BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Strona 2
    Przebudźcie się! — 1990 | 8 czerwca
    • Strona 2

      Już od dawna ludzkość jest zafascynowana myślą o istnieniu życia poza Ziemią. Za pomocą różnych urządzeń podejmowano bezustanne próby nawiązania łączności z istotami żyjącymi w przestrzeni kosmicznej: począwszy od prostych przyrządów elektrycznych zastosowanych w roku 1899 (po prawej) poprzez olbrzymie radioteleskopy (u dołu), użyte po raz pierwszy w roku 1957, do sond kosmicznych takich jak Viking (po lewej) wystrzelony w roku 1976.

      [Prawa własności do ilustracji, strona 2]

      Według zdjęcia NASA

  • Czy tam ktoś jest?
    Przebudźcie się! — 1990 | 8 czerwca
    • Czy tam ktoś jest?

      PEWIEN mieszkaniec stanu Massachusetts w USA ma za zadanie codziennie sprawdzać, czy nie dotarły jakieś wiadomości. Mija dzień po dniu, a tu nic nie nadchodzi. I tak już od lat. On jednak wciąż regularnie sprawdza i za każdym razem się rozczarowuje. Czyżby był aż tak mało znany? A może jego urządzenie rejestrujące nie działa?

      Ani jedno, ani drugie. Aparatura, którą kontroluje, nie jest podłączona do linii telefonicznej. Chodzi o komputer współpracujący z radioteleskopem — ogromnym elektronicznym uchem wycelowanym poza naszą planetę w głąb przestrzeni kosmicznej. Człowiek ten pomaga zespołowi uczonych poszukujących wśród gwiazd wiadomości od inteligentnych istot pozaziemskich.

      Badania takie prowadzi się już od 30 lat. Poszukiwania dowodów istnienia rozumnych stworzeń pozaziemskich za pomocą radioteleskopu zapoczątkował astronom Frank Drake w 1960 roku. Od tej pory ludzie stale nadsłuchują sygnałów z kosmosu. Do dziś podjęto już mniej więcej 50 podobnych przedsięwzięć zakrojonych na wielką skalę.

      Na całej ziemi wprowadzono do akcji radioteleskopy — we Francji, RFN, Holandii, Australii, Związku Radzieckim, Argentynie, USA i Kanadzie. Ktoś powiedział: „Program SETI [skrótowiec utworzony od angielskiej nazwy Search for Extraterrestrial Intelligence — Poszukiwania rozumnych istot pozaziemskich] nabiera charakteru międzynarodowego, tak jak sama przestrzeń kosmiczna”. Pewne sympozjum na ten temat przyciągnęło około 150 naukowców z 18 krajów ze wszystkich pięciu kontynentów.

      Jednakże realizacja najbardziej ambitnego projektu w ramach SETI ma się zacząć w roku 1992. NASA, amerykański Państwowy Urząd Lotnictwa i Astronautyki, planuje zastosować nowe urządzenie o dużej mocy, które umożliwi jednoczesny nasłuch na milionach częstotliwości radiowych. Poszukiwania mają kosztować jakieś 90 milionów dolarów i trwać 10 lat. Będą miały zakres około 10 miliardów razy większy od wszystkich poprzednich badań razem wziętych.

      Ludzie obserwujący bezkresny Wszechświat pytają: „Czy tam ktoś jest?” Ale do uzyskania odpowiedzi potrzeba czegoś więcej niż najnowocześniejszego sprzętu technicznego. Pytanie to pod niejednym względem ma wydźwięk religijny. Szukaniem odpowiedzi człowiek daje wyraz swym najśmielszym nadziejom na położenie kresu wojnom, przezwyciężenie chorób, a może nawet na osiągnięcie nieśmiertelności. Gra idzie więc o wysoką stawkę. Ale jak bliscy jesteśmy wyjaśnienia tej kwestii po wiekach rozmyślań i dziesięcioleciach poszukiwań?

  • Istoty pozaziemskie — odwieczne marzenie
    Przebudźcie się! — 1990 | 8 czerwca
    • Istoty pozaziemskie — odwieczne marzenie

      ISTOT pozaziemskich nie wymyślili współcześni autorzy książek fantastyczno-naukowych. Jakieś 2300 lat temu filozof grecki Metrodor nauczał, że pogląd, jakoby we Wszechświecie była tylko jedna zamieszkana planeta, jest równie niedorzeczny, jak twierdzenie, że na dużym polu wyrośnie tylko jeden kłos zboża. Lukrecjusz, poeta rzymski z I wieku p.n.e., napisał, iż „w różnych okolicach kosmosu są jeszcze inne światy i rozmaite rasy ludzkie”.

      Do nauki tej, zwanej wielością światów, chrześcijaństwo przez setki lat odnosiło się z niechęcią. Ale gdzieś od roku 1700 do początków naszego stulecia większość ludzi wykształconych — w tym niektórzy najsłynniejsi w dziejach uczeni — mocno wierzyła, że istnieje życie na innych planetach. W połowie XIX wieku pewien pedagog był nawet powszechnie atakowany za to, że ośmielił się opublikować rozprawę, w której zaprzecza tej doktrynie.

      Ludzie są skorzy do wierzenia w istoty pozaziemskie choćby na podstawie ledwie uchwytnych dowodów. W roku 1835 pewien dziennikarz doniósł o odkryciu przez astronomów życia na Księżycu. Napisał, że przez teleskop widać dziwne zwierzęta, egzotyczne rośliny, a także skrzydlate ludziki, unoszące się w powietrzu i wyraźnie gestykulujące. Nakład jego gazety od razu podskoczył. Nawet po zdemaskowaniu tego oszustwa wiele ludzi dalej wierzyło w tę bajeczkę.

      Optymistami byli również naukowcy. Pod koniec XIX wieku astronom Percival Lowell zaręczał, że na powierzchni Marsa dostrzegł skomplikowaną sieć kanałów. Sporządził szczegółową mapę i napisał książki o cywilizacji, która je zbudowała. Członkowie francuskiej Akademii Nauk byli tak pewni istnienia życia na tej planecie, że obiecali nagrodę temu, kto pierwszy skontaktuje się z istotami pozaziemskimi innymi niż Marsjanie.

      Niektórzy proponowali najdziwaczniejsze sposoby nawiązania łączności z pobliskimi światami — na przykład rozpalenie ogromnych ognisk na Saharze lub nadanie lasom na Syberii kształtu figur geometrycznych. W roku 1899 amerykański wynalazca wzniósł maszt zakończony miedzianą kulą i wysyłał potężne impulsy elektryczne jako znaki dla Marsjan. Ludziom dosłownie włosy stawały na głowach, światło widziano w promieniu 50 kilometrów, ale z Marsa nie nadchodziła żadna odpowiedź.

      Pełni nadziei

      Chociaż do poszukiwania życia na innych planetach wykorzystuje się dziś nowe osiągnięcia techniki, jedno się nie zmienia: naukowcy w dalszym ciągu są przeświadczeni, że nie jesteśmy sami w kosmosie. Astronom Otto Wöhrbach pisze na łamach niemieckiej gazety Nürnberger Nachrichten: „Nie ma chyba przyrodnika, który by nie odpowiedział twierdząco na pytanie: Czy istnieją pozaziemskie formy życia?” Gene Bylinsky, autor książki Life in Darwin’s Universe (Życie w darwinowskim Wszechświecie), wyraził to następująco: „Jeśli wierzyć radioastronomom, lada dzień poprzez niewyobrażalny bezmiar Wszechświata dotrze do nas sygnał z gwiazd, który zakończy nasze kosmiczne osamotnienie”.

      Dlaczego naukowcy są tak głęboko przekonani, że istnieje życie na innych planetach? Optymizmem napawa ich przede wszystkim ogromna ilość gwiazd — tylko w naszej Galaktyce są ich miliardy. Teraz zaczyna się snucie domysłów: Wokół niejednej gwiazdy na pewno krążą planety, a na niektórych musiało się rozwinąć życie. Idąc tym tokiem rozumowania, astronomowie przypuszczają, że w samej naszej Galaktyce istnieją tysiące, a nawet miliony cywilizacji.

      Jakie to ma znaczenie?

      Czy to nie wszystko jedno, czy istnieje życie poza Ziemią, czy też nie? Zdaniem uczonych każda odpowiedź wywarłaby przepotężny wpływ na rodzinę ludzką. Gdybyśmy się dowiedzieli, że jesteśmy sami we Wszechświecie — mówią — to nauczylibyśmy się cenić życie tutaj ze względu na jego wyjątkowość. Z drugiej strony, jak wnioskuje pewien poważany naukowiec, obce cywilizacje prawdopodobnie wyprzedziły nas w rozwoju o miliony lat i mogłyby się z nami podzielić swą olbrzymią mądrością. Mogłyby nas nauczyć, jak leczyć choroby i jak położyć kres skażeniu środowiska, wojnom i głodom. Mogłyby nam nawet pokazać, jak pokonać samą śmierć!

      Nigdy więcej chorób, wojny ani śmierci — czyż nie jest to zachwycająca nadzieja dla ludzi żyjących w naszych trudnych czasach? Niewątpliwie urzeka ona i ciebie. Ale zgodzisz się chyba, że lepiej wcale nie mieć nadziei niż polegać na mrzonkach. Dlatego warto sprawdzić, czy naukowcy opierają się na solidnych podstawach, gdy zapewniają, że Wszechświat jest pełen zamieszkanych planet.

      [Napis na stronie 5]

      Czy naukowcy opierają się na solidnych podstawach, gdy zapewniają, że Wszechświat jest pełen zamieszkanych planet?

  • Istoty pozaziemskie — gdzie są?
    Przebudźcie się! — 1990 | 8 czerwca
    • Istoty pozaziemskie — gdzie są?

      ZDANIEM autora publikacji popularnonaukowych Isaaca Asimova „pytanie to w pewnym sensie psuje szyki” tym, którzy wierzą w życie na innych planetach. Zadane po raz pierwszy w 1950 roku przez fizyka atomowego Enrico Fermiego stało się podstawą argumentacji, którą można by streścić następująco: Jeżeli na innych planetach naszej Galaktyki powstało rozumne życie, to obecnie powinno istnieć wiele cywilizacji wyprzedzających nas o miliony lat. Powinny one już od dawna podejmować podróże międzygwiezdne i zaludniać Galaktykę, kolonizując ją i badając według swego upodobania. Wobec tego gdzie są te istoty pozaziemskie?

      Chociaż ten „paradoks Fermiego” wyraźnie niepokoi niektórych naukowców zajmujących się programem SETI, często odpowiadają oni, że z podróżami międzygwiezdnymi wiążą się niesłychane trudności. Nawet gdyby statek kosmiczny poruszał się z prędkością światła, co i tak byłoby nie lada wyczynem, potrzebowałby 100 tysięcy lat na przemierzenie naszej Galaktyki. A przekroczenie tej prędkości uchodzi za niemożliwe.

      Książki i filmy fantastyczno-naukowe, w których pojazdy kosmiczne przemykają od jednej gwiazdy do drugiej w ciągu zaledwie kilku dni lub godzin, nie opierają się na nauce, tylko na fantazji. Odległości między gwiazdami są tak ogromne, że aż niewyobrażalne. Gdyby zbudować model naszej Galaktyki na tyle mały, żeby Słońce (które jest tak olbrzymie, iż mogłoby pomieścić miliony planet wielkości Ziemi) miało rozmiary pomarańczy, to przeciętna odległość między gwiazdami w tym modelu wynosiłaby jeszcze 1500 kilometrów.

      Z tego właśnie powodu naukowcy pracujący w ramach SETI tak bardzo liczą na radioteleskopy; uważają, że nawet gdyby wysoko rozwinięte cywilizacje nie odbywały podróży międzygwiezdnych, to jednak poszukiwałyby innych form życia za pomocą stosunkowo taniego i wygodnego środka, jakim są fale radiowe. Ale paradoks Fermiego wciąż nie daje im spokoju.

      Amerykański fizyk Freeman J. Dyson doszedł do wniosku, że jeśli w naszej Galaktyce istnieją wysoko rozwinięte cywilizacje, udowodnienie tego powinno być tak łatwe, jak znalezienie śladów cywilizacji technicznej na Manhattanie w Nowym Jorku. Galaktyka powinna wprost huczeć od obcych sygnałów i odgłosów gigantycznych przedsięwzięć inżynieryjnych. Tymczasem nic takiego nie wykryto. W pewnym artykule na ten temat powiedziano, że słowa „szukaliśmy, nie znaleźliśmy”, stały się jakby litanią odmawianą przez astronomów realizujących program SETI.

      Zaczynają się wątpliwości

      Wielu naukowców powoli pojmuje, że ich koledzy przyjęli w tej sprawie zbyt optymistyczne założenia. Ich zdaniem w naszej Galaktyce istnieje znacznie mniej wysoko rozwiniętych cywilizacji. Według niektórych jest tylko jedna — nasza. Inni twierdzą, że z matematycznego punktu widzenia i jedna to za dużo — nawet nas nie powinno tu być!

      Nietrudno zrozumieć powody tego sceptycyzmu. Można je streścić w dwóch pytaniach: Gdyby istniało życie poza Ziemią, to gdzie? I skąd by się tam wzięło?

      Na pierwsze pytanie ktoś mógłby odpowiedzieć: „Na innych planetach”. Ale w naszym Układzie Słonecznym tylko na jednej planecie panują warunki sprzyjające życiu. Chodzi o tę, na której żyjemy. A co z planetami obiegającymi miliardy innych gwiazd naszej Galaktyki? Czy niektóre nie mogłyby być kolebką życia? Trzeba powiedzieć, że naukowcy do dziś nie dostarczyli ostatecznego dowodu istnienia choćby jednej planety poza Układem Słonecznym. Dlaczego?

      Wykrycie planety jest niezmiernie trudne. Nie wysyła ona własnego światła, a ponieważ gwiazdy leżą daleko, więc odkrycie nawet ogromnej planety wielkości Jowisza można porównać z wypatrzeniem pyłku unoszącego się koło silnej żarówki odległej o wiele kilometrów.

      Jeżeli nawet takie planety rzeczywiście istnieją — a wskazują na to różne dowody pośrednie — nie oznacza to jeszcze, że krążą one akurat wokół odpowiedniej gwiazdy, w odpowiednim punkcie Galaktyki, w odpowiedniej odległości od gwiazdy ani że są odpowiedniej wielkości i mają odpowiedni skład, żeby mogły się nadawać do życia.

      Kruche podstawy

      Gdyby nawet istniało mnóstwo planet spełniających te trudne wymagania konieczne do podtrzymania życia, takiego jakie znamy, to pozostaje pytanie: Skąd by się ono tam wzięło? W ten sposób dochodzimy do samych podstaw wiary w istnienie życia na innych planetach, do teorii ewolucji.

      Wielu naukowcom wydaje się logiczne założenie, że skoro na naszej planecie życie mogło się rozwinąć z materii nieożywionej, to można przyjąć, iż na innych zdarzyło się to samo. Pewien autor napisał: „Wśród biologów panuje opinia, że życie pojawi się wszędzie tam, gdzie są sprzyjające warunki”. Tu jednak teoria ewolucji napotyka nieprzezwyciężoną trudność. Jej zwolennicy bowiem nie potrafią nawet wyjaśnić, jak powstało życie na naszej planecie.

      Uczeni Fred Hoyle i Chandra Wickramasinghe szacują, że prawdopodobieństwo przypadkowego powstania enzymów niezbędnych dla życia wynosi 1 do 10⁠40 000 (jedynka z 40 000 zer). A naukowcy Feinberg i Shapiro posuwają się jeszcze dalej. W książce Life Beyond Earth (Życie poza Ziemią) podają, że prawdopodobieństwo, iż niegdyś w bulionie pierwotnym powstały elementarne cegiełki życia, wynosi 1 do 10⁠1 000 000. Gdyby chcieć zapisać tę liczbę w pełnej postaci, czasopismo, które masz w ręku, musiałoby mieć sporo ponad 300 stron.

      Czy nie uważasz, że te astronomiczne liczby nie mieszczą się w głowie? Łatwiej zapamiętać słowo „niemożliwe” i jest ono równie trafne.a

      A jednak astronomowie poszukujący istot pozaziemskich beztrosko zakładają, że w całym Wszechświecie życie powstawało przez przypadek. W książce Life in Darwin’s Universe Gene Bylinsky snuje domysły, jakimi to rozmaitymi drogami mogła przebiegać ewolucja na innych planetach. Sugeruje, że rozumne ośmiornice, ludzie-torbacze i ludzie-nietoperze wykonujący instrumenty muzyczne wcale nie muszą być tworami wyobraźni. Sławni uczeni chwalą jego książkę. Ale inni, na przykład Feinberg i Shapiro, dostrzegają ogromne luki w takim rozumowaniu. Krytykują „słabość eksperymentalnych podstaw” teorii wyjaśniających początki życia na Ziemi. Zauważają jednak, że mimo to uczeni „wznoszą na tych podstawach wieże sięgające krańców Wszechświata”.

      Błędna religia

      Nasuwa się pytanie, dlaczego tylu naukowców przyjmuje za pewnik coś, co jest niemożliwe. Odpowiedź jest prosta i raczej niewesoła. Człowiek skłonny jest wierzyć w to, w co chce wierzyć, a uczeni — mimo zapewnień o obiektywizmie — nie są wolni od tej ludzkiej słabości.

      Hoyle i Wickramasinghe piszą, że „teoria, według której życie zostało ułożone przez jakiś rozum”, jest „bez porównania” bardziej prawdopodobna niż to, że powstało ono samorzutnie. „Prawdę mówiąc”, dodają, „ta teoria jest tak oczywista, że aż dziw bierze, dlaczego się jej powszechnie nie uznaje. Przyczyny są nie tyle naukowe, ile psychologiczne”. Wielu uczonych wzdraga się przed myśleniem o Stwórcy, chociaż przemawiają za tym dowody. Dlatego utworzyli sobie własną religię. Zdaniem wyżej cytowanych autorów darwinizm po prostu zastępuje słowo „Bóg” wyrazem „Natura”.

      A zatem w odpowiedzi na pytanie: „Czy tam ktoś jest?”, nauka najwyraźniej nie daje najmniejszych podstaw, by wierzyć w istnienie życia na innych planetach. Mijają lata, a gwiazdy wciąż milczą, toteż program SETI staje się coraz bardziej kłopotliwy dla naukowców wierzących w ewolucję. Jeżeli różne formy życia łatwo się rozwijają z materii nieożywionej, to dlaczego gdzieś z bezkresnego Wszechświata nie docierają do nas żadne wiadomości? Gdzie są te istoty pozaziemskie?

      Z drugiej strony, jeśli jest to pytanie z dziedziny religii, jak znaleźć na nie odpowiedź? Czy Bóg stworzył życie na innych planetach?

      [Przypis]

      a Reszta teorii ewolucji także budzi mnóstwo wątpliwości. Zobacz książkę Jak powstało życie? Przez ewolucję czy przez stwarzanie? wydaną przez Towarzystwo Strażnica.

      [Ramka na stronie 8]

      Przybysze z kosmosu?

      Wiele ludzi wierzy, że istoty pozaziemskie odwiedzają nas lub odwiedzały w przeszłości. Naukowcy na ogół unikają takich stwierdzeń; ich zdaniem we wszystkich wypadkach brak możliwych do sprawdzenia dowodów, a pojawienie się UFO, czyli nie zidentyfikowanego obiektu latającego, przeważnie daje się wytłumaczyć naturalnymi zjawiskami. Wyjaśnienia opowiadań o uprowadzeniu przez kosmitów skłonni są szukać w niezbadanych obszarach skomplikowanej natury ludzkiej bądź też w potrzebach psychicznych lub religijnych.

      Pewien autor książek fantastyczno-naukowych napisał: „Ludzie pragną zgłębić tę sprawę i uwierzyć w nią z nieomal religijną żarliwością. Dawniej mieliśmy bogów. Teraz chcielibyśmy doznawać uczucia, że nie jesteśmy sami, że chronią nas jakieś siły opiekuńcze”. Ponadto pewne przeżycia związane z UFO mają chyba więcej wspólnego z okultyzmem niż z nauką.

      Jednakże sporo uczonych na swój sposób wierzy w „przybyszy” z zewnątrz. Ponieważ ich zdaniem życie na Ziemi nie mogło powstać samorzutnie, więc sądzą, że musiało tu dotrzeć z przestrzeni pozaziemskiej. Według niektórych zasiali je kosmici, wysyłając rakiety z ładunkiem prymitywnych bakterii. Ktoś nawet sugerował, iż życie rozwinęło się samo ze śmieci, które pozostawili goście z kosmosu, jacy dawno, dawno temu odwiedzili naszą planetę. Pewni naukowcy wyciągają różne wnioski z faktu, że w przestrzeni kosmicznej dość powszechnie występują proste cząsteczki organiczne. Ale czy to wystarczający dowód na potwierdzenie przypadkowego powstania życia? Czy sam sklep z artykułami żelaznymi jest dowodem, że przez przypadek zbudował się tam samochód?

      [Ilustracja na stronie 7]

      Jeśli nawet istnieją inne planety nadające się do zamieszkania, to czy są jakieś dowody, że życie mogło na nich powstać przez przypadek?

  • Istoty pozaziemskie — odpowiedź
    Przebudźcie się! — 1990 | 8 czerwca
    • Istoty pozaziemskie — odpowiedź

      DNIA 17 lutego 1600 roku w Rzymie został publicznie spalony na stosie Giordano Bruno. Dlaczego? Kościołowi nie podobały się jego pisma, ponieważ między innymi uczył, że we Wszechświecie jest wiele zamieszkanych planet. Już w XI wieku Kościół uznał tę naukę o wielości światów za herezję. Głoszenie jej oznaczało śmierć. Bruno musiał więc zginąć.

      Do XIX wieku dyskusje o ewentualnym istnieniu życia na innych planetach toczyły się na płaszczyźnie religijnej. Przez całe stulecia duchowni oraz uczeni znajdujący się pod ich wpływem utrzymywali, że Ziemia jest środkiem Wszechświata, że został on stworzony w roku 4004 p.n.e. i tak dalej.

      Nic więc dziwnego, że sporo naukowców i innych ludzi lekceważy religię. W rezultacie wielu przestało również szanować Biblię, uważając ją za źródło wszystkich tych błędnych poglądów. Trudno sobie wyobrazić coś równie dalekiego od prawdy.

      Biblia nie rości pretensji do tego, że jest podręcznikiem naukowym. Ale gdy mówi o Wszechświecie lub porusza inny temat naukowy nigdy nie jest niedokładna. Na przykład Pismo Święte ani razu nie twierdzi, jakoby Ziemia wraz z człowiekiem na niej stanowiła środek Wszechświata. Przeciwnie, natchnieni pisarze Biblii wyraźnie wskazują, jak niewiele znaczymy w porównaniu z ogromnym kosmosem (Psalm 8:3, 4 [8:4, 5, Biblia warszawska]).a

      Czy zatem z Biblii wynika, że istnieje życie poza Ziemią?

      Biblia odpowiada

      Zgodnie z Biblią istoty pozaziemskie nie tylko istnieją, ale jest ich mnóstwo. Są bardziej skomplikowane, bardziej interesujące i bardziej wiarogodne niż wszystko, co wymyślili ewolucjoniści, pisarze popularnonaukowi i filmowcy. Przecież pochodzą one spoza Ziemi i jej atmosfery.

      Naukowcy powątpiewają, czy są jakieś formy życia, których wykrycie przekraczałoby nasze możliwości. Biblia zapewnia nas, że takie byty rzeczywiście istnieją. Nie są jednak dziełem ewolucji. Podobnie jak wszystko, co żyje we Wszechświecie, pochodzą od Źródła życia, Jehowy Boga. Jest On Istotą duchową i stworzył miriady innych istot duchowych różnego rodzaju: aniołów, cherubów i serafów, które w Jego złożonej organizacji niebiańskiej wykonują rozmaite prace i zadania (Psalm 104:4; Hebrajczyków 12:22; Objawienie 19:14).

      A co z życiem na innych planetach?

      Pewne wpływowe osobistości religijne twierdzą, że Bóg nie stworzyłby żadnego świata bez celu, więc wszystkie planety nadające się do życia muszą być zamieszkane. Czy tak uczy Biblia? Nie. Wynika z niej wyraźnie, że jest wysoce nieprawdopodobne, iż Bóg powołał do życia inteligentne stworzenia fizyczne na jakiejś innej planecie poza naszą Ziemią. Dlaczego?

      Jeżeli Bóg stworzył takie istoty, musiało to nastąpić przed stworzeniem Adama i Ewy. A wtedy albo pozostały one wierne swemu Stwórcy, albo podobnie jak pierwsza para ludzka zgrzeszyły i popadły w niedoskonałość.

      Gdyby jednak stały się niedoskonałe, potrzebowałyby odkupiciela. Pewien pisarz powiedział: „Lękiem napawa myśl, że w piątek [dzień, w którym stracono Jezusa Chrystusa], w każdy piątek, gdzieś we Wszechświecie za czyjeś grzechy wiesza się Jezusa”. Nie jest to zgodne z Biblią, która mówi, że Jezus „umarł z uwagi na grzech raz po wszystkie czasy” (Rzymian 6:10).

      A jeśliby te istoty zachowały doskonałość? Kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli, w gruncie rzeczy zakwestionowali prawo Boże do panowania nad światem inteligentnych stworzeń fizycznych. Gdyby wówczas była gdzieś inna zamieszkana planeta, jakiś świat rozumnych istot cielesnych, żyjących w zgodzie i lojalnie podporządkowanych władzy Bożej, to czy Bóg nie wezwałby ich na swoich świadków, by potwierdzili, że Jego panowanie rzeczywiście jest dobre? Taki wniosek sam się narzuca, ponieważ w tej kwestii spornej Bóg powoływał na swoich świadków nawet niedoskonałych ludzi (Izajasza 43:10).

      Czy to znaczy, że niezliczone miliony słońc (i planet, jeśli istnieją) Bóg stworzył bez żadnego celu? Bynajmniej. Z uwagi na niepowtarzalność roli Jezusa Chrystusa wiemy, że Ziemia jest do tej pory jedyną zamieszkaną planetą we Wszechświecie oraz że pozostanie na zawsze jedyną planetą, na której Bóg usprawiedliwił prawowitość swej władzy, ale nie wiemy, co jeszcze przyniesie przyszłość.

      Nie jesteśmy sami

      Dzień po dniu, rok po roku astronomowie pracujący w ramach SETI nieustannie przeczesują niebo, wypatrując sygnałów od istot rozumnych. Przypuszczają, że może to potrwać jeszcze dobre dziesięć lat, a nawet cały wiek. Czy nie zakrawa na ironię, że karmiąc się taką nadzieją, poświęcają życie i mnóstwo pieniędzy na poszukiwanie sygnałów, które człowiek otrzymał już setki lat temu. Sama Biblia jest bowiem orędziem od pozaziemskiej Inteligencji, przewyższającym pod każdym względem wszelkie sygnały, jakie mogą sobie wyobrazić nawet najbardziej optymistyczni naukowcy. (Zobacz tekst w ramce na stronie 10).

      Jak ludzie reagują na to jedyne prawdziwe orędzie spoza Ziemi? Jak ogólnie biorąc zapatrują się na Biblię? Lekceważą ją. Rozmyślnie naginają jej treść do własnych celów. Świadomie znieważają jej Autora, głosząc przerażająco dużo bezpodstawnych i zabobonnych nauk. Zaprzeczają nawet temu, że On istnieje, a o Jego Księdze mówią, iż jest sfałszowana. Nie trzeba dodawać, że naszemu Stwórcy taka reakcja bardzo się nie podoba. Mimo to w dalszym ciągu utrzymuje z nami łączność. Za pośrednictwem swego Słowa uczy dzisiaj miliony ludzi chodzić drogami pokoju. Reprezentują oni Jehowę i przekazują światu Jego orędzie. Jednakże tylko nieznaczna mniejszość daje mu posłuch. Przeważająca część mieszkańców Ziemi jest na nie głucha (Izajasza 2:2-4; Mateusza 24:14).

      Na szczęście każdy z nas może nawiązać łączność z najpotężniejszą Istotą we Wszechświecie i nie potrzebujemy do tego kosztownej aparatury ani nie musimy czekać przez wieki, by przesyłane informacje pokonały bezkresną przestrzeń. Już teraz możesz nasłuchiwać, studiując Biblię i upewniając się, czy rzeczywiście pochodzi ona z nadludzkiego Źródła. Odpowiedź możesz dawać przez modlitwę i swój sposób życia. Nie jesteśmy sami. Nasz Stwórca obiecuje, że „nie jest daleko od nikogo z nas” (Dzieje Apostolskie 17:27; zob. też 1 Kronik 28:9).

      Bóg wcale nie zrezygnował z kontaktowania się z ludzkością. Przyrzekł, że radykalnie zmieni bieg historii oraz przerwie szaleńczy pęd świata ku samozagładzie, doszczętnie rozbijając ten nieudolny system rzeczy i zastępując go własnym rządem, który będzie skutecznie działał dla dobra ogółu (Daniela 2:44; Izajasza 9:6, 7 [9:5, 6, Bw]). Tak więc następnym razem najwyższa Inteligencja pozaziemska da znać o sobie nie przez słowa, ale przez czyny (2 Tesaloniczan 1:6-9).

      [Przypis]

      a Dowody, że Biblia jest zgodna z prawdziwą nauką można znaleźć w książce Czy Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym? wydanej przez Towarzystwo Strażnica.

      [Ramka na stronie 10]

      Informacje, które naukowcy spodziewają się uzyskać dzięki poszukiwaniom istot pozaziemskich:

      Orędzie, które lekceważą — Słowo Boże, Biblia:

      *Mogą być fałszywymi alarmami i często tak jest; niewykluczone są oszustwa.

      *Rzeczywiście pochodzi od nadludzkiej Inteligencji pozaziemskiej (Izajasza 55:9; 2 Tymoteusza 3:16).

      *Mogłyby poszerzyć naszą wiedzę i umożliwić korzystanie z doświadczenia nabytego przez miliony lat.

      *Pozwala milionom ludzi nabywać wiedzy oraz korzystać z dobrodziejstw mądrości starszej niż Wszechświat (Hioba 36:26; Psalm 103:14; Izajasza 48:17; Objawienie 4:11).

      *Mogłyby nas pouczyć, jak uniknąć masakry nuklearnej i położyć kres wojnom.

      *Już obecnie uczy miliony ludzi żyć w pokoju; jego Autor obiecuje zachować Ziemię na wieki oraz wytracić tych, którzy ją niszczą (Psalm 104:5; Izajasza 2:2-4; Objawienie 11:18).

      *Mogłyby nam pomóc zwalczyć choroby, a nawet śmierć; pozostałaby tylko śmierć wskutek nieszczęśliwych wypadków.

      *Jego Autor dowiódł, że potrafi uleczyć wszystkie choroby, obiecał usunąć zarówno śmierć, jak i jej skutki, oraz umożliwić ludziom życie wieczne (Łukasza 7:22; Jana 20:30, 31; Objawienie 21:4).

      *Mogłyby przerwać nasze „kosmiczne osamotnienie”.

      *Już teraz Autor Biblii „nie jest daleko od nikogo z nas” (Dzieje Apostolskie 17:27).

      *Mogłyby się okazać trudne do przetłumaczenia; przesłanie odpowiedzi i nawiązanie łączności trwałoby tysiące, a może nawet miliony lat.

      *Jest łatwo dostępne dla rodu ludzkiego. Możemy je czytać już dziś i dawać na nie odpowiedzi, które są natychmiast odbierane (Jana 17:3; 1 Tesaloniczan 5:17; 1 Piotra 3:12).

      *Wszystko to opiera się na spekulacjach i przypuszczeniach.

      *Nasza wiara w to wszystko opiera się na dowodach i zdrowym rozsądku (Hebrajczyków 11:1).

      [Ilustracja na stronie 11]

      Możemy utrzymywać łączność z najpotężniejszą Istotą we Wszechświecie

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij