Przedstawianie dobrej nowiny — nieoficjalnie
1 Wielki Nauczyciel Jezus Chrystus powiedział: „Z obfitości serca mówią usta” (Łuk. 6:45). Jeżeli nasze serca są pełne wdzięczności dla Jehowy za Jego dobroć i cudowne prawdy, którymi nas oświecił, to z radością będziemy o tym mówić nie tylko wtedy, gdy wyruszamy do służby od drzwi do drzwi, lecz przy każdej nadarzającej się okazji.
2 Nieraz powstają sytuacje, które umożliwiają przedstawianie dobrej nowiny. Można do nich na przykład zaliczyć wizyty krewnych i przyjaciół, codzienne kontakty z sąsiadami i współpracownikami, pobyt na urlopie, leczenie w szpitalu lub sanatorium, załatwianie różnych spraw i podróże. Na ogół nietrudno nawiązać rozmowę, ponieważ ludzie często są zaniepokojeni sytuacją światową i warunkami życiowymi. Daje to okazje do zwrócenia uwagi na rzeczywistą przyczynę trudności, jak również na podany w Biblii sposób ich rozwiązania. Trzeba jednak przy tym stanowczo unikać wdawania się w bezowocne rozważania, jak można by naprawić świat metodami ludzkimi (Kazn. 1:15).
3 Najczęściej rozmowę trzeba nawiązać samemu. W jaki sposób? Można napomknąć o jakimś aktualnym wydarzeniu, o którym czytaliśmy w prasie lub które miało miejsce w okolicy. Dobrze jest też powiedzieć coś, co może wzbudzić zaciekawienie. Tak właśnie postąpił pewien brat podróżujący autobusem. Gdy pojazd zatrzymał się na krótki postój, wychodzący współpasażerowie poprosili brata, żeby przypilnował ich bagaży. Gdy wrócili, brat powiedział, że niedługo nie trzeba będzie pilnować swego mienia, bo zapanuje Królestwo Boże. To zainteresowało kilka osób siedzących w pobliżu. Posypały się pytania: Kiedy? W jaki sposób? Dlaczego? Kto tego dokona? Brat skorzystał ze sposobności i przez godzinę mówił im o zamierzeniu Bożym.
4 Świadczenie nieoficjalne nie ogranicza się do korzystania z przypadkowych okazji. Chodzi też o to, żeby takich sposobności upatrywać (Dzieje 16:13). Czekając na zainteresowanego, pewna siostra postanowiła nawiązać rozmowę ze sprzedawczynią pobliskiego kiosku. Starała się też wciągnąć do dyskusji podchodzących klientów. Byli wśród nich dwaj 19-letni chłopcy, którzy bardzo się zainteresowali orędziem biblijnym. Wkrótce siostra rozpoczęła z nimi studium. Jeden zwierzył się potem, że od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem odebrania sobie życia, bo uznał, że nikomu nie jest potrzebny. Jednakże pod wpływem prawdy całkowicie zmienił swoje zapatrywania. Siostra pisze: „Teraz ciągle dziękuje Jehowie w modlitwach za to, że go uratował, i mówi, że gdybym wówczas nie głosiła przy kiosku, dowiedziałabym się od ludzi o jego śmierci”.
5 Szczera troska o dobro bliźnich powinna nas skłaniać do wykazywania inicjatywy i pomysłowości w naszych staraniach o to, żeby dobra nowina dotarła nie tylko do ich umysłów, lecz także do serc. Jeden z braci często rozmawiał o prawdzie ze swym współpracownikiem. Ponieważ te rozmowy nie dawały oczekiwanego wyniku, postanowił, że razem z drugim bratem wybierze się w odwiedziny do tego współpracownika pod pretekstem wypożyczenia mu wiertarki, której potrzebował w nowym mieszkaniu. Jak wypadła ta wizyta? Z początku rozmowa się nie kleiła, ale po pewnym czasie wywiązała się ożywiona dyskusja. Umówiono następne odwiedziny i tak rozpoczęło się studium. W końcu ten kolega został Świadkiem Jehowy. A wszystko się zaczęło od wypożyczenia wiertarki!
6 Świadczenie nieoficjalne, jak każda inna forma głoszenia, wymaga rozwagi i taktu. W rozmowie z Samarytanką Jezus nie wygłosił całego kazania, tylko umiejętnie pokierował rozmową, żeby zwrócić uwagę na sprawy najważniejsze (Jana 4:7-26). Starajmy się postępować podobnie. Gdy zauważymy, że ktoś nie ma ochoty z nami rozmawiać, nie próbujmy go do tego zmuszać. Zawsze pamiętajmy, że liczy się nie tylko to, co się mówi, ale też kiedy się to robi (Prz. 15:23).
7 W Psalmie 96:2 czytamy: „Śpiewajcie Jehowie, błogosławcie Jego imię. Dzień w dzień opowiadajcie dobrą nowinę o sprawionym przez Niego zbawieniu”. Usłuchajmy tego natchnionego wezwania i każdego dnia upatrujmy sposobności do rozmawiania z drugimi o cudownych obietnicach Bożych.