-
Spis treściPrzebudźcie się! — 1992 | 8 sierpnia
-
-
Spis treści
8 sierpnia 1992
Kiedy umiera ktoś bliski
Śmierć to powszechna plaga ludzkości. Zabiera wszystkich bez względu na rasę, religię, narodowość, pozycję społeczną, bogactwo czy ubóstwo. Co zrobić, by złagodzić wywołany nią ból? Jak ukoić taki nieutulony smutek?
3 Śmierć — powszechna plaga ludzkości
4 Co może pomóc w dźwiganiu brzemion śmierci
10 Lapis-lazuli — niebieski klejnot Andów
14 ‛Zgnilizna moralna na wyższych uczelniach’
32 „Skierowana wprost do mnie”
Jak sobie radzić, gdy któreś z rodziców jest alkoholikiem? 15
Dorastanie w domu, w którym jedno z rodziców jest alkoholikiem, niesie ze sobą wiele udręk. Jak młodzi ludzie mogą sobie radzić w takiej sytuacji?
I ty możesz przemawiać publicznie! 21
Jak zamienić strach w radosne przeżycie
-
-
Śmierć — powszechna plaga ludzkościPrzebudźcie się! — 1992 | 8 sierpnia
-
-
Śmierć — powszechna plaga ludzkości
KAŻDEGO roku umiera na ziemi 50 milionów ludzi — w przeliczeniu 137 000 dziennie, 5700 co godzina, 100 co minuta, czyli 3 osoby co dwie sekundy. Plaga śmierci nie omija żadnej rodziny. Król czy poddany, bogacz czy biedak, mężczyzna czy kobieta — wszyscy umierają.
„Na tym świecie nie ma nic pewnego, oprócz śmierci i podatków” — napisał do przyjaciela w roku 1789 Beniamin Franklin, znany amerykański wydawca, wynalazca i dyplomata. Ale nie on jeden poczynił takie obserwacje. Mniej więcej 2800 lat przedtem mądry król Salomon, władca starożytnego narodu izraelskiego, oświadczył: „Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć”. Tymi słowami tylko potwierdził wypowiedź skierowaną 3000 lat wcześniej do pierwszego człowieka na ziemi: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Kaznodziei 9:5; 1 Mojżeszowa [Rodzaju] 3:19).
Chociaż od samego zarania swych dziejów ludzie zdają sobie sprawę, że śmierć jest nieuchronna, w dalszym ciągu pogrąża ich ona w rozpaczy. Słusznie się mówi, iż naszym naturalnym pragnieniem jest żyć, a nie umierać. Z krewnymi i przyjaciółmi łączą nas tak ścisłe więzy, że chcielibyśmy utrzymać je na zawsze. Ale lata mijają i więzy te, jedne po drugich, rozrywa śmierć. Odchodzą dziadkowie, rodzice i przyjaciele.
Jak czytamy w Księdze rekordów Guinnessa, „stulatkowie, którzy mają więcej niż 113 lat, trafiają się niezwykle rzadko, a obecna granica ludzkiej długowieczności wynosi 120 lat — nikt jeszcze nie obchodził 121 urodzin”. Dlatego nie ma dziś wśród nas nikogo, kto by był przy narodzinach Winstona Churchilla (1874) lub Mohandasa Gandhiego (1869) albo pamiętał, jak w roku 1867 Rosja sprzedała Stanom Zjednoczonym Alaskę czy jak w 1865 roku dokonano zamachu na Abrahama Lincolna, nie mówiąc już o świadkach wszystkich wydarzeń historycznych sprzed XIX stulecia.
Pomimo osiągnięć współczesnej medycyny i nauki długość życia ludzkiego ciągle mieści się w granicach podanych w starożytności przez Mojżesza: „Życie nasze trwa lat siedemdziesiąt, a gdy sił stanie, lat osiemdziesiąt; a to, co się ich chlubą wydaje, to tylko trud i znój, gdyż chyżo mijają, a my odlatujemy” (Psalm 90:10). Było to pewne uogólnienie. Sam Mojżesz dożył 120 lat.
W życiu przydarza się nam niejedno nieszczęście, ale odejście kogoś bliskiego jest szczególnie smutne i bolesne. Często niekorzystnie odbija się na zdrowiu, a wiadomo nawet, że może wpędzić w chorobę bądź przyśpieszyć śmierć. Bez względu na to, kto z rodziny umiera, osieroceni przeżywają tę stratę. Jak to ujął pewien psychiatra, „wraz ze śmiercią jednego z rodziców ginie twoja przeszłość. Kiedy umiera ci dziecko, tracisz przyszłość”. Czasem wywołuje to wprost niewysłowioną rozpacz, niewypowiedziane napięcie psychiczne. Sytuację pogarszają ogromne wydatki, które trzeba pokryć. Cierpienie może też potęgować presja, by przestrzegać pewnych tradycji i ceremonii pogrzebowych.
Czy jest jakiś sposób złagodzenia bólu po śmierci ukochanej osoby i uwolnienia się od brzemion, które na nas wtedy spadają?
-
-
Co może pomóc w dźwiganiu brzemion śmierciPrzebudźcie się! — 1992 | 8 sierpnia
-
-
Co może pomóc w dźwiganiu brzemion śmierci
WŚRÓD zwyczajów i obrzędów pogrzebowych występują znaczne różnice, zależnie od kultury i kraju. Czasem władze wymagają trzymania się ustalonej procedury. Na ogół jednak decydującą rolę odgrywają przekonania religijne rodziny i całej społeczności. W dziele The New Encyclopædia Britannica czytamy: „Studium rytuałów i zwyczajów pogrzebowych bezspornie wskazuje na powiązanie wierzeń z popularnymi obrzędami odprawianymi przy zwłokach”.
Przyjrzyjmy się hinduskiemu pogrzebowi w Indiach. Ciało jest przygotowywane do kremacji zgodnie z obrządkiem poszczególnych sekt. Żałobnicy skrapiają podłogę „świętą wodą”, najlepiej z rzeki Ganges. Potem rozścielają białe prześcieradło i umieszczają na nim zmarłego. Zapalają kadzidło o słodkim zapachu, wierząc, że zwabi to czyste duchy. Twarz nieboszczyka smarują papką ze sproszkowanego drzewa sandałowego oraz czerwonym pudrem. Kąpią ciało i przykrywają białym całunem, na którym rozsypują kwiaty. Następnie układają zwłoki na bambusowych marach i trzymając głową do przodu, niosą na miejsce spalenia (kremacji). Tam obracają mary tak, by stopy były skierowane ku stosowi, co ma wskazywać, że zmarły oczekuje przyszłego życia. Stos pogrzebowy zapala najstarszy syn, bo według wierzeń tylko wtedy „dusza” zmarłego znajdzie spokój. Następnie zbiera się proch i wrzuca do jednej ze „świętych” rzek Indii.
W Papui Nowej Gwinei krewni zmarłego zazwyczaj przesiadują przy zwłokach. Całują je, płaczą nad nimi, składają osobie nieżyjącej różne obietnice i proszą o przebaczenie popełnionych wobec niej win. Panuje głośny lament, a smutek powiększa jeszcze posępne zawodzenie pieśni żałobnych. Zgodnie z tradycją jakiś czas po pogrzebie urządza się przynajmniej dwa wystawne przyjęcia — dla uczczenia „ducha” zmarłego oraz dla uniknięcia zemsty, jaką mógłby wywrzeć.
Podstawą afrykańskich obyczajów i tradycji pogrzebowych jest wiara w nieśmiertelność duszy. Rodzina odczuwa potrzebę udobruchania zmarłych, którzy w przeciwnym razie będą ją okrutnie dręczyć. Wydaje mnóstwo pieniędzy i składa wiele ofiar, by pozyskać ich przychylność. Niejeden wierzy w reinkarnację, to znaczy w powrót zmarłego albo w postaci zwierzęcia, które będzie otaczane czcią, albo w postaci członka rodziny, który narodzi się z kobiety spodziewającej się wówczas dziecka. „W związku z tym”, czytamy w doniesieniu z Nigerii, „zwłoki ubiera się niezwykle ostrożnie, by mieć pewność, że są odpowiednio ułożone. Niektórzy na przykład wierzą, że jeśli zmarłemu nie wyprostuje się w trumnie ręki, to w kolejnym wcieleniu przyjdzie on na świat z wadą wrodzoną. A jeśli nie jest właściwie ubrany, odrodzi się jako szaleniec”. Lęk przed umarłymi i ich domniemaną władzą nad żyjącymi często silnie oddziałuje na zachowanie uczestników pogrzebów w Afryce.
Również w wielu rolniczych rejonach Grecji odprawia się po czyimś zgonie długie i wymyślne ceremonie. „Przez pięć lat krewne zmarłego przygotowują i pełnią wiele posług żałobnych” — donosi czasopismo Science. „Żałoba staje się znakiem rozpoznawczym żon, matek i córek. Każdej nocy przychodzą na cmentarz, by zapalić znicze, wyczyścić nagrobek, porozmawiać ze zmarłym, odśpiewać pieśni żałobne i zapłakać. Wierzą, że sumienne przestrzeganie tych rytuałów dopomoże duszy ukochanej osoby w dostaniu się do nieba”. Wreszcie kości zmarłego zostają wykopane i złożone we wspólnym grobowcu.
Większość pogrzebów w Japonii odbywa się według obrządku buddyjskiego. Po obmyciu i ubraniu ciała przykrywa się je białym prześcieradłem, a dla odpędzenia złych duchów kładzie się na piersiach nóż. Przy płonących świecach i palącym się kadzidle mnich odczytuje sutry (fragmenty kanonicznej literatury buddyjskiej) i nadaje zmarłemu pośmiertne imię, za które w zależności od liczby liter trzeba sporo zapłacić. Teraz zwłoki składa się do trumny z nie malowanego drewna. Czuwa się przy niej całą noc lub nieco krócej, opłakując zmarłego i zanosząc modlitwy o spokój jego duszy. Podczas gdy mnich czyta sutry, żałobnicy kolejno zapalają odrobinę kadzidła. Podobnie wygląda ceremonia pogrzebowa urządzana nazajutrz przed ołtarzem, na którym stawia się trumnę, portret nieboszczyka oraz inne przedmioty potrzebne do buddyjskich obrzędów. Następnie zwłoki poddaje się wymaganej przez prawo kremacji. Jeszcze jakiś czas po pogrzebie dba się o to, by regularnie zapalać kadzidło i by mnich odczytywał sutry, aż można uznać, że dusza przestała się mieszać w sprawy ludzkie i połączyła się z prastarą duszą wszechświata.
Przedstaw swoje życzenia
Uroczystości pogrzebowe, jak te opisane powyżej, nie uśmierzają bólu po stracie kogoś bliskiego, a często nakładają na osieroconych jeszcze większe brzemiona. Jedno z nich to koszty. Okazałe pogrzeby nie są tanie. Duchowni na ogół oczekują sporych datków czy opłat za swe usługi. Wiele pieniędzy pochłaniają też wystawne przyjęcia i ceremonie. Oprócz tego presja środowiska może skłaniać do przekroczenia woli zmarłego albo urządzenia uroczystości niezgodnej z jego przekonaniami religijnymi. Krewni lub przyjaciele nieraz głośno ubolewają, że według miejscowych kryteriów zmarły nie zostanie godziwie i przyzwoicie pochowany. Jeżeli więc masz jakieś życzenia co do swego pogrzebu, postąpisz mądrze, gdy wszystko spiszesz, a ktoś poświadczy dokument.
Przekonała się o tym pewna Japonka po śmierci swego 85-letniego ojca. Prosił o skromny pogrzeb z udziałem jedynie członków rodziny. Jednakże spotkało się to z ostrą krytyką zwolenników tradycyjnego pogrzebu. Wspomniana kobieta napisała potem do tokijskiej gazety Asahi Shimbun: „Jeżeli ktoś chce być pochowany inaczej niż wszyscy, to choćby uznawał swe racje za całkowicie uzasadnione, najlepiej będzie, gdy porozmawia z rodziną i uzyska jej aprobatę. Niech też nie zapomni o spisaniu swych życzeń, bo wtedy krewni łatwiej poradzą sobie ze sprzeciwem”.
Poczynienie takich kroków jest szczególnie ważne, jeśli twoje przekonania religijne są sprzeczne z miejscowymi zwyczajami. Na przykład w Japonii chrześcijanin może się obawiać, że podczas jego pogrzebu niechrześcijańscy krewni będą z nabożną czcią kłaniać się jego trumnie czy portretowi, jak to czynią przed buddyjskim ołtarzem. Mógłby więc zastrzec sobie na piśmie, żeby po pożegnaniu w domu jego ciało zostało spalone i że sama uroczystość pogrzebowa ma być skromna, bez trumny i bez portretu. Wcześniejsze poinformowanie o tym krewnych pozwoli uniknąć problemów.
Załatwianie pogrzebu
Jeszcze sto lat temu większość ludzi umierała w domu, w otoczeniu przyjaciół i rodziny. Od łoża konającego nie odsuwano dzieci, które w ten sposób mogły zrozumieć, czym jest śmierć. Ale w nowoczesnych, uprzemysłowionych krajach świata wszystko się zmieniło. Wiele umierających osób błyskawicznie przewozi się do szpitali, by za wszelką cenę przedłużyć im życie. „Zamiast traktować śmierć jako zjawisko naturalne, dzisiejsi lekarze zaczęli ją uznawać za coś niewłaściwego i nienormalnego, za klęskę ich zabiegów terapeutycznych, czasem niemal za osobistą porażkę” — czytamy w dziele The New Encyclopædia Britannica. „Walczą z chorobą wszelkimi możliwymi środkami, często nie poświęcając dostatecznej uwagi choremu — niekiedy zupełnie zapominając, że wciąż mają do czynienia z człowiekiem”.
Obecnie pogrzeb w USA kosztuje przeciętnie ponad 3000 dolarów, nie licząc opłaty za miejsce na cmentarzu. W kontaktach ze współczującym organizatorem pogrzebu ludzie przeważnie zapominają o tym, że chodzi mu o zarobek. W czasopiśmie Changing Times napisano: „W przemyśle pogrzebowym wyraźnie daje o sobie znać chęć zrobienia interesu. I tak jak w każdej gałęzi handlu, klient musi się liczyć z tym, że nieuczciwy sprzedawca wyłudzi od niego pieniądze, wyzyska go, zażąda za dużo albo go oszuka. Ryzyko jest właściwie jeszcze większe, ponieważ ludzie na ogół przychodzą tu po raz pierwszy, są pogrążeni w żałobie, a muszą działać szybko”.
Istnieją jednak inne rozwiązania. Możesz na przykład sam odkładać pieniądze na swój pogrzeb, otwierając w banku specjalne konto, dostępne po twej śmierci dla osoby przez ciebie upoważnionej. Zgodnie z prawem bankowym USA spadkobierca podejmuje pieniądze z takiego konta po okazaniu dowodu tożsamości i aktu zgonu. Dopóki żyjesz, wkład jest do twej dyspozycji. Kolejne rozwiązanie polega na wybraniu solidnej firmy i ubezpieczeniu się w niej na życie. Jeżeli masz współmałżonka, upewnij się, czy jest poinformowany o twych krokach, zwłaszcza w kwestiach finansowych. Bardzo korzystne byłoby sporządzenie testamentu. Jest mało prawdopodobne, żebyście umarli oboje na raz. W większości wypadków żony przeżywają mężów. Często nie wiedzą, co począć. W rezultacie ich ból i cierpienie jeszcze się potęgują. Śmierć może przyjść niespodziewanie, więc nie ociągaj się z omówieniem tych spraw w gronie rodzinnym.
Co może przynieść pociechę
Osoba, która przeżyła śmierć kogoś bliskiego, poniosła dotkliwy cios. Zanim przeboleje stratę, płacze i rozpacza. Długość tego okresu jest sprawą indywidualną. Niektórzy dochodzą do siebie stosunkowo szybko, inni zaś potrzebują na to roku lub więcej. Zdarzają się też tacy, którym się to w ogóle nie udaje. Jak posiąść umiejętność radzenia sobie w takiej sytuacji?
Ważne jest, żeby się nie izolować i nie stronić od ludzi. Powrót do codziennych zajęć, kontakty z przyjaciółmi i krewnymi — zarówno telefoniczne, jak i osobiste — bardzo pomagają otrząsnąć się z przygnębienia. Chociaż czasem musisz być sam, nie powinno wejść ci to w zwyczaj. Wyciągnij dłoń do innych, by łatwiej im było wyciągnąć dłoń do ciebie.
Dobrej rady udzielił mężczyzna, który w ciągu zaledwie trzech lat utracił pięcioro bliskich krewnych. Zmarła mu między innymi matka, a także — po długich zmaganiach z rakiem — 41-letnia ukochana żona. „Los nie szczędził mi cierpień. Czasem nie mogłem powstrzymać się od płaczu” — wyznał. „Ale na życie trzeba patrzeć realistycznie. Musimy wyzbyć się złudzeń i przyjąć życie takim, jakie jest. Należy pogodzić się z przeciwnościami losu, zaakceptować śmierć i nie rozpaczać bez końca”.
Dla osób złamanych smutkiem nasze wsparcie i nasza pomoc mają ogromne znaczenie. Niestety, większość nie czuje się na siłach, żeby kogoś pocieszać, i zupełnie nie wie, co powiedzieć. Łzy mogą nas wprawiać w zakłopotanie. Na ogół więc unikamy spotkań z człowiekiem pogrążonym w żałobie — właśnie wtedy, gdy potrzebuje nas najbardziej. Niektórym zarzucano nawet, że przechodzą na drugą stronę ulicy, byle tylko nie rozmawiać z osieroconym! Pewna wdowa opowiada: „Zostałam sam na sam ze swym bólem. Rozpaczliwie potrzebowałam kogoś, z kim mogłabym pomówić, ale nie miał kto mnie wysłuchać”.
Inni śpieszą z pomocą, lecz bardzo szybko się wycofują. Jak zauważa Patricia Minnes, profesor psychologii, „niekiedy mijają tygodnie albo miesiące, zanim osoba w żałobie otrząśnie się z początkowego szoku. Właśnie w tym okresie wsparcie jest najbardziej potrzebne, a zarazem najtrudniej osiągalne”. Błędem byłoby mniemać, że kto nie okazuje rozdzierającego żalu, ten jest chłodny i obojętny, nie boleje nad stratą albo już przezwyciężył smutek. Może po prostu ma więcej siły wewnętrznej, by znosić nieszczęście, lecz także potrzebuje pokrzepienia i wsparcia.
Czyż to nie cudowne, gdy przyjaciele wstępują do takiej osoby, aby pomóc jej o wszystko zadbać i zdobyć odpowiednie dokumenty? Na pewno czuje się pokrzepiona tym, że może liczyć na wsparcie i nie musi się martwić o załatwienie formalności pogrzebowych. Niewątpliwie docenia to, że ktoś opiekuje się dziećmi oraz goszczącymi u niej krewnymi i znajomymi. Jakże to pięknie ze strony przyjaciół i sąsiadów, gdy codziennie przynoszą jej coś do jedzenia, oferują swą pomoc w zajęciach domowych i zabierają tam, gdzie chciałaby się wybrać! Wspaniale, jeśli ma kogoś, z kim może się podzielić swymi odczuciami! Ileż pociechy przynoszą jej słowa współczucia i przyjazny uścisk! Jak to dobrze, gdy jeszcze po miesiącach ktoś zapyta ją o samopoczucie i powie jej coś miłego!
Jednak największą wartość ma nadzieja na przyszłość. Czy taka nadzieja istnieje?
[Napis na stronie 5]
Musisz wyzbyć się złudzeń i przyjąć życie takim, jakie jest
[Ramka i ilustracja na stronie 7]
Co powiedzieć dzieciom?
Powiedzcie im prawdę odpowiednio do tego, ile zdołają pojąć. Mówcie o śmierci otwarcie i unikajcie dwuznacznych słów. Jeżeli powiecie: „Dziadek odszedł” albo „Dziadek nas opuścił”, mogą się spodziewać, że dziadek wróci. Pomóżcie im zrozumieć, co to znaczy umrzeć, i odpowiadajcie na pytania zgodnie z Biblią. Dziecko może się dowiedzieć, na czym polega śmierć, obserwując przyrodę. Moglibyście mu wyjaśnić, jak giną zwierzęta, ptaki czy owady. Cierpliwie korygujcie spaczone poglądy, które mogło sobie wyrobić, oglądając filmy w kinie czy telewizji. U dziecka, któremu zamknięto dostęp do informacji o śmierci, rodzi się niekiedy gniew lub lęk przed nieznanym.
Czasem jakiś malec czuje się odpowiedzialny za czyjąś śmierć, zwłaszcza jeśli żywił w stosunku do tej osoby nieprzyjazne uczucia. Aby zapobiec odezwaniu się poczucia winy, pomóżcie dziecku zrozumieć, że wcale się do tej śmierci nie przyczyniło.
Szczególnie boleśnie odczuwają samotność dzieci, które straciły jednego z rodziców. Uspokajaj je, jak tylko potrafisz, i zapewniaj, że będziesz je kochać i się nimi zaopiekujesz. Niekiedy dziecko wpada w złość. Jeżeli powiedziano mu, że to Bóg zabrał mamę czy tatę, może żywić do Niego nienawiść. W takich sytuacjach pomocna jest znajomość prawdy biblijnej. Pocieszaj dziecko, okazuj mu miłość i wsparcie.
[Ilustracja na stronie 8]
Pokrzepiaj osoby osierocone i udzielaj im wsparcia
-
-
Żądło śmierci wyrwanePrzebudźcie się! — 1992 | 8 sierpnia
-
-
Żądło śmierci wyrwane
DOŚĆ często czytamy o śmierci jako o zjawisku naturalnym. Ale z Biblii wynika, że tak nie jest. Śmierć to wróg, który pojawił się na skutek grzechu. List do Rzymian 5:12 donosi: „Jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli”.
Skoro Bóg nie zamierzał, by życie ludzi przerywała śmierć, miłościwie zadbał o drogę ratunku. Pozwalając swemu Synowi za nas umrzeć, dostarczył odpowiedniego okupu potrzebnego do zniesienia wyroku śmierci (Mateusza 20:28; 1 Jana 2:2). Zapowiedział też, że na ziemi zapanuje raj, a władzę nad całą ludzkością obejmie zupełnie nowy rząd. Usunie on wszystkie skutki grzechu i śmierci (Łukasza 18:30). Biblia w Księdze Objawienia 21:3, 4 mówi: „Sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły”. A co się stanie z tymi, którzy już pomarli?
Jest nadzieja, że zmartwychwstaną — że odzyskają życie jako ludzie i zamieszkają na tej rajskiej ziemi, ciesząc się doskonałym zdrowiem pod względem fizycznym oraz umysłowym. „Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą” (Jana 5:28, 29). Jezus Chrystus, który został posłany przez Boga, by odkupić ludzkość, zapewnia nas w dalszych słowach: „To jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym” (Jana 6:40).
Właśnie ta nadzieja zmartwychwstania pokrzepia wielu tych, którym śmierć zabrała kogoś bliskiego. Tacy są świadomi, że ich ukochani tylko „śpią w śmierci”, toteż ‛nie smucą się jak inni ludzie, którzy nie mają nadziei’ (1 Tesaloniczan 4:13, The New English Bible). Z utęsknieniem czekają, aż w nowym systemie rzeczy obiecanym przez Boga połączą się z najbliższymi. Polegają na Bogu, który pociesza i daje nadzieję (Rzymian 15:4, 13; 2 Koryntian 1:3; 2 Tesaloniczan 2:16).
Z tego względu uroczystości pogrzebowe Świadków Jehowy wyraźnie się różnią od innych. Świadkowie pragną się cieszyć uznaniem Bożym, dlatego odrzucają wszelkie praktyki sprzeczne z Jego Słowem, Biblią. Wystrzegają się zwyczajów i ceremonii, których podstawą są niezgodne z nią wierzenia. Ponieważ oddają cześć jedynemu prawdziwemu Bogu, Jehowie, odmawiają otaczania taką czcią zmarłych. I nie popisują się bogactwem ani pozycją, gdyż wiedzą, że to się Mu nie podoba (1 Jana 2:16). Urządzają skromne pogrzeby, nacechowane powagą i pomagające osobom pogrążonym w smutku ukoić żal. W przemówieniu wygłoszonym ku pamięci nieżyjącego zwracają uwagę na nadzieję, jaką daje Biblia. Opłakują zmarłego, lecz nie wpadają w czarną rozpacz.
Świadkowie Jehowy wiedzą, że śmierć — „ostatni wróg” — już wkrótce przestanie istnieć. Spełni się wtedy zapowiedź: „Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje?” (1 Koryntian 15:26, 54, 55).
-