Co o tym sądzić?
Leczenie objawów zamiast przyczyn
„Dziewczęta w Wielkiej Brytanii dostaną pigułkę bez zgody rodziców”, głosił nagłówek w gazecie „The New York Times”. W artykule czytamy: „Stosunkiem głosów 3 do 2 prawodawcy z Izby Lordów orzekli, że władza rodziców nad dziećmi nie jest absolutna i prawo musi dotrzymywać kroku przemianom zachodzącym w społeczeństwie”. Na podstawie tej decyzji lekarze brytyjscy mogą teraz bez porozumienia z rodzicami legalnie przepisywać środki antykoncepcyjne dziewczętom poniżej 16 lat. Takie stanowisko izby wyższej spotkało się z życzliwym przyjęciem ze strony Partii Pracy, Brytyjskiego Stowarzyszenia Lekarzy oraz różnych organizacji propagujących planowanie rodziny.
Celem tej ustawy ma być ‛ograniczenie fali niepożądanych ciąż i sztucznych poronień u kilkunastoletnich dziewcząt’. Czy jednak takie podejście do trudnego i narastającego problemu nie przypomina leczenia jedynie objawów choroby? Czy zresztą nie jest to cechą charakterystyczną naszych czasów, że w kraju szczycącym się tradycjami chrześcijańskimi lekarze i organizacje społeczne popierają uchwalenie aktu prawnego, który sprzyja szerzeniu się „choroby”, jaką jest niemoralność kilkunastolatków?
Niewątpliwie najlepszym sposobem na uchronienie młodych dziewcząt przed wystąpieniem „objawów” w postaci niechcianej ciąży i spędzenia płodu jest wszczepienie im zasad moralnych, które by je ustrzegły przed nieobyczajnością. Wypróbowaną skarbnicą takich zasad jest Biblia, która ponadto nakłada obowiązek leczenia wspomnianej „choroby” na rodziców; ściśle biorąc oni są odpowiedzialni za to, jak się prowadzą ich dzieci (Efez. 5:5; 6:1-4).
Nie ma „prawdy”?
„Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi”. Tak brzmi wypowiedź Jezusa, zapisana w Ewangelii według Jana 8:32. Tymczasem coraz bardziej rozpowszechnia się pogląd, że poznanie prawdy to cel nieosiągalny. Warto się na przykład zastanowić nad słowami biskupa Johna S. Sponga, zacytowanymi w piśmie „The Sunday Star-Ledger”, wydawanym w Newarku (stan New Jersey, USA). Oto one: „Musimy (...) pożegnać się z myślą, że my posiadamy prawdę, a inni mają przyjąć nasz punkt widzenia; powinniśmy raczej uświadomić sobie, iż ostateczna prawda jest dla nas wszystkich niedostępna”. Biskup ten dodał jeszcze: „Każda tradycja religijna (...) krąży wokół jakiegoś centrum, którego nikt ostatecznie nie zdefiniował ani nie zgłębił”. W przemówieniu wygłoszonym do 600 duchownych kościoła episkopalnego oraz delegatów świeckich zakwestionował on słuszność „tradycyjnych, kategorycznych roszczeń chrystianizmu”.
Jeżeli jednak nie można znaleźć „ostatecznej prawdy”, to dlaczego Jezus żądał, żeby oddawać cześć Bogu „duchem i prawdą”? Dlaczego oświadczył, że jego naśladowcy zostaną wprowadzeni „w całą prawdę”? (Jana 4:23, 24; 16:13). Dlaczego apostoł Paweł napisał, że wolą Bożą jest, aby poszczególni ludzie osiągnęli „dokładną wiedzę o prawdzie”? (1 Tym. 2:3, 4). I dlaczego pewne doktryny nazwał ‛zboczeniem z drogi prawdy’? (2 Tym. 2:18; 4:3, 4). Słusznie więc można się spodziewać, że i w naszych czasach istnieje grupa sług Bożych, którzy znają prawdę, jak to miało miejsce w zborze pierwszych chrześcijan.
„Poza zasięgiem nauki”
„Pogląd wielu uczonych, iż z czasem nauka zdoła odkryć ostateczną prawdę o wszystkim, trzeba odrzucić, bo jest po prostu błędny”, oświadczył laureat nagrody Nobla, sir John Eccles, pionier w dziedzinie badania mózgu. Przytacza on kilka przykładów na dowód, że gdy trochę lepiej poznano pracę mózgu, „liczni uczeni i popularyzatorzy nauki (...) zaczęli twierdzić, że któregoś dnia nauka wyjaśni, czym są wartości moralne, piękno, miłość, przyjaźń, wrażenia estetyczne i zdolności twórcze”. „Tymczasem” — ciągnie dalej Eccles, „pogląd ten jest zwykłym przesądem”. Podstawowe pytania dotyczące sensu życia (Kim jestem? Skąd się tu wziąłem? — i tym podobne) to jego zdaniem „tajemnice pozostające poza zasięgiem nauki”. Jego wypowiedzi przypominają nam, że większość tego, co dziś nosi miano nauki, w rzeczywistości opiera się na kruchym rozumowaniu ludzkim.
Psalmista napisał: „Lepiej ufać Panu niż polegać na ludziach” (Ps. 118:8, Biblia warszawska). Dlaczego tak jest? Po części dlatego, że nauka nie sięga poza świat materialny. Natomiast Jehowa ma niedoścignioną wiedzę, a przy tym udziela nam zadowalających wyjaśnień co do naszego pochodzenia struktury i celu życia (Rodz. 1:26-28; 2:4; Kazn. 12:13). Niemniej jednak Pismo Święte oznajmia, iż niektóre sprawy przekraczają ludzką zdolność pojmowania (Ps. 139:1-6; Rzym. 11:33). Toteż mądrze jest nie przeceniać możliwości nauki.