-
Czy religia jest siłą podnoszącą poziom moralności?Strażnica — 1988 | nr 5
-
-
Czy religia jest siłą podnoszącą poziom moralności?
MILIONY ludzi zapewne odpowiedziałyby na powyższe pytanie podobnie jak George Bernard Shaw, który napisał: „Religia to wielka siła — jedyna naprawdę licząca się w świecie siła napędowa”. Natomiast żyjący w XIX wieku angielski literat John Ruskin, pisząc o podstawach uczciwości, stwierdził z ironią: „U każdego łotra najgorsza jest zwykle jego religia”. Która z przytoczonych tu opinii wydaje Ci się, Czytelniku, bliższa prawdy?
Na dowód tego, że religia jest źródłem siły moralnej, ktoś mógłby przytoczyć przykład osoby, która się stała „innym człowiekiem”, odkąd ‛poświęciła się bez reszty Jezusowi Chrystusowi’. Tak właśnie określono na łamach pewnego międzynarodowego czasopisma „nawrócenie” Charlesa Colsona, w swoim czasie zamieszanego w aferę Watergate. Inni mogliby wskazywać na jednostki, które twierdzą, że religia uchroniła je przed prostytucją lub alkoholizmem. W krajach niechrześcijańskich rozpowszechniono miliony egzemplarzy Biblii, co niewątpliwie przyczyniło się do podniesienia poziomu moralnego sporej liczby ich mieszkańców. Religia najwidoczniej wywarła na nich moralnie korzystny wpływ.
ODWROTNA STRONA MEDALU
Z drugiej strony jednak religia wyznawana przez Hitlera bynajmniej nie okazała się dla niego skutecznym hamulcem. Szczerzy ludzie zastanawiali się więc, dlaczego skierowany do papieża Piusa XII apel o ekskomunikowanie Hitlera przebrzmiał bez echa. W gazecie Catholic Telegraph-Register, ukazującej się w Cincinnati (stan Ohio, USA), opublikowano artykuł pod nagłówkiem: „Depesza do papieża: ‛Wychowany po katolicku, łamie zasady wiary’”. Doniesiono w nim: „Papieża Piusa XII wezwano do ekskomunikowania ‛Reichsfuhrera’ Adolfa Hitlera”. Gdyby przedsięwzięto takie kroki, czy nie wpłynęłoby to na wynik wojny i czy nie oszczędziłoby ludzkości wielu cierpień? Niestety, papież nigdy nie zareagował na ten apel.
W niektórych katolickich krajach południowoamerykańskich jest bardzo rozpowszechnione pożycie dwojga ludzi bez ślubu. A w północnoamerykańskiej gazecie Philadelphia Daily News ukazał się artykuł wstępny pióra pewnego wyższego duchownego, zatytułowany: „Najlepsze rozwiązanie — zalegalizować prostytucję”. Przyjrzyjmy się też sytuacji, jaka panuje w niektórych krajach protestanckich, gdzie na porządku dziennym jest wymiana żon oraz utrzymywanie stosunków przed- i pozamałżeńskich. O jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest mowa w pewnym artykule prasowym, którego tytuł brzmi: „Pastorzy przemilczają seks przedmałżeński”. Czytamy w nim: „W Ameryce pastorzy w wygłaszanych kazaniach nic nie mówią na temat współżycia przed ślubem (...). Boją się, że utracą część swoich parafian” (Telegraph z North Platte, stan Nebraska). Czy zatem każda religia przyczynia się do podniesienia poziomu moralności?
Brak siły moralnej w religii chrześcijaństwa jest najbardziej widoczny podczas wojen. Zastanów się nad poniższymi pięknie brzmiącymi zapewnieniami. W roku 1934 Walter W. Van Kirk, ówczesny sekretarz jednego z wydziałów Federalnej Rady Kościołów Chrystusowych w Ameryce, napisał w książce pt. Religion Renounces War (Religia wyrzeka się wojny): „Kaznodzieje i laicy zdecydowanie opowiedzieli się przeciw wojnie (...). Powodem tej pokojowej krucjaty kościołów jest przeświadczenie, iż wojen w żaden sposób nie da się pogodzić z naukami i postępowaniem Jezusa”. Po przytoczeniu wypowiedzi duchownych oraz innych działaczy różnych wyznań sformułowano wniosek: „Większość kościołów wyraźnie oświadczyła, że nie chce już uchodzić za współuczestników dzieła zabijania i kaleczenia ludzi. Duchowni, (...) umywając ręce od krwi swoich bliźnich, separują się od Cezara”.
Niestety, tego typu optymistyczne przepowiednie wcale się nie sprawdziły. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, żadna z wielkich religii rzekomo chrześcijańskich nie ‛wyrzekła się wojny’. A jak postąpił kościół w twoim kraju?
ZAŁAMANIE SIĘ NORM MORALNYCH
Czy po spojrzeniu na tę sprawę z różnych stron nie przyznasz, że popularne religie świata zbyt często nie dopisywały w podnoszeniu poziomu moralności? W czasopiśmie Look oświadczono: „Kościoły (...) zawiodły, jeśli chodzi o zapewnienie moralnego przewodnictwa, a ponieważ dźwigają największą odpowiedzialność, więc też ich niedopisanie jest najtragiczniejsze w skutkach”. W australijskiej gazecie The Courier-Mail, wydanej w Brisbane, tak skomentowano niepowodzenia religii chrześcijaństwa w przeciwdziałaniu niemoralności na tle seksualnym: „Skoro nawet biskupi i inni wyżsi rangą duchowni (...) piszą, że stosunki pozamałżeńskie mogą być wyrazem miłosierdzia, które ‛sławi Dobroć Bożą’, (...) że rozpusta sama w sobie nie jest zła, a i cudzołóstwo niekoniecznie należy uważać za nieprawość, to nic dziwnego, iż przeciętni mężczyźni i kobiety, a zwłaszcza dorastający chłopcy i dziewczęta, przestają się orientować, co jest dobre, a co złe. Wynikiem całej tej propagandy na rzecz tak zwanej nowej moralności jest załamanie się wszelkich norm etycznych”.
A zatem religie tego świata w gruncie rzeczy nie stanowią siły podnoszącej moralność na wyższy poziom. Wprost przeciwnie, są one współodpowiedzialne za powszechny upadek moralny. Skoro jednak religię uważa się za ‛służbę Bożą i oddawanie czci Bogu lub jakiejś mocy nadprzyrodzonej’, to czyż w krajach, w których przyznaje się do niej większość ludzi, nie powinna wywierać korzystnego wpływu? Gdzie tkwi przyczyna niepowodzeń? I co jest potrzebne, żeby twoja religia mogła się dziś okazać taką siłą?
-
-
Siłą podnoszącą poziom moralności jest miłość do BogaStrażnica — 1988 | nr 5
-
-
LUDZIE rozsądni chętnie przyznają, że należy się przeciwstawiać zalewowi niemoralności. Pewien kaznodzieja Zjednoczonego Kościoła Kanadyjskiego wypowiedział się tak: „Konsekwencje ignorowania przez jednostki i całe społeczeństwa określonych norm moralnych są przerażające: wojny, inflacja, afera Watergate i anarchia”. W poprzednim artykule wykazano, iż wielkie religie świata wcale nie okazały się przemożną siłą służącą podniesieniu poziomu moralności. Jeżeli więc osobiście pragniemy wieść nieposzlakowane życie, to musimy poszukać innego autorytetu, mogącego udzielić takiej siły, i potem chętnie mu się podporządkować.
Wpływ takiego wyższego czynnika uwidocznił się w przeżyciach Hebrajczyka imieniem Józef, będącego zarządcą domu pewnego dostojnika egipskiego. Żona owego dworzanina usiłowała skusić Józefa do podjęcia z nią niemoralnych stosunków, ale młodzieniec oparł się jej namowom, uzasadniając to w następujący sposób: „Jakże (...) miałbym popełnić tak wielkie zło i w rzeczy samej zgrzeszyć przeciw Bogu?” (Rodz. 39:7-9).a Józef uznawał zwierzchnictwo Boga i pragnął zaskarbić sobie Jego uznanie, co dało mu siłę moralną potrzebną do przeciwstawienia się jej zabiegom.
Dwieście lat później naród izraelski, złożony z potomków Jakuba, ojca Józefa, otrzymał Dziesięcioro Przykazań wchodzących w skład Prawa nadanego mu za pośrednictwem Mojżesza. Lekceważenie tego Prawa ściągało niezadowolenie Jehowy, natomiast podporządkowanie się mu zapewniało zaznawanie błogosławieństw Bożych. Przykazania owe służyły więc za wzorzec moralnego postępowania.
DZIESIĘCIORO PRZYKAZAŃ BODŹCEM KU DOBREMU
Jaka moc tkwi w Dziesięciorgu Przykazań? Wpływ ich jest odczuwalny nawet jeszcze teraz, w XX wieku. W roku 1962 gubernator generalny Nowej Zelandii oświadczył: „odnoszę wrażenie, że niektórzy uważają Dziesięcioro Przykazań za przestarzałe. Chyba jednak nie bez znaczenia jest fakt, że gdybyśmy wszyscy wiernie ich przestrzegali, to prawo cywilne byłoby dla państwa zupełnie zbyteczne”.
Niemniej w rozmowie z pewnym młodym dostojnikiem żydowskim Jezus Chrystus wykazał, że samo przestrzeganie Dziesięciorga Przykazań też nie wystarczy. Ów młodzieniec zapytał: „Co dobrego mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus odpowiedział, że powinien ‛wytrwale przestrzegać przykazań’; wymienił kilka z nich, na co dostojnik odparł: „Zachowywałem je wszystkie, czego mi jeszcze brak?” Wówczas Jezus rzekł: „Idź sprzedać swoje mienie i rozdaj to biednym, a będziesz miał skarb w niebie; i przyjdź, bądź moim naśladowcą”. W sprawozdaniu powiedziano dalej: „Młodzieniec usłyszawszy tę wypowiedź odszedł zasmucony, bo miał wiele posiadłości” (Mat. 19:16-22).
Porównanie tego fragmentu z podobną relacją, zanotowaną w Ewangelii według Łukasza 10:25-28, pozwala nam ustalić, na czym polegał podstawowy problem tego młodzieńca. Czytamy tam: „Oto powstał pewien człowiek obeznany z Prawem, żeby go [Jezusa] poddać próbie, i rzekł: ‛Nauczycielu, co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne?’” Jezus pomógł mu przeanalizować tę kwestię, tak iż mężczyzna ów zdołał sam odpowiedzieć na swoje pytanie. Słowa jego brzmiały mniej więcej tak: ‛Miłuj Jehowę Boga całym sercem i całą duszą, i całą siłą, i całym umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego’. Jezus podsumował jego wypowiedź w ten sposób: „Czyń tak stale, a osiągniesz życie”.
Czy teraz lepiej rozumiesz, gdzie tkwiło sedno problemu tamtego dostojnika? Miłość do Boga i bliźnich była u niego przytłumiona umiłowaniem dóbr materialnych. Niestety! Mimo że starał się przestrzegać Dziesięciorga Przykazań, groziła mu utrata widoków na życie wieczne.
CO TO ZNACZY MIŁOWAĆ BOGA
Żyjemy w czasach, gdy miłość do Boga i bliźnich została wyparta przez lubowanie się w sobie samym, w dobrach materialnych oraz w niemoralności płciowej. Co gorsza, miejsce wiary w Boga jako Stwórcę zajęła w wielu umysłach nieudowodniona teoria ewolucji. Jak do tego wszystkiego doszło?
Z myślą o kierowaniu ludzi ku moralności duchowni chrześcijaństwa przez całe stulecia posługiwali się niebiblijną nauką o przerażającym ogniu piekielnym. W dziele Encyclopedia International podano: „W średniowieczu najsilniejszym bodźcem skłaniającym ku dobremu był dla prostych ludzi niewątpliwie strach przed piekłem, który nawet królów i cesarzy zmuszał do uległości wobec Kościoła i stał się chyba jedynym hamulcem ich nieposkromionych żądz”. Doktryna o ogniu piekielnym sprawiła, że zaczęto sobie wyobrażać Boga jako istotę pozbawioną uczucia miłości, bezlitosną i mściwą. A chociaż dla niektórych stanowiła swego rodzaju wędzidło, to jednak wielu innych odstręczyła od Boga, wydając ich na łup niebiblijnych poglądów i hipotez, takich jak teoria ewolucji.
Tymczasem Pismo Święte nigdzie nie uczy, jakoby Bóg dręczył dusze w ognistym piekle. Wprost przeciwnie, apostoł Jan zapewnia nas: „Bóg to miłość”. „Jest On wierny i sprawiedliwy, toteż przebacza nam grzechy”. Mojżesz zaś napisał: „Jehowa, Bóg miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, a przepełniony serdeczną życzliwością i prawdą” (1 Jana 4:8; 1:9; Wyjścia 34:6). Wymieniono tu zaledwie kilka spośród wspaniałych zalet Jehowy. Pociągają nas one ku Niemu. Cechy te, a zwłaszcza miłość, skłaniają nas do odwzajemnienia się tym samym uczuciem. „Jeżeli o nas chodzi, my miłujemy, ponieważ On pierwszy nas umiłował” (1 Jana 4:19). Miłość do Boga jest najpotężniejszą siłą podnoszącą poziom moralności. W dodatku może ona doprowadzić do życia wiecznego.
Szczera miłość do Boga nie jest czymś abstrakcyjnym. Pobudza ludzi do działania na korzyść drugich. Apostoł Paweł wymienił liczne możliwości wyrażania takiego uczucia. Oto kilka z nich: „Miłość jest wielkoduszna i życzliwa. Miłość nie jest zazdrosna, nie chełpi się i nie nadyma, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie upatruje własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić” (1 Kor. 13:4, 5). Składaniem dowodów takiej miłości wykazujemy, iż staramy się naśladować naszego niebiańskiego Ojca. Jezus powiedział: „Te dwa przykazania [o miłości do Boga i bliźnich] są podstawą całego Prawa i Pism proroków” (Mat. 22:40, Przekład współczesny). Innymi słowy, jeśli żywimy taką miłość, to nie okradniemy bliźniego, nie zamordujemy go ani nie dopuścimy się cudzołóstwa z jego żoną. Potwierdził to apostoł Jan, gdy oświadczył: „Na tym bowiem polega miłość do Boga: że przestrzegamy Jego przykazań” (1 Jana 5:3).
MIŁOŚĆ DO BOGA SIŁĄ POBUDZAJĄCĄ KU DOBREMU
Weźmy pod rozwagę, jak miłość do Boga oddziaływała na pierwszych chrześcijan. Podkreślił to Tertulian, żyjący w II wieku, gdy wezwał swych przeciwników, by wśród przestępców pokazali chociaż jednego chrześcijanina. Ponieważ nie zdołali tego uczynić, dodał: „A zatem tylko u nas nie ma przestępczości”. W książce pt. The Old Roman World (Świat starorzymski) poparto ten pogląd słowami: „Istnieją świadectwa ich nieposzlakowanego życia, ich nienagannych obyczajów”. A w czasopiśmie Christianity Today przytoczono wypowiedź Rolanda Baintona, znawcy historii kościoła; podaje on: „Od końca czasów Nowego Testamentu do dziesięciolecia 170-180 n.e. nigdzie nie ma żadnej wzmianki o tym, by chrześcijanin służył w wojsku”. Miłość do Boga skłaniała naśladowców Chrystusa do podporządkowania się Jehowie przez trzymanie się w życiu wzniosłych zasad. Może jednak zapytasz: Czy i dzisiaj są jakieś dowody działania takiej siły, wywierającej zbawienny wpływ na poziom moralności?
Siła taka rzeczywiście istnieje! Publicysta Mike McManus oświadczył na łamach pisma Herald and Reviev, że jeszcze nigdy nie słyszał kazania piętnującego przedmałżeńskie stosunki cielesne. Miesiąc później dziennikarz ten doniósł, że jeden z listów, jakie otrzymał w odpowiedzi na swój artykuł, nadszedł od 14-letniej dziewczynki, która jest Świadkiem Jehowy. Napisała ona: „Już sama myśl o nabawieniu się tych chorób powinna wystarczać, by odstręczyć większość ludzi [od stosunków przedmałżeńskich]. Niemniej jednak Świadkowie powstrzymują się od nich przede wszystkim dlatego, że Jehowa każe nam uciekać od rozpusty” (kursywa nasza). W komentarzu do tego listu Mike McManus zapytał: „Ilu 14-latków w twoim kościele umiałoby tak trafnie zacytować św. Pawła? (1 Kor. 6:18)”.
Przytoczoną przez tę dziewczynę zasadę posłusznego przestrzegania nakazów Bożych Świadkowie Jehowy stosują także w innych dziedzinach. Podstawowy sens niektórych takich nakazów zawartych w Piśmie Świętym wyrażają słowa: ‛Bądź uczciwy we wszystkim’, ‛Wystrzegaj się bożków’, ‛Powstrzymuj się od krwi i od rozpusty’, ‛Bądź prawdomówny’, ‛Ucz swoje dzieci dróg Bożych’ (Hebr. 13:18; 1 Jana 5:21; Dzieje 15:29; Efez. 4:25; 6:4). Czy zauważyłeś kiedyś, jak Świadkowie Jehowy w twoim sąsiedztwie lub miejscu pracy starają się przestrzegać tych przykazań? Czy zastanawiałeś się już nad tym, dlaczego to robią — dlaczego odmawiają przyjęcia transfuzji krwi, nie chcą iść na wojnę, natomiast zachodzą między innymi do twego domu, krótko mówiąc: dlaczego są inni? Odpowiedź brzmi: Bo miłują Boga.
MIŁOŚĆ NIGDY NIE ZAWODZI
Świadkowie Jehowy chcą się podobać Bogu i dlatego biorą sobie do serca następującą radę: „Przemieńcie się przez przeobrażenie umysłu, abyście sami na sobie sprawdzili dobrą i przyjemną, i doskonałą wolę Boga” (Rzym. 12:2). Kiedy się dowiadują, jaka jest w stosunku do nich „wola Boża”, pragną ją spełniać. Siłą rozbudzającą takie pragnienie jest w nich miłość do Boga. Czy uważasz, że w naszych czasach jest to coś dziwacznego, nie do zastosowania w praktyce? Zastanów się chwilę nad poniższymi opisami wziętymi z realnego życia:
W roku 1963 Jose, zamieszkały w brazylijskim mieście Sao Paulo, połączył się z kobietą imieniem Eugenia, która poprzednio wyszła za innego mężczyznę. Dwa lata później zgodzili się oni na studiowanie Biblii ze Świadkami Jehowy. Dowiedzieli się wówczas, że Bóg życzy sobie, by ‛małżeństwo było w poszanowaniu u wszystkich’ (Hebr. 13:4). Uświadomili sobie, że powinni formalnie zawrzeć związek małżeński, ale w Brazylii prawo nie zezwalało na rozwód, po którym Eugenia mogłaby poślubić Josego. Kiedy jednak w 1977 roku weszła w życie ustawa o rozwodach, Eugenia wniosła o rozwiązanie poprzedniego małżeństwa i w roku 1980 mogła wreszcie pobrać się z Josem, czyniąc zadość wymaganiom Bożym. Ich miłość do Boga została nagrodzona.
Inire z Nowego Jorku próbował wszelkiego rodzaju narkotyków. Żył ze swą przyjaciółką Ann. Kiedy zabrakło im pieniędzy, skłonił ją, by wysłała swoje zdjęcia do znanego czasopisma dla mężczyzn. Zaproponowano jej znaczną sumę za pozowanie nago do serii nowych zdjęć. Tymczasem Inire rozpoczął studium biblijne ze Świadkami Jehowy, a później przyłączyła się do niego Ann. Inire przestał zażywać narkotyki, a po trzech tygodniach oboje postanowili się pobrać. Dowiedziawszy się z Biblii, że chrześcijanie powinni się ubierać skromnie, Ann stwierdziła, że nie mogłaby ze spokojnym sumieniem pozować do wspomnianych zdjęć, bez względu na to, ile by jej obiecywano pieniędzy (1 Tym. 2:9). Jak sądzisz, co wywołało takie zmiany? Ann wyjaśniła, że gdy zrozumiała, iż przynależność do Świadków Jehowy nie jest jedynie kwestią przystąpienia do jakiejś religii, lecz wymaga dostosowania życia do woli Bożej, uświadomiła sobie, że musi szybko dokonać zmian. Istotnie więc miłość do Boga to potężna siła, pobudzająca ku dobremu.
Ktoś mógłby tu wtrącić: „Cóż, to chyba tylko odosobnione wypadki”. Ale jest inaczej. Wszędzie, gdzie działają Świadkowie Jehowy, tego rodzaju zmiany są częstym zjawiskiem. Dlaczego nie przyjrzeć się temu bliżej? Przekonaj się sam, że właśnie miłość do Boga, wyrażana w religii prawdziwej, jest tą siłą, która podnosi poziom moralności.
[Przypis]
a Wersety biblijne, przy których nie podano nazwy ani symbolu przekładu, są tłumaczone z „New World Translation of the Holy Scriptures” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata).
[Napis na stronie 5]
W książce „The Old Roman World” napisano o pierwszych chrześcijanach: „Istnieją świadectwa ich nieposzlakowanego życia, ich nienagannych obyczajów”. Jaka siła pobudzała ich do nienagannego postępowania?
[Ilustracja na stronie 6]
Miłość do Boga pomoże ci oprzeć się pokusie do złego
-