-
Spis treściPrzebudźcie się! — 1991 | 8 czerwca
-
-
Spis treści
8 czerwca 1991
Telewizja — skrzynka, która zmieniła świat
Potrafi w jednej chwili wszczepić ten sam pogląd do milionów umysłów na całym świecie. Oglądający ją nie muszą umieć czytać ani zatrudniać wyobraźni. Zmieniła świat. Zdaniem niektórych może zmienić także ciebie.
3 Jak telewizja zmieniła świat?
6 Czy telewizja zmieniła ciebie?
10 Zapanuj nad telewizją, zanim ona zapanuje nad tobą
23 W Japonii wyrażono to kwiatami
27 Ogłaszanie dobrej nowiny w wielu językach
31 Sztuka inżynierska a niedźwiedź polarny
Ptaki śpiewające — niezrównani wirtuozi 15
Dlaczego śpiewają? Jak to robią? Jak długo będą śpiewać?
Epidemia cholery — kalendarium z Afryki Zachodniej 20
Notatki sporządzone w ciągu rocznej epidemii przerażającej choroby.
[Prawa własności do ilustracji, strona 2]
Paul A. Berquist
Zdjęcie: J. Abcede, WHO
-
-
Jak telewizja zmieniła świat?Przebudźcie się! — 1991 | 8 czerwca
-
-
Jak telewizja zmieniła świat?
LATEM ubiegłego roku telewizja zamieniła cały świat w stadion sportowy. Ulice Rzymu zupełnie opustoszały. Około 25 milionów Włochów oglądało Piłkarskie Mistrzostwa Świata. Podobnie wyludnione były ulice Buenos Aires w Argentynie. W Afryce Zachodniej to samo szarawo-niebieskie światełko niesamowicie pomrugiwało w oknach wiwatujących milionowym chórem Kameruńczyków. W rozdartym wojną Libanie żołnierze śledzili mecze, ustawiwszy odbiorniki na unieruchomionych czołgach. Finał turnieju oglądała jedna piąta wszystkich ludzi, którzy niby ćmy do płomieni ciągnęli do telewizorów, rzucających na ich twarze bladą poświatę.
Nie było to jedyne tak gigantyczne widowisko telewizyjne. W 1985 roku niemal co trzeci mieszkaniec ziemi — w sumie około 1 600 000 000 osób — oglądał koncert rockowy pod nazwą Live Aid, transmitowany przez tuzin satelitów do około 150 krajów, od Islandii po Ghanę.
Wszechobecna skrzynka, telewizja, zainicjowała cichą rewolucję. Postęp techniczny przekształcił migotliwe ekraniki z lat dwudziestych i trzydziestych w dzisiejsze nowoczesne ekrany o żywych kolorach i doskonałej ostrości obrazu, powodując wszędzie wzrost popytu na telewizory. W roku 1950 było ich na świecie niecałe 5 milionów, a obecnie — około 750 milionów.
Wydarzenia takie jak Piłkarskie Mistrzostwa Świata pokazują, że dzięki telewizji można ogarnąć całą ziemię jedną siecią informacyjną. Telewizja zmieniła sposób poznawania otaczającego nas świata. Ułatwiła przenoszenie z kraju do kraju informacji oraz idei, a nawet kultury i systemów wartości, z łatwością przekraczając granice polityczne i geograficzne, stanowiące w przeszłości barierę dla takich tendencji. Telewizja zmieniła świat. Zdaniem niektórych może zmienić także ciebie.
Powiada się, że Jan Gutenberg zrewolucjonizował środki masowego przekazu, gdy w roku 1455 wydrukował pierwszą Biblię. Odtąd każda informacja trafiała do daleko szerszego kręgu odbiorców w krótszym czasie i znacznie mniejszym kosztem. Rządy wkrótce zorientowały się, jaką potęgą jest prasa, i zaczęły ją kontrolować udzielaniem koncesji wydawniczych. Niemniej słowo drukowane docierało do coraz liczniejszej rzeszy czytelników. Na początku XIX stulecia historyk Alexis de Tocqueville zauważył, że gazety mają niezwykłą moc wszczepiania tego samego poglądu do 10 000 umysłów w ciągu jednego dnia.
A teraz weźmy pod uwagę telewizję. Potrafi ona wszczepić ten sam pogląd do setek milionów umysłów — i to w jednej chwili! Poza tym w przeciwieństwie do druku nie wymaga od widzów wyuczenia się skomplikowanej sztuki czytania ani zatrudniania wyobraźni. Przekazuje informacje za pomocą obrazów i dźwięków, w pełni wyzyskując ich atrakcyjność.
Politycy bardzo szybko odkryli ogromne możliwości drzemiące w telewizji. Dwight D. Eisenhower sprytnie je wykorzystał podczas swojej kampanii prezydenckiej w roku 1952. Jak podano w książce Tube of Plenty—The Evolution of American Television (Tuba obfitości — o rozwoju telewizji amerykańskiej), Eisenhower wygrał wybory, ponieważ lepiej prezentował się w środkach masowego przekazu. Dalej czytamy, że telewizja odegrała chyba jeszcze większą rolę w zwycięstwie Johna Kennedy’ego nad Richardem Nixonem w roku 1960. Widzowie oglądający telewizyjną debatę kandydatów do fotela prezydenckiego przyznali pierwszeństwo Kennedy’emu. Tymczasem zdaniem osób słuchających tej samej dyskusji przez radio zakończyła się ona remisowo. Skąd ta różnica? Na ekranie Nixon wyglądał blado i mizernie, Kennedy natomiast był zdrowy, opalony, tryskał energią i budził zaufanie. Po wyborach powiedział o telewizji: „Bez tego gadżetu nic byśmy nie wskórali”.
Siła „tego gadżetu” staje się coraz bardziej odczuwalna na całym świecie. Zaczęto go wręcz nazywać trzecim supermocarstwem. Technika satelitarna umożliwia emitowanie programów ponad granicami państw, a nawet za oceany. Przywódcom światowym telewizja służy za forum pozyskiwania poparcia międzynarodowego i krytykowania rywali. Niektóre rządy używają jej jako narzędzia propagandy wymierzonej przeciwko wrogim krajom. I podobnie jak próbowano poddać nadzorowi wynalazek Gutenberga, gdy uświadomiono sobie jego potęgę, tak też wiele rządów rozciąga ścisłą kontrolę nad telewizją. W roku 1986 niemal w co drugim państwie nadawano wyłącznie programy zatwierdzone przez władze.
Jednakże technika coraz bardziej utrudnia zapanowanie nad telewizją. Dzisiejsze satelity transmitują sygnały, które mogą być odbierane nawet w domach przez stosunkowo małe anteny paraboliczne. Ogromna rzesza entuzjastów techniki wideo, wyposażona w niewielkie przenośne kamery i wideokasety, zalewa świat niepowstrzymanym strumieniem filmowych doniesień chyba o każdym godnym wzmianki wydarzeniu.
Amerykańska sieć telewizji kablowej CNN zbiera i przekazuje na cały świat informacje z około 80 krajów. Przez całą dobę dociera do wszystkich zakątków ziemi, toteż każdemu zdarzeniu może prawie w jednej chwili nadać międzynarodowy rozgłos.
Telewizja coraz częściej nie poprzestaje na relacjonowaniu wydarzeń światowych, lecz je kształtuje. Odegrała kluczową rolę w łańcuchu rewolucji, które wstrząsnęły Europą Wschodnią w 1989 roku. Tłumy skandujące na ulicach Pragi żądały „transmisji na żywo”. Dawniej powstańcy przelewali krew, by zdobyć pałace, cytadele albo komisariaty, tymczasem rewolucjoniści roku 1989 walczyli przede wszystkim o dostęp do stacji telewizyjnych. Właśnie z takiego ośrodka rozpoczęły swoje rządy nowe władze rumuńskie. Nie ma więc cienia przesady w nazywaniu telewizji trzecim supermocarstwem.
Telewizja wywiera jednak wpływ nie tylko na arenę polityczną. Cały czas zmienia kulturę i systemy wartości. USA często są oskarżane o „imperializm kulturowy”, to znaczy o narzucanie światu swojej kultury za pośrednictwem telewizji. Pod koniec lat czterdziestych i w latach pięćdziesiątych Amerykanie pierwsi zrealizowali szereg widowisk komercyjnych, które potem inne kraje kupowały zaledwie za ułamek tego, co kosztowałoby je wyprodukowanie własnych programów.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Kenia sprowadzała około 60 procent programów telewizyjnych, Australia — 46 procent, Ekwador — 70 procent, a Hiszpania — 35 procent. Większa część tego importu pochodziła z USA. Amerykański serial Domek na prerii nadawano w 110 krajach, a serial Dallas — w 96. Niektórzy ubolewają, że telewizja na całym świecie zatraca swą narodową odrębność, upowszechniając w zamian za to amerykańską konsumpcyjność i materializm.
W wielu państwach ów „imperializm kulturowy” budzi sprzeciw. Dziennikarze telewizji nigeryjskiej narzekają, iż zalew programów zagranicznych podkopuje rodzimą kulturę, i martwią się, że tamtejsi widzowie chyba więcej wiedzą o USA niż o Nigerii. Podobne są odczucia Europejczyków. Potentat telewizyjny Robert Maxwell grzmiał przed komisją Kongresu amerykańskiego: „Żaden naród nie powinien tolerować podboju swej kultury przez kulturę obcą”. W rezultacie niektóre kraje zaczęły ograniczać emisję zagranicznych programów telewizyjnych.
„Imperializm kulturowy” może zaszkodzić nie tylko kulturze, lecz nawet całej planecie. Konsumpcyjny styl życia społeczeństw zachodnich, w których ludzie chcą mieć wszystko na raz, przyczynia się do zanieczyszczania powietrza, zatruwania wody oraz powszechnej dewastacji ziemi. Redaktor londyńskiej gazety The Independent tak to ujął: „Telewizja przyniosła światu nęcącą perspektywę niezależności materialnej, zachodniego dobrobytu — perspektywę zwodniczą, bo osiągalną jedynie kosztem nieodwracalnego zniszczenia środowiska naturalnego”.
Bez wątpienia telewizja zmienia dzisiejszy świat, i to nie zawsze na lepsze. Ale jeszcze wyraźniej oddziałuje na poszczególnych ludzi. Czy dotyczy to ciebie?
[Napis na stronie 4]
Gazety mogą w ciągu jednego dnia wszczepić ten sam pogląd do dziesięciu tysięcy umysłów
[Napis na stronie 5]
Telewizja potrafi w jednej chwili wszczepić ten sam pogląd do setek milionów umysłów
-
-
Czy telewizja zmieniła ciebie?Przebudźcie się! — 1991 | 8 czerwca
-
-
Czy telewizja zmieniła ciebie?
„OKNO na świat” — tak bywa nazywana telewizja. Jak pisze Erik Barnouw, autor książki Tube of Plenty—The Evolution of American Television, na początku lat sześćdziesiątych telewizja „stała się dla większości ludzi oknem na świat. Wydawało się, że prezentuje obraz rzeczywistego świata. Ufano, iż jest to obraz rzetelny i kompletny”.
Jednakże zwykłe okno nie może wybrać widoku, jaki ci przedstawia, nie może decydować, jak go oświetlić ani pod jakim kątem go ukazać, nie może też nagle go zmienić, by podtrzymać twe zainteresowanie. Telewizja to potrafi. Wspomniane czynniki radykalnie kształtują twoje uczucia oraz poglądy na temat tego, co oglądasz, przy czym są sterowane przez realizatorów telewizyjnych. Nawet najbardziej bezstronne serwisy informacyjne czy programy dokumentalne są poddawane takiej manipulacji — choćby nieumyślnej.
Mistrzowski zwodziciel
Najczęściej jednak menedżerowie telewizji zupełnie otwarcie próbują oddziaływać na widzów. Na przykład w reklamach mają w gruncie rzeczy wolną rękę, toteż stosują wszelkie możliwe chwyty, byle tylko rozbudzić chęć kupowania. Kolory. Muzyka. Piękne kobiety i przystojni mężczyźni. Erotyka. Urzekająca sceneria. Repertuar jest ogromny i wykorzystywany po mistrzowsku.
Były specjalista od reklamy, mający za sobą 15 lat pracy w tej branży, napisał: „Przekonałem się, że za pośrednictwem środków masowego przekazu [takich jak telewizja] można trafiać wprost do umysłów i jakby czarodziejską mocą utrwalać w nich obrazy zdolne popchnąć ludzi do zrobienia czegoś, o czym inaczej nigdy by nie pomyśleli”.
Nadzwyczajna potęga telewizji uwidoczniła się już w latach pięćdziesiątych. Firma zarabiająca na szminkach do ust 50 000 dolarów rocznie zaczęła się reklamować w telewizji amerykańskiej. W ciągu dwóch lat jej roczne obroty podskoczyły do 4 500 000 dolarów! Bank, który zareklamował swe usługi w programie lubianym przez kobiety, został wprost zasypany wpłatami o łącznej wysokości 15 000 000 dolarów.
Obecnie przeciętny Amerykanin ogląda co roku ponad 32 000 reklam, zwodniczo grających na uczuciach. W książce Boxed In—The Culture of TV (Zamknięci w skrzynce — o kulturze telewizyjnej) Mark Crispin Miller zaznaczył: „Faktycznie jesteśmy manipulowani — przez to, co oglądamy. Na każdym kroku spotykamy reklamy, które nieustannie na nas oddziałują”. Dodał, iż manipulacja ta „jest niebezpieczna właśnie dlatego, że często trudno ją wykryć, toteż będzie skuteczna dopóty, dopóki nie nauczymy się jej dostrzegać”.
Ale telewizja propaguje nie tylko szminki, poglądy polityczne i kulturę. Upowszechnia również zasady moralne — lub niemoralność.
Telewizja a moralność
Nikogo już chyba nie dziwi, że telewizja amerykańska coraz więcej miejsca poświęca życiu płciowemu. Jak wynika z badań opisanych w 1989 roku w periodyku Journalism Quarterly, w ciągu 66 godzin programu popularnej sieci telewizyjnej 722 razy nawiązano do seksu — przez bardziej lub mniej dwuznaczne słowa lub całkiem niedwuznaczne sceny. Przykłady były różne: pieszczoty, stosunek, masturbacja, homoseksualizm i kazirodztwo. Przeciętna wynosiła 10,94 na godzinę!
USA nie są w tym odosobnione. Telewizyjne filmy francuskie bez osłonek pokazują akty sadyzmu, w telewizji włoskiej można obejrzeć striptiz, a w Hiszpanii wyświetla się nocą filmy pełne przemocy i erotyzmu. Takie przykłady można by mnożyć.
Inną formą niemoralności obecnej w telewizji jest przemoc. Niedawno w tygodniku Time pewien krytyk amerykański chwalił cykl horrorów za „tchnący grozą humor”. W filmach tych pokazywano między innymi obcinanie głów, rąk i nóg, wbijanie na pal oraz opętanie przez demony. Oczywiście akty przemocy przedstawiane w telewizji są na ogół mniej makabryczne — łatwiej więc uznać je za obraz rzeczywistości. Kiedy mieszkańcom wioski leżącej w głębi Wybrzeża Kości Słoniowej w Afryce Zachodniej zademonstrowano niedawno zachodnie programy telewizyjne, pewien oszołomiony staruszek zapytał: „Dlaczego biali ciągle biją się, rżną i strzelają do siebie?”
Odpowiedź jest prosta: Producenci i sponsorzy chętnie schlebiają gustom publiczności. Przemoc przyciąga widzów — seks również. Tak więc telewizja serwuje spore porcje jednego i drugiego, ale nie za dużo na raz, mogłoby to bowiem podziałać odpychająco. W książce Prime Time, Our Time (Najlepszy czas, nasz czas) Donna McCrohan napisała: „Autorzy większości najpopularniejszych programów posuwają do najdalszych granic używanie wulgarnej mowy, przedstawianie seksu, przemocy czy innego tematu, a następnie oswajają z tym publiczność. W rezultacie jest ona gotowa na przekroczenie tych granic i zbliżenie się do następnych”.
Takim tematem uważanym za wychodzący poza „granicę” dobrego smaku w telewizji był kiedyś homoseksualizm. Gdy jednak widzowie nieco się przyzwyczaili, godzili się na częstsze poruszanie tego zagadnienia. Pewien dziennikarz francuski stwierdził: „Żaden realizator nie ośmieliłby się dziś przedstawić homoseksualizmu jako zboczenia (...) Dziwaczne jest raczej społeczeństwo i jego nietolerancja”. W 1990 roku amerykańska telewizja kablowa nadała w 11 miastach premierę serialu o homoseksualistach. Niektóre sceny ukazywały mężczyzn przebywających ze sobą w łóżku. Jak powiedział w wywiadzie dla tygodnika Newsweek producent tego filmu, homoseksualistom chodziło o to, by sceny takie „osłabiły przewrażliwienie widzów i uświadomiły im, że jesteśmy tacy, jak wszyscy”.
Fantazja a rzeczywistość
Autorzy badań opisanych w Journalism Quarterly zauważyli, że telewizja prawie nigdy nie pokazuje następstw niedozwolonych kontaktów seksualnych, wobec czego owo „nieustanne bombardowanie podniecającymi obrazami” równa się kampanii dezinformacyjnej. Powołali się przy tym na inne badania, według których seriale telewizyjne podsuwają przede wszystkim jedną myśl: W pozamałżeńskich zbliżeniach intymnych nie ma nic złego i nikt od tego nie zachoruje.
Czy tak wygląda znany ci świat? Stosunki przedmałżeńskie nie kończą się ciążą nastolatek ani chorobą weneryczną. Homoseksualizm i biseksualizm nie grozi zarażeniem się AIDS. Zwycięscy bohaterowie używają przemocy i sieją spustoszenie, a łajdacy doznają upokorzenia, lecz — o dziwo — ani jedni, ani drudzy zazwyczaj nie mają nawet siniaka. Telewizja tworzy błogi świat, w którym czyny są wolne od następstw. Nakazy sumienia, normy moralne i konieczność panowania nad sobą zastępuje prawo zezwalające natychmiast zaspokajać swe pragnienia.
Telewizja najwyraźniej nie jest „oknem na świat” — przynajmniej nie na świat rzeczywisty. Pewną książkę na jej temat zatytułowano The Unreality Industry (Fabryka iluzji). Jak twierdzą autorzy, telewizja „stała się jedną z najpotężniejszych sił rządzących naszym życiem. W rezultacie nie tylko określa, co jest rzeczywistością, ale — co ważniejsze i bardziej niepokojące — zaciera samą granicę między rzeczywistością a fantazją”.
Osobom sądzącym, że są odporne na działanie telewizji, słowa te mogą się wydawać nazbyt alarmistyczne. „Nie wierzę wszystkiemu, co oglądam” — argumentują niektórzy. Naturalnie możemy nie ufać telewizji. Specjaliści ostrzegają jednak, iż ten odruchowy sceptycyzm nie zdoła nas uchronić przed wyrafinowanym graniem na naszych uczuciach. Ktoś napisał: „Jeden z najsprytniejszych trików telewizji polega na tym, że nigdy nie daje poznać, jak potężnie oddziałuje na mechanizm naszej psychiki”.
Wpływowa machina
Według wydawnictwa 1990 Britannica Book of the Year przeciętny Amerykanin każdego dnia spędza przed telewizorem siedem godzin i dwie minuty. Bardziej ostrożne wyliczenia mówią o dwóch godzinach dziennie, co i tak oznaczałoby, że w ciągu całego życia ogląda telewizję przez siedem lat! Czy tak olbrzymie dawki mogą nie oddziaływać na ludzi?
Trudno się dziwić, że niektórzy mają kłopoty z odróżnianiem świata ukazywanego w telewizji od rzeczywistości. Wyniki badań opublikowane w brytyjskim czasopiśmie Media, Culture and Society wykazały, iż telewizja faktycznie skłania niekiedy do stworzenia sobie „alternatywnej wizji realnego świata”, wmawiając ludziom, że ich pragnienia co do rzeczywistości są właśnie rzeczywistością. Inne dane, zebrane na przykład przez amerykański Państwowy Instytut Zdrowia Psychicznego, zdają się potwierdzać te odkrycia.
Skoro telewizja kształtuje popularne wyobrażenia o świecie, czyż może nie wpływać na życie ludzi i ich poczynania? Donna McCrohan pisze w Prime Time, Our Time: „Kiedy w lubianym programie naruszane są różne tabu, na przykład w zakresie słownictwa, czujemy się ośmieleni do robienia tego samego. Podobnie oddziałuje na nas (...) przedstawianie rozwiązłości jako czegoś naturalnego lub wypowiedź ‛prawdziwego mężczyzny’ w sprawie używania prezerwatyw. W każdym wypadku telewizja — z pewnym opóźnieniem — pełni rolę lustra, w którym widzimy siebie takimi, jakimi jesteśmy we własnym mniemaniu i jakimi poniekąd się stajemy”.
Nie ulega wątpliwości, że rozwojowi telewizji towarzyszył wzrost niemoralności i przestępczości. Czysty przypadek? Raczej nie. Po przeanalizowaniu danych z trzech krajów zauważono, iż zaraz po wprowadzeniu telewizji w każdym z nich wzrósł wskaźnik morderstw i stosowania przemocy. Tam, gdzie telewizja dotarła wcześniej, wcześniej zaznaczył się wzrost przestępczości.
Co najdziwniejsze, oglądanie telewizji nie działa nawet tak odprężająco, jak mogłoby się wydawać. Badania prowadzone przez 13 lat z udziałem 1200 osób wykazały, że jest to wręcz najmniej odprężająca ze wszystkich form rozrywki. Na odwrót — skłania ludzi do bierności, ale mimo to trzyma ich w napięciu i utrudnia koncentrację. Zwłaszcza wielogodzinne oglądanie powoduje pogorszenie nastroju. Tymczasem czytanie pomaga się odprężyć, poprawia nastrój i podnosi umiejętność koncentracji.
Ale choćby czytanie było nie wiadomo jak pożyteczne, telewizja, ów pomysłowy złodziej czasu, z łatwością spycha książki na dalszy plan. Gdy po raz pierwszy wprowadzono ją w Nowym Jorku, biblioteki publiczne wkrótce zanotowały spadek liczby wypożyczanych książek. Oczywiście to nie znaczy, jakoby ludzkość miała zaniechać czytania. Podobno jednak czytelnicy są obecnie mniej cierpliwi i jeśli nie bombarduje się ich jaskrawymi obrazami, szybko rozluźniają uwagę. Wprawdzie statystyki i badania nie zawsze uzasadniają takie niejasne obawy, ale czy nie stajemy się wewnętrznie ubożsi i mniej zdyscyplinowani, jeśli stale dajemy się rozpieszczać nieprzerwanemu strumieniowi telewizyjnej rozrywki, której najdrobniejszy szczegół tak wyreżyserowano, by choć na chwilkę przykuł naszą uwagę?
Dzieci telewizji
Warto się jednak zainteresować wpływem telewizji na dzieci. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli telewizja może szkodzić dorosłym, to z całą pewnością zaszkodzi dzieciom — tyle, że w większym stopniu. Przecież maluchy są bardziej skłonne uwierzyć w telewizyjny świat fantazji. Niemiecka gazeta Rheinischer Merkur/Christ und Welt powołała się na niedawne badania, według których dzieci często „nie potrafią odróżnić prawdziwego życia od oglądanego na ekranie. To, co widzą w nierealnym świecie, przenoszą do świata rzeczywistego”.
Z górą 3000 naukowych analiz prowadzonych przez dziesiątki lat potwierdziło, że pokazywanie przemocy w telewizji wywiera ujemny wpływ na dzieci i młodzież. Wywołuje u dzieci postawę agresywną i aspołeczną, co zostało potwierdzone przez Amerykańską Akademię Pediatryczną, Państwowy Instytut Zdrowia Psychicznego, Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy oraz inne szacowne instytucje.
Badania wykryły też dalsze niepokojące skutki. Na przykład wskazuje się na związek między zbyt długim oglądaniem telewizji a dziecięcą otyłością. Ma to najwyraźniej dwie przyczyny: 1) Godziny spędzane biernie przed ekranem zastępują aktywną zabawę. 2) Telewizyjne reklamy sprytnie zachęcają dzieci do jedzenia tuczących słodyczy, które mają nikłą wartość odżywczą. Okazuje się też, że dzieci za dużo przesiadujące przed telewizorem słabiej się uczą. I choć wniosek ten jest bardziej kontrowersyjny, tygodnik Time doniósł niedawno, iż wielu psychiatrów i nauczycieli obarcza telewizję winą za to, że wiele dzieci gorzej czyta i ma trudności w nauce.
I znowu decydującym czynnikiem jest tu czas. Dla porównania — w USA dziecko przed ukończeniem szkoły średniej spędza przed telewizorem przeciętnie 17 000 godzin, a w szkole 11 000. Dla wielu dzieci oglądanie telewizji stanowi główną rozrywkę, jeśli nie główne zajęcie. W pewnym poradniku Krajowego Związku Rodziców i Nauczycieli (The National PTA Talks to Parents: How to Get the Best Education for Your Child) zauważono, że połowa dziesięciolatków poświęca w domu na czytanie cztery minuty dziennie, a na oglądanie telewizji — 130 minut.
Po przeanalizowaniu tego wszystkiego raczej mało kto obstawałby przy tym, że telewizja nie stanowi realnego zagrożenia dla dzieci ani dla dorosłych. Ale co to oznacza? Czy rodzice mają zabronić oglądania telewizji w domu? A może wszyscy powinniśmy się chronić przed jej wpływem i wyrzucić telewizor lub wynieść go na strych?
[Napis na stronie 7]
„Dlaczego biali ciągle biją się, rżną i strzelają do siebie?”
[Ilustracja na stronie 9]
Wyłącz telewizor, sięgnij po książki
-
-
Zapanuj nad telewizją, zanim ona zapanuje nad tobąPrzebudźcie się! — 1991 | 8 czerwca
-
-
Zapanuj nad telewizją, zanim ona zapanuje nad tobą
TELEWIZJA ma zdumiewające możliwości. Kiedy Amerykanie zachęcali kraje rozwijające do wprowadzenia telewizji, roztaczali przed nimi wizję technicznej utopii. Całe państwa miały się zamienić w klasy szkolne i nawet w najdalszych zakątkach odbierano by programy edukacyjne poświęcone tak istotnym sprawom, jak metody uprawy roli, ochrona gleby czy planowanie rodziny. Dzieci mogłyby się uczyć fizyki i chemii i korzystać z coraz szerszej wymiany kulturalnej.
Oczywiście większość takich marzeń rozbiła się o twardą rzeczywistość telewizji komercyjnej — ale nie wszystkie. Nawet dyrektor Federalnej Komisji ds. Telekomunikacji, Newton Minow, który w roku 1961 nazwał telewizję „rozległym pustkowiem”, przyznał w tym samym przemówieniu, że ma ona wielkie osiągnięcia i dostarcza świetnej rozrywki.
Z pewnością potwierdza się to także dzisiaj. Dzięki telewizyjnym serwisom informacyjnym poznajemy najnowsze wydarzenia światowe. Programy przyrodnicze pozwalają nam ujrzeć rzeczy, których inaczej moglibyśmy nigdy nie zobaczyć: Precyzyjny i wdzięczny lot kolibra „płynącego” w powietrzu na filmie w zwolnionym tempie bądź też odtwarzany w przyśpieszonym tempie oryginalny taniec klombu kwiatów, wybuchających z ziemi feerią barw. Możemy też obejrzeć relacje z wydarzeń kulturalnych, takich jak widowiska baletowe, koncerty symfoniczne i opery, a prócz tego spektakle teatralne, filmy i inne programy — jedne głębokie i wnikliwe, drugie po prostu zabawne.
Dla dzieci nadawane są programy oświatowe. Amerykański Państwowy Instytut Zdrowia Psychicznego podaje, że tak jak brutalne filmy uczą dzieci agresji, tak dobre wzorce przedstawiane w telewizji mogą nauczyć bezinteresowności, życzliwości i panowania nad sobą. Programy o tym, jak reagować w nagłych wypadkach, nawet uratowały dzieciom życie. Dlatego w książce Our Endangered Children (Nasze dzieci w niebezpieczeństwie) Vance Packard pisze: „Rozgoryczeni lub zaniepokojeni rodzice wynoszący telewizory na strych najprawdopodobniej przesadzają, chyba że tracą panowanie nad tym, co robią dzieci”.
Jak zapanować nad telewizją
Najwyraźniej więc zarówno w wypadku dorosłych, jak i dzieci decydujące znaczenie ma umiejętność zapanowania nad sytuacją. Czy panujemy nad telewizją, czy raczej ona panuje nad nami? Jak twierdzi Vance Packard, dla niektórych jedynym sposobem uwolnienia się spod jej władzy jest pozbycie się telewizora. Niemniej wiele ludzi potrafi zapanować nad telewizją, nie rezygnując z jej dobrych stron. Oto kilka sugestii:
✔ Przez tydzień lub dwa sumiennie notuj, ile godzin wasza rodzina spędza przed telewizorem. Po zsumowaniu zadaj sobie pytanie, czy telewizja jest warta czasu, który pochłania.
✔ Oglądaj konkretne programy, a nie po prostu telewizję. Zapoznaj się z programem telewizyjnym, żeby ustalić, co zasługuje na obejrzenie.
✔ Zarezerwuj i chroń określone pory dnia na rozmowy i wspólne zajęcia w gronie rodzinnym.
✔ Niektórzy eksperci ostrzegają, by nie pozwalać dzieciom i nastolatkom trzymać telewizora w swym pokoju. Rodzicom jest wtedy trudniej sprawdzać, co ogląda dziecko.
✔ Pomocny bywa magnetowid, jeśli cię na niego stać. Możesz wypożyczać ciekawe wideokasety lub nagrywać wartościowe programy i oglądać je w dogodnym czasie, kontrolując w ten sposób, co i kiedy pojawi się na ekranie. Słowo przestrogi: Gdy magnetowid wymknie się spod kontroli, może jedynie doprowadzić do tego, że zaczniesz spędzać przed telewizorem więcej czasu albo oglądać niemoralne filmy.
Kto jest twym nauczycielem
Człowiek to taka maszynka do uczenia się. Nasze zmysły stale zbierają informacje i przesyłają je do mózgu z szybkością 100 000 000 bitów na sekundę. Jesteśmy w stanie poniekąd wpłynąć na ich treść, jeśli sami decydujemy, czym karmimy swe zmysły. Historia telewizji wyraźnie pokazuje, że to, co oglądamy, potrafi skazić umysł i ducha równie łatwo, jak pokarmy i napoje mogą zatruć ciało.
Jak chcemy poznawać otaczający nas świat? Jakie źródła informacji wybierzemy? Od kogo lub od czego będziemy się uczyć? Warto tu uwzględnić zrównoważony pogląd Jezusa Chrystusa: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel” (Łukasza 6:40, BT). Jeżeli zbyt wiele czasu spędzamy z telewizją, staje się ona naszym nauczycielem i zaczynamy czerpać z niej wzory — wyznawać prezentowane przez nią zasady i systemy wartości. W Księdze Przysłów 13:20 czytamy: „Kto z mądrym przestaje — nabywa mądrości, towarzysz głupców poniesie szkodę” (BT).
Nawet jeśli telewizja nie wprowadza do naszego domu głupców ani ludzi źle się prowadzących, to i tak brak w niej czegoś ogromnie ważnego. Otóż bardzo mało programów poświęca choć odrobinę uwagi potrzebom odczuwanym przez każdą istotę ludzką — potrzebom duchowym. Nawet jeśli telewizja wiernie przedstawia opłakany stan dzisiejszego świata, to czy odpowiada na pytanie, dlaczego ludzie nie umieją rządzić się sami? Wspaniale pokazuje piękno dzieł stwórczych, lecz co robi, by nas przybliżyć do naszego Stwórcy? Przenosi nas do najdalszych zakątków ziemi, ale czy potrafi wyjawić, czy kiedyś człowiek będzie żył na niej w pokoju?
Żadne „okno na świat” nie daje nam pełnego obrazu, jeśli nie udziela odpowiedzi na te istotne pytania natury duchowej. Właśnie to stanowi o nadzwyczajnej wartości Biblii. Jest ona „oknem” ukazującym świat z punktu widzenia naszego Stwórcy. Ma nam pomóc zrozumieć, po co żyjemy, i wzbudzić niezawodną nadzieję na przyszłość. Wyczerpujące odpowiedzi na nurtujące nas najżywotniejsze pytania mamy w zasięgu ręki. Tylko czekają, byśmy je przeczytali na fascynujących stronicach Biblii.
Jak jednak znajdziemy na to czas, jeśli nie będziemy panować nad telewizją?
-