-
Strona 2Przebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Strona 2
Palić czy nie palić, oto jest pytanie. Zwykle zadajesz je sobie mając lat kilkanaście. Nie wchodzi tu w grę żaden przymus, lecz najzupełniej dobrowolna decyzja. Jednakże zdaniem lekarzy może ona pociągnąć za sobą daleko idące skutki. Nieraz przesądza nawet o tym, jak i kiedy umrzesz. Nasuwają się więc dalsze ważne pytania: Czy reklamowanie wyrobów tytoniowych jest etyczne? Czy można moralnie uzasadnić fakt, że kraje rzekomo chrześcijańskie eksportują takie produkty, wmuszając je innym państwom? Czy handlarze papierosów nie są przypadkiem sprzedawcami chorób i śmierci? I czy ma to w ogóle jakieś znaczenie, skoro ludzie i tak chcą palić?
-
-
Tytoń a zdrowie — czy mają coś wspólnego?Przebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Tytoń a zdrowie — czy mają coś wspólnego?
„Dziękujemy za niepalenie” — Znak czasów
„Dziękujemy za palenie” — Hasło z czasopisma firmy tytoniowej
FORMUJĄ się szyki bojowe. Pracują pióra i komputery specjalistów od propagandy. Agencje reklamowe rozpowszechniają sprzeczne wiadomości. Polem bitwy jest rynek światowy. Trwa wojna tytoniowa, a stawka jest wysoka: Chodzi o miliardy dolarów rocznie. Bez względu na to, czy palisz, czy nie, jesteś uwikłany w ową rozgrywkę.
Wojnę prowadzi się na dwóch głównych płaszczyznach: ekonomicznej i zdrowotnej. Dla przeciwników palenia najważniejsze jest zdrowie. Potentaci przemysłu tytoniowego oraz ludzie z nim związani szermują takimi argumentami jak: zysk, rozwój gospodarczy, miejsca pracy. Sprawa wywołuje emocje i gwałtowne reakcje. Pewnego przechodnia poproszono na lotnisku o ogień. „Niestety, nie palę”, odpowiedział bez złych intencji, na co palacz burknął: „Wcale nie pytałem, czy pan pali!”
O co właściwie toczy się ten spór? Czy palenie rzeczywiście jest tak szkodliwe? Czy powinno się je rzucić?
Urzędowe ostrzeżenia
W USA od kilkudziesięciu lat trwa dyskusja na temat związku między używaniem tytoniu a rakiem. Jeszcze w latach sześćdziesiątych przemysł tytoniowy wydał miliony dolarów na badania mające rzekomo pomóc w wykryciu tej zależności, a tym samym w znalezieniu sposobu produkcji papierosów pozbawionych składników rakotwórczych. Przyniosło to rezultat, który chyba niezbyt przypadł do gustu zleceniodawcom.
W 1964 roku lekarz naczelny USA opublikował pierwszy raport o szkodliwości palenia. Od roku 1965 amerykańscy wytwórcy papierosów są zobowiązani przez prawo do drukowania na opakowaniach stosownej przestrogi. Początkowo była ona dość lakoniczna: „Ostrzeżenie: Lekarz naczelny stwierdził, że palenie papierosów zagraża twemu zdrowiu”. Od roku 1985 koncerny tytoniowe mają umieszczać na swych wyrobach oraz na ich reklamach kolejno jedną z czterech poniższych informacji. Każda zaczyna się słowami: „LEKARZ NACZELNY OSTRZEGA”. A oto ich treść: „Palenie wywołuje raka i rozedmę płuc oraz choroby serca, a także może spowodować powikłanie ciąży” (zobacz ramkę na stronie 4). „Palenie podczas ciąży może doprowadzić do uszkodzenia płodu, przedwczesnego porodu i obniżyć wagę noworodka”. „Natychmiastowe rzucenie palenia znacznie zmniejsza ryzyko utraty zdrowia”. „Dym papierosowy zawiera tlenek węgla”.a
W innych krajach również są publikowane ostrzeżenia przed paleniem. Reklamy zamieszczane w czasopiśmie India Today opatrzone są napisem: „OSTRZEŻENIE USTAWOWE: PALENIE PAPIEROSÓW SZKODZI ZDROWIU”. W Kanadzie zwykło się pisać małym drukiem: „Ostrzeżenie: Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej uprzedza, że zagrożenie dla zdrowia rośnie proporcjonalnie do ilości wdychanego dymu — nie zaciągaj się”. Od 31 maja 1988 roku w kraju tym nie wolno reklamować papierosów. W Wielkiej Brytanii na reklamach widnieje napis: „ŚREDNIA [lub: NISKA] ZAWARTOŚĆ SMOŁY POGAZOWEJ. Stanowisko rządu JKMości: NIEBEZPIECZEŃSTWO — Ministerstwo Zdrowia OSTRZEGA: PAPIEROSY MOGĄ OGROMNIE ZASZKODZIĆ TWEMU ZDROWIU”. We Włoszech już w 1962 roku zabroniono reklamowania wyrobów tytoniowych. (Mimo to Włosi palą obecnie dwa razy tyle papierosów co 20 lat temu!) W ciągu tego okresu wykonano przeszło 50 000 badań i zebrano niezbite dowody naukowe, na których oparte są powyższe ostrzeżenia. Wniosek sam się narzuca: Palenie jest szkodliwe dla zdrowia!
Chociaż na całym świecie ludzie palą, nie wszystkie kraje wymagają, by drukować takie przestrogi. A kiedy jedne rynki zbytu się kurczą, potentaci tytoniowi zdobywają nowe przy pomocy natarczywej reklamy. Czy twój kraj nie jest przypadkiem celem takiej wzmożonej akcji reklamowej? Czy o zagranicznych papierosach nie mówi się, że są lepsze? Co się właściwie za tym kryje?
[Przypis]
a Tlenek węgla to bezwonny gaz stanowiący 1 do 5 procent dymu papierosowego. Bardzo dobrze łączy się z hemoglobiną — składnikiem krwi przenoszącym tlen — wskutek czego zmniejsza się ilość tlenu we krwi, co może być niebezpieczne dla chorych na serce.
[Ramka i ilustracja na stronach 4, 5]
PALENIE a ciąża
Radzieckie czasopismo Nauka i Żizń opublikowało niedawno artykuł, którego autor — dr Wiktor Kazmin — szczegółowo omówił, czym palenie podczas ciąży grozi zarówno matce, jak i dziecku. Napisał: „Palenie sieje olbrzymie spustoszenie w organizmie kobiety, który wskutek swych właściwości biologicznych jest dość wrażliwy na zatrucie. A przecież dym tytoniowy zawiera składniki bardzo niebezpieczne dla zdrowia”.
Czytamy też, że palące matki mogą nawet zatruwać swe potomstwo. „Analizy laboratoryjne wykazały, iż w wodach płodowych tych pacjentek występują trucizny takie jak nikotyna i jej metabolit — kotynina. Ale najokropniejsze jest to, że u palących ciężarnych wykryto pod mikroskopem elektronowym zmiany w strukturze pępowiny, poprzez którą płód otrzymuje od matki wszystko, czego potrzebuje do życia. (...)
„Jeżeli matka pali przez początkowe dwa lub trzy tygodnie ciąży, to z reguły największe szkody ponosi ośrodkowy układ nerwowy zarodka (...) W czwartym bądź piątym tygodniu ciąży rozwija się układ krwionośny, który jest odtąd zatruwany w pierwszej kolejności”.
Do jakiego wniosku dochodzi dr Kazmin? „Palenie tytoniu zagraża płodowi jeszcze bardziej niż matce”. Czy jest tego warte? Przypomnijmy sobie ostrzeżenie lekarza naczelnego USA: „Palenie (...) może spowodować powikłanie ciąży”. To i tak bardzo oględnie powiedziane.
[Ilustracja]
(Tłumaczenie napisów: Dlaczego ma zaczynać życie w chmurze dymu? Palenie szkodzi zdrowiu twego dziecka. Rzuć je dla waszego wspólnego dobra! Zwróć się o pomoc do Amerykańskiego Towarzystwa Walki z Rakiem).
[Prawa własności]
WHO/American Cancer Society
[Ramka na stronie 5]
PALENIE a rozedma płuc
Rozedma płuc to choroba prowadząca do postępującego zaniku ich sprężystości, co w rezultacie uniemożliwia dostateczne wydychanie zużytego powietrza. W pewnym poradniku medycznym wydanym przez Uniwersytet „Columbia” wyjaśniono: „Pacjentów [w USA] chorych na rozedmę płuc cechuje pewna typowość: Są to na ogół mężczyźni w wieku 50 do 70 lat, którzy od dawna dużo palą. Dawniej kobiety nie zapadały tak często na rozedmę, ale to się zmienia w miarę przybywania nałogowych palaczek”.
Dalej czytamy: „Rozedma płuc potrafi być całymi latami mylnie rozpoznawana. Chory prawdopodobnie przez szereg lat każdej zimy kilkakrotnie przechodził silne przeziębienie, któremu towarzyszył ciężki kaszel i być może przewlekłe zapalenie oskrzeli. Nieraz kaszel nie mija i staje się chroniczny”. Jakie są dalsze objawy?
„Rozedma rozwija się powoli. Lekkie kłopoty z oddychaniem, występujące rano i wieczorem, mogą z czasem zacząć przeszkadzać w codziennych zajęciach. Już krótki spacer powoduje wtedy zadyszkę, a wchodzenie po schodach sprawia sporo trudności. Płuca coraz gorzej dają sobie radę z wdychaniem, wydychaniem i wymianą gazów, aż w końcu może dojść do tego, że każdy oddech wiąże się z ogromnym wysiłkiem, a pacjent staje się inwalidą, niezdolnym do wykonywania normalnych czynności”.
Ten sam poradnik medyczny dodaje, że rozedma płuc może być przyczyną groźnych zaburzeń krążenia. Czy palenie naprawdę jest tego warte? Życie to cenny dar, po cóż je skracać dla haustu nikotyny?
-
-
Sprzedawcy śmierci — czy jesteś ich klientem?Przebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Sprzedawcy śmierci — czy jesteś ich klientem?
„Facet, który pali, doskonale zna wszystkie możliwe ostrzeżenia, że to zabija. Zresztą ja też uważam, że to zabija. Ale moim zdaniem każdy, kto jest na tyle głupi, żeby napełniać swe wnętrzności dymem, może sobie cierpieć. Nigdy w życiu nie wypaliłem ani jednego papierosa, chociaż zbiłem na nich majątek. (...) Zbudowaliśmy ten kraj tylko dzięki temu, że sprzedajemy tytoń reszcie głupców, jacy jeszcze pozostali na świecie” (James Sharp ze stanu Kentucky, długoletni hodowca tytoniu; wypowiedź pochodzi z książki Larry’ego C. White’a pt. „Merchants of Death—The American Tobacco Industry” [Handlarze śmiercią — amerykański przemysł tytoniowy])
TA ROZBRAJAJĄCO szczera wypowiedź starcza za całe tomy, niemniej nie odpowiada na pewne pytania: Dlaczego na całym świecie ponad miliard ludzi pali? Czemu nie rzucą tego nałogu, skoro wiedzą, że może ich kosztować życie? Ostatecznie tak jak w wypadku narkotyków obowiązuje tu zasada popytu i podaży — jeśli nie ma opłacalnego rynku zbytu, podaż spada. Dlaczego więc ludzie palą?
Cała tajemnica tkwi w słowie „uzależnienie”. Kiedy organizm raz zasmakuje w nikotynie, już codziennie domaga się jej systematycznych dawek. Dochodzi do tego siła nawyku, która w określonych sytuacjach wzbudza ochotę na papierosa. Sięga się po niego tuż po przebudzeniu, przy porannej kawie, po jedzeniu, w stresie lub w trakcie przerwy w pracy albo podczas wypoczynku. Sygnałem do zapalenia mogą być dziesiątki pozornie niewinnych przyzwyczajeń.
Dlaczego palą?
Przeprowadziliśmy wywiad z kilkoma byłymi palaczami, aby się dowiedzieć, co skłania ludzi do palenia. Na przykład Ray, pięćdziesięciokilkuletni eks-bosman marynarki wojennej USA, powiedział: „Pierwszy raz się zaciągnąłem, gdy miałem 9 lat, a na dobre zacząłem palić jako dwunastolatek. Przypominam sobie, że wyrzucono mnie za to z drużyny skautów”.
Przebudźcie się!: Co pociągającego było w paleniu?
Ray: „Prawdziwy mężczyzna musiał palić. Stanowiło to dowód męskości. Pamiętam, że w tamtych czasach reklamy pokazywały strażaków i policjantów z papierosem w ustach. Kiedy później byłem nawigatorem w marynarce wojennej i pracowałem w ciągłym napięciu, zdawało mi się, że palenie łagodzi stres.
„Wypalałem jakieś półtorej paczki na dobę [30 papierosów] i każdy dzień zaczynałem od papierosa. Oczywiście, że się zaciągałem. Bez tego palenie traci cały urok”.
Podobną historię opowiada Bill, artysta z Nowego Jorku, także po pięćdziesiątce:
„Zaczynałem jako trzynastolatek. Chciałem się upodobnić do dorosłych. Kiedy już wpadłem w szpony nałogu, nie potrafiłem się z nich wyrwać. Papieros był jak przyjaciel. Toteż gdy kładąc się spać stwierdzałem, że nie mam nic do palenia, ubierałem się i niezależnie od pogody wychodziłem, żeby się zaopatrzyć na następny dzień. Paliłem jedną do dwóch paczek dziennie. Nie ukrywam, że byłem uzależniony. Równocześnie dużo piłem. Jedno jakby szło w parze z drugim, zwłaszcza w barach, gdzie spędzałem mnóstwo czasu”.
Amy — młoda, towarzyska kobieta — zaczęła palić w wieku 12 lat. „Początkowo chciałam się przypodobać rówieśnikom. Kiedy miałam 15 lat, umarł mój ojciec i pod wpływem przygnębienia już na całego wpadłam w nałóg. Natomiast gdy byłam nieco starsza, duże wrażenie robiły na mnie reklamy, szczególnie ta: ‛Daleko zaszłaś, mała’. A ja marzyłam o karierze w zawodzie pielęgniarki instrumentariuszki, którego się właśnie uczyłam. Wkrótce wypalałam trzy pudełka dziennie. Najbardziej lubiłam palić po obiedzie i gdy rozmawiałam przez telefon, co się zdarzało dość często”. Czy zauważyła, że jej to szkodzi? „Rano dokuczał mi kaszel i ból głowy i całkiem straciłam kondycję. Wystarczało wejść po schodach do mieszkania, żeby dostać zadyszki. A miałam zaledwie 19 lat!”
Harley był kiedyś lotnikiem w marynarce wojennej. Przekroczył sześćdziesiątkę, a zaczął palić już w czasie wielkiego kryzysu jako pięciolatek. Dlaczego? „Pochodzę z Aberdeen w Dakocie Południowej, a tam wszystkie dzieciaki paliły. Kto tak robił, uchodził za ‛twardziela’”.
Nie owijając sprawy w bawełnę przyznaje: „Sprawiało mi to przyjemność. Głęboko się zaciągałem i zatrzymywałem dym w płucach. Lubiłem też puszczać z niego kółka. Doszło do tego, że nie mogłem żyć bez papierosa. Od niego zaczynałem i na nim kończyłem dzień. Podczas służby w marynarce paliłem dwie, trzy paczki dziennie, a do tego pudełko cygar na miesiąc”.
Bill, Ray, Amy i Harley rzucili palenie, podobnie jak miliony innych — w samych USA uczyniły to ponad 43 miliony ludzi. Ale handlarze tytoniem nie dają za wygraną. Ciągle poszukują nowych rynków zbytu.
Kto następny?
W krajach uprzemysłowionych coraz więcej mężczyzn rezygnuje z palenia, a starzy palacze wymierają, nierzadko z winy nałogu. Koncerny tytoniowe muszą się więc rozglądać za nowymi klientami. Niekiedy usiłują zwiększyć obroty przez zmianę stylu kampanii reklamowej. Skuteczną metodą „wybielania” palenia jest finansowanie zawodów sportowych, na przykład turniejów tenisa lub golfa. Prócz tego dostosowuje się reklamę do określonej grupy nabywców. Czy nie należysz do którejś z nich?
Grupę pierwszą stanowią kobiety. Przez dziesiątki lat tylko nieliczne paliły, idąc za niechlubnym przykładem aktorek filmowych, takich jak Gloria Swanson, która robiła to już w roku 1917, mając 18 lat. Pewien reżyser tak zresztą wyjaśnił, dzięki czemu dostała jedną z pierwszych ról: „Pani włosy, twarz, styl siedzenia i sposób trzymania papierosa (...) to właśnie to, czego szukałem”.
W latach czterdziestych naśladowano pod tym względem Lauren Bacall, występującą w filmach u boku męża, Humphreya Bogarta, który również był nałogowym palaczem. Niemniej jako klientela przemysłu tytoniowego kobiety zawsze sporo ustępowały mężczyznom. O wiele rzadziej też zapadały na raka. Obecnie szybko ich doganiają — zarówno w paleniu, jak i w zachorowalności na raka płuc.
Zmieniająca się pozycja kobiety w społeczeństwie oraz dyskretne oddziaływanie reklam tytoniowych sprawia, że ostatnimi czasy obierają one nowy kierunek. Co wmawiają kobietom? Na przykład firma Philip Morris wśród wielu innych produkuje papierosy marki „Virginia Slims”, przeznaczone dla współczesnych kobiet. Reklamuje je slogan, który tak się spodobał Amy: „Daleko zaszłaś, mała”, a towarzyszy mu zdjęcie inteligentnej, nowoczesnej dziewczyny, trzymającej w palcach papierosa. Niektóre kobiety muszą sobie jednak zadać pytanie, czy aby nie zaszły za daleko. W ciągu ostatnich dwóch lat liczba niewiast zmarłych na raka płuc przekroczyła bowiem liczbę śmiertelnych ofiar raka sutka.
Inny gatunek damskich papierosów przedkłada kuszącą ofertę: „W każdej paczce 5 papierosów gratis!” albo: „50 darmowych na karton!” W niektórych pismach kobiecych można nawet znaleźć bon na bezpłatne pudełko papierosów.
Kolejnym prostym chwytem jest posługiwanie się erotyką. Pewną markę papierosów opatrzono zaproszeniem: „Zakosztuj więcej przyjemności”. Dodano do tego tekst wzorowany na drobnych ogłoszeniach: „Chętnie zawrę trwały związek z nieznajomym smukłym brunetem. Wymagana nienaganna prezencja i wyśmienity smak. Podpisano: Stęskniona za rozkosznym dymkiem”. Reklamowany papieros jest „smukły” i owinięty w ciemną bibułkę. Subtelna aluzja?
Przynętą bywa również moda. Pewien gatunek jest zachwalany sloganem: „Niepowtarzalny szyk i smak firmy YVES SAINT LAURENT”. Jeszcze innego wabika używa się wobec kobiet dbających o linię. Na przykład szczupła modelka reklamuje na zdjęciu papierosy, o których napisano: „Ultra Lights [ultralekkie] — najlżejszy styl”.
Dlaczego producenci papierosów poświęcają tyle uwagi kobietom? Na właściwy trop naprowadza nas Światowa Organizacja Zdrowia, która ocenia, że „w krajach rozwijających się pali ponad 50 procent mężczyzn i zaledwie 5 procent kobiet, podczas gdy w krajach wysoko uprzemysłowionych — jakieś 30 procent osób obojga płci”. Istnieje więc olbrzymi i nietknięty rynek zbytu, obiecujący nie lada zyski, mniejsza o to, że ostateczną ceną może być utrata zdrowia. I handlarzom papierosów udaje się go zdobywać. Według gazety The New York Times w raporcie lekarza naczelnego USA ze stycznia 1989 roku podano, iż „dzieci, a zwłaszcza dziewczęta, coraz wcześniej zaczynają palić”. Dotyczy to nawet uczniów szkół podstawowych. Inne źródło donosi, że w ostatnich latach liczba palących nastolatek wzrosła w USA o 40 procent. Ale nie tylko do kobiet chcą dotrzeć sprzedawcy chorób i śmierci.
Wyzyskać odrębność rasową
W książce pt. Merchants of Death—The American Tobacco Industry Larry C. White pisze: „Dobrymi klientami wytwórców papierosów są Murzyni. Krajowy Ośrodek Statystyki Medycznej wykazał, że w 1986 roku [w USA] było wśród nich procentowo więcej palaczy niż wśród białych (...) Nic w tym dziwnego, przecież wiele reklam papierosów skierowanych jest specjalnie do czarnych”. Dlaczego? Według dziennika The Wall Street Journal jako „grupa są mniej skorzy do rzucenia nałogu”. Toteż czarny klient najczęściej jest wierny papierosom aż „do grobowej deski”.
W jaki sposób koncerny tytoniowe docierają do ludności murzyńskiej? L. C. White wyjaśnia: „Duże reklamy papierosów zamieszczane są w pismach takich jak Ebony, Jet i Essence, redagowanych z myślą o czarnych czytelnikach. W roku 1985 na reklamy w samym tylko Ebony producenci papierosów wydali 3,3 miliona dolarów”. Pewna firma urządza też doroczny pokaz mody damskiej dla czarnych klientek, podczas którego rozdaje się darmo papierosy. Inna wytwórnia przez dłuższy czas pokrywała koszty festiwalu dżezowego i do dziś finansuje imprezy muzyczne popularne wśród Murzynów. Czy warci są tych wszystkich zabiegów? Rzecznik firmy Philip Morris oświadczył: „Czarna klientela jest niezwykle ważna i trzeba się z nią liczyć”.
Potentaci tytoniowi odkryli jednak jeszcze ważniejszy rynek zbytu. Nie chodzi tu już o jakąś rasę lub grupę społeczną, lecz o całe narody!
[Napis na stronie 7]
„Papieros był jak przyjaciel”
[Ramka na stronie 9]
PALENIE a choroba Buergera
O jeszcze jednej chorobie przypisywanej paleniu napisał niedawno kanadyjski tygodnik Maclean’s, przedstawiając przypadek Rogera Perrona. Zaczął on palić jako trzynastolatek, a gdy miał 27 lat zapadł na chorobę Buergera i trzeba mu było amputować nogę poniżej kolana. Ostrzegano go, że jeśli będzie dalej palił, może nastąpić nawrót choroby. We wspomnianym piśmie czytamy: „Perron zlekceważył jednak tę przestrogę i w roku 1983 lekarze musieli mu odjąć drugą nogę. Wtedy (...) wreszcie przestał palić”. Teraz wytoczył koncernowi tytoniowemu proces o odszkodowanie.
Co to jest choroba Buergera? „Najczęściej dotyka palących mężczyzn. Charakteryzuje ją zapalenie tętnic, żył i nerwów, wskutek którego krwinki białe przenikają do ścianek naczyń krwionośnych, powodując ich pogrubianie. Do pierwszych objawów należy zwykle sinienie palców oraz uczucie chłodu w zaatakowanej kończynie. Zapalenie nerwów doprowadza też do zwężenia drobnych naczyń krwionośnych przez nie kontrolowanych i do występowania ostrych bólów. Mimo że nogi są chłodne, mogą się nadmiernie pocić w następstwie zbytniego pobudzenia współczulnego układu nerwowego. (...) W zaawansowanym stadium choroby niedokrwienie często jest przyczyną powikłań w postaci wrzodów oraz zgorzeli.
„Nie wiadomo, co wywołuje chorobę Buergera, ale ponieważ dotyka ona głównie młodych palących mężczyzn, uważa się, że jej źródła należy szukać w papierosach. Najistotniejszym elementem w leczeniu jest rzucenie palenia (kursywa nasza). (The Columbia University College of Physicians and Surgeons Complete Home Medical Guide [Pełny domowy poradnik medyczny wydany przez Katedrę Medycyny i Chirurgii Uniwersytetu „Columbia”]).
[Ramka na stronie 9]
PALENIE a zawały serca
„Wprawdzie większość ludzi dobrze wie o związku między paleniem papierosów a rakiem płuc i innymi chorobami dróg oddechowych, ale wielu dotąd nie pojmuje, że palenie jest również głównym czynnikiem zwiększającym ryzyko zawału serca. A przecież (...) w raporcie lekarza naczelnego oceniono, że na choroby układu krążenia wywołane bezpośrednio paleniem umiera w USA co roku 225 000 osób — o wiele więcej niż na raka i choroby dróg oddechowych przypisywane paleniu.
„Palacze często pytają, czy papierosy o niskiej zawartości smoły pogazowej i nikotyny są mniej groźne dla układu krążenia. Raczej nie. W rzeczywistości niektóre papierosy z filtrem zwiększają ilość wdychanego tlenku węgla, przez co są jeszcze bardziej szkodliwe dla serca niż papierosy bez filtra” (kursywa nasza). (The Columbia University College of Physicians and Surgeons Complete Home Medical Guide).
[Ilustracja na stronie 8]
Reklamy papierosów adresowane są do kobiet i osiągają cel
-
-
Czy twój kraj stał się celem natarcia?Przebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Czy twój kraj stał się celem natarcia?
DZIĘKI kupowaniu w Brazylii i Zimbabwe taniego tytoniu USA mają nadwyżki papierosów. Gdzie magnaci tytoniowi mogliby je sprzedać? W Afryce i Azji. Tygodnik Asiaweek pisze na ten temat: „Jakieś 50 procent amerykańskiego tytoniu eksportowanego za ocean trafia obecnie na rynek krajów azjatyckich, które wyprzedziły pod tym względem Wielką Brytanię i RFN”.
Jakże cenny łup kusi handlarzy papierosów! Chodzi o rynek zbytu, który w ciągu następnych 20 lat rozrośnie się do prawie 2 miliardów potencjalnych klientów. Już sama liczba mieszkańców Indii i Chin, których jest łącznie około 1,8 miliarda, może przyprawić o zawrót głowy. W czasopiśmie World Health podano: „Podczas gdy na Zachodzie rynek tytoniowy kurczy się o 1 procent rocznie, w tym samym okresie w krajach rozwijających się spożycie papierosów rośnie przeciętnie o 2 procent”. A nie zapominajmy, że ów malejący rynek zbytu obejmuje i tak o wiele mniej ludzi niż bardzo obiecujący rynek na Wschodzie. Amerykański przemysł tytoniowy przewiduje, że do roku 2000 zwiększy swe obroty w Azji o 18 procent. Ale przedtem trzeba pokonać przynajmniej jeszcze jedną barierę: cło.
Podwójna moralność siewców chorób i śmierci
W jaki sposób amerykański przemysł tytoniowy skłania inne kraje do przyjęcia jego nadwyżek produkcyjnych? Otóż ma sojusznika, który — rzecz paradoksalna — ostrzega własny naród przed szkodliwością palenia, a zarazem aktywnie popiera sprzedaż śmiercionośnego tytoniu do innych państw. Któż to taki? Rząd USA.
W piśmie Asiaweek czytamy: „Moloch tytoniowy ruszył na rynki zagraniczne wspierany autorytetem rządu amerykańskiego. (...) Biuro pełnomocnika handlowego USA (...) dołożyło wszelkich starań, by znieść bariery celne i otworzyć firmom amerykańskim dostęp do azjatyckich środków masowego przekazu, mimo że w Stanach już dawno temu zabroniono reklamować papierosy w radiu i telewizji”. World Health podaje: „[Amerykańskie] koncerny tytoniowe mają niemałe wpływy polityczne. Wobec Hongkongu, Tajwanu, Japonii i Korei zastosowano sankcje gospodarcze lub zagrożono nimi, jeśli kraje te nie pozwolą reklamować i sprzedawać na swoim rynku amerykańskich wyrobów tytoniowych”.
Koncerny tytoniowe nie tylko sprzedają swe produkty w Azji, lecz także zwiększają obroty natrętną reklamą. Niektóre kraje, na przykład Tajwan i Korea Południowa, ustąpiły pod naciskiem i nawet zniosły zakaz reklamowania tytoniu. A obecnie łakomym kąskiem dla producentów papierosów stały się Chiny. Nic dziwnego, że członek zarządu jednego koncernu powiedział podobno: „Wiecie, czego chcemy? Chcemy Azji”. Ale jaki oddźwięk wywołuje ta agresywna taktyka?
Jak donosi korespondent dziennika The New York Times, pewien koreański przedsiębiorca nie szczędził cierpkich uwag pod adresem „niemoralnego postępowania Amerykanów, którzy wmuszają w Koreańczyków swe papierosy”. Trudno mu odmówić racji. USA zwalczają import kokainy i heroiny, odgrywających ważną rolę w gospodarce niektórych państw, a same chcą „uszczęśliwiać” innych własnymi trującymi roślinami. Czy takie wciskanie nadwyżek szkodliwych wyrobów tytoniowych drugim krajom, nierzadko mającym ogromne trudności ekonomiczne, jest zgodne z wysokimi miernikami etycznymi, jakimi chlubią się USA?
Niektórzy się bronią
Kilka państw afrykańskich, jak Gambia, Mozambik i Senegal, zakazało reklamowania papierosów. Nigeryjski minister zdrowia oświadczył w ubiegłym roku, że jego rząd „ma zamiar zabronić ogłaszania reklam w prasie, radiu i telewizji oraz publikowania plakatów reklamowych. Wprowadzimy zakaz palenia w miejscach publicznych i we wszystkich środkach komunikacji”, powiedział. Jak nas poinformował w styczniu 1989 rzecznik rządu nigeryjskiego, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
W Chinach mieszka 240 milionów palaczy. Lekarze szacują, że do roku 2025 na choroby wywołane paleniem będą tam umierać 2 miliony ludzi rocznie. Stanowi to kolosalny problem, co przyznano w miesięczniku China Reconstructs, gdzie czytamy: „Pomimo urzędowego zakazu reklamowania papierosów, częstych ostrzeżeń prasowych przed szkodliwością palenia oraz stale rosnących cen liczba palących Chińczyków nieustannie się zwiększa”. Jakie są tego następstwa? „Choroby układu krążenia i dróg oddechowych oraz rak to obecnie główne przyczyny zgonów w Chinach”.
W niektórych rejonach kraju częstowanie papierosem uchodzi za przejaw gościnności. Ale jakże drogo kosztuje to Chińczyków! Wspomniane czasopismo donosi: „Specjaliści z zakresu medycyny biją na alarm z powodu masowego wzrostu zachorowalności na raka płuc”. Pewien chiński ekspert powiedział: „Już dziś płacimy zbyt wysoką cenę”.
Jednakże potęga reklamujących tytoń jest niebezpieczna z jeszcze innego powodu: wywierają oni mianowicie dyskretny wpływ na środki masowego przekazu.
[Ilustracja na stronie 10]
Plakat antynikotynowy z Hongkongu
-
-
Tytoń a cenzuraPrzebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Tytoń a cenzura
„Precz z cenzurą! Musimy bronić prawa do wolności słowa, oznaczającego też wolność reklamy. Większość Amerykanów nie popiera zakazu reklamowania papierosów” (Ogłoszenie prasowe ze stycznia 1989, oparte na „ogólnokrajowej ankiecie telefonicznej z udziałem 1500 dorosłych”. Ale czy 1500 osób to „większość Amerykanów”?)
HANDLARZE tytoniem utrzymują, że ich reklamy nie są zachętą dla nowych palaczy, a tylko decydują o podziale rynku między poszczególnych producentów. Widoczny wzrost liczby palących kobiet przeczy jednak temu twierdzeniu. Niemniej przemysł tytoniowy korzysta ze swej potęgi, by wywierać zgubny wpływ w jeszcze inny sposób.
Ostatnimi czasy amerykańskie koncerny tytoniowe zmieniają oblicze, wykupując przedsiębiorstwa produkujące żywność i usuwając ze swoich nazw słowo tytoń. I tak koncern tytoniowy American Tobacco Company przekształcił się w firmę American Brands, R. J. Reynolds Tobacco Company to teraz RJR/Nabisco, a Brown and Williamson Tobacco Corporation nazywa się dziś Brown and Williamson Industries. Co to dało? Większą reklamę. Dlaczego?
Nawet wydawcy czasopism, które nigdy nie reklamowały papierosów, muszą dwa razy pomyśleć, zanim wydrukują coś przeciwko tytoniowi lub paleniu. To prawda, że tak czy owak nie zarabiają na reklamowaniu papierosów, ale czy nie stracą dochodów z reklam żywności i innych wyrobów produkowanych przez firmy należące teraz do magnatów tytoniowych? Co więc począć z artykułami lub wypowiedziami ujemnie oceniającymi palenie? Poddaje się je dyskretnej, prawie niezauważalnej cenzurze wewnętrznej.
Pouczający jest przykład tygodnika Newsweek. Zazwyczaj można w nim znaleźć od 7 do 10 stron reklam papierosów. Ale 6 czerwca 1983 roku Newsweek na ponad 4 stronach zamieścił kontrowersyjną serię artykułów zatytułowaną „Naga prawda o paleniu”. A na ilu stronach reklamowano w tym wydaniu papierosy? Na żadnej. L. C. White pisze: „Kiedy producenci tytoniu dowiedzieli się o treści zaplanowanych artykułów, wycofali swe ogłoszenia. Publikując tę serię tygodnik stracił na reklamach chyba z milion dolarów”.
Wpływy z reklam są dla gazet i tygodników siłą życiodajną. Fakty dowodzą, że redaktorzy starannie analizują materiały krytykujące przemysł tytoniowy, jeśli w ogóle oddają je do druku. Pewien dziennikarz pisujący o ochronie zdrowia wyznał: „Jeżeli na przykład wśród przyczyn chorób serca wymieniam palenie, redaktor przesuwa je na koniec tej listy albo po prostu skreśla”. Obowiązuje tu reguła: „Nasz klient, nasz pan”. Cenzura wewnętrzna stała się czymś normalnym.
Ciekawą informację znajdujemy też w dzienniku The Wall Street Journal. Otóż dwa czasopisma adresowane głównie do ludności murzyńskiej i regularnie publikujące reklamy papierosów nie zamieściły w ciągu 6 lat ani jednego artykułu, który by bezpośrednio traktował o związku między paleniem a zdrowiem. Zwykły przypadek? Wydawcy czasopism reklamujących wyroby tytoniowe najwidoczniej nie chcą kąsać ręki, która ich karmi. Unikają więc otwartego demaskowania szkodliwości palenia.
Z tego, co powiedzieliśmy o tytoniu, paleniu i reklamach, wynika, że gra idzie o wysoką stawkę. Dla hodowców tytoniu są nią środki na utrzymanie, dla magnatów tytoniowych i sprzedawców — zyski, a dla milionów palaczy stawką jest zdrowie i życie.
Sam musisz zadecydować, czy będziesz palił, czy nie. Jak to chętnie podkreślają potentaci przemysłu tytoniowego, masz pełne prawo do palenia papierosów. Nie zapominaj jednak, że masz takie samo prawo narażać się na śmierć wskutek raka płuc lub krtani, chorób układu krążenia, rozedmy płuc, choroby Buergera i mnóstwa innych choróbsk (zobacz ramkę na stronie 9). Gdybyś natomiast chciał rzucić palenie, to jak miałbyś się do tego zabrać? Czego ci potrzeba? Odpowiedniej motywacji.
[Ilustracja na stronie 12]
E. Koop, lekarz naczelny USA, konsekwentnie ostrzegał przed szkodliwością palenia
[Prawa własności]
Zdjęcie: Public Health Service
-
-
Chrześcijański pogląd na paleniePrzebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
Chrześcijański pogląd na palenie
BIBLIA oczywiście nie wspomina o paleniu tytoniu, ponieważ w starożytności nie był on znany na Bliskim Wschodzie. Ojczyzną jego jest Ameryka Południowa, Meksyk i wyspy Morza Karaibskiego, a do innych części świata dotarł dopiero w połowie XVI wieku.
Czy to oznacza, że Biblia w ogóle nic nie mówi na ten temat? Przeciwnie. Jasno przedstawiono w niej uniwersalne zasady, które służą nam za drogowskaz. Zapoznajmy się z niektórymi.
Miłość do Boga i do bliźniego
Naważniejszy dla chrześcijanina motyw działania znajdujemy w słowach Jezusa: „‛Będziesz miłować Jehowę, twego Boga, całym swym sercem i całą swą duszą, i całą swoją siłą, i całym swym umysłem’, a ‛bliźniego twego jak siebie samego’” (Łukasza 10:27).
Jak ktoś może miłować Boga całym sercem i umysłem oraz całą duszą i siłą, skoro rozmyślnie niszczy swój organizm, ulegając zgubnemu nawykowi, nałogowi prowadzącemu do chorób i przedwczesnej śmierci? Czy okazuje docenianie Bożego daru życia, gdy wdycha substancję wywołującą uzależnienie, taką jak nikotyna? Bóg dał „wszystkim życie i oddech” (Dzieje Apostolskie 17:24, 25, Biblia Tysiąclecia). Czy wobec tego powinniśmy zanieczyszczać swój oddech, który otrzymaliśmy od Niego? Z Bożego punktu widzenia palenie to naprawdę wstrętny nałóg, czyli „zły, szkodliwy dla zdrowia nawyk” (Słownik języka polskiego pod red. M. Szymczaka).
Czy palący okazuje miłość bliźnim, jeśli przez dym i cuchnący oddech zanieczyszcza im powietrze i odzież? A jak wygląda jego stosunek do najbliższych: do współmałżonka i dzieci? Czy trzymanie się zwyczaju mogącego prowadzić do przedwczesnej, powolnej i ciężkiej śmierci, której będą musieli się przypatrywać, świadczy o miłości do nich? Czy można mówić, że jako chrześcijanin ma wzgląd na drugich, skoro czyni ich biernymi palaczami, zmuszając do wdychania zatrutych wyziewów? Nic dziwnego, że w ogrodzie botanicznym w Balnes w Hiszpanii tytoń umieszczono wśród roślin trujących.
A co powiedzieć o miłości do siebie samego? Jest ona całkiem stosowna, gdy oznacza troskę o zdrowie cielesne, psychiczne i duchowe. Apostoł Paweł oświadczył, iż „nikt nie ma w nienawiści własnego ciała, ale je karmi oraz pielęgnuje”. Czy miłuje siebie samego ten, kto ulega nałogowi stopniowo rujnującemu zdrowie? (Efezjan 5:28, 29).
Jehowa Bóg obiecał ‛nowe niebiosa i ziemię nową, w których ma mieszkać sprawiedliwość’ (2 Piotra 3:13). Będzie to czysty nowy świat, wolny od wszelkich zanieczyszczeń. Nie będzie tam wolno palić i nikt nawet nie będzie tego pragnął, dlaczego więc robić to teraz? Wyraźnie znajduje tu zastosowanie rada apostoła Pawła: „Skoro więc mamy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się z wszelkiego skalania ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej” (2 Koryntian 7:1). Nikotyna dosłownie kala nasz organizm. Chrześcijanin, który by palił, nie mógłby składać swego ciała na „ofiarę żywą, świętą, godną upodobania Bożego — na świętą służbę pełnioną (...) zdolnością rozumowania” (Rzymian 12:1). Zdolność rozumowania podpowiada nam, że palenie jest szkodliwe i sprzeczne z zasadami chrześcijańskimi. Zatem najważniejszą pobudkę do zerwania z nim stanowi pragnienie podobania się Bogu.
Dlaczego przestali palić?
Miliony ludzi na całym świecie rzuciły palenie. Można więc tego dokonać. Ale jak? Co jest potrzebne? Silna motywacja. Niektórzy kierują się troską o zdrowie, szacunkiem do samego siebie lub miłością do rodziny. Inni robią to również z pobudek religijnych, mianowicie chcą się podobać Bogu.
A czym powodowali się Ray, Bill, Amy i Harley, wspomniani w drugim artykule? Dlaczego rzucili palenie?
Bill — niegdyś brodaty, długowłosy artysta — studiował Biblię ze Świadkami Jehowy. Z jakim rezultatem? „Zapragnąłem podobać się Bogu i postanowiłem Mu służyć czystym ciałem i umysłem. Skończyłem z paleniem bez żadnego stopniowego odzwyczajania się. 1 stycznia 1975 roku ostatni raz się zaciągnąłem, po czym wyrzuciłem całą paczkę papierosów. Od tamtej chwili jestem o wiele zdrowszy, chociaż wciąż mam lekką rozedmę płuc. Odkąd przestałem palić, poprawiła się nawet moja wrażliwość na kolory”.
Pielęgniarka Amy opowiada, jak ona zerwała z nałogiem: „Asystowałam przy operacjach na otwartym sercu i widziałam najrozmaitsze płuca: zdrowe miały kolor różowy, a zatrute były całkiem ciemne. Nawet okropny widok chorych płuc, wyglądających jakby były natarte czarnym pieprzem, nie odstręczył mnie od palenia. Oszukiwałam siebie, mówiąc: Jesteś jeszcze młoda. Tobie to nie grozi.
„Potem w 1982 roku odczułam potrzebę uporządkowania życia i zaczęłam studiować Biblię ze Świadkami Jehowy. Ale chociaż mieszkałam u kobiety, która była Świadkiem, często po kryjomu paliłam na tarasie. Musiałam wziąć się w garść. Długo i żarliwie się modliłam. A gdy już powzięłam decyzję, reszta poszła gładko. Pierwsze dwa dni były ciężką próbą, ale wyszłam z niej zwycięsko dzięki bezustannej modlitwie”.
Harley, były lotnik marynarki wojennej, miał spore trudności z rzuceniem nałogu: „Próbowałem odzwyczajać się stopniowo, niestety bez skutku. Ale kiedy postanowiłem się ochrzcić jako Świadek Jehowy, nieodwołalnie skończyłem z paleniem. Przez następne dwa, trzy dni przechodziłem istne katusze. Byłem nerwowy, rozdrażniony i niespokojny. Jakże chciało mi się zapalić! Pewien Świadek dał mi wówczas świetną radę: ‛Właśnie wtedy, gdy masz ochotę sięgnąć po papierosa, musisz się modlić do Jehowy o pomoc’. To poskutkowało. Dużo do myślenia dało mi też pytanie: Czy potrafię sobie wyobrazić Jezusa z papierosem w ustach? Oczywiście, że nie. Zrozumiałem jednak, że do zerwania z paleniem potrzeba silnej motywacji. Często mówiłem matce: ‛Szkodzę tylko sobie, mamo’. Ale przecież pod niejednym względem jej także szkodziłem”.
Rayowi, dawnemu bosmanowi marynarki wojennej, również niełatwo było przestać palić: „Zanim się zetknąłem ze Świadkami Jehowy, kilkakrotnie próbowałem rzucić palenie, ale nigdy mi się to nie udało. Stale przebywałem wśród palaczy i nie potrafiłem odmówić, gdy ktoś częstował mnie papierosem. Kiedy jednak poznałem prawdę biblijną, zapragnąłem na wzór Chrystusa służyć Jehowie. Natychmiast zerwałem z nałogiem. Przez dwa tygodnie byłem całkiem wytrącony z równowagi. Mój organizm usilnie domagał się nikotyny. Ale jakże ogromne zmiany zauważyłem! Nagle znowu tryskałem niespożytą energią. Świetnie się czułem i na nowo byłem w formie”.
Czy warto?
Zdrowy rozsądek podpowiada, że każdy szkodliwy zwyczaj należy zarzucić. A palenie jest nie tylko szkodliwe, ale wręcz zabójcze. Patrick Reynolds, dziedzic pewnego imperium tytoniowego, oświadczył przed podkomisją Kongresu USA: „Uważam, że reklama papierosów to zachwalanie trującego produktu i że całkowite jej zabronienie jest moralne, słuszne i właściwe”.
Chrześcijanie pragnący podobać się Bogu z pewnością postąpią moralnie, słusznie i właściwie, gdy zrezygnują nie tylko z oglądania reklam papierosów, ale także z zażywania wszelkich wyrobów z tytoniu. Papierosy (zarówno „mocne”, jak i „słabe”), cygara, tytoń fajkowy i tabaka — wszystko to jest produkowane z tej samej trującej rośliny zawierającej nikotynę. Wcale tego nie potrzebujesz, by cieszyć się życiem ani by wykazać, że „daleko zaszedłeś” i że masz dobry smak. Zatruwanie siebie bynajmniej nie jest dowodem ogłady towarzyskiej — bez względu na to, co usiłują ci wmówić sprzedawcy chorób i śmierci.
[Ramka na stronie 15]
Porzucili przemysł tytoniowy
W roku 1875 R. J. Reynolds założył w Karolinie Północnej wytwórnię tytoniu do żucia. W roku 1913 wyprodukowano tam pierwsze papierosy marki Camel. Odtąd interes zaczął kwitnąć i jeśli chodzi o sprzedaż papierosów oraz dochody z tego tytułu przedsiębiorstwo wysunęło się na drugie miejsce w USA, zaraz po firmie Philip Morris. Prawnuk założyciela, czterdziestoparoletni Patrick Reynolds, przez 15 lat palił papierosy, ale potem zrobił coś, co wstrząsnęło światem tytoniowym.
W 1986 roku P. Reynolds wystąpił przed podkomisją Kongresu, wypowiadając się przeciw paleniu. Od tej pory prowadzi prawdziwą kampanię antynikotynową. Skąd się wzięła ta niechęć do produktu, na którym jego rodzina dorobiła się fortuny? Patrick przypomina sobie, że będąc chłopcem widział, jak jego ojciec, namiętny palacz, powoli umiera na rozedmę płuc. „Myśląc o nim”, mówi, „mam przed oczami człowieka z zadyszką, który liczy, ile życia jeszcze mu pozostało”.
Patrick postanowił poświęcić się czemuś pożytecznemu. „Zdałem sobie sprawę, że mogę się zmienić i coś zrobić ze swoim życiem”. Uważa, że dalsze popieranie „bezspornych zabójców” byłoby „wprost niemoralne”.
„Jeżeli nawet przemysł tytoniowy jest ręką, która mnie niegdyś żywiła, to zarazem zabijała ona miliony ludzi i będzie ich zabijać dopóty, dopóki sobie nie uświadomią, na co się narażają, paląc papierosy” (The New York Times z 25 października 1986 roku).
David Goerlitz stał się słynny dzięki reklamowaniu papierosów marki Winston. Zrezygnował z tego zajęcia i obecnie jest rzecznikiem Amerykańskiego Towarzystwa Walki z Rakiem. Co wywołało tę zmianę? 29 grudnia 1988 roku powiedział w wywiadzie telewizyjnym: „Odwiedziłem brata na oddziale onkologicznym pewnego szpitala w Bostonie. Na własne oczy ujrzałem tam rezultaty swojej pracy — ludzi chorych na raka wskutek palenia tytoniu. Zobaczyłem, jak ogromną szkodę wyrządza palenie swym ofiarom oraz ofiarom ofiar — ich rodzinom. Widziałem zupełnie łysych mężczyzn po czterdziestce z sondami w gardłach i żołądkach. Poczułem się winny i postanowiłem skończyć z reklamowaniem tytoniu”.
[Ilustracja na stronie 14]
„Asystowałam przy operacjach na otwartym sercu i widziałam najrozmaitsze płuca”
-
-
Dziesięć rad dla rzucających paleniePrzebudźcie się! — 1989 | 8 grudnia
-
-
1. Znajdź właściwą motywację. Wyraźnie sobie powiedz, dlaczego chcesz rzucić palenie: w grę może na przykład wchodzić szacunek dla samego siebie, dbałość o zdrowie obecne i przyszłe, troska o najbliższych, na których odbija się twój szkodliwy nawyk, lub pragnienie, by zarówno w oczach własnych, jak i Bożych być czystym fizycznie i moralnie.
2. Ustal konkretną datę i trzymaj się jej. Rzuć papierosy od razu. Dotkliwie odczujesz ich brak, ale to szybko minie.
3. Podejmij stanowcze działania, by zerwać z nałogiem. Rozkrusz i zalej wodą wszystkie papierosy, jakie tylko są w domu. Oddaj do czyszczenia ubrania przesiąknięte zapachem tytoniu. Zacznij wszystko od nowa, a poczujesz się jak nowo narodzony!
4. Zanim całkowicie się uniezależnisz od nikotyny, unikaj dymu tytoniowego i towarzystwa palących. Przebywaj w miejscach, gdzie palenie jest zabronione, takich jak muzea lub biblioteki.
5. Odkładaj pieniądze, które byś wydał na palenie, a po miesiącu je policz. Kup za nie coś, czego bardzo potrzebujesz, albo zrób prezent komuś kochanemu, kto też będzie się cieszyć z twojego zwycięstwa.
6. W chwilach, gdy zazwyczaj sięgałeś po papierosa, staraj się coś robić i mieć zajęte ręce. Kiedy bierze cię ochota na palenie, żuj gumę (nie zawierającą nikotyny) lub ssij cukierki miętowe. Po posiłkach zamiast zapalić, umyj zęby. Idź na spacer, pisz listy, szyj, popracuj w ogródku, napraw coś, umyj auto itd.
7. Kiedy odczuwasz zdenerwowanie lub jesteś zestresowany, zacznij powoli i głęboko oddychać. Zamiast sięgać po papierosa, pij dużo wody i soków owocowych. Płyny oczyszczają organizm.
8. Po skonsultowaniu się z lekarzem uprawiaj sport na miarę swych fizycznych możliwości. Będziesz zachęcony, gdy zobaczysz, że poprawia się twoja kondycja.
9. Pij mniej alkoholu. Palenie i picie często chodzą w parze, ponieważ alkohol może rozbudzać chęć na papierosa. Stroń od spotkań towarzyskich, na których mógłbyś się wystawić na takie niebezpieczeństwo. Patrz krytycznym okiem na reklamy papierosów, a zobaczysz, że są płytkie i kłamliwe. Nie daj się ponownie otumanić.
10. Jeżeli zamierzasz zostać Świadkiem Jehowy, żarliwie módl się do Boga o pomoc, a następnie postępuj zgodnie ze swoimi modlitwami. Nie oczekuj cudu. Sam zacznij działać.
-