-
Strona 2Przebudźcie się! — 1989 | 8 maja
-
-
Strona 2
Dlaczego religia tak często dzieli, wznieca nienawiść i popiera wojny? Dlaczego wywołuje tyle sporów? Czy to się nigdy nie zmieni? Począwszy od niniejszego wydania „Przebudźcie się!” zagłębimy się w rozważaniach nad religią i jej przyszłością, która okaże się brzemienna w skutki dla każdego żyjącego dziś człowieka, nie wyłączając Ciebie, Drogi Czytelniku. Rozważania te będą się ciągnąć w kilkunastu kolejnych numerach tego czasopisma.
-
-
Religia wzięta pod lupęPrzebudźcie się! — 1989 | 8 maja
-
-
Religia wzięta pod lupę
W ODPOWIEDZI na pytanie o pogląd na religię niejeden człowiek przyznaje rację Wolterowi, który nazwał ją „matką fanatyzmu i niezgody, (...) wrogiem ludzkości”. Drudzy, podobnie jak siedemnastowieczny duchowny anglikański Robert Burton, mówią obojętnie: „Wszystkie religie są równie prawdziwe”.
Ten i ów może też podzielać przekonanie osoby, która według opisu osiemnastowiecznego pisarza francuskiego Josepha Jouberta „znajduje w niej [religii] radość i obowiązek”.
Religia powierzchowna
Człowiek, który rzeczywiście „znajduje w niej radość i obowiązek”, ma dziś powody do niepokoju. Nawet w krajach religijnych wielu nie bardzo wie, w co ma wierzyć; religia nie wywiera większego wpływu na ich życie codzienne. Ze statystyk wynika, że na niektórych terenach coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. Na przykład w Republice Federalnej Niemiec z ogólnej liczby 26,3 miliona katolików bywa na mszy zaledwie 6,8 miliona. Nic więc dziwnego, że katoliccy duchowni uważają RFN za „kraj chrześcijański jeszcze tylko w najpłytszym znaczeniu tego słowa”.
W wydanej w roku 1982 World Christian Encyclopedia czytamy: „Nie tylko chrześcijaństwo chyli się ku upadkowi; zjawisko to można zaobserwować we wszystkich religiach”.
Po co przypominać historię religii?
Jak w tej sytuacji rysuje się przyszłość religii? Spróbujemy na to odpowiedzieć w serii 24 artykułów, które się ukażą w tym czasopiśmie. Przypomnienie przeszłości religii, od samego początku do czasów nowożytnych, pozwoli nam znaleźć w tych artykułach zwięzły, a mimo to wszechstronny opis jej dziejów. Rzut oka w „lusterko wsteczne” historii pozwoli nam uzyskać wgląd w przyszłość religii zgodnie z dobrze znaną zasadą: co się posieje, to trzeba zbierać.
Nie warto pochopnie twierdzić: „Co mnie tam obchodzi historia religii!” Teraźniejszość wynika z przeszłości i bez względu na to, czy ktoś jest wierzący, czy nie, historia religii — bezpośrednio lub pośrednio — na niego oddziałuje.
Nawet ten, kto przeczy istnieniu Boga, w gruncie rzeczy wyznaje jakąś religię. Jak to rozumieć? Zamiast Boga obiera sobie inny obiekt kultu. J.M. Barrie, szkocki pisarz z początku XX wieku, wyraził to następująco: „Religią jest dla człowieka wszystko, co go najbardziej interesuje”.
Pojęcie religii przyjęte w tym czasopiśmie oznacza formę wielbienia, na którą składają się postawy religijne, wierzenia i praktyki zaaprobowane przez jednostkę lub organizację. Zazwyczaj jest to związane z wiarą w Boga lub wielu bogów albo z oddawaniem czci ludziom, przedmiotom, pragnieniom czy jakimś siłom.
Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy odniosą pożytek z lektury serii artykułów „Przyszłość religii w świetle jej przeszłości”. Ponieważ religia od dawien dawna jest źródłem różnych konfliktów, więc najlepiej będzie zacząć od tematu „Rozłam religijny — jak do niego doszło”.
-
-
Część 1: 4026-2370 p.n.e. Rozłam religijny — jak do niego doszłoPrzebudźcie się! — 1989 | 8 maja
-
-
Przyszłość religii w świetle jej przeszłości
Część 1: 4026-2370 p.n.e.
Rozłam religijny — jak do niego doszło
„Człowiek jest z natury stworzeniem religijnym” (Edmund Burke, osiemnastowieczny polityk irlandzki)
LUDZIE odczuwają instynktowną potrzebę oddawania czci. W The New Encyclopædia Britannica czytamy: „Jak stwierdzili uczeni, dotąd nigdzie nie było ludu, który by w jakimś sensie nie był religijny”. Nic więc dziwnego, że już na samym początku dziejów ludzkości mężczyzna i kobieta oddawali cześć swemu Stwórcy. Uznawali Go za Autorytet i oczekiwali, że pokieruje nimi udzielając im rad. A zatem, praktycznie biorąc, religia pojawiła się na ziemi z chwilą stworzenia Adama. Według chronologii biblijnej nastąpiło to w roku 4026 p.n.e.
Niektórzy mogą mieć zastrzeżenia przeciw używaniu wyrażenia „stworzenie Adama”. Jednakże nie dowiedziona teoria ewolucji doznaje ostatnio dotkliwych porażek, i to nawet ze strony swych zwolenników. Więcej informacji na ten temat można znaleźć w wydanej przez Towarzystwo Strażnica książce Life—How Did It Get Here? By Evolution or by Creation? (Jak powstało życie? Przez ewolucję czy przez stwarzanie?).
Dzisiaj — jeśli chce się być w zgodzie z faktami — nie sposób już twierdzić, że to, co Biblia mówi o wspólnym pochodzeniu rodzaju ludzkiego, jest nienaukowe. Według pewnego artykułu zamieszczonego w ubiegłorocznym wydaniu czasopisma Newsweek genetycy przyznają, że dzisiejsi ludzie pochodzą od jednej matki. Przytoczono tam następującą wypowiedź paleontologa z Harvardu S.J. Goulda: „Niezależnie od różnic w wyglądzie wszyscy ludzie należą w gruncie rzeczy do jednej całości, która pojawiła się bardzo niedawno w jednym miejscu”. Gould dodaje: „Istnieje coś w rodzaju biologicznego pokrewieństwa, które jest znacznie bliższe, niż nam się zdawało”.
Przemawia to na korzyść dokładności Biblii. Nie ma więc powodu, aby wątpić w jej wyjaśnienie, jak doszło do konfliktu religijnego.
Jak z jednej religii powstały dwie
Jak podano w The Encyclopedia of Religion, prawie we wszystkich znanych religiach spotykamy pewne wierzenia, które wprawdzie różnią się w szczegółach, niemniej są uderzająco do siebie podobne. Na przykład religie te uczą, że człowiek utracił łaskę, jaką pierwotnie cieszył się u Boga, że śmierć jest czymś nienaturalnym i że odzyskanie łaski Bożej wymaga złożenia ofiary. Stanowi to przekonywający dowód pośredni, iż wszystkie dzisiejsze religie miały wspólny początek.
Biblia wyjaśnia to dokładniej. Dowiadujemy się z niej, że pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta odrzucili kierownictwo Boże i zaczęli szukać rad i wskazówek gdzie indziej. Choć najprawdopodobniej nie zdawali sobie sprawy z istnienia Szatana i jego buntu przeciwko Bogu, to jednak obrali drogę niezależności i woleli usłuchać stworzenia reprezentowanego przez węża niż Stwórcy. Biblia wyjawiła później, że za wprowadzającym w błąd wężem krył się Szatan (Rodzaju 2:16 do 3:24; Objawienie 12:9).
Tak więc człowiek odrzucił władzę teokratyczną i ustanowił własne mierniki dobra i zła. Swoim niezależnym działaniem Adam i Ewa dali ludzkości początek, który miał doprowadzić do powstania wielu różnych religii, tworzących fałszywy kult w przeciwieństwie do prawdziwego, którego w całych dziejach trzymali się wierni świadkowie na rzecz Jehowy. Obiektem fałszywego wielbienia jest bezpośrednio lub pośrednio wielki Przeciwnik, Szatan. Apostoł Paweł mógł więc napisać: „Co narody ofiarują, to ofiarują demonom, a nie Bogu; i nie chcę, żebyście się stali współuczestnikami demonów”. Podkreślił też, że istnieją tylko dwie formy wielbienia, powiedział bowiem: „Nie możecie pić kielicha Jehowy i kielicha demonów; nie możecie uczestniczyć przy ‛stole Jehowy’ i stole demonów” (1 Koryntian 10:20, 21).
A zatem bunt Adama stał się podwaliną drugiej formy oddawania czci, w której stworzenie jest ważniejsze od Stwórcy. A rzeczywistym inicjatorem tej odmiennej religii był samozwańczy nowy „bóg”, Szatan Diabeł (2 Koryntian 4:4; 1 Jana 5:19).
Pierwsi dwaj synowie Adama i Ewy, Kain i Abel, składali Stwórcy ofiary, co wskazuje, że obaj byli religijni. Dalszy rozwój wydarzeń świadczy jednak o braku jedności religijnej między nimi. Uwidoczniło się to po upływie niespełna 130 lat dziejów ludzkości, gdy Stwórca przyjął ofiarę złożoną przez Abla, a odrzucił ofiarę Kaina. Bóg najwyraźniej nie zamierzał akceptować każdej prywatnej religii. Wtedy Kain rozgniewał się i zamordował swego brata (Rodzaju 4:1-12; 1 Jana 3:12).
Po raz pierwszy w historii nienawiść religijna doprowadziła do splamienia ziemi niewinną krwią. Nie miał to jednak być pierwszy i ostatni wypadek tego rodzaju. Pewien współczesny felietonista napisał, że „chyba co najmniej połowa wojen toczących się dziś na całym świecie albo są wojnami czysto religijnymi, albo mają jakiś związek ze sporami religijnymi”.
Za czasów Enosza, bratanka Kaina i Abla, „przystąpiono do wzywania imienia Jehowy” (Rodzaju 4:26). Ponieważ podyktowane wiarą wzywanie imienia Bożego zapoczątkował już wcześniej Abel, więc owo późniejsze „wzywanie imienia Jehowy” należy rozumieć tak, że zaczęto używać tego imienia w sposób bluźnierczy albo uwłaczający. Był to oczywisty przejaw obłudy religijnej.
W Targumie Jerozolimskim (czyli parafrazie) czytamy: „To właśnie za dni tego pokolenia ludzie zaczęli błądzić, czynić sobie bożki i nazywać je od imienia prawdziwego Boga”. Od tej pory religię fałszywą zawsze cechowało bałwochwalstwo idące w parze z roszczeniem pretensji do reprezentowania Boga.
W Liście Judy 14, 15 czytamy o proroctwie wiernego Henocha dotyczącym bałwochwalców, którzy żyli w owym pierwszym tysiącleciu. Juda napisał: „Oto Jehowa przyszedł ze swymi świętymi miriadami, aby nad wszystkimi dokonać sądu i aby udowodnić wszystkim bezbożnym winę wszystkich ich bezbożnych uczynków, które bezbożnie popełniali, oraz wszystkich okropności, które przeciw Niemu wypowiadali bezbożni grzesznicy”. Proroctwo to spełniło się w drugim tysiącleciu dziejów ludzkości, gdy się już rozpanoszyła religia fałszywa. Jest możliwe, że w tej bezbożności posuwano się nawet do oddawania czci aniołom, którzy wbrew woli Bożej zmaterializowali się na ziemi i wzięli sobie za żony „córki ludzkie”. Z tych związków powstał ród mieszańców — „dawnych mocarzy, mężów sławnych” (Rodzaju 6:4).
Natomiast „Noe znalazł łaskę w oczach Jehowy”, ponieważ „chodził z prawdziwym Bogiem” (Rodzaju 6:8, 9). On i jego rodzina, razem ośmioro wyznawców religii prawdziwej, stanowili w porównaniu z liczbą niegodziwców niewątpliwą mniejszość. Z powodu dominacji religii fałszywej i jej zwolenników „na ziemi pełno było zła człowieczego” i „ziemia została napełniona przemocą” (Rodzaju 6:5, 11). Bóg postanowił zesłać potop, aby wytracić wyznawców religii fałszywej. Dzięki ochronie Bożej przeżył tylko Noe z członkami swej rodziny, co skłoniło ich potem do ‛zbudowania ołtarza dla Jehowy’, żeby w ten sposób dać wyraz prawdziwemu wielbieniu (Rodzaju 8:20). Potop wyraźnie pokazał, który z dwóch systemów religijnych istniejących za czasów Noego był prawdziwy, a który fałszywy.
Powyższe opiera się na założeniu, że sprawozdanie biblijne jest dokładne. Niemniej oprócz argumentów przytoczonych na wstępie tego artykułu warto też wziąć pod uwagę dowody przedstawione obok i zatytułowane: „Czy potop rzeczywiście był na całej ziemi?”
Przyszłość religii a twoja przyszłość
Poznanie przeszłości religii jest niezwykle istotne, bo w zasadzie istnieją tylko dwa rodzaje religii: jedna, która się podoba Stwórcy człowieka, i druga, która w Jego oczach jest nie do przyjęcia. Sam rozsądek podpowiada, że kto chce cieszyć się uznaniem Boga, musi podzielać Jego pogląd na religię. Nie wolno przy tym zapominać, że odnosi się to do każdego z nas, ponieważ „człowiek jest z natury stworzeniem religijnym”.
Prześledźmy przeszłość religii bez uprzedzeń i w sposób przystępny. Gdy wypadnie bliżej zbadać określoną religię, zastanówmy się, czy jej nauki są zrozumiałe, jasne i logiczne. Co osiągnęła? Czy przybliża swoich wyznawców do Stwórcy, przypominając im o konieczności przestrzegania Jego przykazań, czy raczej pozwala ustanawiać własne mierniki? Czy uczy pokładać ufność w Bogu, że On rozwiąże problemy światowe? A może zwodzi, każąc wierzyć, że uda się tego dokonać środkami politycznymi? Czy sprzyja jedności i pokojowi wśród mieszkańców ziemi, czy wprost przeciwnie, wywołuje rozłamy i podżega do wojen?
Takie i jeszcze inne pytania pomogą nam rozpoznać jedną religię, którą pierwotnie ustanowił Stwórca człowieka, oraz wiele jej namiastek, utworzonych przez Jego przeciwnika.
Czy religia jest współodpowiedzialna za obecny upadek moralny? Sprawę tę omówiono zwięźle w następnym artykule.
[Ramka na stronie 7]
Czy potop rzeczywiście był na całej ziemi?
„Nie można twierdzić, że nastanie potopu opisanego w Księdze Rodzaju było w nowszych czasach geologicznych wydarzeniem nieprawdopodobnym, bo całkiem naturalnie pasuje do tego okresu (...). Prawdopodobieństwo tak nagłej i gwałtownej zmiany właśnie wtedy było największe” (The Flood Reconsidered).
„Dzięki odkryciom archeologicznym mamy też inne wersje [biblijnej] relacji o potopie (...) Podobieństwa zachodzące między nimi są o wiele bardziej godne uwagi niż różnice” (Digging Up the Bible Lands).
„Wyobrażenie o powszechnym kataklizmie, podczas którego ziemię zalała czy zatopiła woda, można spotkać nieomal we wszystkich mitologiach świata (...). Według mitologii Inków potop został zesłany przez ich najwyższego boga Wirakoczę, który był niezadowolony z pierwszych ludzi i postanowił ich zniszczyć” (Funk and Wagnalls Standard Dictionary of Folklore, Mythology and Legend).
„Jeszcze większe podobieństwo zachodzi między relacją z Księgi Rodzaju a babilońskim poematem, którego bohater ma na imię Gilgamesz. (...) Najprawdopodobniej epos ten powstał na początku drugiego tysiąclecia. (...) [Tabliczka gliniana XI] jest prawie nietknięta, czemu zawdzięczamy najpełniejszą wersję opowieści o potopie, zapisanej pismem klinowym” (Encyclopædia Judaica).
„Podobnie jak u Hebrajczyków, Babilończyków, Greków, Skandynawów i innych ludów Starego Świata, podania o potopie zachowały się u wielu plemion indiańskich w Ameryce Północnej i Południowej. (...) ‛Gdy przybyli pierwsi misjonarze’ (...), napisał w roku 1878 Wielebny Myron Eells, ‛stwierdzili, że tamtejsi Indianie mają własne podania o potopie, według których pewien mężczyzna z żoną uratował się na tratwie’” (Indian Legends of the Pacific Northwest).
-
-
„Religia jest współodpowiedzialna za nasz głęboki upadek moralny”Przebudźcie się! — 1989 | 8 maja
-
-
„Religia jest współodpowiedzialna za nasz głęboki upadek moralny”
JUŻ SAM ten nagłówek w gazecie El Heraldo, wydawanej w Barranquilla (Kolumbia), był szokujący. A gdy się do tego weźmie pod uwagę, że jest to wypowiedź katolickiego duchownego, jezuity Alberto Múnera, doktora teologii na Gregorianum, papieskim uniwersytecie w Rzymie, staje się on jeszcze bardziej wymowny. Chodziło mu o rozkład moralny w Kolumbii.
Oto, co napisał: „Kolumbia to kraj katolicki. Nie sposób zaprzeczyć, że religia jest współodpowiedzialna za nasz głęboki upadek moralny. Jako teolog zadaję sobie pytanie: Co się dzieje z naszą religią katolicką, że chyba już nie stać ją na to, aby zadbać o utrzymanie odpowiedniego poziomu moralnego społeczeństwa albo pomóc mu poradzić sobie z przemianami, które niesie ze sobą nowa epoka, i przejść do działania w nowych warunkach bez rozpadu całej struktury społecznej?”
Po wyszczególnieniu dowodów upadku politycznego i moralnego, jak handel narkotykami, zabójstwa na tle politycznym i rozboje, A. Múnera zapytał: „Kto to robi? Muzułmanie, buddyści (...) niewierzący? Czy nie są to raczej ludzie, których widzimy na nabożeństwach, jak pobożnie przyjmują komunię i modlą się do naszego Pana o powodzenie w swoich przedsięwzięciach?”
Jezus i jego uczniowie podkreślali z naciskiem, że świadectwem prawdziwego chrystianizmu jest chrześcijańskie postępowanie, a nie udział w ceremoniach. Jezus powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (Jana 13:35, Biblia Tysiąclecia). Czy można mówić o miłości, gdy katolik nienawidzi lub nawet zabija swego bliźniego albo gdy się dopuszcza rozboju, kradnie, gwałci, kłamie bądź handluje narkotykami? Czy to, że Kościół nic nie robi, by usunąć ze swych szeregów takie na wskroś niemoralne elementy, można uznać za oznakę miłości chrześcijańskiej? A przecież nieraz honoruje się bogatych przestępców okazałymi pogrzebami lub innymi ceremoniami religijnymi.
W przeciwieństwie do tego pierwotny zbór chrześcijański surowo karcił nie okazujących skruchy grzeszników, winnych poważnego wykroczenia. Apostoł Paweł tak się wypowiedział na ten temat: „Pisałem wam (...) byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku”. Tymczasem rzadko się słyszy, żeby kogoś ekskomunikowano z innego powodu niż szerzenie poglądów ateistycznych i herezji (1 Koryntian 5:9-11; 6:9-11, BT).
Zamiast się odpowiednio zająć wychowaniem biblijnym i kształtowaniem nowej osobowości chrześcijańskiej, Kościół katolicki od wieków zadowala się przykładaniem wagi do odmawiania różańca, chodzenia na mszę i do spowiedzi (Efezjan 4:17-24). Owocem tego jest dzisiejszy upadek moralności i słabnące zainteresowanie sprawami Kościoła. Jezuita Alberto Múnera tak się wypowiedział o stanie Kościoła katolickiego w Kolumbii: „Oczywiście z taką religią nie zdołamy się uporać z codziennymi problemami. Chrześcijaństwo zdaje się podupadać (...) głównie dlatego, że dzisiaj [katolicy] już chyba pod żadnym względem nie są chrześcijanami”.
Oczywiście obecny rozkład moralny jest widoczny wśród wyznawców wszystkich religii. Wielu takich, którzy w kościele biorą ślub i chrzczą dzieci oraz życzą sobie, żeby duchowny prowadził ich pogrzeb, stale kłamią, kradną, cudzołożą i oszukują, i nie są za to pociągani do odpowiedzialności. Nawet sporo osób skazanych za różne przestępstwa przyznaje się do jakiejś religii — są na przykład katolikami, protestantami czy żydami. Ich czyny świadczą jednak o tym, że religia nie zdołała ukształtować w nich nowej osobowości. Winę za to może ponosić zarówno sam przestępca, jak i jego religia, która nie potrafiła wpłynąć na jego sposób myślenia i postępowania. Gdy się bardziej ceni ilość niż jakość, również religia na tym cierpi.
Jest tak, jak o „dniach ostatnich” prorokował apostoł Paweł: „Ludzie bowiem (...) będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń” (2 Tymoteusza 3:1-5, BT).
Religia po potopie
Edmond i Jules de Goncourt, współpracujący ze sobą dziewiętnastowieczni pisarze francuscy, napisali: „Jeżeli Bóg istnieje, to z pewnością ateizm mniej go obraża niż religia”. I rzeczywiście, religia fałszywa obraża Stwórcę człowieka. Zniszczeniem jej w potopie w roku 2370 p.n.e. Bóg dał dowód, że nie pozwoli, by Go znieważano bez końca.
Ta podstawowa prawda nic się nie zmieniła pomimo ponownego pojawienia się religii fałszywej. Po potopie miała ona przybrać różne konkretne formy i w ciągu stuleci rozprzestrzenić się na całą ziemię. Miało się to w końcu odbić na każdym człowieku. Zostanie to wyjaśnione w następnym wydaniu tego czasopisma w artykule „Łowca i wieża a Ty”.
[Ilustracja na stronie 9]
Religia często jest tylko czymś powierzchownym. Nie zapobiega nienawiści rasowej, przestępczości ani niemoralności
-