-
IndonezjaRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Indonezja
OTO poruszająca relacja o pokornych chrześcijanach, którzy odważnie stawili czoła wstrząsom politycznym, konfliktom religijnym oraz zakazowi trwającemu ćwierć wieku, a wprowadzonemu z inspiracji kleru. Zapoznaj się ze wspomnieniami brata, którego nazwisko zostało umieszczone przez komunistów na liście osób do likwidacji, oraz z losami byłego przywódcy organizacji przestępczej, który stał się dojrzałym chrześcijaninem. Przeczytaj pokrzepiającą historię dwóch niesłyszących młodych kobiet, które się zaprzyjaźniły, a później odkryły, że są rodzonymi siostrami. Dowiedz się również, jak lud Jehowy z powodzeniem głosi dobrą nowinę najliczniejszej na świecie społeczności muzułmańskiej.
-
-
Indonezja — wiadomości ogólneRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Indonezja — wiadomości ogólne
Warunki naturalne Indonezja leży po obu stronach równika, między Australią a Azją kontynentalną, na największym na świecie archipelagu. Składa się z przeszło 17 500 wysp, na których występują strome góry i gęste lasy tropikalne. Znajduje się tam ponad 100 czynnych wulkanów, jest to więc najaktywniejszy region wulkaniczny na ziemi.
Ludność Kraj ten zajmuje czwarte miejsce na świecie pod względem liczby ludności (po Chinach, Indiach i USA). Żyje tam co najmniej 300 grup etnicznych. Ponad połowę mieszkańców stanowią Jawajczycy i Sundajczycy.
Religia Około 90 procent Indonezyjczyków jest muzułmanami. Pozostali to głównie hinduiści, buddyści oraz wyznawcy chrześcijaństwa. Wielu ludzi kultywuje także tubylcze tradycje religijne.
Język Na tych wyspach używa się przeszło 700 języków. Funkcję lingua franca pełni tu język indonezyjski, który wywodzi się z malajskiego. W domach większość ludzi posługuje się również jakąś lokalną mową.
Gospodarka Wielu mieszkańców prowadzi niewielkie gospodarstwa rolne lub trudni się drobnym handlem. Kraj posiada bogate zasoby minerałów, drewna, ropy naftowej i gazu ziemnego, a także jest głównym producentem kauczuku i oleju palmowego.
Kuchnia Podstawę wyżywienia stanowi ryż. Popularne potrawy to między innymi nasi goréng (smażony ryż z jajkiem i warzywami), satay (rodzaj szaszłyków) oraz gado-gado (sałatka z sosem z orzeszków ziemnych).
Klimat Zazwyczaj jest gorąco i wilgotno. Wskutek wiatrów monsunowych wyróżnia się dwie pory roku — deszczową i suchą. Często występują burze z piorunami.
-
-
Początkowe metody głoszeniaRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Początkowe metody głoszenia
Audycje radiowe
DZIĘKI staraniom braci w roku 1933 stacja radiowa w Dżakarcie zaczęła nadawać w języku angielskim nagrania przemówień brata Rutherforda. Ponadto pewien człowiek, który interesował się prawdą, odczytywał na antenie wykłady po holendersku. Audycje te cieszyły się wielką popularnością i w efekcie głosiciele rozpowszechniali więcej literatury.
Gdy wyemitowano dobitne przemówienie brata Rutherforda zatytułowane „Wpływ roku świętego na pokój i dobrobyt”, katoliccy duchowni nie mogli już tego znieśća. Wykorzystując swych popleczników, doprowadzili do tego, że brat De Schumaker, który dostarczał nagrania wykładów, został oskarżony o „zniesławianie, wyszydzanie i wrogość”. Nasz brat energicznie odparł zarzuty, ale i tak obciążono go grzywną w wysokości 25 guldenówb i kosztami sądowymi. Trzy główne dzienniki opisały proces, co przyczyniło się do dania jeszcze większego świadectwa.
Lightbearer
15 lipca 1935 roku, po sześciomiesięcznej podróży ewangelizacyjnej z Sydney, zawinął do portu w Dżakarcie 16-metrowy dwumasztowy jacht o nazwie Lightbearer (Nosiciel światła), należący do Towarzystwa Strażnica. Na pokładzie było siedmiu gorliwych pionierów, którzy pragnęli obwieszczać dobrą nowinę w Indonezji, Singapurze i Malezji.
Przez ponad dwa lata bracia ci odwiedzali mniejsze i większe porty w Indonezji i rozpowszechniali ogromne ilości literatury biblijnej. Po wpłynięciu do jakiegoś niewielkiego portu „załoga przez głośniki odtwarzała któreś z przemówień Josepha Rutherforda, ówczesnego prezesa Towarzystwa Strażnica” — opowiadała Jean Deschamp. „Wyobraźcie sobie zaskoczenie mieszkańców odległych malajskich wiosek, gdy widzieli duży jacht wpływający do portu i słyszeli donośny głos. Nawet latający talerz nie wzbudziłby większego zaciekawienia”.
W końcu kler, rozzłoszczony odważnym świadczeniem tych braci, wymógł na władzach, by zabroniły im wpływać do wielu indonezyjskich portów. W grudniu 1937 roku Lightbearer powrócił do Australii, ale wspaniale się zapisał w historii działalności misjonarskiej w Indonezji.
Załoga na pokładzie jachtu Lightbearer
-
-
BibelkringRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Bibelkring
POD koniec lat trzydziestych XX wieku w okolicach jeziora Toba w prowincji Sumatra Północna pojawił się ruch religijny nazwany Bibelkring (holenderskie określenie oznaczające grupę badaczy Biblii). Wyłonił się on po tym, jak kilku nauczycieli przyjęło literaturę biblijną od pioniera odwiedzającego tamte rejony. Pionierem tym był prawdopodobnie Eric Ewins, który w roku 1936 głosił w pobliżu jeziora Toba. To, co wspomniani nauczyciele przeczytali, pobudziło ich do opuszczenia Chrześcijańskiego Kościoła Protestanckiego Batak i założenia domowych grup studium Biblii. Grupy te się rozrastały i powstawały w nowych miejscach, aż w końcu zrzeszały setki członkówa.
Siostra Dame Simbolon kiedyś należała do Bibelkring
Dzięki publikacjom zostawionym przez pioniera pierwsi członkowie Bibelkring rozpoznali szereg prawd biblijnych. „Odmawiali pozdrawiania flagi, nie obchodzili Bożego Narodzenia ani urodzin. Niektórzy nawet głosili od domu do domu” — wspominała Dame Simbolon, która należała do tego ruchu, ale w 1972 roku przyjęła prawdę. Jednak bez wsparcia organizacji Bożej zwolennicy Bibelkring padli ofiarą ludzkiego sposobu rozumowania. „Kobiety nie mogły robić makijażu, nosić biżuterii, modnych ubrań, a nawet butów” — wyjaśnia Limeria Nadapdap, która również była członkinią Bibelkring, a obecnie jest naszą siostrą. „Należący do tego ruchu uważali też, że nie mogą mieć dowodów osobistych, co ściągnęło na nich niezadowolenie władz”.
W końcu Bibelkring podzielił się na kilka odłamów i zaczął zanikać. Gdy pionierzy powrócili w okolice jeziora Toba, wielu byłych członków tego ruchu przyjęło prawdę.
a Według niektórych źródeł w szczytowym okresie działalności do Bibelkring mogły należeć tysiące osób.
-
-
Jawa Zachodnia wydaje plonRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Jawa Zachodnia wydaje plon
Theodorus Ratu
W roku 1933 Frank Rice zaprosił Theodorusa (Theo) Ratu, rodowitego mieszkańca Celebesu Północnego, do pomocy w składzie literatury w Dżakarcie. „Bardzo mnie pociągała szlachetna praca na rzecz Królestwa, dlatego razem z bratem Rice’em zacząłem głosić” — wspominał Theo. „Później dołączyłem do Billa Huntera w podróży ewangelizacyjnej po Jawie oraz do załogi łodzi Lightbearer w rejsie na Sumatrę”. Theo był pierwszym Indonezyjczykiem, który poznał prawdę. Dziesiątki lat pełnił służbę pionierską w Celebesie Północnym oraz na Jawie i Sumatrze.
Rok później Bill Hunter spotkał Felixa Tana, studenta mieszkającego w Dżakarcie, i wręczył mu broszurę Gdzie są umarli? Felix wrócił do rodziny w Bandungu w Jawie Zachodniej i pokazał broszurę młodszemu bratu o imieniu Dodo. Obaj byli zachwyceni, gdy się z niej dowiedzieli, że nieprawdą jest jakoby pierwszy człowiek, Adam, miał nieśmiertelną duszę. Adam był duszą (Rodz. 2:7). Ich apetyt duchowy się wzmógł, dlatego przetrząsnęli antykwariaty w Bandungu, szukając wydawnictw Towarzystwa Strażnica. Zdobytą wiedzą podzielili się z rodziną. Kiedy pochłonęli już treść książek i broszur, które udało im się znaleźć, napisali do składu literatury w Dżakarcie. Byli mile zaskoczeni, gdy budującą wizytę złożył im Frank Rice i przywiózł nową literaturę.
Rodzina Tanów
Wkrótce brat Rice wrócił do Dżakarty, ale do Bandungu przybyli na 15 dni nowo poślubieni Clem i Jean Deschampowie. „Brat Deschamp zapytał naszą rodzinę, czy chcielibyśmy zostać ochrzczeni” — opowiadał Felix. „Czworo z nas — Dodo, moja młodsza siostra Josephine (Pin Nio) oraz mama (Kang Nio) i ja — usymbolizowało oddanie się Jehowie”a. Po chrzcie członkowie rodziny Tanów przyłączyli się do Clema i Jean w 9-dniowej kampanii głoszenia. Clem pokazał im, jak w służbie posługiwać się kartą świadectwa, która zawierała proste orędzie biblijne w trzech językach. Po niedługim czasie mała grupa w Bandungu stała się zborem — drugim w Indonezji.
Papieskie nakrycie głowy
Gdy głoszenie nabrało rozmachu, duchowni chrześcijaństwa ocknęli się z letargu. Oni sami oraz ich stronnicy pisali artykuły do prasy, w których atakowali wierzenia i działalność Świadków Jehowy. Pod wpływem tych publikacji prasowych urzędnicy z Ministerstwa do spraw Religii postanowili wezwać Franka Rice’a na przesłuchanie. Usatysfakcjonowani jego odpowiedziami, pozwolili kontynuować dzieło świadczeniab.
Na początku lat trzydziestych XX wieku większość urzędników kolonialnych ignorowała bądź tolerowała działalność kaznodziejską. Ale gdy w Europie hitlerowskie Niemcy urosły w siłę, niektórzy z nich — zwłaszcza gorliwi katolicy — zmienili podejście. Clem Deschamp wspominał: „Pewien celnik, który był katolikiem, skonfiskował transport naszych książek pod pretekstem, że zawierają treści nieprzychylne nazistom. Kiedy udałem się ze skargą do urzędu celnego, ten wrogo nastawiony urzędnik był na urlopie. Zastępował go przyjazny człowiek niebędący katolikiem. Od razu wydał nam książki, mówiąc: ‚Bierzcie, ile możecie, dopóki nie ma tamtego pracownika!’”.
„Kiedy indziej władze naciskały, żebyśmy usunęli dwie ilustracje z książki Nieprzyjaciele” — opowiadała Jean Deschamp. „Nie podobały im się karykatury wijącego się węża (Szatana) i pijanej nierządnicy (religii fałszywej). Obie postacie miały papieskie nakrycie głowy (mitrę)c. Bardzo nam zależało na rozpowszechnieniu tych książek, dlatego w trójkę siedzieliśmy na nabrzeżu i w dusznym upale mozolnie zamalowywaliśmy papieskie czapki w tysiącach książek!”
Dwie ilustracje z książki Nieprzyjaciele, które władze ocenzurowały
Gdy Europa stanęła u progu wojny, w naszych publikacjach nadal nieustraszenie obnażano obłudę chrześcijaństwa oraz to, że miesza się ono do polityki. W odpowiedzi kler wzmógł naciski na władze, by ograniczyły prowadzoną przez nas działalność, i w efekcie kilka naszych wydawnictw obłożono zakazem.
Jednak bracia byli zdecydowani nie zwalniać kroku i robić dobry użytek z prasy drukarskiej otrzymanej z Australii (Dzieje 4:20). Jean Deschamp tak opisała jedną z obranych taktyk: „Zawsze gdy publikowaliśmy nową broszurę lub czasopismo, kopię musieliśmy przedłożyć władzom do zatwierdzenia. Drukowaliśmy daną publikację na początku tygodnia i od razu dostarczaliśmy ją zborom. A pod koniec tygodnia zanosiliśmy egzemplarz do biura prokuratora generalnego. Jeżeli nie została zatwierdzona, kręciliśmy smutno głowami i pędziliśmy z powrotem drukować kolejną”.
Bracia i siostry udostępniający zakazane wydawnictwa często bawili się z policją w kotka i myszkę. Na przykład w trakcie głoszenia w Kediri w Jawie Wschodniej Charles Harris przez przypadek zaszedł do domu miejscowego inspektora policji.
„Cały dzień was szukałem” — powiedział inspektor. „Proszę zaczekać, przyniosę listę waszych książek, które są zakazane”.
Charles opowiadał: „W czasie gdy inspektor poszukiwał listy w głębi domu, schowałem literaturę obłożoną zakazem w niewidocznych kieszeniach płaszcza. Kiedy wrócił, wręczyłem mu 15 broszur, na które mieliśmy zezwolenie. Choć niechętnie, dał mi za nie datek, a ja ukrytą literaturę udostępniłem w kolejnych domach”.
Drukowanie w niepewnych warunkach
W Europie rozszalała się II wojna światowa i dostawy literatury z Holandii ustały. Jednak bracia zawczasu dostrzegli zbliżające się problemy i roztropnie zlecili drukowanie czasopism komercyjnej firmie w Dżakarcie. Pierwszy numer Pociechy (obecnie Przebudźcie się!) w języku indonezyjskim ukazał się w styczniu 1939 roku, a indonezyjskie wydanie Strażnicy krótko potem. Później bracia kupili małą prasę i sami zajęli się drukowaniem. W roku 1940 otrzymali z Australii dużą maszynę płaską, na której za własne pieniądze drukowali broszury i czasopisma w językach indonezyjskim i holenderskim.
Do składu literatury w Dżakarcie przybywa pierwszy sprzęt drukarski
W końcu 28 lipca 1941 roku władze obłożyły zakazem wszystkie publikacje Towarzystwa Strażnica. Jean Deschamp relacjonowała: „Pewnego ranka, gdy w biurze pisałam na maszynie, gwałtownie otworzyły się drzwi i wkroczyło trzech policjantów oraz ich wysoki rangą dowódca w stroju galowym — z orderami, szpadą, w białych rękawiczkach i kapeluszu z piórami. Nie byliśmy zaskoczeni. Trzy dni wcześniej otrzymaliśmy poufną informację, że nasze czasopisma wkrótce zostaną zakazane. Napuszony urzędnik odczytał długie oświadczenie i zażądał, by zaprowadzić go do drukarni w celu opieczętowania prasy. Wtedy mój mąż powiedział, że jest za późno — prasa została sprzedana poprzedniego dnia!”.
Jednak Biblia nie została obłożona zakazem. Dlatego bracia głosili od domu do domu i prowadzili studia biblijne, posługując się jedynie tą Księgą. Ale gdy nad Azją zawisło widmo wojny, zagranicznym pionierom polecono wrócić do Australii.
a Z czasem tata oraz trzej młodsi bracia Felixa również zostali Świadkami Jehowy. Jego siostra Josephine poślubiła André Eliasa i ukończyła Biblijną Szkołę Strażnicy — Gilead. Jej życiorys został opublikowany w Przebudźcie się! z września 2009 roku.
b Po II wojnie światowej Frank Rice wrócił do Australii i założył rodzinę. Ukończył swój ziemski bieg w roku 1986.
c Ilustracje te nawiązywały do treści Objawienia 12:9 i 17:3-6.
-
-
Pod japońskim jarzmemRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Pod japońskim jarzmem
Na początku roku 1942 siły zbrojne Japonii przetoczyły się przez Indonezję i uchwyciły ją w żelazny uścisk. Wielu braci zmuszono do ciężkiej pracy przy budowie dróg lub czyszczeniu rowów. Innych więziono w obozach w tragicznych warunkach i torturowano za odmowę popierania wojny. Wskutek tego co najmniej trzech braci zmarło.
Johanna Harp z dwoma córkami i zaprzyjaźnioną Beth Godenze (w środku)
Johanna Harp, siostra holenderskiego pochodzenia mieszkająca w górskiej wiosce w Jawie Wschodniej, przez pierwsze dwa lata wojny zdołała uniknąć uwięzienia. Razem z trojgiem nastoletnich dzieci wykorzystywała wolność, żeby z języka angielskiego na holenderski tłumaczyć książkę Zbawienie i wydania Strażnicya. Przetłumaczone publikacje były powielane i potajemnie dostarczane współwyznawcom na całej Jawie.
Nieliczni Świadkowie, którzy wciąż pozostawali na wolności, spotykali się w małych grupach i ostrożnie głosili. „Zawsze wypatrywałam okazji, żeby nieoficjalnie rozmawiać o prawdzie” — opowiadała Josephine Elias (z domu Tan). „Gdy szłam do zainteresowanych, brałam ze sobą szachy, by inni myśleli, że po prostu sobie gramy”. Felix Tan i jego żona Bola głosili od drzwi do drzwi pod pretekstem sprzedawania mydła. Brat ten wspominał: „Często śledzili nas agenci Kempeitai, budzącej grozę japońskiej żandarmerii. Aby nie ściągać na siebie podejrzeń, osoby studiujące Biblię odwiedzaliśmy o różnych porach. Sześcioro z nich zrobiło piękne postępy i jeszcze w czasie wojny zostało ochrzczonych”.
Rozdźwięk
Gdy bracia przystosowali się już do ciężkich warunków wojennych, musieli stawić czoła kolejnej poważnej próbie. Japońskie władze nakazały cudzoziemcom (również mającym chińsko-indonezyjskie korzenie) zarejestrować się i wyrobić dowód tożsamości, na którym widniała deklaracja wierności wobec imperium japońskiego. Wielu Świadków zastanawiało się: „Czy powinniśmy się zarejestrować i podpisać ten dokument, czy raczej odmówić?”.
Josephine Elias ze swoim bratem Felixem
Felix Tan wyjaśniał, co się wtedy działo: „Bracia w Dżakarcie nakłaniali nas, mieszkających w Sukabumi, żebyśmy nie podpisywali dowodu. Ale zapytaliśmy urzędników, czy moglibyśmy zmienić treść deklaracji na dokumencie — zamiast: ‚Niżej podpisany przysięga pozostawać wierny...’ zaproponowaliśmy: ‚Niżej podpisany nie będzie utrudniał działań’ japońskiej armii. Ku naszemu zaskoczeniu władze wyraziły zgodę, dlatego przyjęliśmy te dokumenty. Gdy bracia w Dżakarcie usłyszeli o naszej decyzji, uznali nas za odstępców i zerwali z nami kontakt”.
To smutne, ale większość braci z Dżakarty mająca radykalne poglądy została aresztowana i wyrzekła się prawdy. Pewien chrześcijanin, który nie przyjął tamtego dokumentu, znalazł się w więzieniu razem z André Eliasem. André opowiadał później: „Przedyskutowałem z nim kwestię rejestracji i pomogłem mu spojrzeć na to w bardziej zrównoważony sposób. Pokornie przeprosił, że się od nas odciął. W tamtym okresie nawzajem się umacnialiśmy, ale niestety brat ten zmarł z powodu ciężkich warunków panujących w więzieniu”.
Merdeka!
Kiedy w 1945 roku wojna się skończyła, bracia i siostry gorliwie zaangażowali się w głoszenie. Jeden ze Świadków, którzy przetrwali uwięzienie i tortury, napisał do Biura Oddziału w Australii: „Po czterech długich, wyczerpujących latach znowu tu działam. Pozostałem niezłomny i zachowałem to samo nastawienie. Podczas wszystkich ciężkich przeżyć nigdy nie zapomniałem o braciach. Czy moglibyście przysłać mi jakieś książki?”.
Długo wyczekiwana literatura wkrótce dotarła, najpierw w niewielkiej ilości, a później w większych przesyłkach. Dziesięcioosobowa grupa głosicieli w Dżakarcie wznowiła tłumaczenie publikacji na język indonezyjski.
17 sierpnia 1945 roku przywódcy indonezyjskiego ruchu niepodległościowego ogłosili, że Indonezja jest niezależną republiką. Było to początek czteroletniej rewolucji przeciw holenderskim rządom kolonialnym. Chaos, jaki wtedy zapanował, pociągnął za sobą dziesiątki tysięcy ofiar, a ponad siedem milionów ludzi wysiedlono.
Przez cały ten okres bracia nieprzerwanie głosili od domu do domu. Josephine Elias wspominała: „Patrioci usiłowali zmusić nas do wykrzykiwania hasła Merdeka! (Wolność!). Ale my tłumaczyliśmy, że w sprawach politycznych zachowujemy neutralność”. W roku 1949 Holendrzy po wieloletniej dominacji kolonialnej uznali suwerenność Republiki Stanów Zjednoczonych Indonezji (obecnie Republika Indonezji)b.
Świadkowie Jehowy w Indonezji do roku 1950, a zatem niemal przez 10 lat, znosili trudności wywołane różnymi konfliktami. Ale czekał ich ogrom pracy. W jaki sposób dotrą z dobrą nowiną do milionów mieszkańców tego kraju? Z ludzkiego punktu widzenia wydawało się to niemożliwe. Jednak bracia z wiarą parli naprzód, ufni, że Jehowa ‛wyśle pracowników na swe żniwo’ (Mat. 9:38). I Jehowa rzeczywiście to uczynił!
-
-
Przybywają misjonarze po Szkole GileadRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Członkowie zboru w Surabai, rok 1954
INDONEZJA
Przybywają misjonarze po Szkole Gilead
W lipcu 1951 roku mały zbór w Dżakarcie zebrał się, żeby przywitać Petera Vanderhaegena, pierwszego w Indonezji misjonarza po Szkole Gilead. Do końca roku przybyło 13 kolejnych misjonarzy z Australii, Holandii oraz Niemiec i przez to liczba głosicieli w Indonezji niemal się podwoiła.
„Wyobrażałam sobie, że będę chodzić od domu do domu i porozumiewać się na migi” — wspominała Fredrika Renskers, misjonarka z Holandii. „Ale tak wielu ludzi znało holenderski, że z początku głosiłam głównie w tym języku”. Ronald Jacka z Australii relacjonował: „Niektórzy z nas posługiwali się kartami świadectwa z krótkim kazaniem wydrukowanym po indonezyjsku. Zanim zapukałem do drzwi, spoglądałem na kartę, a potem starałem się wyrecytować jej treść z pamięci”.
Misjonarze gorliwie przewodzili w działalności ewangelizacyjnej i w ciągu zaledwie roku liczba głosicieli wzrosła z 34 do 91. Dnia 1 września 1951 roku w domu André Eliasa w centrum Dżakarty utworzono Biuro Oddziału Towarzystwa Strażnica. Sługą oddziału został zamianowany Ronald Jacka.
Działalność na nowych terenach
W listopadzie 1951 roku Peter Vanderhaegen został skierowany do Manado w Celebesie Północnym, gdzie Theo Ratu z żoną założyli małą grupę. Większość miejscowej ludności uważała się za chrześcijan i miała głęboki szacunek dla Słowa Bożego. Niejeden zapraszał Świadków do domu i prosił o wyjaśnienie nauk biblijnych. Bracia często dawali świadectwo nawet 10 osobom naraz. Po kwadransie mogło być ich już 50, a bywało, że po godzinie dyskusja przenosiła się na podwórko i przysłuchiwało się jej nawet 200 osób.
Na początku roku 1952 Albert i Jean Maltby otworzyli dom misjonarski w Surabai — drugim co do wielkości mieście Indonezji, położonym w Jawie Wschodniej. Tam dołączyło do nich sześć misjonarek — Gertrud Ott, Fredrika Renskers, Susie i Marian Stoove, Eveline Platte oraz Mimi Harp. Fredrika Renskers opowiada: „Lokalna społeczność składała się głównie z przyjaźnie usposobionych muzułmanów o umiarkowanych poglądach. Wyglądało na to, że wielu wręcz wyczekuje prawdy, dlatego łatwo było rozpocząć studium biblijne. Po trzech latach zbór w Surabai liczył 75 głosicieli”.
Misjonarze w Dżakarcie
W tamtym okresie do Biura Oddziału przyszedł list z Padangu w Sumatrze Zachodniej. Muzułmanin o imieniu Azis prosił w nim o pomoc duchową. W latach trzydziestych studiował on Biblię z pomocą pionierów z Australii, ale w trakcie japońskiej okupacji stracił z nimi kontakt. Później natknął się na broszurę wydaną przez Świadków Jehowy. W liście wspomniał: „Gdy na broszurze zobaczyłem dżakarcki adres, podniosło mnie to na duchu!”. Biuro Oddziału niezwłocznie wysłało do Padangu nadzorcę obwodu Fransa van Vlieta. Brat ten dowiedział się, że Azis prowadzi rozmowy z Nazarem Risem, urzędnikiem mieszkającym w sąsiedztwie, który odczuwał głód duchowy. Obaj mężczyźni i ich rodziny przyjęli prawdę. Brat Azis został wiernym starszym. Nazar Ris działał jako pionier specjalny i wiele jego dzieci do dziś gorliwie służy Jehowie.
Frans van Vliet i jego młodsza siostra Nel
Krótko potem Frans van Vliet odwiedził w Balikpapanie w prowincji Kalimantan Wschodni nieczynnego brata z Holandii, który pracował przy odbudowie rafinerii zniszczonej w czasie wojny. Frans wybrał się z nim do służby i zachęcił go, żeby prowadził studia biblijne z kilkoma zainteresowanymi osobami. Przed powrotem do Holandii wspomniany brat przyczynił się do utworzenia w Balikpapanie małej grupy głosicieli.
Jakiś czas później nowo ochrzczona siostra Titi Koetin przeniosła się do Banjarmasinu w Kalimantanie Południowym. Głosiła tam krewnym należącym do społeczności Dajaków i wielu pomogła poznać prawdę. Niektórzy z nich wrócili do swoich wiosek w głębi Kalimantanu i założyli grupy, które rozrosły się w silne zbory.
Literatura w języku indonezyjskim
Wraz z szybkim rozwojem dzieła głoszenia zwiększyło się zapotrzebowanie na literaturę w języku indonezyjskim. W roku 1951 przetłumaczono na ten język książkę „Niech Bóg będzie prawdziwy”, jednak władze wprowadziły reformę pisowni i trzeba było dokonać rewizji przekładua. Gdy książkę w końcu wydano, wzbudziła wielkie zainteresowanie czytelników.
W 1953 roku Biuro Oddziału wydrukowało 250 egzemplarzy Strażnicy po indonezyjsku — w tym języku było to pierwsze wydanie od 12 lat. Z początku to 12-stronicowe czasopismo, odbite na powielaczu, zawierało jedynie artykuły do studium. Trzy lata później Strażnica miała już 16 stron i pewna firma drukowała każdego miesiąca 10 000 kopii.
Od roku 1957 co miesiąc zaczęła się też ukazywać indonezyjska wersja Przebudźcie się! Nakład szybko wzrósł do 10 000. Ponieważ w całym kraju brakowało papieru, bracia musieli wystąpić z wnioskiem o jego przydział. Urzędnik, który rozpatrywał ich prośbę, powiedział: „Uważam, że Menara Pengawal (Strażnica) to jedno z najlepszych czasopism w Indonezji, dlatego bardzo się cieszę, że mogę pomóc w przyznaniu papieru na wasz nowy periodyk”.
a Po roku 1945 przeprowadzono dwie gruntowne reformy pisowni indonezyjskiej, których głównym celem było zastąpienie wcześniejszej pisowni holenderskiej.
-
-
Dzieło rozwija się na wschodzie krajuRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Dzieło rozwija się na wschodzie kraju
W roku 1953 Peter Vanderhaegen został wyznaczony do usługiwania w obwodzie, który obejmował całą Indonezję — rozciągał się na ponad 5000 kilometrów ze wschodu na zachód, a z północy na południe na jakieś 1800. W trakcie służby na tym olbrzymim obszarze brat Vanderhaegen miał wiele przeżyć mrożących krew w żyłach.
Peter Vanderhaegen
Gdy w roku 1954 przybył we wschodni rejon kraju, natknął się na społeczności wyznające różne religie: na wyspie Bali mieszkała duża populacja hindusów, na Lomboku i Sumbawie przeważali muzułmanie, wyspę Flores zamieszkiwali głównie katolicy, a Sumbę, Alor i Timor — protestanci. Brat ten podróżował rozklekotaną łodzią i krótko dawał świadectwo na kolejnych wyspach, aż dotarł do Kupangu, miasta na Timorze. Relacjonował: „Głosiłem na Timorze dwa tygodnie. Pomimo ulewnych deszczów rozpowszechniłem cały zapas literatury, pozyskałem 34 prenumeratorów i rozpocząłem kilka studiów biblijnych”. Potem pionierzy specjalni podtrzymali to zainteresowanie i założyli w Kupangu zbór. Stamtąd dobra nowina rozprzestrzeniła się na sąsiednie wyspy — Roti, Alor, Sumbę i Flores.
Kiedy duchowni protestanccy w Kupangu zauważyli, że ich owieczki słuchają Świadków Jehowy, wpadli w gniew. Pewien wpływowy pastor chciał zabronić studiowania Biblii starszemu wiekiem jednorękiemu blacharzowi, Thomasowi Tubulauowi. Zagroził mu, że jeśli nie przestanie opowiadać innym o tym, czego się dowiedział, to poleje się krew. Thomas odważnie odparł: „Żaden prawdziwy chrześcijanin tak by nie powiedział. Nigdy więcej nie zobaczysz mnie w swoim kościele”. Ten starszy człowiek został gorliwym głosicielem Królestwa, a jego córka pionierką specjalną.
Jednak timorscy duchowni chcieli za wszelką cenę zdusić działalność Świadków Jehowy. W roku 1961 udało im się wymóc na Ministerstwie do spraw Religii i na władzach wojskowych wprowadzenie zakazu głoszenia od domu do domu. W związku z tym bracia po prostu zmienili metody świadczenia. Rozmawiali z ludźmi na targach i przy studniach, a także na plażach z rybakami przypływającymi z połowu albo na cmentarzach z rodzinami dbającymi o groby. Po miesiącu władze wojskowe cofnęły ograniczenia i ogłosiły przez radio wolność dla wszystkich religii na Timorze. Co prawda Ministerstwo do spraw Religii domagało się, żeby działalność od domu do domu pozostała zakazana, ale gdy bracia poprosili o decyzję na piśmie, nie otrzymali żadnego dokumentu. Mogli więc bez przeszkód wznowić głoszenie w tej formie.
W roku 1962 do Papui przybyli misjonarze — Piet i Nell de Jagerowie oraz Hans i Susie van Vuurowie. Oni również spotkali się z oporem kleru. Wystąpili przeciw nim trzej wysoko postawieni duchowni i zażądali od nich, żeby ewangelizowali gdzie indziej. Z ambon, a także za pomocą materiałów drukowanych i radia przedstawiciele Kościoła fałszywie oskarżali Świadków Jehowy o wywoływanie antyrządowych zamieszek. Ponadto posługiwali się pochlebstwami, przekupstwem lub groźbami w stosunku do każdego parafianina, z którym misjonarze rozpoczęli studium. Wywierali też naciski na wodzów plemiennych, żeby sprzeciwiali się działalności kaznodziejskiej.
Wysiłki te spełzły na niczym. Pewien wódz chciał posłuchać misjonarzy, więc zaprosił ich do swojej wioski. Hans van Vuure wspominał: „Wódz zebrał wszystkich mieszkańców, a Piet i ja wygłosiliśmy dwa krótkie przemówienia wyjaśniające, na czym polega prowadzona przez nas działalność. Następnie nasze żony zademonstrowały, jak pukamy do drzwi, przyjmujemy zaproszenie, by wejść do domu, oraz zwięźle przedstawiamy orędzie z Biblii. Wódz oraz zgromadzeni ludzie zareagowali pozytywnie i pozwolili nam swobodnie głosić”.
Te wydarzenia oraz inne podobne sytuacje potwierdzały pewną prawidłowość: dziełu głoszenia najczęściej sprzeciwiał się kler chrześcijaństwa. Dzieje się tak do dziś.
„Ciągani przed namiestników (...) na świadectwo”
Jezus zapowiedział uczniom: „Ze względu na mnie będziecie ciągani przed namiestników i królów, na świadectwo im i narodom” (Mat. 10:18). W Indonezji słowa te spełniły się wielokrotnie.
Poważany holenderski teolog z Dżakarty w roku 1960 wydał książkę, w której zarzucił Świadkom Jehowy, że są fałszywymi chrześcijanami. Jej treść skłoniła wielu duchownych do wystąpienia przeciw naszym braciom. Na przykład kler z pewnego miasta wystosował pismo do Ministerstwa do spraw Religii i oskarżył Świadków o „wprowadzanie w błąd członków Kościoła”. Gdy wezwano braci, żeby odpowiedzieli na zarzuty, przedstawili oni fakty i dali wspaniałe świadectwo. Pewien urzędnik poradził koledze: „Zostaw w spokoju Świadków Jehowy. Oni budzą ospałych protestantów”.
Rozładunek książek Od raju utraconego do raju odzyskanego, rok 1963
W roku 1964 grupa duchownych protestanckich w Papui dążyła do wprowadzenia zakazu działalności Świadków Jehowy. W związku z tym złożyła petycję do komisji parlamentarnej zajmującej się sprawami społecznymi oraz religią. W tej sytuacji Biuro Oddziału zwróciło się z prośbą o umożliwienie obrony przed komisją. Brat Tagor Hutasoit opowiadał: „Prawie godzinę wyjaśnialiśmy, na czym polega prowadzona przez nas biblijna działalność edukacyjna. Pewien negatywnie nastawiony polityk będący protestantem kłamliwie oskarżył nas o wzniecanie niepokojów religijnych w Papui. Ale większość członków komisji stanowili muzułmanie, którzy okazali się przychylni. Powiedzieli: ‚Konstytucja gwarantuje wolność wyznania, więc macie prawo głosić’”. Po tym spotkaniu wysoki urzędnik państwowy w Papui oświadczył: „Nowy rząd (...) respektuje wolność wyznania i dotyczy to również nowych religii”.
-
-
Napływ misjonarzyRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Napływ misjonarzy
Dnia 9 lipca 1964 roku indonezyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości zarejestrowało Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego — korporację prawną, którą posługiwali się Świadkowie Jehowy. Aby jednak w pełni cieszyć się wolnością wyznania, bracia musieli jeszcze zostać zarejestrowani w Ministerstwie do spraw Religii. Urząd ten skonsultował się z Dyrekcją Generalną do spraw Wspierania Wspólnot Chrześcijańskich, w której pracowali radykalni protestanci wrogo nastawieni do Świadków.
Pewnego dnia jeden z naszych braci spotkał wysokiego rangą urzędnika, który blisko współpracował z ministrem do spraw religii. Okazało się, że brat i ten urzędnik pochodzą z jednej wioski. W rodzimym dialekcie odbyli ożywioną rozmowę. Gdy brat opowiedział o problemach, jakie stwarza Dyrekcja Generalna, mężczyzna ten umożliwił trzem Świadkom spotkanie z samym ministrem — przyjaznym i życzliwym muzułmaninem. Dnia 11 maja 1968 roku minister wydał oficjalne rozporządzenie uznające Świadków Jehowy za religię i potwierdzające ich prawo do prowadzenia działalności w Indonezji.
Ponadto wspomniany urzędnik zaproponował rozwiązanie umożliwiające Świadkom z innych krajów uzyskiwanie wiz misjonarskich z pominięciem Dyrekcji Generalnej do spraw Wspierania Wspólnot Chrześcijańskich. Dzięki pomocy tego bezstronnego człowieka w ciągu kolejnych kilku lat do Indonezji mogło przybyć 64 misjonarzy.
W roku 1968 działało już tam około 300 misjonarzy i pionierów specjalnych oraz przeszło 1200 głosicieli, którzy zanosili dobrą nowinę do każdego zakątka kraju. Misjonarze zapewnili miejscowym braciom i siostrom cenne szkolenie i w ten sposób przyspieszyli ich duchowy wzrost. Okazało się to bardzo potrzebne, ponieważ szybko nadciągały ciemne chmury prześladowań.
„Gwiazdkowy prezent” dla duchownych
W 1974 roku Dyrekcja Generalna do spraw Wspierania Wspólnot Chrześcijańskich wznowiła długotrwałą kampanię mającą na celu obłożenie zakazem działalności Świadków Jehowy. Szef tego urzędu napisał do wszystkich regionalnych biur Ministerstwa do spraw Religii i przekazał fałszywą informację, że Świadkowie Jehowy nie zostali uznani prawnie. Zalecił lokalnym urzędnikom podejmowanie działań przeciwko Świadkom, gdy tylko ci stworzą jakiekolwiek „trudności” — była to zawoalowana zachęta do prześladowania sług Jehowy. Większość urzędników zignorowała to zalecenie. Jednak niektórzy wykorzystali okazję i wprowadzili zakaz urządzania chrześcijańskich zebrań oraz głoszenia od domu do domu.
Dnia 24 grudnia 1976 roku w gazecie ogłoszono zakaz działalności Świadków Jehowy
Mniej więcej w tamtym okresie Światowa Rada Kościołów planowała zorganizować w Dżakarcie międzynarodowy zjazd, co miejscowi muzułmanie odebrali jako prowokację. W związku z narastającymi napięciami na tle religijnym odwołano to wydarzenie. Jednak kwestia nawracania na chrześcijaństwo zaczęła wywoływać silne emocje, także u wielu polityków. Tak jak można się było spodziewać, kler próbował obciążyć winą Świadków Jehowy i głośno narzekał na ich działalność ewangelizacyjną. Wskutek tego więcej urzędników zaczęło postrzegać Świadków w złym świetle.
W grudniu 1975 roku, gdy napięcie religijne wciąż rosło, Indonezja dokonała inwazji na Timor Wschodni, byłą kolonię portugalską. Siedem miesięcy później anektowała ten region, co podsyciło gorączkę patriotyczną w całym społeczeństwie. Bracia pozostawali neutralni w kwestiach politycznych i nie szli do wojska ani nie pozdrawiali flagi. Ich postawa oburzyła wysokich rangą dowódców wojskowych (Mat. 4:10; Jana 18:36). Duchowni, chcąc zadać ostateczny cios, domagali się od władz podjęcia działań przeciwko Świadkom. Koniec końców w połowie grudnia 1976 roku otrzymali „gwiazdkowy prezent” — rząd ogłosił, że działalność Świadków Jehowy jest zakazana.
-
-
Pamiętny kongresRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Pamiętny kongres
W DNIACH od 15 do 18 sierpnia 1963 roku setki głosicieli z całego kraju i 122 delegatów z zagranicy zebrało się w Bandungu w prowincji Jawa Zachodnia. Przybyli, żeby wziąć udział w zgromadzeniu pod hasłem „Wiecznotrwała dobra nowina” — pierwszym zgromadzeniu międzynarodowym w Indonezji.
Aby zorganizować ten kongres, bracia musieli pokonać liczne przeszkody. Z powodu państwowych obchodów Dnia Niepodległości trzy razy trzeba było zmieniać lokalizację zgromadzenia. A gdy rosnąca inflacja popchnęła władze do podniesienia opłat za transport o 400 procent, niektórzy musieli dostosować do tego sposób podróżowania. Pewien brat szedł pieszo sześć dni, a 70 osób z Celebesu pięć dni płynęło łodziami na zatłoczonych otwartych pokładach.
Podczas kongresu indonezyjscy bracia i siostry byli poruszeni spotkaniem ze współwyznawcami z innych krajów, w tym z dwoma członkami Ciała Kierowniczego — Frederickiem Franzem i Grantem Suiterem. Jeden z delegatów zauważył: „Bracia są tu tacy szczęśliwi; ciągle się uśmiechają”.
Obecnych było 750 osób, a 34 zostały ochrzczone. Ronald Jacka powiedział: „To przełomowe zgromadzenie pobudziło wielu zainteresowanych do opowiedzenia się po stronie prawdy, a w miejscowych braciach podsyciło zapał do służby dla Boga”.
Ronald Jacka (po prawej) z tłumaczem w trakcie przemówienia na zgromadzeniu pod hasłem „Wiecznotrwała dobra nowina”, rok 1963
-
-
Zdecydowani podążać naprzódRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Zgromadzenie w trakcie zakazu: część uczestników słucha programu z pokładu łodzi
INDONEZJA
Zdecydowani podążać naprzód
Kiedy bracia w Biurze Oddziału dowiedzieli się o zakazie, przystąpili do działania. „Poufne dokumenty, zapasy literatury oraz zgromadzone fundusze poukrywaliśmy w różnych częściach Dżakarty, w mieszkaniach, które nie wzbudzały podejrzeń” — mówi Ronald Jacka. „Później przenieśliśmy Biuro Oddziału w miejsce nieznane ogółowi i bez rozgłosu sprzedaliśmy budynki, z których korzystaliśmy dotychczas”.
Bracia w większości dalej odważnie i aktywnie działali. Przetrwali już ciężkie próby poprzedzające zakaz i nadal ufali Jehowie. Ale niektórzy dali się zaskoczyć. Kilku starszych się przestraszyło i podpisało oświadczenie, że przestaną głosić. Inni wyjawili nazwiska członków zboru. Biuro Oddziału wysłało dojrzałych chrześcijan, żeby wzmocnić zbory oraz pomóc tym, którzy poszli na kompromis. Indonezję odwiedził również John Booth, członek Ciała Kierowniczego, i udzielił kilku ojcowskich rad, tak wówczas potrzebnych.
Bez wątpienia Jehowa, Wielki Pasterz, dodawał sił swojemu ludowi i go pokrzepiał (Ezech. 34:15). Nadzorcy zaczęli jeszcze bardziej się przykładać do przewodzenia pod względem duchowym, a głosiciele znajdowali nowe, ostrożniejsze sposoby świadczenia (Mat. 10:16). Wielu zaopatrzyło się w niedrogie współczesne wydania Biblii opublikowane przez Indonezyjskie Towarzystwo Biblijne. Bracia proponowali je rozmówcom i gdy było to możliwe, taktownie nawiązywali do orędzia o Królestwie. Inni usuwali stronę wydawcy z naszych publikacji i rozpowszechniali je osobom okazującym zainteresowanie. Sporo pionierów kontynuowało służbę od domu do domu pod pretekstem sprzedawania różnych towarów, jak to niegdyś robili ich poprzednicy podczas japońskiej okupacji.
Margarete i Norbert Häuslerowie
Potem, w roku 1977, Ministerstwo do spraw Religii zadało kolejny cios — odmówiło przedłużenia wiz misjonarzom Świadków Jehowy. Większość z nich została skierowana do innych krajówa. Misjonarz Norbert Häusler, który razem z żoną Margarete usługiwał w Manado w prowincji Celebes Północny, wspomina: „Setki braci i sióstr przyszło na lotnisko nas pożegnać. Gdy szliśmy w kierunku samolotu, przystanęliśmy i spojrzeliśmy za siebie. Zobaczyliśmy las machających do nas rąk i usłyszeliśmy chóralny okrzyk niosący się echem po płycie lotniska: ‚Dziękujemy! Dziękujemy, że tu byliście!’. Weszliśmy na pokład i się rozpłakaliśmy”.
Akty przemocy na Sumbie
Gdy wiadomość o zakazie rozeszła się po archipelagu, Wspólnota Kościołów w Indonezji zaczęła namawiać swoich członków, by donosili władzom o wszelkich działaniach Świadków Jehowy. Na wielu wyspach zapoczątkowało to falę aresztowań i przesłuchań.
W mieście Waingapu na wyspie Sumba komendant tamtejszego obozu wojskowego wezwał 23 Świadków i zażądał, żeby podpisali oświadczenie o wyrzeczeniu się wiary. Gdy odmówili, rozkazał im wrócić do obozu następnego dnia — w obie strony musieli pokonać pieszo 14 kilometrów.
Bracia stawili się tam wcześnie rano i byli pojedynczo wzywani do złożenia podpisu pod wspomnianym oświadczeniem. Kiedy dany brat odmawiał, był bity przez żołnierzy kolczastymi kijami. Oprawców ogarnął szał — katowali braci, aż niektórzy z nich stracili przytomność. W tym czasie pozostali Świadkowie czekali na swoją kolej. W pewnym momencie młody chrześcijanin, Mone Kele, wystąpił z szeregu i podszedłszy, zaczął coś pisać na oświadczeniu. Reszta braci poczuła się tym rozczarowana. Jednak komendant wpadł w furię, ponieważ Mone napisał: „Zamierzam na zawsze pozostać Świadkiem Jehowy!”. Chrześcijanin ten pobity i posiniaczony trafił do szpitala, ale zachował niezłomność.
Przez 11 dni próbowano złamać lojalność tych Świadków. Z rozkazu komendanta musieli oni cały dzień stać w palącym tropikalnym słońcu, czołgać się kilka kilometrów, a także biegać długie dystanse obładowani ciężarami. Ów komendant przykładał im do gardeł bagnet i kazał oddawać honory fladze — wszyscy niezmiennie odmawiali. Więc znów padał rozkaz, żeby ich bić.
Co rano bracia, idąc do obozu, zastanawiali się, jakie nowe cierpienia ich czekają. Po drodze wspólnie się modlili i nawzajem zachęcali do zachowania lojalności. A każdego wieczora wlekli się do domów posiniaczeni i zakrwawieni, ale szczęśliwi, że pozostali wierni Jehowie.
Gdy do Biura Oddziału dotarła wiadomość o znęcaniu się nad braćmi, natychmiast drogą telegraficzną wystosowano protesty do komendanta w Waingapu, a także do wysokich rangą dowódców wojskowych na Timorze i na Bali, naczelnego dowódcy sił zbrojnych w Dżakarcie oraz innych czołowych przedstawicieli władz. Komendant w Waingapu, zakłopotany tym, że jego nikczemne poczynania stały się znane w całej Indonezji, zaniechał prześladowania braci.
„Świadkowie Jehowy są jak gwoździe”
W następnych latach mnóstwo Świadków w różnych częściach Indonezji było zatrzymywanych, przesłuchiwanych i okrutnie maltretowanych. „W pewnym rejonie wielu braciom wybito przednie zęby” — opowiada misjonarz Bill Perrie. „Kiedy spotykali oni brata, który wciąż je miał, pytali go żartobliwie: ‚Jesteś nowy czy poszedłeś na kompromis?’. Pomimo ciężkich prób bracia nigdy nie stracili radości ani zapału do służby dla Jehowy”.
„Pobyt w więzieniu nauczył mnie większego polegania na Jehowie i umocnił pod względem duchowym”
Na karę więzienia — od dwóch miesięcy do czterech lat — w pewnym okresie skazano 93 Świadków. Jednak doznawane cierpienia jedynie ugruntowały ich w postanowieniu, żeby pozostać lojalnymi sługami Jehowy. Musa Rade po odbyciu ośmiomiesięcznej kary więzienia odwiedził braci w swojej okolicy i zachęcił ich do dalszego głoszenia. Powiedział: „Pobyt w więzieniu nauczył mnie większego polegania na Jehowie i umocnił pod względem duchowym”. Nic dziwnego, że niektórzy obserwatorzy stwierdzili: „Świadkowie Jehowy są jak gwoździe — im mocniej ich uderzasz, tym mocniej się trzymają”.
Głosiciele płyną do służby w mieście Ambon na Molukach
a Peter Vanderhaegen i Len Davis byli już w wieku emerytalnym, a Marian Tambunan (wcześniej Stoove) wyszła za mąż za Indonezyjczyka, więc tych długoletnich misjonarzy nie wydalono. Wszyscy troje pozostali aktywni duchowo i owocnie działali podczas zakazu.
-
-
Nie zaniedbywali wspólnych zebrańRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Uroczystości ślubne wykorzystywano, by organizować zgromadzenia
INDONEZJA
Nie zaniedbywali wspólnych zebrań
W czasie zakazu większość zborów wciąż organizowała zebrania. Żeby wielbić Boga, bracia spotykali się w prywatnych domach. Nie chcąc niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi, nieraz rezygnowali ze śpiewania pieśni Królestwa. Na niektóre miejsca spotkań władze robiły najścia, ale bracia zachowywali spokój ducha.
Aby urządzać większe zgromadzenia, często wykorzystywano rodzinne zjazdy bądź zaślubiny. Tagor Hutasoit wyjaśniał: „Pary, które zawierały małżeństwo, zazwyczaj otrzymywały od policji zezwolenie na duże przyjęcie. W jego trakcie państwo młodzi siadali na podium, a bracia wygłaszali różne przemówienia biblijne”.
Podczas jednego z takich zgromadzeń pewien policjant zagadnął brata Tagora na osobności.
„Większość uroczystości ślubnych trwa jakieś dwie, trzy godziny. Dlaczego u was trwa to od rana do wieczora?” — dopytywał się.
Tagor odrzekł: „Niektórzy nowożeńcy mają sporo problemów i potrzebują wielu praktycznych rad ze Słowa Bożego”.
„To brzmi sensownie” — przyznał policjant.
W Dżakarcie w roku 1983 jednoczesny ślub kilku par posłużył za pretekst do przedstawienia na dużym stadionie części programu kongresu pod hasłem „Jedność dzięki Królestwu”. Najwyższa liczba obecnych, łącznie z zainteresowanymi, wyniosła prawie 4000, a przed programem po kryjomu ochrzczono 125 osób. Później, gdy zakaz nie był już tak ostry, bracia urządzali nawet większe zgromadzenia — na jednym z nich było ponad 15 000 obecnych.
Budowa Biura Oddziału w trakcie zakazu
W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Biuro Oddziału wielokrotnie zwracało się z prośbą do rządu o zniesienie zakazu działalności Świadków Jehowy. Również bracia z innych krajów wysyłali pytania w tej sprawie do władz oraz ambasadorów Indonezji. Wielu urzędników opowiadało się za uchyleniem zakazu, ale Dyrekcja Generalna do spraw Wspierania Wspólnot Chrześcijańskich, posiadająca duże wpływy, za każdym razem udaremniała te starania.
W roku 1990 bracia doszli do wniosku, że gdzieś na uboczu można by zbudować nowe Biuro Oddziału. Jeszcze w tym samym roku Ciało Kierownicze wyraziło zgodę na zakup posiadłości w okolicy małego miasta Bogor, położonego jakieś 40 kilometrów na południe od Dżakarty. Jednak tylko kilku miejscowych Świadków miało doświadczenie budowlane. Jak więc zrealizować to przedsięwzięcie?
Z pomocą przyszła nasza międzynarodowa społeczność braterska. Bruklińskie Biuro Konstrukcyjne oraz Regionalne Biuro Projektowe w Australii przygotowały plany architektoniczne. Do współpracy przy realizacji tego dwuletniego projektu ochotniczo zgłosiło się około 100 fachowców z różnych krajów.
Hosea Mansur, indonezyjski brat, który pośredniczył w kontaktach z różnymi lokalnymi urzędnikami, wspominał: „Gdy urzędnicy będący muzułmanami zobaczyli na moim kasku inicjały H.M., uznali, że litera H oznacza Hājjī — tytuł wzbudzający ogromny szacunek, należny osobie pielgrzymującej do Mekki. Dlatego odnosili się do mnie z wielkim respektem. To drobne nieporozumienie ułatwiało organizowanie prac”.
Biuro Oddziału zbudowane w trakcie zakazu
Nowe obiekty Oddziału zostały oddane do użytku 19 lipca 1996 roku. Przemówienie okolicznościowe wygłosił John Barr, członek Ciała Kierowniczego. Wysłuchało go 285 osób, w tym 118 przedstawicieli Biur Oddziałów i byłych misjonarzy z różnych krajów oraz 59 członków indonezyjskiej rodziny Betel. Po tej uroczystości w Dżakarcie odbył się dwudniowy kongres pod hasłem „Posłańcy pokoju Bożego”, na którym obecne były 8793 osoby.
Jehowa wyzwala swój lud
W 1998 roku z pełnienia funkcji zrezygnował wieloletni prezydent Indonezji Suharto, co utorowało drogę do powołania nowego rządu. W związku z tym bracia wzmogli wysiłki mające doprowadzić do zniesienia zakazu.
Podczas wizyty w Nowym Jorku w roku 2001 indonezyjski sekretarz stanu Djohan Effendi zwiedził bruklińskie Betel i spotkał się z trzema członkami Ciała Kierowniczego. Był pod wrażeniem tego, co zobaczył, i przyznał, że na całym świecie Świadkowie Jehowy cieszą się dobrą opinią. Pan Effendi opowiedział się za uchyleniem zakazu, ale zaznaczył, że ostatnie słowo w tej sprawie ma prokurator generalny Indonezji Marzuki Darusman.
Jak się okazało, prokurator także popierał zniesienie ograniczeń, ale wrogo nastawieni urzędnicy w jego ministerstwie grali na zwłokę w nadziei, że wkrótce ktoś inny zajmie jego stanowisko. W końcu 1 czerwca 2001 roku Tagor Hutasoit został wezwany do biura tego prokuratora. Wspominał później: „Jakieś 25 lat wcześniej w tym samym biurze wręczono mi pisemną decyzję o delegalizacji Świadków Jehowy. Ale tego dnia, ostatniego dnia swojego urzędowania, prokurator generalny przekazał mi dokument uchylający zakaz”.
Dnia 22 marca 2002 roku Świadkowie Jehowy w Indonezji zostali oficjalnie zarejestrowani przez Ministerstwo do spraw Religii. Dyrektor generalny z tego ministerstwa powiedział przedstawicielom Biura Oddziału: „To nie ten dokument zapewnia wam wolność wyznania. Tę wolność zapewnia Bóg. Ten dokument stwierdza, że wasza religia jest uznawana przez władze. Macie teraz takie same prawa jak inne religie i rząd jest do waszej dyspozycji”.
-
-
Chrześcijańska miłość w obliczu klęsk żywiołowychRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Chrześcijańska miłość w obliczu klęsk żywiołowych
ŻYCIE w Indonezji często zakłócają trzęsienia ziemi, tsunami oraz erupcje wulkanów. Gdy zdarzy się taka klęska, słudzy Jehowy śpieszą z pomocą poszkodowanym, zwłaszcza duchowym braciom. Na przykład w roku 2005 potężne trzęsienie ziemi obróciło w ruinę Gunungsitoli — największe miasto na wyspie Nias. Ze zborów na sąsiedniej Sumatrze oraz z Biura Oddziału natychmiast wysłano w tamten rejon artykuły pierwszej potrzeby. Nadzorca obwodu i przedstawiciel Biura Oddziału polecieli tam, by zachęcić braci i dodać im otuchy. Yuniman Harefa, starszy zboru z wyspy Nias, mówi: „Ludzi wokół paraliżował strach, ale szybkie działania organizacji Bożej upewniły nas, że nie jesteśmy pozostawieni samym sobie”.
-
-
Dzieło nabiera rozmachuRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Głoszenie w pobliżu targowiska w Dżakarcie
INDONEZJA
Dzieło nabiera rozmachu
Gdy o wolności religijnej przyznanej Świadkom Jehowy dowiedzieli się przywódcy kościołów chrześcijaństwa, podnieśli lament. Ponad 700 pastorów i działaczy kościelnych z siedmiu wyznań protestanckich zorganizowało w Dżakarcie seminarium, którego celem było nakłonienie rządu do przywrócenia zakazu. Ale rząd się nie ugiął.
Informacja o zniesieniu zakazu rozeszła się po kraju i wielu ludzi napisało do Biura Oddziału z prośbą o literaturę lub studium biblijne. W roku 2003 na Pamiątkę przybyło ponad 42 000 osób — przeszło dwa razy więcej niż wynosiła wtedy liczba głosicieli w Indonezji. Ze zgromadzenia w Dżakarcie skorzystało blisko 10 000 osób, w tym wysoki rangą urzędnik z Ministerstwa do spraw Religii. Człowiek ten był zachwycony, widząc młodszych i starszych uczestników odszukujących cytowane wersety w swoich egzemplarzach Biblii. Zapewnił braci, że zamierza prostować błędne poglądy na temat Świadków Jehowy.
Uchylenie zakazu umożliwiło również powrót misjonarzy do Indonezji. Wśród pierwszych powracających byli Josef i Herawati Neuhardtowiea (z Wysp Salomona), Esa i Wilhelmina Tarhonenowie (z Tajwanu), Rainer i Felomena Teichmannowie (z Tajwanu) oraz Bill i Nena Perrie (z Japonii). Później przybyli nowi misjonarze po Szkole Gilead i zostali skierowani do Sumatry Północnej, Kalimantanu, Celebesu Północnego oraz innych rejonów.
„Ogromną radość sprawiało mi pomaganie studentom, by ulepszali umiejętność nauczania i przemawiania” (Julianus Benig)
W roku 2005 Biuro Oddziału wdrożyło dwa nowe teokratyczne szkolenia. Julianus Benig, jeden z wykładowców Kursu Usługiwania (obecnie Kurs dla Ewangelizatorów Królestwa), tak się wypowiedział: „Ogromną radość sprawiało mi pomaganie studentom, by ulepszali umiejętność nauczania i przemawiania oraz by stawali się jeszcze bardziej przydatni w organizacji”. Wielu absolwentów tego kursu usługuje w charakterze pionierów specjalnych lub nadzorców obwodów. Większość braci, którzy ukończyli pierwszą klasę Kursu dla Nadzorców Podróżujących (obecnie Kurs dla Nadzorców Obwodów i Ich Żon), wcześniej była szkolona podczas zakazu. Nowy kurs pomógł im wypełniać zadania, gdy nastała wolność. Ponco Pracoyo, absolwent tej pierwszej klasy, wyznał: „Dzięki kursowi nauczyłem się w większej mierze przejawiać empatię i z większą odpowiedzialnością podchodzić do swoich obowiązków nadzorcy obwodu. To szkolenie było pokrzepiające i pobudzające do działania”.
Wyłania się pilna potrzeba
Podczas 25 lat zakazu większość indonezyjskich zborów organizowała chrześcijańskie zebrania w niewielkich domach prywatnych. Jedynie nieliczne zbory było stać na wzniesienie Sali Królestwa, a zdobycie pozwolenia na budowę takiego obiektu graniczyło z cudem. W związku z tym, że wiele zborów wręcz pękało w szwach i pilnie potrzeba było miejsc wielbienia, Biuro Oddziału powołało Sekcję Budowy Sal Królestwa (obecnie Lokalny Dział Projektowo-Budowlany).
Jednym z pierwszych terenów, które miały skorzystać z nowego programu budowlanego, była wyspa Nias w prowincji Sumatra Północna. „Gdy usłyszeliśmy, że będziemy mieć nową Salę Królestwa, byliśmy przeszczęśliwi” — opowiada Haogo’aro Gea, długoletni członek zboru w Gunungsitoli. „Do nadzorowania tego przedsięwzięcia Biuro Oddziału przysłało siedmiu ochotników budowlanych i w roku 2001 Salę ukończono”. Faonasökhi Laoli, który należał do komitetu budowy, relacjonuje: „Wcześniej spotykaliśmy się w małych domach prywatnych, dlatego ludzie patrzyli na Świadków z góry. Ale gdy oddaliśmy do użytku Salę Królestwa, średnia obecnych na zebraniach podskoczyła z 20 do 40. A w ciągu 12 miesięcy wzrosła o ponad 500 procent. Nasze miejsce wielbienia Boga jest najładniejszym obiektem w okolicy i Świadkowie Jehowy cieszą się szacunkiem”.
Sala Królestwa w Bandungu
W roku 2006 w Bandungu w Jawie Zachodniej bracia zaczęli szukać działki pod budowę pierwszej Sali Królestwa w tym mieście. Singap Panjaitan, starszy należący wtedy do komitetu budowy, mówi: „Po 12 miesiącach znaleźliśmy odpowiednią działkę, ale żeby władze wydały pozwolenie na budowę, potrzebowaliśmy zgody co najmniej 60 sąsiadów niebędących Świadkami. Zyskaliśmy poparcie 76 osób, w tym pewnej wpływowej kobiety, która początkowo była nam przeciwna. Gdy prace dobiegły końca, zaprosiliśmy sąsiadów oraz burmistrza Bandungu na zwiedzanie obiektu. Burmistrz oświadczył: ‚Wasze czyste i godne miejsce wielbienia Boga wyznacza standardy, które powinno się naśladować we wszystkich kościołach’”. Ta piętrowa Sala została oddana do użytku w roku 2010.
Od roku 2001 w Indonezji wzniesiono ponad 100 Sal Królestwa, ale potrzebne są kolejne.
a Życiorys siostry Herawati Neuhardt opublikowano w Przebudźcie się! z lutego 2011 roku.
-
-
Głoszenie o imieniu Jehowy powodem do dumyRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Głoszenie o imieniu Jehowy powodem do dumy
Podczas długich lat zakazu Świadkowie w Indonezji rozważnie stosowali się do rady Jezusa: „Okażcie się ostrożni jak węże, a niewinni jak gołębie” (Mat. 10:16). Lecz gdy zakaz został zniesiony, wielu musiało się nauczyć świadczyć „ze śmiałością” (Dzieje 4:31).
Na przykład niektórzy bracia obawiali się głosić od domu do domu i koncentrowali się na odwiedzinach oraz studiach biblijnych. Inni unikali rozmów z muzułmanami. Niejeden przedstawiał się tylko jako chrześcijanin, a nie jako Świadek Jehowy, oraz posługiwał się przekładem Biblii wydanym przez któryś z Kościołów chrześcijaństwa, a nie indonezyjskim Przekładem Nowego Świataa. Jeszcze inni niechętnie rozpowszechniali literaturę biblijną.
Część z tych nawyków pozostała z czasów zakazu. Inne wyrosły na gruncie miejscowej kultury, w której ceni się kompromis i unika konfrontacji, a subtelność przedkłada nad otwartość. Jak bracia mogli dokonać zmian na lepsze?
Jehowa udzielił odpowiedzi w formie życzliwych rad dojrzałych chrześcijan (Efez. 4:11, 12). Jednym z nich był Stephen Lett, członek Ciała Kierowniczego, który w roku 2010 odwiedził Indonezję. Gorąco zachęcił braci, żeby bez skrępowania posługiwali się w służbie Przekładem Nowego Świata i w ten sposób wywyższali imię Jehowy. Misja Beerens, usługujący tam misjonarz, mówi: „Przemówienie brata Letta wywarło głęboki wpływ na wielu głosicieli. Dostrzegli oni, że powinni wyróżniać się jako Świadkowie Jehowy i z dumą bronić Słowa Bożego”.
Ponieważ muzułmanie w Indonezji często kojarzą Świadków Jehowy z nominalnym chrześcijaństwem, indonezyjskie wydanie Służby Królestwa podało następującą wskazówkę: „Gdy w rozmowie już na samym początku przedstawiamy się jako Świadkowie Jehowy, zazwyczaj przynosi to najlepsze efekty. (...) Jesteśmy dumni z tego, że reprezentujemy Jehowę, i na przydzielonym terenie pragniemy głosić o Jego imieniu i zamierzeniu!”. Shinsuke Kawamoto, który usługuje w tamtejszym Biurze Oddziału, dzieli się spostrzeżeniem: „Takie bezpośrednie, a zarazem taktowne podejście daje dobre rezultaty. Wielu muzułmanów chce się czegoś dowiedzieć o Świadkach Jehowy — na przykład co nas wyróżnia. Ich zaciekawienie umożliwia nam danie gruntownego świadectwa”.
Głosicieli zachęcono też, by udostępniali więcej egzemplarzy Strażnicy i Przebudźcie się! „Aby inni mogli nas poznać, muszą czytać nasze czasopisma” — wyjaśnia Lothar Mihank, koordynator Komitetu Oddziału. „Czasopisma spulchniają glebę i sprawiają, że ludzie chętniej przyjmują prawdę. Gdy rozpowszechniamy je wszędzie, gdzie to możliwe, dajemy im sposobność poznania Jehowy”.
Pozytywne rezultaty świadczenia publicznego
W roku 2013 indonezyjskie Biuro Oddziału wprowadziło dwie nowe metody głoszenia zaaprobowane przez Ciało Kierownicze: specjalne świadczenie publiczne na terenach wielkomiejskich oraz świadczenie publiczne organizowane przez zbory. Dzięki tym niezwykłym przedsięwzięciom jeszcze więcej Indonezyjczyków styka się z dobrą nowiną.
Pierwszy stolik w ramach świadczenia publicznego na terenach wielkomiejskich ustawiono w ogromnym centrum handlowym ze sprzętem elektronicznym w Dżakarcie Zachodniej. Następnie z wykorzystaniem stolików i wózków zaczęły głosić poszczególne zbory na swoich terenach. Po roku w indonezyjskich miastach używano ponad 400 takich przenośnych stanowisk. Jakie przyniosło to rezultaty?
Yusak Uniplaita, starszy z Dżakarty, relacjonuje: „Zanim zaczęliśmy świadczenie publiczne, nasz zbór zamawiał na miesiąc 1200 czasopism. Pół roku później zamawialiśmy ich miesięcznie 6000. Teraz potrzebujemy już 8000. Rozpowszechniamy też wiele książek i broszur”. W Medanie w Sumatrze Północnej grupka pionierów zaczęła ustawiać wózki z literaturą w trzech miejscach. W trakcie pierwszego miesiąca udostępniono 115 książek i jakieś 1800 czasopism. Dwa miesiące później mniej więcej 60 pionierów w siedmiu miejscach rozpowszechniło ponad 1200 książek i 12 400 czasopism. Misjonarz Jesse Clark mówi: „Te nowe metody głoszenia zachwycają braci i ujawniają duchowy potencjał Indonezji. Świadczenie publiczne na dobre się tu zadomowiło!”.
Przekazywanie prawdy w języku serca
Indonezja leży w samym centrum regionu, który pod względem językowym zalicza się do najbardziej zróżnicowanych na świecieb. Chociaż większość ludzi zna indonezyjski, stanowiący tu lingua franca, niejeden używa też języka plemiennego — języka swego serca.
Zespół tłumaczący na język batak (toba), Sumatra Północna
W roku 2012 Biuro Oddziału postanowiło ocenić potrzeby na tym wielojęzycznym terenie. „Zaczęliśmy od tłumaczenia różnych materiałów na 12 lokalnych języków, którymi posługuje się jakieś 120 milionów ludzi” — opowiada Tom Van Leemputten. „Gdy osoby tłumaczące na jawajski zobaczyły pierwszy testowy traktat w tym języku, nie mogły powstrzymać łez radości. Nareszcie miały pokarm duchowy we własnym języku!”
Jednak w większości zborów zebrania odbywały się po indonezyjsku, nawet tam, gdzie ludność przeważnie posługiwała się rdzenną mową. Lothar Mihank wspomina: „W roku 2013 z moją żoną Carmen uczestniczyliśmy w dwudniowym zgromadzeniu na wyspie Nias, należącej do prowincji Sumatra Północna. Przemówienia przedstawiano po indonezyjsku, chociaż większa część z 400 obecnych mówiła językiem nias. Dlatego po konsultacji z mówcami ogłoszono, że następnego dnia będzie można wysłuchać programu w języku nias. Nazajutrz audytorium wypełniło przeszło 600 osób”. Carmen dodaje: „Było widoczne, że obecni odbierali program z większą uwagą niż dzień wcześniej, gdy przemówienia wygłaszano po indonezyjsku. Z zachwytem słuchali orędzia biblijnego i w pełni je rozumieli”.
Głoszenie osobie niesłyszącej
Nawet niesłyszący Indonezyjczycy mogą teraz „usłyszeć” prawdę w swoim języku. Od roku 2010 dzięki pracy zespołu tłumaczącego na indonezyjski język migowy opublikowano siedem broszur i osiem traktatów. Ponadto Biuro Oddziału zorganizowało 24 klasy języka migowego i przeszkoliło ponad 750 osób, które mogą działać wśród niesłyszących. Obecnie 23 zbory i grupy języka migowego niosą duchową pomoc i pokrzepienie blisko trzymilionowej społeczności niesłyszących w Indonezji.
Dział Tłumaczeń obejmuje 37 zespołów tłumaczących. W sumie 117 tłumaczy usługuje w 19 miejscach rozrzuconych po całej Indonezji, a 50 osób wspiera ich w tej pracy.
a Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata w języku indonezyjskim zostało wydane w roku 1999. Był to efekt siedmiu lat ciężkiej pracy tłumaczy w warunkach zakazu. Kilka lat później w języku tym opublikowano dwutomowy leksykon biblijny Wnikliwe poznawanie Pism oraz program Watchtower Library. Cóż za ogrom pracy translatorskiej!
b W Indonezji używa się 707 języków, a w sąsiadującej z nią od wschodu Papui-Nowej Gwinei — 838.
-
-
Podniebne Biuro OddziałuRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Podniebne Biuro Oddziału
Biura na 31 piętrze
W roku 2008 w Indonezji osiągnięto nową najwyższą liczbę głosicieli — 21 699. Obiekty Biura Oddziału stały się za ciasne, a ponieważ wzniesiono je w trakcie zakazu, znajdowały się na uboczu. Bez dwóch zdań potrzebne było nowe Biuro Oddziału bliżej Dżakarty.
Jakieś dwa lata później bracia nabyli nieruchomość, która zupełnie różni się od poprzednich obiektów — całe 31 piętro supernowoczesnego 42-kondygnacyjnego biurowca nieopodal centrum Dżakarty. Następnie zakupili 12 pięter w pobliskim wieżowcu, żeby zapewnić mieszkania co najmniej 80 członkom rodziny Betel, oraz 5-kondygnacyjny budynek na potrzeby różnych działów.
Mieszkania należące do Betel zajmują 12 pięter
Grupa sług budowlanych z różnych krajów współpracowała z miejscowymi wykonawcami, by przystosować pomieszczenia biurowe i mieszkalne do istniejących potrzeb. Darren Berg, który nadzorował prace adaptacyjne, opowiada: „Raz po raz Jehowa pomagał nam rozwiązywać pozornie nierozwiązywalne problemy. Na przykład chcieliśmy zainstalować najnowocześniejszą oczyszczalnię ścieków, ale władze niezaznajomione z tą technologią nie wyraziły zgody. Wtedy miejscowy brat będący inżynierem przedstawił projekt wyższemu rangą urzędnikowi. Ten od razu go zaaprobował i powiedział, że ma całkowite zaufanie do opinii naszego brata”.
„Nie musimy się już ukrywać. Teraz ludzie zauważają Świadków Jehowy i widzą, że zamierzamy tu pozostać”
Nowe Biuro Oddziału zostało oddane do użytku 14 lutego 2015 roku. Okolicznościowe przemówienie wygłosił Anthony Morris z Ciała Kierowniczego. „Obecnie nasze biuro znajduje się w prestiżowej dzielnicy, w sąsiedztwie siedzib najważniejszych przedsiębiorstw w Indonezji” — mówi Vincent Witanto Ipikkusuma, członek Komitetu Oddziału. „Nie musimy się już ukrywać. Teraz ludzie zauważają Świadków Jehowy i widzą, że zamierzamy tu pozostać”.
Komitet Oddziału (od lewej): Budi Sentosa Lim, Vincent Witanto Ipikkusuma, Lothar Mihank, Hideyuki Motoi
„Głoszenie tutaj to uczta dla ducha!”
W ostatnich latach do Indonezji przenosi się coraz więcej Świadków Jehowy z różnych stron świata. „W krajach takich jak nasz osoby usługujące na terenach z potrzebami odgrywają istotną rolę” — wyjaśnia Lothar Mihank. „Wnoszą do zborów doświadczenie, dojrzałość i entuzjazm oraz pogłębiają w innych docenianie naszej ogólnoświatowej społeczności braterskiej”. Co skłoniło te osoby do przeprowadzki? Jak im się powiodło? Oto kilka wypowiedzi:
Przenieśli się na teren z potrzebami
1. Janine i Dan Moore’owie
2. Mandy i Stuart Williamsowie
3. Casey i Jason Gibbsowie
4. Mari (z przodu po prawej) i Takahiro (z tyłu po prawej) Akiyamowie
Jason i Casey Gibbsowie z USA opowiadają: „Na podstawie Rocznika analizowaliśmy, ilu mieszkańców przypada na głosiciela w poszczególnych krajach, i odkryliśmy, że w Indonezji wskaźnik ten należy do najwyższych na świecie. Jakiś czas później przyjaciele, którzy usługują na terenie z potrzebami, powiedzieli nam, że w kraju tym są ogromne możliwości działania. Zadzwoniliśmy więc do indonezyjskiego Biura Oddziału i skierowano nas na wyspę Bali. Służba na terenie anglojęzycznym właśnie zaczęła się w Indonezji rozwijać, dlatego od razu mogliśmy mieć w niej swój udział. Planowaliśmy roczny pobyt, a jesteśmy tu już trzy lata. Większość ludzi, którym głosimy, nigdy nie słyszała o Świadkach Jehowy. Ta służba daje ogromną satysfakcję!”.
Stuart i Mandy Williamsowie, małżonkowie w średnim wieku pochodzący z Australii, mówią: „Chcieliśmy głosić ludziom spragnionym prawdy, dlatego postanowiliśmy przeprowadzić się do Indonezji. W Malangu w prowincji Jawa Wschodnia spotykamy setki studentów mówiących po angielsku, którzy chętnie słuchają dobrej nowiny i wprost uwielbiają serwis jw.org. Służba tutaj jest rewelacyjna!”.
Takahiro i Mari Akiyamowie, którzy usługują jako pionierzy w Jogyakarcie na Jawie, dzielą się wrażeniami: „Czujemy się tu znacznie bezpieczniej niż w ojczystej Japonii. Ludzie są życzliwi i uprzejmi. Wielu z nich interesuje się innymi religiami — zwłaszcza osoby młode. Gdy pewnego dnia braliśmy udział w świadczeniu publicznym przy stoliku z literaturą, w ciągu zaledwie pięciu godzin rozpowszechniliśmy 2600 czasopism”.
Dan i Janine Moore’owie, będący przed sześćdziesiątką, wyjaśniają: „Kiedy jesteśmy w służbie, zbierają się wokół nas ludzie. Uśmiechamy się do nich, a oni do nas. Najpierw są zaintrygowani, potem zainteresowani, a w końcu zachwyceni. Gdy pokazujemy im coś w Biblii, niektórzy pytają: ‚Czy mogę to sobie zapisać?’. Są pod wrażeniem duchowej mądrości zawartej w tej Księdze. Jesteśmy tu od roku i żałujemy, że nie przyjechaliśmy wcześniej. Szukaliśmy dziewiczego terenu do głoszenia — i znaleźliśmy!”.
Misja i Kristina Beerensowie przybyli w roku 2009 jako misjonarze i obecnie usługują w obwodzie. Relacjonują: „Wyspa Madura w prowincji Jawa Wschodnia to jeden z najbardziej konserwatywnych terenów muzułmańskich w Indonezji, ale nawet tu reakcja na głoszenie jest niesamowita. Ludzie przejeżdżający samochodami zatrzymują się i proszą o publikacje. Mówią: ‚Jesteśmy muzułmanami, ale lubimy czytać te czasopisma. Czy możemy wziąć parę sztuk dla znajomych?’. Głoszenie tutaj to uczta dla ducha!”.
Pola białe ku zżęciu
Gdy w roku 1931 do Dżakarty przybył Frank Rice, w Indonezji było jakieś 60 000 000 mieszkańców. Dziś jest ich blisko 260 000 000, co stawia ten kraj na czwartym miejscu pod względem liczby ludności.
Wśród indonezyjskich Świadków Jehowy przez te lata również nastąpił niezwykły wzrost. W roku 1946, po zawierusze II wojny światowej, działało tam 10 wiernych braci i sióstr. Obecnie w działalności ewangelizacyjnej w tym kraju bierze udział przeszło 26 000 głosicieli i jest to wyraźny dowód błogosławieństwa Jehowy. A na Pamiątkę w roku 2015 przybyły 55 864 osoby, co wskazuje na możliwość dalszego rozwoju.
Jezus oświadczył: „Tak, żniwo jest wielkie, ale pracowników mało. Proście zatem Pana żniwa, aby wysłał pracowników na swe żniwo” (Mat. 9:37, 38). Słudzy Jehowy w Indonezji zgadzają się z tymi słowami. Są zdecydowani dalej ze wszystkich sił uświęcać wspaniałe imię Jehowy wśród mieszkańców tamtejszych wysp (Izaj. 24:15).
-
-
Handel przyprawami korzennymiRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Handel przyprawami korzennymi
W XVI WIEKU handel przyprawami korzennymi napędzał światową gospodarkę, podobnie jak dzisiaj napędza ją handel ropą naftową. Przyprawy takie jak gałka muszkatołowa czy goździki, pochodzące ze słynnych Wysp Korzennych (obecnie Moluki w Indonezji), osiągały w Europie zawrotne ceny.
Z tego powodu odkrywcy — Krzysztof Kolumb, Vasco da Gama, Ferdynand Magellan, Samuel de Champlain i Henry Hudson — poszukiwali drogi do tych wysp. Tamtym wyprawom po indonezyjskie przyprawy zawdzięczamy pierwszą obszerniejszą wiedzę dotyczącą geografii naszej planety.
-
-
„Zamierzam rozpocząć tutaj”Rocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
Świadkowie w mieście Semarang, Jawa, około roku 1937
INDONEZJA
„Zamierzam rozpocząć tutaj”
Alexander MacGillivray, sługa oddziału w Australii, krążył zadumany po swoim biurze. Od kilku dni mocował się z pewnym problemem i wreszcie wpadł na pomysł, jak go rozwiązać. Musiał teraz porozmawiać z Frankiem Rice’em.
Frank, 28-letni odważny kolporter (pionier), przybył do Biura Oddziału parę tygodni wcześniej. Prawdę poznał jako nastolatek i wkrótce potem rozpoczął działalność kolporterską. W ciągu 10 lat przemierzył większą część Australii, głosząc dobrą nowinę. Podróżował konno, rowerem, motocyklem i samochodem mieszkalnym. Po krótkim pobycie w Betel był gotowy wyruszyć na nowy teren.
Brat MacGillivray wezwał Franka do swojego biura i wskazał na mapie wyspy leżące na północ od Australii. „Frank, co myślisz o tym, żeby tutaj zapoczątkować działalność kaznodziejską?” — zapytał. „Na tych wyspach nie ma ani jednego brata!”
Wzrok Franka spoczął na łańcuchu wysp, które na Oceanie Indyjskim jaśniały niczym sznur pereł — były to Holenderskie Indie Wschodnie (obecnie Indonezja)a. Mieszkały tam miliony ludzi, do których nie dotarła jeszcze dobra nowina o Królestwie Bożym. Frank wskazał na stolicę, Batawię (obecnie Dżakarta), i oznajmił: „Zamierzam rozpocząć tutaj”.
Wieść o Królestwie dociera na Jawę
W roku 1931 Frank Rice przybył do Dżakarty — ogromnego, tętniącego życiem miasta na Jawie. Wynajął pokój blisko centrum i zapełnił go kartonami z literaturą biblijną, czym wprawił w zdumienie właścicielkę domu.
Frank Rice i Clem Deschamp w Dżakarcie
„Początkowo czułem się zagubiony i doskwierała mi tęsknota” — wspominał Frank. „Ludzie spacerowali w białych płóciennych garniturach i hełmach tropikalnych, a ja gotowałem się w grubej australijskiej odzieży. Nie znałem ani słowa po holendersku czy indonezyjsku. Pomodliłem się do Jehowy o kierownictwo i pomyślałem, że w dzielnicy handlowej muszą być jacyś ludzie mówiący po angielsku. Właśnie tam zacząłem głosić — i jakiż to był owocny teren!”
Ponieważ większość mieszkańców Dżakarty posługiwała się językiem holenderskim, Frank pilnie się uczył, żeby poprawnie nim władać. Wkrótce zaczął głosić od domu do domu. Wziął się też do nauki języka indonezyjskiego i stopniowo go opanował. „Problem w tym, że nie miałem żadnej literatury po indonezyjsku” — opowiadał Frank. „Wtedy dzięki kierownictwu Jehowy spotkałem pewnego nauczyciela, który zainteresował się prawdą i zgodził przetłumaczyć na ten język broszurę Gdzie są umarli? Później przetłumaczono kolejne broszury i po niedługim czasie sporo osób mówiących po indonezyjsku zaczęło interesować się prawdą”.
W listopadzie 1931 roku do Dżakarty dotarli z Australii dwaj kolejni pionierzy — 25-letni Clem Deschamp i 19-letni Bill Hunter. Przywieźli ze sobą dom pionierski na kółkach. Był to samochód mieszkalny, jeden z pierwszych, które pojawiły się w Indonezji. Clem i Bill nauczyli się kilku zwrotów po holendersku i wyruszyli w drogę, by głosić w głównych miastach Jawy.
Charles Harris korzystał z roweru oraz samochodu mieszkalnego
Szlakiem przetartym przez Clema i Billa podążył Charles Harris, inny dzielny pionier z Australii. Od roku 1935 samochodem mieszkalnym i rowerem przemierzył niemal całą Jawę, udostępniając ludziom literaturę w pięciu językach — angielskim, arabskim, chińskim, holenderskim i indonezyjskim. Bywało, że rozpowszechniał nawet 17 000 publikacji rocznie.
Rozprowadzanie przez Charlesa tak wielu wydawnictw biblijnych przykuło uwagę niejednej osoby. Pewien urzędnik w Dżakarcie zapytał Clema Deschampa: „Ilu waszych ludzi pracuje we wschodniej części Jawy?”.
„Tylko jeden” — odparł brat Deschamp.
„I mam w to uwierzyć?” — burknął urzędnik. „Sądząc po liczbie publikacji, które wszędzie rozpowszechniacie, musi was tam być spora armia!”
Ci pierwsi pionierzy wytrwale parli naprzód, żeby dotrzeć do tak wielu ludzi, jak to możliwe. Bill Hunter opowiadał: „Głosiliśmy na wyspie od jednego krańca do drugiego, rzadko rozmawiając z kimś dwukrotnie”. Po drodze bracia obficie siali duchowe ziarno, które później wydało bogaty plon (Kazn. 11:6; 1 Kor. 3:6).
Dobra nowina rozgłaszana na Sumatrze
Około roku 1936 pionierzy głoszący na Jawie rozważali, jak objąć działalnością Sumatrę — szóstą co do wielkości wyspę świata. Na tym górzystym lądzie, przeciętym równikiem, znajdują się ogromne miasta i plantacje, a także rozległe bagna i lasy deszczowe.
Pionierzy ustalili, że uda się tam Frank Rice. Jego podróż opłacili ze swoich skromnych środków. Wkrótce Frank przybył do Medanu w prowincji Sumatra Północna, mając ze sobą dwie torby do głoszenia, 40 kartonów literatury i drobną sumę w kieszeni. Był człowiekiem wielkiej wiary. Od razu zabrał się do pracy, ufając, że Jehowa zapewni mu wszystko, co niezbędne do wypełnienia wyznaczonego zadania (Mat. 6:33).
W ostatnim tygodniu głoszenia w Medanie Frank poznał przyjaznego Holendra i przyjął od niego zaproszenie na kawę. Powiedział owemu człowiekowi, że zamierza rozgłosić dobrą nowinę po całej wyspie i przydałby mu się samochód. Mężczyzna wskazał zepsuty pojazd stojący w ogrodzie i powiedział: „Jeśli go naprawisz, możesz go kupić za 100 guldenówb”.
„Nie mam 100 guldenów” — odparł Frank.
Mężczyzna spojrzał na Franka z uwagą i dociekał: „Czy naprawdę chcesz głosić na całej wyspie?”.
„Tak” — usłyszał w odpowiedzi.
„W takim razie, jeśli naprawisz auto, możesz je zabrać” — oświadczył. „Zapłacisz mi później, gdy będziesz miał pieniądze”.
Frank zajął się naprawą i wkrótce pojazd działał bez zarzutu. Brat ten pisał: „Mając samochód pełen literatury, bak pełen paliwa i serce pełne wiary, wyruszyłem głosić mieszkańcom Sumatry”.
Henry Cockman z Jean i Clemem Deschampami na Sumatrze, rok 1940
Rok później, po dotarciu z orędziem biblijnym do najdalszych zakątków wyspy, Frank powrócił do Dżakarty. Tam sprzedał samochód za 100 guldenów i przesłał pieniądze wspomnianemu Holendrowi do Medanu.
Po paru tygodniach pionier ten otrzymał list z Australii, a w nim nowy przydział terenu. Od razu się spakował i ruszył, żeby zapoczątkować działalność w Indochinach (obecnie Kambodża, Laos i Wietnam).
-
-
Cenił skarby duchoweRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Cenił skarby duchowe
Thio Seng Bie
URODZONY 1906 rok
CHRZEST 1937 rok
Z ŻYCIORYSU Wierny starszy, który padł ofiarą przemocy na tle rasowym. (Opowiada jego córka Thio Sioe Nio).
W MAJU 1963 roku w prowincji Jawa Zachodnia wybuchły antychińskie zamieszki. Jednym z miast, które w ich wyniku najbardziej ucierpiały, było Sukabumi. Prowadziliśmy tam firmę transportową. Do domu, w którym mieszkaliśmy, wdarły się setki oszalałych ludzi; byli z nimi niektórzy z naszych sąsiadów. Skuleni i przerażeni patrzyliśmy, jak tłum niszczy i rabuje nasze mienie.
Po odejściu motłochu inni sąsiedzi przyszli nas pocieszyć. Tata usiadł z nimi na podłodze w salonie. Wśród poniszczonych rzeczy znalazł swoją dużą sundajską Biblię. Otworzył ją i powiedział sąsiadom, że takie problemy były przepowiedziane. Następnie przedstawił im radosną nadzieję Królestwa.
Tata nigdy nie skupiał się na gromadzeniu ziemskich dóbr. Często nam przypominał: „Najważniejsze są sprawy duchowe!”. Dzięki jego gorliwości prawdę przyjęli: moja mama, pięcioro mojego rodzeństwa, 90-letni dziadek oraz wielu naszych krewnych i sąsiadów.
-
-
Nieustraszony pionierRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Nieustraszony pionier
André Elias
URODZONY 1915 rok
CHRZEST 1940 rok
Z ŻYCIORYSU Odważny pionier, który pozostał niezłomny, choć wielokrotnie go przesłuchiwano i zastraszano.
PODCZAS II wojny światowej brat Elias i jego żona Josephine stawili się w kwaterze głównej Kempeitai, osławionej żandarmerii japońskiej, w Sukabumi (Jawa Zachodnia). Najpierw przesłuchiwany był André. Został wzięty w krzyżowy ogień pytań: „Kim są Świadkowie Jehowy? Czy jesteście wrogami japońskiego rządu? Czy jesteś szpiegiem?”.
„Jesteśmy sługami wszechmocnego Boga i nie zrobiliśmy nic złego” — odparł André. Przesłuchujący go dowódca chwycił wiszący na ścianie miecz samurajski i uniósł go w górę.
„A jeśli cię teraz zabiję?” — warknął. André położył głowę na biurku i cicho się pomodlił. Oficer dłuższą chwilę milczał, po czym głośno się roześmiał. „Odważny jesteś!” — pochwalił André. Następnie wezwał Josephine. Ponieważ jej relacja była zgodna z wyjaśnieniami André, dowódca zawyrokował: „Nie jesteście szpiegami. Wynoście się”.
Kilka miesięcy później na André donieśli fałszywi bracia i został on uwięziony (2 Kor. 11:26). Kolejne miesiące przetrwał, żywiąc się resztkami jedzenia wyławianymi z kanalizacji. Jednak strażnicy nie zdołali zmusić go do sprzeniewierzenia się zasadom biblijnym. Gdy Josephine udało się zobaczyć z mężem, wyszeptał on przez więzienną kratę: „Nie martw się. Pozostanę wierny Jehowie, cokolwiek się wydarzy: czy mnie zwolnią, czy skażą na śmierć. Mogą mnie pozbawić życia, ale nie zrobią ze mnie zdrajcy”.
Po półrocznym pobycie w więzieniu André mógł się bronić przed Sądem Najwyższym w Dżakarcie i odzyskał wolność.
Jakieś 30 lat po tamtych wydarzeniach, gdy władze Indonezji ponownie wprowadziły zakaz działalności Świadków Jehowy, prokurator okręgowy w mieście Manado w Celebesie Północnym wezwał André do swego biura. Zapytał: „Czy pan wie, że wyznanie Świadków Jehowy jest zdelegalizowane?”.
„Wiem” — odpowiedział André.
„Czy teraz zmieni pan religię?” — pytał dalej prokurator.
André lekko pochylony wymownie uderzył się w pierś. „Możecie wyrwać mi serce, ale nigdy nie zmusicie mnie do zmiany religii!” — oznajmił donośnie.
Prokurator odprawił go i już więcej do siebie nie wzywał.
André zmarł w roku 2000. Przeżył 85 lat, z czego przez jakieś 60 gorliwie pełnił służbę pionierską.
-
-
Prawdziwa córka SaryRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Prawdziwa córka Sary
Titi Koetin
URODZONA 1928 rok
CHRZEST 1957 rok
Z ŻYCIORYSU Taktownie pomogła poznać prawdę mężowi, który był przeciwny Świadkom Jehowy. (Opowiada jej syn Mario Koetin).
MAMA była serdeczna, towarzyska i kochała Biblię. Gdy spotkała Gertrud Ott, misjonarkę działającą w Manado w Celebesie Północnym, chętnie zgodziła się na studium tej Księgi i poznała prawdę. Ale tata, Erwin, szanowany bankier, a później również prezes dżakarckiej giełdy, ostro się sprzeciwiał nowej wierze żony.
Pewnego dnia postawił mamie ultimatum.
„Religia albo mąż! Musisz wybrać!” — krzyczał.
Mama dłuższą chwilę głęboko się zastanawiała, a potem łagodnie odparła: „Chcę obu — i męża, i Jehowę”.
Tatę zamurowało i natychmiast przeszła mu złość.
Ponieważ bardzo kochał mamę oraz wysoko cenił jej mądrość i wnikliwość, z czasem stał się bardziej tolerancyjny.
Jednak mama pragnęła, żeby przyłączył się do niej w wielbieniu Boga. Żarliwie modliła się w tej sprawie, a potem przypomniała sobie, że tata lubi uczyć się języków obcych. Postanowiła więc umieszczać w różnych miejscach domu kartki z wersetami biblijnymi po angielsku. „Chcę podszlifować angielski” — wyjaśniła. Wiedziała też, że ceni on publiczne wystąpienia, dlatego prosiła, żeby pomagał jej ćwiczyć punkty, które miała przedstawiać w szkole teokratycznej. I on to robił. A ponieważ był gościnny, zapytała, czy mogliby zaprosić do siebie na kwaterę nadzorcę obwodu, który przyjedzie z wizytą do zboru. Tata na to przystał. Ponadto mama zdawała sobie sprawę, że bardzo kocha on rodzinę, więc delikatnie zaproponowała, że mógłby towarzyszyć nam podczas kongresów. Również na to się zgodził.
Cierpliwość mamy i jej taktowne starania stopniowo zmiękczyły serce taty. Kiedy potem nasza rodzina zamieszkała w Anglii, uczęszczał on na zebrania i zaprzyjaźnił się z Johnem Barrem, późniejszym członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy. Jeszcze w tym samym roku został ochrzczony, co sprawiło mamie nieopisaną radość. W kolejnych latach tata na każdym kroku pokazywał, jak bardzo ją kocha.
Mama była prostolinijną, okazującą szacunek, duchowo usposobioną kobietą, która ujmowała za serce każdego, kto ją znał
Niektórzy nasi przyjaciele porównują mamę do Lidii, niezwykle gościnnej chrześcijanki z I wieku n.e. (Dzieje 16:14, 15). Ale ja często myślę, że przypominała Sarę, która z radością podporządkowywała się swojemu mężowi, Abrahamowi (1 Piotra 3:4-6). Mama była prostolinijną, okazującą szacunek, duchowo usposobioną kobietą, która ujmowała za serce każdego, kto ją znał. To dzięki jej postępowaniu tata przyjął prawdę. Według mnie okazała się prawdziwą córką Sary.
-
-
Przeżyłem komunistyczną rebelięRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Przeżyłem komunistyczną rebelię
Ronald Jacka
URODZONY 1928 rok
CHRZEST 1941 rok
Z ŻYCIORYSU Przez ponad 25 lat był sługą oddziału w Indonezji.
DNIA 1 października 1965 roku nad ranem żołnierze związani z Komunistyczną Partią Indonezji, dążąc do przejęcia władzy, zabili sześciu wpływowych generałów. Reakcja rządu była szybka i bezlitosna. Wymordowano jakieś 500 000 domniemanych komunistów. Wydarzenia te przeszły do historii jako ogólnonarodowa „orgia przemocy”.
Kilka tygodni po tamtym nieudanym zamachu stanu pewien wysoki rangą dowódca wojskowy powiedział mi, że moje nazwisko widniało na początku listy przywódców religijnych z naszego rejonu, których komuniści planowali zlikwidować. Zaproponował nawet, że pokaże, gdzie wykopano dla mnie grób, ale uprzejmie odmówiłem. W niezwykle napiętej atmosferze politycznej nie chciałem się pokazywać w jego towarzystwie, gdyż mogłoby to wystawić na szwank moją opinię osoby neutralnej.
-
-
Pięćdziesiąt lat w specjalnej służbie pionierskiejRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Pięćdziesiąt lat w specjalnej służbie pionierskiej
Alisten Lumare
URODZONY 1927 rok
CHRZEST 1962 rok
Z ŻYCIORYSU Były inspektor policji, który spędził w specjalnej służbie pionierskiej ponad 50 lat.
W ROKU 1964 zostałem zamianowany pionierem specjalnym i skierowany do Manokwari w prowincji Papua Zachodnia. Tamtejszy mały zbór znosił ostry sprzeciw ze strony kleru. Krótko po moim przybyciu do tego miasta na kwaterę, którą zajmowałem, wpadł jak burza pewien pastor.
„Zrównam ten dom z ziemią i pozbędę się Świadków Jehowy z Manokwari” — grzmiał.
Dzięki szkoleniom, jakie odbyłem w policji, nie dałem się zastraszyć temu wybuchowi wściekłości. Zareagowałem łagodnie i w końcu duchowny spokojnie się oddalił (1 Piotra 3:15).
W Manokwari było wtedy ośmioro głosicieli. Dzisiaj, jakieś 50 lat później, w tym odległym rejonie działa siedem zborów. W roku 2014 na zorganizowany tam kongres przybyło ponad 1200 osób. Kiedy widzę, czego Jehowa dokonał, czuję w sercu prawdziwą satysfakcję.
-
-
Przywódca gangu staje się szanowanym obywatelemRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Przywódca gangu staje się szanowanym obywatelem
Hisar Sormin
URODZONY 1911 rok
CHRZEST 1952 rok
Z ŻYCIORYSU Były przywódca organizacji przestępczej, który z czasem został członkiem Komitetu Oddziału.
PEWNEGO razu brat Sormin został wezwany przez szefa wywiadu do biura prokuratora generalnego.
„Jesteś Indonezyjczykiem, więc bądź ze mną szczery” — powiedział urzędnik. „Co Świadkowie Jehowy tak naprawdę robią w Indonezji?”
Brat Sormin odparł: „Proszę posłuchać mojej historii. Byłem kiedyś przywódcą organizacji przestępczej, a teraz przekazuję ludziom nauki biblijne. Właśnie to Świadkowie Jehowy robią w Indonezji — biorą złych ludzi, takich jak ja, i zmieniają ich w przykładnych obywateli!”.
Wspomniany szef wywiadu oznajmił później: „Słyszę wiele skarg na Świadków Jehowy. Ale wiem, że to dobra religia, ponieważ pomogła panu Sorminowi się zmienić”.
-
-
Nie wyrzekniemy się swojej wiaryRocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Nie wyrzekniemy się swojej wiary
Daniel Lokollo
URODZONY 1965 rok
CHRZEST 1986 rok
Z ŻYCIORYSU Pionier specjalny, który zachował niezłomność w obliczu prześladowań.
GDY 14 kwietnia 1989 roku prowadziłem zebranie w miejscowości Maumere na wyspie Flores, do domu wtargnęli przedstawiciele władz. Zostałem aresztowany wraz z trzema innymi osobami.
W więzieniu strażnicy usiłowali nas zmusić do oddania honorów fladze. Kiedy odmówiliśmy, bili nas i kopali. Przez pięć kolejnych dni musieliśmy stać w palącym słońcu, a nocami brudni, wycieńczeni i poranieni trzęśliśmy się z zimna na betonowych posadzkach w ciasnych celach. Naczelnik więzienia wielokrotnie namawiał nas, żebyśmy odstąpili od swoich przekonań, ale odpowiadaliśmy: „Choćby przyszło nam umrzeć, nie pozdrowimy flagi”. Podobnie jak wielu chrześcijan w przeszłości, czuliśmy się zaszczyceni, że możemy „cierpieć ze względu na prawość” (1 Piotra 3:14).
-
-
Żyjemy dzięki usłuchaniu wskazówek!Rocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Żyjemy dzięki usłuchaniu wskazówek!
Blasius da Gomes
URODZONY 1963 rok
CHRZEST 1995 rok
Z ŻYCIORYSU Starszy zboru, który okazał się troskliwym pasterzem w czasie konfliktu na tle religijnym na wyspie Ambon, należącej do Moluków.
19 STYCZNIA 1999 roku wrogość narastająca między muzułmanami a chrześcijanami doprowadziła do wybuchu przemocy, i to jakieś trzy kilometry od mojego domu. Zapanował chaosa.
Zabezpieczyłem swoją rodzinę i zadzwoniłem do innych głosicieli, żeby sprawdzić, co się z nimi dzieje. Zachęciłem ich, by zachowali spokój i unikali niebezpiecznych rejonów. Potem starsi odwiedzili członków zboru; umocnili ich pod względem duchowym i zachęcili do korzystania z zebrań w małych grupach.
Biuro Oddziału poradziło nam ewakuować głosicieli z terenów, gdzie sytuacja była najgroźniejsza, a my przekazaliśmy to zalecenie kilku rodzinom. Brat, który nie chciał opuścić domu, został później zabity przez uzbrojony tłum. Ale wszyscy, którzy zastosowali się do wskazówek, przeżyli.
a Ostry konflikt w prowincji Moluki trwał ponad dwa lata i zmusił dziesiątki tysięcy ludzi do opuszczenia domów.
-
-
Jehowa dał nam więcej, niż mogliśmy oczekiwać!Rocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Jehowa dał nam więcej, niż mogliśmy oczekiwać!
Angeragō Hia
URODZONY 1957 rok
CHRZEST 1997 rok
Z ŻYCIORYSU Wrócił do rodzinnej wioski na wyspie Nias i pomógł w budowie Sali Królestwa.
W ROKU 2013 nasz mały zbór w Tugala Oyo zelektryzowała wiadomość, że będziemy mieć nową Salę Królestwa! Miejscowe władze przychylnie odniosły się do tego projektu, a 60 sąsiadów wyraziło zgodę i podpisało się pod naszym wnioskiem. Jeden z nich powiedział: „Jeśli chcecie 200 podpisów, to możecie je mieć”.
Aby nadzorować budowę nowej Sali Królestwa, przybyło dwóch ochotników mających w tym doświadczenie. Została ona ukończona w listopadzie 2014 roku. Nigdy nie marzyliśmy, że kiedykolwiek będziemy mieć tak piękne miejsce wielbienia Boga. Doprawdy, Jehowa dał nam więcej, niż mogliśmy oczekiwać!
-
-
Nareszcie jesteśmy razem!Rocznik Świadków Jehowy — 2016
-
-
INDONEZJA
Nareszcie jesteśmy razem!
Opowiadają Linda i Sally Ong
Linda: Gdy miałam 12 lat, mama wyznała, że mam młodszą siostrę, która została oddana do adopcji. Zastanawiałam się, czy urodziła się głucha tak jak ja. Dorastałam, nie mając o niej żadnych wiadomości.
Sally: Nie wiedziałam, że byłam adoptowana. Przybrana matka okrutnie mnie biła i traktowała jak służącą, dlatego dorastałam w smutku i samotności. Było mi szczególnie ciężko, bo od urodzenia nie słyszę. Pewnego razu spotkałam Świadków Jehowy i zaczęłam studiować Biblię. Kiedy dowiedziała się o tym moja przybrana matka, bezlitośnie zbiła mnie pasem i zmieniła zamki w drzwiach, żebym nie mogła wychodzić z domu. W wieku 20 lat uciekłam od niej i przygarnęli mnie Świadkowie. Na początku roku 2012 zostałam ochrzczona.
Linda: Miałam 20 lat, gdy zgodziłam się studiować Biblię ze Świadkami Jehowy. Później zaczęłam uczęszczać na zgromadzenia okręgowe w Dżakarcie, gdzie program był tłumaczony na język migowy. Poznałam tam wielu innych niesłyszących, również Sally — dziewczynę będącą Świadkiem, która mieszkała w Sumatrze Północnej. Czułam, jakbyśmy się znały od dawna, ale nie miałam pojęcia, skąd brało się to wrażenie.
Sally: Zostałyśmy z Lindą dobrymi przyjaciółkami. Przemknęła mi myśl, że jesteśmy do siebie podobne, ale nie przywiązywałam do tego wagi.
Linda: W sierpniu 2012 roku, dzień przed chrztem, poczułam przemożną chęć odnalezienia młodszej siostry. Błagałam Jehowę: „Proszę, pozwól mi ją odnaleźć, bo chcę jej o Tobie opowiedzieć”. Krótko potem mama otrzymała niespodziewanego SMS-a od osoby, która znała losy mojej siostry. To zainicjowało serię zdarzeń, które doprowadziły mnie do Sally.
Sally: Kiedy Linda wyjaśniła mi, że jestem jej dawno utraconą siostrą, od razu poleciałam do Dżakarty, by się z nią spotkać. Mijając bramki na lotnisku, ujrzałam Lindę z rodzicami i jeszcze jedną starszą siostrą, jak czekają, żeby mnie powitać. Aż drżałam z emocji. Uściskom i pocałunkom nie było końca. Mama trzymała mnie w ramionach najdłużej. Wszyscy płakaliśmy. Gdy tata i mama ze łzami przeprosili za to, że oddali mnie do adopcji, jeszcze dłużej płakaliśmy i się obejmowaliśmy.
Linda: Ponieważ byłyśmy inaczej wychowywane, musiałyśmy się nauczyć akceptować swoje odmienne osobowości i zwyczaje. Mimo różnic bardzo się kochamy.
Sally: Teraz mieszkam z Lindą i należymy do tego samego zboru języka migowego w Dżakarcie.
Linda: Byłyśmy rozdzielone przez ponad 20 lat. Dziękujemy Jehowie, że nareszcie jesteśmy razem!
-