BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Strona 2
    Przebudźcie się! — 1989 | 8 października
    • Strona 2

      „Mężowie stanu z Ameryki Łacińskiej ostrzegają, że obniżanie się poziomu życia budzi w jednym kraju po drugim uczucie beznadziejności, które zaczyna się przeradzać w groźny rozkład polityczny” (The New York Times z 29 listopada 1988).

      W latach osiemdziesiątych miliony ludzi borykających się ze skrajną nędzą bezradnie obserwowały, jak inflacja stopniowo pożera ich skromne dochody. Nie jest to dla nich tylko kwestia radzenia sobie z rosnącymi kosztami utrzymania, ale raczej walka o przeżycie. Czy również w twoim kraju idą w górę ceny podstawowych artykułów żywnościowych? Czy odnosisz wrażenie, że za te same pieniądze masz w siatce na zakupy coraz mniej towarów? Jeżeli tak, to jak wielu innych odczuwasz skutki szalejącej drożyzny.

      Czy jest jakieś rozwiązanie?

  • Wzrost cen — jak się odbija na ludziach
    Przebudźcie się! — 1989 | 8 października
    • Wzrost cen — jak się odbija na ludziach

      Od naszego korespondenta w Hiszpanii

      „Pomidory są tak drogie, że już ich w ogóle nie jadamy. Nie pamiętam też, kiedy ostatnio kupowałam owoce”, wzdycha hinduska gospodyni.

      „Nie możemy sobie pozwolić na kupno butów ani ubrań”, żali się meksykański włókniarz, utrzymujący pięcioosobową rodzinę. „Cztery lata temu mieliśmy mniej pieniędzy, ale wszystko było tańsze. Dziś pieniądze straciły wszelką wartość”. W jego kraju między rokiem 1982 a 1986 siła nabywcza peso zmalała o 35,4 procent.

      Muhammed el-Ghani pracuje w Kairze jako stróż nocny. W Egipcie ceny niektórych artykułów pierwszej potrzeby podwoiły się w ciągu zaledwie 12 miesięcy. „Żyjemy z dnia na dzień”, opowiada Muhammed, „a niekiedy nie stać nas na jedzenie”.

      Pewien niefortunny mieszkaniec Brazylii uległ wypadkowi kolejowemu i 20 lat czekał na przysądzenie odszkodowania. W końcu przyznano mu miesięczną pensję równą połowie krajowej płacy minimalnej z okresu, kiedy wydarzyła się katastrofa. Jednakże inflacja sprawiła, że pieniędzy tych nie starczyło chyba nawet na bilet na autobus, którym musiał jechać po ich odbiór.

      Bala z Nigerii miał już trójkę dzieci i zemdlał usłyszawszy, iż żona urodziła trojaczki. Chociaż pracował na dwóch etatach, jego zarobki ledwie pozwalały na zaspokojenie podstawowych potrzeb rodziny, a ceny żywności wciąż rosły. Wiedząc, że nie będzie mógł kupić dzieciom nawet najniezbędniejszych rzeczy, Bala gotów był oddać niemowlęta do adopcji.

      Na całym świecie poza drobnymi różnicami historia się powtarza. Koszty utrzymania nieubłaganie rosną. Dla wielu ludzi chleb i mleko stały się artykułami luksusowymi, a trzy posiłki dziennie — rzadkością. W pewnej gazecie nigeryjskiej czytamy: „Chleb, który dotychczas stanowił główne pożywienie dla większości Nigeryjczyków, teraz pojawia się jedynie na stołach bogatych. Ryż jada się tylko od święta”.

      Niektórzy łatają biedę pracując dłużej, ale innym trudno jest znaleźć zatrudnienie, jeśli w ogóle im się to udaje. Zmuszeni są dzień po dniu wyruszać na nie kończące się i często bezowocne poszukiwanie jedzenia. Nie jest to dla nich tylko kwestia radzenia sobie z rosnącymi kosztami utrzymania, ale raczej walka o przeżycie.

      Sprawczynią nieszczęścia jest najczęściej inflacja, to znaczy wzrost cen. Niekiedy towarzyszy jej podwyżka zarobków, ale rzadko dotrzymuje ona tempa rosnącym cenom. Szczególnie daje się to we znaki osobom o ustalonych dochodach, na przykład rencistom i bezrobotnym. W wielu krajach słabiej rozwiniętych nastąpiło ostatnio wyraźne obniżenie stopy życiowej. Śmiało można powiedzieć, że w skali świata bogaci chyba stają się coraz bogatsi, natomiast ubodzy z całą pewnością są coraz biedniejsi. Czy tak jest w twoim kraju?

      Zamieszki wywołane trudnościami gospodarczymi

      Nic więc dziwnego, że mnóstwo ludzi głośno protestuje. Na przykład zubożali nauczyciele z meksykańskich stanów Chiapas i Oaxaca rozbili namioty na głównym placu stolicy, domagając się sprawiedliwych wynagrodzeń. „Ludzie są wyzyskiwani”, oświadczył jeden z uczestników manifestacji. W innych krajach szybki wzrost cen wywoływał nawet rozruchy.

      Gwałtownie szerzy się przestępczość, nazywana czasem cichą, lecz groźną rewolucją biednych przeciwko bogatym. Na pewnym seminarium dla policjantów powiedziano, że międzynarodową falę przestępczości wywołuje rozpaczliwa sytuacja materialna wielu obywateli. Rozgoryczenie spowodowane nędzą doprowadza niekiedy do tragicznego wybuchu. Na przykład w 1987 roku w dwóch wioskach indyjskich ponad 50 osób należących do wyższej kasty zginęło z rąk setek głodujących chłopów, którzy czuli się wyzyskiwani przez feudałów.

      Kto ponosi winę?

      W XX wieku wytworzono niespotykaną dotąd obfitość dóbr materialnych. Ale jak na ironię im bliższy jest koniec naszego stulecia, tym więcej ludzi popada w skrajne ubóstwo. Obietnice lepszego jutra, rozkwitu gospodarki i przyzwoitych zarobków dla każdego, zbyt często okazują się zwykłymi mrzonkami politycznymi.

      Kto lub co ponosi za to winę? Wielu obarcza nią swoje rządy. Te z kolei mogą zrzucać odpowiedzialność na politykę ekonomiczną innych krajów. Ostro krytykuje się także światowy system gospodarczy. Widać stąd, że problemy są złożone i niełatwo je rozwiązać. W następnym artykule rozważymy kilka podstawowych przyczyn szalejącej drożyzny i zastanowimy się, dlaczego tak trudno jej zaradzić.

  • Dlaczego szaleje drożyzna?
    Przebudźcie się! — 1989 | 8 października
    • Dlaczego szaleje drożyzna?

      OD BELGRADU po Buenos Aires, od Lagos po Limę, od Manili po Meksyk i od Waszyngtonu po Wellington — wszędzie władze walczą z inflacją.

      Niekiedy rządy same są w ciężkich tarapatach finansowych. W pewnym doniesieniu czytamy, że „w ciągu ostatnich pięciu lat USA zaciągnęły więcej długów niż w całych dotychczasowych dziejach”. Jeden z rządów afrykańskich musiał niedawno odwołać długo oczekiwaną podwyżkę płac. Z zażenowaniem stwierdzono bowiem, że skarb państwa ma za mało pieniędzy na jej przeprowadzenie. W pewnym dużym kraju latynoamerykańskim wskaźnik inflacji był tak wysoki, że pod koniec 1988 roku rząd obawiał się, iż nie będzie w stanie wypłacić pensji ponad milionowi urzędników państwowych.

      Sytuację ekonomiczną ratuje się różnymi środkami, takimi jak plany pięcioletnie, dewaluacja, zamrażanie płac lub kontrola cen. Ale problemy są złożone i niełatwo je rozwiązać. Dla zilustrowania stopnia trudności Przebudźcie się! przedstawia kilka podstawowych przyczyn szalejącej drożyzny.

      Kruchość światowego systemu gospodarczego

      Światowa współzależność. Pewien znawca międzynarodowych zagadnień finansowych wyjaśnił: „Świat jest niepodzielny. Nasza gospodarka ma charakter ogólnoświatowy. (...) Niedorzeczna jest myśl, że w takich warunkach możliwe byłoby jakieś jednostronne rozwiązanie”. Jeżeli na przykład w krajach Zachodu następuje recesja gospodarcza, to szybko odbija się ona na krajach biedniejszych, ponieważ spada popyt na ich towary. Podobnie wzrost stopy procentowej w USA oznacza, że krajom Ameryki Łacińskiej i Afryki trudniej będzie spłacać odsetki od długów. Ogólnie rzecz biorąc, im biedniejszy kraj, tym mniejszy ma wpływ na ogólnoziemski klimat gospodarczy i tym bardziej jest wrażliwy na jego pogorszenie.

      Niestabilność gospodarki światowej oraz jej wzajemne powiązania uwidaczniają się w wahaniach kursu papierów wartościowych. W roku 1987 prognozy gospodarcze tak zaniepokoiły akcjonariuszy, że wystarczył sierpniowy deficyt bilansu handlowego USA i być może również nierozważna wypowiedź urzędnika ministerstwa finansów, by spowodować w październiku krach na rynku światowym.

      Ponieważ USA są poważnie zadłużone, a największe potęgi gospodarcze nie mogą lub nie chcą skoordynować swej polityki ekonomicznej, brak jest widoków na szybką odbudowę zaufania. Wypowiadając się na temat tej sytuacji, ekonomista Stephen Marris ostrzegł: „Wpakowaliśmy się w kabałę. Niełatwo będzie się z tego wyplątać”.

      Wahania cen. Ostatnimi czasy dochodziło do nagłych wahań cen ropy naftowej, metali oraz innych ważnych surowców. Raptowny wzrost cen ropy w latach siedemdziesiątych wywołał powszechną inflację i recesję. Szczególnie ucierpiały kraje Trzeciego Świata pozbawione własnych zasobów ropy.

      W latach osiemdziesiątych nastąpił nagły spadek cen większości surowców. Poważnie zaszkodziło to gospodarce państw biedniejszych, dla których surowce są głównym artykułem eksportowym. W krajach uzależnionych w dużej mierze od eksportu ropy, takich jak Meksyk i Nigeria, jej potanienie znacznie obniżyło stopę życiową. Takie wahania cen mogą zniweczyć najrozsądniejsze plany gospodarcze.

      Lekkomyślne wydawanie pieniędzy publicznych

      Wydatki wojskowe. W roku 1987 świat przeznaczył na zbrojenia jakiś bilion dolarów, czyli mniej więcej 1,8 miliona na minutę! Nie tylko państwa bogate trwonią w ten sposób pieniądze. Niektóre z najuboższych krajów świata planują 10-procentowy roczny wzrost wydatków na cele obronne.

      Ekonomista John K. Galbraith wyjaśnił, jakie skutki społeczne i gospodarcze pociągają za sobą wydatki wojskowe w Trzecim Świecie: „Za zbrojenia płacą najbiedniejsi z biednych. Finansuje się je kosztem inwestycji cywilnych mających służyć podniesieniu poziomu życia, a nawet kosztem chleba”.

      „Białe słonie”. Pewien król Syjamu podobno zwykł dawać nie lubianym dworzanom białego słonia. Ponieważ zwierzę to uważano za święte, nie wolno go było zaprząc do pracy, toteż jego utrzymywanie doprowadzało obdarowanego nieszczęśnika do ruiny. Kraje Zachodu w ostatnich latach mimowolnie odgrywały rolę króla Syjamu. W ramach programów pomocy finansowały kolosalne przedsięwzięcia techniczne, których jednak obdarowane państwa nie są w stanie utrzymywać.

      Krajobraz gospodarczy krajów uboższych szpecą więc kosztowne, niepraktyczne „białe słonie”: luksusowe lotniska, z których rzadko kiedy odlatują samoloty, najnowocześniejsze piekarnie, gdzie z braku mąki nie piecze się chleba, gigantyczne cementownie trapione ustawicznymi przestojami z powodu niedostatecznej konserwacji.

      Rządy państw Trzeciego Świata niekiedy same brną w ogromne długi, wyrzucając pieniądze na ekstrawaganckie inwestycje, takie jak elektrownie wodne lub atomowe, a nawet budowa nowych stolic.

      Przyrost ludności

      Do obniżenia stopy życiowej w wielu krajach przyczynia się szybki przyrost ludności. Budowa mieszkań, zakładów pracy, a także produkcja żywności po prostu nie nadąża za ciągle rosnącym zapotrzebowaniem. Na przykład w Meksyku liczba mieszkańców wzrasta w takim tempie, że chcąc tylko utrzymać wskaźnik bezrobocia na stałym poziomie, trzeba rocznie tworzyć milion nowych miejsc pracy. W szeregu krajów afrykańskich szybko powiększające się zaludnienie, którego skutki pogarsza migracja do miast, doprowadziło w ostatnim dziesięcioleciu do potrojenia importu żywności i pogorszenia poziomu życia. Niektórzy zrozpaczeni ojcowie nie mogąc znaleźć pracy i wyżywić dużych rodzin, zwyczajnie je porzucili albo wręcz popełnili samobójstwo.

      Wewnętrzna słabość systemu

      Nieobliczalne siły rynkowe. Prognozy gospodarcze znane są ze swej nieścisłości. Wynika ona z tego, że nawet w wypadku krajów wysoko rozwiniętych zrozumienie zachodzących procesów nastręcza specjalistom trudności, a jeśli chodzi o kraje Trzeciego Świata — w których brak dokładnych danych — jest praktycznie niemożliwe. A nawet gdyby ekonomiści doszli do porozumienia odnośnie do istoty problemów, niewątpliwie każdy z nich doradzałby własne rozwiązania, w zależności od przekonań politycznych lub społecznych. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że ostateczne decyzje podejmują politycy, którzy zwykle najczęściej słuchają tylko takich rad, jakie im odpowiadają.

      Peter Peterson, były minister handlu USA, powiedział o tym kraju: „W gruncie rzeczy nasze problemy nie są natury ekonomicznej. To raczej brak jednomyślności politycznej zapędził nas w ślepą uliczkę. Nie potrafimy się nawet dogadać co do przyczyn własnych trudności gospodarczych”.

      Ślepy egoizm. Każde państwo zazwyczaj dba tylko o swoje interesy, nie zważając, jak się to odbije na innych. Formą pomocy gospodarczej bywa na przykład wysłanie supernowoczesnego sprzętu wojskowego do kraju, który nie jest w stanie wyżywić wszystkich swych mieszkańców. Oczywiście ofiarodawca kieruje się bardziej względami politycznymi lub ekonomicznymi niż humanitarnymi. Ustanawiając bariery celne dla ochrony własnych producentów, bogate państwa uprzemysłowione paraliżują wysiłki krajów uboższych, dążących do sprzedaży choćby najprostszych towarów.

      Kraje rozwijające się krytykują międzynarodowe instytucje bankowe za to, że obchodzi je wyłącznie szybka spłata odsetek. Z niektórych projektów trzeba było zrezygnować jedynie dlatego, że kredytodawcy nie udzielili pożyczki, bo zbyt długo musieliby czekać na zyski. Państwa zadłużone płacą teraz wysokie odsetki głównie dlatego, że znacznie zamożniejsze narody hojnie szafowały pieniędzmi. Raul Alfonsín jeszcze jako prezydent Argentyny wskazał, że w ciągu pięciu lat Ameryka Łacińska wysłała do Stanów Zjednoczonych i Europy sumę odpowiadającą dwom planom Marshalla.a Mimo to jest bardziej zadłużona niż kiedykolwiek.

      Korupcja i chciwość. Prezydentów niektórych krajów afrykańskich i azjatyckich oskarża się o sprzeniewierzenie miliardów dolarów. W Ameryce Południowej również szefowie policji i znani ludzie interesu byli zamieszani w oszustwa przynoszące wielomilionowe zyski. Te ogromne kwoty są zazwyczaj wykrawane z programów zmierzających do poprawy doli zwykłych śmiertelników. W niezliczonych krajach gospodarkę poważnie osłabia korupcja szerząca się na wszystkich szczeblach i stanowiąca dodatkowe obciążenie dla zubożałej większości mieszkańców, którzy muszą ponosić jej koszty.

      Szalejąca drożyzna jest także skutkiem bezwzględnej chciwości widocznej w świecie handlu. Na przykład dzięki agresywnym metodom marketingu ponadpaństwowe koncerny tytoniowe zdołały skłonić miliony biedaków do wydawania szczupłych dochodów na papierosy. W niektórych krajach rozwijających się masowo sprzedawane są papierosy o dużej zawartości substancji smolistych, a więc szkodliwe dla zdrowia, z czego większość nabywców nie zdaje sobie sprawy. Kusząca i najczęściej złudna wizja zdobycia upragnionych dewiz sprawia, że urodzajne pola przeznacza się pod uprawę tytoniu. Tymczasem wraz ze wzrostem kosztów utrzymania zwiększa się liczba zapadających na choroby pozostające w związku z paleniem.

      Ten krótki przegląd przyczyn szalejącej drożyzny wystarczy do pokazania, jakiemu wyzwaniu muszą sprostać rządy usiłujące polepszyć opłakaną sytuację materialną swych obywateli. Prezydent Francji Francois Mitterand narzekał na pewnym forum gospodarczym na „świat, który stale usuwa ludziom grunt spod nóg, żeby ich przewrócić”. Politycy i ekonomiści z krajów rozwijających się dobrze o tym wiedzą z własnego gorzkiego doświadczenia.

      Czy to znaczy, że nie ma nadziei na poprawę sytuacji ekonomicznej? Czy gospodarka światowa nie jest w stanie zapewnić całej ludzkości przyzwoitego poziomu życia? Odpowiedzi na te pytania otrzymamy w następnym artykule.

      [Przypis]

      a Plan Marshalla to finansowany przez USA program uzdrowienia wyniszczonej wojną gospodarki Europy. W latach 1948-1952 pomoc ta wyniosła jakieś 12 miliardów dolarów.

      [Ramka na stronie 8]

      Problem zadłużenia

      Dług państwowy

      W wielu krajach wydatki rządów znacznie przewyższają dochody. Wymaga to zaciągania dużych pożyczek, które z biegiem lat składają się na olbrzymi deficyt budżetowy, nazywany długiem państwowym. Spłata długu oraz odsetek zmusza rządy do zaciągania dalszych kredytów, co pociąga za sobą zwiększenie stopy procentowej i tempa inflacji. Ponadto, jak wyjaśniono w czasopiśmie Time, rządy nie lubią ograniczać wydatków, ponieważ „wyborcy, jak to ludzie, chcą większych zysków i mniejszych podatków, politycy zaś, jak to politycy, spełniają życzenia wyborców”. Tak więc termin ostatecznej spłaty wciąż jest odsuwany, a tymczasem szaleje drożyzna.

      Dług międzynarodowy

      Z różnych powodów pewne kraje importują więcej towarów i usług niż eksportują, co prowadzi do deficytu bilansu handlowego. Niedobory muszą być uzupełnione dewizami odpowiadającymi partnerom — zwykle dolarami lub inną walutą wymienialną. W takiej sytuacji albo trzeba sięgać do rezerw, albo pożyczać pieniądze. Jeżeli rząd wyczerpie rezerwy i nie uzyskuje dalszych kredytów, może być zmuszony ograniczyć import lub zdewaluować pieniądz. Jedno i drugie pociąga za sobą szybki wzrost cen towarów importowanych, w tym wielu niezbędnych artykułów przemysłowych i konsumpcyjnych.

      Kłopoty z wyrównaniem bilansu handlowego mają zwłaszcza kraje Trzeciego Świata, ponieważ ceny prawie wszystkich towarów przez nie eksportowanych gwałtownie spadły. Na przykład w roku 1960 za tonę kawy można było kupić 37 ton nawozu, podczas gdy w roku 1982 tylko 16 ton. To samo dotyczy kakao, herbaty, bawełny, miedzi, cyny i innych surowców, należących do podstawowych towarów eksportowanych przez państwa mniej rozwinięte gospodarczo. To głównie wskutek niekorzystnych warunków wymiany handlowej, na które kraje Trzeciego Świata nie mają prawie żadnego wpływu, ich dług w roku 1987 urósł do kolosalnej sumy biliona dolarów. Stał się dla nich kamieniem młyńskim u szyi i poważnie utrudnia uzdrowienie gospodarki, a nawet zagraża stabilności niektórych rządów.

      W gazecie The New York Times napisano: „Jedyną wspólną cechą wszystkich państw Ameryki Łacińskiej są długi (...). Rządy uważają je za przyczynę spadku swej popularności oraz za zasadniczą niewiadomą, od której zależy ich najbliższa przyszłość”.

      [Mapa na stronie 7]

      [Patrz publikacja]

      Wskaźnik inflacji na świecie w latach 1980-1985

      (według El Mundo en Cifras z czasopisma The Economist)

      ■ 0 do 15%

      ■ 15% do 30%

      ■ 30% do 100%

      ■ ponad 100%

      ■ brak danych

  • Czy można się spodziewać uzdrowienia gospodarki?
    Przebudźcie się! — 1989 | 8 października
    • Czy można się spodziewać uzdrowienia gospodarki?

      Za panowania króla Francji Ludwika XVI królowa Maria Antonina podobno zapytała kiedyś ministra skarbu: „Co ma pan zamiar zrobić w związku z deficytem, Monsieur le Ministre?” Odpowiedział krótko: „Nic, Pani. To zbyt poważna sprawa”.

      CZASY wprawdzie się zmieniły, ale ów pogląd chyba pozostał aktualny. Mężowie stanu i ekonomiści biadają nad olbrzymimi długami międzynarodowymi, niepokojącym brakiem równowagi gospodarczej między krajami bogatymi a biednymi oraz skrajną nędzą trapiącą tyle państw. Mimo to nic lub prawie nic się w tej sprawie nie robi — jest zbyt poważna. Czy to rozsądne z ekonomicznego punktu widzenia?

      Słowo „ekonomia” pochodzi z greckiego wyrazu oikonomos, co znaczy: gospodarz, zarządca domu. Ekonomia światowa to w zasadzie umiejętność gospodarowania wielkim „domem” — naszym światem. Czy jest dobrze zarządzany?

      Dla unaocznienia wyobraźmy sobie ziemię jako osiedle, a poszczególne narody jako rodziny. Jeden z najbogatszych mieszkańców jest rozrzutny i ma długi prawie u wszystkich sąsiadów, ponieważ jednak jest najlepszym klientem, wierzyciele nie nalegają na ich zwrot. Niektóre biedniejsze rodziny są tak mocno zadłużone, że muszą pożyczać pieniądze, aby zapłacić wysokie odsetki od kredytów. Tymczasem ojciec najuboższej rodziny wyprawia wystawną ucztę dla siebie i przyjaciół, chociaż kilkoro dzieci przymiera głodem.

      Zamożne rodziny jedzą do syta, a nawet wyrzucają sporo żywności do kubłów na śmieci. Wydają więcej pieniędzy na swe ulubione zwierzęta niż biedniejsi na dzieci. Od czasu do czasu organizują wspólne zebrania, aby omówić problemy tego rejonu, ale nic konkretnego się nie robi. Między rodzinami bogatymi a ubogimi rośnie napięcie. W gospodarowaniu na tym osiedlu najwyraźniej tkwi jakiś zasadniczy błąd.

      Zarządca gospodarki światowej

      Dobre zarządzanie jest nierozerwalnie związane z moralnością. Jak się przekonaliśmy, samolubstwo i chciwość narodów, koncernów oraz poszczególnych osób w niemałej mierze przyczynia się do wzrostu kosztów utrzymania, zwłaszcza w krajach ubogich. Niesprawiedliwość ekonomiczna jest w gruncie rzeczy tylko jedną z wielu wad obecnego niesprawiedliwego systemu rzeczy.

      Przyznać trzeba, że niełatwo rozwiązać te problemy. Są zbyt ogromne, żeby mógł się z nimi uporać pojedynczy kraj, a nie ma żadnej międzynarodowej instytucji, która by dysponowała niezbędną do tego władzą. W dodatku politycznym przywódcom świata zarzuca się brak dobrej woli w tej kwestii.

      Historia mówi jednak o władcy, któremu bardzo leżało na sercu ulżenie doli najuboższych. Ustanowił nawet specjalne prawa służące ich ochronie i zaspokajaniu potrzeb.

      Chodzi o władcę, który jakieś 3500 lat temu wyzwolił Izraelitów z Egiptu i w cudowny sposób karmił ich manną podczas 40-letniej wędrówki po pustyni. Ten niewidzialny król zadbał o to, by każdy miał co jeść (Wyjścia 16:18; por. 2 Koryntian 8:15).

      Później, gdy Izraelici weszli do Ziemi Obiecanej, prawa Boże chroniły będących w potrzebie. Kto popadł w niedostatek, mógł zaciągnąć bezprocentową pożyczkę. Ubogim pozwalano zbierać pokłosie na polach oraz resztki owoców i winogron w sadach i winnicach, których właściciele mieli obowiązek pozostawiać coś z myślą o potrzebujących. Prócz tego Bóg nakazał zamożniejszym Izraelitom ‛otwierać szczodrze rękę ubogiemu w ich ziemi’ (Powtórzonego Prawa 15:7-11, Biblia Tysiąclecia, wyd. II).

      Bóg zarządzał domem Izraelitów w taki sposób, że gdyby wszyscy posłusznie przestrzegali Jego wskazówek, cały naród zaznawałby pomyślności. Za przykładem Boga mieli iść Jego przedstawiciele, tacy jak król Salomon, o którym psalmista napisał: „Otoczy opieką uciśnionych z ludu, ratować będzie dzieci ubogich (...) Wyzwoli bowiem wołającego biedaka i ubogiego, i bezbronnego. Zmiłuje się nad nędzarzem i biedakiem (...), a krew ich cenna będzie w Jego oczach” (Psalm 72:4, 12-14, BT).

      Niemniej Bóg przepowiedział w swoim Słowie szerzenie się drożyzny. Dokuczliwe warunki gospodarcze, które miały w końcu zapanować, Biblia opisuje słowami: „Całodzienny zarobek za bochenek chleba” (Objawienie 6:6, Weymouth, wydanie V). Tak właśnie wygląda dziś sytuacja wielu biednych ludzi na całym świecie. Zapłata za cały dzień pracy nie wystarcza im nawet na jeden skromny posiłek.

      Prawdziwe uzdrowienie gospodarki bliskie

      Istnieje tylko jedno wyjście z opłakanego położenia, w jakim się znalazł świat. Wskazał na nie laureat Nagrody Nobla, Willy Brandt, oświadczając: „Musimy sobie coraz wyraźniej uświadamiać, że kraje biedne i bogate (...) wspólnie zainteresowane są przeżyciem, oraz że problemy uda się rozwiązać tylko dzięki dalekowzroczności i uwzględnianiu potrzeb całego świata”.

      Dalekowzroczność i uwzględnianie potrzeb całego świata — to właśnie cechuje Boga. W przeciwieństwie do ludzkich przywódców On nie tylko chce, ale też potrafi uzdrowić gospodarkę światową.

      W proroctwie, które zapowiedziało trudności ekonomiczne, Bóg wspomina również o ustanowieniu władcy, który ma im zaradzić. Przedstawiono go jako zwycięskiego jeźdźca na „białym” koniu. Jest nim sam Jezus Chrystus, który już wkrótce ‛zwycięży’, żeby Królestwo Boże rozciągnęło swoje rządy nad całą ludzkością. Bóg za pośrednictwem Królestwa pod rządami Jezusa Chrystusa rozwiąże wszystkie problemy, włącznie z szalejącą drożyzną (Objawienie 6:2; por. Daniela 2:44).

      Poddanym tego Królestwa, nazwanego w proroctwie Izajasza „nowymi niebiosami”, Bóg obiecuje: „Nie będą się trudzić na próżno ani płodzić dzieci na zgubę”. „Oto moi słudzy jeść będą, (...) pić będą, (...) weselić się będą” (Izajasza 65:13, 14, 17, 23, BT).

      Ze słów tych mogą czerpać otuchę miliony ludzi, którzy się dziś daremnie trudzą. W utworzonym przez Boga nowym świecie ich dzieci nie będą cierpieć nędzy. Zamartwianie się drożyzną ustąpi miejsca radości życia.

      Gdyby ktoś uważał te obietnice za zwykłą utopię, niechby przy najbliższej sposobności porozmawiał o nich ze Świadkami Jehowy. Chętnie wykażą oni na podstawie Pisma Świętego, dlaczego można ufać, że Bóg rozwiąże problem szalejącej drożyzny.

      [Ilustracja na stronie 10]

      W Bożym nowym świecie nie będzie głodujących ani biednych

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij