BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Jak spędzisz święta Bożego Narodzenia?
    Przebudźcie się! — 1980 | nr 4
    • Jak spędzisz święta Bożego Narodzenia?

      CZY z upragnieniem oczekujesz świąt Bożego Narodzenia i może nawet liczysz, ile dni jeszcze do nich pozostało? Postępują tak miliony ludzi. A może je obchodzisz bez specjalnego zapału czy nawet w ogóle ich nie zachowujesz? Miliony mieszkańców naszego globu nie entuzjazmują się świętami. A jak ty spędzisz święta Bożego Narodzenia?

      Niejeden człowiek uważa te święta za najpiękniejsze dni w roku. Chociaż związane z nimi zwyczaje w poszczególnych krajach znacznie się między sobą różnią, to jednak wszystkie w jakiś sposób przysparzają tym świętom popularności. Na półkuli północnej Boże Narodzenie kojarzy się z świątecznym nastrojem i zapachem choinek; na zaśnieżonych ulicach, rozjarzonych od różnokolorowych świateł, panuje wzmożony ruch. Ludzie wychodzą ze sklepów obładowani różnobarwnymi pakunkami, słychać znane kolędy. Na półkuli południowej, na przykład w Australii, czyni się przygotowania do bożonarodzeniowego obiadu na świeżym powietrzu lub — jak to jest w zwyczaju w Brazylii — ludzie udają się na plażę.

      Mimo popularności Bożego Narodzenia liczba obchodzących je osób ciągle się zmniejsza. Z informacji podanej przez pewną europejską agencję prasową wynika, że „dla miliardów ludzi to święto w ogóle nie istnieje”. Jak wyjaśniono, w niektórych krajach Afryki i Azji po uzyskaniu niepodległości przestano „obchodzić święta chrześcijańskie”. Ale nawet w tak zwanych chrześcijańskich krajach Europy i Ameryki wiele ludzi już nie obchodzi tych świąt. Dlaczego?

      DATA

      Oczywiście niechrześcijanin może mieć zastrzeżenia co do zachowywania święta uznawanego na ogół za dzień narodzin Chrystusa. Należy się jednak spodziewać, że ludzie, którzy wierzą, iż za pośrednictwem Chrystusa Jezusa Bóg postanowił wybawić człowieka od grzechu i śmierci, okażą w jakiś sposób wdzięczność za to postanowienie. Czy obchodzenie w dniu 25 grudnia urodzin Chrystusa nie byłoby odpowiednim sposobem okazania takiej wdzięczności?

      Ale czy Chrystus rzeczywiście urodził się 25 grudnia? The New Catholic Encyclopedia odpowiada na to pytanie następująco: „Data narodzin Chrystusa jest nieznana. W Ewangeliach nie podano ani dnia, ani miesiąca”. Pewien londyński dziennikarz napisał: „Historycy zdają się być ze sobą zgodni jedynie co do tego, że one [urodziny Chrystusa] nie przypadają w dniu 25 grudnia”.a

      Niemniej cytowany autor pisze dalej: „Najistotniejsze jest jednak znaczenie obchodzonego wydarzenia”. Być może się z tym zgadzasz. Czy jednak obchodzenie urodzin w innym dniu niż w ich rocznicę nie wydaje ci się dziwne? Czy dokładna data rzeczywiście nie ma tu żadnego znaczenia? Czy nie powinno się jej raczej tak obierać, żeby była przynajmniej częściowo uzasadniona, zamiast podawać datę mało prawdopodobną lub zupełnie nieuzasadnioną?

      CO SIĘ WTEDY OBCHODZI?

      Przyjmijmy nawet, że „najistotniejsze jest znaczenie obchodzonego wydarzenia”. Żaden chrześcijanin nie zaprzeczy, iż narodziny Chrystusa to coś naprawdę ważnego.

      Jednakże narodziny Jezusa, mimo ich doniosłości, nie mogły podważyć biblijnej prawdy zapisanej w Księdze Koheleta 7:1, gdzie czytamy, że „dzień śmierci [jest lepszy] niż dzień urodzenia”. Łatwo zrozumieć te słowa, jeśli się je rozważy z Bożego punktu widzenia. Człowiek może w ciągu życia wyrobić sobie chlubną opinię dzięki służbie dla bliźnich i dla Boga, może zyskać wspaniałe świadectwo, które zapewni mu nagrodę. Życie rozpoczynające się w chwili narodzin przypomina znak zapytania. Kończy się śmiercią niby wykrzyknikiem; dopiero całe życie człowieka wskazuje wyraźnie, kim on naprawdę był.

      W odniesieniu do Jezusa wiadomo, że kiedy był w niebiosach, zanim stał się człowiekiem, wiernie służył Bogu. Zachodziło jednak pytanie, czy jako człowiek, urodzony tu na ziemi, będzie nadal to czynił, gdy znajdzie się wśród grzeszników, wystawiony na nacisk ze strony Szatana? Wiernością aż do śmierci odpowiedział twierdząco na to pytanie i zapewnił sobie zmartwychwstanie oraz powrót do nieba na wyższe stanowisko (Filip. 2:5-11). A zatem nawet w wypadku Chrystusa dzień śmierci był lepszy niż dzień urodzenia.

      Jeśli teraz wziąć pod uwagę całą ludzkość: który z tych dni przyniósł jej więcej pożytku? Czy złożenie za nią okupu nastąpiło wtedy, gdy Jezus urodził się jako dziecię i rozpoczął ludzkie życie, czy wtedy, gdy namaszczony Jezus umarł, składając swoje ludzkie życie w ofierze? (Hebr. 9:14, 15).

      Nie powinniśmy się zatem dziwić, że Jezus nakazał swoim naśladowcom, by obchodzili pamiątkę jego śmierci (Mat. 26:26-30; 1 Kor. 11:23-26). Mieli to czynić w dniu 14 Nisan według kalendarza żydowskiego, dokładnie w rocznicę jego śmierci. Natomiast Biblia nigdzie nie mówi, żeby obchodzić również urodziny Chrystusa.

      Kto 25 grudnia obchodzi rocznicę narodzin Chrystusa, zamiast 14 Nisan obchodzić pamiątkę jego śmierci, choćby to czynił szczerze, w gruncie rzeczy w niewłaściwym dniu czci niewłaściwe wydarzenie! Jak doszło do takiego pomieszania?

      EUROPEJSKIE POCHODZENIE ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA

      Łatwiej nam będzie to zrozumieć, gdy sobie uświadomimy, że święta Bożego Narodzenia najpierw zaczęto obchodzić na półkuli północnej. Podczas nawracania pogan w Europie podjęto próby przejęcia na użytek chrześcijański niektórych ich popularnych zwyczajów i pojęć. Rzymianie, którzy byli czcicielami Słońca, obchodzili w dniu 25 grudnia, to znaczy mniej więcej wtedy, gdy dni znowu zaczynają się wydłużać, narodziny niezwyciężonego Słońca (Natalis Solis Invicti). W IV wieku n.e. zmieniono je na obchody urodzin Syna Bożego.b Choinka, którą pogańskie plemiona Germanów uznawały za symbol związany z obchodami przesilenia zimowego, stała się „drzewkiem wigilijnym”. Stopniowo doszło do przemieszania się i wzajemnego stopienia pogańskich oraz chrześcijańskich pojęć i zwyczajów.

      W pewnej gazecie kanadyjskiej napisano na temat takiego rozwoju wydarzeń: „Święta Bożego Narodzenia pojawiły się w wyniku przyjętej przez kościół wczesnośredniowieczny strategii synkretyzmu [prób łączenia w jedną całość różnych systemów religijnych] (...) Niebezpieczeństwo synkretyzmu i teologii naturalnej polega na tym, że droga jest otwarta w dwóch przeciwnych kierunkach. Chodziło o to, żeby prawda chrześcijańska wyparła przyjmowane wierzenia przedchrześcijańskie, a tymczasem nieuchronnie wystąpiło też zjawisko odwrotne. Prawda chrześcijańska zabarwiła się pojęciami przedchrześcijańskimi, a rezultatem był nawrót do prawdziwego pogaństwa”.

      Teraz zapewne lepiej rozumiesz, dlaczego niektórzy, mimo iż żywią głęboką miłość do Chrystusa i jego nauk, przestali traktować święta Bożego Narodzenia jako święta religijne.

      OBCHODZENIE ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA PO ŚWIECKU

      Niektórzy nie przypisują Bożemu Narodzeniu żadnego znaczenia religijnego, tylko po prostu obchodzą je jako niereligijne święto rodzinne, zwłaszcza „ze względu na dzieci”. Twierdzą, że przyczynia się to do poprawy atmosfery rodzinnej i zacieśnia więzy przyjaźni.

      Obdarowywanie się prezentami jest bardzo miłe i niewątpliwie pogłębia uczucia miłości i przyjaźni łączące przyjaciół i krewnych. Czy jednak różne bożonarodzeniowe zwyczaje, takie jak święty Mikołaj i wystawianie butów czy wywieszanie skarpet na podarki, rzeczywiście są nieodzownym warunkiem sprawienia upominkiem niespodzianki dzieciom, krewnym czy przyjaciołom?

      Nie wszyscy rodzice uważają zabawianie dzieci historią o świętym Mikołaju za coś dobrego. Mogą z tego wyniknąć trudności, jak na to wskazuje przykład mieszkającej w Ameryce Północnej siedmioletniej dziewczynki, która powiedziała do wypytującego ją dziennikarza: „Wiem, że nie ma Mikołaja, więc może też nie ma Jezusa”.

      Pewien dziesięcioletni Kanadyjczyk również okazał zaniepokojenie: „Dobrze wiem, że nie ma żadnego Mikołaja. Przekonałem się o tym, gdy zobaczyłem napisy na prezentach, które rzekomo od niego pochodziły. To było pismo mojej mamy. Powiedziałem o tym. Wmawiali mi, że to nie było kłamstwo. Nazwali to fantazją. Tatuś powiedział: ‛Nigdy w życiu cię nie okłamałem’. Zapytałem: ‛A co ze świętym Mikołajem, krasnoludkami i wszystkimi takimi rzeczami?’ Tatuś odpowiedział, że dzieci chętnie wierzą w pewne rzeczy, bo to sprawia im uciechę. Ale ja ciągle myślę, że to jest kłamstwo”.

      Dorosłym, zwłaszcza zaś rodzicom, powinno to dać wiele do myślenia. Czy jakiś praktyczny upominek dany wówczas, gdy jest potrzebny, nie byłby bardziej ceniony, niż prezent wręczony w z góry ustalonym dniu, często jedynie z poczucia obowiązku? Poza tym wmawianie dziecku, że otrzymało podarunek od wymyślonego świętego Mikołaja nie bardzo umacnia więzy miłości między rodzicami a dzieckiem.

      Wobec tego nietrudno zrozumieć, dlaczego niektórzy, chociaż lubią dawać upominki oraz sprawiać przyjemność rodzinie i przyjaciołom, przestali obchodzić święta Bożego Narodzenia nie tylko jako święta religijne, lecz także niereligijne.

  • Jak dalece chrześcijański jest „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia”
    Przebudźcie się! — 1980 | nr 4
    • Jak dalece chrześcijański jest „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia”

      W KSIĄŻCE „All About American Holidays” (Wszystko o świętach obchodzonych w Ameryce) czytamy, że choć komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia jest objawem niepożądanym, to jednak wszystkie takie braki „wyrównuje świąteczny nastrój życzliwości (...) oraz szczodrość” okazywana w okresie tych świąt. Powszechnie nazywa się to „nastrojem panującym podczas świąt Bożego Narodzenia”. Czy jednak ten „świąteczny nastrój” jest rzeczywiście aż tak doskonały, że zdoła usunąć w cień wszystkie jakże liczne, ujemne strony tych świąt? Czy jest chrześcijański — jeżeli nie w sensie religijnym, to przynajmniej w sensie moralnym?

      Rozważmy to, biorąc pod uwagę opisane w Biblii charakterystyczne cechy ducha Bożego, które powinny się ujawniać w nastroju prawdziwie chrześcijańskim. Wypisano je poniżej w formie wyróżnionych tłustym drukiem śródtytułów (Gal. 5:22, 23, NW). Czy te cechy rzeczywiście znajdują swoje odbicie w „nastroju panującym podczas świąt Bożego Narodzenia”?

      MIŁOŚĆ I ŻYCZLIWOŚĆ

      Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest rzeczywiście chrześcijański, to powinna się w nim uzewnętrzniać miłość i życzliwość. Czy tak jest naprawdę?

      Zdawałoby się, że już samo dawanie prezentów w okresie świątecznym jest oznaką miłości i życzliwości. I tak jest w istocie, ale tylko wówczas, gdy się to czyni z właściwych pobudek. A z jakich pobudek robi się prezenty? Czy ludzie, których ogarnia ‛nastrój bożonarodzeniowy’ interesują się głównie dawaniem, czy też biorą u nich górę samolubne pobudki skłaniające do większego interesowania się braniem?

      Jeżeli głównym celem jest bezinteresowne dawanie, to dlaczego „chrześcijańscy” przedsiębiorcy nie chcą brać w tym udziału przez obniżanie cen w okresie świątecznym, tylko jeszcze je podnoszą? Dlaczego ceny, przynajmniej w niektórych krajach są w tym okresie niezwykle wyśrubowane?

      Korespondent Awake! z Afryki Zachodniej donosi, że ludzie bardzo lubią tam otrzymywać upominki. W okresie świąt Bożego Narodzenia wszystkich ogarnia „świąteczny nastrój”, mimo że około 60 procent mieszkańców tego obszaru to niechrześcijanie. Żebrzący Muzułmanie wyciągają rękę, życząc przechodniom wesołych świąt. Pracownicy instytucji użyteczności publicznej i urzędnicy oczekują upominków od interesantów i klientów, a na wszelki wypadek jeszcze im o tym przypominają. Niektórzy listonosze odmawiają nawet dostarczania przesyłek osobom nie stosującym się do zwyczaju obowiązkowego obdarowywania ich w okresie świąt. To już nie jest oportunizm, tylko zwykłe wymuszanie.

      W roku 1977 na tydzień przed Bożym Narodzeniem, ukazująca się w Toronto gazeta Star ostrzegała przed „osobnikami wydzierającymi z rąk torebki, złodziejami sklepowymi, kieszonkowcami, fałszerzami i włamywaczami, jak również (...) nadużywającymi zaufania artystami, którzy dają występy rzekomo na cele dobroczynne”. W artykule tym wspomniano też, że „w okresie świąt Bożego Narodzenia wzrasta częstotliwość kradzieży w sklepach”. Znany w całych Stanach Zjednoczonych specjalista w sprawach ubezpieczeń twierdzi, że „niemal 40 procent corocznych niedoborów towarowych powstaje w okresie 10 tygodni przed Bożym Narodzeniem”.

      Jeżeli ‛nastrój bożonarodzeniowy’ jest naprawdę chrześcijański, to dlaczego nie skłania ludzi do wyrzeczenia się takich stanowiących zaprzeczenie miłości i życzliwości samolubnych występków czy choćby do ograniczenia ich w okresie tych świąt?

      DOBROĆ I PANOWANIE NAD SOBĄ

      Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest rzeczywiście chrześcijański, to ludzie, których on ogarnia, powinni przejawiać dobroć i panowanie nad sobą. A czy przejawiają te cechy?

      Pomyśl o objadaniu się, pijaństwie i nadmiernym dogadzaniu sobie w okresie świąt Bożego Narodzenia. Jakże często przyjęcia świąteczne zamieniają się w hulanki i biesiady sprzyjające niemoralności i rozluźnieniu obyczajów!

      Wydawana w Bostonie gazeta Sunday Globe trafnie opisała, jak to oddziałuje na grupę ludzi szczególnie podatnych na takie wpływy: „Dla człowieka wyleczonego z alkoholizmu lub borykającego się z tą chorobą okres świąt to ciężka próba, którą niewielu potrafi przejść bez pomocy innych. Jest to okres, w którym panuje szczególna moda na picie i w którym nawet człowiek pijący tylko dla towarzystwa bywa częściej niż zwykle podchmielony (lub pijany), a to dlatego, że coraz powszechniej dochodzi do głosu dewiza: jedz, pij i baw się — która równie dobrze może być zaproszeniem, jak i nakazem”.

      Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest rzeczywiście chrześcijański, to dlaczego nie skłania do panowania nad sobą, skoro brak tej cechy wyraźnie szkodzi zarówno zdrowiu, jak i kieszeni, a nawet może być niebezpieczny?

      RADOŚĆ

      Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest rzeczywiście chrześcijański, to powinien być nastrojem radosnym. A czy nim jest?

      W artykule zamieszczonym w Science Digest z grudnia 1977 roku dr med. I. R. Rosengard pisze: „Niejeden człowiek popada w ‛depresję świąteczną’. Jest to nerwica przybierająca wprost epidemiczne rozmiary (...) i dlatego podaję zalecenia lekarskie pomagające uniknąć przygnębiającego uczucia, które ogarnia człowieka w okresie świąt Bożego Narodzenia”. Dalej czytamy: „Nie wszystkich święta wprawiają w radosny nastrój — niektórzy czują się wtedy o wiele gorzej niż zwykle (...) W okresie świąt Bożego Narodzenia ludzie nieszczęśliwi czują się jeszcze gorzej, ponieważ wstydzą się tego, że są przygnębieni, gdy inni zdają się być szczęśliwi (...) Wielu z nas (...) doznaje zawodu, ponieważ nasze świąteczne uczucia wcale nie są radosne”.

      To wyjaśnia, dlaczego pewien doktor medycyny i filozofii napisał w jednym z niemieckich czasopism religijnych, „że w Wigilię liczba samobójstw gwałtownie wzrasta”. Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest naprawdę chrześcijański, to dlaczego tak często jest to nastrój daleki od prawdziwej radości?

      POKÓJ, WIELKODUSZNOŚĆ I ŁAGODNOŚĆ

      Jeżeli ‛nastrój bożonarodzeniowy’ jest naprawdę chrześcijański, to powinien usposabiać do spokojnego zachowywania się, wielkoduszności i łagodności. Czy istotnie tak oddziałuje?

      Oczywiście w okresie świąt Bożego Narodzenia wiele się mówi o „pokoju na ziemi dla ludzi dobrej woli”, ale w rzeczywistości niesnaski i spory rodzinne stają się w tym czasie powszechne. Dziennik Sunday Oregonian donosi, że przed Bożym Narodzeniem „niektórzy rodzice i krewni wszczynają bójki, wskutek czego Wigilia staje się dla policjantów jednym z najgorszych dni pracy”. Pewien zastępca szeryfa wyjaśnia to następująco: „Zjeżdżają się krewni, piją, zaczynają dyskutować na temat minionych kłopotów i wracają do dawnych sporów, które już ucichły i powinny być zapomniane”. W biedniejszych rodzinach „wysiłek związany z wyprawieniem dzieciom okazałych świąt zwiększa napięcia i potęguje irytację” — pisze Sunday Oregonian. „Niekiedy nastrój świąteczny psuje bijatyka między małżonkami, podczas której paczki z prezentami pełnią rolę pocisków, a choinka idzie w drzazgi”.

      Jeśli chodzi o pokój na całym świecie, to często słyszy się opowiadaną ze wzruszeniem historię o Wigilii w roku 1914, kiedy to brytyjski wartownik usłyszał dobiegający z odległych o niecałe 100 m niemieckich okopów chóralny śpiew „Stille Nacht, Heilige Nacht” („Cicha noc, święta noc”). Wojsko brytyjskie zaśpiewało w odpowiedzi: „O Come, All Ye Faithful” („Pójdźcie, wierni”), po czym po obu stronach opuszczono okopy, żeby przez kilka godzin razem śpiewać kolędy. Wkrótce jednak wszyscy ci tak zwani chrześcijanie znów zaczęli się nawzajem zabijać! Czy to wydarzenie dowodzi, że ‛nastrój bożonarodzeniowy’ naprawdę usposabia do pokojowego współżycia? Czy nie świadczy raczej o przejawiającej się w tym wypadku skrajnej obłudzie?

      WIARA

      Jeżeli „nastrój panujący podczas świąt Bożego Narodzenia” jest rzeczywiście chrześcijański, to powinna z niego przebijać wiara. A czy tak jest?

      Zgodnie z definicją podaną w Liście do Hebrajczyków 11:1 wiara chrześcijańska opiera się na rzeczywistości, a więc na faktach. Jak można świętom Bożego Narodzenia przypisywać utwierdzanie ludzi w wierze, skoro w niemałym stopniu zawdzięczają swe istnienie tradycji, mitom i nieprawdzie?

      W pewnym opublikowanym w Niemczech liście pasterskim napisano o Chrystusie i pierwszych chrześcijanach: „Jego nauki miały dla ludzi o wiele większe znaczenie niż data jego urodzin”, po czym dodano: „Obchodzenie urodzin było dla pierwszych chrześcijan czymś zupełnie nieznanym”.

      Jaka korzyść wynika z wiary w narodzenie się Chrystusa, jeżeli nie wierzy się w jego nauki ani nie uznaje wartości złożonej przez niego ofiary okupu? Uznanie faktu narodzenia się Chrystusa nie wymaga wielkiej wiary. Potrzeba jej o wiele więcej, aby sobie cenić wartość jego ofiary okupu oraz uznać, że panuje w Królestwie ustanowionym przez Boga. Jeżeli ‛nastrój bożonarodzeniowy’ jest rzeczywiście chrześcijański, to dlaczego poza pobudzeniem wiernych do tłumnego przybycia na pasterkę nie skłania ich do rzeczywistych uczynków wiary i do naśladowania Chrystusa przez okrągły rok?

      Krótko mówiąc: Jeżeli ‛nastrój bożonarodzeniowy’ jest rzeczywiście chrześcijański, to powinien usposabiać do wydawania owoców ducha Bożego. A czy tak oddziałuje na ludzi? W Liście do Galatów 5:22, 23 (NW) czytamy, że „owocem ducha jest: miłość, radość, pokój, wielkoduszność, życzliwość, dobroć, wiara, łagodność, panowanie nad sobą”. Czy właśnie takimi cechami odznacza się ‛nastrój bożonarodzeniowy’? A może raczej — jak zresztą już na to wskazaliśmy — w czasie świąt Bożego Narodzenia przeważają uczynki upadłego ciała opisane w tym samym rozdziale Biblii, w wersetach od 19 do 21, w związku z czym trafniej charakteryzują ten okres? „Uczynki ciała wszak są wiadome, a mianowicie: rozpusta, nieczystość, wyuzdanie, bałwochwalstwo, uprawianie spirytyzmu, zatargi, zwalczanie się, zawiść, napady gniewu, kłótnie, podziały, sekty, złośliwości, pijackie wyczyny, hulatyki i temu podobne. (...) wdający się w takie rzeczy nie odziedziczą królestwa Bożego”.

      Jakie wnioski się nasuwają, jeżeli spojrzymy na tę sprawę z szerszego punktu widzenia, uwzględniając jej powszechny aspekt, zamiast spoglądać na nią wyłącznie ze stanowiska szczerze usposobionych jednostek, które starają się godnie obchodzić święta Bożego Narodzenia? Nie ulega wątpliwości, że za dużo tam „uczynków ciała”, a za mało „owoców ducha”.

      Być może teraz lepiej rozumiesz, dlaczego ludzie, którzy pragną wydawać owoce ducha Bożego, a unikać uczynków ciała, nie chcą dać się unieść „nastrojowi panującemu podczas świąt Bożego Narodzenia”. Mamy nadzieję, że gdy rozważysz wyżej wspomniane fakty i w modlitwie poprosisz Boga o pomoc, łatwiej ci będzie zadecydować, jak powinieneś spędzić te święta w sposób podobający się Chrystusowi, Założycielowi chrystianizmu.

      [Ilustracja na stronie 26]

      Jeżeli ‛nastrój bożonarodzeniowy’ jest rzeczywiście chrześcijański, to powinien usposabiać do wydawania owoców ducha Bożego. Czy do tego usposabia?

  • Szekspir cytował Biblię
    Przebudźcie się! — 1980 | nr 4
    • Szekspir cytował Biblię

      Felietonista Sydney J. Harris zwrócił ostatnio uwagę na fakt, że William Szekspir włączył do swych sztuk ponad 1000 zwrotów z Biblii. „Tym samym”, pisze dziennikarz, „wiele osób przekonanych, że przytacza Szekspira, w rzeczywistości cytuje Biblię”.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij