BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Coraz dokładniejsze poznawanie prawdy
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
    • Rozdział 10

      Coraz dokładniejsze poznawanie prawdy

      ŚWIADKOWIE JEHOWY nie usiłują bynajmniej wprowadzać jakichś nowych doktryn, nowej formy oddawania czci Bogu ani nowej religii. Ich nowożytna historia dowodzi raczej, że sumiennie starają się nauczać prawd zawartych w Biblii, natchnionym Słowie Bożym. Na niej to opierają wszystkie swe wierzenia i ona też kształtuje ich styl życia. Zamiast dostosowywać swe poglądy religijne do liberalnych trendów dzisiejszego świata, zabiegają o to, by coraz dokładniej trzymać się biblijnych nauk i praktyk pierwotnego chrystianizmu.

      Na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia Charles Taze Russell i jego współtowarzysze zajęli się gruntownym badaniem Pisma Świętego. Stało się dla nich oczywiste, że chrześcijaństwo daleko odeszło od nauk i zwyczajów pierwotnego chrystianizmu. Brat Russell nie twierdził, iż on pierwszy to dostrzegł; chętnie przyznawał, że jest wdzięczny innym za pomoc udzieloną mu w początkowych latach jego studiów biblijnych. Z docenianiem wypowiadał się o dobrej pracy wykonanej przez różne ruchy reformacyjne, aby światło prawdy świeciło coraz jaśniej. Wymieniał starszych od siebie mężczyzn, takich jak Jonas Wendell, George Stetson, George Storrs i Nelson Barbour, którzy tak czy inaczej osobiście pomogli mu lepiej zrozumieć Słowo Boże.a

      Ponadto Russell napisał: „Rozmaite nauki, które popieramy i które wydają się tak nowe i świeże oraz tak odmienne, głoszono już w takiej czy innej postaci dawno temu — na przykład naukę o wybraniu, wolnej łasce, restytucji, usprawiedliwieniu, uświęceniu, uwielbieniu czy zmartwychwstaniu”. Niemniej często się zdarzało, że jakieś ugrupowanie religijne wyróżniało się dokładniejszym zrozumieniem jednej prawdy biblijnej, inne zaś lepiej pojmowało drugą. Nie robiły dalszych postępów, ponieważ były skrępowane doktrynami i wyznaniami wiary, wywodzącymi się z nauk krzewionych w starożytnym Babilonie i Egipcie lub zapożyczonych od filozofów greckich.

      Ale która grupa z pomocą ducha Bożego stopniowo przyswoi sobie znowu cały „wzór zdrowych słów”, jakiego się trzymali chrześcijanie w I wieku? (2 Tym. 1:13). Czyja droga okaże się „jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia”? (Prz. 4:18). Kto rzeczywiście wykona zadanie zlecone przez Jezusa w słowach: „Będziecie moimi świadkami (...) aż do najodleglejszego miejsca na ziemi”? Kto nie tylko będzie pozyskiwał uczniów, ale także ‛uczył ich przestrzegać wszystkiego’, co nakazał Jezus? (Dzieje 1:8; Mat. 28:19, 20). Czy istotnie bliski był czas, w którym Pan miał niedwuznacznie oddzielić prawdziwych chrześcijan, przyrównanych do pszenicy, od chrześcijan pozornych — nazwanych przez niego chwastami (takimi chwastami, które zanim dojrzeją, łudząco przypominają pszenicę)?b (Mat. 13:24-30, 36-43). Kto okaże się „niewolnikiem wiernym i roztropnym”, któremu Pan Jezus Chrystus powierzy podczas swej obecności w charakterze Władcy Królestwa dalsze zadania związane z dziełem przepowiedzianym na okres zakończenia tego systemu rzeczy? (Mat. 24:3, 45-47).

      Roztaczanie światła

      Jezus nakazał swym uczniom dzielić się z innymi otrzymanym od niego światłem prawdy Bożej. „Wy jesteście światłem świata” — oznajmił. „Niech wasze światło świeci przed ludźmi” (Mat. 5:14-16; Dzieje 13:47). Charles Taze Russell i jego współtowarzysze pojęli, że właśnie na tym polega ich obowiązek.

      Czy uważali, iż wszystko dokładnie zgłębili i posiedli pełne światło prawdy? Na pytanie takie brat Russell trafnie odpowiedział: „Na pewno nie; i nie posiądziemy go, zanim nie nadejdzie ‚dzień doskonały’” (Prz. 4:18, Bg). Swoje wierzenia oparte na Piśmie Świętym często nazywali „teraźniejszą prawdą”, przez co wcale nie chcieli zasugerować, że zmienia się sama prawda, lecz że oni robią postępy w jej rozumieniu.

      Ci sumienni badacze Biblii nie odrzucali myśli, że istnieje prawda religijna. Uznawali Jehowę za „Boga prawdy”, a Pismo Święte za Jego prawdomówne Słowo (Ps. 31:5, NW [31:6, Bw]; Joz. 21:45; Jana 17:17). Zdawali sobie sprawę, iż o wielu rzeczach jeszcze nie wiedzą, ale to ich nie powstrzymywało od głoszenia z całym przekonaniem tego, co już poznali z Biblii. A gdy nauki i praktyki religijne okazywały się sprzeczne z tym, co ich zdaniem wyraźnie wynikało z natchnionego Słowa Bożego, wtedy wzorem Jezusa Chrystusa demaskowali takie kłamstwa, chociaż sprowadzało to na nich szyderstwa i nienawiść kleru (Mat. 15:3-9).

      Chcąc dotrzeć z pokarmem duchowym do innych ludzi, Russell zaczął wydawać w lipcu 1879 roku czasopismo Strażnica Syjońska i Zwiastun Obecności Chrystusa.

      Biblia to rzeczywiście Słowo Boże

      Zaufanie Charlesa Taze’a Russella do Biblii nie wynikało ze zwykłego uznania jakiegoś tradycyjnego, powszechnie akceptowanego podówczas poglądu na jej temat. Przeciwnie, dość dużą popularnością cieszyła się wtedy wyższa krytyka tekstu, a jej zwolennicy kwestionowali wiarogodność przekazu biblijnego.

      W młodości Russell przyłączył się do Kościoła kongregacjonalistów i czynnie uczestniczył w jego życiu religijnym, ale brak logiki w tradycyjnych dogmatach sprawił, że z czasem stał się sceptykiem. Stwierdził, iż wpajane mu nauki nie znajdują zadowalającego poparcia w Piśmie Świętym. Wobec tego odrzucił dogmatyczne wypowiedzi kościelnych artykułów wiary, a wraz z nimi także Biblię. Potem zajął się badaniem głównych religii Wschodu, ale one również nie spełniły jego oczekiwań. W końcu zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem wierzenia głoszone przez chrześcijaństwo nie przeinaczają Biblii. Zachęcony tym, co któregoś wieczoru usłyszał na zebraniu adwentystów, zaczął systematycznie badać Pismo Święte. Zgłębiając jego nauki, przekonał się, iż rzeczywiście jest ono natchnionym Słowem Bożym.

      Głębokie wrażenie wywarła na nim wewnętrzna spójność Biblii oraz to, że jej treść harmonizuje z osobowością jej Boskiego Autora. Aby drudzy też odnieśli korzyść z podjętych przez niego studiów, Russell napisał nieco później książkę Boski plan wieków, którą wydał w roku 1886. Rozwinął w niej między innymi temat „Biblia, jako Boskie objawienie, rozpatrywana rozumowo”. Pod koniec tego rozdziału oświadczył niedwuznacznie: „Głębokość, siła, mądrość i rozmiar (...) [świadectwa Biblii] przekonywają nas, że nie ludzie, lecz Wszechmocny Bóg jest przyczyną jej planów i objaśnień” (wyd. z roku 1914).

      Zaufanie do całej Biblii jako do Słowa Bożego jest w dalszym ciągu kamieniem węgielnym wierzeń nowożytnych Świadków Jehowy. Na całym świecie są oni wyposażeni w pomoce umożliwiające im osobiste przeanalizowanie dowodów jej natchnienia. Temat ten często jest omawiany pod różnym kątem w ich czasopismach. Ponadto w roku 1969 wydali książkę Czy Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym? Dwadzieścia lat później kwestię wiarogodności Biblii ponownie podjęli w książce Biblia — słowo Boże czy ludzkie?, w której przytoczono dalsze dowody i wyciągnięto ten sam wniosek: Biblia istotnie jest natchnionym Słowem Bożym. Prócz tego w roku 1963 opublikowali książkę „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i użyteczne” (w roku 1990 ukazało się w wielu językach jej uaktualnione wydanie). Dodatkowe szczegóły na ten temat można również znaleźć w opracowanym przez Świadków leksykonie biblijnym Wnikliwe poznawanie Pism, który wydano po angielsku w roku 1988.

      Studiując te pozycje samodzielnie i w zborze, nabrali oni przekonania, że spisywaniem 66 ksiąg, z których składa się Biblia, efektywnie kierował swym duchem sam Bóg, choć w okresie 16 stuleci użył do tego celu około 40 osób. Apostoł Paweł oznajmił: „Całe Pismo jest natchnione przez Boga” (2 Tym. 3:16; 2 Piotra 1:20, 21). To przekonanie wywiera przemożny wpływ na tryb życia Świadków Jehowy. W pewnej brytyjskiej gazecie tak powiedziano na ten temat: „Wszystko, co robi Świadek, ma uzasadnienie biblijne. W gruncie rzeczy ich jedyną podstawową nauką jest uznawanie Biblii za (...) prawdziwą”.

      Poznawanie prawdziwego Boga

      W trakcie badania Pisma Świętego brat Russell i jego współpracownicy szybko zauważyli, że Bóg przedstawiony w Biblii nie jest bogiem, w którego wierzy chrześcijaństwo. Było to ważne odkrycie, ponieważ w myśl słów Jezusa Chrystusa nasze widoki na życie wieczne zależą od poznawania jedynego prawdziwego Boga oraz tego, którego On posłał — Jego Naczelnego Pełnomocnika w sprawie wybawienia (Jana 17:3; Hebr. 2:10). Russell oraz ci, którzy wspólnie z nim studiowali Biblię, zrozumieli, że sprawiedliwość Boga pozostaje w doskonałej równowadze z Jego mądrością, miłością i mocą i że przymioty te są widoczne we wszystkich dziełach Bożych. Opierając się na swym ówczesnym zrozumieniu zamierzenia Bożego, przygotowali omówienie kwestii, dlaczego Bóg dopuszcza zło, i zamieścili je w jednej ze swych najwcześniejszych i najszerzej rozpowszechnionych publikacji, którą była 162-stronicowa książka Pokarm dla myślących chrześcijan, wydana pierwotnie jako specjalny numer Strażnicy Syjońskiej z września 1881 roku.

      Studium Słowa Bożego pomogło im uświadomić sobie, że Stwórca ma imię własne i że umożliwia ludziom poznanie siebie i nawiązanie z sobą bliskiej więzi (1 Kron. 28:9; Izaj. 55:6; Jak. 4:8). W Strażnicy z października i listopada 1881 roku zaznaczono: „JEHOWA to imię odnoszące się wyłącznie do Istoty Najwyższej — do naszego Ojca, do Tego, którego Jezus nazywał Ojcem i Bogiem” (Ps. 83:19, BT; Jana 20:17).

      Rok później na pytanie: „Czy twierdzicie, iż Biblia nie naucza, że w jednym Bogu są trzy osoby?” dano następującą odpowiedź: „Tak jest! Wynika z niej bowiem, że istnieje jeden Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, z którego jest wszystko (który wszystko stworzył). Wierzymy zatem w jednego Boga i Ojca oraz w jednego Pana Jezusa Chrystusa (...) Ale są to dwie istoty, a nie jedna. Są jednym tylko w tym znaczeniu, że pozostają zgodni. Wierzymy również w ducha Bożego (...) Nie jest on jednak osobą, tak jak nie jest nią duch diabelski, duch tego świata ani duch antychrysta” (Strażnica Syjońska z czerwca 1882 roku; Jana 17:20-22).

      Coraz większe docenianie dla imienia Bożego

      Badacze Pisma Świętego stopniowo coraz lepiej uświadamiali sobie, jak ogromne znaczenie przypisują natchnione Pisma imieniu Boga. W języku angielskim imię to zostało zatajone w katolickim przekładzie Douay oraz w protestanckiej Biblii króla Jakuba, podobnie jak później w większości XX-wiecznych tłumaczeń na wiele języków. Niemniej różne przekłady, a także leksykony biblijne poświadczały, że w pierwotnym tekście imię Jehowa występuje tysiące razy — znacznie częściej niż którekolwiek inne imię i częściej niż takie tytuły, jak Bóg i Pan razem wzięte. Jako ‛lud dla Jego imienia’, Badacze Pisma Świętego coraz bardziej cenili imię Boże (Dzieje 15:14). W Strażnicy z 1 stycznia 1926 roku omówiono kwestię sporną, w której — jak zrozumieli — każdy musi zająć stanowisko. Brzmiała ona: „Kto uczci Jehowę?”

      Przywiązywanie tak wielkiej wagi do imienia Bożego nie wynikało z samego nabywania wiedzy religijnej. Jak wyjaśniono w książce Proroctwo (wydanej w roku 1929), najważniejsza kwestia sporna, wobec której stoją wszystkie rozumne stworzenia, dotyczy imienia i słowa Jehowy Boga. Świadkowie Jehowy podkreślają, że według Biblii każdy musi znać imię Boże i uważać je za święte (Mat. 6:9; Ezech. 39:7). Musi ono być oczyszczone z wszelkich zarzutów, które ściągnęli na nie zarówno jawni wrogowie Jehowy, jak i osoby przedstawiające Go w złym świetle swymi naukami i postępowaniem (Ezech. 38:23; Rzym. 2:24). Zgodnie z Pismem Świętym Świadkowie uznają, iż pomyślność całego wszechświata i jego mieszkańców zależy od uświęcania imienia Jehowy.

      Ponadto zdają sobie sprawę, że zanim Jehowa przystąpi do wytracenia złych, Jego świadkowie mają obowiązek i przywilej głosić innym prawdę o swym Bogu. Świadkowie Jehowy czynią to na całej ziemi. Z powinności tej wywiązują się tak gorliwie, że jeśli gdziekolwiek na świecie ktoś bez skrępowania posługuje się imieniem Bożym, jest od razu utożsamiany ze Świadkami Jehowy.

      Demaskowanie nauki o Trójcy

      Jako świadkowie na rzecz Jehowy, Charles Taze Russell i jego towarzysze uznawali za swój elementarny obowiązek demaskowanie nauk przedstawiających Boga w fałszywym świetle i wykazywanie ludziom miłującym prawdę, że te doktryny nie mają oparcia w Biblii. Chociaż nie oni pierwsi odkryli, że dogmat o Trójcy jest niebiblijny,c to jednak rozumieli, iż chcąc się okazać wiernymi sługami Boga, muszą rozgłosić, jaka jest prawda. Dla dobra wszystkich jej miłośników odważnie obnażali pogańskie pochodzenie tej fundamentalnej nauki chrześcijaństwa.

      W Strażnicy z czerwca 1882 roku czytamy: „Wielu pogańskich filozofów, którzy uznali za roztropne przyjęcie rozwijającej się religii [odstępczej formy chrystianizmu popieranej przez cesarzy rzymskich w IV wieku n.e.], zaczęło ułatwiać sobie drogę do niej, starając się doszukać w chrystianizmie odpowiedników pogaństwa i w ten sposób stopić jedno z drugim. Udało im się to aż nadto dobrze. (...) Ponieważ w starożytnej teologii występowało szereg głównych bogów i wielu półbogów obu płci, zatem pogano-chrześcijanie (że ukujemy taki termin) zabrali się do zrewidowania tej listy dla potrzeb nowej teologii. W tym czasie wymyślono więc naukę o trzech Bogach — Bogu Ojcu, Bogu Synu i Bogu Duchu Świętym”.

      Chcąc jakoś powiązać tę naukę z Biblią, niektórzy duchowni przytaczali na przykład List 1 Jana 5:7. Jak jednak wykazał brat Russell, uczeni dobrze wiedzieli, iż część tego wersetu jest interpolacją — sfałszowanym dopiskiem jakiegoś skryby, usiłującego poprzeć naukę, której w Piśmie Świętym nie ma. Inni apologeci Trójcy powoływali się na Ewangelię według Jana 1:1, lecz w Strażnicy omówiono zarówno treść, jak i kontekst tego wersetu i wykazano, że nie jest on bynajmniej argumentem na rzecz Trójcy. Stąd w Strażnicy z lipca 1883 roku powiedziano: „Oparcie rozważań teologicznych na Biblii, a nie na śpiewnikach kościelnych, bardzo by wszystkim ułatwiło zrozumienie tej sprawy. Doktryna o Trójcy jest całkowicie sprzeczna z Pismem Świętym”.

      Brat Russell otwarcie wykazywał, jak nierozsądnie postępuje ten, kto rzekomo uznaje Biblię, ale jednocześnie głosi naukę o Trójcy, zdecydowanie sprzeczną z wypowiedziami tej Księgi. W związku z tym napisał: „W jakimż zamęcie bałamutnych sprzeczności pogrążyli się ci, którzy utrzymują, jakoby Jezus i Ojciec byli jednym Bogiem! Oznaczałoby to, że będąc na ziemi, nasz Pan Jezus zachowywał się obłudnie i jedynie udawał, iż modli się do Boga, a w rzeczywistości sam był tym Bogiem. (...) Ponadto Ojciec zawsze był nieśmiertelny, toteż nie mógł umrzeć. Wobec tego jak mógł umrzeć Jezus? A jeśli nie umarł, to wszyscy apostołowie byli fałszywymi świadkami, ponieważ głosili o jego śmierci i zmartwychwstaniu. Pismo Święte oznajmia, że jednak umarł”.d

      A zatem Świadkowie Jehowy już na początku swej nowożytnej historii zdecydowanie odrzucili uznawany w chrześcijaństwie dogmat o Trójcy i opowiedzieli się za rozsądną i pokrzepiającą nauką samej Biblii.e Żadna jednostka, żadna grupa ani dawniej, ani współcześnie nie uczyniła tyle, co oni, by upowszechnić te prawdy i dać możliwość usłyszenia o nich ludziom w każdym zakątku świata.

      W jakim stanie znajdują się umarli?

      C. T. Russell już jako młody mężczyzna głęboko się zastanawiał nad tym, jaka przyszłość czeka ludzi, którzy nie uznali Bożej drogi zbawienia. Będąc jeszcze chłopcem, wierzył w to, co duchowni mówili o piekle, sądził bowiem, iż głoszą Słowo Boże. Nieraz wychodził nocą i w uczęszczanych miejscach wypisywał kredą wersety biblijne, aby ostrzec przechodzących tamtędy robotników i uchronić ich od straszliwej kary wiecznych mąk.

      Później, gdy już sam się przekonał, czego naprawdę uczy Biblia, miał według relacji swego współtowarzysza powiedzieć: „Jeśli Biblia rzeczywiście naucza, że wszystkim z wyjątkiem świętych sądzone są wieczne męki, to należy o tym mówić — wprost grzmieć z dachów całymi godzinami, dniami i tygodniami; jeśli natomiast tego nie uczy, powinno się to rozgłaszać i zmazać odrażającą plamę na świętym imieniu Bożym”.

      Już na początku swych studiów biblijnych Russell wyraźnie zrozumiał, że piekło nie jest miejscem zadawania duszom pośmiertnych mąk. Prawdopodobnie pomógł mu w tym redaktor pisma Bible Examiner, George Storrs, o którym Russell wyraża się w swych pracach z serdecznym uznaniem i który sam dużo pisał o tym, czego się dowiedział z Biblii o stanie umarłych.

      A co z duszą? Czy Badacze Pisma Świętego wierzyli, iż jest ona pierwiastkiem duchowym człowieka, żyjącym dalej po śmierci ciała? Wprost przeciwnie! W roku 1903 w Strażnicy napisano: „Trzeba sobie przede wszystkim uświadomić, że nie w tym rzecz, iż człowiek ma duszę, lecz że jest duszą, czyli istotą. Weźmy przykład z przyrody, choćby z powietrza, którym oddychamy: składa się ono z tlenu i azotu, ale żaden z tych składników nie stanowi atmosfery, czyli powietrza; jeśli jednak oba połączyć w odpowiednich proporcjach chemicznych, powstaje powietrze. Podobnie jest z duszą. Ujmując sprawę z tego punktu widzenia, Bóg nazywa duszą każdego z nas. Nie zwraca się do naszego ciała ani do naszego tchu życia, lecz do nas jako do rozumnych istot, czyli dusz. Ogłaszając karę za złamanie swego prawa, nie zwracał się bynajmniej do ciała Adama, lecz do człowieka, do duszy, do rozumnej istoty: ‚Dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz’. ‚Dusza, która grzeszy, ta umrze’ (1 Mojż. 2:17; Ezech. 18:20)”. Podobny pogląd wyrażono już w Strażnicy z kwietnia 1881 roku.f

      Skąd zatem wzięła się wiara we wrodzoną nieśmiertelność duszy ludzkiej? Kto był twórcą tego poglądu? Po starannym przeanalizowaniu zarówno Biblii, jak i dziejów religii brat Russell napisał w Strażnicy z 15 kwietnia 1894 roku: „[Pojęcie to] najwyraźniej nie wywodzi się z Biblii (...) Pismo Święte niedwuznacznie mówi, że człowiek jest śmiertelny, że może umrzeć. (...) Przeglądając karty historii, widzimy, iż choć żaden świadek natchniony przez Boga nie głosi nauki o nieśmiertelności człowieka, to stanowi ona istotę wszystkich religii pogańskich. (...) A zatem to nieprawda, jakoby pierwszymi propagatorami owej doktryny byli Sokrates i Platon. Uczynił to znacznie wcześniej inny nauczyciel, i to daleko od nich umiejętniejszy. (...) Pierwszy zapis tej fałszywej nauki można znaleźć w najstarszym znanym człowiekowi doniesieniu historycznym — w Biblii. A tym fałszywym nauczycielem był Szatan”.g

      „Strumień wody” na piekło

      Ponieważ bratu Russellowi bardzo leżało na sercu usunięcie z imienia Bożego odrażającej plamy, która powstała w następstwie głoszenia dogmatu o wiecznych mękach w ogniu piekielnym, napisał traktat zatytułowany „Czy Pismo Święte naucza, że zapłatą za grzech są wieczne męki?” (Traktaty Staroteologiczne, 1889). Oświadczył w nim:

      „Koncepcja wiecznych mąk wywodzi się z pogaństwa, choć u pogan nie była ona tak bezlitosna, jak później, gdy stopniowo przenikała do nominalnego chrystianizmu, który w II wieku stapiał się w jedno z pogańskimi filozofiami. Wielkiemu odstępstwu pozostało już tylko dodać do pogańskiej filozofii potworne szczegóły, w które się teraz tak powszechnie wierzy, wymalować je na murach kościołów, jak to uczyniono w Europie, wpisać do swych wyznań wiary i pieśni nabożnych oraz tak wypaczyć Słowo Boże, żeby wywołać wrażenie, iż te bluźnierstwa zniesławiające Boga cieszą się Jego poparciem. Dzisiejsi łatwowierni ludzie nie otrzymali więc tej nauki w spuściźnie ani po Panu, ani po apostołach, ani po prorokach. Jest to dziedzictwo ducha gotowego do kompromisów, który pobudzany świecką ambicją oraz pogonią za władzą, bogactwem i nowymi zwolennikami, odrzucił prawdę oraz rozsądek i bezwstydnie przeinaczył nauki chrystianizmu. Ani patriarchowie w czasach starożytnych, ani prorocy ery żydowskiej, ani nasz Pan, ani apostołowie nic nie wiedzieli o tym, jakoby karą za grzech były wieczne męki. A jednak odkąd doszło do wielkiego odstępstwa, nauka ta stała się podstawową doktryną nominalnego chrześcijaństwa — biczem, za pomocą którego łatwowiernym, zacofanym i przesądnym mieszkańcom tego świata wpajano służalcze posłuszeństwo wobec tyranii. Wszystkich, którzy sprzeciwiali się władzy Rzymu lub z pogardą ją odrzucali, skazywano na wieczne męki i zaczynano im je zadawać już za życia, jeśli tylko leżało to w mocy Kościoła”.

      Brat Russell dobrze wiedział, że większość rozsądnych ludzi w gruncie rzeczy nie wierzy w naukę o ogniu piekielnym. Niemniej jak napisał w broszurze Co Pismo Święte mówi o piekle?, wydanej w roku 1896, „ponieważ uważają, że uczy tego Biblia, każdy krok naprzód w rozwijaniu prawdziwej roztropności i życzliwości braterskiej (...) na ogół oddala ich od Słowa Bożego, któremu niesłusznie przypisują tę naukę”.

      Chcąc z powrotem przyciągnąć takich trzeźwo myślących ludzi do Słowa Bożego, Russell przytoczył w tej broszurze wszystkie wersety z Biblii króla Jakuba, w których występuje słowo „piekło”, aby czytelnicy sami mogli się przekonać, o czym jest w nich mowa, a potem oświadczył: „Bogu niech będą dzięki, że nie znajdujemy żadnego takiego miejsca wiecznych mąk, o jakim błędnie uczą wyznania wiary i śpiewniki kościelne i o którym głosi się z wielu ambon. Znaleźliśmy natomiast ‚piekło’, Szeol, Hades, na które wskutek grzechu Adama został skazany cały nasz ród i z którego wszyscy ludzie zostali odkupieni przez śmierć naszego Pana; a tym ‚piekłem’ jest grób, stan śmierci. Znajdujemy też inne ‚piekło’ (Gehenna — druga śmierć — całkowite zniszczenie), które ukazano nam jako karę ostateczną, czekającą każdego, kto po odkupieniu i doprowadzeniu do pełnej znajomości prawdy oraz pełnej zdolności posłusznego stosowania się do niej, obiera jednak śmierć, świadomie działając na przekór Bogu i sprawiedliwości. A nasze serca mówią: Amen! Sprawiedliwe i prawdziwe są drogi twoje, o Królu narodów! Któżby ciebie nie wielbił, Panie, i nie wychwalał imienia twego? Tyś bowiem jest w pełni święty. A wszystkie narody przyjdą i oddadzą cześć przed tobą, gdyż jawne się stały twe sprawiedliwe poczynania” (zob. Obj. 15:3, 4).

      Nauki Russella wprawiały w złość i zakłopotanie duchownych chrześcijaństwa. W roku 1903 rzucono mu wyzwanie do publicznej dyskusji. Jedną z kwestii rozważanych podczas kilku dysput między C. T. Russellem a doktorem E. L. Eatonem, rzecznikiem nieoficjalnego zrzeszenia kaznodziejów protestanckich w zachodniej Pensylwanii, był stan umarłych.

      W trakcie owych dyskusji brat Russell zdecydowanie obstawał przy tym, że „śmierć jest śmiercią i że nasi bliscy, gdy od nas odchodzą, są naprawdę martwi: nie żyją ani wśród aniołów, ani wśród demonów w jakimś padole rozpaczy”. Na poparcie swych wywodów powołał się między innymi na wersety z Księgi Kaznodziei 9:5, 10, z Listu do Rzymian 5:12 i 6:23 oraz z Księgi 1 Mojżeszowej 2:17. Ponadto powiedział: „Pismo Święte w pełni potwierdza to, co pan i ja oraz każdy inny normalny i logicznie myślący człowiek na ziemi powinien uznać za zgodną z rozsądkiem i stosowną cechę osobowości naszego Boga. A co powiedziano o naszym Ojcu niebiańskim? Że jest sprawiedliwy, że jest mądry, że jest pełen miłości i że jest potężny. Wszyscy chrześcijanie chętnie przyznają, iż są to przymioty Bożej osobowości. Czy wobec tego nie jest bezsensowne mówienie, że sprawiedliwy Bóg wymierza swym stworzeniom, dziełu swoich rąk, karę trwającą całą wieczność, bez względu na skalę grzechu? Nie staję w obronie grzechu; sam nie żyję w grzechu ani nigdy do niego nie zachęcam. (...) Ale powiadam wam, że wszystkim tym wokół nas, o których nasz brat [dr Eaton] twierdzi, iż zapamiętale bluźnią przeciw Bogu i świętemu imieniu Jezusa Chrystusa, wpajano naukę o wiecznych mękach. Uczono jej również wszystkich morderców, złodziei i złoczyńców przebywających w więzieniach. (...) Są to złe nauki, szkodzą światu już wystarczająco długo i wcale nie zaliczają się do nauk Pana, a nasz drogi brat jeszcze nie oczyścił oczu z oparów średniowiecza”.

      Podobno po dyskusji podszedł do Russella pewien obecny tam duchowny i powiedział: „Cieszę się, że puszcza pan strumień wody na piekło i gasi ogień”.

      Chcąc nadać prawdzie o stanie umarłych jeszcze szerszy rozgłos, w latach 1905-1907 brat Russell wziął udział w serii jednodniowych zgromadzeń, na których przedstawiał wykład publiczny „Do piekła i z powrotem! Kto w nim przebywa? Nadzieja, że wielu powróci”. Tytuł był intrygujący i wzbudzał ogromne zainteresowanie. W miastach i miasteczkach USA i Kanady sale, w których odbywały się zgromadzenia, były wypełnione po brzegi.

      Do ludzi głęboko poruszonych tym, co Biblia mówi o umarłych, należał pewien student z Cincinnati w stanie Ohio, który chciał zostać duchownym prezbiteriańskim. W roku 1913 otrzymał od rodzonego brata broszurę Gdzie są umarli?, napisaną przez szkockiego lekarza Johna Edgara, będącego Badaczem Pisma Świętego. Studentem tym był Frederick Franz. Po uważnym zaznajomieniu się z treścią tej broszury oświadczył stanowczo: „To jest prawda!” Bezzwłocznie obrał sobie nowe cele życiowe i podjął pełnoczasową służbę kaznodziejską w charakterze kolportera. W roku 1920 rozpoczął pracę w Biurze Głównym Towarzystwa Strażnica. Po wielu latach powołano go na członka Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy, a później na prezesa Towarzystwa Strażnica.

      Ofiara okupu złożona przez Jezusa Chrystusa

      W roku 1872 w ramach swych studiów biblijnych brat Russell wraz z towarzyszami rozważał temat restytucji z innej strony, mianowicie w związku z okupem dostarczonym przez Jezusa Chrystusa (Dzieje 3:21, KJ). Był zachwycony, gdy w Liście do Żydów (Hebrajczyków) 2:9 przeczytał, że Jezus „z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował” (Bg). Ze słów tych nie wywnioskował, iż nastąpi powszechne zbawienie, ponieważ z Pisma Świętego wiedział też, że do zbawienia potrzebna jest wiara w Jezusa Chrystusa (Dzieje 4:12; 16:31). Zaczął jednak rozumieć — choć nie od razu — jak wspaniałą sposobność otworzyła przed ludzkością ofiara okupu złożona przez Jezusa Chrystusa. Utorowała drogę do odzyskania tego, co utracił Adam — widoków na życie wieczne w ludzkiej doskonałości. Sprawy tej brat Russell nie traktował obojętnie; pojął doniosłe znaczenie ofiary okupu i żarliwie się za nią opowiadał, nawet gdy niektórzy z jego bliskich współpracowników pozwolili, żeby ich sposób myślenia skaziły poglądy filozoficzne.

      W połowie roku 1878 brat Russell już mniej więcej półtora roku współredagował czasopismo Zwiastun Poranka, którego redaktorem naczelnym był N. H. Barbour. Kiedy jednak w sierpniowym numerze ich pisma Barbour ośmieszył naukę o okupie, Russell energicznie stanął w obronie tej fundamentalnej prawdy biblijnej.

      Pod nagłówkiem „Przebłaganie” Barbour podał przykład ukazujący, co sądzi o tej nauce: „Mówię do jednego ze służących: ‚Jeśli Jasio ugryzie swą siostrzyczkę, to złap muchę, przekłuj ją szpilką i przybij do ściany, a wtedy mu przebaczę’. Oto jak można zilustrować naukę o zastępstwie”. Chociaż Barbour utrzymywał, iż wierzy w okup, to jednak myśl, że Chrystus swoją śmiercią zapłacił karę za grzechy potomków Adama, uznał za „niebiblijną i całkowicie sprzeczną z naszym poczuciem sprawiedliwości”.h

      Zaraz w następnym numerze Zwiastuna Poranka (z września 1878 roku) brat Russell zdecydowanie odciął się od stanowiska Barboura. Dokonał analizy tego, co naprawdę mówi Pismo Święte, i wykazał, jak harmonizuje to z „doskonałością sprawiedliwości [Boga], a także z Jego wielkim miłosierdziem i miłością”, których wyrazem jest postanowienie co do okupu (1 Kor. 15:3; 2 Kor. 5:18, 19; 1 Piotra 2:24; 3:18; 1 Jana 2:2). Russell wielokrotnie próbował pomóc Barbourowi zrozumieć biblijny pogląd na tę sprawę, aż wreszcie wiosną 1879 roku przestał wspierać finansowo wydawanie Zwiastuna, a od numeru czerwcowego nie figurował już jako jego współredaktor. Odważne, bezkompromisowe stanowisko Russella w kwestii tej podstawowej nauki biblijnej miało daleko idące skutki.

      W ciągu swych nowożytnych dziejów Świadkowie Jehowy konsekwentnie bronili biblijnej nauki o okupie. Już w pierwszym numerze Strażnicy Syjońskiej (z lipca 1879 roku) podkreślono, że „zasługa u Boga opiera się (...) na doskonałej ofierze Chrystusa”. Na wydrukowanych programach zgromadzenia zorganizowanego przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego w roku 1919 w Cedar Point w stanie Ohio rzucały się w oczy następujące słowa: „Serdecznie witamy wszystkich, którzy wierzą we wspaniałą ofiarę okupu!” Nieustannie kieruje na nią uwagę druga strona Strażnicy, gdzie czytamy o celu tego czasopisma: „Umacnia wiarę w już panującego Króla, Jezusa Chrystusa, którego przelana krew utorowała ludzkości drogę do życia wiecznego”.

      Pragnący robić postępy, nie skrępowani żadnym wyznaniem wiary

      Dokładne zrozumienie Słowa Bożego nie przyszło od razu. W niejednym wypadku Badacze Pisma Świętego pojmowali jakiś szczegół, ale jeszcze nie dostrzegali pełnego obrazu prawdy. Jednakże chcieli się uczyć. Nie krępowało ich żadne wyznanie wiary i pragnęli robić postępy. Zdobytą wiedzą dzielili się z innymi. Zasługi za to, czego nauczali, nie przypisywali sobie — pragnęli być „wyuczeni przez Jehowę” (Jana 6:45). Poza tym uświadomili sobie, że Jehowa umożliwia zrozumienie szczegółów swego zamierzenia w wyznaczonym przez siebie czasie i w sposób, który sam uznaje za stosowny (Dan. 12:9; por. Jana 16:12, 13).

      Poznawanie czegoś nowego wymaga nieraz skorygowania dotychczasowych poglądów. Żeby przyznać się do błędów i dokonać korzystnych zmian, potrzeba pokory. Jehowie podoba się ta zaleta oraz jej owoce, toteż miłośnicy prawdy chętnie ją przejawiają (Sof. 3:12). Drwią z niej natomiast osoby, które się chełpią nie zmienianymi od stuleci wyznaniami wiary, choć sformułowali je przecież niedoskonali ludzie.

      Sposób powrotu Pana

      W połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia brat Russell i ci, którzy razem z nim sumiennie badali Pismo Święte, zrozumieli, że gdy Pan powróci, będzie niewidoczny dla oczu ludzkich (Jana 14:3, 19).

      Brat Russell powiedział później: „Głęboko zasmucał nas błąd adwentystów, którzy oczekiwali Chrystusa w ciele i nauczali, że świat i wszystko na nim, z wyjątkiem nich samych, zostanie spalony w roku 1873 lub 1874. Wyznaczanie przez nich dat i związane z tym rozczarowania oraz ogólnie niedojrzałe poglądy co do celu i sposobu jego przyjścia ściągnęły w większym lub mniejszym stopniu hańbę na nas i na wszystkich, którzy tęsknili do jego nadchodzącego Królestwa i je zwiastowali. Te powszechnie podzielane błędne poglądy zarówno co do celu, jak i sposobu powrotu Pana skłoniły mnie do napisania broszury Cel i sposób powrotu naszego Pana”. Publikacja ta ukazała się w roku 1877. Brat Russell zlecił jej wydrukowanie i rozprowadzenie w liczbie około 50 000 egzemplarzy.

      W broszurze tej napisał: „Wierzymy, iż Pismo Święte uczy, że w chwili samego przyjścia i jakiś czas potem pozostanie on niewidzialny; następnie objawi się lub ukaże przez sprawowanie sądów i w różnych postaciach, tak że ‚ujrzy go wszelkie oko’”. Na poparcie omówił takie wersety, jak Dzieje Apostolskie 1:11 („przyjdzie w taki sam sposób, w jaki go widzieliście idącego do nieba” — to znaczy nie zauważony przez świat) oraz Ewangelia według Jana 14:19 („jeszcze trochę, a świat mnie więcej nie zobaczy”). Poza tym brat Russell powołał się na The Emphatic Diaglott — międzywierszowe tłumaczenie każdego słowa tekstu greckiego na język angielski, wydane w całości po raz pierwszy w roku 1864 — w którym grecki wyraz parousía przełożono na „obecność”. Russell przeanalizował użycie tego słowa w Biblii i wyjaśnił w owej broszurze: „Grecki wyraz, który na ogół odnosi się do wtórego adwentu — Parousia, często tłumaczony na przyjście — niezmiennie oznacza osobistą obecność kogoś, kto przybył, a nigdy nie znaczy być w drodze, co wyrażamy słowem przychodzić”.

      Russell wyjaśnił, że cel obecności Chrystusa nie miał zostać osiągnięty w wyniku jakiegoś jednego krótkotrwałego wydarzenia wstrząsającego światem. „Drugi adwent, podobnie jak pierwszy, trwa przez pewien okres, a nie przez krótką chwilę” — napisał. Następnie nadmienił, iż w tym czasie członkowie „małej trzódki” otrzymają nagrodę jako współdziedzice z Panem w jego Królestwie, innym zaś, a mogą ich być miliardy, zostanie dana sposobność dostąpienia doskonałego życia na ziemi, której będzie przywrócone rajskie piękno (Łuk. 12:32).

      Zaledwie kilka lat później dalsze studia biblijne pozwoliły Russellowi zrozumieć, że Chrystus ma nie tylko powrócić niewidzialnie, lecz także pozostać niewidzialny nawet w momencie ujawnienia swej obecności przez wykonanie wyroku na niegodziwcach.

      Gdy w roku 1876 Russell po raz pierwszy wziął do ręki Zwiastuna Poranka, dowiedział się, że istnieje jeszcze inna grupa ludzi, która wierzy w niewidzialny powrót Chrystusa i która łączy ten powrót z błogosławieństwami dla wszystkich rodzin ziemi. Nelson Barbour, redaktor tego pisma, przekonał Russella, że niewidzialna obecność Chrystusa rozpoczęła się w roku 1874.i W późniejszym okresie zwracał na to uwagę podtytuł „Zwiastun Obecności Chrystusa”, który widniał na pierwszej stronie Strażnicy Syjońskiej.

      Uświadomienie sobie niewidzialnego charakteru obecności Chrystusa stało się ważnym fundamentem, na którym oparto zrozumienie wielu proroctw biblijnych. Ówcześni Badacze Pisma Świętego pojęli, że obecność Pana powinna być dla wszystkich prawdziwych chrześcijan sprawą pierwszorzędnej wagi (Marka 13:33-37). Żywo interesowali się powrotem Pana i uświadamiali sobie swą powinność nadania temu rozgłosu, choć jeszcze nie w pełni pojmowali wszystkie szczegóły. Zdumiewa jednak to, jak dużo duch Boży pomógł im zrozumieć już na samym początku. Jedna z tych prawd dotyczyła niezmiernie ważnej daty, na którą wskazywały proroctwa biblijne.

      Koniec Czasów Pogan

      Badacze Biblii już od dawna żywo interesowali się przedstawioną w niej chronologią. Komentatorzy wyrażali najróżniejsze poglądy na temat proroctwa Jezusa o „czasach pogan” oraz opisanego przez proroka Daniela snu Nabuchodonozora o pniu opasanym na „siedem czasów” (Łuk. 21:24, Bg; Dan. 4:7-14, Bp).

      Już w roku 1823 John A. Brown obliczył i podał w swym dziele opublikowanym w Londynie, że „siedem czasów” z 4 rozdziału Księgi Daniela to okres 2520 lat. Niestety, nie udało mu się ustalić początku ani końca tego proroczego okresu. Jednakże powiązał te „siedem czasów” z Czasami Pogan, wspomnianymi w Ewangelii według Łukasza 21:24. W roku 1844 brytyjski duchowny E. B. Elliott zaznaczył, że „siedem czasów” z Księgi Daniela może się zakończyć w roku 1914, ale podał też inną interpretację, odnoszącą się do Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Do podobnych wniosków doszedł w roku 1849 Robert Seeley z Londynu. Nie później niż w roku 1870 w publikacji Josepha Seissa oraz jego współpracowników, wydrukowanej w Filadelfii w stanie Pensylwania, przedstawiono obliczenia wskazujące na rok 1914 jako na datę znamienną, chociaż podstawą tej argumentacji była chronologia, którą C. T. Russell potem odrzucił.

      Z kolei w Zwiastunie Poranka z sierpnia, września i z października roku 1875 N. H. Barbour przyczynił się do zharmonizowania szczegółów, na które zwrócili uwagę inni. Opierając się na chronologii w opracowaniu angielskiego duchownego Christophera Bowena, opublikowanej przez E. B. Elliotta, Barbour powiązał początek Czasów Pogan z przepowiedzianą w Księdze Ezechiela 21:30, 31 detronizacją króla Sedekiasza i wskazał, że Czasy Pogan mają się zakończyć w roku 1914.

      Na początku roku 1876 Russell otrzymał egzemplarz Zwiastuna Poranka. Niezwłocznie napisał do Barboura, a następnie latem spędził z nim trochę czasu w Filadelfii, gdzie dyskutowali między innymi o okresach proroczych. Wkrótce potem w artykule „Kiedy się zakończą Czasy Pogan?” również Russell przedstawił biblijne argumenty na ten temat i oświadczył, że wszystko przemawia za tym, iż „siedem czasów dobiegnie końca w roku 1914 po Chr.” Artykuł ten ukazał się w roku 1876 w październikowym wydaniu pisma Bible Examiner.j Ten sam wniosek wysnuto w książce Trzy światy i żniwo tego świata, opublikowanej po angielsku w roku 1877 przez N. H. Barboura przy współpracy C. T. Russella. Z kolei w pierwszych wydaniach Strażnicy, na przykład w numerach z grudnia 1879 roku i z lipca 1880 roku, zwrócono uwagę na to, że rok 1914 n.e. jest niezwykle ważny z punktu widzenia proroctw biblijnych. W roku 1889 czwarty rozdział w II tomie serii Brzask Tysiąclecia (nazwanej potem Wykładami Pisma Świętego) zatytułowano „Czasy Pogan” i w całości poświęcono ich omówieniu. Ale co miał oznaczać koniec tego okresu?

      Badacze Pisma Świętego nie byli całkiem pewni, co wtedy nastąpi. Żywili przekonanie, że nie dojdzie do spalenia ziemi ani wytępienia rodzaju ludzkiego. Wiedzieli, iż chodzi raczej o jakieś ważne wydarzenie związane z Boskim panowaniem. Początkowo myśleli, że do tego czasu Królestwo Boże obejmie pełną i powszechną władzę. Chociaż te oczekiwania się nie spełniły, nie zachwiało to w nich zaufania do proroctw biblijnych wskazujących na ową datę. Doszli natomiast do wniosku, iż rok ten wyznaczał jedynie początek panowania Królestwa.

      Pierwotnie sądzili też, że jeszcze przed rokiem 1914 nastanie ogólnoświatowa udręka, której punktem szczytowym będzie anarchia (wiązana według ówczesnego zrozumienia z „wielkim dniem Boga Wszechmocnego”) (Obj. 16:14). Ale potem, na dziesięć lat przed rokiem 1914, w Strażnicy wyrażono pogląd, że powszechne zamieszanie, które doprowadzi do zagłady instytucji utworzonych przez człowieka, nastąpi zaraz po upływie Czasów Pogan. Spodziewano się, iż rok 1914 będzie punktem zwrotnym dla Jeruzalem, ponieważ według proroctwa ‛Jeruzalem miało być deptane’, aż się wypełnią Czasy Pogan. Kiedy zbliżał się rok 1914, a Badacze jeszcze nie umarli jako ludzie ani nie zostali „porwani w obłoki” na spotkanie z Panem — jak tego wcześniej oczekiwali — mieli szczerą nadzieję, że ich przemiana dokona się po zakończeniu Czasów Pogan (1 Tes. 4:17).

      Mijał rok za rokiem, a oni niestrudzenie badali Pismo Święte, zachowując mocną wiarę w proroctwa i nie wahając się mówić o tym, czego się spodziewali. Z większym lub mniejszym powodzeniem starali się unikać dogmatycznych wypowiedzi w kwestii szczegółów nie podanych bezpośrednio w Biblii.

      Czy „budzik” zadzwonił za wcześnie?

      Kiedy w roku 1914 wybuchła pierwsza wojna światowa, którą przez długi czas nazywano po prostu Wielką Wojną, świat niewątpliwie doznał potężnego wstrząsu, jednak nie doprowadziła ona od razu do obalenia wszystkich istniejących rządów ludzkich. Obserwując w następnych latach rozwój wydarzeń związanych z Palestyną, Badacze Pisma Świętego uznali, że dla Izraela nadchodzi okres ważnych zmian. Tymczasem mijały miesiące i lata, a oni nie otrzymywali spodziewanej nagrody niebiańskiej. Jak na to zareagowali?

      W Strażnicy z 1 lutego 1916 roku zajęto się szczególnie dniem 1 października roku 1914 i napisano: „Był to ostatni moment, na który chronologia biblijna wskazała nam w odniesieniu do doświadczeń Kościoła. Czy Pan oznajmił nam, że zostaniemy tam [do nieba] zabrani? Nie. A co powiedział? Jego Słowo i spełniające się proroctwa zdawały się niedwuznacznie dowodzić, iż owa data wyznaczała koniec Czasów Pogan. Wysnuliśmy stąd wniosek, że właśnie wtedy lub nieco wcześniej nastąpi ‚przemiana’ Kościoła. Ale Bóg nie powiedział nam, że tak się stanie. Pozwolił, byśmy doszli do takiego wniosku i wierzymy, iż wszędzie okazało się to niezbędną próbą dla umiłowanych świętych Bożych”. Czy jednak taki rozwój wypadków świadczył o tym, że ich chwalebna nadzieja była daremna? Nic podobnego. Oznaczał tylko, iż nie wszystko następowało tak szybko, jak się tego spodziewali.

      Kilka lat przed rokiem 1914 Russell napisał: „Zadanie chronologii (ogółu proroctw dotyczących upływu czasu) najwyraźniej nie polegało na dostarczaniu ludowi Bożemu dokładnych informacji chronologicznych przez wszystkie wieki. Jak się wydaje, ma ona raczej służyć za budzik, który w słusznym czasie zbudzi i doda sił ludowi Pańskiemu. (...) Ale załóżmy na przykład, że październik roku 1914 mija i nie dochodzi do wielkiego upadku potęgi pogan. Czego by to dowodziło albo co przekreśliło? Nie przekreśliłoby to żadnego szczegółu Boskiego Planu Wieków. Cena okupu spłaconego na Kalwarii ciągle stanowiłaby rękojmię ostatecznego spełnienia wspaniałego programu restytucji ludzkości, nakreślonego przez Boga. Nie zmieniłoby się ‚powołanie niebiańskie’ Kościoła, oznaczające cierpienia wraz z Odkupicielem oraz wyniesienie razem z nim do chwały w charakterze członków jego ciała, czyli jego Oblubienicy. (...) Chronologia miałaby wpływ tylko na to, kiedy spełnią się te chwalebne nadzieje dla Kościoła i dla świata. (...) I gdyby ta data minęła, oznaczałoby to jedynie, że nasz ‚budzik’, jakim jest chronologia, zadzwonił nieco przed czasem. Czy uznalibyśmy za wielkie nieszczęście, jeśliby budzik wyrwał nas rano ze snu kilka chwil wcześniej, gdy mamy przed sobą wspaniały dzień, pełen radości i przyjemności? Na pewno nie!”

      Jednakże ów „budzik” nie zadzwonił za wcześnie. Po prostu to, co przeżyli po przebudzeniu, niezbyt dokładnie odpowiadało ich oczekiwaniom.

      Kilka lat później, gdy światło było jaśniejsze, przyznali: „Wielu umiłowanych świętych sądziło, że dzieło zostało już w pełni wykonane. (...) Radowali się z wyraźnego dowodu, iż świat dobiegł końca, że królestwo niebios było tuż, tuż i że przybliżył się dzień ich wybawienia. Przeoczyli jednak coś, co trzeba było jeszcze zrobić. Dobra nowina, którą otrzymali, musiała być ogłoszona innym, Jezus bowiem polecił: ‚I będzie kazana ta Ewangielija królestwa po wszystkim świecie, na świadectwo wszystkim narodom. A tedyć przyjdzie koniec’ (Mateusza 24:14)” (Strażnica z 1 maja 1925 roku).

      Kiedy Badacze Pisma Świętego porównali wydarzenia rozgrywające się po roku 1914 z tym, co wcześniej przepowiedział Pan, stopniowo pojęli, że od tego właśnie roku żyją w dniach ostatnich starego systemu. Ponadto z czasem zrozumieli, iż właśnie w roku 1914 rozpoczęła się niewidzialna obecność Chrystusa, która nie oznacza jednak, że powrócił osobiście w pobliże ziemi (choćby niewidzialnie), lecz że skierował na nią uwagę jako panujący Król. Zdali sobie sprawę, iż ciąży na nich doniosła powinność ogłaszania w tym krytycznym okresie dziejów ludzkości „tej dobrej nowiny o królestwie” na świadectwo wszystkim narodom, i byli gotowi wywiązywać się z tego zadania (Mat. 24:3-14).

      Ale co konkretnie było treścią głoszonego przez nich orędzia o Królestwie? Czy różniło się ono pod jakimś względem od tego, które rozgłaszali pierwsi chrześcijanie?

      Królestwo Boże — jedyna nadzieja ludzkości

      Dzięki uważnemu studiowaniu Słowa Bożego Badacze Pisma Świętego związani z bratem Russellem pojęli, iż Królestwo Boże jest rządem, który Jehowa obiecał ustanowić za pośrednictwem swego Syna dla dobra całej ludzkości. W niebie ma się przyłączyć do Jezusa Chrystusa „mała trzódka” współwładców, wybranych przez Boga spośród ludzi. Zrozumieli, że ten rząd będą reprezentować wierni mężowie z dawnych czasów, usługujący na całej ziemi w charakterze książąt. Używano też w stosunku do nich określenia „święci (albo: zacni) Starego Testamentu” (Łuk. 12:32; Dan. 7:27; Obj. 20:6; Ps. 45:17).

      Pragnąc trzymać ludzi w poddaństwie, chrześcijaństwo od wieków uczyło, jakoby królowie panowali „z łaski Bożej”. Ale Badacze Pisma Świętego dowiedzieli się z Biblii, że Bóg bynajmniej nie zagwarantował rządom ludzkim ochrony. Dlatego w Strażnicy z grudnia 1881 roku powiedziano: „Ustanowienie tego królestwa oczywiście pociągnie za sobą obalenie wszystkich królestw ziemi, jako że wszystkie one — nie wyłączając najlepszych — opierają się na niesprawiedliwości i stronniczości, ciemiężą większość, a faworyzują nielicznych; czytamy bowiem: ‛Połamie i koniec uczyni tym wszystkim królestwom, a samo stać będzie na wieki’” (Dan. 2:44, Bg).

      Badacze Pisma Świętego mieli się jeszcze dużo dowiedzieć o tym, w jaki sposób te ciemięskie królestwa zostaną ‛połamane’. Jeszcze nie w pełni rozumieli, jak dobrodziejstwa wynikające z panowania Królestwa Bożego zostaną udostępnione całej ludzkości. Nie mylili jednak owego Królestwa z bliżej nie określonym uczuciem w sercu ani też z rządami hierarchii religijnej, posługującej się władzami świeckimi jako swym narzędziem.

      W roku 1914 wierni przedchrześcijańscy słudzy Boży nie zostali wskrzeszeni do życia na ziemi w charakterze książęcych przedstawicieli mesjańskiego Króla, choć się tego spodziewano, a ostatek „małej trzódki” nie dołączył do Chrystusa w niebiańskim Królestwie. Niemniej w Strażnicy z 15 lutego 1915 roku z całym przekonaniem oświadczono, że w roku 1914 nadeszła pora, „by nasz Pan objął swą wielką władzę i zaczął panować”, kładąc tym samym kres rządom pogan, trwającym nieprzerwanie od tysięcy lat. W Strażnicy z 1 lipca 1920 roku potwierdzono ten sam pogląd i powiązano go z dobrą nowiną, która w myśl zapowiedzi Jezusa miała być głoszona po całej ziemi, zanim nadejdzie koniec (Mat. 24:14). W roku 1922 na zgromadzeniu Badaczy Pisma Świętego w Cedar Point w stanie Ohio takie zrozumienie tej kwestii ponownie wyrażono w przyjętej tam rezolucji, a brat Rutherford skierował do obecnych wezwanie: „Rozgłaszajcie, rozgłaszajcie, rozgłaszajcie wieść o Królu i jego Królestwie!”

      W owym czasie Badacze Pisma Świętego uważali jednak, że Królestwo zostanie w pełni ustanowione w niebie dopiero wtedy, gdy ostatni członkowie oblubienicy Chrystusa dostąpią wyniesienia do chwały. Prawdziwym kamieniem milowym było więc opublikowanie w Strażnicy z 1 marca 1925 roku artykułu „Narodziny narodu”, który zawierał zupełnie nowe, zaskakujące wyjaśnienie 12 rozdziału Księgi Objawienia. Przedłożono tam dowody na to, że w roku 1914 narodziło się, czyli zostało powołane do istnienia Królestwo mesjańskie, że Chrystus zasiadł wtedy na swym niebiańskim tronie i że potem zrzucono Szatana z nieba w pobliże ziemi. Właśnie tę dobrą nowinę należało ogłaszać — nowinę, iż Królestwo Boże jest już ustanowione. Jaśniejsze zrozumienie tej sprawy dodało głosicielom Królestwa potężnego bodźca do głoszenia aż po krańce ziemi.

      Korzystając z wszelkich stosownych środków, lud Jehowy dawał świadectwo o tym, że tylko Królestwo Boże potrafi na trwałe uwolnić ludzkość od ogromnych problemów, które ją nękają. W roku 1931 J. F. Rutherford przekazał to orędzie w przemówieniu transmitowanym za pośrednictwem największej podówczas międzynarodowej sieci radiowej. Tekst tej audycji opublikowano też w wielu językach w broszurze Królestwo — nadzieja świata, którą w ciągu zaledwie kilku miesięcy rozpowszechniono w milionach egzemplarzy. Udostępniono ją szerokiemu ogółowi, a ponadto poczyniono specjalne starania, by trafiła do rąk polityków, czołowych ludzi interesu oraz duchownych.

      W broszurze tej czytamy między innymi: „Teraźniejsze niesprawiedliwe rządy nie mogą ludowi dać żadnej nadziei. Wydany na nie wyrok Boży opiewa, że muszą zginąć. Jedyną nadzieją świata jest więc sprawiedliwe Królestwo, czyli rząd Boży z Chrystusem Jezusem jako niewidzialnym władcą”. Zrozumiano, iż Królestwo to zapewni ludzkości rzeczywisty pokój i bezpieczeństwo. Pod jego panowaniem ziemia stanie się prawdziwym rajem, w którym nie będzie już chorób ani śmierci (Obj. 21:4, 5).

      Dobra nowina o Królestwie Bożym w dalszym ciągu zajmuje centralne miejsce w wierzeniach Świadków Jehowy. Od numeru z 1 marca 1939 roku ich główne czasopismo, wydawane w roku 1992 w 110 językach, nosi tytuł Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy.

      Zanim jednak rządy Królestwa przekształcą ziemię w raj, musi zostać usunięty obecny niegodziwy system. Jak do tego dojdzie?

      Wojna wielkiego dnia Boga Wszechmocnego

      Wojna światowa, która wybuchła w roku 1914, wstrząsnęła posadami istniejącego systemu rzeczy. Przez pewien czas można było odnieść wrażenie, że wydarzenia potoczą się zgodnie z oczekiwaniami Badaczy Pisma Świętego.

      Jeszcze w sierpniu 1880 roku brat Russell napisał: „Uważamy, że wszystkie obecne królestwa ziemi, które ciemiężą dziś ludzkość i trzymają ją w okowach, zostaną obalone, zanim dojdzie do restytucji albo nawet pobłogosławienia rodu ludzkiego, że królestwo Boże przejmie władzę i że za pośrednictwem tego nowego królestwa spłyną błogosławieństwa i nastąpi restytucja”. W jaki sposób miały zostać obalone te królestwa? Wziąwszy pod uwagę ówczesny rozwój sytuacji światowej, Russell sądził, iż podczas wojny Armagedonu Bóg doprowadzi do upadku istniejących instytucji, posługując się zwaśnionymi elementami społeczeństwa ludzkiego. Powiedział: „Rozpoczyna się dzieło burzenia człowieczego imperium. Potęga, która je obali, przystępuje do czynu. Ludzie już zwierają swe szeregi pod sztandarem komunizmu, socjalizmu, nihilizmu etc.”

      Szersze objaśnienie ówczesnych poglądów Badaczy Pisma Świętego na tę sprawę znajdujemy w książce Dzień pomsty, wydanej w roku 1897 (później znanej pod tytułem Walka Armagieddonu). Czytamy tam: „Pan przez wszechwładną opatrzność ujmie władzę nad tą całą armią niezadowolonych — patryotów, reformatorów, socyalistów, moralistów, anarchistów, nie uświadomionych i beznadziejnych [nie mających nadziei] — i użyje ich nadzieje, obawy, szaleństwa i samolubstwa stosownie do swojej Boskiej mądrości w wykonaniu wielkich celów, a mianowicie obaleniu obecnych instytucyj i przygotowaniu rodzaju ludzkiego do Królestwa sprawiedliwości”. A zatem Badacze Pisma Świętego kojarzyli wojnę Armagedonu z gwałtowną rewolucją społeczną.

      Ale czy Armagedon miał być po prostu walką między skłóconymi członami społeczeństwa albo rewolucją, którą Bóg się posłuży do unicestwienia istniejących instytucji? W Strażnicy z 15 lipca 1925 roku po bardziej wnikliwym rozpatrzeniu odnośnych wersetów zwrócono uwagę na Księgę Zachariasza 14:1-3 i powiedziano: „Wynikałoby z tego, że pod kierownictwem Szatana wszystkie narody ziemi zostaną zgromadzone do walki z klasą Jeruzalem, to znaczy z tymi, którzy opowiadają się po stronie Pana (...) (Objawienie 16:14, 16)”.

      Rok później w książce Wyzwolenie zwrócono uwagę na rzeczywisty cel tej wojny: „Obecnie Jehowa, jak zaznaczono w Jego Słowie, zademonstruje swą moc tak jasno i dobitnie, że ludzie będą się mogli przekonać o swym bezbożnym postępowaniu i zrozumieć, iż Jehowa jest Bogiem. Właśnie dlatego Bóg zesłał wielki potop, zburzył wieżę Babel, rozgromił armię króla asyryjskiego Sennacheryba i zatopił Egipcjan i dlatego też w naszych czasach sprowadzi jeszcze jedną udrękę. Minione katastrofy były tylko cieniem tej, która wisi nad nami obecnie. Trwa zgromadzanie na wielki dzień Boga Wszechmocnego. Jest to ‛wielki i straszny dzień Pański’ (Joela 2:31), w którym Bóg wsławi swoje imię. W tym wielkim i ostatecznym starciu ludzie z każdego narodu, plemienia i języka dowiedzą się, że Jehowa jest Bogiem wszechmocnym, wszechmądrym i sprawiedliwym”. Z kolei sługom Bożym na ziemi udzielono następującej przestrogi: „W tej wielkiej bitwie nie będzie walczył żaden chrześcijanin, ponieważ Jehowa oświadczył: ‛Nie wasza to walka, ale Boża’”. Wspomnianą tu wojną w żadnym wypadku nie był konflikt, który narody rozpętały w roku 1914. Wojna ta dopiero miała nastąpić.

      Nasuwały się jeszcze inne pytania wymagające rozstrzygnięcia na podstawie Pisma Świętego. Jedno z nich dotyczyło miasta, które zgodnie z Ewangelią według Łukasza 21:24 miało być deptane aż do zakończenia Czasów Pogan — o jakim Jeruzalem jest tam mowa? W związku z tym trzeba było również ustalić, o odrodzeniu jakiego Izraela wspomina tyle proroctw.

      Czy Bóg znów przywiedzie Żydów do Palestyny?

      Badacze Pisma Świętego dobrze znali liczne proroctwa o odrodzeniu, przekazane przez proroków Bożych starożytnemu Izraelowi (Jer. 30:18; 31:8-10; Am. 9:14, 15; Rzym. 11:25, 26). Do roku 1932 uważali, iż spełnią się one przede wszystkim na rodowitych Żydach. Wierzyli zatem, że Bóg znów okaże Izraelowi łaskę i stopniowo sprowadzi Żydów do Palestyny, otworzy im oczy na prawdę o Jezusie jako Odkupicielu i mesjańskim Królu i za ich pośrednictwem zleje błogosławieństwa na wszystkie narody. Z tego względu brat Russell wygłaszał do ogromnych rzesz Żydów w Nowym Jorku i w Europie przemówienie „Syjonizm w proroctwie”, a brat Rutherford napisał w roku 1925 książkę Pociecha dla Żydów.

      Z czasem okazało się jednak, że rozgrywające się w Palestynie wydarzenia dotyczące Żydów nie miały nic wspólnego z urzeczywistnieniem wspaniałych proroctw Jehowy o odrodzeniu. W I wieku Jeruzalem zostało spustoszone, ponieważ Żydzi odrzucili Syna Bożego, Mesjasza, posłanego w imieniu Jehowy (Dan. 9:25-27; Mat. 23:38, 39). Było coraz bardziej oczywiste, że Żydzi jako naród nie zmienili swej postawy. Nie okazali skruchy za niegodziwy czyn swych praojców. Ci, którzy powrócili do Palestyny, nie kierowali się ani miłością do Boga, ani pragnieniem wywyższenia Jego imienia przez spełnianie Jego Słowa. Wyjaśniono to dobitnie w drugim tomie książki Usprawiedliwienie, opublikowanym w roku 1932 przez Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica.k Słuszność takiego stanowiska potwierdził rok 1949, kiedy to młode państwo Izrael, nowo utworzona ojczyzna Żydów, zostało członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych, dając tym dowód, że nie pokłada ufności w Jehowie, lecz w politycznych potęgach tego świata.

      Wydarzenia spełniające proroctwa o odrodzeniu zdążały w innym kierunku. Słudzy Jehowy zaczęli zdawać sobie sprawę, że zgodnie z zamierzeniem Boga pokoju z Nim dostępuje przez Jezusa Chrystusa Izrael duchowy — „Izrael Boży”, złożony z namaszczonych duchem chrześcijan (Gal. 6:16). Teraz otworzono im oczy i dostrzegli, że owe obietnice co do odrodzenia znajdują wspaniałe duchowe urzeczywistnienie w stosunkach Boga z tymi prawdziwymi chrześcijanami. Z czasem uświadomili sobie również, że Jeruzalem, które zostało wywyższone po zakończeniu Czasów Pogan, nie jest zwykłym ziemskim miastem czy nawet ziemskim narodem wyobrażonym przez to miasto, lecz raczej „Jeruzalem niebiańskim”. W nim to w roku 1914 Jehowa ustanowił Władcą swego Syna, Jezusa Chrystusa (Hebr. 12:22).

      Dzięki zrozumieniu tych spraw Świadkowie Jehowy mogli lepiej wykonać zlecone im zadanie głoszenia dobrej nowiny o Królestwie „po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom” — bez faworyzowania jakiejkolwiek grupy (Mat. 24:14).

      Komu należy przypisać zasługę za wszystkie te biblijne wyjaśnienia, podane w publikacjach Towarzystwa Strażnica?

      Narzędzie do przekazywania pouczeń sługom Jehowy

      Jezus Chrystus zapowiedział, że po powrocie do niebios pośle swym uczniom ducha świętego. Miał on służyć za wspomożyciela, który wprowadzi ich „w całą prawdę” (Jana 14:26; 16:7, 13). Jezus oznajmił też, że jako Pan prawdziwych chrześcijan będzie miał „niewolnika wiernego i roztropnego”, „szafarza wiernego”, który członkom czeladzi, czyli pracownikom w domu wiary, będzie dostarczał duchowego „pokarmu we właściwym czasie” (Mat. 24:45-47; Łuk. 12:42). Kto jest tym niewolnikiem wiernym i roztropnym?

      Już w pierwszym numerze Strażnicy nawiązano do Ewangelii według Mateusza 24:45-47, gdy zaznaczono, że celem wydawców tego czasopisma jest czujne zwracanie uwagi na wydarzenia odnoszące się do obecności Chrystusa oraz udzielanie domownikom wiary duchowego „pokarmu na czas słuszny”. Jednakże redaktor naczelny tego czasopisma wcale nie twierdził, jakoby to on był owym niewolnikiem czy też „sługą wiernym i roztropnym” (według Biblii gdańskiej).

      W związku z tym w Strażnicy z października i listopada 1881 roku Russell oświadczył: „Wierzymy, że w to błogosławione dzieło zaopatrywania domowników wiary w pokarm na czas słuszny jest zaangażowany bezpośrednio lub pośrednio każdy członek ciała Chrystusowego. ‚Któryż tedy jest sługa wierny i roztropny, którego postanowił pan jego nad czeladzią swoją’, aby jej dawał pokarm na czas słuszny? Czyż nie jest nim owo ‚maluczkie stadko’ poświęconych sług, którzy wiernie spełniają swe śluby oddania — ciało Chrystusowe — i czyż całe to ciało, zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo, nie dostarcza domownikom wiary, czyli wielkiemu zastępowi wiernych, pokarmu na czas słuszny? Błogosławiony ten sługa (całe ciało Chrystusowe), którego jego Pan, przybywszy (gr. elton), znajdzie tak czyniącego. ‚Zaprawdę powiadam wam, że go nad wszystkiemi dobrami swemi postanowi’”.

      Niemniej ponad dziesięć lat później żona brata Russella publicznie wyraziła opinię, że sługą wiernym i roztropnym jest on sam.l Przez jakieś 30 lat Badacze Pisma Świętego na ogół podzielali jej pogląd na tę sprawę. Brat Russell co prawda go nie odrzucił, ale ze swej strony unikał takiego zastosowania omawianego wersetu i podkreślał, jak bardzo obca jest mu myśl o klasie duchownych, która w przeciwieństwie do klasy laików miałaby być upoważniona do nauczania Słowa Bożego. Spostrzeżenie poczynione przez brata Russella w roku 1881, mianowicie że sługą wiernym i roztropnym jest w gruncie rzeczy sługa zbiorowy, składający się ze wszystkich żyjących na ziemi członków namaszczonego duchem ciała Chrystusowego, potwierdzono w Strażnicy z 15 lutego 1927 roku (por. Izaj. 43:10, Bg).

      Jak brat Russell pojmował swą rolę? Czy utrzymywał, że Bóg dał mu jakieś specjalne objawienie? W Strażnicy z 15 lipca 1906 roku (strona 229) pokornie przyznał: „Nie, drodzy przyjaciele, nie uważam siebie za kogoś wyższego ani nie roszczę sobie pretensji do nadprzyrodzonej mocy, godności czy władzy; nie dążę też do wywyższenia siebie w oczach moich braci w domu wiary, chyba że w takim znaczeniu, w jakim zalecał to Pan, gdy powiedział: ‚Ktobykolwiek między wami chciał być pierwszym, niech będzie sługą waszym’ (Mat. 20:27). (...) Prawdy, które przedstawiam jako rzecznik Boga, nie zostały objawione w wizjach czy snach ani przez słyszalny głos Boży, ani wszystkie naraz, lecz stopniowo (...) To wyraźne odsłonięcie prawdy nie wynika również z ludzkiej pomysłowości czy bystrości umysłu, ale ze zwykłego faktu, iż nadszedł stosowny czas wyznaczony przez Boga; a gdybym nie mówił ja i nie znalazłby się kto inny, wołałyby nawet kamienie”.

      Czytelników Strażnicy zachęcano, tak jak dziś zachęca się wszystkich Świadków Jehowy, żeby za swego Wspaniałego Nauczyciela uznawali Jehowę (Izaj. 30:20, NW). Mocno podkreślono to w Strażnicy z 1 listopada 1931 roku w artykule „Wyuczeni od Pana”, gdzie powiedziano: „Strażnica uznaje, że prawda należy do Jehowy, a nie do jakiegokolwiek stworzenia. Nie jest ona narzędziem żadnego człowieka ani żadnej grupy ludzi, nie jest też wydawana według ludzkiego widzimisię. (...) Jehowa Bóg jest wielkim Nauczycielem swych dzieci. Prawdy te publikują jednak niedoskonali ludzie i dlatego nie są one wyrażane w sposób zupełnie doskonały; niemniej podaje się je w takiej formie, by odzwierciedlały prawdę Bożą, której On uczy swoje dzieci”.

      Gdy w I wieku wyłaniały się pytania co do określonej nauki lub jakiegoś sposobu postępowania, zwracano się z nimi do centralnego ciała kierowniczego, złożonego z mężczyzn będących starszymi pod względem duchowym. Po przeanalizowaniu tego, co mówią natchnione Pisma, oraz tego, jakie rezultaty przynosi — dzięki oddziaływaniu ducha świętego — trzymanie się ich wskazówek, podejmowano decyzje, które przekazywano zborom na piśmie (Dzieje 15:1 do 16:5). Dzisiaj Świadkowie Jehowy postępują tak samo.

      Pouczenia duchowe są udostępniane przez artykuły w czasopismach, książki, programy zgromadzeń oraz dyspozycje do przemówień zborowych — a nadzór nad przygotowaniem tego wszystkiego sprawuje Ciało Kierownicze niewolnika wiernego i roztropnego. Treść tych pouczeń wyraźnie dowodzi, że obecnie sprawdza się zapowiedź Jezusa — rzeczywiście ma on klasę wiernego i roztropnego niewolnika, lojalnie uczącą ‛wszystkiego, co nakazał’. Niewolnik ten ‛czuwa’ i zwraca uwagę na wydarzenia świadczące o spełnianiu się proroctw biblijnych, zwłaszcza tych, które dotyczą obecności Chrystusa. Pomaga też zrozumieć bogobojnym ludziom, jak mogą przestrzegać wszystkich nakazów Jezusa i dzięki temu okazać się jego prawdziwymi uczniami (Mat. 24:42; 28:20; Jana 8:31, 32).

      Z biegiem lat stopniowo odchodzono od praktyk, które mogłyby zbytnio zwracać uwagę na pewne osoby zajmujące się przygotowywaniem pokarmu duchowego. Do śmierci Russella niemal w każdym wydaniu Strażnicy figurowało jego nazwisko jako redaktora. Na końcu artykułów często występowały nazwiska lub inicjały tych, którzy je przygotowywali. Potem, począwszy od wydania z 1 grudnia 1916 roku, zamiast jednego redaktora naczelnego zaczęto podawać w Strażnicy nazwiska członków jej Komitetu Redakcyjnego. W numerze z 15 października 1931 roku usunięto także i tę listę, a zastąpiono ją wersetem z Księgi Izajasza 54:13: ‛A wszyscy synowie twoi będą wyuczeni od Jehowy, i obfitość pokoju będą mieli synowie twoi’ (Bg). Od roku 1942 obowiązuje ogólna zasada, by w literaturze Towarzystwa Strażnica nie kierować uwagi na żadnego indywidualnego redaktora.a Pod nadzorem Ciała Kierowniczego w przygotowywaniu tych materiałów na użytek wszystkich zborów Świadków Jehowy uczestniczą oddani Bogu chrześcijanie w Ameryce Północnej i Południowej, Europie, Afryce, Azji i Oceanii. Ale całą chwałę za to przypisuje się Jehowie Bogu.

      Światło świeci coraz jaśniej

      W nowożytnych dziejach Świadków Jehowy znalazły swe spełnienie słowa z Księgi Przypowieści 4:18: „Droga sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia”. Światło prawdy stawało się dla nich coraz jaśniejsze, podobnie jak blask zorzy, po której najpierw następuje wschód słońca, a potem biały dzień. Ponieważ widzieli stan rzeczy jedynie w dostępnym wówczas świetle, ich wyobrażenia były niekiedy niepełne, a nawet niedokładne. Chociaż bardzo się starali, po prostu nie mogli zrozumieć niektórych proroctw, dopóki nie zaczęły się spełniać. W miarę jak Jehowa przez swego ducha rzucał coraz więcej światła na swe Słowo, Jego słudzy byli gotowi pokornie wprowadzać odpowiednie poprawki.

      Ten stopniowy wzrost zrozumienia nie następował wyłącznie w początkowym okresie nowożytnej historii Świadków Jehowy. Daje się zaobserwować po dziś dzień. Na przykład w roku 1962 skorygowano pogląd na to, kim są „władze zwierzchnie” wspomniane w Liście do Rzymian 13:1-7.

      Przez wiele lat Badacze Pisma Świętego nauczali, iż „zwierzchności wyższe” (Bg) to Jehowa Bóg i Jezus Chrystus. Dlaczego? W Strażnicy z 1 i 15 czerwca 1929 roku przytoczono szereg świeckich praw na dowód, że to, co w jednym kraju jest dozwolone, w innym może być zakazane. Zwrócono też uwagę na prawa świeckie wymagające od ludzi czynienia czegoś, co Bóg zabronił, lub zakazujące tego, co polecił On swym sługom. Ponieważ Badacze Pisma Świętego szczerze pragnęli okazywać szacunek najwyższej władzy, to znaczy Bogu, uznali, że „zwierzchnościami wyższymi” są Jehowa Bóg i Jezus Chrystus. Mimo to przestrzegali praw świeckich, wysuwając jednak na pierwszy plan kwestię posłuszeństwa wobec Boga. Była to ważna nauka, która dodawała im sił w następnych latach, gdy świat pogrążył się w zamęcie. Nie w pełni jednak rozumieli słowa z Listu do Rzymian 13:1-7.

      Wiele lat później jeszcze raz starannie przeanalizowano ten fragment Pisma Świętego, uwzględniając kontekst i rozpatrując znaczenie tych wersetów w świetle całej Biblii. Ostatecznie w roku 1962 przyznano, że „władzami zwierzchnimi” są władcy świeccy, ale dzięki Przekładowi Nowego Świata jasno zrozumiano zasadę względnego podporządkowania.b Nie pociągnęło to za sobą większych zmian w postawie Świadków Jehowy wobec rządów tego świata, jednak poprawiło zrozumienie owego ważnego fragmentu Biblii. Każdy Świadek mógł przy tej okazji starannie rozważyć, czy naprawdę wywiązuje się ze swych obowiązków zarówno wobec Boga, jak i wobec władz świeckich. Wyraźne rozpoznanie, kim są „władze zwierzchnie”, stanowiło dla Świadków Jehowy ochronę, zwłaszcza w tych krajach, w których fale nacjonalizmu i żądania większych swobód prowadziły do zamieszek i do ustanawiania nowych rządów.

      W następnym roku, to jest 1963, poszerzono znaczenie pojęcia „Babilon Wielki” (Obj. 17:5).c Przewertowanie kart historii świeckiej i religijnej doprowadziło do wniosku, iż wpływy starożytnego Babilonu rozciągnęły się nie tylko na chrześcijaństwo, ale wręcz na całą ziemię. Babilon Wielki okazał się więc ogólnoświatowym imperium religii fałszywej. Zrozumienie tego pozwoliło Świadkom Jehowy pomóc znacznie większej liczbie ludzi najróżniejszego pokroju w zastosowaniu się do biblijnego nakazu: „Wyjdźcie z niej, mój ludu” (Obj. 18:4).

      Obfitość światła duchowego przyniósł rozwój wydarzeń zapowiedzianych w całej Księdze Objawienia. Omówiono ją szczegółowo w książce Dokonana tajemnica, wydanej w roku 1917. Ale „dzień Pański” wspomniany w Objawieniu 1:10 dopiero się wówczas rozpoczął; niejedno proroctwo jeszcze się nie spełniło ani nie było dokładnie rozumiane. Jednakże wydarzenia następnych lat rzuciły więcej światła na znaczenie tej części Biblii i bardzo się przyczyniły do powstania niezmiernie pouczającej analizy Księgi Objawienia, opublikowanej w roku 1930 w formie dwutomowego dzieła pod tytułem Światło. W latach sześćdziesiątych uaktualnione zrozumienie przedstawiono w książkach „Upadł Babilon Wielki!” Panuje Królestwo Boże! oraz „Wtedy dokona się tajemnica Boża”. Dwadzieścia lat później ponownie przeprowadzono wnikliwe studium tej księgi biblijnej. Starannie przeanalizowano obrazowy język Objawienia w świetle podobnych wyrażeń spotykanych w innych miejscach Biblii (1 Kor. 2:10-13). Prześledzono też wydarzenia XX wieku stanowiące spełnienie tych proroctw. Wyniki owej pracy opublikowano w roku 1988 na kartach pasjonującej książki Wspaniały finał Objawienia bliski!

      W początkowym okresie nowożytnej historii Świadków Jehowy zajęto się sprawami fundamentalnymi. Dostarczono mnóstwo cennego pokarmu duchowego. W ostatnich latach zadbano o większe urozmaicenie materiału pomocnego w studiowaniu Biblii, by zaspokoić potrzeby zarówno dojrzałych chrześcijan, jak i nowo zainteresowanych, wywodzących się z najróżniejszych środowisk. Systematyczne badanie Pisma Świętego i obserwowanie spełniających się proroctw Bożych niejednokrotnie pozwoliło przedstawić nauki biblijne w sposób bardziej zrozumiały. Dzięki nieustannemu studiowaniu tej Księgi Świadkowie Jehowy cieszą się obfitością pokarmu duchowego — zgodnie z tym, co zapowiedziano w Piśmie Świętym o prawdziwych sługach Bożych (Izaj. 65:13, 14). Jeżeli korygują jakiś pogląd, nigdy nie czynią tego w celu przypodobania się światu przez przejęcie jego obniżających się norm moralnych. Przeciwnie, historia Świadków Jehowy dowodzi, że zmian dokonywali po to, aby jeszcze ściślej trzymać się Biblii, jeszcze dokładniej przypominać wiernych chrześcijan z I wieku, a tym samym jeszcze bardziej podobać się Bogu.

      Ich przeżycia harmonizują zatem ze słowami modlitwy apostoła Pawła, który napisał do współchrześcijan: „Nie przestajemy modlić się za was i prosić, żebyście zostali napełnieni dokładnym poznaniem jego woli we wszelkiej mądrości i w duchowym pojmowaniu, tak byście chodzili w sposób godny Jehowy, aby mu się w pełni podobać, dalej przynosząc owoc we wszelkim dobrym dziele oraz wzrastając w dokładnym poznaniu Boga” (Kol. 1:9, 10).

      To wzrastanie w dokładnym poznaniu Boga odnosiło się również do ich nazwy: Świadkowie Jehowy.

      [Przypisy]

      a Strażnica Syjońska i Zwiastun Obecności Chrystusa z 15 lipca 1906 roku, ss. 229-231.

      b Zobacz Strażnicę numer 12 z roku 1982, strona 4.

      c Przykłady: 1) W Europie w XVI wieku rozwinęły się silne ruchy antytrynitarskie. Między innymi Węgier Ferenc Dávid (1510-1579) wiedział i nauczał, że dogmat o Trójcy jest niebiblijny. Za swe przekonania zmarł w więzieniu. 2) Doktrynę o Trójcy odrzucili również arianie, którzy przeżywali w Polsce okres rozkwitu przez jakieś sto lat na przełomie wieku XVI i XVII. Rozpowszechniali swe pisma w całej Europie, zanim jezuitom udało się wypędzić ich z Polski. 3) W Anglii naukę o Trójcy odrzucił sir Izaak Newton (1642-1727). Ujął na piśmie szczegółową argumentację historyczną i biblijną, ale nie opublikował jej za swego życia, najwyraźniej z obawy przed konsekwencjami. 4) W Ameryce brak biblijnych podstaw doktryny o Trójcy wykazał między innymi Henry Grew. W roku 1824 wyczerpująco omówił tę sprawę w publikacji An Examination of the Divine Testimony Concerning the Character of the Son of God (Badanie Boskiego świadectwa o naturze Syna Bożego).

      d Zobacz też Wykłady Pisma Świętego, tom V, strony 33-90.

      e Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica już niejednokrotnie publikowało wnikliwą analizę historycznych i biblijnych dowodów na ten temat. Zobacz „Słowo” — kogo miał na myśli apostoł Jan? (1962), „Sprawy, w których u Boga kłamstwo jest niemożliwe” (1965), Prowadzenie rozmów na podstawie Pism (1985) oraz Czy wierzyć w Trójcę? (1989).

      f Zarówno żydowscy, jak i chrześcijańscy uczeni wiedzą, co Pismo Święte mówi o duszy, ale rzadko kiedy wspominają o tym w swych miejscach kultu. Zobacz New Catholic Encyclopedia (1967), tom XIII, strony 449, 450; The Eerdmans Bible Dictionary (1987), strony 964, 965; The Interpreter’s Dictionary of the Bible pod redakcją G. Buttricka (1962), tom I, strona 802; The Jewish Encyclopedia (1910), tom VI, strona 564; Słownik teologii biblijnej pod redakcją X. Léona-Dufoura (1982), strony 238-241.

      g Temat ten obszerniej omówiono w broszurze Co Pismo Święte mówi o „życiu pozagrobowym”? (wydanej w roku 1955), gdzie wykazano, że według Biblii Szatan właściwie nakłonił Ewę do uwierzenia, iż nie umrze w ciele, gdy złamie zakaz Boży dotyczący spożycia owocu z „drzewa poznania dobra i zła” (1 Mojż. 2:16, 17; 3:4). Czas pokazał, że była to nieprawda, jednakże na kanwie tego pierwszego kłamstwa osnuto później następne. Ludzie przyjęli pogląd, iż jakaś niewidzialna cząstka człowieka dalej żyje po jego śmierci. Po potopie z czasów Noego wierzenie to ugruntowały demoniczne praktyki spirytystyczne wywodzące się z Babilonu (Izaj. 47:1, 12; 5 Mojż. 18:10, 11).

      h Barbour twierdził, że wierzy w okup, to jest, że Chrystus umarł dla nas. Odrzucał jednak pojęcie „zastępstwa”, oznaczające, iż Chrystus umarł zamiast nas, iż jego śmierć stanowiła zapłatę za grzechy potomków Adama.

      i Podstawą tego rozumowania był pogląd, że siódme tysiąclecie dziejów ludzkości zaczęło się w roku 1873 i że w roku 1878 miał się skończyć okres niełaski Bożej dla rodowitego Izraela (trwający tyle samo, co poprzedni okres łaski). Chronologia ta była nieścisła, ponieważ opierała się na niedokładnym tłumaczeniu Dziejów Apostolskich 13:20 w Biblii króla Jakuba oraz na przekonaniu, iż do Księgi 1 Królewskiej 6:1 zakradł się podczas przepisywania błąd, a także dlatego, że przy określaniu dat panowania królów Judy i Izraela nie uwzględniono zachodzenia na siebie niektórych wydarzeń opisanych w Biblii. Dokładniejsze zrozumienie chronologii biblijnej przedstawiono w roku 1943 w książce „Prawda was wyswobodzi” i uściślono w następnym roku w książce „Przybliżyło się Królestwo”, jak również w późniejszych publikacjach.

      j Czasopismo wydawane w nowojorskim Brooklynie przez George’a Storrsa.

      k Kiedy w roku 1978 przedstawiciele prasy poprosili Świadków Jehowy o wyrażenie stanowiska w kwestii syjonizmu, Ciało Kierownicze odpowiedziało: „Świadkowie Jehowy w dalszym ciągu trzymają się biblijnej zasady neutralności wobec wszystkich rządów i ruchów politycznych. Są przekonani, iż żaden ruch zainicjowany przez człowieka nie zaprowadzi tego, co potrafi osiągnąć tylko niebiańskie Królestwo Boże”.

      l Niestety, wkrótce potem odeszła od niego, ponieważ chciała wysunąć na pierwszy plan własną osobę.

      a W krajach, gdzie wymaga tego prawo, wymienia się jednak miejscowego przedstawiciela Towarzystwa jako redaktora odpowiedzialnego.

      b Strażnica (wyd. ang.) z 1 i 15 listopada i z 1 grudnia 1962 roku (wyd. pol. numery 16, 17 i 18 z roku 1963).

      c Strażnica numer 14 i 18 z roku 1964.

      [Napis na stronie 120]

      Russell chętnie przyznawał, że w początkowych latach jego studiów biblijnych pomagali mu inni

      [Napis na stronie 122]

      Osobiście przeanalizowali dowody potwierdzające, że Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym

      [Napis na stronie 123]

      Badacze Pisma Świętego zrozumieli, że sprawiedliwość Boga pozostaje w doskonałej równowadze z Jego mądrością, miłością i mocą

      [Napis na stronie 127]

      Russell wyraźnie zrozumiał, że piekło nie jest miejscem pośmiertnych męczarni

      [Napis na stronie 129]

      Większość rozsądnych ludzi nie wierzyła w naukę o ogniu piekielnym

      [Napis na stronie 132]

      Zdecydowane stanowisko Russella w sprawie okupu miało daleko idące skutki

      [Napis na stronie 134]

      Zrozumieli, że proroctwa biblijne wyraźnie wskazywały na rok 1914

      [Napis na stronie 136]

      Nie wszystko następowało tak szybko, jak się tego spodziewali

      [Napis na stronie 139]

      Należało rozgłaszać dobrą nowinę o tym, że Królestwo Boże już panuje

      [Napis na stronie 140]

      Czy Armagedon miał być po prostu rewolucją społeczną?

      [Napis na stronie 141]

      W roku 1932 wreszcie zrozumiano, kto naprawdę jest „Izraelem Bożym”

      [Napis na stronie 143]

      Czy „niewolnik wierny i roztropny” jest osobą, czy klasą?

      [Napis na stronie 146]

      Stopniowo odchodzono od praktyk, które mogłyby zbytnio zwracać uwagę na pewne osoby

      [Napis na stronie 148]

      Dokonywano zmian, aby jeszcze ściślej trzymać się Słowa Bożego

      [Ramka na stronie 124]

      Oznajmianie imienia Bożego

      ◆ Od roku 1931 tych, którzy czczą Jehowę i służą Mu jako jedynemu prawdziwemu Bogu, nazywa się Świadkami Jehowy.

      ◆ Od 15 października roku 1931 na stronie tytułowej każdego numeru „Strażnicy” widnieje imię własne Boga, Jehowa.

      ◆ Chociaż w większości współczesnych tłumaczeń Biblii opuszczano imię własne Boga, Świadkowie Jehowy opublikowali w roku 1950 pierwszą część „Przekładu Nowego Świata”, w którym imieniu Bożemu przywrócono należne miejsce.

      ◆ Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica w celu zwrócenia szczególnej uwagi na imię Boże wydało oprócz samej Biblii mnóstwo innych publikacji, na przykład książki: „Jehowa” (1934), „Niech będzie uświęcone twoje imię” (1961), „‚Narody mają poznać, że Ja jestem Jehowa’ — jak?” (1971), a także broszurę „Imię Boże, które pozostanie na zawsze” (1984).

      [Ramka na stronie 126]

      ‛Czyżbyśmy mieli zaprzeczyć samemu Chrystusowi?’

      Po wykazaniu, iż nauka o Trójcy jest sprzeczna z Biblią i nierozsądna, C. T. Russell dał wyraz słusznemu oburzeniu, pytając: „Czyżbyśmy mieli więc zaprzeczyć apostołom i prorokom, a nawet samemu Jezusowi i odrzucić logikę oraz zdrowy rozsądek, aby trzymać się dogmatu wywodzącego się z mrocznej i zabobonnej przeszłości, przekazanego nam przez zepsuty, odstępczy Kościół? Nigdy! ‛Do zakonu i do świadectwa! Jeśli nie mówią według słowa tego, to dlatego, że nie ma w nich światła’” („Strażnica” z 15 sierpnia 1915 roku).

      [Ramka na stronie 133]

      Stopniowo odsłaniana prawda

      W roku 1882 Russell napisał: „Naszym jedynym wzorcem jest Biblia, jej nauki zaś naszym jedynym kredo, a ponieważ wiemy, iż prawdy ze Słowa Bożego są odsłaniane stopniowo, jesteśmy gotowi i zdecydowani uzupełniać i ulepszać nasze kredo (wiarę — wierzenia) w miarę jak z naszego Wzorca napływa coraz więcej światła” („Strażnica” z kwietnia 1882 roku, s. 7).

      [Ramka na stronach 144, 145]

      Wierzenia Świadków Jehowy

      ◆ Biblia jest natchnionym Słowem Bożym (2 Tym. 3:16, 17).

      Nie jest zwykłym sprawozdaniem historycznym czy zbiorem ludzkich poglądów, lecz słowem Boga, spisanym dla naszego pożytku (2 Piotra 1:21; Rzym. 15:4; 1 Kor. 10:11).

      ◆ Jedynym prawdziwym Bogiem jest Jehowa (Ps. 83:19, BT; 5 Mojż. 4:39).

      Jehowa jest Stwórcą wszystkiego i dlatego tylko On zasługuje na to, by Mu oddawać cześć (Obj. 4:11; Łuk. 4:8).

      Jehowa jest Władcą Wszechświata, wobec czego należy Mu się bezwzględne posłuszeństwo (Dzieje 4:24; Dan. 4:14; Dzieje 5:29).

      ◆ Jezus Chrystus jest jednorodzonym Synem Bożym, jedynym, który został stworzony bezpośrednio przez Boga (1 Jana 4:9; Kol. 1:13-16).

      Jezus był pierwszym dziełem stwórczym Boga; żył więc w niebie, zanim został poczęty i zrodzony jako człowiek (Obj. 3:14; Jana 8:23, 58).

      Jezus czcił swego Ojca jako jedynego prawdziwego Boga; nigdy nie uważał się za równego Bogu (Jana 17:3; 20:17; 14:28).

      Jezus oddał swe doskonałe człowiecze życie na okup za ludzkość. Jego ofiara umożliwia dostąpienie życia wiecznego wszystkim, którzy naprawdę w nią wierzą (Marka 10:45; Jana 3:16, 36).

      Jezus został wskrzeszony jako nieśmiertelna osoba duchowa (1 Piotra 3:18; Rzym. 6:9).

      Jezus powrócił (w tym znaczeniu, że będąc Królem, skierował swą uwagę na ziemię) i jest teraz obecny jako chwalebny duch (Mat. 24:3, 23-27; 25:31-33; Jana 14:19).

      ◆ Szatan jest niewidzialnym „władcą tego świata” (Jana 12:31; 1 Jana 5:19).

      Pierwotnie był doskonałym synem Bożym, ale pozwolił, żeby w jego sercu rozwinęła się pycha; pożądał czci należnej tylko Jehowie i sprytnie skłonił Adama i Ewę do usłuchania jego, a nie Boga. W ten sposób uczynił siebie Szatanem, to znaczy Przeciwnikiem (Jana 8:44; 1 Mojż. 3:1-5; por. 5 Mojż. 32:4, 5; Jak. 1:14, 15; Łuk. 4:5-7).

      Szatan „wprowadza w błąd całą zamieszkaną ziemię”; wraz ze swymi demonami jest odpowiedzialny za udrękę wzmagającą się na naszej planecie w obecnym czasie końca (Obj. 12:7-9, 12).

      W czasie wyznaczonym przez Boga Szatan i jego demony zostaną na zawsze zgładzeni (Obj. 20:10; 21:8).

      ◆ Królestwo Boże pod panowaniem Chrystusa zastąpi wszystkie rządy ludzkie i stanie się jedynym rządem nad całą ludzkością (Dan. 7:13, 14).

      Obecny niegodziwy system rzeczy zostanie całkowicie unicestwiony (Dan. 2:44; Obj. 16:14, 16; Izaj. 34:2).

      Królestwo Boże będzie rządziło sprawiedliwie i zapewni swym poddanym prawdziwy pokój (Izaj. 9:5, 6; 11:1-5; 32:17; Ps. 85:11-13).

      Niegodziwi zostaną na zawsze wykorzenieni, natomiast czciciele Jehowy będą się cieszyć trwałym bezpieczeństwem (Prz. 2:21, 22; Ps. 37:9-11; Mat. 25:41-46; 2 Tes. 1:6-9; Mich. 4:3-5).

      ◆ Od roku 1914d żyjemy w „czasie końca” tego niegodziwego świata (Mat. 24:3-14; 2 Tym. 3:1-5; Dan. 12:4, NW).

      W okresie tym dawane jest świadectwo wszystkim narodom; potem nastanie koniec, ale nie naszej planety, tylko tego nikczemnego systemu i bezbożnych ludzi (Mat. 24:3, 14; 2 Piotra 3:7; Kazn. 1:4).

      ◆ Jest tylko jedna droga prowadząca do życia; nie wszystkie religie czy praktyki religijne cieszą się uznaniem Bożym (Mat. 7:13, 14; Jana 4:23, 24; Efez. 4:4, 5).

      Religia prawdziwa nie przywiązuje wagi do rytuałów ani zewnętrznej formy, lecz kładzie nacisk na szczerą miłość do Boga, która wyraża się w przestrzeganiu Jego przykazań i w miłości bliźniego (Mat. 15:8, 9; 1 Jana 5:3; 3:10-18; 4:21; Jana 13:34, 35).

      Jehowie mogą służyć i zaskarbić sobie Jego uznanie ludzie ze wszystkich narodów, ras i języków (Dzieje 10:34, 35; Obj. 7:9-17).

      Można się modlić tylko do Jehowy przez Jezusa; nie wolno używać wizerunków — ani jako przedmiotów kultu, ani jako pomocy do wielbienia Boga (Mat. 6:9; Jana 14:6, 13, 14; 1 Jana 5:21; 2 Kor. 5:7; 6:16; Izaj. 42:8).

      Koniecznie trzeba się wystrzegać praktyk spirytystycznych (Gal. 5:19-21; 5 Mojż. 18:10-12; Obj. 21:8).

      Wśród prawdziwych chrześcijan nie ma podziału na duchownych i laików (Mat. 20:25-27; 23:8-12).

      Prawdziwy chrystianizm nie uzależnia zbawienia od przestrzegania cotygodniowego sabatu ani innych wymogów Prawa Mojżeszowego, gdyż oznaczałoby to odrzucenie Chrystusa, który wypełnił Prawo (Gal. 5:4; Rzym. 10:4; Kol. 2:13-17).

      Wyznawcy religii prawdziwej nie wdają się we współpracę międzywyznaniową (2 Kor. 6:14-17; Obj. 18:4).

      Wszyscy prawdziwi uczniowie Jezusa dają się ochrzcić przez całkowite zanurzenie (Mat. 28:19, 20; Marka 1:9, 10; Dzieje 8:36-38).

      Każdy, kto jest naśladowcą Jezusa i przestrzega jego przykazań, daje drugim świadectwo o Królestwie Bożym (Łuk. 4:43; 8:1; Mat. 10:7; 24:14).

      ◆ Śmierć jest następstwem grzechu odziedziczonego po Adamie (Rzym. 5:12; 6:23).

      W chwili śmierci umiera dusza (Ezech. 18:4, Bg).

      Umarli o niczym nie wiedzą (Ps. 146:4, Bg; Kazn. 9:5, 10).

      Piekło (Szeol, Hades) to powszechny grób ludzkości (Joba 14:13, Wujek; Obj. 20:13, 14, Bg).

      „Jezioro płonące ogniem”, do którego trafiają niepoprawni niegodziwcy, oznacza według samej Biblii „drugą śmierć”, śmierć wieczną (Obj. 21:8).

      Nadzieją dla umarłych i dla tych, którym śmierć zabrała bliskich, jest zmartwychwstanie (1 Kor. 15:20-22; Jana 5:28, 29; por. Jana 11:25, 26, 38-44; Marka 5:35-42).

      Nie będzie już śmierci wynikającej z grzechu Adama (1 Kor. 15:26; Izaj. 25:8; Obj. 21:4).

      ◆ Do nieba idzie „mała trzódka”, licząca tylko 144 000 osób (Łuk. 12:32; Obj. 14:1, 3).

      Należą do niej ci, którzy ‛narodzili się ponownie’ jako duchowi synowie Boży (Jana 3:3; 1 Piotra 1:3, 4).

      Bóg wybiera ich ze wszystkich ludów i narodów, aby panowali z Chrystusem w Królestwie (Obj. 5:9, 10; 20:6).

      ◆ Inni ludzie cieszący się uznaniem Bożym będą żyć wiecznie na ziemi (Ps. 37:29; Mat. 5:5; 2 Piotra 3:13).

      Ziemia nigdy nie będzie zniszczona ani wyludniona (Ps. 104:5; Izaj. 45:18).

      Zgodnie z pierwotnym zamierzeniem Bożym cała ziemia zostanie przeobrażona w raj (1 Mojż. 1:27, 28; 2:8, 9; Łuk. 23:42, 43).

      Wszyscy będą mieć wygodne domy i obfitość żywności (Izaj. 65:21-23; Ps. 72:16).

      Choroby, wszelkiego rodzaju kalectwa, a nawet śmierć będą należeć do przeszłości (Obj. 21:3, 4; Izaj. 35:5, 6).

      ◆ Do władz świeckich należy się odnosić z należnym szacunkiem (Rzym. 13:1-7; Tyt. 3:1, 2).

      Prawdziwi chrześcijanie nie przyłączają się do buntów przeciw władzy (Prz. 24:21, 22; Rzym. 13:1).

      Przestrzegają wszystkich praw, które nie są sprzeczne z prawem Bożym, ale na pierwszym miejscu stawiają posłuszeństwo względem Boga (Dzieje 5:29).

      Wzorem Jezusa zachowują neutralność wobec polityki tego świata (Mat. 22:15-21; Jana 6:15).

      ◆ Chrześcijanie muszą się trzymać biblijnych zasad co do krwi i moralności (Dzieje 15:28, 29).

      Doustne lub dożylne przyjmowanie krwi do organizmu jest pogwałceniem prawa Bożego (1 Mojż. 9:3-6; Dzieje 15:19, 20).

      Chrześcijanie mają być czyści pod względem moralnym; w ich życiu nie ma miejsca na rozpustę, cudzołóstwo i homoseksualizm ani na pijaństwo czy narkomanię (1 Kor. 6:9-11; 2 Kor. 7:1).

      ◆ Chrześcijanie przywiązują dużą wagę do uczciwości i rzetelności w spełnianiu obowiązków małżeńskich i rodzinnych (1 Tym. 5:8; Kol. 3:18-21; Hebr. 13:4).

      Chrześcijanom nie przystoi kłamać, oszukiwać w interesach ani postępować obłudnie (Prz. 6:16-19; Efez. 4:25; Mat. 6:5; Ps. 26:4).

      ◆ Chcąc wielbić Jehowę w sposób zasługujący na Jego uznanie, trzeba Go miłować ponad wszystko (Łuk. 10:27; 5 Mojż. 5:9).

      Sprawą najważniejszą w życiu prawdziwego chrześcijanina jest spełnianie woli Jehowy, a tym samym przysparzanie chwały Jego imieniu (Jana 4:34; Kol. 3:23; 1 Piotra 2:12).

      Wprawdzie chrześcijanie starają się według swych możliwości wyświadczać dobro wszystkim ludziom, ale są szczególnie zobowiązani do troski o współwyznawców, toteż zwłaszcza im pomagają w razie choroby lub nieszczęścia (Gal. 6:10; 1 Jana 3:16-18).

      Miłość do Boga oznacza dla prawdziwych chrześcijan nie tylko posłuszeństwo wobec Jego przykazania, by miłować bliźniego, lecz również niemiłowanie niemoralnego i materialistycznego stylu życia tego świata. Prawdziwi chrześcijanie nie są częścią tego świata, toteż nie biorą udziału w poczynaniach, które mogłyby świadczyć o przesiąknięciu jego duchem (Rzym. 13:8, 9; 1 Jana 2:15-17; Jana 15:19; Jak. 4:4).

      [Przypis]

      d Więcej szczegółów można znaleźć w książce „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi” na stronach 138-141.

      [Ilustracja na stronie 121]

      W 1879 roku 27-letni Russell zaczął wydawać „Strażnicę Syjońską”

      [Ilustracje na stronie 125]

      Sir Izaak Newton, Henry Grew i inni już dawno temu uznali, że nauka o Trójcy jest niebiblijna

      [Ilustracje na stronie 128]

      W trakcie publicznej dyskusji Russell dowodził, że umarli są naprawdę martwi, że nie żyją ani wśród aniołów, ani wśród demonów w jakimś padole rozpaczy

      Carnegie Hall w Allegheny w Pensylwanii, gdzie odbyła się owa dyskusja

      [Ilustracja na stronie 130]

      Russell odwiedzał miasta i miasteczka, by głosić prawdę o piekle

      [Ilustracja na stronie 131]

      Frederick Franz, jako student, poznał prawdę o stanie umarłych, co skłoniło go do obrania nowych celów życiowych

      [Ilustracja na stronie 135]

      Badacze Pisma Świętego szeroko rozgłaszali, że w roku 1914 zakończą się Czasy Pogan — na przykład rozprowadzając w owym roku ten traktat IBSA

      [Ilustracje na stronie 137]

      W roku 1931 za pośrednictwem największej podówczas sieci radiowej J. F. Rutherford wykazał, że tylko Królestwo Boże potrafi przynieść trwałe rozwiązanie problemów ludzkości

      Przemówienie „Królestwo — nadzieja świata” przekazywały jednocześnie 163 stacje radiowe, a później powtórzyło je 340 innych

      [Ilustracje na stronie 142]

      W roku 1925 A. H. Macmillan został wysłany statkiem do Palestyny, ponieważ bardzo interesowano się wówczas rolą Żydów w spełnieniu proroctw biblijnych

  • Jak staliśmy się znani jako Świadkowie Jehowy
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
    • Rozdział 11

      Jak staliśmy się znani jako Świadkowie Jehowy

      W PIERWSZYCH dziesięcioleciach swej nowożytnej historii często byli nazywani po prostu Badaczami Pisma Świętego. Gdy dopytywano się o nazwę ich organizacji, nasi bracia na ogół mówili: „Jesteśmy chrześcijanami”. Na pytanie w tej sprawie brat Russell odpowiedział na łamach Strażnicy: „Nie oddzielamy się od innych chrześcijan przez przyjęcie jakiejś szczególnej czy odrębnej nazwy. Wystarcza nam określenie ‚chrześcijanie’, pod którym byli znani pierwsi święci” (wydanie z września 1888 roku).

      Jak więc doszło do tego, że dziś jesteśmy znani jako Świadkowie Jehowy?

      Nazwa „chrześcijanie”

      Zarówno w I stuleciu, jak i w czasach nowożytnych prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa nazywali siebie oraz swych współwyznawców „braćmi”, „przyjaciółmi” i „zborem Bożym” (Dzieje 11:29; 3 Jana 14; 1 Kor. 1:2). O Chrystusie mówili jako o „Panu”, a o sobie jako o „niewolnikach Chrystusa Jezusa” i „niewolnikach Bożych” (Kol. 3:24; Filip. 1:1; 1 Piotra 2:16). Określenia te stosowano w zborze powszechnie i wszyscy je dobrze znali.

      W I wieku styl życia oparty na wierze w Jezusa Chrystusa (a w szerszym znaczeniu także zbór) zwano „Drogą” (Dzieje 9:2; 19:9). A z Dziejów Apostolskich 18:25 w brzmieniu niektórych przekładów wynika, że określano go również mianem „drogi Jehowy”.a Natomiast osoby postronne niekiedy nazywały zbór ironicznie „sektą nazarejczyków” (Dzieje 24:5).

      W roku 44 n.e. lub nieco później wierni naśladowcy Jezusa Chrystusa stali się znani jako chrześcijanie. Niektórzy uważają, że nazwę tę nadali im ludzie spoza zboru i że miała ona znaczenie ujemne. Jednak zdaniem wielu leksykografów i komentatorów Biblii czasownik użyty w Dziejach Apostolskich 11:26 wskazuje na Boskie kierownictwo lub objawienie. Toteż w Chrześcijańskich Pismach Greckich w Przekładzie Nowego Świata werset ten brzmi: „Po raz pierwszy właśnie w Antiochii dzięki Boskiej opatrzności nazwano uczniów chrześcijanami”. (Podobne tłumaczenia znajdujemy w Literal Translation of the Holy Bible Roberta Younga, wydanie zrewidowane z roku 1898, w The Simple English Bible z roku 1981 oraz w New Testament Hugona McCorda z roku 1988). Około roku 58 nazwę „chrześcijanie” dobrze znali nawet urzędnicy rzymscy (Dzieje 26:28).

      Dopóki żyli apostołowie Chrystusa, określenie to odróżniało chrześcijan od wyznawców innych religii i było zupełnie jednoznaczne (1 Piotra 4:16). Jeśli ktoś uważał się za chrześcijanina, ale swymi poglądami religijnymi czy postępowaniem zadawał temu kłam, był wykluczany ze społeczności chrześcijańskiej. Jednakże jak zapowiedział Jezus, po śmierci apostołów Szatan zasiał nasiona, które wydały fałszywych chrześcijan. Ci oszuści również rościli sobie prawo do miana chrześcijan (Mat. 13:24, 25, 37-39). Kiedy odstępczy chrystianizm zaczął nawracać ludzi siłą, niektórzy przyznawali się do tej religii tylko po to, by uniknąć prześladowań. Z czasem każdego Europejczyka, który nie podawał się za żyda, muzułmanina czy ateistę, na ogół uważano za chrześcijanina — bez względu na to, w co wierzył i jak się prowadził.

      Przezwiska

      Począwszy od XVI wieku sytuacja ta stwarzała pewną trudność dla reformatorów. Jak mieli się odróżniać od innych ludzi podających się za chrześcijan, skoro owej nazwy używano tak niefrasobliwie?

      Często przyjmowano po prostu jakieś przezwisko ukute przez wrogów. Na przykład w Niemczech miano luteran pierwsi nadali zwolennikom Marcina Lutra jego religijni przeciwnicy. Ludzi skupionych wokół Johna Wesleya nazwano w Anglii metodystami, ponieważ spełniali swe obowiązki religijne niezwykle precyzyjnie i metodycznie. Określenie anabaptyści („nowochrzczeńcy”) było przezwiskiem, które członkowie tego wyznania początkowo odrzucali, ale z czasem poszli na swego rodzaju kompromis i przyjęli nazwę baptyści.

      A co z Badaczami Pisma Świętego? Duchowieństwo nazywało ich russellitami lub rutherfordzistami. Jednakże zaakceptowanie któregoś z tych określeń sprzyjałoby duchowi sekciarstwa. Nie byłoby zgodne z napomnieniem, którego udzielił pierwszym chrześcijanom apostoł Paweł, gdy napisał: „Bo jeśli jeden mówi: ‚Ja należę do Pawła’, a drugi mówi: ‚Ja do Apollosa’, to czy nie jesteście po prostu ludźmi [to znaczy osobami usposobionymi cieleśnie, a nie duchowo]?” (1 Kor. 3:4). Niektórzy nazywali Badaczy „ludźmi Brzasku Tysiąclecia”, ale przecież głosili oni nie tylko o Tysiącletnim Panowaniu Chrystusa. Inni określali ich mianem „ludzi Strażnicy”, lecz i to nie było stosowne, ponieważ Strażnica stanowiła zaledwie jedną z wielu publikacji, których używali do krzewienia prawdy biblijnej.

      Potrzeba odrębnej nazwy

      Z biegiem czasu stawało się coraz bardziej oczywiste, że oprócz określenia „chrześcijanie” zbór sług Jehowy istotnie potrzebował jakiejś odrębnej nazwy. W świadomości ogółu pojęcie „chrześcijanin” uległo wypaczeniu, ponieważ ludzie podający się za chrześcijan dość często nic albo prawie nic nie wiedzieli o tym, kim był Jezus Chrystus, czego nauczał i co powinni czynić, żeby naprawdę być jego uczniami. Ponadto pogłębiające się zrozumienie Słowa Bożego coraz wyraźniej uprzytamniało naszym braciom, że muszą się oddzielić i odróżnić od społeczności religijnych, które kłamliwie podawały się za chrześcijańskie.

      Co prawda nasi bracia często określali siebie mianem Badaczy Pisma Świętego, a od roku 1910, mówiąc o swych zebraniach, posługiwali się nazwą Stowarzyszenie Międzynarodowych Badaczy Pisma Świętego. W roku 1914 zaczęli używać w odniesieniu do poszczególnych grup nazwy Stowarzyszeni Badacze Pisma Świętego — dla odróżnienia od nowo utworzonej, zarejestrowanej korporacji Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego. Ale ich oddawanie czci Bogu nie ograniczało się do analizowania Pisma Świętego. Poza tym studiowali je przecież jeszcze inni — jedni ze czcią, drudzy z krytycznym nastawieniem, a wielu tylko dlatego, że uważali Biblię za dobrą lekturę. Po śmierci brata Russella niektórzy jego dawni towarzysze nie chcieli dalej współpracować z Towarzystwem Strażnica oraz Międzynarodowym Stowarzyszeniem Badaczy Pisma Świętego, a nawet przeciwstawiali się ich działalności. Te odstępcze grupy nazywały siebie różnie, ale część z nich pozostała przy określeniu Stowarzyszeni Badacze Pisma Świętego. Wywoływało to dodatkowe zamieszanie.

      Jednakże w roku 1931 przyjęliśmy nazwę rzeczywiście jedyną w swoim rodzaju: Świadkowie Jehowy. Pisarz Chandler W. Sterling uznał to za „genialny pomysł” J. F. Rutherforda, ówczesnego prezesa Towarzystwa Strażnica. Widział w tym sprytne posunięcie, które nie tylko pozwoliło nadać grupie oficjalną nazwę, lecz na dodatek ułatwiło taką interpretację wszystkich biblijnych wzmianek o „świadkach” lub „świadczeniu”, by odnosiły się konkretnie do Świadków Jehowy. Tymczasem A. H. Macmillan, bliski współpracownik trzech prezesów Towarzystwa Strażnica, tak się wypowiedział na temat odnośnego oświadczenia brata Rutherforda: „Nie miałem i nie mam najmniejszych wątpliwości, że w tej sprawie kierował nim Pan i że Jehowa życzy sobie, byśmy nosili tę nazwę, z której zresztą ogromnie się cieszymy”. Czyj pogląd był słuszny w świetle faktów? Czy przyjęcie tej nazwy stanowiło „genialny pomysł” brata Rutherforda, czy też należy je przypisać Boskiej opatrzności?

      Jak doszło do przyjęcia tej nazwy?

      W VIII wieku p.n.e. Jehowa pobudził Izajasza do spisania słów: „‚Wy jesteście moimi świadkami’, brzmi wypowiedź Jehowy, ‚jak i sługą moim, którego wybrałem, abyście wiedzieli i wierzyli we mnie, i abyście rozumieli, że jestem Ten sam. Przede mną nie utworzono Boga, a po mnie dalej żadnego nie było. (...) Wy jesteście moimi świadkami’, brzmi wypowiedź Jehowy, ‚a ja jestem Bogiem’” (Izaj. 43:10, 12, NW). Z Chrześcijańskich Pism Greckich wynika, że wiele proroctw zapisanych przez Izajasza spełniło się na zborze chrześcijańskim (por. Izaj. 8:18 z Hebr. 2:10-13 oraz Izaj. 66:22 z Obj. 21:1, 2). Ale przez pierwsze 40 lat publikowania Strażnicy nigdy szczegółowo nie omawiano w niej Księgi Izajasza 43:10 i 12.

      Potem jednak w trakcie badania Pisma Świętego słudzy Jehowy zwrócili uwagę na nowe, znamienne wydarzenia. W roku 1914 narodziło się w niebiosach Królestwo Boże, którego mesjańskim Władcą jest Jezus. Kiedy w roku 1925 Strażnica wyjaśniała tę sprawę, w 11 różnych numerach wspomniano o proroczym nakazie składania świadectwa na rzecz Jehowy, zawartym w 43 rozdziale Księgi Izajasza.

      W głównym artykule Strażnicy z 1 stycznia 1926 roku zadano mobilizujące pytanie: „Kto uczci Jehowę?” Podczas następnych pięciu lat w 46 wydaniach Strażnicy omawiano niektóre fragmenty Księgi Izajasza 43:10-12 i za każdym razem odnoszono je do prawdziwych chrześcijan.b W roku 1929 podkreślono, że doniosła kwestia sporna, wobec której stoją wszystkie rozumne stworzenia, wiąże się z uczczeniem imienia Jehowy. A podczas omawiania wynikających stąd powinności sług Jehowy często rozważano Księgę Izajasza 43:10-12.

      Jak zatem widać, dzięki studiowaniu Biblii wielokrotnie kierowano uwagę na obowiązek okazywania się świadkami Jehowy. Nie zajmowano się przy tym nazwą jakiejś grupy, lecz dziełem, które ma ona wykonywać.

      Ale pod jakim mianem winni być znani ci świadkowie? Jaka nazwa byłaby najodpowiedniejsza, biorąc pod uwagę pełnioną przez nich działalność? Do jakich wniosków prowadzi samo Słowo Boże? Zagadnienia te rozważono na zgromadzeniu zorganizowanym w dniach od 24 do 30 lipca 1931 roku w Columbus w stanie Ohio.

      Nowa nazwa

      Na stronie tytułowej programu zgromadzenia widniały duże litery J W. Co oznaczały? Wyjaśniono to dopiero w niedzielę 26 lipca. Tego dnia brat Rutherford przedstawił wykład publiczny „Królestwo — nadzieja świata”. Wykazując w tym przemówieniu, kim są głosiciele Królestwa Bożego, wyraźnie podał nazwę Świadkowie Jehowy (po angielsku Jehovah’s Witnesses).

      W innym przemówieniu, wygłoszonym nieco później tegoż dnia, brat Rutherford rozwinął tę myśl, uzasadniając potrzebę przyjęcia odrębnej nazwyc. A na co wskazywało w tej sprawie samo Pismo Święte? Mówca przytoczył Dzieje Apostolskie 15:14, gdzie zwrócono uwagę na zamierzenie Boga dotyczące wybrania z narodów „ludu dla swego imienia”. Podkreślił również, iż zgodnie z Księgą Objawienia 3:14 Jezus Chrystus jest „świadkiem wiernym i prawdziwym”. Przytoczył słowa Jezusa z Ewangelii według Jana 18:37: „Po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie”. Potem skierował uwagę na List 1 Piotra 2:9, 10, gdzie powiedziano, iż słudzy Boży mają ‛szeroko oznajmiać wspaniałe przymioty tego, który ich powołał z ciemności do swego zdumiewającego światła’. Po omówieniu szeregu wersetów z Księgi Izajasza, z których nie wszystkie wówczas dobrze rozumiano, doszedł w swych wywodach do punktu kulminacyjnego, cytując Izajasza 43:8-12, gdzie między innymi podano Boskie orzeczenie: „‚Wy jesteście moimi świadkami’, brzmi wypowiedź Jehowy, ‚a ja jestem Bogiem’” (NW). Jaki wniosek wyciągnęli więc słudzy Jehowy ze studium Jego Słowa? Jaka nazwa harmonizowałaby ze sposobem, w jaki Bóg się nimi posługiwał?

      Jednoznaczna odpowiedź na owe pytania została zawarta w rezolucji, którą entuzjastycznie przyjęto na tym zgromadzeniu.d Oznajmiono w niej między innymi:

      „Chcąc podać do wiadomości nasze prawdziwe stanowisko, w przekonaniu, że pozostaje to w harmonii z wolą Bożą wyrażoną w Jego Słowie, OŚWIADCZAMY, co następuje:

      „ŻE darzymy ogromną miłością brata Charlesa T. Russella ze względu na jego dzieło i że z radością przyznajemy, iż Pan się nim posługiwał i obficie błogosławił jego pracy, jednak stosownie do Słowa Bożego nie możemy przystać na to, by nas nazywano ‚russellitami’; że Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica, Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego oraz Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej to jedynie nazwy korporacji, które utworzyliśmy jako społeczność chrześcijan i którymi zarządzamy oraz posługujemy się do prowadzenia dzieła zgodnie z przykazaniami Bożymi, niemniej nie jest rzeczą słuszną, by którakolwiek z tych nazw była nam nadawana albo odnosiła się do nas jako do grona chrześcijan postępujących śladami naszego Pana i Mistrza, Chrystusa Jezusa; że badamy Pismo Święte, ale jako grono chrześcijan tworzących pewne stowarzyszenie nie przybieramy nazwy ‚Badacze Pisma Świętego’ i nie życzymy sobie, by używano tej lub podobnych nazw do oznaczenia naszej właściwej pozycji przed Panem; że nie chcemy nosić imienia jakiegokolwiek człowieka ani być od niego nazywani;

      „ŻE będąc odkupieni drogocenną krwią Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela, oraz usprawiedliwieni i spłodzeni przez Jehowę Boga, i powołani do Jego Królestwa, bez wahania oświadczamy, że jesteśmy całkowicie poddani Jehowie Bogu i Jego Królestwu; że jesteśmy sługami Jehowy Boga upoważnionymi do wykonania w Jego imieniu pewnego dzieła, mianowicie dawania — zgodnie z Jego przykazaniem — świadectwa o Jezusie Chrystusie i powiadamiania ludzi, iż Jehowa jest prawdziwym i wszechmocnym Bogiem. Z radością więc obieramy i przyjmujemy imię, które Pan Bóg wypowiedział swymi ustami, i pragniemy, by nas znano pod tym imieniem i nazywano nim, a mianowicie: Świadkowie Jehowy (Izaj. 43:10-12)”.e

      Burza oklasków, jaka się zerwała po odczytaniu całej rezolucji, stanowiła dowód, że obecni w pełni zgadzali się z jej treścią.

      Przyjęcie na siebie odpowiedzialności

      Jakimż zaszczytem jest noszenie imienia jedynego prawdziwego Boga, Władcy całego wszechświata! Niemniej z nazwą tą wiąże się pewna odpowiedzialność, której nie chcą na siebie wziąć inne ugrupowania religijne. Brat Rutherford powiedział w swym przemówieniu: „Szczęśliwi są ludzie mogący przyjąć imię, którego nie chce nosić nikt pod słońcem, z wyjątkiem osób całkowicie i bez reszty oddanych Jehowie”. Jakież to stosowne, żeby słudzy Jehowy nosili osobiste imię Boga, żeby oznajmiali je drugim i żeby odgrywało ono zasadniczą rolę w ogłaszaniu Jego zamierzeń!

      Każda grupa i każda osoba przemawiająca w imieniu Jehowy bierze na siebie obowiązek wiernego przekazywania Jego słowa (Jer. 23:26-28). Musi oznajmiać nie tylko postanowienia powzięte przez Jehowę dla dobra ludzi miłujących prawość, lecz także Jego wyroki na czynicieli bezprawia. Do świadków Bożych odnosi się polecenie, które Jehowa dał niegdyś swym prorokom — nie wolno im niczego ujmować z Jego słów przez zaniechanie ich ogłaszania (Jer. 1:17; 26:2; Ezech. 3:1-11). Muszą obwieszczać „rok dobrej woli ze strony Jehowy i dzień pomsty ze strony naszego Boga” (Izaj. 61:1, 2, NW). Z powinności tej zdawali sobie sprawę wszyscy, którzy przyjęli wspomnianą rezolucję, toteż w ostatniej jej części oświadczono:

      „Jako świadkowie Jehowy, za swój jedyny i wyłączny cel uznajemy okazywanie całkowitego posłuszeństwa Jego przykazaniom i oznajmianie, że On jest jedynym prawdziwym i wszechmocnym Bogiem, że Jego Słowo jest prawdziwe, a imię Jego godne wszelkiej czci i chwały; że Chrystus jest Królem, którego Bóg osadził na swym tronie władzy, że jego Królestwo już nastało i że posłuszni przykazaniom Pańskim, musimy teraz obwieszczać tę dobrą nowinę na świadectwo narodom i powiadamiać władców oraz zwykłych ludzi o okrutnej i ciemięskiej organizacji Szatana, wskazując szczególnie na ‚chrześcijaństwo’ jako na najnikczemniejszą część tej widzialnej organizacji, oraz o zamiarze Jehowy co do zgładzenia w niedalekiej przyszłości szatańskiej organizacji, po którym to wielkim dziele Chrystus Król szybko zapewni posłusznym ludziom na ziemi pokój i dobrobyt, wolność i zdrowie, szczęście i życie wieczne; że poza Królestwem Bożym nie ma innej nadziei dla świata i że to poselstwo musi być głoszone przez tych, którzy dają się poznać jako świadkowie Jehowy.

      „Wszystkich, którzy całkowicie oddali się Jehowie i Jego Królestwu, zapraszamy z całą pokorą do wzięcia udziału w ogłaszaniu tej dobrej nowiny innym ludziom, żeby sprawiedliwy sztandar Pański mógł być podniesiony, żeby ludy świata mogły poznać, gdzie znaleźć prawdę i nadzieję na ratunek, a przede wszystkim, żeby zostało usprawiedliwione i wywyższone wzniosłe i święte imię Jehowy Boga”.

      Nie tylko w Columbus w Ameryce, lecz i w odległej Australii słuchacze przyjęli ogłoszenie tej nowej nazwy hucznymi oklaskami. W Japonii po wielogodzinnych staraniach w końcu udało się w środku nocy odebrać na falach krótkich fragment programu, który natychmiast przetłumaczono. Dzięki temu ową rezolucję i burzę oklasków usłyszeli też członkowie tamtejszej nielicznej grupy. Była wśród nich Matsue Ishii, która później napisała, iż wspólnie ‛wznieśli radosny okrzyk, jednocząc się z braćmi w Ameryce’. Po kongresie w Columbus Świadkowie Jehowy we wszystkich krajach, w których pełnili służbę kaznodziejską, wyrazili na zgromadzeniach i w zborach pełne poparcie dla tej rezolucji. Na przykład z Norwegii doniesiono: „Gdy na dorocznym zgromadzeniu (...) w Oslo przyjmowaliśmy naszą nową nazwę ‚Świadkowie Jehowy’, wszyscy zerwaliśmy się z miejsc i z wielkim entuzjazmem zawołaliśmy: ‚Tak!’”

      Coś więcej niż etykietka

      Czy szeroki ogół dowiedział się, że nasi bracia przyjęli nową nazwę? Oczywiście! Przemówienie, w którym po raz pierwszy została ogłoszona, transmitowano przez największą podówczas sieć radiową. Rezolucję przedstawiającą tę nową nazwę zamieszczono ponadto w broszurze Królestwo — nadzieja świata. Po wspomnianym zgromadzeniu Świadkowie Jehowy rozpowszechnili miliony egzemplarzy tej broszury w wielu językach w Ameryce Północnej i Południowej, w Europie, Afryce, Azji, Australii i na wyspach morskich. Nie poprzestawali na proponowaniu jej w służbie od domu do domu, lecz starali się wręczyć ją również wszystkim urzędnikom państwowym, znanym przedsiębiorcom oraz duchownym. W roku 1992 żyły jeszcze osoby, które dobrze pamiętały swój udział w owej znamiennej kampanii.

      Nie każdy chętnie przyjmował tę broszurę. Eva Abbott przypomina sobie, że gdy wychodziła z domu pewnego duchownego w USA, broszura przefrunęła nad jej głową i wylądowała na ziemi. Nie chciała jej tak zostawić, więc schyliła się po nią, ale jakiś duży pies warcząc wyrwał jej broszurę z ręki i zaniósł swemu panu, którym był ów ksiądz. Eva powiedziała: „Mnie się nie udało jej tam dostarczyć, ale pies sobie poradził!”

      Martin Pötzinger, który później został członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy, wspominał: „Przy każdych drzwiach ludzie byli zdumieni, gdy się przedstawialiśmy: ‚Dzisiaj przychodzę do państwa jako świadek Jehowy’. Kręcili głową lub pytali: ‚Nie jest pan już Badaczem Pisma Świętego? Czy przystąpił pan do jakiejś nowej sekty?’” Ale stopniowo się to zmieniało. Po upływie kilkudziesięciu lat od przyjęcia tej niepowtarzalnej nazwy brat Pötzinger napisał: „Jakże inaczej wygląda to dzisiaj! (...) Zanim zdążę coś powiedzieć, ludzie już mówią: ‚Pan jest chyba Świadkiem Jehowy’”. Obecnie nazwa ta rzeczywiście stała się wszędzie znana.

      Nie jest to po prostu jakaś etykietka. Wszyscy Świadkowie Jehowy, starzy czy młodzi, kobiety czy mężczyźni, uczestniczą w świadczeniu o Jehowie i Jego wspaniałych zamierzeniach. Profesor historii religii C. S. Braden mógł więc napisać: „Świadkowie Jehowy dosłownie pokryli całą ziemię swoim świadczeniem” (These Also Believe).

      Co prawda nasi bracia świadczyli już po całej ziemi, zanim przyjęli nazwę Świadkowie Jehowy, niemniej z perspektywy czasu widać, że Jehowa przygotowywał ich do jeszcze większego dzieła — do zgromadzania wielkiej rzeszy, która ma być przeprowadzona żywo przez Armagedon i uzyskać sposobność życia wiecznego na rajskiej ziemi.

      [Przypisy]

      a Chrześcijańskie Pisma Greckie w Przekładzie Nowego Świata, A Literal Translation of the New Testament . . . From the Text of the Vatican Manuscript Hermana Heinfettera oraz sześć przekładów hebrajskich. Zobacz też przypis do Dziejów 19:23 w NW.

      b W okresie tym ukazały się w Strażnicy między innymi następujące artykuły główne: „Jehowa i Jego sprawy”, „Chwalcie imię Jego”, „Lud imieniowi swemu”, „Wysokie jest imię Jego”, „Prawdziwy i wierny świadek”, „Chwała Jehowie”, „Rozkoszuj się w Jehowie”, „Jehowa Najwyższy”, „Usprawiedliwienie imienia Jehowy”, „Jego imię” oraz „Śpiewajcie Jehowie”.

      c Zobacz artykuł „Nowe imię” w Strażnicy z 1 października 1931 roku (wyd. pol. z 1 grudnia 1931 roku).

      d Strażnica z 15 września 1931 roku, ss. 278 i 279.

      e Wprawdzie wszystko wskazuje na to, że wyborem nazwy Świadkowie Jehowy kierował sam Jehowa, ale w Strażnicy (z 1 lutego 1944 roku, ss. 42, 43, a także nr 6 z roku 1959, ss. 23, 24) oraz w książce „Nowe niebiosa i nowa ziemia” (ss. 239-245) wyjaśniono później, iż nazwa ta nie jest „nowym imieniem” wspomnianym w Izajasza 62:2 i 65:15 oraz w Objawieniu 2:17, chociaż harmonizuje z nowymi stosunkami, o których jest mowa w obu wersetach z Księgi Izajasza.

      [Napis na stronie 149]

      „Dzięki Boskiej opatrzności nazwano uczniów chrześcijanami”

      [Napis na stronie 150]

      W świadomości ogółu pojęcie „chrześcijanin” uległo wypaczeniu

      [Napis na stronie 151]

      Byli czymś więcej niż tylko Badaczami Pisma Świętego

      [Napis na stronie 157]

      „‚Wy jesteście moimi świadkami’, brzmi wypowiedź Jehowy, ‚a ja jestem Bogiem’”

      [Ramka na stronie 151]

      Nazwa Świadkowie Jehowy w Ameryce

      angielski Jehovah’s Witnesses

      arabski ش‍هود ‍ي‍هوه‍

      chiński 耶和華見證人

      francuski Témoins de Jéhovah

      grecki Μάρτυρες του Ιεχωβά

      grenlandzki Jehovap Nalunaajaasui

      hiszpański Testigos de Jehová

      japoński エホバの証人

      koreański 여호와의 증인

      ormiański Եհովայի Վկաներ

      papiamento Testigonan di Jehova

      polski Świadkowie Jehowy

      portugalski Testemunhas de Jeová

      samoański Molimau a Ieova

      sranantongo Jehovah Kotoigi

      tagalski Mga Saksi ni Jehova

      wietnamski Nhân-chứng Giê-hô-va

      włoski Testimoni di Geova

      [Ramka na stronie 152]

      Inni też to dostrzegli

      Nie tylko w „Strażnicy” wykazywano na podstawie Biblii, że Jehowa miał mieć na ziemi świadków. Na przykład w książce „Lectures on Daniel the Prophet” (Kazania na temat proroka Daniela), wydanej po raz pierwszy w roku 1911, H. A. Ironside tak napisał o tych, na których spełnią się wspaniałe obietnice z 43 rozdziału Księgi Izajasza: „Będą świadkami Jehowy składającymi świadectwo o mocy i chwale jedynego prawdziwego Boga, gdy odstępcze chrześcijaństwo będzie w całkowitym zaślepieniu wierzyć kłamstwom Antychrysta”.

      [Ramka na stronie 153]

      Nazwa Świadkowie Jehowy w Azji i na wyspach Pacyfiku

      angielski Jehovah’s Witnesses

      bengalski যিহোবার সাক্ষিরা

      bikol, cebuański, hiligajno,

      samar-leyte, tagalski Mga Saksi ni Jehova

      birmański ယေဟောဝါသက်သေမျာ

      bislama Ol Wetnes blong Jeova

      chiński 耶和華見證人

      fidżyjski Vakadinadina i Jiova

      gudżarati યહોવાહના સાક્ષીઓ

      hindi यहोवा के साक्षी

      hiri motu Iehova ena Witness Taudia

      ilokański Dagiti Saksi ni Jehova

      indonezyjski Saksi-Saksi Yehuwa

      japoński エホバの証人

      japski Pi Mich Rok Jehovah

      kannada ಯೆಹೋವನ ಸಾಕ್ಷಿಗಳು

      koreański 여호와의 증인

      malajalam യഹോവയുടെ സാക്ഷികൾ

      marati यहोवाचे साक्षीदार

      marszalski Dri Kennan ro an Jeova

      neomelanezyjski Ol Witnes Bilong Jehova

      neosalomoński all’gether Jehovah’s Witness

      nepalski यहोवाका साक्षीहरू

      niue Tau Fakamoli a Iehova

      palauański reSioning er a Jehovah

      pangasinan Saray Tasi nen Jehova

      ponapeański Sounkadehde kan en Siohwa

      rarotongański Au Kite o Iehova

      rosyjski Свидетели Иеговы

      samoański, tuwaluski Molimau a Ieova

      syngaleski යෙහෝවාගේ සාක්ෂිකරුවෝ

      tahitański Ite no Iehova

      tajski พยาน​พระ​ยะโฮวา

      tamilski யெகோவாவின் சாட்சிகள்

      telugu యెహోవాసాక్షులు

      tongański Fakamo‘oni ‘a Sihova

      truk Ekkewe Chon Pwarata Jiowa

      urdu ہاوگ‌ےک‌ہاووہی

      wietnamski Nhân-chứng Giê-hô-va

      [Ramka na stronie 154]

      Nazwa Świadkowie Jehowy w Afryce

      afrykanerski Jehovah se Getuies

      amharski የይሖዋ ምሥክሮች

      angielski Jehovah’s Witnesses

      arabski ش‍هود ‍ي‍هوه‍

      czewa Mboni za Yehova

      efik Mme Ntiense Jehovah

      ewe Yehowa Ðasefowo

      francuski Témoins de Jéhovah

      ga Yehowa Odasefoi

      gun Kunnudetọ Jehovah tọn lẹ

      hausa Shaidun Jehovah

      igbo Ndịàmà Jehova

      joruba Ẹlẹ́rìí Jehofa

      khosa amaNgqina kaYehova

      kibembe Inte sha kwa Yehova

      kiluba Ba Tumoni twa Yehova

      kisi Seiyaa Jɛhowaa

      kwanyama Eendombwedi daJehova

      lingala Batemwe ya Jéhovah

      lozi Lipaki za Jehova

      luba Bantemu ba Yehowa

      luganda Abajulirwa ba Yakuwa

      malgaski Vavolombelon’i Jehovah

      moore A Zeova Kaset rãmba

      ndonga Oonzapo dhaJehova

      pedi Dihlatse tša Jehofa

      portugalski Testemunhas de Jeová

      ruandyjski Abahamya ba Yehova

      rundi Ivyabona vya Yehova

      sango A-Témoin ti Jéhovah

      soto Lipaki tsa Jehova

      suahili Mashahidi wa Yehova

      szona Zvapupu zvaJehovha

      tigrina ናይ የሆዋ መሰኻኽር

      tsonga Timbhoni ta Yehova

      tswana Basupi ba ga Jehofa

      twi Yehowa Adansefo

      wenda Ṱhanzi dza Yehova

      zuluski oFakazi BakaJehova

      [Ramka na stronie 154]

      Nazwa Świadkowie Jehowy w Europie oraz na Bliskim Wschodzie

      albański Dëshmitarët e Jehovait

      angielski Jehovah’s Witnesses

      arabski ش‍هود ‍ي‍هوه‍

      bułgarski Свидетелите на Йехова

      chorwacki Jehovini svjedoci

      czeski svĕdkové Jehovovi

      duński Jehovas Vidner

      estoński Jehoova tunnistajad

      fiński Jehovan todistajat

      francuski Témoins de Jéhovah

      grecki Μάρτυρες του Ιεχωβά

      hebrajski עדי־יהוה

      hiszpański Testigos de Jehová

      holenderski Jehovah’s Getuigen

      islandzki Vottar Jehóva

      macedoński, serbski Јеховини сведоци

      maltański Xhieda ta’ Jehovah

      niemiecki Jehovas Zeugen

      norweski Jehovas vitner

      ormiański Եհովայի Վկաներ

      polski Świadkowie Jehowy

      portugalski Testemunhas de Jeová

      rosyjski Свидетели Иеговы

      rumuński Martorii lui Iehova

      słowacki Jehovovi svedkovia

      słoweński Jehovove priče

      szwedzki Jehovas vittnen

      turecki Yehova’nın Şahitleri

      ukraiński Свідки Єгови

      węgierski Jehova Tanúi

      włoski Testimoni di Geova

  • Wielka rzesza — ma żyć w niebie czy na ziemi?
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
    • Rozdział 12

      Wielka rzesza — ma żyć w niebie czy na ziemi?

      W PRZECIWIEŃSTWIE do wyznawców chrześcijaństwa większość Świadków Jehowy ma nadzieję żyć wiecznie na ziemi, a nie w niebie. Dlaczego?

      Nie zawsze tak było. Chrześcijanie w I stuleciu spodziewali się, że kiedyś będą panować razem z Jezusem Chrystusem jako królowie niebiańscy (Mat. 11:12; Łuk. 22:28-30). Jezus powiedział im jednak, iż dziedzice Królestwa mają stanowić jedynie „małą trzódkę” (Łuk. 12:32). Kto będzie do niej należał? Jak liczne miało być to grono? O tym dowiedzieli się dopiero później.

      W dniu Pięćdziesiątnicy roku 33 n.e. na współdziedziców Chrystusa zostali namaszczeni duchem świętym jego pierwsi uczniowie, będący z pochodzenia Żydami. W roku 36 zrozumieli dzięki oddziaływaniu ducha Bożego, iż w dziedzictwie tym dostąpią też udziału nie obrzezani poganie (Dzieje 15:7-9; Efez. 3:5, 6). Po upływie dalszych 60 lat objawiono apostołowi Janowi, że do współudziału z Chrystusem w niebiańskim Królestwie zostanie wziętych z ziemi tylko 144 000 osób (Obj. 7:4-8; 14:1-3).

      Nadzieję taką żywili Charles Taze Russell oraz jego towarzysze, a także większość Świadków Jehowy do połowy lat trzydziestych naszego wieku. Dzięki studiowaniu Pisma Świętego dowiedzieli się ponadto, iż namaszczenie duchem świętym oznacza dla nich nie tylko widoki na usługiwanie w niebie w charakterze współkrólów i współkapłanów Chrystusa, ale również powinność wykonywania specjalnego dzieła, dopóki są w ciele (1 Piotra 1:3, 4; 2:9; Obj. 20:6). Jakiego dzieła? Dobrze znali i często cytowali Księgę Izajasza 61:1, gdzie powiedziano: „Spoczywa na mnie duch Pana Wszechwładnego, Jehowy, ponieważ Jehowa mnie namaścił, abym opowiedział potulnym dobrą nowinę” (NW).

      Jaki był cel głoszenia?

      Chociaż było ich niewielu, starali się nadać jak największy rozgłos prawdzie o Bogu i Jego zamierzeniach. Drukowali i rozpowszechniali mnóstwo publikacji przedstawiających dobrą nowinę o wybawieniu zgotowanym przez Boga za pośrednictwem Chrystusa. Wcale jednak nie dążyli do nawrócenia wszystkich, którym głosili. Dlaczego więc pełnili tę służbę? W Strażnicy z lipca 1889 roku wyjaśniono: „Jesteśmy Jego [Jehowy] przedstawicielami na ziemi; czcigodne Jego imię musi być usprawiedliwione wobec Jego wrogów i wobec wielu Jego zwiedzionych dzieci; chwalebny Jego plan ma być ogłoszony wszem wobec jako przeciwieństwo wszystkich planów mądrych na sposób świecki, które snuli i dalej próbują snuć ludzie”.

      Szczególną uwagę poświęcono tym, którzy uważali się za lud Pański, a na ogół należeli do kościołów chrześcijaństwa. W jakim celu im głoszono? Jak wielokrotnie wyjaśniał brat Russell, pierwsi Badacze Pisma Świętego nie chcieli wciągać wyznawców różnych religii do jakiejś innej organizacji, lecz pragnęli przybliżyć ich do Pana jako członków jedynego prawdziwego kościoła. Wiedzieli jednak, że ludzie ci muszą dać posłuch nakazowi z Księgi Objawienia 18:4 i opuścić „Babilon”, którym według zrozumienia Badaczy był kościół nominalny, to znaczy religie chrześcijaństwa ze wszystkimi ich niebiblijnymi naukami i sekciarskimi podziałami. Już w pierwszym wydaniu Strażnicy (z lipca 1879 roku) brat Russell oznajmił: „Uważamy, że celem obecnego świadczenia jest ‛wzięcie ludu dla Jego imienia’ — to jest Kościoła — który podczas przyjścia Chrystusa zjednoczy się z nim i otrzyma jego imię (Obj. 3:12)”.

      W tamtych czasach Badacze Pisma Świętego sądzili, że dla wszystkich prawdziwych chrześcijan jest tylko jedno „powołanie”. Wiązało się ono z zaproszeniem do wejścia w skład oblubienicy Chrystusa, którą ostatecznie utworzy tylko 144 000 osób (Efez. 4:4; Obj. 14:1-5). Starali się rozbudzać docenianie dla „drogocennych i niezrównanych obietnic” Bożych w każdym, kto wierzył w Chrystusową ofiarę okupu — bez względu na to, do jakiego należał kościoła (2 Piotra 1:4; Efez. 1:18). Pragnęli zachęcić te osoby do gorliwego czynienia zadość wymaganiom stawianym małej trzódce dziedziców Królestwa. Chcąc wzmocnić duchowo wszystkich, których uważali za „domowników wiary” (ponieważ wierzyli w okup), brat Russell i jego współtowarzysze usilnie starali się dostarczać na łamach Strażnicy oraz innych publikacji biblijnych duchowy „pokarm na czas słuszny” (Gal. 6:10, Bg; Mat. 24:45, 46, Bg).

      Zauważono wszakże, iż nie wszystkie osoby twierdzące, że się „poświęciły” (czyli „całkowicie oddały się Panu”, bo tak to wówczas rozumiano), prowadziły potem ofiarne życie i przyznawały w nim pierwszeństwo służbie dla Pana. Jak jednak wyjaśniono, poświęceni chrześcijanie dobrowolnie rezygnują z ludzkiej natury ze względu na dziedzictwo niebiańskie, toteż nie ma dla nich odwrotu; gdyby nie dostąpili życia w dziedzinie duchowej, czekałaby ich druga śmierć (Hebr. 6:4-6; 10:26-29). Niemniej wielu pozornie poświęconych chrześcijan obrało łatwą drogę: nie okazywali oni prawdziwej gorliwości w popieraniu sprawy Pańskiej ani nie przejawiali ducha ofiarności. Mimo to najwyraźniej nie odrzucali ofiary okupu i prowadzili stosunkowo czyste życie. Co czeka takie osoby?

      Przez wiele lat Badacze Pisma Świętego uważali, iż należą one do grupy opisanej w Księdze Objawienia 7:9, 14 (Bg) jako „lud wielki”, który wychodzi z wielkiego ucisku i stoi „przed stolicą” Bożą i przed Barankiem, Jezusem Chrystusem. Sądzono, że chociaż ludzie ci nie prowadzili ofiarnego życia, to w okresie ucisku, jaki nastąpi po wyniesieniu do chwały ostatnich członków oblubienicy Chrystusa, zostaną poddani próbom wiary, które zakończą się śmiercią. Jeśli zaliczani do wielkiego ludu dochowają wtedy wierności, będą wskrzeszeni do życia w niebie — nie po to, żeby królować, ale żeby zająć miejsce przed tronem. Argumentowano, że przypadną im takie drugorzędne stanowiska, bo nie wykazali wystarczająco gorącej miłości do Pana ani dostatecznej gorliwości. Mieli to być ludzie, którzy wprawdzie zostali spłodzeni duchem Bożym, lecz nie okazali Bogu posłuszeństwa i być może dalej trzymali się kościołów chrześcijaństwa.

      Poza tym wierzono, że „wierni mężowie starożytności” (zwani też „świętymi Starego Testamentu”), którzy podczas Tysiąclecia będą na ziemi książętami, pod koniec tego okresu najprawdopodobniej w jakiś sposób dostąpią życia w niebie (Ps. 45:17). Wyrażano pogląd, iż podobne perspektywy mogą się otworzyć przed każdym, kto się „poświęci” już po ostatecznym wyborze całego grona 144 000 dziedziców Królestwa, ale jeszcze zanim na ziemi rozpocznie się czas restytucji. Była to poniekąd kontynuacja poglądu chrześcijaństwa, że wszyscy wystarczająco dobrzy ludzie idą do nieba. Niemniej Badacze Pisma Świętego wysoko sobie cenili pewną naukę biblijną, która ich odróżniała od całego chrześcijaństwa. O jaką naukę tu chodzi?

      Doskonałe życie wieczne na ziemi

      Badacze Pisma Świętego zrozumieli, że wprawdzie pewna ograniczona liczba wybranych z ziemi zostanie nagrodzona życiem w niebie, ale daleko więcej ludzi dostąpi przywileju życia wiecznego na naszej planecie, i to w takich warunkach, jakie panowały w rajskim ogrodzie Eden. Jezus uczył swych naśladowców modlić się: „Niech się dzieje twoja wola, jak w niebie, tak i na ziemi”. Powiedział także: „Szczęśliwi łagodnie usposobieni, gdyż oni odziedziczą ziemię” (Mat. 5:5; 6:10).

      Zgodnie z tym na wykresiea opublikowanym jako dodatek do Strażnicy z lipca i sierpnia roku 1881 wskazano, że wiele ludzi skorzysta z łaski Bożej podczas Tysiącletniego Panowania Chrystusa i będzie stanowić „rodzaj ludzki przyprowadzony do doskonałości i życia”. Na podstawie tego wykresu przez długie lata wygłaszano przemówienia do mniejszych i większych grup słuchaczy.

      W jakich warunkach mieliby żyć mieszkańcy ziemi podczas Millennium? W Strażnicy z 1 lipca 1912 roku powiedziano: „Zanim grzech wszedł na świat, Bóg osadził naszych prarodziców w ogrodzie Eden. Mając to w pamięci, przenieśmy się myślą w przyszłość i dajmy się prowadzić Słowu Bożemu: oczami wyobraźni widzimy przywrócony raj — nie tylko jakiś ogród, lecz całą ziemię przekształconą w piękną, urodzajną, szczęśliwą i wolną od grzechu planetę. Przychodzi nam wtedy na myśl natchniona obietnica, którą tak dobrze znamy: ‚I otrze Bóg wszelką łzę z oczów ich; a śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie’, albowiem poprzednie rzeczy — grzech oraz śmierć — przeminą i wszystko zostanie uczynione nowe! (Obj. 21:4, 5)”.

      Kto będzie żyć wiecznie na ziemi?

      Brat Russell nie sądził bynajmniej, że Bóg pozwoli ludziom wybierać zgodnie z własnymi upodobaniami albo życie wieczne w niebie, albo w ziemskim raju. W Strażnicy z 15 września 1905 roku czytamy: „Powołanie nie ma nic wspólnego z naszymi odczuciami czy ambicjami. W przeciwnym razie oznaczałoby to, że powołujemy sami siebie. Apostoł tak mówi o naszym kapłaństwie: ‚Nikt sobie tej czci nie bierze, tylko ten, który bywa powołany od Boga’ (Żydów [Hebr.] 5:4). Odpowiedzi na pytanie, do czego Bóg nas powołał, nie powinniśmy więc szukać we własnych odczuciach, tylko w objawionym Słowie Bożym”.

      Badacze Pisma Świętego wierzyli, że sposobność życia w raju przywróconym na ziemi otworzy się przed ludźmi dopiero wtedy, gdy wszyscy członkowie małej trzódki otrzymają nagrodę i gdy już nastanie Tysiąclecie. Wówczas, jak rozumieli, nadejdzie czas „naprawienia [„restytucji”, KJ] wszystkich rzeczy”, wspomniany w Dziejach Apostolskich 3:21 (Bg). Nawet zmarli zostaną wskrzeszeni, aby każdy mógł skorzystać z tego miłościwego postanowienia. Bracia wyobrażali sobie, że szansę obrania życia otrzymają wtedy wszyscy ludzie (oprócz powołanych do życia w niebie). Sądzili, iż właśnie w tym czasie Chrystus ze swego niebiańskiego tronu będzie oddzielał jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kóz (Mat. 25:31-46). „Drugimi owcami” Pana okazałyby się osoby mu posłuszne — zarówno pochodzenia żydowskiego, jak i pogańskiego (Jana 10:16).b

      Kiedy upłynęły Czasy Pogan, Badacze uważali, że okres restytucji jest bardzo bliski i dlatego od roku 1918 do 1925 głosili: „Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą”. Wierzyli, iż wszyscy wówczas żyjący — a więc cała ludzkość — będą mieli sposobność dożyć restytucji i potem zostaną pouczeni o wymaganiach Jehowy warunkujących zaskarbienie sobie życia. Kto okaże się posłuszny, stopniowo osiągnie doskonałość. Buntownicy natomiast zostaną z czasem wytraceni na zawsze.

      W tamtym okresie bracia się nie spodziewali, że orędzie Królestwa będzie ogłaszane na tak wielką skalę i przez tyle lat. Jednakże dalej badali Pismo Święte i starali się stosować do jego zaleceń w sprawie dzieła powierzonego im przez Boga.

      „Owce” po prawicy Chrystusa

      Ważnym krokiem naprzód w zrozumieniu zamierzenia Jehowy było wyjaśnienie Jezusowej przypowieści o owcach i kozach, zanotowanej w Ewangelii według Mateusza 25:31-46. W przypowieści tej Jezus oznajmił: „Kiedy Syn człowieczy przybędzie w swojej chwale, a wraz z nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swym chwalebnym tronie. I będą przed nim zebrane wszystkie narody, i będzie oddzielał jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kóz. I postawi owce po swej prawicy, ale kozy po swej lewicy”. Nieco dalej powiedziano, iż „owce” wyobrażają osoby, które pomagają „braciom” Chrystusa i starają się ich pokrzepiać nawet wtedy, gdy są prześladowani i przebywają w więzieniu.

      Przez wiele lat uważano, że przypowieść ta odnosi się do okresu Tysiąclecia, do czasu restytucji, i że wspomniany tu sąd ostateczny nastąpi pod koniec Millennium. Jednakże w roku 1923 J. F. Rutherford, prezes Towarzystwa Strażnica, wygłosił w Los Angeles w Kalifornii pouczające przemówienie, w którym przedstawił argumenty wskazujące na inne wyjaśnienie tej kwestii. Treść jego wywodów opublikowano później w Strażnicy z 15 października tego samego roku.

      W artykule omówiono czas spełnienia się tej proroczej przypowieści, przy czym zaznaczono, że Jezus włączył ją do odpowiedzi na prośbę o podanie ‛znaku jego obecności oraz zakończenia systemu rzeczy’ (Mat. 24:3). Dalej wyjaśniono, dlaczego „braćmi” wspomnianymi w przypowieści nie mogą być ani Żydzi żyjący w wieku Ewangelii, ani ludzie okazujący wiarę w czasie tysiącletniego okresu próby i sądu i co przemawia za tym, że są nimi ci, którzy dziedziczą z Chrystusem niebiańskie Królestwo. Stąd wysnuto wniosek, iż przypowieść ta musi się odnosić do okresu, kiedy niektórzy współdziedzice Chrystusa będą jeszcze w ciele (por. Hebr. 2:10, 11).

      O spełnianiu się proroctwa zawartego w przypowieści Jezusa świadczyło również to, co spotykało owych namaszczonych duchem braci Chrystusa, gdy starali się dawać świadectwo zarówno klerowi, jak i prostym ludziom chodzącym do kościołów chrześcijaństwa. Jak to rozumieć? Otóż liczni duchowni oraz poważani członkowie kościołów byli wrogo nastawieni do tych sług Bożych; nie tylko nie podali im kubka orzeźwiającej wody — ani literalnie, ani w sensie przenośnym — ale niekiedy wręcz podburzali motłoch, który atakował naszych braci, zdzierając z nich odzież i bijąc ich, albo domagali się od urzędników państwowych osadzenia ich w więzieniu (Mat. 25:41-43). Tymczasem wielu pokornych wyznawców tych religii chętnie przyjmowało orędzie Królestwa, okazywało gościnność jego głosicielom i w miarę możności pomagało pomazańcom, nawet gdy byli więzieni za oznajmianie dobrej nowiny (Mat. 25:34-36).

      Według ówczesnego zrozumienia Badaczy Pisma Świętego „owce” wspomniane przez Jezusa wciąż jeszcze znajdowały się w kościołach chrześcijaństwa. Sądzono, iż chodziło o ludzi, którzy nie uważali się za poświęconych Panu, choć żywili wielki szacunek dla Jezusa Chrystusa i dla jego ludu. Ale czy mogli oni dalej pozostawać w swych kościołach?

      Zdecydowane opowiedzenie się po stronie czystego wielbienia

      Nieco światła na tę sprawę rzuciło studium proroczej księgi biblijnej noszącej imię Ezechiela. W roku 1931 wydano pierwszy z trzech tomów komentarza do tej księgi, zatytułowanego Usprawiedliwienie. Wyjaśniono w nim znaczenie wypowiedzi Ezechiela o gniewie, jakim Jehowa zapałał w starożytności na Judę i Jeruzalem za ich odstępstwo. Chociaż mieszkańcy Judy twierdzili, że służą żywemu i prawdziwemu Bogu, przejęli zwyczaje religijne sąsiednich narodów, palili kadzidło dla martwych bożków i zamiast wierzyć w Jehowę, bezwstydnie pokładali ufność w przymierzach politycznych (Ezech. 8:5-18; 16:26, 28, 29; 20:32). W tym wszystkim dokładnie przypominali chrześcijaństwo, wobec tego Jehowa również na nim wykona wyrok, tak jak to uczynił z Judą i Jeruzalem z powodu ich niewierności. Niemniej z 9 rozdziału Księgi Ezechiela wynika, że przedtem niektórzy mieli otrzymać znak umożliwiający ocalenie. O kogo tu chodzi?

      W proroctwie powiedziano, iż znakiem tym opatrzeni zostają ludzie ‛wzdychający i jęczący nad wszystkimi obrzydliwościami popełnianymi’ w chrześcijaństwie, którego symbolem było Jeruzalem (Ezech. 9:4). Z całą pewnością nie chodzi więc o osoby świadomie uczestniczące w tych obrzydliwych praktykach. Dlatego w I tomie książki Usprawiedliwienie wskazano, że posiadający znak wyobrażają tych, którzy nie chcą należeć do kościelnych organizacji chrześcijaństwa i w jakiś sposób opowiadają się po stronie Pana.

      Następnie w roku 1932 omówiono biblijną relację o Jehu i Jonadabie oraz jej prorocze zastosowanie. Jehowa ustanowił Jehu królem dziesięciopokoleniowego królestwa Izraela i polecił mu wykonać wyrok na niegodziwym domie Achaba i Jezebel. Gdy Jehu zmierzał do Samarii, żeby wykorzenić kult Baala, wyszedł mu naprzeciw Jonadab, syn Rekaba. Jehu zapytał Jonadaba: „Czy serce twoje jest szczere, jak serce moje w stosunku do serca twego?”, a on odpowiedział: „Tak jest”. Wtedy Jehu rzekł: „Podaj mi swą rękę” i wciągnął go na rydwan. Następnie zwrócił się do niego z wezwaniem: „Chodź ze mną, a zobaczysz moją gorliwość dla Jahwe” (2 Król. 10:15-28, BT). Chociaż Jonadab nie był Izraelitą, zgadzał się z tym, co czynił Jehu; wiedział, że Jehowie, prawdziwemu Bogu, należało się wyłączne oddanie (Wyjścia [2 Mojż.] 20:4, 5, NW). Setki lat później potomkowie Jonadaba wciąż jeszcze odznaczali się usposobieniem podobającym się Jehowie, toteż obiecał On: „Nie zabraknie Jonadabowi, synowi Rekaba, potomka, który by stał zawsze przede Mną” (Jer. 35:19, BT). Nasuwało się zatem pytanie: Czy żyją dziś na ziemi ludzie, którzy nie należą do Izraela duchowego, mającego dziedzictwo w niebie, a przypominają raczej Jonadaba?

      W Strażnicy z 1 sierpnia 1932 roku wyjaśniono to tak: „Jonadab przedstawiał, czyli wyobrażał klasę ludzi żyjących teraz na ziemi (...) [którzy] nie popierają organizacji Szatana i stają po stronie sprawiedliwości. Są to ci, których Pan zachowa podczas Armagedonu, przeprowadzi przez tę udrękę i którym da życie wieczne na ziemi. Stanowią oni klasę ‚owiec’, które są życzliwie ustosunkowane do namaszczonego ludu Bożego, ponieważ wiedzą, że pomazańcy Pana wykonują Jego dzieło”. Osoby przejawiające takiego ducha zaproszono do naśladowania tych pomazańców w obwieszczaniu orędzia Królestwa (Obj. 22:17).

      Niektórzy ludzie (co prawda stosunkowo nieliczni) utrzymujący wtedy stały kontakt ze Świadkami Jehowy zdawali sobie sprawę, że duch Boży nie wzbudza w nich nadziei na życie w niebie. Z czasem nazwano ich Jonadabami, ponieważ jak tamten starożytny mąż poczytywali sobie za przywilej, że kojarzy się ich z namaszczonymi sługami Jehowy, i cieszyli się z zaszczytnych zadań, które im wyznaczało Słowo Boże. Jak dużo takich osób żywiących nadzieję, iż nigdy nie umrą, miało się pojawić przed Armagedonem? Czy to możliwe, żeby zgodnie z ówczesnymi zapowiedziami były ich miliony?

      Kto stanowi „wielką rzeszę”?

      Informując o zgromadzeniu Świadków Jehowy w Waszyngtonie, zaplanowanym na czas od 30 maja do 3 czerwca 1935 roku, Strażnica oznajmiła: „Dotychczas niewielu Jonadabów skorzystało z przywileju obecności na takim zjeździe, ale zgromadzenie zorganizowane w Waszyngtonie zapewne okaże się dla nich prawdziwym dobrodziejstwem i pokrzepieniem”. I rzeczywiście tak było.

      Na kongresie tym szczególną uwagę zwrócono na Księgę Objawienia 7:9, 10, gdzie czytamy: „Potem ujrzałem, a oto wielka rzesza, której żaden człowiek nie zdołał policzyć, ze wszystkich narodów i plemion, i ludów, i języków, stojąca przed tronem i przed Barankiem, ubrana w długie, białe szaty; a w rękach ich gałęzie palmowe. I wołają donośnym głosem, mówiąc: ‚Wybawienie zawdzięczamy naszemu Bogu, który zasiada na tronie, i Barankowi’”. Kto tworzy tę „wielką rzeszę”, czyli „lud wielki” (Bg)?

      Przez całe lata, aż do roku 1935, grupy tej nie utożsamiano z owcami z Jezusowej przypowieści o owcach i kozach. Jak już wspomnieliśmy, uważano wtedy, że chodzi o drugorzędną klasę niebiańską, składającą się z osób mniej skorych do okazywania posłuszeństwa wobec Boga.

      Jednakże pogląd taki nieodparcie nasuwał różne pytania. Niektóre z nich rozważono na początku roku 1935 podczas obiadu w Biurze Głównym Towarzystwa Strażnica. Część osób wyrażała wówczas zdanie, że „lud wielki” jest klasą ziemską. Grant Suiter, późniejszy członek Ciała Kierowniczego, wspominał: „Podczas jednego ze studiów w Betel, które prowadził brat T. J. Sullivan, zapytałem: ‚Skoro ci, którzy tworzą lud wielki, mają dostąpić życia wiecznego, czy nie muszą dochowywać niezłomnej prawości?’ Padały różne komentarze, ale nikt nie dał konkretnej odpowiedzi”. Zadowalające rozstrzygnięcie owej kwestii podano na zgromadzeniu w Waszyngtonie w piątek 31 maja 1935 roku. Brat Suiter siedział na balkonie, skąd mógł obserwować zebrane tłumy, i z zachwytem przysłuchiwał się wywodom mówcy.

      Treść tego przemówienia opublikowano wkrótce po zgromadzeniu w Strażnicach z 1 i z 15 sierpnia 1935 roku. Wskazano, że we właściwym zrozumieniu tej sprawy pomaga uzmysłowienie sobie, iż głównym zamierzeniem Jehowy nie jest wybawienie ludzi, lecz usprawiedliwienie Jego imienia (czyli jak byśmy teraz powiedzieli: usprawiedliwienie Jego zwierzchnictwa). Toteż Jehowa okazuje uznanie tylko osobom zachowującym wobec Niego nieskazitelną lojalność, nie nagradza natomiast ludzi, którzy zgadzają się spełniać Jego wolę, a potem ściągają hańbę na Jego imię, ulegając wpływom organizacji Diabła. Wszyscy pragnący zaskarbić sobie uznanie Boga muszą dochować Mu wierności.

      Zgodnie z tym w Strażnicy powiedziano: „Kluczem do ustalenia tożsamości ludu wielkiego jest właściwie Księga Objawienia 7:15. (...) Zawarty w Objawieniu opis ludu wielkiego wskazuje, że jego członkowie ‚są przed tronem Boga i publicznie mu służą’ (...) Pojmują i wprowadzają w czyn słowa, które wypowiada do nich Jezus, Baranek Boży: ‚Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz, i jemu samemu służyć będziesz’; słowa te odnoszą się do wszystkich stworzeń, które Jehowa darzy uznaniem” (Mat. 4:10, Bg). A zatem w biblijnej wypowiedzi o ludzie wielkim, czyli wielkiej rzeszy, nie można się dopatrywać swoistego zabezpieczenia dla tych, którzy twierdzą, że miłują Boga, lecz nie starają się spełniać Jego woli.

      Czy wobec tego wielka rzesza jest klasą niebiańską? W Strażnicy wykazano, iż sformułowania tego fragmentu Biblii nie prowadzą do takiego wniosku. Co prawda grupa ta znajduje się „przed tronem”, ale w Ewangelii według Mateusza 25:31, 32 czytamy przecież, że przed tronem Chrystusa są zgromadzone wszystkie narody, choć w gruncie rzeczy przebywają one na ziemi. Wielka rzesza natomiast ‛stoi’ przed tronem, ponieważ cieszy się uznaniem Tego, który na nim zasiada (por. Jer. 35:19).

      Ale gdzie znaleźć taką grupę ludzi, którzy się wywodzą „ze wszystkich narodów”, nie są częścią Izraela duchowego (opisanego nieco wcześniej, w Objawieniu 7:4-8), okazują wiarę w okup (w sensie symbolicznym obmyli swe szaty we krwi Baranka), witają Chrystusa jako Króla (mają w rękach gałęzie palmowe, na podobieństwo tłumów pozdrawiających Jezusa jako Króla, gdy uroczyście wjeżdżał do Jeruzalem) i rzeczywiście przychodzą przed tron Jehowy, by Mu służyć? Czy są na ziemi tacy ludzie?

      Odpowiedzi udzielił sam Jehowa, spełniając swe prorocze słowo. Webster Roe, uczestnik zgromadzenia w Waszyngtonie, przypomina sobie, że w punkcie kulminacyjnym swego przemówienia brat Rutherford powiedział: „Wszystkich, którzy mają nadzieję żyć wiecznie na ziemi, poproszę o powstanie z miejsc”. Zdaniem brata Roe „wstała ponad połowa słuchaczy”. W Strażnicy z 15 sierpnia 1935 roku napisano na ten temat: „Teraz widzimy zastęp, który dokładnie odpowiada opisowi ludu wielkiego z siódmego rozdziału Objawienia. W ciągu kilku ostatnich lat, kiedy ‛ta ewangelia królestwa głoszona jest na świadectwo’, poczęli wychodzić i dalej tłumnie wychodzą ludzie uznający Pana Jezusa za swego Zbawiciela, a Jehowę za swego Boga, którego czczą w duchu i w prawdzie i któremu radośnie służą. Nazwani są również ‚Jonadabami’. Przyjmują symbol chrztu, czym poświadczają, (...) że opowiedzieli się po stronie Jehowy i że służą Jemu i Jego Królowi”.

      W tym czasie zrozumiano, że członkowie wielkiej rzeszy z Księgi Objawienia 7:9, 10 należą do „drugich owiec” wspomnianych przez Jezusa (Jana 10:16), pomagają „braciom” Chrystusa (Mat. 25:33-40), zostali opatrzeni znakiem zapewniającym ocalenie, gdyż czują odrazę do obrzydliwości dokonywanych w chrześcijaństwie i dlatego się ich wystrzegają (Ezech. 9:4), oraz przypominają Jonadaba, otwarcie solidaryzującego się z namaszczonym sługą Jehowy, kiedy ten spełniał zadanie wyznaczone mu przez Boga (2 Król. 10:15, 16). Według Świadków Jehowy wielka rzesza składa się z lojalnych sług Bożych, którzy przeżyją Armagedon, mając widoki na życie wieczne na ziemi przeobrażonej w raj.

      Pilne zadanie do wykonania

      Zrozumienie tych wersetów wywarło przemożny wpływ na działalność sług Jehowy. Uświadomili sobie, że to nie oni mają wybierać i zgromadzać członków wielkiej rzeszy i że nie do nich należy mówienie komuś, czy ma nadzieję niebiańską, czy ziemską. To Pan kieruje sprawami zgodnie ze swą wolą. Ponieważ jednak są Świadkami Jehowy, spoczywa na nich poważny obowiązek. Mają służyć jako głosiciele Słowa Bożego, to znaczy obwieszczać prawdy, które Bóg pozwolił im zrozumieć — aby ludzie mogli poznać zamierzenia Jehowy, docenić je i zgodnie z nimi postępować.

      Ponadto Świadkowie zdali sobie sprawę, jak pilna jest ich działalność. W serii artykułów „Zgromadzanie ludu wielkiego”, opublikowanej w Strażnicy w roku 1936, powiedziano: „Pismo Święte wyraźnie potwierdza, że w Armagedonie Jehowa zniszczy ludy ziemi, a zachowa tylko tych, którzy przestrzegają Jego przykazań i trzymają się Jego organizacji. W przeszłości niezliczone miliony zeszły do grobu, nie usłyszawszy o Bogu i Chrystusie, toteż ludzie ci w słusznym czasie muszą być obudzeni ze śmierci i posiąść znajomość prawdy, aby móc dokonać wyboru. Inaczej jednak przedstawia się sytuacja osób żyjących na ziemi obecnie. (...) Należący do ludu wielkiego muszą otrzymać to ewangeliczne poselstwo przed walką wielkiego dnia Boga Wszechmocnego, to znaczy przed Armagedonem. Gdyby ludowi wielkiemu nie głoszono teraz poselstwa prawdy, będzie na to za późno, kiedy się zacznie dzień wytracania” (zob. 2 Król. 10:25; Ezech. 9:5-10; Sof. 2:1-3; Mat. 24:21; 25:46).

      Po zrozumieniu tej nauki biblijnej Świadkowie Jehowy podjęli dzieło świadczenia ze wzmożoną żarliwością. Leo Kallio, który później został nadzorcą podróżującym w Finlandii, powiedział: „Nie pamiętam, żeby coś napełniło mnie równie wielką radością i gorliwością ani żebym kiedyś tak pędził na rowerze, jak w tamtych dniach, kiedy śpieszyłem przekazać zainteresowanym nowinę, że dzięki niezasłużonej życzliwości Jehowy otwierają się przed nimi widoki na życie wieczne na ziemi”.

      W następnych pięciu latach liczba Świadków Jehowy wzrastała, ale spożywających emblematy na dorocznej uroczystości Pamiątki śmierci Chrystusa było coraz mniej. Jednakże członków wielkiej rzeszy nie przybywało tak szybko, jak tego oczekiwał brat Rutherford. Pewnego razu nawet powiedział do brata Franza, który później został czwartym prezesem Towarzystwa: „Wygląda na to, że ‛wielki lud’ nie będzie jednak aż tak wielki”. Ale od tamtej pory szeregi Świadków Jehowy rozrosły się do wielu milionów, a liczba osób spodziewających się dziedzictwa niebiańskiego na ogół ciągle maleje.

      Jedna trzoda, jeden pasterz

      Między klasą pomazańców a wielką rzeszą nie ma rywalizacji. Osoby żywiące nadzieję niebiańską nie patrzą z góry na tych, którzy z radością oczekują życia wiecznego w ziemskim raju. Jedni i drudzy z wdzięcznością przyjmują przywileje otrzymywane od Boga. Nikt nie uważa, że jego pozycja czyni go lepszym lub gorszym od innych (Mat. 11:11; 1 Kor. 4:7). Zgodnie z zapowiedzią Jezusa obie grupy istotnie stały się „jedną trzodą”, która służy pod nadzorem „jednego pasterza” (Jana 10:16).

      Uczucia namaszczonych braci Chrystusa do ich współtowarzyszy należących do wielkiej rzeszy trafnie opisano w książce Powszechne bezpieczeństwo pod panowaniem „Księcia Pokoju”: „Od drugiej wojny światowej proroctwo Jezusa o ‚zakończeniu systemu rzeczy’ spełnia się w dużej mierze dzięki temu, że ‚wielka rzesza’ ‚drugich owiec’ wywiązuje się ze swego zadania. Zapalone lampy ostatka oświecają oczy ich serc, co pomaga im odzwierciedlać i nieść to światło innym ludziom, pozostającym jeszcze w ciemnościach tego świata. (...) Stali się nierozłącznymi towarzyszami ostatka klasy oblubienicy. (...) Tej międzynarodowej, wielojęzycznej ‚wielkiej rzeszy’ składamy zatem gorące dzięki za tak ogromny wkład w spełnianie proroczej wypowiedzi Oblubieńca, zapisanej w Ewangelii według Mateusza 24:14!”

      Świadkowie Jehowy, w tym również wielka rzesza, jednomyślnie głoszą chwalebną nowinę o Królestwie Bożym, niemniej ludzie zaczęli ich rozpoznawać nie tylko po gorliwym świadczeniu.

      [Przypisy]

      a Wykres ten, zatytułowany „Plan wieków”, zamieszczono później w książce Boski plan wieków.

      b Strażnica Syjońska z 15 marca 1905 roku, ss. 88-91.

      [Napis na stronie 159]

      Większość Świadków Jehowy spodziewa się żyć wiecznie na ziemi

      [Napis na stronie 161]

      Nauka biblijna, która ich odróżnia od całego chrześcijaństwa

      [Napis na stronie 164]

      Czas spełnienia się przypowieści o owcach i kozach

      [Napis na stronie 165]

      Z czasem nazwano ich Jonadabami

      [Napis na stronie 166]

      Dnia 31 maja 1935 roku wyraźnie powiedziano, kto stanowi „lud wielki”

      [Napis na stronie 170]

      Nadzieja niebiańska czy ziemska — kto decyduje?

      [Ramka na stronie 160]

      Czas zrozumienia

      Ponad 250 lat temu sir Izaak Newton ciekawie się wypowiedział na temat zrozumienia proroctw, między innymi proroctwa o „wielkiej rzeszy” z Objawienia 7:9, 10. W swej pracy „Observations Upon the Prophecies of Daniel, and the Apocalypse of St. John” (Uwagi o proroctwach Daniela i Apokalipsie św. Jana), opublikowanej w roku 1733, oświadczył: „Proroctwa Daniela i Jana nie zostaną zrozumiane wcześniej niż w czasie końca; ale wtedy niektórzy będą w utrapieniu i żałobie prorokować na ich podstawie długo, lecz niejasno, tak że nawrócą tylko niewielu. (...) Wówczas, jak mówi Daniel, wiele ich przebieży i rozmnoży się umiejętność. Ewangelia bowiem musi być głoszona wszystkim narodom przed wielkim uciskiem i końcem tego świata. Tłumy z gałęziami palmowymi, wychodzące z tego wielkiego ucisku, nie mogą być niezliczone ani wywodzić się ze wszystkich narodów, jeśli przed jego nastaniem nie będzie głoszona ewangelia”.

      [Ramka i ilustracja na stronie 168]

      Ziemia — wieczny dom człowieka

      Na czym polegało pierwotne zamierzenie Boże co do ludzkości?

      „I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi” (1 Mojż. 1:28).

      Czy zamierzenie Boże względem ziemi się zmieniło?

      „Tak jest z moim słowem (...): Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Izaj. 55:11).

      „Bo tak mówi Pan, Stwórca niebios — On jest Bogiem — który stworzył ziemię i uczynił ją, utwierdził ją, a nie stworzył, aby była pustkowiem, lecz na mieszkanie ją stworzył: Ja jestem Pan, a nie ma innego” (Izaj. 45:18).

      „Macie więc modlić się w ten sposób: ‚Nasz Ojcze w niebiosach, niech będzie uświęcone twoje imię. Niech przyjdzie twoje królestwo. Niech się dzieje twoja wola, jak w niebie, tak i na ziemi’” (Mat. 6:9, 10).

      „Niegodziwcy będą wytępieni, ci zaś, którzy pokładają nadzieję w Panu, odziedziczą ziemię. Sprawiedliwi posiądą ziemię i zamieszkają w niej na wieki” (Ps. 37:9, 29).

      Jakie warunki zapanują na ziemi pod rządami Królestwa Bożego?

      „Są jednak nowe niebiosa i nowa ziemia, których oczekujemy zgodnie z jego obietnicą, i w nich ma mieszkać prawość” (2 Piotra 3:13).

      „Żaden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu narodowi i nie będą się już uczyć sztuki wojennej. I będzie siedział każdy pod swoim szczepem winnym i pod drzewem figowym, i nikt nie będzie szerzył popłochu. Zaiste, usta Pana Zastępów to powiedziały” (Mich. 4:3, 4).

      „Gdy pobudują domy, zamieszkają w nich, gdy zasadzą winnice, będą spożywać ich plony. Nie będą budować tak, aby ktoś inny mieszkał, nie będą sadzić tak, aby ktoś inny korzystał z plonów, lecz jaki jest wiek drzewa, taki będzie wiek mojego ludu, i co zapracowały ich ręce, to będą spożywać moi wybrani” (Izaj. 65:21, 22).

      „Żaden mieszkaniec nie powie: Jestem chory” (Izaj. 33:24).

      „I będzie z nimi sam Bóg. I otrze z ich oczu wszelką łzę, i śmierci już nie będzie ani żałości, ani krzyku, ani bólu już nie będzie. To, co poprzednie, przeminęło” (Obj. 21:3, 4; zob. też Jana 3:16).

      „Któż by się ciebie rzeczywiście nie bał, Jehowo, i nie wychwalał twego imienia, skoro ty sam jesteś lojalny? Bo wszystkie narody przyjdą i przed twoim obliczem oddadzą ci cześć, ponieważ zostały ujawnione twe prawe postanowienia” (Obj. 15:4).

      [Ramka i ilustracja na stronie 169]

      Kto idzie do nieba

      Ile ludzi pójdzie do nieba?

      „Nie bój się, mała trzódko, gdyż wasz Ojciec uznał za dobre dać wam królestwo” (Łuk. 12:32).

      „I ujrzałem, a oto Baranek [Jezus Chrystus] stojący na [niebiańskiej] górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące mających napisane na swych czołach jego imię i imię jego Ojca. I śpiewają jak gdyby nową pieśń przed tronem i przed czworgiem żywych stworzeń, i starszymi; i nikt nie zdołał opanować tej pieśni oprócz stu czterdziestu czterech tysięcy kupionych z ziemi” (Obj. 14:1, 3).

      Czy grono 144 000 składa się wyłącznie z Żydów?

      „Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety; wy wszyscy bowiem jesteście jedną osobą w jedności z Chrystusem Jezusem. Ponadto jeśli należycie do Chrystusa, to rzeczywiście jesteście potomstwem Abrahama, dziedzicami względem obietnicy” (Gal. 3:28, 29).

      „Nie ten jest Żydem, kto jest nim na zewnątrz, ani obrzezaniem nie jest to, które jest na zewnątrz, na ciele. Ale ten jest Żydem, kto jest nim wewnątrz, a jego obrzezaniem jest obrzezanie serca przez ducha, nie zaś przez spisany kodeks” (Rzym. 2:28, 29).

      Dlaczego Bóg zabiera niektórych ludzi do nieba?

      „Będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą z nim królować przez tysiąc lat” (Obj. 20:6).

      [Ramka i wykres na stronie 171]

      Sprawozdanie z Pamiątki

      Po 25 latach liczba obecnych na Pamiątce stokrotnie przewyższyła grono spożywających emblematy

      [Wykres]

      [Patrz publikacja]

      Spożywający emblematy

      Obecni

      1 500 000

      1 250 000

      1 000 000

      750 000

      500 000

      250 000

      1935 1940 1945 1950 1955 1960

      [Ilustracje na stronie 167]

      Na zgromadzeniu w Waszyngtonie ochrzczono 840 osób

  • Rozpoznawani po swym postępowaniu
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
    • Rozdział 13

      Rozpoznawani po swym postępowaniu

      W DZISIEJSZYM świecie mnóstwo ludzi odrzuca mierniki moralne, które długo cieszyły się szacunkiem. Podobnie postępuje większość religii chrześcijańskich, zasłaniając się tolerancją lub argumentem, że czasy się zmieniły i nie ma potrzeby przestrzegać zakazów uznawanych przez wcześniejsze pokolenia. Samuel Miller, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Harvarda tak się wypowiedział o następstwach tej postawy: „Kościół po prostu przestał nadawać ton społeczeństwu. Przejął i przyswoił sobie kulturę naszych czasów”. Wywiera to zgubny wpływ na życie ludzi, którzy oczekują od takich kościołów przewodnictwa.

      Natomiast w kanadyjskim tygodniku L’Eglise de Montréal, wydawanym w katolickiej archidiecezji montrealskiej, napisano, iż Świadkowie Jehowy „wykazują godne uwagi przymioty moralne”. Zgadza się z tym wielu nauczycieli, pracodawców i urzędników państwowych. Czemu zawdzięczają Świadkowie tę opinię?

      Być Świadkiem Jehowy to znacznie więcej niż tylko trzymać się określonego zbioru podstawowych nauk religijnych i głosić o nich drugim. Pierwotny chrystianizm nazywano „Drogą” i Świadkowie Jehowy dobrze wiedzą, że również dzisiaj religia prawdziwa musi stanowić drogę życiową (Dzieje 9:2). Niemniej podobnie jak w innych sprawach nowożytni Świadkowie Jehowy nie od razu wyrobili sobie zrównoważony pogląd na wszystko, co się z tym wiąże.

      „Charakter czy przymierze”?

      Już od samego początku Badacze Pisma Świętego otrzymywali zdrowe rady biblijne wskazujące na potrzebę wzorowania się na Chrystusie, jednak część z nich przykładała w tamtych czasach tak dużą wagę do — jak to nazywali — „rozwijania charakteru”, że pewne aspekty prawdziwego chrystianizmu schodziły na dalszy plan. Niektórzy najwyraźniej doszli do wniosku, iż zapewnią sobie wstęp do nieba dzięki miłemu obejściu — to znaczy, gdy zawsze będą się wydawać życzliwi i dobrzy, mówić łagodnie, wystrzegać się wszelkich przejawów gniewu i codziennie czytać Pismo Święte. Zapomnieli jednak, że Chrystus zlecił swym uczniom wykonanie pewnego dzieła.

      Kwestię tę jasno przedstawiono w artykule „Charakter czy przymierze”, zamieszczonym w Strażnicy z 1 maja 1926 roku.a Powiedziano w nim, że starania o ukształtowanie jeszcze za życia w ciele „doskonałego charakteru” doprowadziły jednych do zniechęcenia i rezygnacji, w drugich zaś wzbudziły mniemanie, iż są lepsi od innych, wskutek czego nietrudno im było stracić z oczu wartość ofiary Chrystusa. Po uwypukleniu roli wiary w przelaną krew Chrystusa wykazano, że konieczne jest czynienie „tych rzeczy” przez gorliwe uczestniczenie w służbie dla Boga na dowód, iż staramy się zaskarbić sobie Jego uznanie (2 Piotra 1:5-10, Bg). W tamtych czasach, gdy znaczna część chrześcijaństwa jeszcze stwarzała pozory, że trzyma się biblijnych mierników moralnych, takie akcentowanie znaczenia działalności wyraźnie podkreślało kontrast między Świadkami Jehowy a rzekomymi chrześcijanami. Różnica ta uwydatniła się tym bardziej, gdy wszyscy uważający się za chrześcijan musieli zająć stanowisko w wyłaniających się kwestiach natury moralnej.

      ‛Powstrzymujcie się od rozpusty’

      W Biblii już dawno temu wyraźnie wyłuszczono chrześcijańskie mierniki moralne odnoszące się do życia płciowego. „Albowiem to jest wolą Bożą: wasze uświęcenie, abyście się powstrzymywali od rozpusty (...) Gdyż Bóg nie powołał nas z przyzwoleniem na nieczystość, lecz w związku z uświęceniem. Kto więc okazuje lekceważenie, ten lekceważy nie człowieka, lecz Boga” (1 Tes. 4:3-8). „Małżeństwo niech będzie w poszanowaniu u wszystkich, a łoże małżeńskie — niczym nie skalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (Hebr. 13:4). „A czyż nie wiecie, że nieprawi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Ani rozpustnicy, (...) ani cudzołożnicy, ani mężczyźni utrzymywani do celów sprzecznych z naturą, ani mężczyźni kładący się z mężczyznami (...) nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor. 6:9, 10).

      Na te normy obowiązujące prawdziwych chrześcijan zwrócono uwagę już w listopadowym wydaniu Strażnicy z 1879 roku. Ale nie poświęcano tej kwestii zbyt dużo czasu ani miejsca, więc dla pierwszych Badaczy Pisma Świętego nie był to chyba większy problem. Jednakże w miarę jak świat stawał się coraz bardziej pobłażliwy, zaczęto systematyczniej przypominać o tych wymaganiach, zwłaszcza w okresie drugiej wojny światowej. Okazało się to konieczne, ponieważ niektórzy Świadkowie Jehowy dochodzili do wniosku, że dopóki się pilnie głosi, pozwalanie sobie na nieco swobody w dziedzinie moralności płciowej jest sprawą czysto osobistą. Wprawdzie w Strażnicy z 1 marca 1935 roku otwarcie powiedziano, że udział w służbie polowej nikogo nie upoważnia do niemoralnego postępowania, ale nie wszyscy wzięli to sobie do serca. Dlatego w Strażnicy z 15 maja 1941 roku jeszcze raz dość obszernie omówiono to zagadnienie w artykule pod tytułem „Dni Noego”. Zwrócono uwagę na to, że za życia Noego Bóg zniszczył świat między innymi z powodu rozwiązłości i że Jego postępowanie stanowiło pierwowzór tego, czego dokona w naszych czasach. Było to niedwuznaczne ostrzeżenie — lojalny sługa Boży nie może poświęcać części dnia na spełnianie woli Pana, a potem — niejako „po godzinach” — oddawać się „uczynkom ciała” (Gal. 5:17-21). Następnie w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku zamieszczono artykuł potępiający zachowanie niezgodne z biblijnymi miernikami moralnymi odnoszącymi się zarówno do osób samotnych, jak i do małżeństw. Nikt nie powinien sądzić, że udział w publicznym głoszeniu orędzia Królestwa w charakterze Świadka Jehowy uprawnia do rozwiązłego życia (1 Kor. 9:27). Z czasem w celu zachowania czystości moralnej w obrębie organizacji zaczęto podejmować jeszcze bardziej stanowcze środki.

      Niektórzy ludzie pragnący przyłączyć się wówczas do Świadków Jehowy wychowywali się w okolicach, gdzie tolerowano małżeństwo na próbę i stosunki płciowe między narzeczonymi, a mieszkanie ze sobą bez ślubu uważano za coś normalnego. Z kolei część małżeństw powstrzymywała się od współżycia. W innych zaś partnerzy postępowali nieroztropnie, żyjąc oddzielnie, chociaż nie mieli rozwodu. Aby zapewnić potrzebne kierownictwo, w latach pięćdziesiątych omówiono w Strażnicy wszystkie te sytuacje, wyjaśniono obowiązki małżeńskie, przypomniano z naciskiem biblijny zakaz dopuszczania się rozpusty i dla uniknięcia wszelkich nieporozumień wykazano, czym ona jest (Dzieje 15:19, 20; 1 Kor. 6:18).b

      Szczególną uwagę poświęcono tej kwestii tam, gdzie ludzie nawiązujący kontakt z organizacją Jehowy nie traktowali dotąd poważnie biblijnych mierników moralnych. Na przykład gdy N. H. Knorr, trzeci prezes Towarzystwa Strażnica, odwiedził w roku 1945 Kostarykę, wygłosił przemówienie na temat moralności chrześcijańskiej, w którym powiedział: „Wszystkim obecnym tutaj dziś wieczorem, którzy żyją z jakąś kobietą bez ślubu, dam pewną radę: Idźcie się zapisać do Kościoła katolickiego, ponieważ tam można się tak prowadzić. Ale tu jest organizacja Boża i w niej nie wolno tak postępować”.

      Kiedy w latach sześćdziesiątych homoseksualiści zaczęli bardziej otwarcie przyznawać się do swych praktyk, wiele kościołów podjęło dyskusję na ten temat i potem zaakceptowało ich jako swych członków. Dzisiaj w niektórych wyznaniach nawet wyświęca się homoseksualistów na duchownych. Chcąc pomóc szczerym osobom zastanawiającym się nad tymi sprawami, również Świadkowie Jehowy poruszyli je w swych publikacjach. Nigdy jednak nie mieli najmniejszych wątpliwości, jak się zapatrywać na homoseksualizm. Dlaczego? Ponieważ mierniki wyłuszczone w Biblii nie są dla nich jedynie wyrazem poglądów ludzi z innej epoki (1 Tes. 2:13). Na studiach biblijnych chętnie zapoznają homoseksualistów z wymaganiami Jehowy i zapraszają ich na swe zebrania, na których mogą się przysłuchiwać pouczeniom, ale kto nie zerwie z homoseksualizmem, nie może zostać Świadkiem Jehowy (1 Kor. 6:9-11; Judy 7).

      W ostatnich latach na całym świecie młodzi ludzie coraz częściej współżyją ze sobą bez ślubu. Młodzież z rodzin Świadków Jehowy znalazła się pod presją otoczenia i zaczęła czasem przejmować styl życia tego świata. Jak zareagowała na to organizacja? W Strażnicy i Przebudźcie się! publikowano artykuły, które miały pomóc rodzicom i ich dzieciom przyswoić sobie biblijny pogląd na te sprawy. Na zgromadzeniach przedstawiano dramaty oparte na autentycznych wydarzeniach, aby wszystkim uprzytomnić, jakie następstwa pociąga za sobą odrzucanie biblijnych mierników moralnych i jakie korzyści daje przestrzeganie przykazań Bożych. Jeden z pierwszych takich dramatów zaprezentowano w roku 1969; nosił tytuł „Ciernie i sidła na drodze szukających niezależności”. Specjalnie dla młodych przygotowano książki mające pomóc im docenić mądrość rad biblijnych, na przykład: Twoja młodość — korzystaj z niej jak najlepiej (wydana w języku angielskim w roku 1976) oraz Pytania młodych ludzi — praktyczne odpowiedzi (opublikowana po angielsku w roku 1989). Miejscowi starsi udzielali wsparcia duchowego zarówno pojedynczym osobom, jak i całym rodzinom. Poza tym zapewniono ochronę zborom Świadków Jehowy przez wykluczanie zatwardziałych grzeszników ze społeczności.

      Widoczny w świecie upadek obyczajów nie skłonił Świadków Jehowy do większej pobłażliwości. Przeciwnie, ich Ciało Kierownicze kładzie coraz silniejszy nacisk na konieczność wystrzegania się nie tylko niedozwolonych praktyk seksualnych, lecz także wpływów i sytuacji wypaczających normy moralne. Przez minione trzy dziesięciolecia dostarczało pouczeń, które pomagały różnym osobom w walce ze „skrytymi grzechami”, takimi jak masturbacja, i wyczulały na niebezpieczeństwa tkwiące w pornografii, tasiemcowych serialach telewizyjnych i deprawującej muzyce. Chociaż więc mierniki tego świata stale się obniżają, poziom moralny Świadków Jehowy nieustannie się podnosi.

      Stosowanie się do mierników Bożych w życiu rodzinnym

      Ścisłe trzymanie się biblijnych mierników moralnych wpłynęło niezwykle korzystnie na życie rodzinne Świadków Jehowy. Jednakże przynależność do ich społeczności nie stanowi wcale gwarancji uwolnienia się od wszelkich problemów rodzinnych. Niemniej Świadkowie są przekonani, że najlepsze rady co do przezwyciężania takich trudności podaje Słowo Boże. Organizacja udostępnia im wiele publikacji pomocnych w stosowaniu się do tych wskazówek, a wprowadzanie ich w życie naprawdę wychodzi na dobre.

      Już w roku 1904 w VI tomie Wykładów Pisma Świętego szczegółowo omówiono obowiązki małżeńskie i rodzicielskie. Od tamtej pory opublikowano setki artykułów, a w każdym zborze Świadków Jehowy wygłoszono mnóstwo przemówień, w których przypominano poszczególnym członkom rodziny rolę wyznaczoną im przez Boga. Takie pouczenia na temat tego, jak prowadzić szczęśliwe życie rodzinne, nie są adresowane wyłącznie do młodych małżeństw, lecz stanowią trwały element programu przewidzianego dla całego zboru (Efez. 5:22 do 6:4; Kol. 3:18-21).

      Czy można zaakceptować poligamię?

      Chociaż zwyczaje związane z małżeństwem i życiem rodzinnym różnią się w zależności od kraju, Świadkowie Jehowy wszędzie trzymają się jednakowych mierników, wyłuszczonych w Biblii. Gdy w XX wieku dotarli ze swym dziełem do Afryki, nauczali jak gdzie indziej, że w chrześcijańskim małżeństwie wolno mieć tylko jednego partnera (Mat. 19:4, 5; 1 Kor. 7:2; 1 Tym. 3:2). Co prawda setki osób uznało biblijne argumenty demaskujące bałwochwalstwo i chętnie przyjęło to, co Świadkowie Jehowy głosili o Królestwie Bożym, ale dało się ochrzcić, pozostając w związkach poligamicznych. Aby zmienić tę sytuację, w Strażnicy z 15 stycznia 1947 roku podkreślono, że bez względu na miejscowe zwyczaje chrystianizm nie zezwala na poligamię. W liście wysłanym do zborów zaznaczono, że wszyscy poligamiści uważający się za Świadków Jehowy muszą w ciągu sześciu miesięcy dostosować swe małżeństwa do wzorca biblijnego. Jeszcze tego samego roku brat Knorr podczas wizyty w Afryce wygłosił przemówienie, w którym dobitnie potwierdził to stanowisko.

      W Nigerii sporo osób postronnych przepowiadało, że jeśli Świadkowie Jehowy spróbują zakazać poligamii, to ich szeregi mocno się przerzedzą. Rzeczywiście, nawet do końca roku 1947 nie wszyscy poligamiści ochrzczeni wcześniej jako Świadkowie Jehowy dokonali wymaganych zmian. Nadzorca podróżujący Asuquo Akpabio opowiada na przykład, jak pewien Świadek, u którego się zatrzymał w Ifiayong, obudził go o północy i zażądał, żeby odwołał ogłoszenie o wymaganiu co do monogamii. Ponieważ nie chciał tego zrobić, gospodarz jeszcze tej samej nocy wyrzucił go za drzwi podczas rzęsistej ulewy.

      Jednakże innym miłość do Jehowy dodała sił potrzebnych do przestrzegania Jego przykazań. Oto kilka przykładów: W Zairze chciał zostać Świadkiem Jehowy pewien katolik będący poligamistą. Odprawił więc dwie ze swych żon, co stanowiło dla niego nie lada próbę wiary, gdyż jedną szczególnie kochał, lecz nie była ona ‛żoną jego młodości’ (Prz. 5:18). W Dahomeju (obecny Benin) dawniejszy metodysta, który ciągle jeszcze miał pięć żon, musiał pokonać liczne trudności prawne, by otrzymać konieczne rozwody i zostać dopuszczonym do chrztu. Niemniej dalej troszczył się o potrzeby materialne byłych żon i ich dzieci, podobnie jak inni, którzy odprawili swe drugorzędne małżonki. Z kolei Nigeryjka Warigbani Whittington była drugą żoną swego męża. Gdy postanowiła nade wszystko zaskarbić sobie uznanie Jehowy, prawdziwego Boga, ściągnęła na siebie gniew męża, a potem własnej rodziny. Mąż pozwolił jej odejść z dwójką dzieci, ale odmówił wszelkiego wsparcia finansowego — nie dał jej pieniędzy nawet na podróż. Mimo to oświadczyła: „Żadne materialne dobra, z których zrezygnowałam, nic nie znaczą w porównaniu ze świadomością, że podobam się Jehowie”.

      Jak się zapatrywać na rozwód?

      W krajach zachodnich rzadko kiedy spotyka się poligamię, modne są natomiast inne praktyki sprzeczne z Pismem Świętym. Często słyszy się na przykład opinię, że lepiej się rozwieść, niż żyć w nieudanym małżeństwie. Ostatnimi czasy niektórzy Świadkowie Jehowy zaczęli podzielać ten pogląd i wnosić o rozwód z takich powodów, jak „niezgodność charakterów”. Co się robi, żeby temu przeciwdziałać? Organizacja regularnie przedstawia z naciskiem pogląd Jehowy na rozwód, co wychodzi na dobre zarówno długoletnim Świadkom, jak i setkom tysięcy ludzi, którzy co roku się do nich przyłączają.

      Na jakie wytyczne z Pisma Świętego zwraca uwagę Strażnica? Oto niektóre z nich: W biblijnej relacji o pierwszym małżeństwie podkreślono, że mąż i żona stanowią jedno; powiedziano mianowicie: ‛Mężczyzna złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem’ (1 Mojż. 2:24). Później w Izraelu Prawo zakazywało cudzołóstwa, a dla winnych przewidywało karę śmierci (5 Mojż. 22:22-24). Co prawda dopuszczono rozwód nie tylko na podstawie cudzołóstwa, ale jak wyjaśnił Jezus, uczyniono tak jedynie ‛z powodu zatwardziałości ich serca’ (Mat. 19:7, 8). A jak Jehowa zapatrywał się na tego, kto chciał się uwolnić od współmałżonka, by poślubić kogoś innego? W Księdze Malachiasza 2:16 oświadczył: „Nienawidzę bowiem rozwodów” (Bp). Mimo to pozwolił rozwodnikom pozostać w zborze izraelskim. Jeżeli przyjmowali karcenie, którego Jehowa udzielał swemu ludowi, to ich kamienne serca być może z czasem dawały się zmiękczyć i zaczynali okazywać szczerą miłość do dróg Bożych (por. Ezech. 11:19, 20).

      W Strażnicy wielokrotnie zwracano uwagę na to, że mówiąc o rozwodach praktykowanych w starożytnym Izraelu, Jezus wskazał na wyższy miernik, który miał obowiązywać jego naśladowców. Oświadczył, że kto się rozwodzi z żoną z innego powodu niż rozpusta (pornéia, „niedozwolone stosunki płciowe”) i poślubia drugą, popełnia cudzołóstwo; a nawet jeśli się już nie żeni, naraża na cudzołóstwo swą żonę (Mat. 5:32; 19:9). A zatem, jak wyjaśniono w Strażnicy, rozwód jest dla chrześcijan sprawą znacznie poważniejszą, niż był kiedyś dla Izraelitów. Co prawda Pismo Święte nie poleca, żeby każdy, kto się rozwiedzie, został usunięty ze społeczności, niemniej jeśli osoba taka w dodatku popełnia cudzołóstwo i nie okazuje skruchy, jest wykluczana ze zboru Świadków Jehowy (1 Kor. 6:9, 10).

      Ostatnimi czasy stosunek świata do małżeństwa i życia rodzinnego uległ wręcz rewolucyjnym przeobrażeniom. Mimo to Świadkowie Jehowy dalej trzymają się mierników, które wyłuszczył w Biblii Bóg, Twórca małżeństwa. Na podstawie tych wytycznych starają się pokazać szczerym osobom, jak mogą sobie radzić w trudnym położeniu, w którym się nieraz znajdują.

      Dzięki temu mnóstwo ludzi dających posłuch pouczeniom biblijnym przekazywanym im przez Świadków Jehowy dokonało w życiu gruntownych zmian. Tysiące mężczyzn, którzy przedtem bili żony, nie wywiązywali się ze swych obowiązków bądź też zaniedbywali potrzeby emocjonalne i duchowe domowników, nawet jeśli dbali o nich pod względem materialnym, teraz stało się czułymi mężami i ojcami, szczerze troszczącymi się o swych bliskich. Wiele kobiet, które zapamiętale dążyły do niezależności, nie zajmowały się dziećmi i nie dbały ani o siebie, ani o dom, zaczęło respektować zasadę zwierzchnictwa i zaskarbiać sobie swym postępowaniem czułą miłość mężów i dzieci. Sporo młodych ludzi, którzy jawnie buntowali się przeciw rodzicom i społeczeństwu, a swymi poczynaniami rujnowali sobie życie i ranili serca najbliższych, znalazło zbożny cel w życiu, co pomogło im przeobrazić osobowość.

      Oczywiście niezbędnym warunkiem szczęścia w życiu rodzinnym jest wzajemna uczciwość. Ma ona też żywotne znaczenie w innych stosunkach międzyludzkich.

      Jak daleko winna sięgać uczciwość?

      Świadkowie Jehowy zdają sobie sprawę z tego, że muszą być uczciwi we wszystkich swych poczynaniach. Pogląd ten opierają między innymi na następujących wersetach: Sam Jehowa jest „Bogiem prawdy” (Ps. 31:5, NW [31:6, Bw]). Natomiast Diabeł, jak powiedział Jezus, jest „ojcem kłamstwa” (Jana 8:44). Nic więc dziwnego, że do rzeczy, których Jehowa nienawidzi, należy „kłamliwy język” (Prz. 6:16, 17). Jego Słowo nakazuje nam: „Przeto odrzuciwszy fałsz, mówcie prawdę” (Efez. 4:25). Chrześcijanie nie tylko mają mówić prawdę, ale na wzór apostoła Pawła muszą „we wszystkim (...) postępować uczciwie” (Hebr. 13:18). Nie ma takiej dziedziny życia, w której Świadkowie Jehowy byliby uprawnieni do trzymania się innego systemu wartości.

      Kiedy poborca podatkowy Zacheusz gościł w swym domu Jezusa, przyznał się do niewłaściwych praktyk finansowych i postarał się zwrócić to, co przedtem wymusił (Łuk. 19:8). Niektórzy ludzie nawiązujący dzisiaj łączność ze Świadkami Jehowy postępują podobnie, żeby mieć czyste sumienie przed Bogiem. Na przykład w Hiszpanii Świadkowie Jehowy rozpoczęli studium biblijne z pewnym notorycznym złodziejem. Wkrótce zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia, wobec czego zwrócił to, co ukradł byłemu pracodawcy oraz sąsiadom, a inne przedmioty zaniósł na policję. Skazano go na grzywnę i musiał na krótko pójść do więzienia, ale teraz ma czyste sumienie. W Anglii zaledwie po dwóch miesiącach studiowania Biblii ze Świadkiem Jehowy oddał się w ręce policji były złodziej diamentów. Zupełnie zaskoczył tym funkcjonariuszy, poszukiwali go bowiem już od sześciu miesięcy. W czasie dwuipółletniego pobytu w więzieniu pilnie studiował Biblię i starał się opowiadać innym o zawartych w niej prawdach. Po wyjściu na wolność dał się ochrzcić jako Świadek Jehowy (Efez. 4:28).

      Świadkowie Jehowy są znani z uczciwości. Pracodawcy wiedzą, że nie tylko nic im nie ukradną, ale również — nawet pod groźbą utraty pracy — nie będą kłamać ani fałszować żadnych danych, choćby tego żądali ich zwierzchnicy. Dla Świadków Jehowy dobre stosunki z Bogiem są znacznie ważniejsze niż uznanie u któregokolwiek człowieka. Doskonale również rozumieją, że bez względu na to, gdzie są i co robią, „wszystko jest obnażone i zupełnie odsłonięte dla oczu Tego, któremu mamy zdać rachunek” (Hebr. 4:13; Prz. 15:3).

      We włoskiej gazecie La Stampa tak się wypowiedziano o Świadkach Jehowy: „Postępują zgodnie z tym, co głoszą. (...) Ideały moralne — miłość bliźniego, wyrzeczenie się stosowania przemocy oraz osobista uczciwość (będące dla większości chrześcijan ‚odświętnymi regułami’, o których można co najwyżej mówić z ambony) — należą do ich ‚powszedniego’ trybu życia”. A Louis Cassels, redaktor działu religijnego amerykańskiej agencji prasowej United Press International w Waszyngtonie, napisał: „Świadkowie wiernie trzymają się swych poglądów religijnych, nawet gdy muszą za to zapłacić wysoką cenę”.

      Dlaczego nie mają kłopotów z hazardem

      W przeszłości uczciwość zazwyczaj kojarzono z gotowością do ciężkiej pracy. Granie o pieniądze lub zawieranie zakładów było na ogół potępiane. Ale w miarę jak w XX wieku upowszechniał się duch samolubstwa i pogoni za bogactwem, rozprzestrzeniał się też hazard — legalny i nielegalny. Jest on propagowany nie tylko przez świat przestępczy, ale często również przez kościoły i rządy, które chcą zdobyć pieniądze. Jak Świadkowie Jehowy reagują na tę zmianę poglądów społeczeństwa? Trzymają się zasad biblijnych.

      W swych publikacjach Świadkowie wyjaśniają, że Biblia nie zawiera żadnego konkretnego przykazania zabraniającego hazardu. Niemniej ma on zgubne skutki, na które już od pół wieku zwraca uwagę Strażnica oraz Przebudźcie się! Ponadto czasopisma te przypominają, iż hazard w każdej swej postaci rozwija skłonności, przed którymi Biblia ostrzega, jak choćby miłość pieniędzy: „Korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy jest umiłowanie pieniędzy” (1 Tym. 6:10), samolubstwo: „Nie będziesz samolubnie pożądał (...) niczego, co należy do twego bliźniego” (Powt. Pr. [5 Mojż.] 5:21, NW; por. 1 Kor. 10:24) oraz chciwość: „Żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest (...) chciwcem” (1 Kor. 5:11). Pismo Święte przestrzega też przed wzywaniem „bóstwa szczęścia”, jak gdyby było jakąś siłą nadprzyrodzoną, która potrafi wyświadczać przysługi (Izaj. 65:11). Ponieważ Świadkowie Jehowy biorą sobie do serca te przestrogi biblijne, zdecydowanie stronią od hazardu. A od roku 1976 szczególnie dbają o to, żeby nikt z ich grona nie był przez swą pracę zawodową niedwuznacznie kojarzony z jakąś instytucją zajmującą się grami hazardowymi.

      W gruncie rzeczy hazard nigdy nie był wśród Świadków Jehowy poważnym problemem. Wiedzą oni, że Biblia nie pochwala dążenia do wzbogacania się kosztem drugich, lecz zachęca do pracy własnymi rękami, wiernego spełniania powierzonych zadań, hojności i dzielenia się z potrzebującymi (Efez. 4:28; Łuk. 16:10; Rzym. 12:13; 1 Tym. 6:18). Czy ludziom mającym styczność ze Świadkami łatwo jest się o tym przekonać? Owszem, zwłaszcza osobom, które utrzymują z nimi kontakty zawodowe. Świeccy pracodawcy nieraz chętnie zatrudniają Świadków Jehowy, gdyż są oni znani z sumienności i rzetelności. Wiedzą, że Świadkowie zawdzięczają te przymioty swej religii.

      Co powiedzieć o tytoniu i narkotykach?

      Biblia nie zawiera żadnej wzmianki o tytoniu ani o wielu narkotykach zażywanych w naszych czasach. Niemniej podaje wskazówki, które pomagają Świadkom Jehowy ustalić, jakie postępowanie podoba się Bogu. Toteż już w 1895 roku Strażnica w komentarzu na temat tytoniu skierowała uwagę na List 2 do Koryntian 7:1, gdzie czytamy: „Skoro więc mamy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się z wszelkiego skalania ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej”.

      Przez wiele lat rada ta zdawała się wystarczać. Kiedy jednak przemysł tytoniowy sięgnął po reklamę, żeby przydać uroku paleniu, i gdy zaczęły się upowszechniać narkotyki, potrzeba było czegoś więcej. Zwrócono uwagę na jeszcze inne zasady biblijne: na darzenie szacunkiem Jehowy, Dawcy życia (Dzieje 17:24, 25), na miłość wobec bliźnich (Jak. 2:8), na okoliczność, że kto nie miłuje bliźniego, w gruncie rzeczy nie miłuje Boga (1 Jana 4:20), oraz na okazywanie posłuszeństwa względem władców świeckich (Tyt. 3:1). Podkreślono, że greckie słowo farmakía właściwie znaczy „stosowanie narkotyków”, a pisarze Biblii odnosili je do „uprawiania spirytyzmu”, ponieważ przy tego rodzaju praktykach używano narkotyków (Gal. 5:20).

      W czasopiśmie Pociecha już w roku 1946 wyjawiono, że opłacane wypowiedzi reklamujące papierosy często są oszustwem. Kiedy udostępniono materiały naukowe na ten temat, również w Przebudźcie się!, które zastąpiło Pociechę, publikowano dowody na to, że palenie tytoniu powoduje raka, choroby serca i uszkodzenia płodu, że jest groźne dla niepalących, zmuszonych do oddychania powietrzem przesyconym dymem tytoniowym, oraz że nikotyna uzależnia. Zwrócono też uwagę, iż marihuana działa odurzająco i może wywołać uszkodzenia mózgu. Ponadto dla dobra czytelników wydawnictw Towarzystwa Strażnica nieraz omawiano poważne niebezpieczeństwa, jakie pociąga za sobą branie innych narkotyków.

      Na długo przedtem, zanim urzędy państwowe uzgodniły, jak dalece należy ostrzegać ludzi przed szkodliwością tytoniu, w Strażnicy z 1 marca 1935 roku wyraźnie oświadczono, że palacz nie może być zamianowanym przedstawicielem Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego — Strażnica ani członkiem personelu Biura Głównego. Po wprowadzeniu w roku 1938 postanowienia o wyznaczaniu wszystkich sług w zborach Świadków Jehowy przez Towarzystwo w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku powiedziano, iż zakaz palenia odnosi się również do każdego z tych zamianowanych sług. Gdzieniegdzie zastosowano się do niego w całej pełni dopiero po kilku latach. Jednakże większość Świadków Jehowy chętnie przyjęła tę radę biblijną i poszła za dobrym przykładem tych, którzy im przewodzili.

      Kolejny krok w konsekwentnym przestrzeganiu owej wskazówki biblijnej polegał na tym, że od roku 1973 nie dopuszczano żadnego palacza do chrztu. W następnych miesiącach udzielono pomocy tym, którzy pracowali przy produkcji tytoniu lub popierali jego sprzedaż, aby zrozumieli, że nie mogą dalej tak postępować i jednocześnie pozostać Świadkami Jehowy. Rady Słowa Bożego muszą być konsekwentnie respektowane w każdej dziedzinie życia. To przestrzeganie zasad biblijnych dotyczących tytoniu, marihuany i tak zwanych twardych narkotyków jest dla Świadków ochroną. Posługując się Pismem Świętym, zdołali też pomóc tysiącom ludzi, którym narkotyki rujnowały życie.

      Czy inaczej ma się rzecz z napojami alkoholowymi?

      Wydawnictwa Towarzystwa Strażnica nie stawiają znaku równości między piciem alkoholu a braniem narkotyków. Dlaczego? Otóż Stwórca wie, jakim tworem jesteśmy, a Jego Słowo zezwala na umiarkowane spożywanie napojów alkoholowych (Ps. 104:15; 1 Tym. 5:23). Z drugiej strony Biblia ostrzega przed piciem bez umiaru i stanowczo potępia pijaństwo (Prz. 23:20, 21, 29, 30; 1 Kor. 6:9, 10; Efez. 5:18).

      Ponieważ nadużywanie napojów wyskokowych zrujnowało życie wielu ludzi, Charles Taze Russell opowiadał się osobiście za całkowitą abstynencją. Przyznawał jednak, iż Jezus pił wino. W wieku XIX i na początku XX w USA gorąco agitowano za wprowadzeniem zakazu produkcji i sprzedaży alkoholu. Strażnica otwarcie sympatyzowała z tymi, którzy starali się zwalczać szkodliwe skutki picia, ale nie przyłączyła się do ich kampanii o przeforsowanie prohibicji. Mimo to dobitnie wskazywała na zgubne następstwa nadużywania alkoholu i wielokrotnie wyjaśniała, iż lepiej jest wcale nie pić wina ani napojów spirytusowych. Osoby uważające, że mogą je z umiarem spożywać, zachęcano do przemyślenia Listu do Rzymian 14:21, gdzie czytamy: „Dobrze jest nie jeść mięsa ani nie pić wina, ani nie czynić niczego, czym twój brat się gorszy”.

      Kiedy jednak w roku 1930 przewodniczący amerykańskiej ligi walczącej o wprowadzenie prohibicji (Anti-Saloon League) pozwolił sobie publicznie oświadczyć, że jego organizację „powołał do życia Bóg”, J. F. Rutherford, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, wykazał w przemówieniach radiowych, iż takie twierdzenie jest bluźnierstwem przeciw Bogu. Dlaczego? Ponieważ Słowo Boże wcale nie zakazuje picia wina, potępia natomiast pijaństwo, prohibicja zaś nie tylko nie położyła mu kresu, ale wręcz przyczyniła się do rozkwitu nielegalnej produkcji, sprzedaży i przemytu alkoholu oraz do korupcji wśród urzędników państwowych.

      Świadkowie Jehowy uważają spożywanie napojów alkoholowych czy też powstrzymywanie się od nich za sprawę osobistą. Jednakże stosują się do biblijnego wymagania, żeby nadzorcy ‛zachowywali umiar w nawykach’. Wyrażenie to jest tłumaczeniem greckiego słowa nefálion, które dosłownie znaczy „trzeźwy, wstrzemięźliwy; powstrzymujący się od wina całkowicie albo przynajmniej od nadmiernego jego spożycia”. Również słudzy pomocniczy nie mogą ‛oddawać się piciu mnóstwa wina’ (1 Tym. 3:2, 3, 8). Kto dużo pije, nie nadaje się zatem do piastowania specjalnych przywilejów służby. Ponieważ mężczyźni sprawujący przewodnictwo wśród Świadków Jehowy świecą pod tym względem przykładem, mogą ze swobodą mowy pomagać osobom, które pod wpływem stresu zdradzają skłonność do sięgania po alkohol lub muszą zachowywać pełną abstynencję. Jakie przynosi to rezultaty?

      Na przykład w pewnej gazecie ukazującej się w środkowopołudniowej Afryce napisano: „Z wszystkich doniesień wynika, że tam, gdzie wśród Afrykanów żyje najwięcej Świadków Jehowy, jest najmniej problemów. Najwyraźniej stanowią oni przeciwwagę dla agitatorów, czarów, pijaństwa i wszelkiej przemocy” (The Northern News, Zambia).

      Niemniej Świadkowie Jehowy odróżniają się od tego świata jeszcze pod innym ważnym względem.

      Szacunek dla życia

      Szacunek ten wynika z uznania faktu, że życie to dar od Boga (Ps. 36:10; Dzieje 17:24, 25). Łączy się również z przeświadczeniem, iż w Jego oczach cenne jest nawet życie nie narodzonego dziecka (2 Mojż. 21:22-25, Bg; Ps. 139:1, 16, Bg). Ponadto towarzyszy mu świadomość, że „każdy z nas sam za siebie zda sprawę Bogu” (Rzym. 14:12).

      Zgodnie z tymi zasadami biblijnymi Świadkowie Jehowy konsekwentnie opowiadają się przeciwko aborcji. Chcąc zapewnić swym czytelnikom mądre kierownictwo, czasopismo Przebudźcie się! pomagało im zrozumieć, że Bóg wymaga zachowywania czystości moralnej. Wiele razy obszernie opisywało cud prokreacji, jak również psychologiczną i fizjologiczną stronę narodzin dziecka. Kiedy po drugiej wojnie światowej kobiety coraz częściej zaczęły przerywać ciążę, w Strażnicy wyraźnie wykazano, że jest to sprzeczne ze Słowem Bożym. W numerze 19 z roku 1970 powiedziano bez ogródek: „Przerwanie ciąży po prostu dla pozbycia się niepożądanego dziecka równa się świadomemu zniszczeniu życia ludzkiego”.

      Dlaczego nie godzą się na transfuzję

      Szacunek dla życia ukształtował również stanowisko Świadków Jehowy w sprawie przetaczania krwi. Gdy transfuzje zaczęły się upowszechniać, Strażnica z 1 lipca 1945 roku szczegółowo objaśniła chrześcijański pogląd na świętość krwi.c Zwrócono uwagę, że Boży zakaz dany Noemu i wszystkim jego potomkom dotyczył zarówno krwi zwierzęcej, jak i ludzkiej (1 Mojż. 9:3-6). Poza tym podkreślono, iż wymaganie to zostało przypomniane w I wieku, gdy chrześcijanom polecono ‛powstrzymywać się od krwi’ (Dzieje 15:28, 29). Na podstawie Biblii wyjaśniono w tym samym artykule, że Bóg pozwolił na używanie krwi jedynie w celach ofiarnych, a ponieważ ofiary ze zwierząt przewidziane przez Prawo Mojżeszowe wyobrażały ofiarę Chrystusa, więc lekceważenie danego chrześcijanom nakazu co do ‛powstrzymywania się od krwi’ oznaczałoby rażący brak szacunku dla ofiary okupu złożonej przez Jezusa Chrystusa (3 Mojż. 17:11, 12; Hebr. 9:11-14, 22). Zgodnie z takim zrozumieniem tej sprawy osoby, które wbrew wymaganiu Bożemu przyjmują transfuzję i nie okazują skruchy, są od roku 1961 wykluczane ze zboru Świadków Jehowy.

      Początkowo w wydawnictwach Towarzystwa Strażnica nie omawiano groźnych dla zdrowia skutków ubocznych przetaczania krwi. Kiedy z czasem stały się dostępne informacje na ten temat, zaczęto je również publikować — nie po to, by nimi uzasadnić, dlaczego Świadkowie Jehowy nie godzą się na transfuzję, lecz żeby pogłębić ich docenianie dla zakazu co do używania krwi, wydanego przez samego Boga (Izaj. 48:17). W tym celu w roku 1961 opublikowano starannie udokumentowaną broszurę Krew, medycyna a prawo Boże. W roku 1977 ukazała się następna broszura na ten temat, zatytułowana Świadkowie Jehowy a kwestia krwi. Ponownie podkreślono w niej, że stanowisko Świadków Jehowy ma podłoże czysto religijne, jest oparte na Biblii i nie zależy od zagrożeń medycznych. Najnowsze wiadomości z tej dziedziny przedstawiono w roku 1990 w broszurze Jak krew może ocalić twoje życie? Posługując się tymi publikacjami, Świadkowie Jehowy starają się przybliżyć lekarzom swój punkt widzenia i pozyskać ich do współpracy. Niemniej przez wiele lat transfuzja cieszyła się w medycynie dużą popularnością.

      Chociaż Świadkowie Jehowy wyjaśniali lekarzom, iż nie mają żadnych religijnych zastrzeżeń co do alternatywnych metod leczenia, odmówienie zgody na transfuzję przysparzało wielu kłopotów. Na Świadków oraz ich rodziny często wywierano ogromny nacisk, żeby zaakceptowali ten powszechnie wówczas stosowany zabieg. W listopadzie roku 1976 w Portoryko 45-letnia Ana Paz de Rosario zgodziła się na operację i konieczną terapię, ale ze względu na swe przekonania religijne prosiła, by nie podawano jej żadnej krwi. Tymczasem po północy do jej pokoju w szpitalu wtargnęło pięciu policjantów i trzy pielęgniarki; powołując się na nakaz sądowy, przywiązali ją do łóżka i siłą przetoczyli jej krew, choć nie życzyła sobie tego ani ona, ani jej mąż, ani dzieci. Chora doznała szoku i zmarła. Nie był to wcale odosobniony wypadek, ponieważ do takich aktów przemocy dochodziło nie tylko w Portoryko.

      W roku 1975 w Danii małżeństwo Świadków Jehowy było ścigane przez policję, gdyż nie chciało, by ich synkowi wmuszono krew, lecz poszukiwało alternatywnej metody leczenia. W roku 1982 we Włoszech pewne małżeństwo, powodowane miłością do swej nieuleczalnie chorej córeczki, zabiegało w czterech krajach o pomoc lekarską, a gdy dziecko zmarło w czasie nakazanego sądownie przetaczania krwi, rodziców oskarżono o morderstwo i skazano na 14 lat więzienia.

      Gdy w grę wchodziło przymusowe przetoczenie krwi dzieciom Świadków Jehowy, prasa często podjudzała opinię publiczną. Zdarzało się, że sąd nakazywał transfuzję nawet bez rozprawy, podczas której mogliby się wypowiedzieć rodzice. A przecież w Kanadzie zdarzyło się przeszło 40 razy, iż dzieci, którym w takiej sytuacji przetoczono krew, oddano rodzicom martwe.

      Nie wszyscy lekarze i sędziowie popierali tak bezwzględne metody. Niektórzy opowiadali się za większą gotowością do niesienia pomocy. Sporo zdolnych lekarzy podejmowało się leczenia bez krwi. Dzięki temu zdobyli duże doświadczenie w różnych gałęziach bezkrwawej chirurgii. Z czasem okazało się, że każdą operację — zarówno osoby dorosłej, jak i niemowlęcia — można z powodzeniem przeprowadzić bez transfuzji.d

      Chcąc uniknąć niepotrzebnych konfrontacji w nagłych wypadkach, na początku lat sześćdziesiątych Świadkowie Jehowy zaczęli składać swym lekarzom specjalne wizyty, żeby im przedstawić swoje stanowisko i dostarczyć odpowiednią literaturę. Później prosili o dołączenie do ich kartotek pisemnego oświadczenia, iż nie życzą sobie transfuzji. W latach siedemdziesiątych wśród Świadków upowszechnił się zwyczaj noszenia przy sobie oświadczenia informującego służbę zdrowia, że w żadnych okolicznościach nie zgadzają się na przetoczenie im krwi. Po konsultacjach z lekarzami i prawnikami dokumentowi temu nadano taką formę, by miał on moc prawną.

      Ponieważ Świadkowie Jehowy byli zdecydowani nie przyjmować transfuzji, więc aby im pomóc w prostowaniu błędnych wyobrażeń lekarzy i personelu szpitali oraz nawiązać lepszą współpracę między placówkami służby zdrowia a pacjentami będącymi Świadkami Jehowy, Ciało Kierownicze postanowiło utworzyć Komitety Łączności ze Szpitalami. W roku 1979 była ich zaledwie garstka, ale w roku 1992 w ponad 70 krajach działało już z górą 800 takich komitetów. Wybrano do nich i przeszkolono umiejętnych starszych, którzy działają w Ameryce Północnej i Łacińskiej, na Dalekim Wschodzie, w Australii i Oceanii oraz w Europie. Poza wyjaśnianiem stanowiska Świadków Jehowy zadanie tych komitetów polega również na wskazywaniu personelowi szpitali, że istnieją skuteczne metody leczenia alternatywnego. W nagłych sytuacjach pomagają lekarzom prowadzącym skontaktować się z chirurgami, którzy już leczyli podobne przypadki u Świadków Jehowy bez stosowania krwi. W razie potrzeby komitety te składają wizyty nie tylko lekarzom, lecz także sędziom rozpatrującym wnioski szpitali o wydanie nakazu transfuzji.

      Aby zapewnić sobie poszanowanie dla swych poglądów religijnych związanych ze świętością krwi, Świadkowie Jehowy po wyczerpaniu innych możliwości czasami podają lekarzy i szpitale do sądu. Zazwyczaj chodzi im jedynie o zakaz przetoczenia krwi lub tymczasowy zakaz, obowiązujący do chwili wydania przez sąd orzeczenia w toczącej się sprawie. Niemniej w ostatnich latach sądownie domagali się od lekarzy i szpitali odszkodowań za samowolnie podjęte decyzje. W 1990 roku Sąd Apelacyjny w kanadyjskiej prowincji Ontario przyznał odszkodowanie w takiej sprawie, ponieważ lekarz nie uwzględnił oświadczenia, które znajdowało się w portfelu pacjenta i w którym wyraźnie zaznaczono, że jako Świadek Jehowy w żadnych okolicznościach nie zgadza się na transfuzję. Od roku 1985 w różnych rejonach USA wytoczono co najmniej dziesięć takich procesów, a pozwani często woleli rozstrzygnąć sprawę polubownie i zapłacić uzgodnioną sumę, niż ryzykować, że sąd przyzna jeszcze większe odszkodowanie. Świadkowie Jehowy są w pełni zdecydowani przestrzegać Boskiego zakazu co do krwi. Woleliby nie pozywać lekarzy przed sądy, ale w razie potrzeby to czynią, żeby nie narzucano im metody leczenia, która ze względów etycznych jest dla nich nie do przyjęcia.

      Opinia publiczna zaczyna coraz lepiej uświadamiać sobie niebezpieczeństwa związane z przetaczaniem krwi. Częściowo wynika to z lęku przed AIDS. Jednakże postawa Świadków jest podyktowana szczerym pragnieniem podobania się Bogu. W roku 1987 we francuskim dzienniku medycznym Le Quotidien du Médecin napisano: „Świadkowie Jehowy chyba mają rację, że nie godzą się na przyjmowanie preparatów krwi, ponieważ wskutek transfuzji rzeczywiście można przenieść sporo czynników chorobotwórczych”.

      Świadkowie Jehowy nie opierają swego stanowiska na jakiejś własnej wiedzy medycznej wyższego rzędu. Po prostu nie mają żadnych wątpliwości, że wytyczne Jehowy są słuszne i że On „nie odmawia tego, co dobre”, swym lojalnym sługom (Ps. 19:8, 12; 84:12). Nawet gdyby któryś z nich zmarł wskutek utraty krwi, co się niekiedy zdarza, Świadkowie Jehowy są całkowicie przeświadczeni, iż Bóg nie zapomni o swych wiernych sługach, ale przywróci im życie podczas zmartwychwstania (Dzieje 24:15).

      Gdy jednostki lekceważą zasady biblijne

      Miliony ludzi studiowało Biblię ze Świadkami Jehowy, ale nie wszyscy się do nich przyłączyli. Po zapoznaniu się z wysokimi miernikami niektórzy dochodzą do wniosku, że nie chcą prowadzić takiego życia. Zanim ktoś da się ochrzcić, jest szczegółowo zaznajamiany z podstawowymi naukami biblijnymi, po czym (zwłaszcza od roku 1967) jeszcze raz omawiają je z nim starsi zboru. Starają się upewnić, czy kandydat do chrztu dobrze rozumie nie tylko same nauki, lecz także wszystko, co wchodzi w zakres chrześcijańskiego postępowania. Ale co wtedy, gdy później miłość do świata popchnie kogoś do poważnego występku?

      Już w roku 1904 w książce Nowe stworzenie zaznaczono, że należy odpowiednio zapobiegać demoralizacji zboru. Zgodnie z ówczesnym zrozumieniem Badaczy Pisma Świętego objaśniono tam kroki, które należy poczynić wobec winowajców w myśl Ewangelii według Mateusza 18:15-17. Na tej podstawie sporadycznie odbywały się „posiedzenia Kościoła”, podczas których przedstawiano całemu zborowi dowody poważnego przewinienia. Wiele lat później, w Strażnicy z 15 maja 1944 roku, ponownie omówiono to zagadnienie w świetle całej Biblii i wykazano, że takie sprawy dotyczące zboru powinni rozpatrywać odpowiedzialni bracia sprawujący w nim nadzór (1 Kor. 5:1-13; por. 5 Mojż. 21:18-21). Z kolei w Strażnicy z 1 marca 1952 roku (wyd. pol. numer 15 z 1952 roku) opublikowano artykuły, które nie tylko przedstawiały właściwy tryb postępowania, ale również uzasadniały konieczność czynienia konkretnych kroków w celu utrzymywania organizacji w czystości. Od tamtej pory temat ten poruszano wielokrotnie. Zawsze jednak chodziło o to samo: 1) o zachowanie czystości organizacji oraz 2) o uświadomienie winowajcy potrzeby okazania szczerej skruchy i dopomożenie mu w odzyskaniu zdrowia duchowego.

      W I stuleciu niektórzy odeszli od wiary i zaczęli prowadzić rozwiązłe życie. Inni dali się odciągnąć odstępczym naukom (1 Jana 2:19). Zdarza się to również wśród Świadków Jehowy w XX wieku. Niestety, ostatnimi czasy trzeba było co roku wykluczać kilkadziesiąt tysięcy zatwardziałych grzeszników. W gronie tym znaleźli się także znani starsi. Mierniki biblijne są jednakowe dla wszystkich (Jak. 3:17). Świadkowie Jehowy dobrze wiedzą, że jeśli dalej chcą się cieszyć uznaniem Jehowy, muszą dbać o czystość moralną organizacji.

      Przyobleczenie nowej osobowości

      Jezus usilnie zachęcał do zachowywania czystości nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz (Łuk. 11:38-41). Wykazał, że nasze słowa i czyny odzwierciedlają to, co mamy w sercu (Mat. 15:18, 19). Jak wyjaśnił apostoł Paweł, jeśli naprawdę uczy nas Chrystus, to ‛odnawiamy się w sile pobudzającej nasz umysł’ i ‛przyoblekamy się w nową osobowość, stworzoną według woli Bożej w rzeczywistej prawości i lojalności’ (Efez. 4:17-24). Osoby pouczane przez Chrystusa pragną myśleć i postępować jak on, toteż starają się przejawiać „takie samo nastawienie umysłu, jakie miał Chrystus Jezus” (Rzym. 15:5). Tryb życia poszczególnych Świadków Jehowy ukazuje, jak dalece im się to udaje.

      Świadkowie Jehowy wcale nie twierdzą, że ich postępowanie jest bez skazy. Szczerze starają się jednak naśladować Chrystusa, dostosowując swe życie do wzniosłych zasad biblijnych. Nie zaprzeczają, że również inne jednostki trzymają się wysokich mierników moralnych. Ale Świadkowie Jehowy nie tylko jako jednostki, lecz także jako międzynarodowa organizacja dają się łatwo rozpoznać po tym, że przestrzegają norm wyłuszczonych w Biblii. Pobudza ich do tego natchniona rada z Listu 1 Piotra 2:12: „Trwajcie w swym szlachetnym postępowaniu wśród narodów, żeby (...) mogły dzięki waszym szlachetnym uczynkom, których są naocznymi świadkami, wychwalać Boga”.

      [Przypisy]

      a Temat ten omówiono ponownie, choć nieco krócej, w Strażnicy z 15 października 1941 roku, w artykule „Charakter czy niezłomne oddanie?”

      b W Strażnicy numer 14 z roku 1951 zdefiniowano wszeteczeństwo, czyli rozpustę, jako „umyślny stosunek płciowy osoby stanu wolnego z osobą innej płci”. W wydaniu angielskim z 1 stycznia 1952 roku dodano, że z biblijnego punktu widzenia słowo to może się również odnosić do niemoralnego postępowania osoby żonatej lub zamężnej.

      c Świętość krwi omówiono już w Strażnicy z 15 grudnia 1927 roku, a w numerze z 1 grudnia 1944 roku wspomniano wyraźnie o transfuzjach.

      d Contemporary Surgery z marca 1990 roku, ss. 45-49; The American Surgeon z czerwca 1987 roku, ss. 350-356; Miami Medicine ze stycznia 1981 roku, s. 25; New York State Journal of Medicine z 15 października 1972 roku, ss. 2524-2527; The Journal of the American Medical Association z 27 listopada 1981 roku, ss. 2471, 2472; Cardiovascular News z lutego 1984 roku, s. 5; Circulation z września 1984 roku.

      [Napis na stronie 172]

      „Wykazują godne uwagi przymioty moralne”

      [Napis na stronie 174]

      Czy mieli kiedyś wątpliwości, jak się zapatrywać na homoseksualizm?

      [Napis na stronie 175]

      Upadek obyczajów na świecie nie skłonił Świadków Jehowy do większej pobłażliwości

      [Napis na stronie 176]

      Niektórzy chcieli być Świadkami Jehowy, nie rezygnując z poligamii

      [Napis na stronie 177]

      Z naciskiem przedstawia się pogląd Jehowy na rozwód

      [Napis na stronie 178]

      Dokonali w życiu gruntownych zmian

      [Napis na stronie 181]

      Tytoń? Nie!

      [Napis na stronie 182]

      Napoje alkoholowe? Jeśli już, to z umiarem.

      [Napis na stronie 183]

      Zdecydowanie nie przyjmują krwi

      [Napis na stronie 187]

      Wykluczanie — żeby organizacja pozostała czysta moralnie

      [Ramka na stronie 173]

      „Rozwijanie charakteru” nie zawsze dawało dobre skutki

      W pewnym doniesieniu z Danii powiedziano: ‛Wielu braci, zwłaszcza starszych wiekiem, szczerze starając się przyoblec chrześcijańską osobowość, wystrzegało się choćby najdrobniejszego śladu świeckości, aby stać się bardziej godnymi niebiańskiego Królestwa. Uśmiech na zebraniu traktowano jak coś niestosownego, a sporo starszych braci nosiło wyłącznie czarne ubrania, czarne obuwie i czarne krawaty. Często poprzestawali na prowadzeniu spokojnego i cichego życia w Panu. Uważali, że wystarczy chodzić na zebrania, a głoszenie należy pozostawić kolporterom’.

      [Ramka na stronie 179]

      Co u Świadków dostrzegają inni

      ◆ W niemieckiej gazecie „Münchner Merkur” tak napisano o Świadkach Jehowy: „Uchodzą za najuczciwszych i najpunktualniejszych podatników w Republice Federalnej, a ich posłuszeństwo wobec przepisów widoczne jest w ruchu drogowym i w statystykach kryminalnych. (...) Mają w poszanowaniu władze (rodziców, nauczycieli, państwo). (...) Opierają się na Biblii, podstawie wszelkiego ich działania”.

      ◆ Po zgromadzeniu, które się odbyło na miejscowym stadionie, mer francuskiego miasta Lens powiedział do Świadków Jehowy: „Podoba mi się u was to, że dotrzymujecie obietnic i umów, a poza tym jesteście czyści, zdyscyplinowani i zorganizowani. Lubię waszą społeczność. Nienawidzę bałaganu i nie znoszę ludzi, którzy wszystko brudzą i niszczą”.

      ◆ Książka „Voices From the Holocaust” (Głosy z holocaustu) zawiera wspomnienia pewnej Polki, byłej więźniarki obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i w Ravensbrück. Pisze ona: „Widziałam takich, którzy stali się ludźmi niezwykle szlachetnymi, oraz takich, którzy stali się na wskroś podli. Najsympatyczniejszą grupę stanowili Świadkowie Jehowy. Chylę przed nimi czoło. (...) Dokonywali dla drugich wspaniałych rzeczy. Pomagali chorym, dzielili się własnym chlebem i wszystkich dokoła podnosili na duchu. Niemcy ich nienawidzili, ale zarazem poważali. Wyznaczali im najgorsze prace, a oni przyjmowali je z podniesioną głową”.

  • „Nie są częścią świata”
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
    • Rozdział 14

      „Nie są częścią świata”

      DZISIEJSZE religie na ogół są integralną częścią świata, toteż uczestniczą w jego świętach i odzwierciedlają jego nacjonalistyczną postawę. Duchowni często się do tego przyznają i wielu z nich odpowiada taki stan rzeczy. Tymczasem Jezus wyraźnie oznajmił o swych prawdziwych naśladowcach: „Nie są częścią świata, jak i ja nie jestem częścią świata” (Jana 17:16).

      Jaką opinią cieszą się pod tym względem Świadkowie Jehowy? Czy składają przekonujące dowody, iż nie są częścią świata?

      Ich stosunek do bliźnich

      Pierwsi Badacze Pisma Świętego dobrze wiedzieli, że prawdziwi chrześcijanie nie mogą być częścią świata. Jak wyjaśniono w Strażnicy, namaszczeni naśladowcy Chrystusa zostali uświęceni i zrodzeni z ducha świętego, by mogli mieć udział w Królestwie niebiańskim, a ten akt Boży oddzielił ich od świata. Zaznaczono też, iż muszą unikać ducha tego świata, to znaczy jego dążeń, ambicji, nadziei oraz samolubnego postępowania (1 Jana 2:15-17).

      Czy wpłynęło to na stosunek Badaczy Pisma Świętego do ludzi nie podzielających ich poglądów? Z całą pewnością nie stali się pustelnikami. Jednakże ci, którzy rzeczywiście wprowadzali w czyn to, czego się dowiadywali z Biblii, nie próbowali przyswoić sobie stylu życia ludzi świeckich, toteż nie szukali ich towarzystwa. Strażnica przypominała sługom Bożym radę biblijną, by ‛wyświadczać dobro wszystkim’. Radziła im również, żeby w razie prześladowań starali się zwalczać w sobie chęć odwetu i raczej w myśl słów Jezusa ‛miłowali swych nieprzyjaciół’ (Gal. 6:10; Mat. 5:44-48). Zachęcono ich zwłaszcza do dzielenia się z innymi drogocenną prawdą o sposobności wybawienia, udostępnionej przez Boga.

      Takie postępowanie musiało rzecz jasna doprowadzić do tego, że świat dostrzegł ich odmienność. Ale to za mało, by można było powiedzieć, iż nie są częścią świata.

      Całkowicie oddzieleni od Babilonu Wielkiego

      Skoro nie chcieli być częścią świata, nie mogli należeć do systemów religijnych, które głęboko zaangażowały się w jego sprawy oraz przyswoiły sobie nauki i zwyczaje starożytnego Babilonu, odwiecznego wroga prawdziwego wielbienia (Jer. 50:29). Już kilkadziesiąt lat przed pierwszą wojną światową Badacze Pisma Świętego obnażali pogańskie pochodzenie takich doktryn chrześcijaństwa, jak nauka o Trójcy, nieśmiertelności duszy ludzkiej i ogniu piekielnym. Demaskowali też machinacje kościołów, które dla samolubnych celów niejednokrotnie manipulowały rządami świeckimi. Nauki i praktyki chrześcijaństwa skłoniły ich do utożsamienia go z „Babilonem Wielkim” (Obj. 18:2). Wykazywali, że przemieszało ono prawdę z kłamstwem, pozory chrystianizmu z jawną świeckością i że stan ten trafnie opisuje biblijna nazwa „Babilon” („zamieszanie”). Usilnie zachęcali ludzi miłujących Boga, aby wyszli z „Babilonu” (Obj. 18:4). W tym celu pod koniec grudnia 1917 roku i na początku roku 1918 rozpowszechnili 10 000 000 egzemplarzy Miesięcznika Badaczy Pisma Świętego pod tytułem „Upadek Babilonu”, bezlitośnie demaskującego chrześcijaństwo. Ściągnęli tym na siebie zawziętą wrogość duchowieństwa, które wykorzystując histerię wojenną, chciało zdławić działalność Świadków Jehowy.

      Wyjście z Babilonu Wielkiego oznaczało siłą rzeczy opuszczenie organizacji popierających jego fałszywe nauki. Tak właśnie uczynili Badacze Pisma Świętego, niemniej przez wiele lat uważali za swych chrześcijańskich braci tych wyznawców innych religii, którzy zapewniali o swym całkowitym „poświęceniu” i wierze w okup. Badacze nie poprzestawali jednak na napisaniu listu, że występują z kościoła, lecz w miarę możliwości odczytywali go podczas nabożeństwa, jeżeli obecnym wolno było na nim zabierać głos. Gdy nie było to przyjęte, niektórzy wysyłali każdemu członkowi swej parafii kopię owego uprzejmego zawiadomienia o wystąpieniu z kościoła — wraz ze stosownym świadectwem.

      Czy zważali też, by nie przejąć bezbożnych zwyczajów i praktyk tych organizacji? Jak to wyglądało przed pierwszą wojną światową?

      Czy religia powinna się mieszać do polityki?

      Polityczni władcy wielu potężnych narodów ze względu na swe powiązania z Kościołem katolickim lub którymś z kościołów protestanckich długo twierdzili, że panują z „łaski Bożej” jako przedstawiciele Królestwa Bożego, cieszący się szczególną przychylnością Boga. Kościół udzielał swego błogosławieństwa rządom, a one z kolei popierały Kościół. Czy Badacze Pisma Świętego również sobie na to pozwalali?

      Badacze nie naśladowali kościołów chrześcijaństwa, lecz starali się wyciągać wnioski z nauk oraz przykładu Jezusa Chrystusa i jego apostołów. Czego się dowiedzieli ze studium Biblii? Jak wynika z dawnych publikacji Towarzystwa Strażnica, znali słowa Jezusa, który na przesłuchaniu u rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata oznajmił: „Moje królestwo nie jest częścią tego świata”. Odpowiadając na pytanie dotyczące swej roli, rzekł do namiestnika: „Ja się po to narodziłem i po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie” (Jana 18:36, 37). Badacze Pisma Świętego wiedzieli, iż Jezus nie pozwolił się odciągnąć od tego zadania. Kiedy Diabeł zaofiarował mu wszystkie królestwa świata oraz ich chwałę, odrzucił tę propozycję. A gdy ludzie chcieli go ustanowić królem, oddalił się (Mat. 4:8-10; Jana 6:15). Badacze Pisma Świętego nie przeoczyli tego, iż Jezus nazwał Diabła „władcą świata”, a potem powiedział, że Diabeł ‛nic w nim nie ma’ (Jana 14:30). Pamiętali, że Jezus nie próbował angażować ani siebie, ani swych uczniów w politykę Rzymu, lecz był całkowicie pochłonięty głoszeniem „dobrej nowiny o królestwie Bożym” (Łuk. 4:43).

      Czy poleganie na tych doniesieniach ze Słowa Bożego zachęcało ich do lekceważenia władz? Nic podobnego. Pomagało im raczej zrozumieć, dlaczego panujący borykają się z tak ogromnymi problemami, dlaczego szerzy się bezprawie i dlaczego programy rządowe mające zapewnić ludziom poprawę losu tak często zawodzą. Dzięki swej wierze mogli zachować cierpliwość w trudnych czasach, ponieważ ufali, że w stosownej porze Bóg za pośrednictwem swego Królestwa ulży ich doli. W tamtym okresie rozumieli, że „zwierzchnościami wyższymi” wspomnianymi w Liście do Rzymian 13:1-7 (Bg) są władcy świeccy. Dlatego usilnie zachęcali do okazywania szacunku urzędnikom państwowym. W książce Nowe stworzenie (wydanej po angielsku w roku 1904) C. T. Russell napisał na temat Listu do Rzymian 13:7: „Tacy [prawdziwi chrześcijanie] naturalnie bez trudu uznają wielkich ludzi tego świata i są najposłuszniejsi prawom i wymaganiom rządu, z wyjątkiem gdyby prawa te i wymagania sprzeciwiały się Boskim rozporządzeniom i przykazaniom. Zdaje się, że bardzo mało jest obecnie takich władców ziemskich, którzy by poczytywali za przestępstwo uznawanie najwyższego Stwórcy i (...) [posłuszeństwo względem] Jego przykazań. Wobec tego (...) [prawdziwi chrześcijanie powinni] należeć do najbardziej posłusznych prawu ludzi w czasach obecnych — nie należąc do agitatorów, kłótników ani nie wyszukując u innych winy”.

      Jako chrześcijanie, Badacze Pisma Świętego wiedzieli, że dzieło, któremu mają się poświęcić, polega na głoszeniu o Królestwie Bożym. W I tomie Wykładów Pisma Świętego powiedziano: „Jeżeli to będzie wiernie wypełnione, to nie będzie czasu ani usposobienia do mieszania się w politykę obecnych rządów”.

      Pod tym względem bardzo przypominali pierwszych chrześcijan, opisanych przez Augusta Neandera w książce The History of the Christian Religion and Church, During the Three First Centuries (Historia religii chrześcijańskiej i Kościoła w pierwszych trzech wiekach): „Chrześcijanie (...) trzymali się z dala od państwa, chrystianizm zaś mógł wpływać na życie społeczne chyba tylko w sposób w istocie rzeczy najczystszy, a mianowicie usilnie starając się zaszczepić obywatelom państwa coraz świętszą postawę”.

      Gdy świat wyruszył na wojnę

      Na całym globie pierwsza wojna światowa wystawiła na ciężką próbę twierdzenia tych, którzy uważali się za chrześcijan. Była to najokropniejsza wojna, jaka wybuchła do tamtej pory. W ten czy inny sposób wciągnęła w swój wir niemal wszystkich mieszkańców ziemi.

      Pomimo sympatii Watykanu dla państw centralnych papież Benedykt XV starał się zachować pozory neutralności. Jednakże duchowieństwo — zarówno katolickie, jak i protestanckie — w żadnym państwie nie pozostało neutralne. W książce Preachers Present Arms (Kaznodzieje prezentują broń) dr Ray Abrams tak opisał sytuację w USA: „Kościoły wykazały zgodność celu nie notowaną dotąd w kronikach religijnych. (...) Przywódcy, nie tracąc czasu, w pełni przestawili się na tory wojenne. W ciągu 24 godzin po ogłoszeniu wojny Federalna Rada Kościołów Chrystusowych w Ameryce przedłożyła plany jak najdalej idącej współpracy. (...) Kościół rzymskokatolicki, zorganizowany do podobnej służby pod przewodnictwem Ogólnokrajowej Katolickiej Rady Wojennej, kierowanej przez 14 arcybiskupów z kardynałem Gibbonsem jako prezesem, przejawiał takie samo oddanie dla sprawy. (...) Wiele kościołów posunęło się nawet znacznie dalej, niż się po nich spodziewano. Przekształciły się w wojskowe biura werbunkowe”. A co uczynili Badacze Pisma Świętego?

      Chociaż starali się postępować w sposób podobający się ich zdaniem Bogu, to jednak nie zawsze zachowywali całkowitą neutralność. Na ich postawę wpłynął pogląd, który podzielali również inni podający się za chrześcijan, mianowicie że „zwierzchności wyższe (...) od Boga są postanowione” (Rzym. 13:1, Bg). Dlatego w myśl proklamacji prezydenta USA Strażnica zaapelowała do Badaczy Pisma Świętego, by 30 maja 1918 roku przyłączyli się do obchodów dnia modlitw i błagań o pomyślny wynik wojny światowej.a

      Poszczególni Badacze Pisma Świętego znaleźli się podczas wojny w rozmaitych sytuacjach i różnie się w nich zachowywali. Niektórzy, poczuwając się do obowiązku okazywania posłuszeństwa ‛zwierzchnościom, które są’ — jak nazywali władców świeckich — szli na front do okopów z karabinami i bagnetami. Mając jednak w pamięci werset: „Nie będziesz zabijał”, strzelali w powietrze lub usiłowali po prostu wytrącić broń z ręki nieprzyjaciela (2 Mojż. 20:13, Bg). Byli i tacy jak Remigio Cuminetti we Włoszech, który odmówił noszenia munduru wojskowego. Rząd włoski w tamtych czasach nie robił żadnego wyjątku dla osób, które ze względu na sumienie nie chciały brać broni do ręki. Wspomniany brat stawał pięć razy przed sądem, trzymano go w więzieniu i klinice psychiatrycznej, ale zachował niewzruszoną wiarę i niezłomnie trwał w swym postanowieniu. W Anglii część osób starających się o zwolnienie ze służby wojskowej skierowano do robót publicznych lub do oddziałów nieliniowych. Inni, na przykład Pryce Hughes, zachowali ścisłą neutralność, nie bacząc na konsekwencje.

      Pod tym względem Badacze Pisma Świętego nie całkiem przypominali wtedy pierwszych chrześcijan, których tak opisano w książce E. W. Barnesa The Rise of Christianity (Powstanie chrystianizmu): „Ze starannego przeglądu wszystkich dostępnych informacji wynika, że do czasów Marka Aureliusza [cesarz rzymski od 161 do 180 roku n.e.] żaden chrześcijanin nie został żołnierzem; żaden też żołnierz, gdy stał się chrześcijaninem, nie pozostawał w służbie wojskowej”.

      Jednakże pod koniec pierwszej wojny światowej poszczególne ugrupowania religijne otrzymały inną sposobność wykazania, wobec kogo zachowują lojalność.

      Polityczny wyraz Królestwa Bożego?

      W dniu 28 czerwca 1919 roku zawarto w Wersalu we Francji traktat pokojowy, obejmujący Pakt Ligi Narodów. Jeszcze zanim podpisano ów traktat, Federalna Rada Kościołów Chrystusowych w Ameryce oświadczyła publicznie, że Liga Narodów będzie „politycznym wyrazem Królestwa Bożego na ziemi”. Poza tym do senatu USA napłynęła lawina listów od różnych wyznań, wzywających do ratyfikowania Paktu Ligi Narodów.

      Świadkowie Jehowy nie przyłożyli do tego ręki. Dnia 7 września 1919 roku, jeszcze przed zatwierdzeniem traktatu pokojowego (co nastąpiło w październiku), w Cedar Point w stanie Ohio J. F. Rutherford wygłosił przemówienie, w którym wykazał, że jedyną nadzieją dla udręczonej ludzkości nie jest Liga Narodów, lecz Królestwo ustanowione przez samego Boga. Badacze Pisma Świętego co prawda przyznali, że przymierze zawarte przez ludzi w celu poprawienia warunków na świecie mogłoby zdziałać dużo dobrego, ale nie odwrócili się plecami do Królestwa Bożego, by popierać tymczasowe rozwiązania polityków, błogosławione przez duchowieństwo. Zabrali się natomiast do przeprowadzania na całym świecie dzieła świadczenia o Królestwie, które Bóg powierzył Jezusowi Chrystusowi (Obj. 11:15; 12:10). W Strażnicy z 1 lipca 1920 roku wyjaśniono, że chodzi o działalność zapowiedzianą przez Jezusa w Ewangelii według Mateusza 24:14.

      Po drugiej wojnie światowej chrześcijanie znowu znaleźli się w podobnej sytuacji. Tym razem chodziło o następczynię Ligi Narodów — Organizację Narodów Zjednoczonych. Już w roku 1942, gdy jeszcze szalała druga wojna światowa, Świadkowie Jehowy zrozumieli na podstawie Biblii, że zgodnie z Księgą Objawienia 17:8 organizacja mająca zapewnić ziemi pokój znowu się pojawi, ale nie zdoła zaprowadzić go na trwałe. Wykazał to N. H. Knorr, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, w wykładzie kongresowym zatytułowanym „Pokój — czy może być trwały?” Świadkowie Jehowy odważnie rozgłaszali ten pogląd na rozwój sytuacji światowej. Natomiast katoliccy, protestanccy i żydowscy przywódcy religijni wzięli udział w obradach toczących się w roku 1945 w San Francisco, których celem było opracowanie Karty Narodów Zjednoczonych. Obserwatorzy tych wydarzeń nie mogli mieć wątpliwości, kto chciał się zaliczać do ‛przyjaciół świata’, a kto starał się ‛nie być częścią świata’, co w myśl słów Jezusa miało charakteryzować jego uczniów (Jak. 4:4; Jana 17:14).

      Świadectwo chrześcijańskiej neutralności

      Niektóre aspekty stosunku chrześcijan do świata Świadkowie Jehowy pojęli dość szybko, ale zrozumienie innych zajęło im więcej czasu. Kiedy jednak w Europie rozgorzała druga wojna światowa, ważny artykuł zamieszczony w Strażnicy z 1 listopada 1939 roku pomógł im docenić wartość chrześcijańskiej neutralności. Powiedziano tam, iż naśladowcy Jezusa Chrystusa mają obowiązek być całkowicie oddani Bogu i Jego Królestwu, Teokracji. Powinni się modlić o Królestwo Boże, a nie za świat (Mat. 6:10, 33). Jeśli wziąć pod uwagę, kogo Jezus Chrystus zdemaskował jako niewidzialnego władcę świata (Jana 12:31; 14:30) — argumentowano w tym artykule — to czy człowiek oddany Królestwu Bożemu mógłby popierać którąś ze stron w konflikcie między przeciwnymi obozami tego systemu? Czyż Jezus nie powiedział o swych naśladowcach: „Nie są częścią świata, jak i ja nie jestem częścią świata”? (Jana 17:16). Świat na ogół nie rozumiał tego neutralnego stanowiska chrześcijan. Ale czy Świadkowie Jehowy naprawdę potem tak postępowali?

      Podczas drugiej wojny światowej ich neutralność została poddana ciężkiej próbie, zwłaszcza w Niemczech. Historyk Brian Dunn powiedział: ‛Świadków Jehowy nie sposób było dopasować do nazizmu. Najpoważniejszy zarzut hitlerowców dotyczył ich politycznej neutralności. Oznaczało to, że żaden ich współwyznawca nie nosił broni, nie piastował urzędu politycznego, nie brał udziału w publicznych uroczystościach ani nie czynił żadnego gestu wiernopoddańczego’ (The Churches’ Response to the Holocaust, 1986). A w książce Historia chrześcijaństwa Paul Johnson napisał: „Wielu (...) skazano na śmierć za odmowę służby wojskowej (...) inni kończyli w Dachau lub w szpitalach psychiatrycznych”. Ilu niemieckich Świadków uwięziono? W późniejszym okresie poinformowali, że 6262 z nich aresztowano, z czego do obozów koncentracyjnych trafiło 2074. Świeccy autorzy zazwyczaj podają wyższe liczby.

      W Wielkiej Brytanii, gdzie do wojska powoływano zarówno mężczyzn, jak i kobiety, prawo przewidywało możliwość zwolnienia z tej służby, ale wiele sądów odmawiało stosowania odnośnego przepisu wobec Świadków Jehowy, toteż skazano ich łącznie na przeszło 600 lat więzienia. W USA setki Świadków Jehowy uznanych za chrześcijańskich kaznodziejów zwolniono ze służby wojskowej. Ale ponad 4000 braci nie uzyskało zwolnienia przewidzianego w ustawie o obowiązku służby wojskowej; zostali aresztowani i otrzymywali wyroki nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. We wszystkich krajach świata Świadkowie Jehowy zachowywali taką samą chrześcijańską neutralność.

      Jednakże szczerość ich neutralności została poddana próbie również po zakończeniu wojny. Kryzys z lat 1939-1945 wprawdzie minął, ale wybuchały inne konflikty, a poza tym nawet w okresie względnego pokoju wiele państw nie rezygnowało z obowiązkowej służby wojskowej. Tam, gdzie Świadkowie Jehowy nie byli z niej zwalniani, mimo że są chrześcijańskimi kaznodziejami, w dalszym ciągu zamykano ich w więzieniach. Kiedy w roku 1949 Joannis Tsukaris oraz Georgias Orfanidis odmówili podniesienia broni na swych bliźnich, zostali skazani przez władze greckie na śmierć. W Grecji często stosowano wobec Świadków Jehowy rozmaite surowe restrykcje, aż w końcu Komisja Praw Człowieka przy Radzie Europy usiłowała użyć swych wpływów w ich obronie. Niestety, do roku 1992 poza kilkoma wyjątkami obchodzono jej zalecenia, a to na skutek presji greckiego Kościoła prawosławnego. Niektórym rządom niezręcznie jednak było dalej karać Świadków Jehowy za obstawanie przy poglądach religijnych i kierowanie się sumieniem. W latach dziewięćdziesiątych w kilku krajach, takich jak Szwecja, Finlandia, Polska, Holandia i Argentyna, aktywni Świadkowie Jehowy nie są już nakłaniani do podjęcia służby wojskowej ani obowiązkowej służby zastępczej, chociaż każda sprawa jest skrupulatnie badana.

      W jednym kraju po drugim rozmaite okoliczności wystawiały na próbę chrześcijańską neutralność Świadków Jehowy. W Ameryce Łacińskiej, Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Irlandii Północnej i w innych rejonach świata ruchy rewolucyjne otwarcie występowały przeciw istniejącym rządom. W rezultacie zarówno władza, jak i opozycja starały się wymusić na Świadkach Jehowy aktywne poparcie. Zachowywali oni jednak ścisłą neutralność. Niektórych za to okrutnie pobito, a nawet stracono. Niemniej taka prawdziwie chrześcijańska neutralność Świadków często zaskarbiała im szacunek po obu stronach, toteż pozwalano im bez przeszkód głosić dobrą nowinę o Królestwie Jehowy.

      W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych brutalnej próbie została poddana neutralność Świadków w Malawi, gdzie od wszystkich obywateli zażądano wykupienia legitymacji rządzącej partii politycznej. Świadkowie Jehowy uznali, że nie da się tego pogodzić z ich chrześcijańskimi przekonaniami. Spadły wówczas na nich bezprzykładne, wręcz sadystyczne prześladowania. Dziesiątki tysięcy musiało uciec za granicę; później wielu zmuszono do powrotu, a w kraju znowu zetknęli się z dalszymi aktami okrucieństwa.

      Mimo bestialskich prześladowań Świadkowie Jehowy nie przyjmują buntowniczej postawy. Swymi wierzeniami nie zagrażają żadnemu rządowi, któremu podlegają. Tymczasem Światowa Rada Kościołów wspierała finansowo ruchy rewolucyjne, a duchowni katoliccy udzielali pomocy partyzantom. Gdyby natomiast któryś Świadek Jehowy zaangażował się w działalność wywrotową, oznaczałoby to, że zaparł się swej wiary.

      To prawda, iż Świadkowie Jehowy wierzą, że Królestwo Boże usunie wszystkie rządy ludzkie. Wskazuje na to Biblia w Księdze Daniela 2:44. Jak jednak podkreślają, w Piśmie Świętym powiedziano, iż to nie ludzie, lecz „Bóg niebios” stworzy Królestwo. Świadkowie wyjaśniają również, że werset ten nie mówi, jakoby Bóg upoważnił człowieka do utorowania drogi owemu Królestwu przez usunięcie rządów ludzkich. Świadkowie Jehowy wiedzą, iż zadaniem prawdziwych chrześcijan jest głoszenie i nauczanie (Mat. 24:14; 28:19, 20). Ze względu na swój szacunek dla Słowa Bożego są znani z tego, że nigdy nie próbowali obalić żadnego rządu na świecie ani nie knuli zamachów na wysoko postawione osobistości. We włoskim dzienniku La Stampa powiedziano o Świadkach Jehowy: „Są najbardziej lojalnymi obywatelami, jakich można sobie wymarzyć: Nie uchylają się od płacenia podatków ani nie usiłują dla własnej korzyści obejść niewygodnych przepisów”. Niemniej każdy z nich jest zdecydowany nigdy ‛nie być częścią świata’, ponieważ zdaje sobie sprawę, jakie to ważne w oczach Boga (Jana 15:19; Jak. 4:4).

      Gdy symbole narodowe stają się przedmiotem kultu

      Kiedy w Niemczech doszedł do władzy Adolf Hitler, świat ogarnęła gorączka patriotyzmu. Żeby móc łatwiej rządzić ludźmi, wprowadzono obowiązek uczestniczenia w ceremoniach patriotycznych. W Niemczech każdy musiał salutować w przepisany sposób, wołając przy tym: „Heil Hitler!” Uznawał przez to Hitlera za wybawcę; chodziło o zaznaczenie, że jego przywództwo jest jedyną nadzieją narodu. Ale Świadkowie Jehowy nie mogli podzielać tego poglądu. Wiedzieli, że wolno im oddawać cześć wyłącznie Jehowie i że Wybawcą ludzkości uczynił On Jezusa Chrystusa (Łuk. 4:8; 1 Jana 4:14).

      Jeszcze zanim Hitler został dyktatorem w Niemczech, Świadkowie Jehowy opublikowali w roku 1931 broszurę Królestwo — nadzieja świata, w której przypomnieli biblijny przykład trzech odważnych Hebrajczyków towarzyszących prorokowi Danielowi w Babilonie. Gdy król nakazał im pokłonić się przed posągiem na dźwięk określonej muzyki, owi wierni Hebrajczycy odmówili pójścia na kompromis, a Jehowa w dowód swego uznania ich wybawił (Dan. 3:1-26). W broszurze powiedziano, że na podobną próbę wystawiają wierność dzisiejszych Świadków Jehowy ceremonie patriotyczne.

      Obowiązkowe uroczystości patriotyczne zaczęły się stopniowo upowszechniać również poza granicami Niemiec. Dnia 3 czerwca 1935 roku na zgromadzeniu w Waszyngtonie brat Rutherford w odpowiedzi na pytanie dotyczące pozdrawiania sztandaru w szkole położył nacisk na wierność wobec Boga. Parę miesięcy później gazety w całym kraju doniosły o tym, że ośmioletni Carleton B. Nichols jun. z Lynn w stanie Massachusetts odmówił pozdrowienia sztandaru amerykańskiego i przyłączenia się do zaśpiewania pieśni patriotycznej.

      Chcąc wyjaśnić tę sprawę, brat Rutherford wygłosił 6 października przemówienie radiowe pod tytułem „Pozdrawianie sztandaru”, w czasie którego powiedział: „Dla wielu osób pozdrawianie flagi jest jedynie niewiele znaczącą lub w ogóle nieistotną formalnością. Ale dla osób szczerze rozważających tę sprawę w świetle Pisma Świętego ma to bardzo poważny wydźwięk.

      „Sztandar przedstawia czynniki sprawujące władzę. Posługiwanie się prawem w celu zmuszenia obywatela lub jego dziecka do pozdrawiania jakiegoś przedmiotu lub do śpiewania tak zwanych pieśni patriotycznych jest z gruntu niesprawiedliwe i opaczne. Prawa stanowi się i narzuca po to, aby przeszkodzić popełnieniu czynów jawnie przynoszących szkodę innym, a nie po to, by zmusić kogoś do pogwałcenia swego sumienia, zwłaszcza gdy jest ono wyszkolone na podstawie Słowa Jehowy Boga.

      „To, że ów chłopiec nie chciał pozdrowić flagi i stał milcząc, nie mogło nikomu zaszkodzić. Jeśli ktoś szczerze wierzy, że pozdrawianie sztandaru jest sprzeczne z przykazaniem Bożym, to zmuszanie go do czynienia tego na przekór Słowu Bożemu i wbrew sumieniu wyrządza mu dotkliwą krzywdę. Państwo nie ma prawa krzywdzić ludzi ani wydawanymi przepisami, ani w żaden inny sposób”.

      Dalsze uzasadnienie stanowiska Świadków Jehowy podano w broszurze Lojalność, wydanej również w roku 1935. Zwrócono w niej uwagę między innymi na Księgę 2 Mojżeszową 20:3-7, gdzie sługom Bożym polecono czcić wyłącznie Jehowę, a ponadto zakazano im sporządzać posągi czy inne podobizny czegokolwiek w niebie lub na ziemi i się im kłaniać; na Ewangelię według Łukasza 20:25, gdzie Jezus Chrystus polecił nie tylko oddawać cezarowi to, co należy do cezara, ale także to, co Boże, Bogu; oraz na Dzieje Apostolskie 5:29, gdzie apostołowie zdecydowanie oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom”.

      O odpowiedź na pytanie, czy można zmuszać kogoś do pozdrowienia flagi, zwrócono się w USA do sądów. Dnia 14 czerwca 1943 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uchylił swój wcześniejszy wyrok i w sprawie Wydział Oświaty Stanu Wirginia Zachodnia przeciw Barnette orzekł, że obowiązkowe pozdrawianie sztandaru jest sprzeczne z wolnością zagwarantowaną w konstytucji.b

      Problemy związane z uroczystościami państwowymi wyłaniały się nie tylko w Niemczech i USA. W Ameryce Północnej i Południowej, Europie, Afryce i Azji na Świadków Jehowy spadały okrutne prześladowania za to, że nie uczestniczyli w takich obchodach, chociaż z szacunkiem stali podczas pozdrawiania flagi czy w trakcie podobnych ceremonii. Dzieci bito i nieraz wyrzucano ze szkoły. Wiele spraw trafiło do sądu.

      Obserwatorzy musieli jednak przyznać, że zarówno pod tym, jak i pod innymi względami Świadkowie Jehowy przypominali pierwszych chrześcijan. Oto co powiedziano w książce The American Character (Amerykański charakter): „Dla przeważającej większości (...) skrupuły Świadków Jehowy były tak samo niezrozumiałe, jak [w cesarstwie rzymskim] dla Trajana i Pliniusza zastrzeżenia chrześcijan wobec składania ofiar boskiemu cesarzowi”. Należało się tego spodziewać, ponieważ Świadkowie Jehowy wzorem pierwszych chrześcijan nie przyswajają sobie świeckiego punktu widzenia, ale trzymają się mierników biblijnych.

      Wyraźne przedstawienie stanowiska

      Chrześcijańska neutralność przez wiele lat wystawiała Świadków Jehowy na ciężkie próby, niemniej w Strażnicy numer 16 z roku 1980 potwierdzono zasadność ich stanowiska. Wyjaśniono również, dlaczego poszczególni Świadkowie zajmują taką postawę: „Pilne studiowanie Słowa Bożego umożliwiło tym młodym chrześcijanom powzięcie słusznej decyzji. Nikt inny nie uczynił tego za nich. Potrafili dokonać tego sami, przy czym każdy kierował się nakazami swego sumienia wyszkolonego na Biblii. Postanowili powstrzymać się od nienawiści i aktów gwałtu wobec bliźnich z innych państw. Wierzyli przecież słowom znanego proroctwa Izajasza i chcieli wziąć udział w jego spełnieniu; brzmi ono: ‚Swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny’ (Izaj. 2:4 [BT]). Tak właśnie postąpili ci młodzi ludzie ze wszystkich krajów”.

      W okresie, w którym przywiązanie do chrześcijańskiej neutralności poddawane było próbie, ponownie zbadano biblijną wypowiedź z Listu do Rzymian 13:1-7, dotyczącą „władz zwierzchnich”, co pozwoliło wyraźniej określić stosunek Świadków do świeckich rządów. Wyjaśnienia na ten temat opublikowano w Strażnicy numer 16, 17 i 18 z roku 1963, a potwierdzono je w Strażnicy z 1 listopada 1990 roku. W artykułach tych uwypuklono, że Jehowa Bóg jest „Najwyższym”, i wykazano, iż świeccy władcy sprawują ‛władzę zwierzchnią’ tylko w stosunku do innych ludzi i tylko w sferze działalności udostępnionej im przez Boga w obecnym systemie rzeczy. Artykuły te ponadto zwróciły uwagę, że prawdziwi chrześcijanie mają okazywać takim świeckim władcom należny szacunek i posłuszeństwo we wszystkich kwestiach, które nie kolidują z prawem Bożym ani z ich sumieniem wyszkolonym na Biblii (Dan. 7:18; Mat. 22:21; Dzieje 5:29; Rzym. 13:5).

      Ścisłym przestrzeganiem tych zasad biblijnych Świadkowie Jehowy wyrobili sobie opinię ludzi, którzy podobnie jak pierwsi chrześcijanie trzymają się z dala od świata.

      Świeckie uroczystości i święta

      Kiedy Świadkowie Jehowy odrzucili pogańskie nauki religijne, odstąpili również od licznych zwyczajów o podobnym rodowodzie. Ale przez jakiś czas niektórych świąt i uroczystości nie poddano dostatecznie gruntownej analizie. Tak było na przykład z Bożym Narodzeniem.

      Święta te obchodzono corocznie nawet w Biurze Głównym Towarzystwa Strażnica — w Domu Betel w nowojorskim Brooklynie. Od wielu lat wiedziano, że 25 grudnia to niewłaściwa data, ale uważano, iż od dawna kojarzy się ona z narodzinami Zbawiciela, a każdy dzień jest stosowny do wyświadczania dobra bliźnim. Po bliższym przyjrzeniu się tej sprawie postanowiono jednak zaprzestać świętowania Bożego Narodzenia, toteż po roku 1926 nie obchodzono go już ani w Biurze Głównym, ani w biurach oddziałów Towarzystwa w Anglii i Szwajcarii.

      R. H. Barber z Biura Głównego gruntownie zbadał pochodzenie i następstwa zwyczajów bożonarodzeniowych, a wyniki tych studiów przedstawił w audycji radiowej. Opublikowano je także w Złotym Wieku z 12 grudnia 1928 roku. Wyraźnie odsłonięto zniesławiające Boga korzenie Bożego Narodzenia. Od tamtej pory pogańska geneza zwyczajów związanych z tym świętem stała się ogólnie znana, ale mało kto zmienia z tego powodu swój styl życia. Świadkowie Jehowy natomiast chętnie dokonali odpowiednich zmian, by cieszyć się większym uznaniem Boga, któremu służą.

      Kiedy Świadkowie Jehowy przekonali się, że ludzie w gruncie rzeczy bardziej interesują się obchodzeniem urodzin Jezusa niż okupem, który złożył przez swą śmierć, że biesiady związane z tym świętem oraz stosunek wielu osób do wręczania prezentów nie przynoszą czci Bogu, że magowie czy królowie składający dary, których naśladuje się w tym okresie, byli w istocie astrologami inspirowanymi przez demony, że rodzice uczą dzieci kłamać, opowiadając im o świętym Mikołaju, że pod imieniem tego „świętego” najwyraźniej kryje się sam Diabeł i że takie święta, jak przyznał kardynał Newman w książce O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, są „elementami strukturalnymi i ubocznymi kultu demonów”, przejętymi przez kościół — kiedy dowiedzieli się o tym wszystkim, bezzwłocznie i na zawsze przestali obchodzić Boże Narodzenie.

      Świadkowie Jehowy nieraz spędzają miłe chwile w gronie rodziny i przyjaciół. Ale nie uczestniczą w świętach lub uroczystościach mających związek z pogańskimi bogami (jak to jest w wypadku Wielkanocy, Nowego Roku, maika czy Dnia Matki) (2 Kor. 6:14-17). Wzorem pierwszych chrześcijanc nie obchodzą nawet urodzin. Taktownie odmawiają brania udziału w świętach państwowych upamiętniających wydarzenia polityczne czy militarne ani nie czczą bohaterów narodowych. Dlaczego? Ponieważ Świadkowie Jehowy nie są częścią tego świata.

      Niesienie pomocy bliźnim

      Życie towarzyskie i kulturalne w cesarstwie rzymskim skupiało się wokół oddawania czci bogom. Ponieważ chrześcijanie nie chcieli uczestniczyć w niczym, co było skalane kultem pogańskich bóstw, otoczenie uważało chrystianizm za zniewagę dla swego stylu życia, toteż jak podaje historyk Tacyt, oskarżano chrześcijan o nienawiść do rodu ludzkiego. Zbliżoną opinię przedstawił w swych pismach Minucjusz Feliks, przytaczając, co powiedział pewien Rzymianin do znajomego chrześcijanina: „Nie uczęszczacie do teatru, nie bierzecie udziału w uroczystych procesjach (...). Ze wstrętem odnosicie się do igrzysk na cześć bogów”. Ogół mieszkańców starożytnego świata rzymskiego nie bardzo rozumiał chrześcijan.

      Podobnie dzisiaj wiele ludzi ze świata nie rozumie Świadków Jehowy. Czasami podziwiają ich wysokie mierniki moralne, ale są zdania, że Świadkowie powinni się angażować w sprawy otaczającego ich świata i starać się go ulepszać. Kto jednak bliżej pozna Świadków Jehowy, ten stwierdza, że ich postępowanie zawsze ma uzasadnienie biblijne.

      Świadkowie Jehowy bynajmniej nie izolują się od reszty ludzkości, lecz za przykładem Jezusa Chrystusa poświęcają swe życie niesieniu pomocy bliźnim. Zapoznając ich ze Stwórcą i z zasadami postępowania podanymi w Jego natchnionym Słowie, pomagają im dowiedzieć się, jak już teraz skutecznie rozwiązywać problemy życiowe. Bezpłatnie przekazują ludziom prawdy biblijne, które potrafią całkowicie przeobrazić stosunek do życia. Istotnym elementem wierzeń Świadków jest przekonanie, że „świat przemija”, że Bóg wkrótce przystąpi do czynu i położy kres obecnemu niegodziwemu systemowi rzeczy oraz że tych, którzy nie są częścią tego świata i głęboko wierzą w Królestwo Boże, czeka wspaniała przyszłość (1 Jana 2:17).

      [Przypisy]

      a Strażnica z 1 czerwca 1918 roku, s. 174.

      b Dalsze szczegóły znajdziesz w rozdziale 30: „Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”.

      c August Neander, The History of the Christian Religion and Church, During the Three First Centuries, s. 190.

      [Napis na stronie 188]

      Nie są pustelnikami, ale również nie przyjmują stylu życia tego świata

      [Napis na stronie 189]

      Występowali z kościołów chrześcijaństwa

      [Napis na stronie 190]

      „Chrześcijanie (...) trzymali się z dala od państwa”

      [Napis na stronie 194]

      Chrześcijańska neutralność została poddana próbie

      [Napis na stronie 198]

      ‛Nikt inny nie powziął decyzji za nich’

      [Napis na stronie 199]

      Dlaczego przestali obchodzić Boże Narodzenie

      [Ramka na stronie 195]

      Nie zagrażają żadnemu rządowi

      ◆ W artykule redakcyjnym gazety „World-Herald”, wydawanej w Omaha w stanie Nebraska, wspomniano o złym traktowaniu Świadków Jehowy w pewnym kraju Ameryki Łacińskiej, po czym napisano: „Trzeba mieć wyobraźnię fanatyka i paranoika, żeby uwierzyć, iż Świadkowie Jehowy stanowią choćby najmniejsze zagrożenie dla jakiegokolwiek reżimu. Trudno o ugrupowanie religijne dalsze od działalności wywrotowej i bardziej pokojowo usposobione; chcą oni jedynie, żeby dano im spokój i pozwalano trzymać się zasad swej wiary”.

      ◆ We włoskiej gazecie „Il Corriere di Trieste” można było przeczytać: „Niezłomność i solidarność Świadków Jehowy jest godna podziwu. W przeciwieństwie do innych religii są społecznością nader zjednoczoną, dzięki czemu nie modlą się do tego samego Boga i w imieniu tego samego Chrystusa o błogosławieństwo dla dwóch walczących ze sobą stron ani nie mieszają religii z polityką czy to w interesie przywódców państwowych, czy też partii politycznych. Dodajmy, że gotowi są raczej ponieść śmierć, niż sprzeniewierzyć się (...) przykazaniu: NIE ZABIJAJ!”

      ◆ W roku 1990, po 40 latach zakazu działalności Świadków Jehowy w Czechosłowacji, gazeta „Nová Svoboda” donosiła: „Wiara zabrania Świadkom Jehowy używać broni przeciwko ludziom, a ci, którzy odmówili pełnienia zasadniczej służby wojskowej i nie podjęli pracy w kopalniach, poszli do więzienia, nawet na cztery lata. Już z tego samego wyraźnie wynika, że odznaczają się niebywałą siłą moralną. Takim niesamolubnym ludziom można by powierzyć nawet najwyższe stanowiska polityczne, lecz oni nigdy by ich nie przyjęli. (...) Oczywiście uznają władze państwowe, wierzą jednak, że wyłącznie Królestwo Boże zdoła rozwiązać wszystkie problemy ludzkości. Ale uwaga: Nie są fanatykami. To ludzie, którzy żyją dla innych”.

      [Ramka i ilustracje na stronach 200, 201]

      Zarzucone zwyczaje i poglądy

      W roku 1926 po raz ostatni obchodzono w bruklińskim Betel Boże Narodzenie. Badacze Pisma Świętego stopniowo zrozumieli, że ani geneza tego święta, ani związane z nim zwyczaje nie przynoszą chwały Bogu

      Przez lata Badacze Pisma Świętego rozpoznawali się po oznace przedstawiającej krzyż i koronę; od roku 1891 do 1931 symbol ten widniał też na stronie tytułowej „Strażnicy”. Jednakże w roku 1928 zwrócono uwagę, iż nie jakaś ozdoba, ale działalność w charakterze świadka pokazuje, czy ktoś jest chrześcijaninem. W roku 1936 podano dowody, że Chrystus nie umarł na krzyżu wykonanym z dwu poprzecznych belek, lecz na palu

      W osobistym egzemplarzu książki „Niebiańska manna” Badacze Pisma Świętego prowadzili listę dat urodzin. Ale gdy przestali święcić Boże Narodzenie i gdy zdali sobie sprawę, że obchodzeniem urodzin oddaje się nadmierną cześć stworzeniu (między innymi dlatego pierwsi chrześcijanie nigdy ich nie obchodzili), zarzucili również ten zwyczaj

      Przez jakieś 35 lat pastor Russell uważał, że Wielka Piramida w Gizie była kamiennym świadkiem Bożym, potwierdzającym okresy wspomniane w Biblii (Izaj. 19:19). Świadkowie Jehowy odrzucili jednak pogląd, jakoby jakaś egipska piramida miała cokolwiek wspólnego z prawdziwym wielbieniem (zobacz polską „Strażnicę” z 1 i z 15 stycznia 1929 roku)

      [Ilustracja na stronie 189]

      Rozprowadzono 10 milionów egzemplarzy

      [Ilustracje na stronie 191]

      Niektórzy szli z karabinami do okopów, ale inni, jak A. P. Hughes w Anglii i R. Cuminetti we Włoszech, odmówili pełnienia służby wojskowej

      [Ilustracje na stronie 193]

      Świadkowie Jehowy nie głosili, że Ligę Narodów czy ONZ popiera Bóg, lecz opowiadali się wyłącznie za mesjańskim Królestwem Bożym

      [Ilustracja na stronie 197]

      Carleton i Flora Nicholsowie. Cały kraj dowiedział się o tym, że ich syn odmówił pozdrawiania sztandaru

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij