BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Ludzie ochoczego serca dokazali w Hiszpanii rzeczy „niemożliwej”
    Strażnica — 1984 | nr 17
    • Ludzie ochoczego serca dokazali w Hiszpanii rzeczy „niemożliwej”

      ŚWIADKOWIE JEHOWY głoszą dobrą nowinę w Hiszpanii już od roku 1919. Gdy w roku 1936 wybuchła tam wojna domowa, ich działalność praktycznie zamarła. Władze zajęły niewielkie biuro oddziału Towarzystwa Strażnica w Madrycie i skonfiskowały urządzenia drukarskie. Pełnoczasowi głosiciele (nazywani pionierami) z zagranicy musieli opuścić kraj, żeby uniknąć uwięzienia. Wiosną 1939 roku generał Franco wygrał wojnę i zaprowadził katolicko-faszystowską dyktaturę. Kościół katolicki stał się w ten sposób jedyną organizacją religijną uznawaną przez państwo. Czy w takiej sytuacji Świadkowie Jehowy mieli jeszcze szansę stanąć na mocnym gruncie?

      Odosobnionym grupkom hiszpańskich świadków Jehowy wydźwignięcie się z tego stanu wydawało się wówczas niemożliwe. Jednakże w roku 1970, po 34 latach działalności podziemnej, niejako „w katakumbach”, Świadkowie Jehowy doczekali się tam w końcu prawnego uznania. Po krótkich poszukiwaniach znaleziono w Barcelonie niewielki budynek, który miał się stać centralą i Domem Betel dla jej personelu. Rodzina Betel składała się wtedy zaledwie z 12 członków. W roku 1972, gdy po przebudowie odbyło się uroczyste oddanie tego budynku do użytku z udziałem N.H. Knorra (ówczesnego prezesa Towarzystwa Strażnica), w Hiszpanii głosiło dobrą nowinę przeciętnie każdego miesiąca 15 668 Świadków. W ciągu czterech następnych lat ta liczba podwoiła się i przekroczyła 36 000! Dom Betel w Barcelonie był już za mały, by mógł zaspokajać istniejące potrzeby. Gdzie szukać odpowiednio większej nieruchomości?

      Trudność nastręczały przede wszystkim przepisy ustalające strefy użytkowania. Normalnie kraj jest podzielony na strefy przeznaczone dla celów przemysłowych albo mieszkalnych. A tu była potrzebna parcela, na której byłoby możliwe jedno i drugie, ponieważ członkowie rodziny Betel pracujący w drukarni, warsztatach i biurach również mieszkają w tym samym kompleksie. Zaczęto szukać po całym kraju odpowiedniego miejsca pod zabudowę albo gotowego obiektu, który dałoby się zaadaptować, a w przyszłości powiększyć. Mijały miesiące i lata, nie przynosząc żadnych konkretnych wyników.

      Aż w roku 1980 znalazło się wyjście z impasu. W pobliżu wsi Ajalvir, 24 kilometry od Madrytu, znaleziono duży, pięcioskrzydłowy budynek fabryczny. Był niemal zupełnie nowy i dopiero częściowo wykończony, i miejscowe władze były gotowe zaliczyć ten teren zarówno do strefy przemysłowej, jak i mieszkalnej. Była jednak poważna trudność — brak funduszy.

      JAK ZAREAGUJĄ BRACIA?

      Od z górą 30 lat Towarzystwo Strażnica (Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania) finansowało z USA działalność głoszenia w Hiszpanii, nie żądając żadnego zwrotu nakładów. Jednakże z powodu wielkich wydatków związanych z prowadzoną w tym czasie rozbudową brooklyńskiego Biura Głównego Towarzystwa nie mogło pokryć kosztów robót prowadzonych przy nowym Domu Betel w Hiszpanii. Jeżeli miałby tam powstać nowy kompleks budynków oddziału, to miejscowi Świadkowie Jehowy musieliby sami ponieść koszty tego przedsięwzięcia. Było to nowe wyzwanie, znacznie poważniejsze niż wszystko, co dotąd miało miejsce w tym kraju. Właściwie wydawało się niemożliwe, żeby tamtejsi bracia zdołali zebrać odpowiednią sumę ze swych stosunkowo niskich zarobków.

      Przypomnijmy sobie jednak, co się stało, gdy za czasów Mojżesza Izraelitom przypadł w udziale zaszczyt wzniesienia przybytku, w którym mieli oddawać cześć Jehowie. Mojżesz rzekł do ludu: „Zbierzcie między sobą datek dla Jehowy. Każdy, kto ma ochocze serce, niech to przyniesie jako datek dla Jehowy”. Izraelici chętnie złożyli wtedy złoto, srebro, drogie kamienie i inne przedmioty (Wyjścia 35:5-9). Równie otwarcie przedstawiono sprawę 751 zborom w Hiszpanii. W 1980 roku na zgromadzeniach okręgowych, które się odbywały w całym kraju, wyraźnie poinformowano wszystkich, co jest potrzebne. Jaki był oddźwięk?

      Po zakończeniu programu uczestnicy stawali w kolejkach, aby ofiarować biżuterię, złote i srebrne pierścionki oraz bransolety w nadziei, że po spieniężeniu ich ułatwią realizację nowego projektu. Na zgromadzeniu w baskijskim mieście San Sebastian pewna starsza siostra przyszła z ciężką złotą bransoletą. Zapytana, czy naprawdę chce ofiarować tak kosztowną rzecz, odparła: „Bracie, jeśli to pójdzie na budowę nowego Betel, zrobi dużo więcej dobrego niż na mojej ręce!”

      Młoda para złożyła pieniądze, przygotowane na podróż poślubną. Starsza siostra przyniosła plik nieco zawilgoconych i stęchłych banknotów, które całymi latami trzymała w domu pod podłogą.

      Mijały tygodnie, a mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, bogaci i biedni z ochotnego serca składali dary, żeby w Hiszpanii mogło powstać tak potrzebne nowe Betel. Przychodziły datki nawet od pionierów specjalnych, którzy otrzymują co miesiąc tylko niewielki zasiłek. Jedno małżeństwo zrezygnowało na przykład z podróży do Stanów Zjednoczonych i ofiarowało pieniądze przeznaczone na zakup biletów. Również dzieci przysyłały do biura oddziału swoje oszczędności. Pewien dziesięciolatek napisał przy tej okazji: „Jestem najstarszy z naszej piątki. Słyszeliśmy Waszą zachętę, aby wysyłać pieniądze na nowy Betel. Chcielibyśmy podarować to, co się uzbierało w naszej skarbonce. Nie ma tego dużo, ale mamy nadzieję, że na coś się przyda”.

      Młodociani umawiali się, żeby wspólnie coś zarobić i wysłać te pieniądze do Towarzystwa. Niektórzy produkowali i sprzedawali małe laleczki. Jeden młodociany zbierał po warsztatach stolarskich trociny na sprzedaż. Inny oszczędzał na kupno gitary, ale teraz podarował te pieniądze na pokrycie kosztów budowy.

      NOWE TRUDNOŚCI

      Bracia hiszpańscy zareagowali więc tak żywiołowo, że to, co wydawało się niemożliwe, stało się rzeczywistością. W październiku 1980 roku zostały kupione wspomniane budynki fabryczne. Wyłoniły się jednak nowe trudności. Jeszcze nie nadający się do użytku budynek trzeba było teraz przerobić i wykończyć. Należało też zbudować osobne budynki mieszkalne. Stało się konieczne utworzenie ochotniczej ekipy budowlanej. Potrzebni byli kreślarze, inżynierowie, murarze, elektrycy i hydraulicy. W pierwszej chwili wszystko to wydawało się niewykonalne. Ale podobną przeszkodę napotkał Mojżesz podczas budowy przybytku. Rozległo się więc wezwanie o ochotników: „Niech ci wszyscy wśród was, którzy mają mądre serce, przyjdą i wykonają wszystko, co nakazał Jehowa” (Wyjścia 35:10). Tym razem potrzebni byli specjaliści do budowy domu Betel; toteż poszło w teren podobne wezwanie, aby się stawili chętni pracownicy.

      Pioniera specjalnego, który jest z zawodu inżynierem, zaproszono razem z żoną i dzieckiem do pracy na kilka lat. Brat z Madrytu, zarejestrowany architekt, zaofiarował swoje usługi w charakterze nadzoru budowlanego. Architekt z Barcelony, który nie jest Świadkiem Jehowy, na wieść o tym ogromnym projekcie zgłosił się do pomocy na kilka sobót i niedziel. Mimo wszystko stosunkowo niewielu takich specjalistów było wśród Świadków Jehowy w Hiszpanii. Ale pomoc fachowa nadeszła też z zagranicy. Pośpieszyli z nią bracia z wielu krajów, między innymi z Grecji, Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.

      Oprócz chętnych fachowców potrzeba było jednak setek stałych i dorywczych robotników, którzy zechcieliby wykonać ogrom pracy fizycznej oraz podjąć się zajęć domowych, takich jak gotowanie, pranie czy sprzątanie. Jak zareagowali na to Świadkowie Jehowy? Dokładnie tak samo, jak starożytni Izraelici — ich serca były ochotne (Wyjścia 35:20-35).

      W ciągu trzech lat, potrzebnych na wykończenie budowy, tysiące osób z całego kraju ochotniczo pomagało w Ajalvirze przez cały ten czas albo podczas weekendów lub urlopów. Ich ofiarna pomoc i dobry przykład stały się pięknym świadectwem. Jak to rozumieć? Otóż przez 10 miesięcy poprzedni właściciele fabryki produkowali jeszcze swoje wyroby w dwóch skrzydłach budynku, gdy w pozostałej części pracowali już Świadkowie Jehowy. Gorliwość i zachowanie braci wywarły na tych przemysłowcach tak wielkie wrażenie, że zgodnie postanowili, że odtąd będą przyjmować do pracy tylko Świadków Jehowy — i rzeczywiście tak robią.

      DOKAZANIE RZECZY „NIEMOŻLIWEJ”

      Jesienią 1982 roku wyznaczono ostateczny termin ukończenia nowego domu Betel: 9 października 1983 roku. Miesiące szybko mijały, a ów cel ciągle wydawał się nieosiągalny. Nie lada zadaniem było już samo doprowadzenie do tego, żeby główny budynek oraz nowe pomieszczenia mieszkalne odpowiadały ogólnym założeniom przyjętym dla domów Betel, a tu trzeba jeszcze wykonać tysiące najrozmaitszych detali. Jeszcze w sobotę, 8 października, do późnej nocy trwały prace nad ostatecznym wykończeniem marmurowych posadzek i lustrzanych sufitów w hallu głównym. Jednakże rankiem 9 października, w dniu uroczystego oddania do użytku, wkomponowany w typowo kastylijski krajobraz o złocisto-brunatnych kolorach jesieni lśnił na wzgórzu biało-popielaty kompleks budynków Betel, otoczonych zieloną murawą i różnobarwnymi kwietnikami.

      Widok ten wprawiał w zdumienie setki gości, przybyłych z Hiszpanii i z innych krajów. Kto by pomyślał, że organizacja, która do roku 1970 była niejako wymazana z istnienia i zepchnięta w podziemie, zaledwie 13 lat później będzie mieć tak piękną centralę! Bez wątpienia Jehowa spełnił swoje słowo z proroctwa Izajasza: „Nawet malutki stanie się tysiącem, a niewielki — potężnym narodem. Ja sam, Jehowa, przyspieszę to w swoim czasie” (Izaj. 60:22).

      W programie znalazły się najpierw ciekawe przeżycia i wypowiedzi długoletnich chwalców Jehowy, którzy przetrwali próby lat trzydziestych, oraz opowiadania misjonarzy, którzy dawniej pełnili służbę w Hiszpanii. Następnie prezes Towarzystwa, F.W. Franz, wygłosił przemówienie inauguracyjne. Wysłuchało go uważnie nie tylko 956 obecnych w nowym domu Betel, lecz także ponad 62 000 zgromadzonych w całym kraju na 12 różnych stadionach, połączonych liniami telefonicznymi. Większość słuchaczy przyczyniła się do powstania tego imponującego nowego obiektu swoimi datkami i ochotniczą pracą. W tych latach ciężkiej pracy pamiętali o słowach mądrego króla Salomona: „Jeżeli sam Jehowa nie buduje domu, na nic to się zda, że się przy nim trudzą budowniczowie” (Ps. 127:1). Błogosławieństwo Jehowy umożliwiło ochoczym pracownikom dokazanie tego wszystkiego.

      [Ilustracja na stronie 7]

      Widok hiszpańskiego domu Betel z lotu ptaka

      [Ilustracja na stronie 8]

      Pierwsze hiszpańskie wydanie „Przebudźcie się!” z prasy rotacyjnej firmy MAN

  • Ochrona w odmowie ‛chwytania za miecz’
    Strażnica — 1984 | nr 17
    • Ochrona w odmowie ‛chwytania za miecz’

      „SCHOWAJ ten miecz”! Taki kategoryczny rozkaz dał Jezus w chwili, gdy użycie siły było na pozór całkowicie uzasadnione. Stanęła przed nim „gromada ludzi uzbrojonych w miecze i pałki”; chcieli go aresztować i wytoczyć proces, który był parodią sprawiedliwości.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij