BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Tam się uwzględnia życzenia pacjenta
    Przebudźcie się! — 1981 | nr 2
    • rodziny, opiekować się nim w szpitalu o każdej porze dnia i nocy. „Gdy pacjenci są poważnie chorzy, najbardziej potrzebują swych najbliższych” — oświadczył. „Członkowie rodziny muszą mieć możliwość dotykania chorych czy potrzymania za rękę, a nie tylko przyglądania się im przez szybę”.

      W końcu 24 stycznia ojciec mógł wrócić do domu, do Palm Springs, a ja odleciałem do Nowego Jorku. Moja żona pozostała u ojca na kilka tygodni, żeby się nim jeszcze opiekować w okresie przywracania sprawności sparaliżowanej prawej połowy ciała.

      Nasza rodzina jest wdzięczna za to, że w tej krytycznej sytuacji życzliwie udzielono ojcu pomocy lekarskiej i w pełni uwzględniono życzenia pacjenta.

  • Co się dzieje w dyskotekach?
    Przebudźcie się! — 1981 | nr 2
    • Co się dzieje w dyskotekach?

      MILIONY ludzi na całym świecie chodzą co tydzień do dyskotek, żeby się zabawić. Czego się tam spodziewają? Czy wszystkie dyskoteki są takie same?

      Niekoniecznie. Jak czytamy w czasopiśmie Discothekin, poszczególne dyskoteki nieraz znacznie się różnią między sobą. „Dyskoteka to po prostu muzyka i taniec, można jej więc nadać taką formę, jaką się chce. O powodzeniu klubu decydują jego bywalcy, i jeśli właściciel lub dzierżawca jest dość pomysłowy, może sobie dobierać klientelę przez stwarzanie za pośrednictwem muzyki odpowiedniej atmosfery — czy to z lat siedemdziesiątych, czy czterdziestych albo nawet z beztroskich lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia”.

      Bywają nawet dyskoteki dla dzieci; jeszcze inne urządza się z myślą o dziadkach i babciach. O ludziach starszych napisano w wydawanej w Detroit Free Press: „W nieco spokojniejszych dyskotekach, gdzie można też zjeść kolację, nietrudno jest przekształcić dawny krok taneczny lindy [tańca amerykańskiego] w nowoczesne podrygiwanie i dostosować fokstrota do nowego stylu tańczenia”.

      Niektóre lokale zalicza się do „dyskorestauracji”. Do wieczora są restauracjami, a później zamieniają się w dyskoteki. Dzięki temu właściciel może czerpać dodatkowe zyski w godzinach, w których normalnie jego zakład byłby zamknięty. W Europie większość dyskotek to lokale, gdzie można zjeść, wypić i potańczyć.

      A więc nie wszystkie dyskoteki są takie same; nazwę tę nadaje się różnym lokalom. Ale co jest istotą, samą treścią lub duszą dyskoteki? Jaki styl życia się tam lansuje? Jak się to odzwierciedla w prezentowanej tam muzyce, w tańcach, strojach i innych szczegółach?

      CZYM WŁAŚCIWIE JEST DYSKOTEKA?

      Kitty Hanson, która się zajmowała tym zagadnieniem i dość dużo napisała na ten temat, tak mówi o nowoczesnej dyskotece: „Pod migotliwym baldachimem świateł podłoga zdawała się kołysać od tupotu, a powietrze było po prostu naelektryzowane. Potem zawrzało. Rozlegały się krzyki i wołania, podniosły się tysiące dziko machających rąk, a muzyka dosłownie podrywała tańczących z nóg i z parkietu. Była to chwila kipiącego i skwierczącego, prawdziwie pierwotnego podniecenia — sama esencja dyskotekowych przeżyć”.

      Czym jest owo „prawdziwie pierwotne podniecenie” będące samą esencją dyskotekowych przeżyć, które ogarnia tancerzy? Nieco światła rzuca na tę sprawę artykuł „Dynamiczne dziesięciolecie dyskoteki”, zamieszczony w fachowym czasopiśmie Show Business:

      „Ruch dyskotekowy spotyka się ze zrozumieniem (...) Przestarzała obyczajowość seksualna, z którą skutecznie walczono w latach sześćdziesiątych, ustąpiła miejsca nowej swobodzie seksualnej, w ramach której ludzie szczerze traktują swoje pragnienia i zaspokajają je bez poczucia winy.

      „Homoseksualiści tańczą ramię w ramię z heteroseksualistami i nikomu to nie przeszkadza. Właśnie ta zupełna swoboda jest duszą dyskoteki, a jej sercem — pulsujący rytm”.

      Swobodne, nieskrępowane wyrażanie pragnień seksualnych — przełamywanie oporów — oto sama esencja, dusza dyskoteki. Jest to z pewnością pozostałość dawnych tańców płodności, których uczestnicy zapamiętywali się w niepohamowanych, roznamiętniających ruchach prowadzących nierzadko do stosunku płciowego dla udobruchania „Matki Ziemi”, aby wydała nowe plony.

      Co prawda niekoniecznie wszystkie dyskoteki zachęcają do nieuznawania żadnych hamulców, ale na ogół miejsca te kojarzą się ze stylem życia cechującym się swobodą seksualną. „Discomania różni się od większości poprzednich manii wyraźną tendencją do przeradzania się w orgie” — czytamy w czasopiśmie Esquire. „Disco to w podtekście orgia (...) Oferując możliwość natychmiastowego zaspokojenia wszelkich zachcianek seksualnych w atmosferze silnego pobudzenia wyobraźni, inspirowana przez dyskotekę orgia sprzyja wytwarzaniu się stanu niezwykłego uniesienia, prawdziwej ekstazy, uczucia oderwania się od rzeczywistości”.

      PODKREŚLANIE WŁASNEGO JA

      Niektórzy mogą uważać, że disco to w gruncie rzeczy ujęta w pewne ramy forma tańca odznaczającego się podrygiwaniem, i dla nich rzeczywiście może ono oznaczać tylko tyle. Ale disco to coś więcej. Tancerze na ogół nie skupiają uwagi na tańczeniu z partnerem, tylko na sobie samych, na „wywnętrzaniu się”. Jest to po prostu seksualny ekshibicjonizm.

      To podsycanie skłonności do folgowania samemu sobie nie uszło uwagi i wywołało już zastanawiające komentarze na temat kultury disco. Na przykład w artykule redakcyjnym New York Daily News z 19 marca 1978 roku, zatytułowanym „Disco, narcyzm i społeczeństwo” czytamy:

      „Tancerze, odgrodzeni od siebie dźwiękami ogłuszającej muzyki i wprowadzeni w stan niezwykłego podniecenia rozbłyskami oślepiającego światła, tańczą dla siebie, rzadko kiedy się dotykają, w ogóle na siebie nie patrzą ani ze sobą nie rozmawiają. Zachowują się tak, jak gdyby stali przed lustrem i bez końca wołali: ‛ja, ja, ja, tylko ja (...)’

      „To wyraźne zadowolenie z siebie odzwierciedla niebezpiecznie głęboko zakorzenioną w naszym społeczeństwie filozofię życiową, która głosi, że wszystko, na co ktoś ma ochotę, jest stuprocentowo słuszne, bez względu na to, jaki wpływ wywiera na innych.

      „Takie nastawienie wydaje plon w postaci wzrastającej liczby rozwodów, mnóstwa rozbitych rodzin oraz niezliczonych książek i ruchów społecznych nawołujących do zadowolenia z siebie i samouwielbienia.

      „W filozofii świata dyskotek jest za mało miejsca na miłość. A szkoda, ponieważ ci, którzy zapomnieli, czym jest radość wynikająca z dawania i dzielenia się z innymi lub którzy nigdy tej radości nie zaznali, tracą w życiu to, co najcenniejsze”.

      Podobne uwagi znajdujemy w artykule „Styl disco: miłuj siebie samego”, zamieszczonym w Esquire z 20 czerwca 1978 roku. Czytamy tam: „Pogląd, jakoby disco rozwinęło się pod wpływem odrodzenia tańca parami albo opierało się na kroku tanecznym zwanym ‛Latin Hustle’, bierze się albo z pobożnych życzeń nauczycieli tańca w szkołach Arthura Murraya, albo z kiepskich felietonów w czasopismach dla kobiet. W rzeczywistości tancerz dyskotekowy to coś w rodzaju jednoosobowego show, jaki John Travolta daje w najbardziej emocjonującej sekwencji filmu Gorączka sobotniej nocy”.

      Ponieważ film Gorączka sobotniej nocy (Saturday Night Fever) rzuca wiele światła na niebywały rozwój i rozprzestrzenianie się disco, zajmijmy się nim nieco bliżej. Jaki styl życia przedstawiają w nim i lansują jego twórcy?

      „GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY”

      Główny bohater filmu ma tylko jeden cel w życiu — błyszczeć w sobotnie wieczory w dyskotece. Widzowie oglądają wybryki seksualne bywalców dyskoteki, włącznie ze stosunkiem oralnym w samochodzie podczas przerwy w tańcach. Aktorzy używają najbardziej wulgarnych wyrażeń. Ale wszystko to przedstawia się jako rzecz całkiem normalną — jako sposób bycia amatorów dyskotek. W artykule pod tytułem „Dlaczego nastolatki nie powinny oglądać filmu ‛Gorączka sobotniej nocy’” nowojorski psycholog dr Herbert Hoffman pisze:

      „Travolta i jego przyjaciele uczą nastolatków nawiązywania z dziewczętami kontaktów seksualnych bez jakichkolwiek romantycznych uczuć, wykorzystywania dziewcząt jako obiektów do zaspokajania żądzy; zachęcają do odczłowieczenia całego doznania seksualnego.

      „Poglądy, jakie nastolatki wyrobią sobie po obejrzeniu tego filmu, mogą fatalnie zaciążyć na całym ich życiu.

      „Chłopcy zaczną ‛zaliczać’ dziewczęta w przekonaniu, że stosunek jest wyczynem, którym można się pochwalić przed kolegami, aby zyskać poważanie w grupie.

      „Dziewczęta będą przeświadczone, że przygodne stosunki są nieodzownym warunkiem zapewnienia sobie popularności albo że mężczyznom zależy ‛tylko na tej jednej rzeczy’. W obu wypadkach zagraża to rozwojowi głębokiego i trwałego zaangażowania uczuciowego.

      „Młodzież, tak przecież podatna na różne wpływy, nie powinna oglądać tego demoralizującego filmu”.

      A jednak miliony nastolatków na całym świecie obejrzały ten film, często wspólnie z rodzicami, w wyniku czego stał się on jednym z największych sukcesów kasowych w dziejach kinematografii. Jak już wspomniano, ukazuje on, czym naprawdę są dyskoteki. Ale ujawniają to również inne szczegóły dyskotekowego zjawiska.

      MUZYKA, UBIÓR I NARKOTYKI

      W związku ze wzrastającą popularnością dyskotek tylko niewiele ludzi nie zna odtwarzanej tam muzyki. Mnóstwo przebojów z poprzednich dziesięcioleci zaaranżowano w pulsującym rytmie disco. W miarę przyzwyczajania się do takiej muzyki nawet osoby w starszym wieku, które lubiły jakieś melodie w ich dawnym wykonaniu, z upodobaniem słuchają nowych wersji. Ale zastanówmy się raz jeszcze: Co jest przeważnie dominującą cechą muzyki dyskotekowej?

      Oto, co napisano w Discoworld na temat jednego z popularnych zespołów dyskotekowych: „W utworze ‛Baby I’m On Fire’ z nowego albumu ‛Arabian Nights’ trzy kobiety dyszą i pojękują: ‛Och, płonę!’ Falliczny motyw powtarzającej się partii saksofonowej przekształca tę piosenkę w jakieś fantastyczne tło muzyczne dla fotoplastykonu z Times Square”. Dalej czytamy: „Przesycony seksem styl Ritchie Family pasuje do głównego nurtu dzisiejszej muzyki disco, którym jest celebrowanie uciech”.

      Na rażące przykłady wykorzystywania seksu w dyskotekach, włącznie z próbami erotycznego rozbudzania słuchaczy, zwrócono też uwagę w czasopiśmie Time. W artykule zatytułowanym „Krzykliwe panowanie królowej Disco” powiedziano: „Już w roku 1976 (...) zdobyła złotą płytę, dlatego że 22-krotnie pozorowała orgazm”.

      Również okładki płyt z muzyką disco dają pewne pojęcie o tym, jaka to muzyka. Niekiedy prezentuje się nagość ciała, chociaż rozwiązłość jest tam często oferowana w bardziej subtelnej formie. W czasopiśmie Discoworld tak napisano o jednej z okładek: „Pozy, które przybrały Jaqui, Dodie i Edna, tworzą trzyliterowy symbol, który od razu nie rzuca się w oczy, ale potem staje się czytelny dzięki podświadomemu skojarzeniu: S-E-X”.

      O akcentowaniu seksu świadczy też sposób ubierania się bywalców dyskotek. W książce Disco Fever zamieszczono zdjęcie pewnej tancerki w jednej z nowojorskich dyskotek. Suknia rozcięta do pasa, a noga wysoko uniesiona, tak że widać prawie całą wewnętrzną stronę uda. W napisie umieszczonym pod zdjęciem czytamy: „Ta scena (...) zawiera kwintesencję oddziaływania dyskoteki”. Paulette Weiss z redakcji czasopisma Stereo Review tak mówi o ludziach wciągniętych w wir dyskotekowych przeżyć: „Widziałam, jak kobiety rozbierały się na parkiecie do naga”.

      Zgodnie z tendencją akcentowania w dyskotekach tak zwanych „uciech” są to też miejsca obrotu narkotykami. Stosunkowo niedawno gazety rozpisywały się na temat skonfiskowania narkotyków w najbardziej znanej dyskotece w Nowym Jorku. Ale w New York Daily News napisano w związku z tym: „Zdaniem bywalców wykrycie narkotyków w Studiu 54 nie dziwi nikogo, kto już tam raz był. Odkąd w kwietniu ubiegłego roku otwarto ten lokal, podobno zupełnie jawnie wymieniano tam, sprzedawano i zażywano kokainę oraz marihuanę” (15 grudnia 1978).

      EFEKTY DŹWIĘKOWE I ŚWIETLNE

      Jak powszechnie wiadomo, w dyskotekach istotną rolę odgrywa dźwięk i światło. Dźwięki nie tylko się słyszy; są tak głośne, że się je po prostu czuje.

      Ale czy tak głośne dźwięki nie są niebezpieczne? Jakiś czas temu prasa zamieściła następującą wiadomość z Rio de Janeiro: „Biorąc pod uwagę możliwość, że bywanie w dyskotekach jest szkodliwe dla zdrowia, rząd wstrzymał wydanie koncesji na prowadzenie 20 dyskotek w leżącym na południu mieście Porto Alegre do czasu przeprowadzenia odpowiednich badań medycznych”. Zastrzeżenia wysunięto prawdopodobnie z powodu natężenia hałasu, co nie powinno nikogo dziwić.

      W roku 1978 badano to natężenie w dyskotekach na Long Island w Nowym Jorku i inspektorzy stwierdzili, że w 18 lokalach przez ponad 30 sekund przekraczało ono 95 decybeli. Właścicielom nakazano wywiesić przy wejściu napis: „NATĘŻENIE DŹWIĘKU W TYM LOKALU MOŻE SPOWODOWAĆ TRWAŁE UPOŚLEDZENIE SŁUCHU”. Wyniki badań medycznych świadczą o tym, że hałas, jaki zazwyczaj panuje w dyskotekach, może spowodować trwałe uszkodzenie słuchu, zwłaszcza u tych, którzy regularnie przebywają w tym hałasie.

      Również efekty świetlne mogą zagrażać zdrowiu. Dlaczego? Niektóre dyskoteki wyposażono w system świateł laserowych. „Gdy taka wiązka światła wnika do oka”, mówi profesor Paul L. Ziemer z Purdue University, „mogą powstać na siatkówce oparzelizny — trwały ślepy punkt”. Poza tym lampy migoczące w rytm muzyki mogą wywoływać zawroty głowy, nudności i halucynacje. Ostrzeżenie przed tym ogłoszono między innymi w wydanej przez rząd brytyjski, broszurze na temat ochrony zdrowia w szkołach.

      Czy te rozważania pomogły ci zrozumieć, dlaczego chrześcijańscy nadzorcy są zaniepokojeni wzrostem popularności dyskotek?

      Niestety, niejeden człowiek lubi dyskoteki właśnie z powodu tych cech, które inni uważają za niebezpieczne. Uważa, że ryzyko jest minimalne i że opłaca się je podjąć, byle przyjemnie spędzić czas. A jak wielkie jest to niebezpieczeństwo? Czy chodzenie do dyskoteki zagraża trwałemu dobru i szczęściu? Należałoby się nad tym zastanowić.

      [Napis na stronie 12]

      „Seks opanowuje dyskoteki. (...) Demoralizujące disco przynosi ogromne zyski, a coraz więcej wytwórni płytowych i rozgłośni radiowych zaciąga się pod jego sztandary” (US, 9 stycznia 1979).

  • Jak chrześcijanie powinni się zapatrywać na chodzenie do dyskoteki
    Przebudźcie się! — 1981 | nr 2
    • Jak chrześcijanie powinni się zapatrywać na chodzenie do dyskoteki

      CZY chrześcijanin postępowałby mądrze, gdyby chodził do dyskoteki? Czy postępowałby mądrze, gdyby oglądał takie filmy, jak Gorączka sobotniej nocy? Sprawy te były omawiane w wielu rodzinach i wzbudziły pewne zaniepokojenie.

      Niektórzy nadzorcy chrześcijańscy przemawiali na ten temat publicznie, nawet na dużych zgromadzeniach. Przeważnie wskazywali na niebezpieczeństwo grożące chrześcijaninowi, który by chodził do takich lokali. Jak się zapatrujesz na ich radę? Czy uważasz tych nadzorców za zrzędów, którzy się niepotrzebnie martwią o to, jak ich chrześcijańscy bracia spędzają wolny czas?

      CO DORADZAJĄ INNI

      A co doradzają ci, którzy znają dyskoteki niejako od podszewki, wydawcy czasopisma Discoworld? Pewna piętnastoletnia Amerykanka z Chicago tak napisała do redakcji tego czasopisma: „Chodziłam do dyskoteki, dopóki dwa tygodnie temu nie przyłapał mnie na tym jeden z nauczycieli i nie powiedział o tym ojcu. Chcę tam znowu chodzić, gdy tylko sprawa nieco przycichnie. Nie ma dla mnie nic przyjemniejszego niż taniec przy dźwiękach DISCO”.

      W Discoworld z maja 1977 roku opublikowano list tej dziewczyny, jak również następującą odpowiedź:

      „Droga Lidio!

      „Dla dziewczyny w twoim wieku chodzenie do dyskoteki to naprawdę nie najlepszy pomysł. W dzisiejszym świecie trzeba się liczyć z twardą rzeczywistością. Bezpośrednie zetknięcie się z nią może przysporzyć kłopotów zarówno tobie, jak i twojej rodzinie. Z pewnością masz w domu gramofon i dosyć płyt, aby przy nich tańczyć ile dusza zapragnie. Gdybyś tęskniła za towarzystwem, zaproś do siebie koleżanki i kolegów”.

      „TWARDA RZECZYWISTOŚĆ (...) MOŻE PRZYSPORZYĆ KŁOPOTÓW”?

      Z jakąż to ‛twardą rzeczywistością’ współczesnego świata można się bezpośrednio zetknąć w dyskotece? Dlaczego mogłoby to „przysporzyć kłopotów” tej dziewczynie i jej bliskim?

      Jednym z zasadniczych przejawów tej twardej rzeczywistości jest swoboda wyrażania pragnień seksualnych uznawana za duszę, samą esencję dyskoteki. Atmosfera panująca w dyskotekach ma na celu osłabianie oporów wewnętrznych. Pewien mężczyzna, który teraz jest Świadkiem Jehowy, a dawniej zażywał narkotyki i chodził do dyskotek, powiedział: „Czasami pod wpływem pulsujących świateł, tętniącej muzyki i hipnotyzującego nastroju w dyskotece wpadałem w większą euforię niż po zażyciu narkotyków”.

      Inny Świadek Jehowy, którego niestety trzeba było wykluczyć ze zboru chrześcijańskiego, ponieważ dał się ponieść dyskotekowym emocjom i dopuścił się różnych form nierządu, przyznał: „To dżungla. Kiedy się przychodzi z żoną, żeby trochę potańczyć, przebywający tam mężczyźni rozbierają ją w myśli i gwałcą, zanim jeszcze się zdąży wyjść z nią na parkiet”.

      A zatem twarda rzeczywistość, z którą się człowiek styka, gdy chodzi do dyskoteki, to wystawianie się na czyjąś pożądliwość seksualną, jak również na wpływ atmosfery osłabiającej opory wewnętrzne. Oczywiście wiele ludzi, a może nawet większość, po to właśnie tam chodzi. Ale prawdziwy chrześcijanin stosuje się do apostolskiego nakazu: „Uciekajcie od rozpusty” (1 Kor. 6:18). Bądźmy szczerzy: Jak chrześcijanie mogliby się rzeczywiście stosować do tego nakazu i jednocześnie bywać w dyskotekach?

      Niebezpieczeństwo uwikłania się w niemoralność wcale nie jest urojone. Jest to niebezpieczeństwo całkiem realne. Ciągle słyszy się o tym, że bywalcy dyskotek padają jego ofiarą. A jakie są najczęstsze skutki? Wiadomo — niepożądane ciąże, choroby weneryczne, rozbite rodziny, zaburzenia psychiczne, stany lękowe, zakłopotanie, nie mówiąc już o wyrzutach sumienia. Zetknięcie się z taką twardą rzeczywistością może istotnie przysporzyć kłopotów — młody człowiek i jego najbliżsi mogą się znaleźć w doprawdy niewesołej sytuacji.

      PO CO ŻYJEMY?

      Chrześcijanie muszą sobie uświadomić pewien bardzo ważny fakt: Nie wszystko, co przyjemne, jest dobre; to, co nam się podoba, może się nie podobać Bogu. Pomyślmy na przykład o Mojżeszu, o którym Biblia mówi: „Przez wiarę Mojżesz, gdy dorósł, uchylił się od nazywania go synem córki Faraona; wolał raczej być nękany z ludem Bożym niż czerpać chwilową uciechę z grzechu, (...) pilnie wypatrywał bowiem wypłacenia nagrody” (Hebr. 11:24-26).

      Przebywanie w towarzystwie ludzi, którzy gonią za uciechami i prowadzą rozwiązły tryb życia charakterystyczny dla bywalców dyskotek, może sprawiać przyjemność, a nawet bawić. Ale czy takie życie naprawdę przynosi trwałe korzyści? Czy Mojżesz, sługa Boży, wybrał taki styl życia? Nie, ponieważ miłował Jehowę i pragnął otrzymać nagrodę od Niego; nie chciał czerpać chwilowych uciech z grzechu.

      Pewną dwudziestokilkuletnią kobietę, która jest teraz Świadkiem Jehowy, a dawniej prowadziła się niemoralnie i nadużywała narkotyków, zapytano niedawno o jej poprzedni tryb życia. „Nie mogę powiedzieć, że mnie to nie bawiło”, odpowiedziała. „Zerwałam z tym nie dlatego, że mnie to przestało cieszyć — chociaż co prawda stale dręczyła mnie niepewność i nie czułam się w pełni szczęśliwa — rzuciłam to, ponieważ zrozumiałam, co się podoba Jehowie Bogu, i nade wszystko zapragnęłam się Jemu podobać”.

      A co jest naprawdę ważne dla ciebie? Czy uganianie się za chwilowymi przyjemnościami, które nie dają trwałych korzyści, a w dodatku jeszcze mogą doprowadzić do przykrego w skutkach zetknięcia się z twardą rzeczywistością, czy też sprawianie radości Jehowie, zyskanie Jego uznania i zaskarbienie sobie życia wiecznego w utworzonym przez Niego sprawiedliwym nowym systemie? Gdzie jest twoje serce?

      Warto tu przypomnieć, co na temat świeckich rozrywek napisał Klemens Aleksandryjski, pisarz chrześcijański z II wieku: „Żaden rozsądny człowiek nie będzie przedkładał tego, co przyjemne, nad to, co dobre”. Przy wyborze rozrywki chrześcijanie nie powinni zwracać uwagi wyłącznie na to, co im sprawia przyjemność, ale również na to, co dobre.

      MUZYKA I TANIEC — POTRZEBA ROZWAGI

      Niektórzy chrześcijanie mogą jednak uznać, że się ich czegoś pozbawia, że coś tracą. Być może powiedzą: ‛Nie wszystkie dyskoteki są takie złe. Cóż w tym złego, że człowiek się trochę zabawi?’

      Jak już wspomniano, nazwę „dyskoteka” można nadać różnym lokalom. Część „dyskotek” to restauracje, w których muzyka i tańce spełniają raczej rolę podrzędną, i to w porze, gdy nie podaje się posiłków. W takich restauracjach czy nawet innych lokalach muzyka i tańce mogą nie budzić u chrześcijan zastrzeżeń. Ale te „dyskoteki” nie mają nic wspólnego ze stylem życia disco, który jest sprzeczny z zasadami prawdziwego chrystianizmu.

      Jehowa Bóg nie potępia korzystania z rozrywek. W Jego Słowie mówi się o muzyce i tańcu z aprobatą (2 Sam. 6:14; Ps. 87:7; 149:3; Mat. 11:17; Łuk. 15:25). Ale ponieważ prawdziwi chrześcijanie wiedzą, że korzystanie z rozrywek w towarzystwie ludzi, którzy nie przestrzegają praw Jehowy, może być bardzo niebezpieczne, często wolą słuchać muzyki sami lub potańczyć w gronie współchrześcijan. Czy tym samym całkowicie zapobiega się powstawaniu kłopotów? Nie. Na przykład muzyka może wywierać szkodliwy wpływ nawet wówczas, gdy się jej słucha samemu. Ilustruje to poniższa wypowiedź kobiety, która teraz jest Świadkiem Jehowy:

      „Popularne były piosenki o zabawach i swobodzie. Przedstawiany w nich styl życia sprowadzał się do tego, żeby ‛robić, na co się ma ochotę’ i ‛cokolwiek zapewnia dobre samopoczucie’. Ponieważ dużo o tym myślałam i brałam to sobie do serca, więc uległam przemożnemu wpływowi moich ‛przyjaciół płytowych’. Chociaż nigdy osobiście z nimi nie rozmawiałam, byli mi bardzo bliscy. Zarówno moje koleżanki, jak i ja znałyśmy ich prawie tak dobrze, jak własnych sąsiadów!

      „Przestałam już być podlotkiem, ale jeszcze nie byłam dorosłą kobietą. Odznaczałam się zatem przesadną uczuciowością, miałam bujną wyobraźnię i skłonność do idealizowania. Łatwo więc ‛dostrajałam’ swoje uczucia i poglądy do tego, co prezentowali moi ‛przyjaciele’. Gdy ‛krzyczeli’ w swoich piosenkach, wszystko we mnie też krzyczało. Gdy się ‛śmiali’, śmiałam się razem z nimi. Już wkrótce to zniewalające oddziaływanie na moje uczucia dało o sobie znać w sposób wielce dla mnie szkodliwy.

      „Tęskniłam za romantyczną miłością, chciałam, żeby mnie darzono takim uczuciem, do jakiego — jak mi się wydawało — byli zdolni ci piosenkarze. Moje sumienie, osłabione przez taki świecki sposób myślenia, wcale mnie nie chroniło, gdy zaczęłam się umawiać na randki. Próbowałam marihuany i LSD, żeby odczuć, że ‛należę do grupy’. Chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy, moje postępowanie wynikało z pragnień, które wzniecili we mnie moi ‛przyjaciele płytowi’. Gdy jakiś chłopiec nie okazywał się ‛prawdziwą’ miłością, myślałam o znalezieniu innego. Gdzież się podziały te opiewane w piosenkach błogie chwile spędzane we dwoje? Zawierałam jedną znajomość po drugiej. Poznawani chłopcy jakoś nie pasowali do ideału, jaki sobie wymarzyłam. Płakałam całymi godzinami, a czasami nawet dniami i czułam się zawiedziona”.

      Muzyka oddziałuje na nas rozmaicie, a wpływ niejednego utworu dzisiejszej muzyki dyskotekowej może być ujemny. Bądź więc wybredny w wyborze muzyki. Również taniec może być niebezpieczny, nawet gdy się tańczy ze współchrześcijanami. Przez bliski kontakt z osobą płci odmiennej w „romantycznym” nastroju wywołanym przez muzykę i taniec łatwo mogą się zbudzić uczucia. Nietrudno popaść w poważne tarapaty zwłaszcza wtedy, gdy brakuje właściwych pobudek.

      Taki brak właściwych pobudek wywołał kłopoty w I wieku n.e. podczas „uczt miłości” urządzanych przez pierwszych chrześcijan. Były to widocznie spotkania towarzyskie urządzane w celu wspólnego spożycia smacznego posiłku i przebywania w budującym otoczeniu innych chrześcijan. Wygląda jednak na to, że ludzie nie kierujący się właściwymi pobudkami wywierali zgubny wpływ na te przyjemne spotkania, przekształcając je w hałaśliwe, rozpasane biesiady (Judy 12; 2 Piotra 2:13, 14).

      Podobne sytuacje zdarzały się też w dzisiejszych czasach na towarzyskich spotkaniach chrześcijan. Przyczyniło się do tego urozmaicanie tych spotkań niestosowną muzyką w stylu disco i tańcami. Trzeba być czujnym i wystrzegać się takiego obrotu sprawy przez dopilnowanie, aby ludzie kierujący się złymi pobudkami nie wślizgnęli się do naszego grona i nie wykorzystali podobnych okazji do deprawowania drugich. Nie tylko chrześcijańscy starsi, lecz także wszyscy inni, zarówno młodzi, jak i starsi wiekiem, powinni się poczuwać do odpowiedzialności za to, aby wśród czystego, świętego ludu Bożego nie przyjęło się nic, co by choć w części przypominało dyskotekowy styl życia.

      Jako chrześcijanie, musimy zważać na następującą przestrogę apostoła Piotra: „Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy także uzbrójcie się w takie samo usposobienie duchowe (...). Wystarczy bowiem, że w czasie minionym wykonywaliście wolę narodów, tkwiąc w czynach świadczących o rozwiązłości, w pożądliwościach, nadużywaniu wina, hulankach, pijatykach i niedozwolonych bałwochwalstwach. Ponieważ nie biegniecie z nimi dalej drogą ku temu samemu bagnu rozpusty, są tym zdziwieni i wciąż mówią o was obelżywie. Ale ci ludzie zdadzą sprawę temu, który jest gotów sądzić żywych i umarłych” (1 Piotra 4:1-5).

      OSTATNI WALC?

      W przeciwieństwie do ludzi, którzy są cząstką tego coraz szybciej tonącego systemu i którzy nie mają żadnej nadziei, dla chrześcijan życie ma prawdziwy sens i cel. Dawajmy temu wyraz nieposzlakowanym, przykładnym postępowaniem. Stroń więc od dyskotek! Nie ma w nich nic dobrego, są jeszcze jednym dowodem bliskości końca tego systemu. Antropolog Jamake Highwater mimo woli wskazał na to, mówiąc:

      „Taniec najwymowniej świadczy o postawie duchowej będącej wytworem określonej kultury, ponieważ nie jesteśmy w stanie zamaskować swoich ruchów. (...) (Dyskoteki) odzwierciedlają odczuwany w pewnych kołach lęk, że jesteśmy ostatnią generacją i że to jest nasz ostatni walc. Gdy jestem w Studiu 54 [dobrze znana dyskoteka w Nowym Jorku], przypomina mi się, że tak właśnie wyobrażałem sobie ostatni taniec na Titanicu”.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij