-
Spis treściPrzebudźcie się! — 1995 | 8 stycznia
-
-
Spis treści
8 stycznia 1995
Czy można uratować naszą atmosferę?
Szkodliwe substancje spowodowały powstanie dziur w powłoce ozonowej, znajdującej się w górnych warstwach atmosfery. Zanieczyszczeniu środowiska przypisuje się także wzrost temperatur na powierzchni ziemi. Z artykułów tych dowiemy się, jak nasza atmosfera zostanie uratowana.
10 Jak nasza atmosfera zostanie uratowana
22 Praktyczne, pokrzepiające czasopisma
28 Jak uporządkować swe życie?
31 Ksiądz chwali Świadków Jehowy
Pomoc dla ofiar tragedii w Ruandzie 12
Zobacz, jak Świadkowie Jehowy zapewnili pomoc uchodźcom z Ruandy.
Katoliccy biskupi muszą spojrzeć faktom w oczy: w Ruandzie i Burundi dziesiątki tysięcy ludzi zginęło w walkach katolików z katolikami.
[Prawa własności do ilustracji, strona 2]
Jerden Bouman/Sipa Press
-
-
Nasza bezcenna atmosferaPrzebudźcie się! — 1995 | 8 stycznia
-
-
Nasza bezcenna atmosfera
DNIA 4 maja 1961 roku Malcolm Ross i Vic Prather wznieśli się balonem na wysokość 34,6 kilometra nad poziom morza. Ustanowili tym nowy rekord, ale w tamtej chwili nie to było dla Rossa najważniejsze. Ogromne wrażenie zrobił na nim widok, który rozpostarł się przed jego oczyma, gdy delikatnie podniósł żaluzję i po raz pierwszy wyjrzał z gondoli.
„Kiedy znaleźliśmy się na wysokości 30 000 metrów”, wspominał, „zobaczyliśmy coś cudownego”. W zdumienie wprawiły Rossa barwy poszczególnych warstw atmosfery. Najpierw do wysokości około 15 kilometrów nad ziemią rozciąga się „świetlista, białawobłękitna” troposfera. Po niej następuje modra stratosfera, stopniowo coraz ciemniejsza, a dalej jest już tylko czerń kosmosu. „Oczarowani, podziwialiśmy w ciszy urzekające piękno atmosfery” — napisał Ross w czasopiśmie National Geographic.
Nasza zachwycająca atmosfera niewątpliwie zasługuje na to, by poświęcić jej chwilę uwagi.
Podtrzymuje życie
Można powiedzieć, że atmosfera to powietrzny ocean, który otula ziemię powłoką grubości około 80 kilometrów. Waży ponad 5 biliardów ton i na poziomie morza wywiera nacisk 1,03 kilograma na centymetr kwadratowy powierzchni. Takie ciśnienie powietrza zapobiega zamienieniu się naszych płynów ustrojowych w parę i dzięki temu możemy żyć. W górnych warstwach atmosfery byłoby to niemożliwe, ponieważ ciśnienie jest tam zbyt niskie. Dlatego też Ross i Prather musieli nałożyć skafandry kosmiczne. „Bez sztucznego ciśnienia”, wyjaśnił Ross, „nasza krew zaczęłaby wrzeć, a naczynia krwionośne oraz narządy wewnętrzne pękać”.
Oczywiście ów ocean powietrza jest nam niezbędny także do oddychania. Ale ponieważ pozostaje niewidoczny, większość ludzi wcale się nad tym nie zastanawia. Niemniej w starożytności pewien religijny człowiek powiedział z docenianiem: „[Bóg] daje wszystkim życie i dech, i wszystko” (Dzieje 17:24, 25).
W atmosferze zawieszone są cząstki pyłu, wokół których formują się krople wody. Bez niej nie byłoby więc deszczu. Poza tym w dzień padałyby bezpośrednio na nas palące promienie słoneczne, a nocą dokuczałby nam mróz. Na szczęście atmosfera niczym koc zatrzymuje część ciepła słonecznego, dzięki czemu noce nie są za zimne.
Co więcej, atmosfera chroni mieszkańców ziemi przed nadlatującymi meteorami. „Szacuje się, że do zewnętrznych warstw atmosfery codziennie dociera z przestrzeni kosmicznej kilka tysięcy ton ciał stałych” — wyjaśnia Herbert Riehl w książce Introduction to the Atmosphere (Podstawy wiedzy o atmosferze). Jednakże większość meteorów spala się w atmosferze, zanim dosięgnie powierzchni ziemi.
Ponadto atmosfera bardzo uprzyjemnia nam życie. Dzięki niej sprawiają nam radość skłębione białe chmury, zachwycający błękit nieba, orzeźwiające deszcze oraz cudowne wschody i zachody słońca. Bez atmosfery nie słyszelibyśmy też głosów naszych bliskich ani nie moglibyśmy się zachwycać ulubioną muzyką. Dlaczego? Ponieważ fale dźwiękowe muszą się rozchodzić w jakimś ośrodku. Powietrze doskonale spełnia tę rolę, w przeciwieństwie do przestrzeni kosmicznej, gdzie nie słychać żadnych dźwięków.
Cudowna mieszanina
W starożytności mniemano, że atmosfera jest substancją jednorodną. Później, pod koniec XVIII wieku, uczeni odkryli, iż w jej skład wchodzą głównie dwa uzupełniające się gazy — azot i tlen. Pierwszy stanowi około 78, drugi 21 procent atmosfery, a na pozostały jeden procent składają się takie gazy, jak argon, para wodna, dwutlenek węgla, neon, hel, krypton, wodór, ksenon i ozon.
Gazem, dzięki któremu żyjemy i który pobieramy podczas oddychania, jest oczywiście tlen. W powietrzu znajduje się go dokładnie tyle, by na ziemi mogło istnieć życie. Znaczny spadek stężenia tlenu spowodowałby ospałość, a z czasem utratę przytomności. Natomiast wskutek jego nadmiaru mogłaby się zapalać nawet wilgotna ściółka i runo leśne.
Z kolei azot, który doskonale miesza się z tlenem, nie odgrywa jedynie drugorzędnej roli w podtrzymywaniu życia. Jest niezbędny wszystkim organizmom. Dzięki wyładowaniom atmosferycznym i pewnym szczególnym bakteriom azot znajdujący się w powietrzu jest wykorzystywany przez rośliny. My zaś przyswajamy go razem z pożywieniem.
Właściwa proporcja między tlenem i azotem w atmosferze jest utrzymywana w naprawdę cudowny sposób. Duże znaczenie mają tu mikroorganizmy, gdyż to właśnie za ich sprawą azot powraca do atmosfery. A co można powiedzieć o tlenie? Olbrzymie jego ilości są zużywane podczas pożarów oraz w procesie oddychania ludzi i zwierząt. Mimo to jego zawartość w atmosferze stale wynosi 21 procent. Jak to możliwe? Przyczynia się do tego fotosynteza — proces chemiczny zachodzący w zielonych liściach i glonach — w wyniku której codziennie trafia do atmosfery ponad miliard ton tlenu.
Fotosynteza nie mogłaby zachodzić, gdyby nie obecność dwutlenku węgla — gazu stanowiącego zaledwie 0,03 procent atmosfery. Od niego oraz od światła słonecznego uzależniony jest wzrost roślin, dzięki czemu mamy owoce, orzechy, warzywa i zboża. Poza tym dwutlenek węgla odbija ciepło z powrotem w kierunku ziemi, chroniąc ją przed nadmiernym ochłodzeniem. Jednakże gdyby w wyniku spalania zbyt dużych ilości drewna, węgla, gazu czy ropy naftowej jego stężenie się zwiększyło, temperatura na ziemi wzrosłaby w końcu do tego stopnia, że zanikłoby wszelkie życie. Z drugiej strony znaczny spadek koncentracji owego gazu wiązałby się z zahamowaniem procesu fotosyntezy i groźbą śmierci głodowej.
Kolejnym gazem, od którego śladowej obecności zależy życie na ziemi, jest ozon. W górnej części atmosfery, zwanej stratosferą, znajduje się warstwa ozonu, pochłaniającego szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe, emitowane przez słońce. Dzięki temu mieszkańcy naszej planety są osłonięci przed tymi zabójczymi promieniami.
W miarę pogłębiania wiedzy o atmosferze mamy naprawdę coraz więcej powodów, by ją podziwiać. Azot, tlen oraz niewielkie ilości innych gazów występują w niej w doskonałych proporcjach. Zachowanie tej równowagi jest możliwe także dzięki odpowiedniej wielkości Ziemi. Na mniejszej i lżejszej planecie siła grawitacji byłaby zbyt mała, wskutek czego spora część bezcennej atmosfery uleciałaby w przestrzeń kosmiczną.
„Z drugiej strony”, czytamy w pewnym podręczniku naukowym, „gdyby Ziemia była nieco cięższa, silniejsza grawitacja zatrzymywałaby większe ilości gazów. (...) Delikatna równowaga pomiędzy gazami w atmosferze zostałaby zachwiana” (Environment of Life).
Niestety, obecny styl życia ludzi narusza tę „delikatną równowagę”. Jak groźna jest sytuacja i czy można żywić nadzieję, że nasza bezcenna atmosfera zostanie ocalona?
[Ramka na stronie 5]
Kiedy zachody słońca są piękniejsze
Atmosfera odbija promienie słoneczne w taki sposób, że niebo ma przyjemny błękitny kolor. Gdy słońce chyli się ku horyzontowi, jego promienie muszą przebyć w atmosferze znacznie dłuższą drogę. Dzięki temu powstaje gama żywych barw, której mieszkańcy miast mogą nigdy nie oglądać.
Zachody słońca w miastach przemysłowych zwykle są przyćmione i pozbawione wszelkich innych kolorów poza odcieniami czerwieni. W czasopiśmie New Scientist zauważono, że na silnie zanieczyszczonych terenach „słońce wygląda jak matowa, czerwona kula i może zniknąć, zanim zdoła dotrzeć do widnokręgu”.
„Kiedy powietrze jest wyjątkowo przejrzyste i wolne od zanieczyszczeń”, wyjaśniono tam dalej, „barwy zachodzącego słońca są szczególnie żywe. Na tle żółtopomarańczowego nieba widać jasnożółte słońce. W miarę jak kryje się ono za horyzontem, niebo stopniowo staje się niebieskie. Nawet gdy słońce już całkiem zniknie, niskie chmury wciąż jeszcze odbijają jego światło”.
Wyobraźmy sobie, jak pięknymi zachodami słońca będzie się można rozkoszować w świecie wolnym od zanieczyszczeń! (Objawienie 21:3-5).
-
-
Niszczenie naszej atmosferyPrzebudźcie się! — 1995 | 8 stycznia
-
-
Niszczenie naszej atmosfery
W ROKU 1971 podczas lotu na Księżyc na pokładzie statku Apollo 14 Edgar Mitchell powiedział, spoglądając na Ziemię: „Wygląda jak skrzący się, niebieskawy klejnot”. A co można by ujrzeć z kosmosu dzisiaj?
Gdyby ktoś miał specjalne okulary umożliwiające obserwowanie niewidzialnych gazów atmosfery ziemskiej, przed jego oczami roztoczyłby się zupełnie inny widok. W czasopiśmie India Today Raj Chengappa napisał: „W ochronnej warstwie ozonu nad Antarktydą i Ameryką Północną zobaczyłby olbrzymie dziury. Zamiast połyskliwego błękitnego klejnotu ukazałaby mu się matowa, brudna Ziemia, otoczona ciemnymi, kłębiącymi się chmurami dwutlenku węgla i siarki”.
Ale dlaczego powstały dziury w ochronnej powłoce ozonowej, znajdującej się w górnych partiach atmosfery? Czy wzrost zanieczyszczenia powietrza rzeczywiście jest tak niebezpieczny?
Jak dochodzi do niszczenia ozonu
Przeszło 60 lat temu naukowcy ogłosili odkrycie bezpiecznego chłodziwa, które mogło zastąpić inne, toksyczne i cuchnące czynniki chłodnicze. Cząsteczki tego nowego związku chemicznego zbudowane były z atomu węgla, dwóch atomów chloru i tyluż atomów fluoru (CCl2F2). Tego rodzaju syntetyczne substancje nazwano chlorofluoroalkanami lub freonami.
Na początku lat siedemdziesiątych produkcja freonów była już znaczącą gałęzią przemysłu światowego. Freony stosowano nie tylko w produkcji lodówek, lecz także opakowań aerozolowych, klimatyzatorów, środków czyszczących i naczyń do jednorazowego użycia oraz innych wyrobów z materiałów piankowych.
Jednakże we wrześniu 1974 roku dwaj uczeni, Sherwood Rowland i Mario Molina, wyjaśnili, że freony stopniowo dostają się do stratosfery, gdzie ostatecznie uwalniają zawarty w nich chlor. Naukowcy obliczyli, iż każdy atom chloru może zniszczyć tysiące cząsteczek ozonu. Ale nie dzieje się to równomiernie w całej górnej warstwie atmosfery — największe spustoszenie następuje nad biegunami.
Każdej wiosny, począwszy od roku 1979, nad Antarktyką znikają, po czym znów się pojawiają duże ilości ozonu. Efekt okresowego spadku stężenia tego gazu nazwano dziurą ozonową. Z roku na rok jest ona coraz większa i dłużej się utrzymuje. W roku 1992 satelita meteorologiczny wykrył dziurę ozonową rekordowych rozmiarów — rozleglejszą niż powierzchnia Ameryki Północnej. Co gorsza, nie pozostało w niej wiele ozonu. Balon-sonda wykazał ponad 60-procentowy ubytek — największy z dotychczas zarejestrowanych.
W tym samym czasie zmniejszyła się zawartość ozonu w górnych warstwach atmosfery także nad innymi częściami naszego globu. Jak donosi czasopismo New Scientist, ostatnie pomiary „ukazują, że (...) w roku 1992 niezwykle duży spadek stężenia ozonu nastąpił pomiędzy 50 a 60 stopniem szerokości geograficznej północnej, nad Europą Północną, Rosją i Kanadą. Koncentracja ozonu zmalała o 12 procent i była najniższa z odnotowanych w ciągu 35 lat prowadzenia systematycznych obserwacji”.
W piśmie Scientific American czytamy: „Okazuje się, że stopień niszczenia ozonu przez chlorofluoroalkany jest większy, niż zakładano w najczarniejszych prognozach. (...) A jednak gdy je opracowywano, wpływowe osoby ze sfer rządzących i przemysłowych zdecydowanie się sprzeciwiały wydaniu stosownych przepisów, argumentując to brakiem wystarczających dowodów naukowych”.
Ocenia się, że do atmosfery trafiło już 20 milionów ton freonów. Ponieważ związki te potrzebują całych lat, by dotrzeć do stratosfery, w której sieją spustoszenie, więc miliony ton są jeszcze w drodze. Jednakże freony nie są jedynym źródłem chloru, niszczącego ozon. „Jak szacuje NASA, po każdym wystrzeleniu wahadłowca do powłoki ozonowej dostaje się około 75 ton chloru” — podaje czasopismo Popular Science.
Jakie są skutki?
Nie znamy jeszcze wszystkich następstw zaniku ozonu w górnych warstwach atmosfery. Jedno wszakże wydaje się pewne — do ziemi dociera coraz więcej niszczycielskich promieni ultrafioletowych (UV), co powoduje wzrost zachorowalności na raka skóry. „W ostatnim dziesięcioleciu roczna dawka szkodliwego promieniowania UV na półkuli północnej wzrosła o 5 procent” — czytamy w piśmie Earth.
Szacuje się, że jeśli natężenie promieniowania UV zwiększa się zaledwie o jeden procent, to liczba przypadków raka skóry wzrasta o jakieś 2 do 3 procent. W afrykańskim czasopiśmie Getaway podano: „W RPA co roku notuje się ponad 8000 nowych przypadków raka skóry (...) Ochronna powłoka ozonowa jest u nas niemal najcieńsza, a zachorowalność na raka skóry prawie największa (zależność ta wcale nie jest przypadkowa)”.
Naukowcy Rowland i Molina już przed laty przewidzieli, że niszczenie ozonu w górnych partiach atmosfery doprowadzi do częstszego zapadania na choroby nowotworowe skóry. Zalecili, by w USA natychmiast wprowadzono zakaz używania freonów w opakowaniach aerozolowych. Uznając istniejące niebezpieczeństwo, wiele krajów zgodziło się zaprzestać produkcji freonów do stycznia 1996 roku. Zanim to jednak nastąpi, stosowanie tych związków wciąż będzie zagrażać życiu na ziemi.
W magazynie Our Living World czytamy, iż wskutek zubożenia warstwy ozonu nad Antarktyką „promieniowanie ultrafioletowe przenika do oceanów głębiej, niż się spodziewano. (...) W wyniku tego znacznie wolniej rozmnażają się organizmy jednokomórkowe, stanowiące podstawę oceanicznego łańcucha pokarmowego”. Doświadczenia wskazują ponadto, że wzrost promieniowania UV zmniejsza plony wielu upraw, stanowiąc zagrożenie dla światowych zasobów żywności.
Stosowanie freonów rzeczywiście może pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Ale naszą atmosferę bombarduje wiele innych szkodliwych substancji. Jedną z nich jest gaz, którego niewielkie ilości są wręcz niezbędne do życia na ziemi.
Skutki zanieczyszczenia środowiska
Od połowy XIX wieku ludzie spalają coraz więcej węgla, gazu i ropy, emitując przy tym ogromne ilości dwutlenku węgla. W owym czasie zawartość tego gazu — który w atmosferze występuje w znikomych ilościach — wynosiła około 285 cząsteczek na milion cząsteczek powietrza. Jednakże wskutek wzrostu zużycia paliw kopalnych liczba ta przekroczyła 350. Jakie są konsekwencje gromadzenia się w atmosferze tego gazu, zatrzymującego ciepło?
Zdaniem wielu właśnie rosnące stężenie dwutlenku węgla jest przyczyną podnoszenia się temperatury na ziemi. Niemniej inni badacze przypisują ocieplenie klimatu przede wszystkim cyklom słonecznym, twierdząc, iż ostatnio słońce wypromieniowywało więcej energii.
Bez względu na to, kto ma rację, lata osiemdziesiąte były najgorętszą dekadą od połowy XIX wieku, kiedy to zaczęto zbierać dane. Południowoafrykańska gazeta The Star donosi: „Ta tendencja się utrzymała również w obecnym dziesięcioleciu — rok 1990 był najbardziej upalny ze wszystkich dotąd odnotowanych, rok 1991 znalazł się na trzecim, a 1992 (...) na dziesiątym miejscu najcieplejszych lat w ciągu 140 lat gromadzenia danych”. Nieznaczny spadek temperatur w ostatnich dwóch latach przypisuje się pyłowi, który znalazł się w atmosferze po erupcji wulkanu Pinatubo w 1991 roku.
Spodziewane skutki ocieplania się klimatu ziemi są przedmiotem burzliwych debat. Jedno jest pewne — wzrost temperatur skomplikował i tak już niełatwe zadanie przewidywania pogody. W piśmie New Scientist zauważono, że błędne prognozy „mogą się zdarzać coraz częściej, w miarę jak efekt cieplarniany będzie wpływał na zmianę klimatu”.
Wiele firm ubezpieczeniowych dręczy obawa, że na skutek tego procesu ich polisy przestaną przynosić zyski. „W obliczu (...) nawału nieszczęść”, przyznaje The Economist, „niektórzy reasekuratorzy zmniejszają swój udział w ubezpieczeniach od klęsk żywiołowych. Inni mówią o całkowitym wycofaniu się z branży. (...) Przeraża ich niepewność”.
Rzecz znamienna, że w najgorętszym roku 1990 arktyczna pokrywa lodowa ustąpiła w niespotykanym stopniu. Wskutek tego setki niedźwiedzi polarnych zostało na przeszło miesiąc uwięzionych na Wyspie Wrangla. Periodyk BBC Wildlife ostrzega: „Ocieplenie klimatu może spowodować, że takie wypadki (...) będą na porządku dziennym”.
„Synoptycy twierdzą”, podało w 1992 roku pewne afrykańskie czasopismo, „że to właśnie ocieplanie się naszego globu wywołało gwałtowny wzrost liczby gór lodowych, które dryfują od Antarktyki ku północy, stanowiąc zagrożenie dla statków na południowym Atlantyku”. Według czasopisma Earth ze stycznia 1993 roku stopniowe podnoszenie się poziomu morza u południowych wybrzeży Kalifornii jest częściowo spowodowane wyższą temperaturą wody.
Niestety, wskutek działalności człowieka nieustannie dostają się do atmosfery ogromne ilości szkodliwych gazów. W książce The Earth Report 3 (Trzeci raport o stanie ziemi) czytamy: „Według oceny Urzędu Ochrony Środowiska, przedstawionej w raporcie za rok 1989, co roku w USA wpuszcza się do atmosfery ponad 900 000 ton toksycznych związków chemicznych”. Zdaniem niektórych liczba ta jest zaniżona, ponieważ nie obejmuje spalin wydzielanych przez miliony pojazdów mechanicznych.
Także z wielu innych krajów uprzemysłowionych słychać zatrważające doniesienia o skażeniu atmosfery. Szczególnie przerażają ujawnione ostatnio fakty dotyczące nie kontrolowanego zanieczyszczania powietrza w krajach Europy Wschodniej w ciągu dziesięcioleci rządów komunistycznych.
Wśród ofiar toksycznego powietrza znalazły się drzewa, które wchłaniają dwutlenek węgla, a wydzielają tlen. W czasopiśmie New Scientist czytamy: „Niemiecki minister rolnictwa (...) twierdzi, iż drzewa w tym kraju są coraz bardziej chore, (...) a jedną z głównych przyczyn pogarszającego się stanu lasów wciąż jest zanieczyszczenie powietrza”.
Podobna sytuacja panuje na terenie Wysokiego Veldu w południowoafrykańskim Transwalu. James Clarke podaje w książce Back to Earth (Powrót na Ziemię): „Pierwsze oznaki szkód wyrządzonych przez kwaśne deszcze pojawiają się teraz we wschodniej części Transwalu, gdzie igły sosen tracą zdrowy, ciemnozielony kolor i pokrywają się beżowymi cętkami”.
Takie wiadomości napływają z całego świata. Żaden kraj nie jest wolny od tych problemów. Państwa uprzemysłowione stawiają niebotyczne kominy i w ten sposób wysyłają swe zanieczyszczenia do sąsiednich krajów. Historia opartego na chciwości rozwoju przemysłu nie wróży nic dobrego.
Jednakże istnieje powód do optymizmu. Możemy być pewni, że nasza bezcenna atmosfera zostanie uratowana. Z następnego artykułu dowiemy się, jak do tego dojdzie.
[Ilustracja na stronie 7]
Niszczenie ozonu w górnych warstwach atmosfery prowadzi do wzrostu liczby zachorowań na raka skóry
[Ilustracja na stronie 9]
Jakie są skutki takiego zanieczyszczania środowiska?
-
-
Jak nasza atmosfera zostanie uratowanaPrzebudźcie się! — 1995 | 8 stycznia
-
-
Jak nasza atmosfera zostanie uratowana
CZY ludzie z własnej woli przestaną zanieczyszczać nasze niebo? Czy właśnie to uratuje atmosferę?
Bynajmniej. Ocalenie naszej bezcennej atmosfery nie zależy od tego, czy ludzie zastosują się do wymogów ochrony środowiska. Do oczyszczenia nie tylko atmosfery, lecz także całej ziemi dojdzie raczej wskutek interwencji Tego, który sprawuje najwyższą władzę.
Stwórca cudownie zaprojektował naszą planetę, co dowodzi, że troszczy się o nią i o wszystko, co na niej żyje. Uczynił ją, aby trwała po czas niezmierzony, bez końca (Psalm 104:5, 24).
Przystosowana do tego, by się regenerować
Na przykład atmosfera została tak stworzona, że sama się odnawia i oczyszcza. Weźmy pod uwagę ozon w jej górnych warstwach. Powłoka ozonowa jest tak mądrze uczyniona, że pochłania promieniowanie ultrafioletowe, które stanowi dla ludzi śmiertelne zagrożenie. Przepuszcza natomiast nieszkodliwe światło potrzebne do życia na ziemi.
Dowiedzieliśmy się wcześniej, że warstwę ozonu poważnie niszczą wytwarzane przez człowieka freony, które docierają do wyższych partii atmosfery. A jak zostaną uzupełnione ubytki w tej powłoce ochronnej? Stwórca tak zdumiewająco ją zaprojektował, iż sama może się odnawiać. W zewnętrznych warstwach atmosfery ciągle powstają nowe cząsteczki ozonu — i to za sprawą tych samych niebezpiecznych promieni, które on pochłania! Tak więc chociaż gaz ten gwałtownie zanika w wyniku zanieczyszczenia środowiska spowodowanego przez ludzi, to wciąż jest częściowo uzupełniany.
Podobnie jest w dolnych partiach atmosfery, gdzie znajduje się większa część z przeszło 5 biliardów ton powietrza. Naturalne procesy cykliczne w niezwykły sposób szybko usuwają szkodliwe związki. W dziele The World Book Encyclopedia powiedziano: „Wiatr rozprasza zanieczyszczenia, a deszcz i śnieg spłukują je na ziemię”.
Wyraźnie widać zatem, że gdyby ludzie przerwali lub w znacznym stopniu ograniczyli zanieczyszczanie powietrza, w niedługim czasie wszędzie byłoby ono świeże i rześkie. Jednakże we wspomnianej encyklopedii tak wyjaśniono sedno problemu: „Na wielu terenach emituje się szkodliwe substancje szybciej, niż procesy atmosferyczne są w stanie je zneutralizować”.
Jak zatem dojdzie do tego, że człowiek przestanie zanieczyszczać atmosferę?
Już wkrótce ziemia będzie czysta
Problem skażenia środowiska zniknie dopiero wtedy, gdy przystąpi do działania sam Bóg. W Biblii zapowiedziano, że ‛doprowadzi On do ruiny tych, którzy rujnują ziemię’ (Objawienie 11:18). Nie będzie bez końca pozwalał, by chciwi ludzie zanieczyszczali tę piękną ziemię oraz atmosferę, dzięki której możemy żyć. Obiecał przecież: „Bo niegodziwcy będą wytępieni, ci zaś, którzy pokładają nadzieję w Panu, odziedziczą ziemię” (Psalm 37:9).
Ale jak zostaną usunięci wszyscy niegodziwi? Dokona tego niebiański rząd — Królestwo Boże, które zastąpi wszelkie nieudolne, ludzkie formy władzy. Biblia zapewnia: „Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to (...) zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki” (Daniela 2:44). Jest to ten Boży rząd Królestwa, o który Jezus nauczył swoich naśladowców się modlić: „Niech przyjdzie twoje królestwo. Niech się dzieje twoja wola, jak w niebie, tak i na ziemi” (Mateusza 6:10).
Wola Boża w stosunku do naszej ziemi polega na tym, by ludzie żyli pod panowaniem Jego Królestwa i cieszyli się między innymi czystym środowiskiem. Właśnie dlatego Bóg postanowił ‛doprowadzić do ruiny tych, którzy rujnują ziemię’ (Objawienie 11:18). Jakże wspaniałe będzie to wyzwolenie!
Wyobraź sobie życie na ziemi wolnej od wszelkich zanieczyszczeń, jakie nagromadzili samolubni ludzie! Naszej bezcennej atmosferze zostanie wtedy przywrócona czystość. Jednocześnie urzeczywistni się biblijna obietnica: „Oto namiot Boga jest z ludźmi i On będzie przebywać z nimi, a oni będą jego ludami. I będzie z nimi sam Bóg. I otrze z ich oczu wszelką łzę, i śmierci już nie będzie ani żałości, ani krzyku, ani bólu już nie będzie. To, co poprzednie, przeminęło” (Objawienie 21:3, 4; 2 Piotra 3:13).
Co musisz robić, żeby znaleźć się w tym sprawiedliwym nowym świecie, obiecanym przez Boga? Powinieneś poznawać i wprowadzać w czyn nauki tego, którego posłał On na ziemię w roli swego przedstawiciela (Jana 3:16; 7:29). Chodzi o Jezusa Chrystusa, który powiedział w modlitwie do Boga: „To znaczy życie wieczne: ich poznawanie ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (Jana 17:3).
[Ilustracja na stronie 10]
Wkrótce na ziemi wolnej od zanieczyszczeń zapanuje raj
-