-
Służba pionierska nad AmazonkąStrażnica — 1989 | 15 marca
-
-
Wydostawszy się na trwały ląd, bracia zazwyczaj przeciskają się przez wszędobylską gromadę ciekawskich, rozszczebiotanych dzieci i szukają naczelnika wioski. Wyjaśniają mu krótko cel swojej wizyty i proszą o udostępnienie baraku szkolnego albo lokalnego miejsca zebrań, gdyż chcą wygłosić przemówienie biblijne. Przeważnie otrzymują na to zgodę. Zawiadomienia przekazywane są ustnie za pośrednictwem dzieci, które biegną we wszystkich kierunkach i przekazują zaproszenie. Przed wykładem bracia za dnia głoszą od chaty do chaty. Ludzie są życzliwi i gościnni, chętnie też przyjmują naszą literaturę biblijną. Gdzie brakuje pieniędzy, wręcza się książki za żółwie, małpy, kury, papugi, owoce, a nawet za wspaniałą orchideę.
Jeżeli czas pozwala, po południu dokonuje się odwiedzin ponownych. Osoby, które okazały szczególne zainteresowanie, proszone są o przyniesienie swoich mecheros, czyli pojemników z naftą i knotem, służących za źródło światła. Najczęściej o godzinie siódmej wszyscy już siedzą, trzymając w jednej ręce lampę, a w drugiej Biblię. Po wykładzie można zadawać pytania. Czy Świadkowie Jehowy wierzą w ogień piekielny? Czym się różnią wierzenia Świadków od nauk religii katolickiej? Większość obecnych z zadowoleniem odszukuje odpowiedzi we własnych egzemplarzach Pisma Świętego.
Przeżycia, które zapadają w serce
Po jednym z takich przemówień podszedł do pioniera pewien człowiek z żoną, mając łzy w oczach. „Bracia, długo czekaliśmy na słowa, które usłyszeliśmy tego wieczora”, rzekł mąż. „Kochamy tę okolicę i podoba się nam myśl o ziemskim raju, w którym moglibyśmy mieszkać gdzieś tu w pobliżu. A kto waszym zdaniem idzie do nieba?” Naprawdę miło jest być tak daleko w głębi dżungli amazońskiej, z dala od „cywilizacji”, i znajdować ludzi o usposobieniu owiec.
-
-
Służba pionierska nad AmazonkąStrażnica — 1989 | 15 marca
-
-
W pobliżu pewnej niewielkiej wioski dwóch braci zostało w łodzi, reszta natomiast poszła ścieżką wiodącą przez dżunglę. Korony potężnych drzew splatały się, tworząc dach odcinający większą część światła słonecznego, a wśród listowia odzywały się tu i tam różnobarwne ptaki. Po kwadransie wędrówki bracia dotarli do sporej poręby. Wstąpienie do każdej chaty zajęło im około godziny. Kiedy się zabierali do powrotu, podszedł do nich mężczyzna z prośbą, by pozostali na noc, gdyż ma wiele pytań. Jeden z pionierów został więc na miejscu, reszta wróciła do łodzi.
Pionier ten nadmienił, że wieczorem chciałby wygłosić przemówienie biblijne. Rozesłano więc dzieci nawet ścieżkami przeoczonymi przez braci, by zaprosić sąsiadów. Tymczasem w wiosce odbywało się studium biblijne na podstawie odpowiednich rozdziałów książki Prawda, która prowadzi do życia wiecznego, dotyczących pytań zadawanych przez owego gościnnego mężczyznę. Kiedy wieczorny chłód złagodził dotychczasowy upał, w gąszczu bambusów nagle wybuchła nieopisana wrzawa. W jednej chwili zaczęły skrzeczeć setki papug, najwidoczniej ciesząc się z wieczornego ochłodzenia.
O tej też porze wokół mówcy zebrało się 20 osób dorosłych oraz wiele dzieci. Jasna lampa gazowa dawała wystarczająco dużo światła do czytania, ale jednocześnie wabiła setki owadów z dżungli. Mniej więcej w połowie przemówienia jeden z nich wpadł bratu aż do gardła! Kiedy minął rwetes spowodowany klepaniem po plecach, śmiechem i okazywaniem współczucia, mówca podjął wątek i szczęśliwie dokończył swego wykładu. Do tego czasu znikły resztki onieśmielenia i wywiązała się ożywiona dyskusja.
-