-
Czyżby „epidemia pokoju”?Strażnica — 1990 | 1 kwietnia
-
-
Czyżby „epidemia pokoju”?
„EPIDEMIA POKOJU”. „Jakiż ten świat spokojny!” „Wszędzie wybucha pokój”. Takie mniej więcej nagłówki gazet zdumiewały czytelników w ciągu ostatnich dwóch lat. Na całym świecie zaskakująco zmienia się ton przekazywanych wiadomości — krańcowo przygnębiające przeszły w optymistyczne. Co się stało?
Rzecz ciekawa: Nie tak dawno zaledwie w kilku miesiącach zakończyło się lub przycichło sporo poważnych konfliktów. Na kontynencie afrykańskim ‛wybuchł’ pokój w Angoli. W sercu Azji wojska radzieckie wycofały się z Afganistanu. W Ameryce Środkowej ustały starcia między nikaraguańskimi wojskami rządowymi a partyzantami. W Azji południowo-wschodniej oddziały wietnamskie zgodziły się opuścić Kampuczę. „Epidemia pokoju” dotarła nawet na Bliski Wschód, gdzie wreszcie przerwano krwawą wojnę irańsko-iracką.
Chyba jeszcze bardziej godny uwagi jest nowy klimat w stosunkach między supermocarstwami. Po 40 latach zimnej wojny trudno było uwierzyć w pojednawcze gesty, zapewnienia o wspólnocie interesów oraz w konkretne posunięcia pokojowe ze strony Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych. Ponadto, jak zaznaczono w czasopiśmie The Economist, Europa przeżywa najdłuższy w całych swych udokumentowanych dziejach nieprzerwany okres, w którym nie ma wojen. Faktycznie, wszędzie słyszy się o pokoju.
Co to wszystko oznacza? Czyżby politycy byli o krok od obwołania „pokoju dla naszych czasów”? Tak się wyraził 51 lat temu premier brytyjski Neville Chamberlain. Jego słowa okazały się bolesną ironią, gdy krótko potem wybuchła druga wojna światowa. Może tym razem wreszcie się spełnią?
-
-
Jakie są szanse na pokójStrażnica — 1990 | 1 kwietnia
-
-
Jakie są szanse na pokój
WBREW cytowanym nagłówkom gazet większość z nas zdaje sobie sprawę, że ludzkości daleko jeszcze do prawdziwego pokoju. Wycofanie się obcych wojsk nie zapewniło spokoju Afganistanowi. W dalszym ciągu też trwają takie czy inne konflikty na Filipinach, w Sudanie, Izraelu, Irlandii Północnej, Libanie i na Sri Lance, żeby wymienić chociaż kilka krajów.
Skoro większość trzeźwo myślących ludzi pragnie pokoju, a nie wojny, to dlaczego nie udaje się go osiągnąć? W minionych stuleciach politycy na różne sposoby próbowali zaprowadzić pokój, ale ich wysiłki zawsze kończyły się niepowodzeniem. Z jakiego powodu? Rozpatrzmy kilka przykładów.
Pokój oparty na religii i prawie
Według niektórych opinii próba ustanowienia pokoju powiodła się cesarstwu rzymskiemu. Dzięki istnieniu powszechnie respektowanego prawa, elastycznego systemu zarządzania, potężnych legionów oraz dobrych dróg przez kilkaset lat na dużych obszarach Azji Zachodniej, Afryki i Europy utrzymywała się stabilna sytuacja międzynarodowa, określana mianem Pax Romana (pokój rzymski). W końcu jednak to cesarstwo uległo wewnętrznemu rozkładowi oraz najazdom z zewnątrz, a wraz z nim dobiegł kresu „pokój rzymski”.
Ilustruje to pewną smutną prawdę o wysiłkach ludzkich — początkowo rokują nadzieję, później jednak z reguły zawodzą. Sam Bóg oświadczył: „Skłonność serca człowieczego jest zła już od młodości”, i na dłuższą metę złe pragnienia zazwyczaj biorą górę (Rodzaju 8:21). A prorok Jeremiasz napisał: „Serce jest bardziej zdradliwe niż cokolwiek innego i jest nieobliczalne. Któż może je poznać?” (Jeremiasza 17:9). Zachowania się ludzi nie sposób przewidzieć. Czyjeś dobre intencje może zniweczyć zazdrość lub samolubna ambicja innych osób. Może się też zdarzyć, że władca hołdujący wzniosłym zasadom sam zejdzie na drogę występku. Jakże więc ludzie zdołają kiedyś zaprowadzić pokój?
Już w III wieku p.n.e. subkontynent indyjski był widownią godnych uwagi zabiegów o pokój. Potężny władca imieniem Asioka, uciekając się do wojen i przelewu krwi, stworzył tam ogromne imperium. Później, jak wynika z kronik, przyjął zasady buddyzmu. Odrzuciwszy podboje, wzniósł w całym cesarstwie szereg pomników z napisami, które miały skłaniać poddanych do prowadzenia lepszego życia. W państwie jego podobno zapanował pokój i dobrobyt.
Czy droga obrana przez Asiokę zapewniła temu stanowi pomyślności trwałość? Niestety, nie. Wraz ze śmiercią monarchy skończył się spokój, a jego imperium się rozpadło. Z tego widać, że nawet wysiłki dobrze usposobionego, zdolnego władcy kończą się niczym, gdyż i tak musi on umrzeć. O problemie tym wspomniał pisarz Księgi Kaznodziei, kiedy oświadczył: „Znienawidziłem wszelki [mój] trud (...), ponieważ to, co zdobyłem z trudem, muszę powierzyć człowiekowi, który po mnie przyjdzie. A kto wie, czy on będzie mądry czy głupi? A jednak rządzić będzie wszystkim, co ja zdobyłem w trudzie i w mądrości pod słońcem. Ale i to jest marnością” (Kaznodziei 2:18, 19, Biblia warszawska).
Istotnie, śmierć stanowi dla ludzi nieprzezwyciężoną przeszkodę w zapewnieniu trwałego pokoju. Dlatego z całą pewnością mądra jest rada psalmisty: „Nie pokładajcie ufności w szlachetnie urodzonych ani w synu ziemskiego człowieka, do którego wybawienie nie należy. Duch jego uchodzi, a on wraca do swej ziemi; w tymże dniu myśli jego giną” (Psalm 146:3, 4).
Późniejsze wysiłki na rzecz pokoju
Późniejsze starania ludzkie podobnie unaoczniają, dlaczego człowiek nie potrafi zaprowadzić pokoju. Na przykład w X wieku zrodziła się w Europie inicjatywa tak zwanego „pokoju Bożego”. Miała ona na celu ochronę dóbr kościelnych, a przeobraziła się w swego rodzaju pakt o nieagresji, który do połowy XII wieku objął znaczną część Europy.
Jeszcze inną koncepcję określa się mianem „równowagi siły”. Chodzi o to, że dana grupa państw — na przykład europejskich — zapobiega wojnie zachowywaniem mniej lub bardziej równomiernego podziału sił. Jeżeli któreś z potężniejszych państw zagraża słabszemu, inne silne państwo czasowo sprzymierza się z zagrożonym, żeby odstraszyć ewentualnego agresora. Polityka taka kształtowała stosunki w Europie od zakończenia wojen napoleońskich do wybuchu pierwszej wojny światowej w roku 1914.
Po tej wojnie powołano do życia Ligę Narodów jako forum, na którym rządy mogłyby omawiać dzielące je różnice zamiast z ich powodu ze sobą walczyć. Liga ta przestała funkcjonować z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej, ale później duch jej odżył w postaci Organizacji Narodów Zjednoczonych, istniejącej po dziś dzień.
Mimo wszystkich tych wysiłków nie zdołano ustanowić rzeczywistego, trwałego pokoju. Chociaż w Europie obowiązywał „pokój Boży”, mieszkańcy jej walczyli z muzułmanami w krwawych krucjatach. A politycy zabiegający o spokój na tym kontynencie przez utrzymywanie równowagi siły toczyli zarazem wojny i tworzyli imperia w innych częściach świata. Liga Narodów nie zdołała zapobiec drugiej wojnie światowej, a ONZ nie uchroniła przed okrutną rzezią w Kambodży ani przed konfliktami zbrojnymi w Korei, Nigerii, Wietnamie czy Zairze.
Podejmowane przez polityków choćby najszczersze wysiłki na rzecz pokoju były więc jak dotąd nieskuteczne. Rządzący po prostu nie wiedzą, jak zaprowadzić trwały pokój, ogranicza ich bowiem śmiertelność oraz typowo ludzkie niedociągnięcia — własne i cudze. Ale nawet gdyby rzecz miała się inaczej, politykom i tak nie udałoby się zapewnić pokoju. Dlaczego? Otóż istnieje jeszcze jedna, naprawdę groźna przeszkoda.
Niewidzialna siła przeciwna pokojowi
Biblia tak mówi o tej zawadzie: „Świat cały podlega mocy złego” (1 Jana 5:19). Chodzi o Szatana Diabła, znacznie od nas potężniejsze, nadludzkie stworzenie duchowe. Szatan od samego początku uwikłany był w bunt, kłamstwo i morderstwo (Rodzaju 3:1-6; Jana 8:44). Jego przemożny, chociaż ukryty wpływ na sprawy światowe potwierdzili inni natchnieni słudzy Jehowy. Apostoł Paweł nazwał go „bogiem tego systemu rzeczy” oraz „władcą mocy powietrza” (2 Koryntian 4:4; Efezjan 2:2). A Jezus kilkakrotnie określił go mianem „władcy tego świata” (Jana 12:31; 14:30; 16:11).
Skoro świat podlega władzy Szatana, jest absolutnie niemożliwe, by politycy zaprowadzili na ziemi trwały pokój. Czyżby to miało znaczyć, że nigdy go nie będzie? Czy ktoś zdoła zapewnić ludzkości pokój?
[Napis na stronie 5]
Bez względu na to, jak mądry i prawy byłby władca, musi w końcu umrzeć, a często na jego miejsce przychodzą ludzie mniej zdolni i nie liczący się ze wzniosłymi zasadami
[Napis na stronie 6]
Największą przeszkodą na drodze do pokoju jest Szatan Diabeł
[Prawa własności do ilustracji, strona 5]
Zdjęcie: U.S. National Archives
-
-
Kto zapewni ludzkości pokójStrażnica — 1990 | 1 kwietnia
-
-
Kto zapewni ludzkości pokój
CZY niemożność zaprowadzenia pokoju przez ludzi oznacza, iż nigdy się go nie doczekamy? Bynajmniej. Szatan, stworzenie znacznie od nas silniejsze, jest główną przeszkodą na drodze do pokoju, ale istnieje ktoś jeszcze potężniejszy, kto w końcu zapewni ludzkości ten upragniony stan. Biblia zawiera informacje zarówno o Szatanie, jak też o tym Kimś. Czytamy w niej: „Panowanie książęce spocznie na jego barkach. A z imienia będzie zwany: Cudowny Doradca, Potężny Bóg, Wieczysty Ojciec, Książę Pokoju” (Izajasza 9:6, 7 [9:5, 6, Bw]). Kto jest tym Księciem? Nikt inny, jak tylko Jezus Chrystus. Potrafi on ustanowić pokój, gdyż przewyższa nas pod każdym względem. Na przykład?
Ponadludzkie właściwości
Przede wszystkim Jezus nie jest śmiertelny, nie podlega procesowi umierania. Owszem, żył jako człowiek i umarł śmiercią ofiarną, ale później zmartwychwstał do nieśmiertelnego życia w niebie i mając już taką naturę wystąpi w charakterze Księcia Pokoju. Dlatego proroctwo zapowiada: „Jego Królestwo nie będzie mieć końca” (Łukasza 1:32, 33). W przeciwieństwie do cesarza Asioki, który niegdyś sprawował władzę na Wschodzie, Jezus będzie żył bez końca, toteż zdoła zagwarantować, by jego szlachetne dzieło nie zostało zniweczone przez niezbyt godnych następców.
Ponadto Jezus nie jest splamiony grzechem. Panowanie jego opiera się na mądrości Bożej i na słusznych zasadach. Prorok Izajasz przepowiedział: „Na nim spocznie duch Jehowy, duch mądrości i zrozumienia, duch rady i potęgi, duch wiedzy i bojaźni Jehowy (...). Nie będzie sądził jedynie na podstawie tego, co się pokazało jego oczom, ani upominał tylko na podstawie tego, co usłyszały jego uszy. I sprawiedliwie osądzi uniżonych” (Izajasza 11:2-4). Jezus postąpi inaczej niż Europejczycy sprzed lat, którzy ograniczali pokój tylko do swoich siedzib, natomiast w innych krajach toczyli wojny. Pod jego panowaniem pokój będzie powszechny.
Jezus dysponuje też mocą potrzebną do ustanowienia pokoju. Powyższe proroctwo informuje, że spoczywa na nim „duch Jehowy, (...) duch rady i potęgi”. Duch ten przyczynił się do stworzenia wszechświata, a także umożliwił dokonanie wszystkich opisanych w Biblii potężnych dzieł sprawiedliwości. Nawet wielki przeciwnik, Szatan, nie ma żadnej broni, którą mógłby skutecznie przeciwstawić oddziaływaniu ducha Bożego.
Kroki prowadzące do ustanowienia pokoju
W jaki sposób Jezus zapewni ludzkości pokój? Może cię to zdziwi, ale on już przystąpił do działania. W napisanej językiem proroczym Księdze Objawienia przedstawiono, jak otrzymuje od Boga władzę w niebiańskim Królestwie (Objawienie 11:15). Jeśli uważnie przeanalizujemy proroctwa biblijne i porównamy je z wydarzeniami, jakie się rozgrywają w naszym XX wieku, to stwierdzimy, że Jezus zasiadł w niebie na tronie królewskim w roku 1914 (Mateusza 24:3-42). Był to zarazem doniosły krok ku ustanowieniu pokoju na ziemi.
Jeżeli coś takiego istotnie miało miejsce, to dlaczego w roku 1914 wybuchła pierwsza wojna światowa? I w ogóle dlaczego w bieżącym stuleciu toczyły się najokropniejsze wojny w dziejach ludzkości? Otóż pierwszym posunięciem niebiańskiego Króla było wypędzenie raz na zawsze Szatana z niebios i zrzucenie go w pobliże ziemi. Jaki przyniosło to rezultat? Proroctwo oznajmia: „Biada ziemi i morzu, ponieważ Diabeł do was zstąpił w wielkim gniewie, wiedząc, że mało ma czasu” (Objawienie 12:7-12). Straszliwe wojny w XX wieku są ściśle związane ze wspomnianym gniewem Szatana. Zauważmy jednak, że na swoje wyczyny już „mało ma czasu”. A zatem niebezpieczeństwo wkrótce minie!
Zanim to jednak nastąpi, Książę Pokoju podejmuje jeszcze inne doniosłe przygotowania. Po pierwsze, ludzkość musi poznać zamierzenie Boże co do zaprowadzenia pokoju za pośrednictwem Chrystusa. Właśnie dlatego Jezus przepowiedział, że w naszych czasach „ta dobra nowina o Królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom” (Mateusza 24:14). Słowa te się spełniają, bo Świadkowie Jehowy rzeczywiście głoszą obecnie tę dobrą wieść we wszystkich zakątkach ziemi.
Po drugie, osoby prawego serca muszą się uczyć dróg pokoju. Biblia zawiera następującą obietnicę: „Wszyscy twoi synowie będą ludźmi wyuczonymi przez Jehowę i synowie twoi będą mieli pod dostatkiem pokoju” (Izajasza 54:13). Miliony szczerych osób już teraz korzystają z takiego szkolenia.
Następny krok
Zbliża się pora na kolejny ważny krok w procesie ustanawiania pokoju. Co to za posunięcie? Wielu zna je z nazwy, ale mało kto się orientuje, jakiemu celowi ma służyć. Biblia określa je mianem Armagedonu, „wojny wielkiego dnia Boga Wszechmocnego” (Objawienie 16:14, 16). Niejednemu człowiekowi Armagedon kojarzy się z wojną nuklearną, która zniszczy cywilizację. Tymczasem będzie to akcja kierowana przez samego Jezusa, Księcia Pokoju, mająca przynieść efekty niezbędne dla zaprowadzenia pokoju.
Armagedon przede wszystkim usunie wszelkie człowiecze przeszkody. Proroctwo z Psalmu 37:10 głosi: „Jeszcze tylko mała chwila, a już nie będzie niegodziwca; i na pewno spojrzysz z uwagą na jego miejsce, ale go nie będzie”. Tak więc Jezus usunie ze sceny ziemskiej „niegodziwca” — wichrzycieli, przestępców, terrorystów, jak również wszystkich tych, którzy nie chcą uznać potężnego Księcia Pokoju. Tacy nie będą już mieli prawa żyć na naszej planecie (Objawienie 19:19-21).
W Armagedonie spełni się też następujące proroctwo Daniela: „Za dni tych królów Bóg nieba ustanowi królestwo, którego nigdy nie dosięgnie zguba. I to królestwo nie zostanie przekazane żadnemu innemu ludowi. Zdruzgocze ono wszystkie owe królestwa i położy im kres, lecz samo będzie trwać po czasy niezmierzone” (Daniela 2:44). Znikną podziały narodowościowe, tak często stanowiące zarzewie wojen. Nareszcie nastanie rząd światowy, którego Władcy będzie można zaufać!
Kiedy nadejdzie Armagedon? Tego Biblia nie wyjawia. Z wydarzeń światowych stanowiących spełnienie jej proroctw wynika jednak, że nastąpi to już wkrótce. Pismo Święte wyraźnie wskazuje, jakie zdarzenie będzie bezpośrednim zwiastunem Armagedonu. Apostoł Paweł napisał: „Skoro tylko będą mówić: ‛Pokój i bezpieczeństwo!’ — wtedy od razu spadnie na nich nagła zagłada” (1 Tesaloniczan 5:3). Tuż po owej katastrofie, która osiągnie punkt szczytowy w Armagedonie, usunięta zostanie największa przeszkoda na drodze do pokoju. ‛Mało czasu’ — okres przyznany Szatanowi — dobiegnie końca, po czym znajdzie się on w stanie, w którym nie będzie mógł powodować tu na ziemi kłopotów (Objawienie 20:1-3). Cóż to będzie za ulga!
Świat pokojowy
Wyobraźmy sobie sytuację, jaka wtedy zapanuje. Psalmista oświadczył proroczo: „Potulni — ci posiądą ziemię i naprawdę zachwycać się będą dostatkiem pokoju” (Psalm 37:11). Tacy potulni dalej będą brali udział w spełnianiu urzekającego proroctwa Izajasza: „Przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Żaden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu narodowi i nie będą się już uczyć sztuki wojennej” (Izajasza 2:4, Bw).
W końcu po raz pierwszy od czasów Edenu wszyscy żyjący będą się rozkoszować błogosławieństwami Jehowy Boga, który dotrzyma następującej obietnicy: „Oto namiot Boga jest u ludzi i Bóg będzie u nich przebywał, i będą to jego ludy. Będzie u nich sam Bóg. I otrze z ich oczu wszelką łzę, i nie będzie już śmierci, nie będzie już żałoby ani krzyku, ani bólu. Rzeczy poprzednie przeminęły” (Objawienie 21:3, 4).
Uzasadniona nadzieja
Zatem kto zapewni ludzkości pokój? Jezus Chrystus, ustanowiony Księciem Pokoju. Czy warto się dziś uchwycić tej nadziei? Cóż, gdyby nie można było polegać na obietnicach biblijnych, to nie byłoby żadnej realnej nadziei na pokój. Ludzie bez końca walczyliby i zabijali się wzajemnie. Nie byłoby żadnych widoków na poprawę. Ale Biblia jest godna zaufania, a Królestwo Boże pod panowaniem Chrystusa zapewni pokój. Zachęcamy cię, Czytelniku, żebyś posłuchał dobrej nowiny o tym Królestwie, gdy Świadkowie Jehowy przyjdą z nią do twego domu. Zapoznaj się osobiście z jej treścią. Obyś znalazł się wśród potulnych, którzy później, kiedy przyjdzie na to czas, posiądą ziemię i będą się rozkoszować obfitością pokoju.
Omówiona w tym artykule nadzieja na pokój opiera się na Piśmie Świętym. W dobie dzisiejszej, gdy wiele osób przestało wierzyć Biblii, może zadajesz sobie pytanie, czy nadzieja ta jest realna. Świadkowie Jehowy mocno w to wierzą. Uznają tę Księgę za natchnione Słowo Boże, zasługujące z tego względu na całkowite zaufanie. W roku 1989 wydali książkę zatytułowaną The Bible—God’s Word or Man’s? (Biblia — Słowo Boże czy ludzkie?); przedstawiono w niej liczne dowody, które to potwierdzają. Niektóre myśli z tego podręcznika są omówione w następnych dwóch artykułach. Warto się z nimi zapoznać.
Dalsze informacje na temat biblijnej obietnicy pokoju znajdą się w artykule „Co naprawdę będzie oznaczał pokój światowy?” w Strażnicy z 15 kwietnia 1990 roku.
[Napis na stronie 8]
Tylko Jezus posiada odpowiednie cechy, by zapewnić ludziom pokój
[Napis na stronie 9]
Dobra nowina o Królestwie jest obecnie głoszona w każdym zakątku naszego globu
-