-
Rozwój struktury organizacyjnejŚwiadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
-
-
Brat Russell nie chciał ustanawiać innego porządku i stanowczo nie chciał się w żaden sposób przyczynić do rozwoju sekciarstwa istniejącego wśród rzekomych chrześcijan.
Jednocześnie brat Russell w pełni zdawał sobie sprawę, że zgodnie z radą zawartą w Liście do Hebrajczyków 10:23-25 słudzy Pana powinni się zgromadzać. Sam podejmował podróże, by odwiedzać i budować czytelników Strażnicy oraz zapoznawać ich z innymi ludźmi mieszkającymi w okolicy i wyznającymi podobne poglądy. Na początku roku 1881 poprosił osoby spotykające się regularnie na zebraniach o powiadomienie biura Strażnicy, gdzie się one odbywają. Rozumiał, iż pozostawanie ze sobą w kontakcie ma dla nich ogromne znaczenie.
Brat Russell podkreślał jednak, żeby nie próbowali zakładać „ziemskiej organizacji”. Oświadczył wręcz: „Trzymamy się jedynie tej niebiańskiej organizacji, której członkowie mają ‛imiona napisane w niebiesiech’ (Żydów [Hebr.] 12:23; Łuk. 10:20)”. Z powodu haniebnych dziejów chrześcijaństwa wzmianka o „organizacji kościelnej” zazwyczaj kojarzyła się z sekciarstwem, dominacją kleru i obowiązkowym akceptowaniem wyznań wiary sformułowanych przez jakiś sobór. Brat Russell uważał więc, że w odniesieniu do Badaczy Pisma Świętego lepszy będzie termin „stowarzyszenie”.
Dobrze wiedział, iż apostołowie Chrystusa zakładali zbory i w każdym ustanawiali starszych. Uważał jednak, że Chrystus znów jest obecny, chociaż w sposób niewidzialny, i że osobiście kieruje ostatnią fazą zgromadzania swych współdziedziców. W tej sytuacji brat Russell początkowo sądził, że w okresie żniwa nie jest konieczne ustanawianie starszych, jak to było w zborach chrześcijańskich w I wieku.
Jednakże wzrost liczebny Badaczy Pisma Świętego uświadomił bratu Russellowi, iż Pan kieruje sprawami inaczej, niż on to przewidywał. Trzeba było zmienić zapatrywania. Ale co przyjąć za podstawę?
Uwzględnienie potrzeb rozwijającej się organizacji
Strażnicę z 15 listopada 1895 roku niemal w całości poświęcono tematowi „Przystojnie i porządnie”. Brat Russell szczerze przyznał: „Apostołowie mieli pierwotnemu Kościołowi wiele do powiedzenia w sprawie porządku podczas zgromadzeń świętych; najwyraźniej zlekceważyliśmy tę mądrą radę, uważając ją za mniej istotną, ponieważ Kościół tak bardzo się przybliżył do końca swej drogi, a żniwo jest okresem rozdzielania”. Co przyczyniło się do innego spojrzenia na wspomnianą radę?
W artykule tym wymieniono cztery okoliczności: 1) Wyraźnie było widać, że poszczególne osoby inaczej rozwijają się duchowo. Nie wszyscy byli jednakowo przygotowani do stawienia czoła pokusom, próbom, trudnościom i niebezpieczeństwom. Potrzeba było zatem mądrych i roztropnych nadzorców, ludzi doświadczonych i zdolnych, głęboko zainteresowanych czuwaniem nad pomyślnością duchową wszystkich braci i umiejętnie nauczających prawdy. 2) Dało się zauważyć, iż trzeba bronić trzody przed ‛wilkami w odzieniu owczym’ (Mat. 7:15, Bg). Należało ją pokrzepiać, pomagając w nabywaniu dokładnej znajomości prawdy. 3) Doświadczenie wykazało, że jeśli kwestia zamianowywania starszych, będących ochroną dla zboru, nie jest uregulowana, pojawiają się tacy, którzy przywłaszczają sobie tę pozycję i zaczynają traktować trzodę jak swoją własność. 4) Bez jakiegoś uporządkowania tej sprawy osoby lojalne wobec prawdy mogą pod wpływem kilku jednostek, które się z nimi nie zgadzają, uznać swą służbę za niepotrzebną.
Biorąc to pod uwagę, w Strażnicy oświadczono: „Kościołomc w każdym miejscu, czy są liczebnie duże, czy małe, bez wahania polecamy apostolską radę, żeby we wszystkich zastępach wybrano spośród siebie starszych, którzy będą paść trzodę i obejmą nad nią nadzór” (Dzieje 14:21-23; 20:17, 28). Lokalne zbory zastosowały się do tej rozsądnej rady biblijnej. Był to ważny krok na drodze do ustanowienia struktury zboru harmonizującej ze wzorcem z czasów apostolskich.
Jednakże zgodnie z ówczesnym zrozumieniem zbór wybierał zarówno starszych, jak i wspierających ich diakonów przez głosowanie. Co roku, a w razie potrzeby nawet częściej, rozważano kwalifikacje osób mogących usługiwać i głosowano nad ich kandydaturami. Była to zasadniczo procedura demokratyczna, ale ograniczona pewnymi zabezpieczającymi zastrzeżeniami. Wszystkim członkom zboru zalecano, by starannie rozważyli biblijne wymagania i przez głosowanie wyrazili nie tyle własną opinię, ile to, co w ich przekonaniu było wolą Pana. Ponieważ w wyborach uczestniczyli tylko „poświęceni”, czyli ci, którzy „w zupełności ofiarowali się Bogu”, ich zbiorową uchwałę, podjętą zgodnie ze Słowem i duchem Pana, uważano za wyraz Jego woli w tej sprawie. Brat Russell zapewne nie w pełni sobie uświadamiał, że zalecenie takiego trybu postępowania mogło być poniekąd podyktowane nie tylko zdecydowanym pragnieniem uniknięcia jakiegokolwiek podobieństwa do wyniosłej klasy duchownych, ale także okolicznością, iż on sam jako nastolatek należał do Kościoła kongregacjonalistów.
Kiedy w tomie Brzasku Tysiąclecia zatytułowanym Nowe stworzenie (wydanym po angielsku w roku 1904) ponownie omówiono dokładnie sposób wybierania oraz rolę starszych, szczególną uwagę zwrócono na Dzieje Apostolskie 14:23. Na podstawie konkordancji Jamesa Stronga i Roberta Younga uzasadniono, że zwrot „gdy im przez głosy postanowili starsze” (Bg) oznacza „wybór przez podnoszenie ręki”.d Niektóre przekłady Biblii podają nawet, że starszych ‛wyznaczano przez głosowanie’ (Young, Literal Translation of the Holy Bible; Rotherham, Emphasised Bible). Kto jednak miał głosować?
Przyjęcie poglądu, że głosować powinien cały zbór, nie zawsze przynosiło oczekiwane rezultaty. Głosujący mieli być ‛w zupełności ofiarowani Bogu’, a niektórzy z wybieranych rzeczywiście odpowiadali biblijnym wymaganiom i pokornie służyli swym braciom. Często jednak głosowanie nie licowało ze Słowem i duchem Bożym, lecz odzwierciedlało prywatne upodobania. Na przykład kiedy w Halle w Niemczech osoby nadające się we własnym mniemaniu na starszych nie uzyskały upragnionego stanowiska, wywołały zawzięty spór. W roku 1927 w niemieckim mieście Barmen wśród kandydatów znaleźli się mężczyźni przeciwstawiający się działalności Towarzystwa, toteż w trakcie głosowania przez podnoszenie rąk doszło do ostrej wymiany zdań i okazało się konieczne przejście na głosowanie tajne.
W roku 1916, wiele lat przed tymi incydentami, brat Russell napisał z głęboką troską: „Kiedy mają się odbyć wybory, w niektórych klasach zaczynają panować nieprzyjemne stosunki. Słudzy Kościoła próbują być władcami, dyktatorami — czasem nawet obejmują przewodnictwo na zebraniu wyraźnie w celu dopilnowania, by wraz z najbliższymi przyjaciółmi zostali wybrani na starszych i diakonów. (...) Niektórzy usiłują cichaczem podejść klasę, organizując wybory w czasie szczególnie dogodnym dla siebie oraz swych przyjaciół. Inni starają się przyprowadzić na zebranie wszystkich znajomych, nawet osoby prawie obce, które wcale nie mają zamiaru regularnie zgromadzać się z klasą, a przychodzą jedynie po to, by oddać przysługę przyjaciołom i na nich głosować”.
Czy wobec tego wystarczyło nauczyć się sprawniejszego przeprowadzania wyborów zgodnie z zasadami demokracji, czy może jeszcze nie dostrzeżono w Słowie Bożym jakichś wskazówek?
Organizowanie się do głoszenia dobrej nowiny
Brat Russell bardzo wcześnie zrozumiał, że do najważniejszych obowiązków każdego członka zboru chrześcijańskiego należy branie udziału w działalności ewangelizacyjnej (1 Piotra 2:9). Strażnica wyjaśniła, że prorocze słowa z Księgi Izajasza 61:1 odnoszą się nie tylko do Jezusa, lecz do wszystkich jego namaszczonych duchem naśladowców. Chodzi tu o wypowiedź: „Jahwe mnie namaścił (...), by głosić dobrą nowinę” (BT), przytoczoną również przez Jezusa, którego słowa w przekładzie Biblii gdańskiej brzmią: „Przeto mię pomazał, abym opowiadał Ewangieliją” (Łuk. 4:18).
Już w roku 1881 zamieszczono w Strażnicy artykuł „Potrzeba 1000 kaznodziejów”. Był to apel skierowany do każdego członka zboru, by poświęcał tyle czasu, ile tylko może (pół godziny, godzinę, dwie, trzy), na uczestniczenie w rozpowszechnianiu prawdy biblijnej. Mężczyzn i kobiety, którzy nie mieli na utrzymaniu rodziny i mogli przeznaczyć co najmniej połowę swego wolnego czasu wyłącznie na dzieło Pana, zachęcano do podjęcia służby w charakterze kolporterów ewangelii. Ich liczba co rok ulegała znacznym wahaniom, ale do roku 1885 pracowało w tym charakterze już około 300 osób, a szereg innych pełniło tę działalność w nieco mniejszym zakresie. Kolporterom udzielano wskazówek co do wykonywania ich pracy. Pole było jednak rozległe, toteż — przynajmniej początkowo — sami wybierali i zmieniali sobie teren, na ogół według własnego uznania. A kiedy spotykali się na zgromadzeniach, mieli okazję dokonywać niezbędnych zmian w celu skoordynowania swych wysiłków.
W tym samym roku, w którym rozpoczęto działalność kolporterską, brat Russell wydrukował sporo traktatów (w formie broszur) przeznaczonych do bezpłatnego rozpowszechniania. Na szczególną uwagę zasługiwała publikacja Pokarm dla myślących chrześcijan — w ciągu pierwszych czterech miesięcy rozpowszechniono aż 1 200 000 jej egzemplarzy. Celem zatroszczenia się o niezbędne szczegóły związane z drukowaniem i rozpowszechnianiem powołano do istnienia Towarzystwo Traktatowe — Strażnica Syjońska. Aby nie dopuścić do zakłóceń w prowadzeniu dzieła na wypadek swej śmierci i ułatwić zawiadywanie ofiarowanymi na nie datkami, brat Russell wystąpił o zarejestrowanie Towarzystwa, czego dokonano oficjalnie 15 grudnia 1884 roku. W ten sposób powstało bardzo przydatne narzędzie prawne.
W miarę pojawiania się potrzeb otwierano biura oddziałów Towarzystwa Strażnica w innych krajach. Pierwsze powstało 23 kwietnia 1900 roku w Londynie w Anglii. Drugie w 1902 roku w Elberfeld w Niemczech. Dwa lata później na antypodach zorganizowano oddział w Melbourne w Australii. W chwili pisania niniejszej książki istniało na świecie 99 oddziałów.
Wprawdzie poczyniono niezbędne posunięcia organizacyjne w celu dostarczania odpowiedniej ilości literatury biblijnej, ale lokalnym zborom pozostawiano początkowo wolną rękę co do metod jej rozpowszechniania. Swój pogląd na tę sprawę brat Russell wyraził w liście z 16 marca 1900 roku. Adresatem tego listu był „Alexander M. Graham i Kościół w Bostonie”, a czytamy w nim między innymi: „Jak wszyscy wiecie, mam niewzruszony zamiar pozostawić każdemu zastępowi ludu Pańskiego zarządzanie własnymi sprawami stosownie do jego własnej oceny, a podsuwając propozycje, nie chcę się wtrącać, lecz jedynie udzielam rady”. Dotyczyło to nie tylko zebrań, ale także sposobu pełnienia służby polowej. Toteż udzieliwszy braciom pewnej praktycznej wskazówki, brat Russell dodał na koniec: „To tylko sugestia”.
Niektóre przedsięwzięcia wymagały dokładniejszego nadzoru Towarzystwa. W związku z prezentowaniem „Fotodramy stworzenia” pozostawiono decyzji każdego zboru, czy chce i czy może wynająć na ten czas jakiś teatr lub inne pomieszczenie. Konieczne jednak było przewożenie sprzętu z miasta do miasta i trzymanie się harmonogramu, co zostało centralnie zorganizowane przez Towarzystwo. Każdy zbór zachęcono do powołania specjalnego komitetu, który miał się zająć miejscowymi przygotowaniami. Jednakże nad sprawnym przebiegiem całości czuwał przedstawiciel Towarzystwa, który pieczołowicie dbał o szczegóły.
W roku 1914 i 1915 ci namaszczeni duchem chrześcijanie z utęsknieniem oczekiwali urzeczywistnienia się swej nadziei niebiańskiej. Jednocześnie zachęcano ich, by ciągle byli zajęci w służbie dla Pana. Wprawdzie sądzili, że nie pozostaną już długo w ciele na ziemi, ale stało się oczywiste, iż dalsze głoszenie dobrej nowiny w sposób uporządkowany wymaga jeszcze sprawniejszego kierownictwa niż wówczas, gdy było ich zaledwie kilkuset. Wkrótce po tym, jak funkcję prezesa Towarzystwa Strażnica objął J. F. Rutherford, kierownictwo to przybrało nową formę. W Strażnicy z 1 marca 1917 roku ogłoszono, że odtąd każdy teren dla kolporterów i „robotników” prowadzących w zborach „pracę pasterską”e będzie wyznaczany przez biuro Towarzystwa. Jeżeli w jakimś mieście lub hrabstwie uczestniczyli w takiej służbie polowej zarówno miejscowi „robotnicy”, jak i kolporterzy, teren był rozdzielany między nich przez lokalnie zamianowany komitet okręgowy. Wytyczne te przyczyniły się do rozpowszechnienia wprost zdumiewającej liczby książek Dokonana tajemnica w ciągu zaledwie kilku miesięcy na przełomie roku 1917 i 1918. Odegrały również niezwykle istotną rolę w błyskawicznym rozprowadzeniu 10 000 000 egzemplarzy traktatu „Upadek Babilonu”, dobitnie demaskującego chrześcijaństwo.
Wkrótce potem członków zarządu Towarzystwa aresztowano, a 21 czerwca 1918 roku skazano na 20 lat więzienia. Głoszenie dobrej nowiny niemal ustało. Czyżby nadszedł już czas na zjednoczenie się z Panem w chwale niebiańskiej?
Kilka miesięcy później skończyła się wojna. Następnego roku przedstawicieli Towarzystwa zwolniono. W dalszym ciągu pozostawali w ciele. Ich oczekiwania się nie spełniły, ale doszli do wniosku, że Bóg zapewne przewiduje dla nich jeszcze jakieś zadanie do wykonania tu, na ziemi.
Właśnie mieli za sobą ciężkie próby wiary. Jednakże w roku 1919 Strażnica wzmocniła ich pokrzepiającą analizą wersetów biblijnych opatrzoną tytułem „Błogosławieni nie znający bojaźni”. Potem ukazał się artykuł „Sposobności do służby”. Ale bracia nawet sobie nie wyobrażali, jak ogromne zmiany organizacyjne zostaną wprowadzone w następnych dziesięcioleciach.
Właściwy przykład dla trzody
Brat Rutherford zdawał sobie sprawę, że jeśli nawet pozostało niewiele czasu, uporządkowany i ujednolicony rozwój dzieła koniecznie wymaga dawania trzodzie właściwego przykładu. Jezus nazwał swych naśladowców owcami, a owce podążają za swoim pasterzem. Oczywiście sam Jezus jest Wspaniałym Pasterzem, ale posługuje się również starszymi jako podpasterzami swego ludu (1 Piotra 5:1-3). Starsi ci powinni koniecznie osobiście uczestniczyć w dziele zleconym przez Jezusa i zachęcać do tego innych. Muszą szczerze pałać duchem ewangelizacji. Tymczasem niektórzy starsi nie uczestniczyli w rozprowadzaniu książki Dokonana tajemnica, a zdarzało się, że wręcz otwarcie zniechęcali drugich do tej działalności.
Ważny krok w stronę poprawy zaistniałej sytuacji uczyniono w roku 1919, kiedy zaczęto wydawać w języku angielskim czasopismo Złoty Wiek. Stało się ono niezwykle pożytecznym narzędziem w ogłaszaniu, że jedynie Królestwo Boże zdoła trwale rozwiązać problemy ludzkości. Każdy zbór pragnący brać udział w tej działalności zachęcono do zwrócenia się do Towarzystwa z prośbą o zarejestrowanie go jako „organizacji służbowej”. Towarzystwo mianowało wówczas kierownika, zwanego później kierownikiem („dyrektorem”) służby, którego nie obejmowały coroczne wybory.f Będąc miejscowym przedstawicielem Towarzystwa, miał on organizować pracę, przydzielać teren i zachęcać zbór do uczestniczenia w służbie polowej. W ten sposób obok demokratycznych wyborów starszych i diakonów pojawił się nowy element organizacyjny. Zaczęto uznawać prawo do dokonywania zamianowań przez autorytet spoza lokalnego zboru oraz kłaść większy nacisk na głoszenie dobrej nowiny o Królestwie Bożym.g
W następnych latach dzieło głoszenia o Królestwie nabrało niebywałego rozmachu, jakby pod działaniem nieprzepartej siły. Wydarzenia rozgrywające się od roku 1914 dowiodły, iż spełnia się wielkie proroctwo, w którym Pan Jezus Chrystus opisał zakończenie obecnego systemu. Toteż w roku 1920 Strażnica wykazała, że w myśl zapowiedzi z Ewangelii według Mateusza 24:14 nastał czas ogłaszania dobrej nowiny o „końcu starego porządku rzeczy i ustanowieniu królestwa Mesjasza” (Mat. 24:3-14).h W roku 1922 delegatom wracającym do domów ze zgromadzenia Badaczy Pisma Świętego w Cedar Point w stanie Ohio brzmiało w uszach hasło: „Rozgłaszajcie, rozgłaszajcie, rozgłaszajcie wieść o Królu i jego Królestwie!” Rolę prawdziwych chrześcijan jeszcze dobitniej uwypukliło przyjęcie w roku 1931 nazwy Świadkowie Jehowy.
Stało się jasne, że Jehowa zlecił swym sługom zadanie, w którym mógł uczestniczyć każdy z nich. Przyjęli to wręcz entuzjastycznie. Wielu dokonało w swym życiu znacznych zmian, aby bez reszty poświęcić się temu dziełu. A duża część osób, które nie mogły tego uczynić, spędzała całe weekendy w służbie polowej. Odpowiadając na zachęty zawarte w Strażnicy i Informatorze z roku 1938 i 1939, sporo Świadków Jehowy w tamtym okresie sumiennie starało się przeznaczać na służbę polową 60 godzin miesięcznie.
Wśród tych gorliwych Świadków znalazło się mnóstwo pokornych, oddanych sług Jehowy, pełniących w zborze funkcję starszych. Jednakże w latach dwudziestych i na początku lat trzydziestych pogląd, że wszyscy mają brać udział w służbie polowej, budził gdzieniegdzie znaczny sprzeciw. Demokratycznie wybierani starsi często zupełnie otwarcie kwestionowali zalecenia Strażnicy dotyczące obowiązku głoszenia ludziom spoza organizacji. Niesłuchanie tego, co za pośrednictwem Biblii miał do powiedzenia zborom duch Boży, utrudniało jego dopływ do tych grup (Obj. 2:5, 7).
W roku 1932 poczyniono kroki w celu uporządkowania owej sytuacji. Nie to było przy tym najważniejsze, że niektórzy wpływowi starsi poczują się dotknięci albo że część osób utrzymujących kontakt ze zborem może odejść. Bracia pragnęli się podobać przede wszystkim Jehowie oraz spełniać Jego wolę. Toteż w Strażnicy z 15 sierpnia i 1 września owego roku szczegółowo omówiono temat „Organizacja Jehowy”.
Artykuły te dobitnie wykazały, iż każdy, kto rzeczywiście należy do organizacji Jehowy, powinien wykonywać dzieło, które w myśl Jego Słowa musi być obecnie przeprowadzane. Wyrażono też pogląd, że godność chrześcijańskiego starszego nie jest urzędem, na który można zostać wybranym, lecz stanem osiąganym dzięki rozwojowi duchowemu. Szczególny nacisk położono na modlitwę Jezusa, aby jego naśladowcy „wszyscy byli jedno” — a więc by pozostawali w jedności z Bogiem i Chrystusem, a tym samym w jedności ze sobą nawzajem podczas spełniania woli Bożej (Jana 17:21). Co z tego wynikło? W drugim artykule oświadczono, że „każdy członek ostatka musi być świadkiem na rzecz imienia i Królestwa Jehowy”. Obowiązków nadzorcy nie należało powierzać nikomu, kto nie uczestniczy lub nie chce uczestniczyć na miarę swych możliwości w świadczeniu publicznym.
Zbory zachęcono, żeby po przestudiowaniu tych artykułów przyjęły rezolucję akceptującą zawarte w nich wskazówki. W ten sposób zaniechano corocznych wyborów starszych i diakonów. W Belfaście w Irlandii Północnej oraz w innych miejscach niektórzy „starsi z wyboru” odeszli, pociągając za sobą osoby podzielające ich poglądy. Spowodowało to przerzedzenie szeregów, ale organizacja jako całość się wzmocniła. Pozostali ci, którzy byli gotowi wziąć na swe barki chrześcijański obowiązek świadczenia. Odtąd zbory nie głosowały już na starszych, lecz — w dalszym ciągu demokratycznie — wybierały komitet służby,i złożony z dojrzałych duchowo mężczyzn, aktywnie uczestniczących w świadczeniu publicznym. Prócz tego członkowie zboru wybierali przez głosowanie przewodniczącego, który prowadził ich zebrania, oraz sekretarza i skarbnika. Każdy z nich był aktywnym świadkiem na rzecz Jehowy.
Odtąd nadzór nad zborem powierzano ludziom, którzy nie interesowali się własną pozycją, lecz wykonywaniem dzieła Bożego — dawaniem świadectwa o imieniu i Królestwie Jehowy — i którzy świecili przykładem pod względem uczestnictwa w tej pracy, wobec czego przebiegała ona sprawniej. Chociaż wówczas jeszcze tego nie pojmowali, mieli wiele do zrobienia — świadczeniem należało objąć obszar znacznie większy niż dotychczas, przeprowadzić zgromadzanie, którego się nie spodziewali (Izaj. 55:5). Jehowa wyraźnie ich do tego przygotowywał.
Do zboru zaczynały się przyłączać nieliczne osoby żywiące nadzieję na życie wieczne na ziemi.j Biblia przepowiedziała jednak zgromadzanie ludu wielkiego (czyli wielkiej rzeszy), który ma dostąpić ocalenia z nadciągającego wielkiego ucisku (Obj. 7:9-14). W roku 1935 wyjaśniono, kto należy do tego wielkiego ludu. Zmiany w doborze starszych, przeprowadzone w latach trzydziestych, wyposażyły organizację do lepszego sprawowania pieczy nad dziełem zgromadzania, nauczania i szkolenia.
Przeważająca część Świadków Jehowy była ogromnie przejęta rozwojem dzieła. Służba kaznodziejska nabrała dla nich nowego znaczenia. Niektórzy jednak okazali się niezbyt skorzy do głoszenia. Wymawiali się od tej działalności, a swą bezczynność próbowali usprawiedliwiać twierdzeniem, że lud wielki zostanie zgromadzony dopiero po Armagedonie. Większość jednak dostrzegła, iż nadarza się nowa sposobność wykazania lojalności wobec Jehowy oraz miłości bliźniego.
Jakie miejsce w tej strukturze organizacyjnej mieli zająć członkowie wielkiej rzeszy? Zostali zaznajomieni z rolą, jaką Słowo Boże wyznaczyło „maleńkiej trzódce” namaszczonych duchem, i ochoczo pracowali zgodnie z tym postanowieniem (Łuk. 12:32-44). Zrozumieli też, że podobnie jak pomazańcy, obowiązani są dzielić się dobrą nowiną z innymi (Obj. 22:17). Skoro pragnęli być ziemskimi poddanymi Królestwa Bożego, musieli przyznać mu pierwsze miejsce w swym życiu i gorliwie o nim głosić. Chcąc odpowiadać biblijnemu opisowi tych, którzy przejdą żywo przez wielki ucisk do Bożego nowego świata, muszą wołać „donośnym głosem, mówiąc: ‚Wybawienie zawdzięczamy naszemu Bogu, który zasiada na tronie, i Barankowi’” (Obj. 7:10, 14). W roku 1937, gdy zaczęło ich przybywać i gdy widoczna stała się ich gorliwość dla Pana, zostali także zaproszeni do pomocy w dźwiganiu odpowiedzialności za nadzorowanie zboru.
Przypominano im jednak, że jest to organizacja Jehowy, a nie jakiegoś człowieka. Między ostatkiem pomazańców a wielką rzeszą drugich owiec nie miało być żadnych podziałów. Wszyscy byli obowiązani służyć razem Jehowie jako bracia i siostry, w myśl słów Jezusa: „A mam drugie owce, które nie są z tej owczarni; te również muszę przyprowadzić i będą słuchać mego głosu, i będzie jedna trzoda, jeden pasterz” (Jana 10:16). Prawdziwość tych słów stawała się coraz bardziej oczywista.
W stosunkowo krótkim czasie w organizacji dokonały się zdumiewające przeobrażenia. Ale czy nie trzeba było zrobić czegoś więcej, żeby funkcjonowanie zboru pozostawało w całkowitej harmonii z wymaganiami Jehowy, wyłuszczonymi w Jego natchnionym Słowie?
Organizacja teokratyczna
„Teokracja” to „rządy Boga”. Czy takiemu właśnie panowaniu podlegały zbory? Czy oprócz tego, że oddawały cześć Jehowie, oczekiwały również, iż pokieruje ich sprawami? Czy w pełni dostosowywały się do tego, co powiedział na ten temat w swym spisanym Słowie? W dwuczęściowym artykule „Organizacja”, zamieszczonym w Strażnicy z 1 i z 15 czerwca 1938 roku, powiedziano wyraźnie: „Organizacja Jehowy w żadnym wypadku nie jest demokratyczna. Jehowa jest zwierzchnim Władcą, a Jego rząd, czyli organizacja, ma charakter ściśle teokratyczny”. Mimo to w lokalnych zborach Świadków Jehowy większość osób, którym powierzano podówczas nadzorowanie zebrań i służby polowej, wybierano jeszcze metodami demokratycznymi. Pożądane były dalsze zmiany.
Czy jednak z Dziejów Apostolskich 14:23 nie wynikało, że starsi w zborach mieli być mianowani na stanowisko przez ‛wyciągnięcie ręki’, jak podczas głosowania? W pierwszym z artykułów Strażnicy zatytułowanych „Organizacja” przyznano, iż w przeszłości werset ten był mylnie rozumiany. Wśród chrześcijan z I wieku zamianowanie nie polegało na ‛wyciągnięciu ręki’ przez wszystkich członków zboru. Jak wykazano, ‛ręce wyciągali’ apostołowie i mężczyźni przez nich upoważnieni. Nie chodziło przy tym o udział w jakimś głosowaniu w zborze, lecz o włożenie rąk na osoby odznaczające się odpowiednimi kwalifikacjami. Był to symbol potwierdzenia, zatwierdzenia, czyli zamianowania.k Zbory wczesnochrześcijańskie niekiedy zalecały zdolnych mężczyzn, ale ostatecznego wyboru lub zatwierdzenia dokonywali apostołowie wyznaczeni bezpośrednio przez Chrystusa lub osoby, które do tego upoważnili (Dzieje 6:1-6). Strażnica zwróciła uwagę na fakt, że tylko w listach do odpowiedzialnych nadzorców (Tymoteusza i Tytusa) apostoł Paweł udzielił pod kierownictwem ducha świętego instrukcji co do mianowania nadzorców (1 Tym. 3:1-13; 5:22; Tyt. 1:5). Żaden z natchnionych listów adresowanych do zborów nie zawierał takich informacji.
Jak zatem miały się teraz odbywać zamianowania usługujących w zborze? Strażnica dokonała analizy organizacji teokratycznej, wykazując na podstawie Pisma Świętego, że Jehowa ustanowił Jezusa Chrystusa „głową (...) zboru”, że gdy Chrystus powrócił jako Pan, powierzył „całe swoje mienie” pieczy „niewolnika wiernego i roztropnego”, że ów wierny i roztropny niewolnik składa się z tych wszystkich osób przebywających na ziemi, które dzięki namaszczeniu duchem świętym stały się współdziedzicami Chrystusa i wspólnie usługują pod jego kierownictwem, oraz że Chrystus posługuje się tą klasą niewolnika jako narzędziem do zapewnienia zborom niezbędnego nadzoru (Kol. 1:18; Mat. 24:45-47; 28:18). Klasa niewolnika obowiązana była ściśle się stosować do wskazówek jednoznacznie wyłuszczonych w natchnionym Słowie Bożym i na ich podstawie określać, kto się nadaje do powierzenia mu przywilejów służby.
Skoro widzialnym narzędziem Chrystusa jest wierny i roztropny niewolnik (a przedstawione już współczesne fakty historyczne dowodzą, że ów „niewolnik” posługuje się Towarzystwem Strażnica jako swym instrumentem prawnym), Strażnica wyjaśniła, iż postępowanie teokratyczne wymaga, by zamianowań do służby dokonywano za pośrednictwem tego narzędzia. Jak zbory w I wieku uznawały ciało kierownicze w Jeruzalem, tak dzisiejsze zbory nie mogłyby się rozwijać duchowo bez centralnego nadzoru (Dzieje 15:2-30; 16:4, 5).
Dla ukazania spraw z właściwej perspektywy zaznaczono jednak, że gdy w Strażnicy jest mowa o „Towarzystwie”, chodzi nie tyle o sam instrument prawny, ile o grono namaszczonych duchem chrześcijan, którzy je powołali do istnienia i się nim posługują. A zatem termin ten odnosił się do wiernego i roztropnego niewolnika z jego Ciałem Kierowniczym.
Jeszcze przed opublikowaniem w roku 1938 na łamach Strażnicy artykułów zatytułowanych „Organizacja”, zbory w Londynie, Nowym Jorku, Chicago i Los Angeles rozrosły się do tego stopnia, że trzeba je było podzielić na mniejsze grupy. Wówczas zwrócono się z prośbą, by zamianowania wszystkich sług dokonało w nich Towarzystwo. Następnie w Strażnicy z 15 czerwca 1938 roku zachęcono inne zbory do przedsięwzięcia podobnych kroków. W tym celu zaproponowano przyjęcie następującej rezolucji:
„My, członkowie zboru ludu Bożego wybranego dla Jego imienia, zgromadzeni w ............................, uznajemy, że panowanie Boga ma charakter czysto teokratyczny, że Chrystus Jezus przebywa w świątyni i dzierży pełną władzę nad widzialną i niewidzialną organizacją Jehowy i że ‚TOWARZYSTWO’ jest widzialnym przedstawicielem Pana na ziemi, toteż prosimy ‚Towarzystwo’, aby zorganizowało nasz zbór do służby i zamianowało w nim różnych sług, co pozwoli nam wszystkim współpracować w pokoju, sprawiedliwości, zgodzie i zupełnej jedności. Niniejszym załączamy listę osób w tym zborze, które wydają się nam bardziej dojrzałe i tym samym najodpowiedniejsze do zajęcia poszczególnych stanowisk służbowych”.l
Właściwie wszystkie zbory chętnie dostosowały się do tych postanowień. Nieliczni malkontenci wkrótce zaniechali uczestniczenia w ogłaszaniu Królestwa, a tym samym przestali być Świadkami Jehowy.
Korzyści wynikające z zarządzania teokratycznego
Jest rzeczą oczywistą, że gdyby o naukach, zasadach postępowania, sprawach organizacyjnych lub o sposobie świadczenia można było decydować lokalnie, organizacja szybko utraciłaby swą tożsamość oraz jedność. Różnice społeczne, kulturowe i narodowościowe łatwo wywołałyby wśród braci podziały. Z drugiej strony zarządzanie teokratyczne gwarantowało, że z dobrodziejstw wynikających z postępu duchowego będą korzystały bez przeszkód wszystkie zbory na całym świecie. Pozwalałoby to nie tylko zachować rzeczywistą jedność, która zgodnie z modlitwą Jezusa miała panować wśród jego prawdziwych naśladowców, ale też w pełni wykonać zlecone przez niego dzieło ewangelizacji (Jana 17:20-22).
Niektórzy twierdzili jednak, że zalecając przeprowadzenie tych zmian organizacyjnych, J. F. Rutherford po prostu dążył do uzyskania większej władzy nad Świadkami i że za pomocą owych posunięć pragnął umocnić swój autorytet. Czy rzeczywiście tak było? Brat Rutherford był niewątpliwie człowiekiem o ustalonych poglądach. Opowiadał się stanowczo i bezkompromisowo za tym, co w jego przekonaniu było prawdą. Kiedy dostrzegał, że ktoś bardziej się troszczy o samego siebie niż o dzieło Pana, potrafił być dość szorstki. Jednakże wobec Boga przejawiał niekłamaną pokorę. Karl Klein, który w roku 1974 został członkiem Ciała Kierowniczego, napisał po latach: „Brat Rutherford stał się dla mnie kimś bliskim (...) przez swoje modlitwy przy śniadaniu. Miał przecież potężny głos, ale gdy zwracał się do Boga, mówił jak mały chłopiec rozmawiający z ojcem. Jakże mocna więź musiała go łączyć z Jehową!” Brat Rutherford nie miał najmniejszych wątpliwości, iż należy do widzialnej organizacji Jehowy, i chciał mieć pewność, że żaden człowiek ani żadna grupa ludzi nie zdoła przeszkodzić braciom w terenie w odnoszeniu pełnego pożytku z pokarmu duchowego oraz kierownictwa, które zapewnia On swym sługom.
Chociaż brat Rutherford usługiwał 25 lat jako prezes Towarzystwa Strażnica i poświęcał wszystkie siły dziełu prowadzonemu przez organizację, nie był ani nie pragnął być przywódcą Świadków Jehowy. Na krótko przed śmiercią, podczas zgromadzenia w Saint Louis (stan Missouri) w roku 1941, poruszył temat sprawowania przywództwa, mówiąc: „Chciałbym, żeby wszyscy obecni tutaj obcy ludzie dowiedzieli się, co myślicie o tym, iż waszym wodzem jest człowiek; niech to sobie zapamiętają. Gdy coś powstaje i zaczyna się rozrastać, zawsze się mówi, że przywódcą jest jakiś człowiek mający wielki posłuch. Jeżeli ktokolwiek z tego audytorium mniema, że wodzem świadków Jehowy jestem ja, człowiek, który tu stoi, niech powie: ‚Tak’”. W odpowiedzi zapadła głęboka cisza, przerywana jedynie kilkoma stanowczymi okrzykami: „Nie!”, pochodzącymi z widowni. Mówca kontynuował: „Jeżeli wy, tu obecni, uważacie, że jestem po prostu jednym ze sług Pańskich i że pracujemy zgodnie, ramię przy ramieniu, służąc Bogu i służąc Chrystusowi, to powiedzcie: ‚Tak’”. Rozległo się zdecydowane i jednogłośne: „Tak!” Następnego miesiąca identycznie zareagowali zgromadzeni w Anglii.
W niektórych okolicach korzyści płynące z teokratycznych zasad organizacyjnych dało się odczuć dość szybko, gdzie indziej potrwało to dłużej. Tych, którzy nie okazali się dojrzałymi, pokornymi sługami, z czasem pozbawiono przywilejów i zamianowano innych.
Niemniej w miarę jak wprowadzano teokratyczne zasady postępowania, Świadkowie Jehowy z radością obserwowali spełnianie się zapowiedzi z Księgi Izajasza 60:17. Posługując się językiem symboli, Jehowa opisuje tam ulepszenia dokonane wśród sług Bożych i oznajmia: „Zamiast miedzi przyniosę ci złoto, zamiast żelaza srebro, zamiast drewna miedź, a zamiast kamieni żelazo i ustanowię pokój twoją zwierzchnością, a sprawiedliwość twoją władzą”. Nie chodzi tu o osiągnięcia ludzi, ale raczej o to, czego dokona sam Bóg i jakie korzyści odniosą Jego słudzy, gdy się temu podporządkują. Zapanuje wśród nich pokój, a do służby będzie ich pobudzać umiłowanie sprawiedliwości.
Maud Yuille, żona nadzorcy oddziału w Brazylii, napisała do brata Rutherforda: „Artykuł ‚Organizacja’ w Strażnicach z 1 i 15 czerwca [1938 roku] skłania mnie do napisania w kilku słowach Tobie, z którego wiernej służby korzysta Jehowa, jak jestem wdzięczna Jehowie za nakreślone w tych dwóch Strażnicach cudowne postanowienie powzięte z myślą o Jego widzialnej organizacji. (...) Cóż to za ulga zobaczyć, że skończyły się niezależne rządy popierające ‚prawa kobiet’ i najrozmaitsze niebiblijne postępki, wskutek których pewne jednostki zamiast się podporządkować (...) [Jehowie Bogu i Jezusowi Chrystusowi], słuchały lokalnych opinii oraz indywidualnych poglądów, czym ściągały hańbę na imię Jehowy. To prawda, że dopiero ‚niedawno Towarzystwo określiło wszystkich w organizacji mianem „sług”’, zauważyłam jednak, iż na wiele lat przedtem w korespondencji z braćmi mówiłeś o sobie: ‚Wasz brat i sługa z Jego łaski’”.
Brytyjskie Biuro Oddziału tak pisało na temat tej zmiany organizacyjnej: „Przyniosła wprost zdumiewająco dobre rezultaty. Jej poetycki i proroczy opis w sześćdziesiątym rozdziale Księgi Izajasza jest urzekająco piękny, ale nie przesadny. Mówili o niej wszyscy, którzy są w prawdzie. Była głównym tematem rozmów. Dało się odczuć powszechne ożywienie — gotowość do toczenia celowego boju. Chociaż na świecie wzrastało napięcie, radość z teokratycznego panowania coraz bardziej się potęgowała”.
-
-
Rozwój struktury organizacyjnejŚwiadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
-
-
[Ramka na stronie 207]
Skąd ta zmiana?
Zapytany o zmianę poglądu na wybieranie starszych w różnych grupach ludu Pańskiego, C. T. Russell odpowiedział:
„Przede wszystkim śpieszę was zapewnić, że nigdy nie rościłem sobie pretensji do nieomylności. (...) Nie zaprzeczamy, że nasza wiedza się pogłębia i że widzimy teraz w nieco innym świetle wolę Pana co do starszych lub przewodników w różnych grupkach Jego ludu. Popełniliśmy błąd, oczekując zbyt wiele od naszych drogich braci, którzy wcześniej poznali Prawdę i siłą rzeczy stali się przewodnikami owych niewielkich zastępów. Nasze wyidealizowane mniemanie o nich wynikało z przekonania, że dzięki znajomości Prawdy staną się bardzo pokorni i uświadomią sobie, jak niewiele znaczą, oraz że we wszystkim, czego się dowiedzieli i co przekazywali innym, będą się uznawać za rzeczników Boga i narzędzie w Jego ręku. Żywiliśmy wyidealizowane nadzieje, iż w całym znaczeniu tego słowa staną się przykładami dla trzody i że gdyby dzięki opatrzności Pańskiej w małym zastępie znalazł się brat lub więcej braci równie lub nawet bardziej kompetentnych w przedstawianiu Prawdy, duch miłości pobudzi ich do okazywania sobie nawzajem szacunku, a tym samym do pomagania sobie i zachęcania się wzajemnie do uczestniczenia w służbie dla Kościoła, który jest ciałem Chrystusa.
„Przejęci tą myślą doszliśmy do wniosku, że wobec przewidzianej na obecne czasy większej miary łaski i prawdy, z docenianiem przyjmowanej przez poświęcony lud Pana, zbędne jest trzymanie się sposobu postępowania nakreślonego przez apostołów w pierwotnym Kościele. Błąd nasz polegał na tym, iż nie zdawaliśmy sobie sprawy, że postanowienia wyłuszczone przez nich pod kierownictwem Bożym przewyższają wszystko, co mogliby sformułować inni, i że Kościół jako całość będzie musiał dopóty kierować się przepisami podanymi przez apostołów, dopóki dzięki naszej przemianie podczas zmartwychwstania nie staniemy się wszyscy zupełni oraz doskonali i będziemy obcować bezpośrednio z Panem.
„Ze swego błędu zaczęliśmy stopniowo zdawać sobie sprawę wtedy, gdy zauważyliśmy, że wśród drogich braci pojawia się duch rywalizacji i że wielu chciałoby traktować sprawowanie przewodnictwa na zebraniach jako urząd, a nie jako służbę, uniemożliwiając lub utrudniając objęcie przewodnictwa przez innych braci, dorównujących im zdolnościami, znajomością Prawdy oraz umiejętnością władania mieczem Ducha” („Strażnica Syjońska” z 15 marca 1906 roku, s. 90).
-
-
Rozwój struktury organizacyjnejŚwiadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
-
-
[Ramka i ilustracja na stronie 215]
Kwestionariusz VDM
Litery VDM to skrót łacińskiego wyrażenia „Verbi Dei Minister”, czyli Sługa Słowa Bożego.
W roku 1916 przygotowano listę pytań na tematy biblijne. Wszystkich, którzy mieli reprezentować Towarzystwo jako mówcy, poproszono o pisemną odpowiedź na każde z tych pytań. Pozwalało to poznać myśli i odczucia tych braci oraz zorientować się, jak dalece rozumieją oni podstawowe prawdy biblijne. Odpowiedzi starannie przeglądała komisja egzaminacyjna w biurze Towarzystwa. Za wykwalifikowanego mówcę uznawano tylko tego, kto odpowiedział poprawnie co najmniej na 85 procent pytań.
Później wielu starszych, diakonów i innych Badaczy Pisma Świętego pytało, czy nie mogliby otrzymać takiej listy pytań. Z czasem stwierdzono, że byłoby dobrze, gdyby klasy wybierały na swych przedstawicieli tylko osoby posiadające kwalifikacje VDM.
Przyznanie komuś przez Towarzystwo statusu Sługi Słowa Bożego nie było równoznaczne z ordynacją. Wskazywało tylko, że komisja egzaminacyjna w biurze Towarzystwa sprawdziła zrozumienie nauk biblijnych przez daną osobę, a także w rozsądnej mierze jej opinię, i doszła do wniosku, iż zasługuje ona na miano Sługi Słowa Bożego.
A oto pytania z kwestionariusza VDM:
1) Jaki był pierwszy akt stwórczy Boga?
2) Co znaczy wyraz „Logos” w odniesieniu do Syna Bożego i na co wskazują słowa Ojciec i Syn?
3) Kiedy i jak grzech wszedł na świat?
4) Jaką karę za grzech Bóg wymierza grzesznikom i kim są grzesznicy?
5) Dlaczego było konieczne, żeby „Logos” stał się ciałem, i czy oznaczało to „inkarnację”?
6) Jaką naturę miał człowiek Chrystus Jezus od dzieciństwa aż do śmierci?
7) Jaką naturę ma Jezus po zmartwychwstaniu i jaka jest jego oficjalna pozycja wobec Jehowy?
8) Jakie dzieło przeprowadza Jezus podczas Wieku Ewangelii — od Pięćdziesiątnicy aż dotąd?
9) Co do tej pory uczynił dla ludzkości Jehowa Bóg, a co Jezus?
10) Jakie zamierzenie ma Bóg co do Kościoła, gdy zostanie on skompletowany?
11) Na czym polega zamierzenie Boże wobec ludzkości?
12) Co czeka tych, którzy do końca się nie poprawią?
13) Jakiej nagrody czy błogosławieństw dostąpi świat ludzki dzięki posłuszeństwu wobec Królestwa Mesjasza?
14) Jakie kroki musi poczynić grzesznik, żeby nawiązać żywotną więź z Chrystusem i z Ojcem Niebiańskim?
15) Jaką drogę Słowo Boże wyznacza chrześcijaninowi, który został zrodzony z Ducha Świętego?
16) Czy odwróciłeś się od grzechu, by służyć Bogu żywemu?
17) Czy całkowicie poświęciłeś swe życie i wszystkie siły oraz zdolności Panu i służbie dla Niego?
18) Czy usymbolizowałeś to poświęcenie zanurzeniem w wodzie?
19) Czy złożyłeś „ślub świętości życia” Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego?
20) Czy dokładnie i uważnie przeczytałeś sześć tomów WYKŁADÓW PISMA ŚWIĘTEGO?
21) Jak dalece pouczające i pożyteczne było to dla ciebie?
22) Czy uważasz, że posiadłeś na tyle solidną i trwałą wiedzę biblijną, aby przez resztę swego życia być użyteczniejszym sługą Pana?
-