-
Odważni w obliczu sprzeciwuStrażnica — 1973 | nr 16
-
-
Wtedy głosiciel spytał: „Czy Biblia, z której przed chwilą pan czytał, pochodzi od świadków Jehowy?” „Nie” — odpowiedział policjant. Wobec tego głosiciel zadał mu jeszcze jedno pytanie: „Czy pastor, który posiada tę Biblię w kościele i wygłasza kazania, gdzie pan bywa obecny, nauczał o tym choć raz swoich wiernych?” Znowu odpowiedź policjanta brzmiała: „Nie”. Wówczas otrzymał wyjaśnienie, że świadków Jehowy prześladuje się na całym świecie, ponieważ nauczają prawdy z Biblii. Poruszony do głębi tymi słowami policjant zapytał szczerze, czy i on mógłby pracować dla Jezusa.
Umówiono się na studium biblijne. Trzy miesiące później ów policjant zaczął przychodzić na zebrania prowadzone przez chrześcijańskich świadków Jehowy. Dzisiaj sam głosi innym prawdy Biblii.
W tym samym kraju pewien pielęgniarz podjął się studiowania Biblii ze świadkami Jehowy. Tak żywo się zainteresował, że poprosił, aby studiowano z nim kilka razy na tydzień. Zaledwie po dwóch tygodniach został przeniesiony służbowo do pracy w miejscowości oddalonej o jakieś 120 kilometrów, gdzie nie było w ogóle świadków Jehowy. Niemniej jego głębokie docenianie prawd biblijnych skłoniło go do głoszenia od domu do domu pomimo zakazu nałożonego na dzieło chrześcijańskich świadków Jehowy. Wszędzie rozeszła się wieść, że ktoś przynosi nową religię. Dowiedział się też o tym zastępca komendanta policji, który zawezwał zainteresowanego do swego biura i powiadomił go, że jako pielęgniarz jest pracownikiem państwowym i nie ma prawa zajmować się nielegalną działalnością.
Mężczyzna ów spokojnie odpowiedział, że jego działalność jest bardzo ważna i że zlecił ją sam Bóg. Pod żadnym pozorem nie może jej zaprzestać.
Zagniewany jego odważną postawą, zastępca komendanta wysłał do swych przełożonych sporządzony przeciw niemu obszerny raport. Z jakim wynikiem? Przeniesienie otrzymał nie pielęgniarz, lecz właśnie zastępca komendanta. A pielęgniarz został niebawem ochrzczony któregoś dnia późnym wieczorem, gdy tę miejscowość odwiedził podróżujący kaznodzieja z ramienia chrześcijańskich świadków Jehowy.
WYTRWANIE MIMO SPRZECIWU RODZINY
Dochowywanie wierności Jehowie Bogu w kraju, gdzie wielbienie Go jest zabronione przez prawo, nie jest rzeczą łatwą, a już zwłaszcza wtedy, gdy napotyka się zaciekły sprzeciw ze strony rodziny. W takich okolicznościach znalazły się cztery cielesne siostry, wieśniaczki mieszkające w jednym z krajów środkowoeuropejskich. Trzy spośród nich były chrześcijańskimi świadkami Jehowy. Czwarta żywo interesowała się dobrą nowiną głoszoną przez świadków Jehowy, ale wydała się za męża, którego krewni byli zagorzałymi katolikami.
Kiedy tylko ten mężczyzna odwiedzał swych krewnych, ci podburzali go przeciwko świadkom Jehowy. Po jednej z takich wizyt powiedział żonie, że już nie będzie długo znosił wstydu, jaki go spotyka za wżenienie się do rodziny, która porzuciła świętą religię katolicką. Innym razem wyciągnął z kieszeni powróz i groził, że popełni samobójstwo. Kilkakrotnie omal nie udusił żony, żądając, by porzuciła swą religię. Trudna sytuacja trwała tak przez dwa lata.
Przez cały ten czas siostry starały się w domu przejawiać chrześcijańską miłość i cierpliwość. Chociaż stale spotykały się z odmową, próbowały przedstawiać temu mężczyźnie prawdy biblijne. Nie przestawały się też modlić, by ich wytrwałość i miłość w końcu wydały owoc.
Pewnego wieczora po powrocie od rodziców wspomniany człowiek był wprost wściekły na świadków Jehowy. Z nożem w ręku stanął nad łóżkiem żony i córeczki, oświadczając: „Nadeszła chwila, w której wszyscy musimy umrzeć”. „Jeżeli Jehowa dopuści” — opanowanym głosem odpowiedziała żona — „zrób to, co postanowiłeś, ale my i tak nie wyrzekniemy się prawdziwego wielbienia”. Wtem weszły pozostałe siostry. Zaczęły się głośno modlić, wołając o pomoc imiennie do Jehowy. Mężczyzna wolno opuścił rękę, w której trzymał nóż. Po chwili zaczął spokojnie rozmawiać. Żałował tego, co zaszło, przyznając, że sam nie wie, dlaczego tak postąpił.
Wkrótce po tym zdarzeniu ów mężczyzna musiał na pewien czas wyjechać do innej miejscowości. Często pisał listy do żony, prosząc ją o przebaczenie i obiecując, że po powrocie rozpocznie nowe życie. Obietnice jego nie były pustymi słowami. Zaczął studiować Biblię. W końcu razem z żoną dał się ochrzcić. Teraz pomaga innym zrozumieć, że droga życia, przeciw której występował tak zaciekle, istotnie jest prawdziwym wielbieniem.
PRZYJĘCIE PRAWDY BIBLIJNEJ WYMAGA ODWAGI
Jeżeli ktoś mocno umiłuje sprawiedliwość, potrafi opowiedzieć się po stronie prawdy biblijnej mimo spodziewanego sprzeciwu. Potwierdziło się to na przykładzie pewnego inżyniera z innego kraju europejskiego. Na zebraniu partyjnym oświadczył on towarzyszom, że ma zamiar wystąpić z partii. Na zapytanie o powód śmiało odpowiedział, że pragnie zostać świadkiem Jehowy. Wówczas jeden z wpływowych aktywistów podskoczył i wykrzyknął: „Powtórzycie to przed komitetem powiatowym; już ja tego dopilnuję”.
Nadszedł dzień posiedzenia komitetu powiatowego, organu partii, który tam ma więcej głosu niż na przykład milicja. Ale wspomniany inżynier wraz z rodziną zdecydowany był trwać na nowej drodze życia, bez względu na następstwa. Rozejrzawszy się po sali zebrań, nie zauważył człowieka, który rozpoczął przeciw niemu akcję. Zapytał o niego sąsiada i usłyszał: „To nic nie wiesz? On już nie przyjdzie! Dostał pomieszania zmysłów i wczoraj odwieźli go do zakładu dla wariatów.” Jakże szczęśliwy był nasz inżynier, że się nie zląkł ewentualnej czekającej go nieprzyjemności!
Wszyscy, którzy obierają stanowisko po stronie Jehowy Boga, mogą z całą pewnością spodziewać się błogosławieństw. Chociaż nie zawsze sprawy przybierają korzystny obrót, to jednak ludzie tacy czerpią głębokie zadowolenie ze świadomości, że pozostały wierne najwyższemu Władcy całego wszechświata. A On ma moc nagrodzić ich tak obficie, że doczesne cierpienia zdawać się będą niczym. Apostoł Paweł słusznie napisał, powołując się na nagrodę niebiańską: „Sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z tą chwałą, która ma się nam objawić”. — Rzym. 8:18, NP.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1973 | nr 16
-
-
Pytania czytelników
● Co znaczą określenia „trzecie niebo” i „raj”, występujące w Liście 2 do Koryntian 12:2, 4? — R.B.
List 2 do Koryntian 12:2-4 zawiera wzmiankę apostoła Pawła o kimś, kto został „porwany aż do trzeciego nieba” i „do raju”. Ponieważ Pismo święte nie informuje poza tym o nikim, kto by miał takie przeżycie, więc wydaje się, że tu chodzi o samego apostoła Pawła. Niektórzy wprawdzie starali się łączyć wspomniane przez Pawła „trzecie niebo” ze starodawnym poglądem rabinistycznym, jakoby było kilka stopni nieba, w sumie aż „siedem niebios”, niemniej jednak pogląd ten nie znajduje poparcia w Piśmie świętym.
Kiedy zajrzymy do kontekstu, przekonamy się bez wątpienia, że apostoł Paweł nie powołuje się tu na niebo w przestworzach atmosfery ziemskiej ani na przestrzeń kosmiczną poza tą atmosferą. Apostoł pisze: „Przejdę do widzeń i objawień Pańskich. Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, też nie wiem, Bóg to wie — został porwany aż do trzeciego nieba. (...) został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.” — 2 Kor. 12:1-4.
Okazuje się więc, że wzmianka o „trzecim niebie” odnosi się do niebios duchowych i wskazuje na najwyższy stopień zachwytu, w jakim oglądana była dana wizja. Warto w związku z tym zwrócić uwagę, jak w tekstach księgi Izajasza
-