zaspokajałby potrzeby dość licznej społeczności anglojęzycznej. Dlatego w kwietniu 2008 roku Biuro Oddziału skierowało do Santo Domingo małżeństwo misjonarzy Donalda i Jayne Elwellów w celu utworzenia tam grupy angielskiej. Entuzjastyczna garstka głosicieli zajęła się najpierw ustaleniem, gdzie mieszkają osoby mówiące tym językiem. Następnie informacje te wykorzystano do przygotowania terenów, żeby dać dokładne świadectwo.

      Dzięki tym wysiłkom grupa anglojęzyczna w Santo Domingo rozrastała się i w lipcu 2009 roku przekształciła w zbór liczący 39 głosicieli. Podobne działania podjęto w innych rejonach kraju. Efekt był taki, że w listopadzie 2011 roku istniało już siedem zborów angielskich i jedna grupa.

      Głuchoniewidoma opowiada się po stronie Jehowy

      Ilustracja na stronie 152

      Pionierka specjalna porozumiewa się z Lorys za pomocą dotyku

      Lorys, która cierpi na zespół Ushera, wychowywała się bez rodziców. Od urodzenia była głucha, a wzrok zaczęła tracić w wieku 16 lat. W świetle dziennym trochę widzi, ale w nocy nie widzi już nic. Po zmroku może się więc porozumiewać jedynie za pomocą dotyku.

      Gdy Lorys miała 23 lata, spotkała pewne małżeństwo pionierów specjalnych. Mieszkała wtedy z niesłyszącym mężczyzną, z którym miała roczną słyszącą córeczkę. Lorys przyjęła zaproszenie na zebranie i była bardzo poruszona tym, czego się na nim dowiedziała.

      Szybko dokonała w życiu zmian. Na przykład gdy zrozumiała, że mieszkanie z mężczyzną bez ślubu jest niewłaściwe, wyjaśniła swojemu partnerowi, jak ważne jest zalegalizowanie ich związku, i zaznaczyła, że w kwestii biblijnych zasad moralnych nie pójdzie na ustępstwa. Jej partner, zdumiony tak otwartym postawieniem sprawy, zgodził się z nią ożenić.

      Po ślubie Lorys została głosicielką, a wkrótce potem usymbolizowała chrztem swe oddanie się Bogu. Dzięki studiowaniu ze Świadkami nauczyła się amerykańskiego języka migowego. Od tamtej pory uczy córkę tego języka oraz prawdy biblijnej.

      Niszczycielskie trzęsienie ziemi w Haiti

      Wtorek 12 stycznia 2010 roku wrył się w pamięć mieszkańcom Dominikany i Haiti. Tamtego dnia Haiti nawiedziło katastrofalne trzęsienie ziemi. Ciało Kierownicze Świadków Jehowy natychmiast upoważniło Biuro Oddziału w Dominikanie do przesłania Oddziałowi haitańskiemu pieniędzy potrzebnych do udzielenia pomocy. Ponieważ była to znaczna suma, do przewiezienia jej wyznaczono brata Evana Batistę, mającego 190 centymetrów wzrostu i ważącego 127 kilogramów. Usługiwał on w Betel jako lekarz.

      Okazało się to bardzo dobrą decyzją, ponieważ gdy tylko brat Batista dotarł do granicy Haiti, dowiedział się, że rozpaczliwie potrzebna jest pomoc wykwalifikowanego personelu medycznego. Wiele ciężko rannych ofiar klęski przetransportowano do Sali Zgromadzeń sąsiadującej z haitańskim Biurem Oddziału w celu zapewnienia im opieki. Kiedy tamtejsi bracia zorientowali się, że przysłany kurier jest lekarzem, zatelefonowali do Dominikany z pytaniem, czy mógłby on zostać w Haiti. Oczywiście wyrażono na to zgodę i dosłownie kilka godzin po trzęsieniu ziemi akcja niesienia pomocy naszym współwyznawcom ruszyła pełną parą.

      Ilustracje na stronie 155

      Po trzęsieniu ziemi w Haiti w roku 2010 bracia zjednoczyli wysiłki, by nieść pomoc

      Dział Zaopatrzenia w dominikańskim Biurze Oddziału od razu skontaktował się ze stałymi dostawcami żywności. Zakupiono prawie siedem ton ryżu, fasoli oraz innych podstawowych produktów spożywczych i w czwartek 14 stycznia o 2.30 w nocy wszystko to wysłano do Haiti. Był to najprawdopodobniej pierwszy transport z niezbędnymi artykułami, który dotarł tam z zagranicy. Jeszcze tego samego dnia troje kolejnych lekarzy z Dominikany odbyło siedmiogodzinną podróż do haitańskiego Oddziału. Przybyli późnym wieczorem, ale zamiast udać się na nocleg, poszli prosto do poszkodowanych i ciężko pracowali do północy. Następnego dnia z Dominikany przyjechało czworo innych lekarzy oraz cztery pielęgniarki. Zabiegi chirurgiczne były wykonywane w bardzo trudnych warunkach — w prowizorycznej sali operacyjnej urządzonej w Sali Zgromadzeń. Przez tydzień tych 12 braci i sióstr udzieliło pomocy przeszło 300 rannym.

      Każdego dnia osoby z najpoważniejszymi obrażeniami były wysyłane na leczenie do Dominikany. Czasem pośpiesznie transportowano je do różnych szpitali tymi samymi pojazdami, którymi przywożono artykuły pierwszej potrzeby. Dominikańskie Biuro Oddziału powołało Grupy Odwiedzania Chorych, mające pokrzepiać poszkodowanych oraz czuwać nad tym, by otrzymywali oni lekarstwa i wszystko, co niezbędne. Chrześcijanie z miejscowych zborów udostępniali żywność i kwatery członkom rodzin, którzy towarzyszyli swoim rannym bliskim.

      Świadkowie Jehowy rozprowadzili przeszło 450 ton darów, między innymi wydali 400 000 posiłków

      Niestrudzone i bezinteresowne wysiłki sług Jehowy podejmowane po tym kataklizmie potwierdziły autentyczność krzepiącej wypowiedzi z Księgi Przysłów 17:17: „Prawdziwy towarzysz miłuje przez cały czas i jest bratem urodzonym na czasy udręki”. Wiele przeżyć z tamtego okresu pokazuje, jak posługując się duchem świętym i chrześcijańską społecznością braterską, Jehowa wzmacnia swych lojalnych sług nawet w obliczu śmierci. Prężna akcja niesienia pomocy trwała jeszcze przez całe miesiące. Świadkowie Jehowy rozprowadzili przeszło 450 ton darów, między innymi wydali 400 000 posiłków. Z różnych krajów przybyło 78 braci i sióstr będących lekarzami i pielęgniarkami. Wykorzystywali oni swój czas i umiejętności, współpracując z niezliczonym gronem innych ochotnikówa.

      a Bardziej szczegółową relację o tych wydarzeniach można znaleźć w Przebudźcie się! z grudnia 2010 roku, strony 14-19.

  • Zachwycające widoki na przyszłość
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronach 158, 159

      DOMINIKANA

      Zachwycające widoki na przyszłość

      Dobra opinia

      Świadkowie Jehowy prowadzą działalność w Dominikanie prawie 70 lat. W tym czasie zyskali bardzo dobrą opinię. Gdy głoszą, ludzie często podchodzą do nich i proszą o literaturę. Nierzadko można usłyszeć wypowiedzi w rodzaju: „Podoba mi się wasza religia” lub „Wy naprawdę żyjecie zgodnie z Biblią”.

      Rozważmy na przykład, co się stało, gdy wybudowano Salę Królestwa na działce podarowanej przez jednego z braci. Kiedy brat ten chciał ujawnić tytuł własności w rejestrze, okazało się, że wcześniej ktoś inny podstępnie podszył się pod właściciela tej nieruchomości. Osoba ta oskarżyła naszego brata, że próbuje on przywłaszczyć sobie jej ziemię. Sprawa trafiła do sądu. Była kłopotliwa, ponieważ oszust przedłożył dokumenty, z których wynikało, że nieruchomość jest jego własnością.

      W pewnym momencie sędzia zapytał adwokata reprezentującego naszego brata, w czyim imieniu występuje. Adwokat wytłumaczył, że działa w imieniu stowarzyszenia Świadków Jehowy. Wówczas sędzia odparł: „Jeśli tak przedstawia się sytuacja, nie ma wątpliwości, po której stronie leży prawda. Znam Świadków Jehowy i dobrze wiem, że są uczciwi. Nigdy nie próbowaliby nikogo oszukać ani przywłaszczyć sobie czegoś, co do nich nie należy”.

      Kiedy sąd zapoznał się z dowodami, wyszło na jaw, że oskarżony mężczyzna używał sfałszowanych dokumentów. Dlatego sędzia orzekł na korzyść braci. Wspomniany adwokat powiedział: „Nie jest to odosobniony przypadek. Gdy w salach sądowych gdziekolwiek w kraju wspomina się o Świadkach Jehowy, reakcja zawsze jest pełna szacunku”.

      Spoglądając w przyszłość

      Czas pokaże, jak wiele szczerych osób pozna jeszcze prawdy biblijne i zacznie czcić prawdziwego Boga. Żeby dotrzeć do takich ludzi, wciąż podejmuje się najrozmaitsze wysiłki. Na przykład w roku 2013 Świadkowie Jehowy w Dominikanie poświęcili na służbę kaznodziejską ponad 11 milionów godzin i prowadzili 71 922 studia biblijne. Bardzo zachęcające było również to, że 9776 osób pełniło jakiś rodzaj służby pionierskiej. W sierpniu owego roku w dziele świadczenia o Królestwie aktywnie uczestniczyło 35 331 głosicieli. I są widoki na dalszy wzrost, ponieważ na uroczystości Pamiątki było 127 716 obecnych.

      Od tamtej kwietniowej niedzieli 1945 roku, kiedy to Lennart i Virginia Johnsonowie przybyli, by zapoczątkować działalność w Dominikanie, dzieło głoszenia i czynienia uczniów w tym kraju bardzo się rozwinęło. Miejscowi Świadkowie Jehowy wysoko cenią swe bogate dziedzictwo duchowe. Z uznaniem wspominają poświęcenia, na jakie z odwagą zdobywały się wcześniejsze pokolenia ich współwyznawców. Ale jeszcze bardziej cieszą się, że obecnie mają wspaniałą możliwość ‛dawać dokładne świadectwo o królestwie Bożym’ (Dzieje 28:23). Wypatrują dnia, gdy wszyscy mieszkańcy ich wyspy wraz z czcicielami prawdziwego Boga na całym świecie złączą swoje głosy w pieśni: „Jehowa został królem! Niech się raduje ziemia. Niech się weselą mnogie wyspy” (Ps. 97:1).

      Stoisko prezentujące serwis jw.org przynosi dobre rezultaty

      Stoisko ustawione na targach książki w ciągu zaledwie 12 dni odwiedziły 4723 osoby.

      • Każdego dnia przy stoisku zatrzymywało się blisko 400 osób.

      • 265 osób poprosiło o studium Biblii.

      • 1159 odwiedzającym pokazano, jak korzystać z serwisu jw.org.

  • Dwadzieścia dwie osoby występują z Kościoła
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Dwadzieścia dwie osoby występują z Kościoła

      Ilustracja na stronie 162

      GERMAN GOMERA urodził się jako przedostatni z jedenaściorga rodzeństwa. Gdy zmarł jego ojciec i dwie siostry, wtedy matka, Luisa, z pozostałymi dziećmi przeniosła się do miasta. Tam wspólnie przyłączyli się do Kościoła mennonickiego, do którego należeli bracia Luisy wraz z rodzinami.

      German opowiada: „W 1962 roku do naszego miasta przybyło małżeństwo pionierów specjalnych. Mówiono, że mamią ludzi ‚diabelskimi naukami’. Mimo to, gdy para ta przyszła do domu Piñów, została zaproszona do środka. Piñowie stanowili liczną rodzinę. Byli pod wrażeniem życzliwego, przyjaznego podejścia pionierów i dlatego uważnie ich wysłuchali. Dzięki tej wizycie z całą tą rodziną, a także z trzema moimi starszymi siostrami zapoczątkowano studium biblijne.

      „Kiedyś na spotkanie z pionierami w domu Piñów”, kontynuuje German, „została zaproszona moja mama. Bracia czytali wersety biblijne dotyczące życia wiecznego na ziemi. Mama spytała: ‚Dlaczego zatem w kościele uczą nas, że pójdziemy do nieba?’. Kiedy brat udzielił jej odpowiedzi na podstawie Biblii i wyjaśnił, co Księga ta mówi o ziemskim zmartwychwstaniu, mama zareagowała pozytywnie i zaczęła dzielić się z innymi tym, czego się dowiedziała.

      „Gdy pastorzy mennoniccy zorientowali się, że wierni studiują Biblię z pomocą Świadków Jehowy, próbowali na nich wpłynąć, by tego zaprzestali. Jednak byli przy tym napastliwi i uciekali się do gróźb. Maximina, matka rodziny Piñów, oświadczyła im: ‚Słuchajcie! Jestem dorosła i sama podejmuję decyzje’.

      „Koniec końców”, mówi German, „22 osoby wystąpiły z Kościoła mennonickiego i zaczęły uczęszczać na zebrania zborowe organizowane w wynajętym domu. Moja mama została ochrzczona w 1965 roku, a ja cztery lata później, kiedy miałem 13 lat”.

      Ilustracja na stronie 163

      German ze swymi siostrami obecnie. Wszyscy wiernie służą Jehowie

  • „Walczyłem jak lew”
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      „Walczyłem jak lew”

      Luis Eduardo Montás

      • URODZONY 1906 rok

      • CHRZEST 1947 rok

      • Z ŻYCIORYSU Był urzędnikiem w partii Trujillo. Poznał prawdę z Biblii i wiernie służył Jehowie aż do śmierci w roku 2000.

      Ilustracja na stronie 118

      LUIS, krewny Trujillo, był skarbnikiem w rządzącej krajem Partii Dominikańskiej. Ale machina polityczna Trujillo napawała Luisa odrazą. Dlatego wielokrotnie chciał zrezygnować ze stanowiska, lecz dyktator się na to nie zgadzał.

      Po tym, jak Trujillo doprowadził do zabicia dwóch braci Luisa, ten dwukrotnie próbował dokonać na niego zamachu. Nigdy jednak nie wykryto, że był w to zamieszany. Luis odwiedzał nawet media spirytystyczne, by szukać pomocy w zabiciu człowieka, o którym powiedział: „Zachowywał się jak bestia i uważał, że góruje nad wszystkimi innymi”. W domu jednego ze spirytystów Luis zobaczył na stole książkę „Prawda was wyswobodzi” i zaczął ją czytać. Ponieważ bardzo go zainteresowała, wziął ją do domu i po niedługim czasie stwierdził, że znalazł prawdę religijną, której poszukiwał.

      Kiedy Luis wybrał się do Ciudad Trujillo, poszedł na zebranie Świadków Jehowy i tam otrzymał kilka książek oraz czasopism. Całą noc spędził na czytaniu, a potem poprosił o studium Biblii. Gdy zrobił postępy, zdecydował, że poda się do dymisji. Dyktator, dowiedziawszy się o tym, zaoferował mu prestiżowe stanowisko konsula Dominikany w Portoryko. Ale Luis odrzucił tę propozycję, choć liczył się z tym, że ściągnie na siebie represje.

      Opowiadał później: „Znęcano się nade mną w każdy możliwy sposób. Władze najróżniejszymi metodami usiłowały też zwabić mnie w pułapkę, lecz ja miałem silne postanowienie, by odrzucać przyjemności tego świata”. Luis tak otwarcie rozgłaszał dobrą nowinę, że miejscowi księża nazywali go kaznodzieją. Ochrzcił się 5 października 1947 roku — sześć miesięcy po tym, jak po raz pierwszy przyszedł na chrześcijańskie zebranie.

      Po chrzcie Luis został wyśledzony, uwięziony i przetrzymywano go w izolatce. Wielokrotnie próbowano pozbawić go życia. Mimo to za każdym razem, gdy był aresztowany i stawał przed sądem, wykorzystywał okazję, by dawać świadectwo. Powiedział: „Walczyłem jak lew w obronie mojej wiary i wspominam to z radością”.

      Jego wierna służba dla Boga nie uszła uwagi lokalnej społeczności. W 1994 roku w dominikańskiej gazecie El Siglo napisano: „Pan Luis Eduardo Montás to znany w San Cristóbal poważnie myślący człowiek. Jest prawdziwym darem, osobą współczującą i łagodną. Wszystko, czym się zapisał w historii San Cristóbal, jest związane z jego chrześcijańskim powołaniem”.

  • Nadzieja Królestwa to nie mrzonka
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Nadzieja Królestwa to nie mrzonka

      Efraín De La Cruz

      • URODZONY 1918 rok

      • CHRZEST 1949 rok

      • Z ŻYCIORYSU Choć był więziony i brutalnie bity w siedmiu różnych zakładach karnych, nigdy nie zachwiał się w postanowieniu, by głosić dobrą nowinę o Królestwie Bożym.

      Ilustracja na stronie 120

      W ROKU 1948 razem z żoną Paulą i z córką zaczęliśmy uczęszczać na zebrania Świadków Jehowy w Blanco Arriba. W obie strony musieliśmy za każdym razem pokonać pieszo 40 kilometrów, ale nigdy nie opuszczaliśmy zebrań. Dnia 3 stycznia 1949 roku ja i moja żona usymbolizowaliśmy chrztem swe oddanie się Bogu.

      Pół roku później wraz z innymi braćmi ze zboru zostałem aresztowany i skazany na trzy miesiące więzienia. Musieliśmy spać na podłodze i otrzymywaliśmy jeden posiłek dziennie składający się z bananów i herbaty. Gdy wychodziliśmy na wolność, urzędnicy państwowi nie szczędzili nam gróźb; sądzili, że się wystraszymy i przestaniemy głosić. Jednak po powrocie do domu znów zaczęliśmy potajemnie chodzić na zebrania i uczestniczyć w służbie kaznodziejskiej. Ponieważ musieliśmy się liczyć z ciągłą inwigilacją ze strony agentów rządowych, spotykaliśmy się w domach prywatnych, na plantacjach kawy lub na farmach. Żeby nie zgromadzać się zawsze w tym samym miejscu, pod koniec każdego zebrania informowano, gdzie odbędzie się następne. Głosiliśmy w pojedynkę ubrani w stroje robocze i nie nosiliśmy ze sobą literatury ani Biblii. Mimo tych środków ostrożności między rokiem 1949 a 1959 byłem kilkakrotnie aresztowany i odsiadywałem wyroki od trzech do sześciu miesięcy w siedmiu różnych więzieniach.

      Musiałem zachowywać wyjątkową czujność, gdyż prześladowcami byli niektórzy moi krewni. Aby nie dać się wyśledzić, nocowałem w górach bądź na farmach, ale i tak nie zawsze udało mi się uniknąć wpadki. Po jednym z aresztowań wysłano mnie do więzienia La Victoria w Ciudad Trujillo, gdzie w jednej celi przetrzymywano 50—60 więźniów. Jedzenie dostawaliśmy dwa razy dziennie — rano był to posiłek z mąki kukurydzianej, a w południe odrobina ryżu z fasolą. Oczywiście wszyscy osadzeni tam Świadkowie głosili współwięźniom. Regularnie urządzaliśmy też zebrania, na których z pamięci cytowaliśmy fragmenty Biblii i opowiadaliśmy przeżycia ze służby.

      Podczas ostatniego uwięzienia zostałem pobity przez pewnego żołnierza — uderzał mnie kolbą karabinu po głowie i po żebrach. Ciągle odczuwam skutki tamtego pobicia i innych wypadków maltretowania. Jednak próby te umocniły moją wiarę, wytrwałość i postanowienie, żeby służyć Jehowie.

      Teraz mam 96 lat i jestem w zborze sługą pomocniczym. Choć nie mogę już pieszo pokonywać długich dystansów, siadam przed domem i głoszę przechodniom. Nadzieja Królestwa to nie mrzonka. Jest pewna i opowiadam o niej od przeszło 60 lat. Nowy świat pozostaje dla mnie tak realny, jak pierwszego dnia, gdy usłyszałem wieść o Królestwie Bożyma.

      a Efraín De La Cruz zmarł, gdy przygotowywano ten materiał.

  • I tak pozostanę Świadkiem Jehowy
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      I tak pozostanę Świadkiem Jehowy

      Ana María (Mary) Glass

      • URODZONA 1935 rok

      • CHRZEST 1956 rok

      • Z ŻYCIORYSU Niegdyś zagorzała katoliczka; w młodości poznała prawdę z Biblii i dzielnie znosiła sprzeciw ze strony rodziny, Kościoła oraz państwa.

      Ilustracja na stronie 122

      BYŁAM bardzo religijna i angażowałam się w życie Kościoła. Śpiewałam w chórze i towarzyszyłam księżom, gdy wyjeżdżali na wiejskie tereny, by tam odprawiać msze. W 1955 roku moja siostra opowiedziała mi o nadchodzącym raju. Dostałam od niej Biblię, broszurę „Ta dobra nowina o Królestwie” i książkę „Niech Bóg będzie prawdziwy”. Zachwyciło mnie to, czego się dowiedziałam, więc spytałam księdza, czy mogę czytać Biblię. Powiedział, że od tego „postradałabym zmysły”; mimo to postanowiłam poznać tę Księgę.

      Gdy później przeniosłam się do moich dziadków mieszkających w Boca Chica, pewien duchowny zapytał mnie, dlaczego nie chodzę do kościoła. Wyjaśniłam mu, że odkryłam, iż wiele doktryn kościelnych nie jest opartych na Biblii. Był wściekły. „Słuchaj no, panienko”, krzyczał, „jesteś owcą, która oddaliła się od mojej trzody!”.

      „Nie”, odparłam, „to pan oddalił się od trzody Jehowy, bo owce należą do Boga Jehowy, a nie do żadnego człowieka”.

      Już nigdy nie poszłam do kościoła. Zamieszkałam z moją siostrą i sześć miesięcy po tym, jak pierwszy raz zetknęłam się z prawdą, zostałam ochrzczona. Od razu rozpoczęłam stałą służbę pionierską. Rok później poślubiłam Enrique Glassa, który usługiwał jako nadzorca obwodu. Pewnego razu, gdy głosiliśmy w parku w La Romana, policja aresztowała mojego męża. Kiedy go zabierali, dogoniłam ich i powiedziałam: „Ja też jestem Świadkiem Jehowy i również głosiłam. Dlaczego nie zabierzecie także mnie?”. Ale oni nie chcieli mnie aresztować.

      Enrique już wcześniej spędził w więzieniu w sumie siedem i pół roku. Tym razem został skazany na 20 miesięcy pozbawienia wolności. Odwiedzałam go w każdą niedzielę. Podczas jednej z takich wizyt pewien kapitan służby więziennej zapytał mnie: „Po co pani tu przychodzi?”.

      „Mój mąż został uwięziony, ponieważ jest Świadkiem Jehowy” — wyjaśniłam.

      „Jest pani młoda i ma przed sobą przyszłość” — odrzekł. „Dlaczego marnuje pani czas ze Świadkami?”

      „Ja też jestem Świadkiem Jehowy” — oznajmiłam. „Nawet jeśli mnie pan zabije siedem razy i siedem razy wskrzesi, i tak pozostanę Świadkiem Jehowy”. Oficer ten miał dość moich wywodów i kazał mi wyjść.

      Po zniesieniu zakazu przez wiele lat towarzyszyłam Enrique w służbie w obwodzie i okręgu. Mój mąż zmarł 8 marca 2008 roku, a ja obecnie jestem pionierką stałą.

  • Jehowa otwiera wiele serc
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Jehowa otwiera wiele serc

      Leonardo Amor

      • URODZONY 1943 rok

      • CHRZEST 1961 rok

      • Z ŻYCIORYSU Poznał prawdę jako nastolatek i od przeszło 50 lat służy Jehowie pełnoczasowo.

      Ilustracja na stronie 160

      PRZYJĄŁEM chrzest w roku 1961, jakiś miesiąc po zabójstwie Trujillo. Byłem wtedy studentem prawa. Mój ojciec chciał, żebym został prawnikiem, ja dostrzegałem jednak wyższość wykształcenia zapewnianego przez Boga. Dlatego mimo nacisków ze strony taty zrezygnowałem ze studiów na uniwersytecie. Krótko potem zostałem zamianowany pionierem specjalnym.

      Otrzymałem przydział między innymi do miasta La Vega, będącego od dawien dawna bastionem katolicyzmu. W okresie, kiedy tam działałem, nikt nie przyjął prawdy. Wygłaszanych przeze mnie wykładów publicznych słuchał jedynie współpracujący ze mną pionier. Jednak Jehowa dodawał mi sił, a nabierałem ich dzięki osobistemu studium Biblii, uczestniczeniu w zgromadzeniach oraz żarliwym modlitwom. W jednej z modlitw zapytałem Jehowę, czy w La Vega kiedykolwiek powstanie choć jeden zbór. Cieszę się, ponieważ obecnie jest tam 6 Sal Królestwa, 14 zborów i ponad 800 głosicieli.

      W roku 1965 poślubiłem Ángelę, a w 1981 zostaliśmy zaproszeni do Betel. Kiedy przyjmowałem chrzest, w kraju działało jedynie 681 głosicieli. Teraz jest nas przeszło 36 000, a kolejne tysiące osób przychodzi na nasze zgromadzenia. Gdy patrzę wstecz, jestem pełen podziwu, że Jehowa otwiera tak wiele serc na przyjęcie prawd biblijnych.

      Ilustracja na stronie 161

      Członkowie Komitetu Oddziału, od lewej: Reiner Thompson, Juan Crispín, Thomas Dean, Leonel Peguero, Leonardo Amor i Richard Stoddard

  • Dawniej buntownik i ateista — dzisiaj sługa Boży
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Dawniej buntownik i ateista — dzisiaj sługa Boży

      Juan Crispín

      • URODZONY 1944 rok

      • CHRZEST 1964 rok

      • Z ŻYCIORYSU Były ateista, który od 50 lat wiernie służy Jehowie.

      Ilustracja na stronie 164

      GDY byłem młody, rozczarowałem się do religii, ponieważ jej historia jest przesiąknięta nienawiścią. Nie rozumiałem też, dlaczego do tej pory Bóg nie położył kresu ubóstwu i niesprawiedliwości oraz dlaczego tak wiele religijnych osób nie postępuje zgodnie z Biblią. Stałem się więc ateistą i uważałem, że świat da się naprawić tylko dzięki rewolucji.

      W roku 1962 zacząłem czytać czasopismo Przebudźcie się! Rok później zgodziłem się studiować Biblię ze Świadkami Jehowy. To, czego się dowiadywałem, wywierało na mnie bardzo silny wpływ. Zrozumiałem, że Bóg nie jest odpowiedzialny za okropności popełniane przez różne religie oraz że ma wspaniałe zamierzenie wobec ludzi. Dwa miesiące po rozpoczęciu studium zacząłem opowiadać innym, że Królestwo Boże zastąpi obecny niegodziwy system rzeczy. Zostałem ochrzczony w roku 1964, a w 1966 zamianowano mnie pionierem specjalnym. Wierzę, że prawda ocaliła mi życie, ponieważ wielu młodych bojowników, z którymi się zadawałem, brutalnie zamordowano, wtrącono do więzień lub zmuszono do ucieczki z kraju. Dziękuję Jehowie, że pomógł mi się przeobrazić z ateisty pozbawionego nadziei w sługę Bożego, który wyczekuje sprawiedliwego nowego świata.

      Ilustracja na stronie 165

      Brat Crispín przewodniczy podczas porannego wielbienia w Betel

  • Pierwszy niesłyszący, który przyjął prawdę
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Pierwszy niesłyszący, który przyjął prawdę

      José Pérez

      • URODZONY 1960 rok

      • CHRZEST 1982 rok

      • Z ŻYCIORYSU Gdy był chłopcem, do prawdy przyciągnęła go braterska miłość, chociaż nikt w zborze nie znał języka migowego.

      Ilustracja na stronie 166

      W DZIECIŃSTWIE straciłem słuch i w szkole dla niesłyszących nauczyłem się języka migowego. Pierwszy kontakt z prawdą miałem w wieku 11 lat, kiedy rodzina Świadków Jehowy z sąsiedztwa zaprosiła mnie na chrześcijańskie zebranie. Nie rozumiałem tego, co było tam mówione, ale zostałem ciepło przyjęty i postanowiłem uczęszczać na te spotkania. Wiele osób ze zboru gościło mnie na posiłkach i angażowało w inne wspólne zajęcia.

      Zacząłem głosić w roku 1982 i po paru miesiącach przyjąłem chrzest. Dwa lata później poślubiłem Evę, która również nie słyszy. Chociaż niektórych prawd biblijnych nie rozumieliśmy w pełni, dostrzegliśmy miłość będącą znakiem rozpoznawczym organizacji Jehowy i cieszyliśmy się z przynależności do zboru (Jana 13:35).

      W 1992 roku podjęto starania, by kilkoro braci i sióstr nauczyło się amerykańskiego języka migowego (ASL). Wkrótce głosiciele ci zaczęli wyszukiwać osoby niesłyszące i dzielić się z nimi dobrą nowiną. Działalność ta nabrała rozmachu, gdy w roku 1994 do Biura Oddziału zaproszono z Portoryko małżeństwo mające uczyć tego języka 25-osobową grupę Świadków.

      Tego samego roku razem z Evą zaczęliśmy uczęszczać na zebrania nowo utworzonej grupy języka migowego. Właśnie dzięki nim lepiej pojęliśmy szczegóły dotyczące takich nauk biblijnych, jak kwestia sporna co do powszechnego zwierzchnictwa Jehowy czy rola mesjańskiego Królestwa w zamierzeniu Bożym.

      Dnia 1 grudnia 1995 roku w Santo Domingo i Santiago utworzono zbory posługujące się ASL. Do sierpnia 2014 roku powstało 26 takich zborów i 18 grup.

      Wraz z Evą uczyliśmy troje naszych dzieci języka migowego; jest to ich pierwszy język. Najstarszy syn, Éber, pomaga w pracach tłumaczeniowych w amerykańskim Biurze Oddziału. Ja w miejscowym zborze jestem sługą pomocniczym, a moja żona pionierką stałą.

      Zbory i grupy posługujące się amerykańskim językiem migowym — wzrost w latach 1995-2014

      • 1995

        2 zbory

        Ilustracja na stronie 167
      • 2014

        26 zborów, 18 grup

        Ilustracja na stronie 167
  • Znalazł sens życia
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • DOMINIKANA

      Znalazł sens życia

      José Estévez

      • URODZONY 1968 rok

      • CHRZEST 1989 rok

      • Z ŻYCIORYSU Jako chłopiec przeniósł się do miasta w poszukiwaniu lepszego życia. Tam poznał prawdę i od lat gorliwie działa, stawiając sprawy Królestwa na pierwszym miejscu.

      Ilustracja na stronie 168

      GDY w wieku 11 lat José zamieszkał w Santo Domingo, zarabiał na utrzymanie jako pucybut oraz sprzedawca lodowych napojów i pomarańczy. Jeszcze zanim osiągnął pełnoletność, wyrobił sobie opinię osoby odpowiedzialnej i pracowitej. Kilka lat później jego brat będący Świadkiem Jehowy poprosił go, by doglądał jego domu. Na stole w jadalni José zauważył książkę Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi i przez całą noc ją czytał. Zdał sobie sprawę, że znalazł coś, co nada jego życiu sens.

      W następny weekend José poszedł do najbliższej Sali Królestwa i przedstawił się jako Świadek Jehowy. Wyjaśnił braciom, że dowiedział się o potrzebie przychodzenia na zebrania i głoszenia dobrej nowiny. Powiedział im również, że po przeczytaniu książki Żyć wiecznie zrozumiał, jakich rzeczy chrześcijanie nie powinni robić, i że się do tego stosuje. Piętnaście dni później został głosicielem. Po upływie sześciu miesięcy, w wieku 21 lat, przyjął chrzest.

      Praca, którą José wykonywał, kolidowała z zebraniami. Zwolnił się więc i zatrudnił w miejscu, gdzie zarabiał czterokrotnie mniej, ale mógł być obecny na wszystkich zebraniach i pełnić stałą służbę pionierską. Z czasem jednak, gdy się ożenił i urodzili mu się dwaj synowie, musiał z niej zrezygnować.

      José był zdecydowany nie odkładać na później zaszczepiania prawdy swoim dzieciom. Dlatego kiedy jego żona Josefina była w trzecim miesiącu ciąży z ich pierwszym synem, Noem, czytał na głos Mój zbiór opowieści biblijnych, mając nadzieję, że dziecko w łonie matki go słyszy. Zanim Noé się urodził, José przeczytał mu całą tę książkę. To samo robił, gdy miał przyjść na świat ich drugi syn, Neftalí.

      Po jakimś czasie José został dyrektorem naczelnym w pewnej firmie i zarabiał dziesięć razy więcej niż poprzednio. Jednak w 2008 roku, gdy chłopcy mieli 10 i 13 lat, zrezygnował z kierowniczego stanowiska i znów podjął stałą służbę pionierską — tym razem wspólnie z żoną i synami. Jego dochody znacznie się zmniejszyły, więc cała rodzina musiała dołożyć starań, by ograniczyć wydatki. Każdego miesiąca prowadzą w sumie około 30 studiów biblijnych. Jezus zapewnia nas, że jeśli na pierwszym miejscu stawiamy Królestwo, Jehowa będzie nam błogosławił (Mat. 6:33). José i jego bliscy ufają tej obietnicy i na samych sobie się przekonują, że Jehowa zawsze dotrzymuje słowa.

  • Chciałem zrezygnować ze służenia Bogu
    Rocznik Świadków Jehowy — 2015
    • Ilustracja na stronie 171

      DOMINIKANA

      Chciałem zrezygnować ze służenia Bogu

      Martín Paredes

      • URODZONY 1976 rok

      • CHRZEST 1991 rok

      • Z ŻYCIORYSU Wstąpił do seminarium, żeby zostać księdzem, ale poznał prawdę i zaczął gorliwie głosić. Pomógł wielu osobom stać się chwalcami Jehowy.

      Ilustracja na stronie 170

      DORASTAŁEM w bardzo religijnej rodzinie katolickiej i moi bliscy chcieli, żebym został księdzem. Dlatego w wieku 12 lat uczestniczyłem w trzech kursach, podczas których pobierałem nauki u różnych duchownych. Dwa lata później, w 1990 roku, zaproszono mnie do najlepszego seminarium w kraju.

      Robiłem bardzo szybkie postępy i powiedziano mi, że jeśli będę się przykładał do nauki, mogę zostać biskupem. Jednak byłem rozczarowany tym, że zamiast studiować Biblię, uczyliśmy się ludzkich filozofii. Ponadto księża prowadzili bardzo rozwiązłe życie. Kiedy i ja stałem się celem ich niemoralnych poczynań, chciałem zrezygnować ze służenia Bogu.

      W tamtym okresie pewne małżeństwo misjonarzy odwiedziło księgowego pracującego w seminarium i dało mu książkę Pytania młodych ludzi — praktyczne odpowiedzi. Pożyczyłem ją od niego i przeczytałem od deski do deski. Pomyślałem wtedy: „Tego właśnie szukam”. Opuściłem seminarium i zacząłem studiować Biblię ze Świadkami Jehowy oraz uczęszczać na ich zebrania. Osiem miesięcy później, w lipcu 1991 roku, przyjąłem chrzest. Podjąłem stałą służbę pionierską i z czasem poślubiłem Maríę, która również ją pełniła. Od 2006 roku usługujemy jako pionierzy specjalni. Zamiast dać za wygraną i zrezygnować ze służenia Bogu, znajduję obecnie ogromną radość w tym, że pomagam osobom spragnionym prawdy stać się chwalcami Jehowy.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij