-
Troska o sędziwych członków zboru — wyzwaniem dla chrześcijanStrażnica — 1988 | 15 października
-
-
Odpowiedzialność zboru
Uczeń Jakub napisał: „Forma oddawania czci, która jest czysta i nieskalana z punktu widzenia naszego Boga i Ojca, polega na tym: doglądać sierot i wdów w udręce”. Nieco dalej dodał: „Jeżeli brat lub siostra będą goli i nie wystarczy im codziennego pożywienia, a ktoś z was im powie: ‛Idźcie w pokoju, trzymajcie się ciepło i syto’ — ale nie dacie im tego, czego potrzebują dla ciała — jaki z tego będzie pożytek? Tak też wiara, jeśli nie ma uczynków, sama w sobie jest martwa” (Jakuba 1:27; 2:15-17).
Jeżeli więc chrześcijanin w podeszłym wieku potrzebuje wsparcia, będzie to przedmiotem troski całego zboru. Starsi mogą w tym przewodzić. Zgodnie z radą Pawła zawartą w Liście 1 do Tymoteusza 5:4 powinni najpierw ustalić, czy ktoś taki ma dzieci lub wnuki gotowe „wypłacać rodzicom i dziadkom należne zadośćuczynienie, bo to jest w oczach Bożych godne uznania”. Jeśli nie, mogliby sprawdzić, czy należą się jakieś świadczenia od władz. Może się nawet zdarzyć, że niektórzy członkowie zboru będą w stanie osobiście udzielić pomocy finansowej.
Gdyby żadne z powyższych rozwiązań nie wchodziło w rachubę, można się zastanowić, czy ów chrześcijanin kwalifikuje się do tego, by wspomagał go zbór. Paweł oznajmił: „Niech na listę będzie wciągnięta wdowa, która osiągnęła wiek co najmniej sześćdziesięciu lat, a była żoną jednego męża, o której dają świadectwo szlachetne uczynki” (1 Tymoteusza 5:9, 10).
-
-
Troska o sędziwych członków zboru — wyzwaniem dla chrześcijanStrażnica — 1988 | 15 października
-
-
Jak zbory przyszły z pomocą
Kiedy już wiadomo, co jest potrzebne, można wszystko odpowiednio zorganizować. Tam, gdzie panuje atmosfera życzliwości i niesamolubstwa, stosunkowo łatwo o siostry i braci skorych do pomocy. Dzięki temu nie obciąża się zbytnio zaledwie kilku osób. Pewien zbór opracował dokładny plan, według którego głosiciele odwiedzali sędziwych chrześcijan. Wszyscy robili to chętnie i nie pominięto nikogo, kto wymagał opieki.
W innym zborze niewierzące dzieci zaniedbywały matkę, która była Świadkiem. Ale chrześcijanie młodzi wiekiem podjęli się prania, prasowania, sprzątania i utrzymywania porządku wokół domu. Pomagali jej płacić za czynsz i żywność. Wozili ją na zebrania i większe zgromadzenia. A gdy umarła, pochowali ją i pokryli związane z tym koszty.
W niewielkim zborze w RPA starszy brat będący Metysem został dotknięty całkowitym bezwładem kończyn wskutek udaru mózgu. Ponieważ nie miał rodziny, która mogłaby się nim zaopiekować, przyjęła go owdowiała siostra mieszkająca z synem. Mężczyźni ze zboru na zmianę kąpali sparaliżowanego. A pewien biały pionier woził go na spacer w wózku inwalidzkim. Widok ten wywoływał niemałe poruszenie, gdyż w RPA coś takiego na ogół się nie zdarza. Zbór troszczył się o tego brata aż do jego śmierci.
Nie znaczy to jednak, że zaspokajanie potrzeb naszych sędziwych braci i sióstr jest rzeczą łatwą. Sprostanie wyłaniającym się przy tym trudnościom może wymagać prawdziwej przedsiębiorczości i zdecydowania.
-