-
Jesteś niepowtarzalny!Czy istnieje Stwórca, który się o ciebie troszczy?
-
-
Lgniemy do Stwórcy
Jednakże wiele ludzi nie zadowala się podziwianiem piękna, wyświadczaniem drugim dobra i rozmyślaniem nad przyszłością. „Co dziwne”, zauważa profesor C. Stephen Evans, „nawet w najszczęśliwszych, najcenniejszych dla nas chwilach, kiedy czujemy się kochani, często odczuwamy niedosyt. Okazuje się, że chcemy czegoś więcej, ale nie wiemy czego”. Ludzie obdarzeni świadomością — w przeciwieństwie do zwierząt, z którymi zamieszkują tę samą planetę — istotnie mają jeszcze jedną potrzebę.
„W naturze wszystkich ludzi, bez względu na ich status finansowy czy wykształcenie, głęboko tkwi religia”. W ten sposób profesor Alister Hardy podsumował wyniki swych badań, opisanych w książce The Spiritual Nature of Man (Duchowa natura człowieka). Stanowi to potwierdzenie wyników licznych innych badań — człowiek ma wrodzoną świadomość istnienia Boga. Wprawdzie zdarzają się ateiści, lecz nie są nimi całe narody. W książce Is God the Only Reality? (Czy Bóg jest jedyną Rzeczywistością?) zauważono: „Od zarania dziejów w każdej epoce i kulturze ludzie w poszukiwaniu sensu życia (...) sięgali do religii”.
Skąd pochodzi ta — jak się wydaje — wrodzona świadomość istnienia Boga? Jeżeli człowiek jest jedynie przypadkowym zlepkiem kwasu nukleinowego i cząsteczek białka, to dlaczego rozwinął w sobie umiłowanie sztuki i piękna, stał się religijny i rozmyśla o wieczności?
Sir John Eccles doszedł do wniosku, że jeśli chodzi o wyjaśnienie pochodzenia człowieka, ewolucja „zawodzi pod bardzo istotnym względem. Nie można nią wytłumaczyć pojawienia się każdego z nas jako niepowtarzalnej jednostki, świadomej własnego istnienia”. Im więcej wiemy o działaniu naszego mózgu i umysłu, tym łatwiej nam zrozumieć miliony osób przekonanych, że nasz świadomy byt jest dowodem istnienia troskliwego Stwórcy.
Z następnego rozdziału dowiemy się, dlaczego ludzie pochodzący ze wszystkich warstw społecznych uznali ten rozsądny wniosek za klucz do znalezienia zadowalających odpowiedzi na istotne pytania w rodzaju: Po co tu jesteśmy i dokąd zmierzamy?
-
-
Czyje to dzieło?Czy istnieje Stwórca, który się o ciebie troszczy?
-
-
Rozdział piąty
Czyje to dzieło?
JAK wykazano w poprzednich rozdziałach, współczesne odkrycia naukowe dostarczają mnóstwa przekonujących dowodów na to, że wszechświat oraz życie na Ziemi miały początek. Ale komu lub czemu przypisać ich powstanie?
Po wnikliwej analizie dostępnych informacji sporo ludzi dochodzi do wniosku, iż musi istnieć jakaś Praprzyczyna. Mimo to wzdragają się przed przypisaniem jej cech osobowych. Taką niechęć do mówienia o Stwórcy widać u części naukowców.
Na przykład Albert Einstein był przekonany, iż wszechświat miał początek, pragnął też ‛wiedzieć, jak Bóg stworzył świat’. Nie wyznawał jednak wiary w osobowego Boga; mówił raczej o kosmicznym „uczuciu religijnym, które nie zna dogmatów ani Boga wymyślonego na obraz człowieka”. Chemik Kenichi Fukui, laureat Nagrody Nobla, wierzy w istnienie fundamentalnego czynnika spajającego poszczególne elementy wszechświata. Jego zdaniem „to wielkie ogniwo, ów porządkujący czynnik, można określić mianem ‚Absolutu’ lub ‚Boga’”. Sam jednak woli mówić o „osobliwej właściwości natury”.
Czy wiesz, że taka wiara w bezosobową przyczynę ma sporo wspólnego z pojęciami religii Wschodu? Według wielu mieszkańców Azji przyroda powstała samorzutnie. Pogląd ten znalazł odzwierciedlenie nawet w piśmie chińskim — symbole graficzne przedstawiające naturę znaczą dosłownie „powstaje sam z siebie” lub „samoistny”. Einstein był przekonany, iż jego „kosmiczną religijność” trafnie wyraża buddyzm. Zdaniem Buddy nie jest ważne, czy do powstania wszechświata i ludzi przyczynił się jakiś Stwórca. Również sintoizm nie wyjaśnia, jak powstała natura, a jego wyznawcy wierzą, że bogowie to duchy zmarłych, mogące się z nią zespalać.
Co ciekawe, myśl ta nie różni się zbytnio od poglądów popularnych w starożytnej Grecji. Filozof Epikur (341-270 p.n.e.) miał twierdzić, iż ‛bogowie są zbyt daleko, by ci uczynić cokolwiek złego lub dobrego’. Człowieka uważał za dzieło natury, będące prawdopodobnie wynikiem samorództwa i naturalnej selekcji osobników najlepiej przystosowanych. Jak widać, głoszone dziś analogiczne koncepcje bynajmniej nie są nowe.
Współcześnie z epikurejczykami żyli stoicy, nadający przyrodzie rangę boską. Snuli przypuszczenia, że w chwili śmierci uwalnia się z ludzi bezosobowa energia, która wraca do energetycznego oceanu utożsamianego z Bogiem. Głosili, iż najwyższe dobro polega na życiu zgodnym z naturą. Czy w naszych czasach nie zetknąłeś się z podobnymi poglądami?
Spór o osobowego Boga
Nie wszystko jednak, co powiedziano w starożytnej Grecji, zasługuje na miano zwykłej ciekawostki historycznej. W I wieku n.e. pewien znany nauczyciel wygłosił do ludzi wyznających takie poglądy jedno z najdonioślejszych przemówień w historii. Lekarz i historyk Łukasz zapisał je w 17 rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich. Pomoże nam ono bliżej poznać wspomnianą Praprzyczynę i zastanowić się nad pozycją, jaką wobec niej zajmujemy. Ale jakie znaczenie dla szczerych ludzi poszukujących sensu życia może mieć dziś mowa wygłoszona 1900 lat temu?
Ów słynny nauczyciel, Paweł, miał okazję przemówić do ateńskiego sądu najwyższego. Spotkał się wtedy z epikurejczykami i stoikami, odrzucającymi wiarę w osobowego Boga. Na wstępie wspomniał, że widział w ich mieście ołtarz poświęcony „Nieznanemu Bogu” (po grecku: Agnòstoi Theoí). Co ciekawe, podobno właśnie do tego nawiązał biolog Thomas H. Huxley (1825-1895), twórca terminu „agnostyk”. Określał nim ludzi, według których „praprzyczyna (Bóg) oraz sama istota wszechrzeczy są nieznane i niepoznawalne”. Ale czy osoby głoszące, iż Stwórca jest ‛niepoznawalny’, naprawdę mają rację?
Szczerze mówiąc, takie zastosowanie wypowiedzi Pawła jest błędne i niezgodne z jego intencją. Apostoł bynajmniej nie twierdził, jakoby Stwórca był niepoznawalny; oświadczył jedynie, że nie jest On znany Ateńczykom. Nie dysponował tyloma co my dzisiaj naukowymi dowodami istnienia Stwórcy. Nie wątpił jednak w istnienie osobowego, rozumnego Projektanta, którego przymioty powinny nas pociągać. Zwróćmy uwagę na dalsze słowa Pawła:
„Co więc — nie znając — traktujecie ze zbożnym oddaniem, to wam ogłaszam. Bóg, który uczynił świat i wszystko, co na nim, ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych ani nie jest obsługiwany rękami ludzkimi, jak gdyby czegoś potrzebował, ponieważ on sam daje wszystkim życie i dech, i wszystko. On też z jednego człowieka uczynił wszystkie narody ludzkie, żeby zamieszkiwały na całej powierzchni ziemi” (Dzieje 17:23-26). Ciekawe rozumowanie, prawda?
A zatem Paweł wcale nie sugerował, że Bóg jest niepoznawalny; podkreślił raczej, iż zarówno twórcy owego ołtarza w Atenach, jak i liczni słuchacze obecni na Areopagu jeszcze Go nie znali. Następnie zachęcił ich — a także wszystkich, którzy później mieli czytać jego przemówienie — by starali się poznać Stwórcę, gdyż „nie jest on daleko od nikogo z nas” (Dzieje 17:27). Jak widać, Paweł taktownie zwrócił uwagę na to, iż dowodów istnienia Stwórcy wszechrzeczy dostarcza obserwowanie Jego dzieł. Pozwala ono zarazem dostrzec wiele Jego przymiotów.
Przeanalizowaliśmy już niektóre dowody świadczące o istnieniu Stwórcy. Pierwszy z nich stanowi gigantyczny, rozumnie urządzony wszechświat, który najwyraźniej miał początek. Drugim jest życie na Ziemi, a zwłaszcza dowody zaprojektowania widoczne w komórkach naszego ciała. Trzeci zaś to nasz mózg, któremu zawdzięczamy świadomość istnienia i możliwość interesowania się przyszłością. Przyjrzyjmy się jeszcze dwom dziełom Stwórcy, oddziałującym codziennie na nasze życie. Zechciej przy tym zadać sobie pytanie: Czego się z nich dowiaduję o osobowości Tego, który je obmyślił i stworzył?
-